Co mnie wkurza w jeździectwie?

Ciekawe czy właściciel coś poradzi . Mojego karmi stajenny , nie ma czegoś takiego ,że ktoś zostawia na 3 posiłki .

edit. : najlepsze jest to , że ktoś podbiera pasze której nawet nazwy nie zna bo trzymam pasze w pojemniku .
Pewnie nie wiele ale jest na miejscu może coś zauważy..

Ja wole sama przygotować.

Miałam w skrzyni musli epony, sieczke dodsona i ktoś sobie upatrzył ERS  😤
Ja w tym momencie mam Convalscent Diet , a tylko mój koń ogranicza wysiłek i nie trenuje .  A już nie mam siły do tych ludzi ! Jak dopadne to wykastruje widelcem a potem bede torturować  😀iabeł:
Nie wiem po co komuś ERS, nikt u nas nie startuje, nie jeździ wyczynowo.
Zagotowałam się dzisiaj tak że jutro planuje o tym porozmawiać z właścicielem stajni bo to absurd wozić pasze ze sobą lub trzymać w domu.  🤔wirek:

Ja bym od razu to zrobiła, przy pierwszym zauważeniu, że czegoś mi podejrzanie ubywa. Uważam, że o takich rzeczach należy głośno mówić, także między wszystkimi pensjonariuszami - wtedy osoba podkradająca paszę może będzie się czuła obserwowana i da sobie spokój.
Przy pierwszym zniknięciu sieczki wyjeżdżałam z końmi na mazury i nie było czasu..przygotowałam dzień wcześniej sieczkę na drogę a tu niespodzianka  🤔
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
09 sierpnia 2012 21:15
Ech, niedługo dojdzie do tego, że będą wam zostawiać karteczki, że pasza się kończy i czy możecie zamówić "inny smak" bo ich konikowi ten średnio smakuje 🤔 Kurde, ja rozumiem pożyczyć uwiąz (pod warunkiem, że się zapyta i odłoży na miejsce) ale podbierać paszę?
Ej, a może taka mała "prowokacja"? Zostawcie paszę ale dosypcie do niej barwnika spożywczego, wtedy by się okazało który konik dostaje żarcie gratis 😀iabeł:
Kika   introwertyczny burak i aspołeczna psychopatka
09 sierpnia 2012 21:21
u nas jak takie akcje miały miejsce zostawiałam w miejscu skąd pasza była kradziona bardzo ale to bardzo niecenzuralną kartkę dającą do zrozumienia złodziejowi że wiem o nim i jest obserwowany (bluzgi były dość intensywne i konkretne) - dodatkowo kartka została wywieszona w miejscu pubicznym, na tablicy ogłoszeń w stajni - już bez przekleństw ale powiem że zadziałało - w dodatku dość głośno informowałam że ktoś kradnie paszę - dużo osób o tym mówiło, kilka potwierdziło że też im ginie - też powkładali kartki - i zadziałało - a w stajni bywało i 40 koni więc kamerlana nie jest - ważne by narobić hałasu wokół tematu i dać złodziejowi do zrozumienia że się wie że kradnie... im mniejsza stajnia tym łatwiej o efekt;
Pomysl z barwnikiem swietny! Nam akirat nie ginie raczej ale u nas duzo koni karmione jest dodatkowa pasza.
w pewnej stajni zalozono kamery w paszarce 😁 po kryjomu. zlodziej mial nietega mine jak puszczono mu film, a piec sekund wczesniej wyrazal ogromna bulwersacje z powodu ginacych pasz 😂
dobrze, ze u nas nic nie ginie, nic nie jest ruszane, brane, przekladane.
Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
10 sierpnia 2012 22:25
Mnie trafia jak ginie SHINE. Najlepsze jest to, że objętościowo teoretycznie wszystko się zgadza, ale nagle w połowie baniaka (przelewam do mniejszej butelki, bo zamawiamy 5l) preparat nagle traci na jakości. Ludzie to myślą, że ja nie zauważę jak wody doleją? Ostatnio rano wchodzę do stajni a mój krem na odparzenia stoi sobie na parapecie. Zdziwiłam się, bo nie wyciągałam go z paki po zawodach, nie był mi potrzebny. teraz będę mieć zamykaną na klucz szafkę, bo w pace nie mogę trzymać wszystkiego.
hit był ostatnio u mnie w stajni...

w siodlarni zostawiłam fabrycznie zapakowane opakowanie marchewki z tesco - 1 kg. Złodziej rozerwał folię, wziął na oko 1/2 opakowania i tak zostawił...

tego to ja już w ogóle nie rozumiem... pasze też ginęły, najpierw zainstalowałam kłódkę na pojemniku na śmieci, ale, że było to dość uciążliwe, to zaczęłam trzymać nie w siodlarki (które jest, nazwijmy to, "ogólnodostępna"😉, lecz w szatni, z której korzysta 5 w porywach 6 zaufanych osób - i nagle jak pasza szła mi w 2 tyg to zaczęła mi wystarczać prawie na miesiąc, a zaczęłam dawaj jej więcej!!!

