Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
04 sierpnia 2012 16:15
Mnie cięli o 19tej, rano o 7mej kazali wstawać. Leży się na sali pooperacyjnej- jak wstajesz, to przenoszą na ogólną. Z mężem i dzieckiem jest różnie- u nas zabierali dziecko na pierwszą  noc i mąż nie mógł być, u koleżanki mąż był do momentu, aż wstała i pomagał przy dziecku.
Rany! Pierwszy raz w 100% zgadzam się z Magdaleną 😀

o, serio? A ja się z Tobą zgadzam/zgadzałam wiele razy, naprawdę mam takie kontrowersyjne poglądy?  😉

natchniuza, pisałam o trzymaniu główki zarówno wtedy, kiedy pediatra podciąga za rączki do badania, trzymaniu na boki jak dziecko "siedzi" - i o podnoszeniu jak leży na brzuszku, wydaje mi się, że to generalnie chodzi o siłę i kontrolę mięśni karku/szyi.

Fajnie miałyście ze skurczami, zazdraszczam  😉
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
04 sierpnia 2012 16:23
AleksandraAlicja mi kazali przyjechać w poniedziałek ok. 17-tej, ciąć pewnie będą we wtorek rano więc zastanawiam się, jak to będzie. Bo chyba te 6-7 godzin po znieczuleniu muszę leżeć? I tak się zastanawiam, co robić na tej sali pooperacyjnej- czytać raczej nie bardzo, krzyżówek rozwiązywać też nie, jak K. nie wpuszczą to nawet pogadać nie będzie z kim 😁 Chyba, że faktycznie ciachną w poniedziałek wieczorem- wtedy po prostu pójdę spać 😁
ode mnie wszystkie moje znajome, które miały cc nie mogły podnosić nawet głowy przez 12h. Lekarze tak zalecają by uniknąć niesamowitego bólu głowy. Po tych 12h kazali wstać.
Gillian   four letter word
04 sierpnia 2012 16:33
CzarownicaSa, po znieczuleniu jakie dostaniesz leży się 12 godzin minimum 🙂 i nawet nie próbuj sprawdzać dlaczego 🙂
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
04 sierpnia 2012 16:57
O rany 😲 Wiedziałam, że nie wolno wstawać, ale nie sądziłam, że to aż 12 godzin! 😲 Hm... czyli skoro kazali mi przyjechać w poniedziałek, to może będą mnie tego samego dnia ciąć? 🤔 Kurczę, aż chyba dziś tam zadzwonię i się spytam.
Mam problem.
Moja chrześniaczka od niedawna jest karmiona mlekiem sztucznym, bebiko 1ha (hipoalergiczne) . Rewolucji żołądkowych żadnych szczególnie nie było, ale mała słabo je. Dziś posmakowałyśmy to mleko i okazało się że jest ohydne, gorzkie.

Czy karmi ktoś tym standardowym bebiko? Jak ono smakuje, a jak smakują inne mleka sztuczne, np bebilon?
Są słodkie  😉 mi osobiście bardziej smakuje mleko Nan niż Bebiko  😉 wszystkie mleka hipoalergiczne nie są najlepsze w smaku  🤔 a Nutramigen chyba najgorszy.
Bebilon też jest wstrętny, lepiej smakuje nan, próbowałam zwykłego, nie ha. Niestety po zwykłym nan Maksio ma objawy nietolerancji laktozy, jesteśmy w trakcie badań - więc uważajcie przy zmianie. Wydaje