Tylko, że u nas, wszyscy doskonale wiedzą kto te rzeczy podbiera, a osoba ta, jest na tyle bezczelna, że ma to w d...

po tej marchwi (no gdzie kraść marchewke, jak nawet w ludzkim sklepie opakowanie 1 kg nie kosztuje wiecej niz 2 zł!!!) to sie wkurzyłam mocno... mam zamiar zrobić jakiś kontrolowany cyrk z "monitoringiem" i "przynętą"...

Dobry sposób znalazłam na "złodziei szamponu" z myjki... kupuję w dużym baniaku zawsze jakiś tani szampon żeby mieć do kopyt i do ogona... i podczas mojej 1 tyg nieobecności ktoś wychlapał mi 2-3 l. szamponu...

teraz kupiłam kolejny, podpisałam na każym cm2 z jednej strony, a z drugiej strony napisałam "nie rusz świno jak nie twoje" - działa 🙂😉)
Hmm, ciekawie macie w stajniach 🙂. Ja od ponad 2 lat nie wiem co to podbieranie i zabieranie czyiś rzeczy. Czaad 🙂
Zazdroszczę! Wiesz, mnie się nie mieści w głowie żeby bez pytania wziąc cudzy sprzęt czy kosmetyk (no chyba, że np z jedną koleżanką się dogadałam, że jak potrzebuję np alusprayu - bo akurat mój ktoś ukradł tak na marginesie - to mogę wziąć jej bez pytania).

Byłam niedawno w Centurionie i naprawdę przyjemnie było odwiedzić ośrodek, gdzie można spokojnie zostawić swoje rzeczy w siodlarni, nie bunkrując ich na kłódki czy też normalnie zostawić potnik czy inny sprzęt do wyschnięcia na dworze....

U mnie co prawda też potniki, popręgi czy derki (generalnie rzeczy o większych gabarytach i wartości), można swobodnie zostawić w "widocznym miejscu", ale już "pierdoły" typu kosmetyk, pasza, dodatek paszowy, witaminy... y-yyy

nie wiem czym to jest spowodowane... może faktem, że ludziom w tych tępych głowach się wydaje, że podbieranie komuś po pół miarki pasz codziennie to nie kradzież?

Tak naprawdę - pół miarki paszy codziennie przez miesiąc to uśredniając od ok 30 do 50-60 i więcej złotych, więc w ok 10 mies robi nam się z tego ponad 200 zł, a to już jest karalne z kodeksu karnego... ;/
U nas kiedyś był ktoś tak perfidny, że ukradł trenerce 2 popręgi i ogłowie  🤔
U mnie w stajni nikt niczego nie podbiera, nic nie ginie, a mamy w zasadzie prawie wszystko na wierzchu. Nie ukrywam to komfort duży 🤣. Natomiast irytuje mnie i zadziwia stopień ignorancji i bufonowatości u niektórych... Mamy w stajni taką jedną panią, która rezygnuje z jazdy na placu i wybiera się z obrażoną miną na spacer do parku gdy ktoś inny jeździ na placyku pod stajnią. Ona potrzebuje plac/ czworobok tylko dla siebie i koniec. Babka ( widać z zamiłowania dresażystka) zawsze w ostrogach, zawsze w pełnym rynsztunku, zawsze koń na munsztuku, zawsze w tym samym za małym ujeżdżeniowym siodełku Devoucoux Mendia  . Konik kary, bez odmian ( jak to przystało na konia rasowego pingwina 😉), gruby, otłuszczony nieprzyzwoicie i niezdrowo. Babka regularnie zasuwa na konsultacje do całkiem wymagającego finansowo miejscowego trenera. Robi wokół siebie takie wielkie halo, zamieszanie, ona musi mieć wszystko teraz i już, krzywi się na pensjonariuszy którzy użytkują swoje konie stricte spacerowo ( a takich jest większość). Raz jedyny widziałam ją na placu podczas jazdy i... byłam zszokowana. Jak można jeździć na munsztuku bez jakichkolwiek podstaw, równowagi, na nie ujeżdżonym koniu? Za co ten trener bierze tą grubą kasę i podsyca w tej babce jakieś chore wyobrażenia? Czy nie lepiej uczciwie zabrać się do roboty? Zrobiło mi się żal tego karego, odpicowanego konika.
Ja kiedyś zostawiałam szczotki przy boksie w torbie to nagle dostały nóg i wszędzie się walały , najlepsze jest to że najczęstszym podbieraczem szczotek był właściciel i jacyś jego ulubieńcy bo nikt z tych normalnych pensjonariuszy nie ruszał nic mojego  . Teraz nauczyłam się chować wszystkiego co mi się uda i pisać na tym poematy na temat zabierania i kradzierzy . Ale chyba pofatyguje się do jakiegoś meblowego albo do jakiejś graciarni i zakupie małą szafe i zamontuje zamek żeby już nic nie było na wieszku .
Mi zaczynają też ze skrzynki regularnie ginąć jakieś suplementy.. Gdzie wcześniej takie rzeczy nie miały miejsca..
A ostatnio wchodzę do siodlarni a moja podkładka wyjęta spod siodła i leży na siodle.. Patrze na nią a ona calutka w sierści.. Potem się dowiedziałam, że moja była najgrubsza więc ktoś sobie wziął żeby na oklep pojeździć..  😵
Przepraszam, że się wtrącę, ale mam potrzebę wyżalić się z w tym wątku. Choć nie przypuszczałam, że będę kiedyś ją miała...

Otóż, mam straszny wyrzyg, wielką awersję i budzi moją agresję, jak po raz setny czytam, słyszę coś na temat końskiej szyi. Oczywiście w kontekście: treningu, postury, masy (sic!). W tym pierwszym, w brzuchu mi się przewraca, jak widzę konia z "jakiegoś tam" i ktoś jak zaczyna mi mówić, jak się zmienił zaczyna od: ale zooobacz jaką on teraz ma szyję! Jakie szyjsko, karczysko, łopatkę... a ja patrzę na plecy, opuszczone, rozdęte brzuszysko, krowi zad i wyć mi się chce. Gratuluje, odkryłeś jeżdżenie w ustawieniu, może nawet zganaszowaniu. Szkoda, że plecy jak u rekreanta a zad jak u krowy. No żesz! I w odpowiedzi: no ale zobacz jak się rozbudował w szyi... O jeździe nic nie wypominają. Czy lekki, czy bardziej przepuszczalny, czy coś poszło do przodu. Przecież to nie ważne, widzisz tą szyję? No widzę, i potem widzę kawałek jazdy. Tuptanie na koniu zganaszowanym w jedyneczkę. Super, well done!

Bogowie, czy wy to słyszycie?! Widzicie?!

Kolejny przypadek, koń "x" pracujący... nijak. Bez ustawienia, bez impulsu. Ot kolejny tuptak. Forma rekreacyjna: brzuszek na nóżkach, ładny okrągły zad (geny) i oczywisty brak szyi z przyczyn wspomnianych wyżej. I słyszę, że ten koń musi przytyć. Patrzę i jakoś żeber nie widzę, plecy też ok (bez fajerwerków, ale nie ma się do czego przyczepić) i słyszę za chwilę: on w ogóle nie ma szyi!

Poważnie? Koń jeżdżony nijak nie ma szyi? Szokłam... no racja, trzeba mu dowalić Build Up'a D&H. Tak nie może być!

Potem wchodzę do sławnego wątku o wpływie treningu i dostaje szczerej apopleksji. Bo mam combo dwóch powyższych przypadków. I o dziwo piszę to nie po lekturze naszego wątku, ale w związku z ostatnimi podsłuchanymi lub zobaczonymi przypadkami. A wspomniany wątek omijam, bo mogłabym zejść na atak padaczki... której nie mam, ale zaczynam podejrzewać, że się jej nabawię, jak jeszcze raz zobaczę jakiegoś konia x i y który jest "takim pakierkiem", "pakero", ma "takie szyjsko" itp a tak naprawdę reszta woła o pomstę do nieba (np. styl jazdy), albo to zwyczajnie gruby koń.

Kuźwa, czy teraz cały trening to tylko satelita krążąca wokół mistycznej szyi konia? Czy aż takim jesteśmy ciemnogrodem, że nie potrafimy zrozumieć, że szyja (jak i grzbiet, zad, podciągnięty brzuch!) to wynik treningu a nie trening jest wynikiem "rozbudowanej" szyi? Że koń powinien umięśniać się harmonijnie, proporcjonalnie i efektem tego powinna być atletyczna sylwetka? Że na równi powinnyśmy się martwić zadem, a przede wszystkim plecami które nas dźwigają?

Dramat, zgrzytanie zębów i jeszcze raz ciemnogród.
Sonkowa heh , jak ja nakryłam osobe która od tak czyściła moją szczotką z naturalnym włosiem brudne kopyta konia to usłyszłam , że ona to wzieła bo po prostu bliżej a ona już spakowała rzeczy do koniowozu bo zawody  🤔 Krew mnie zalewa już przez takich ludzi .... Gdyby chociaż zapytała to napewno z grzeczności bym jakąś porzyczyła
kujka   new better life mode: on
11 sierpnia 2012 11:13
Sierra, podpisuje sie recamy i nogamy.

i dodam jeszcze, ze najprawdopodobniej oba przypadki przez swoich wlascicieli bylyby opisane jako takie, co to trenuja...  😎
Livia   ...z innego świata
11 sierpnia 2012 12:40
U nas w tej chwili też nic nie ginie, ani pasze, ani rzeczy, ale przez pewien czas mieliśmy taką paszową złodziejkę. Koleżance dość drogi suplement skończył się po 2 tygodniach, a po tym, jak dziewczyna odeszła, starczył na 2 miesiące. Nawet moje wysłodki, które są przecież tanie, też podbierała. Nikomu nie życzę takich nerwów...
Mi kiedyś w siodlarni ukradziono aparat fotograficzny. Schowany do torby. Ukradziono bez pokrowca, pokrowiec zamknięto. Tego samego dnia zginęło też trochę pieniędzy. Nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał... Złodziej miał na to kilkanaście minut.  Nie wierzę,że nie znał ośrodka .

może pobrudźcie opakowania od paszy od wewnątrz piochtaniną, dziegciem ,czy czymś równie brudzącym i śmierdzącym i potem patrzcie, kto paluchów nie może domyć  😂 ???
Gillian   four letter word
11 sierpnia 2012 22:47
wkurza mnie to, że ludzi boją się swoich koni! jak się nie umie jeździć, zajmować zwierzakiem to po cholerę pchać się w kupno? :/ nie rozumiem.
Gillian, haha, u nas jest kilka takich przypadkow. patrze z zainteresowaniem 😀
ale sa tez przypadki inne- osoby traktujace konia jak rower? motor? a i takie, ktore ewidentnie konia nie lubia, nie wiem po co go trzymaja. no bo jak oceniac osobe, ktora potrafi BEZ POWODU kopac konia ostrogami, bic go batem, zwalac na niego cala wine za to, ze nie umie jezdzic? fuuuj. fuuuuuj fuj! patrze z obrzydzeniem. i wspolczuciem dla tego zwierzaka.
ale ma to dobre strony. w tym kontekscie nauczylam sie czerpac jeszcze wieksza radosc z przebywania z moim koniem.
Gillian, ja też tego nie rozumiem z jednej strony, z drugiej, to są emocje. Np. ktoś kupił grzecznego konika, bezproblemowego, konik się popsuł, stał 3 miesiące i teraz go rozsadza, konika się kocha nadal, dba, ale np. strach wsiąść, i to jestem w stanie zrozumieć. Teraz kwestia tego, czy taka osoba poprosi o pomoc i z czyjąś pomocą przewalczy wdrażanie do pracy, brykanie i kombinowanie wystanego konia, czy będzie chodzić wkurzona i wściekać się na konia i ludzi wokół ze strachu. Oba przypadku widuję.
Gillian   four letter word
11 sierpnia 2012 23:15
MMVG, tu jest inna sytuacja. Koń jest całkiem normalnym, rekreacyjnym tuptusiem, bezpiecznym w obejściu i pod siodłem. U poprzedniego właściciela chodził jak złoto. I nagle kupuje go ktoś z zerowym doświadczeniem, no trzyma się w siodle (siodła?). I nagle się okazuje, że nie można na konia wsiadać bez uprzedniej lonży celem spuszczenia pary (jakiej pary????? koń padokowany okrągłą dobę), nie można swobodnie jeździć po placu bo koń "patrzy" (no patrzy, po to ma oczy), na spacer w teren nie bo na pewno się spłoszy. Dżizas, nawet na myjkę koń idzie na lonży bo na pewno coś będzie robił. Ej no kaman...
Heh. No ma oczy to patrzy 😉 Jasne, takich przypadków też nie rozumiem i też by mnie zalewało pewnie, jakbym musiała to na codzień oglądać. I jeszcze panika, bo koń macha ogonem, żeby od much się odgonić, albo tupnie mocniej w tym celu.
Gillian   four letter word
11 sierpnia 2012 23:20
No ja na szczęście codziennie nie oglądam, ale dość często mam relację. Co więcej, pojechałam na "interwencję", bo może faktycznie koń zdziczał? wsiadłam, ruszyłam na kopach bo koń zamulony jak nie wiem i tyle, no patrz że się nie dałam zabić temu potworowi!
Gillian, no jakbys opisywala "moj" przypadek. + kopanie, szarpanie i zwalanie winy na wiejacy wiatr.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się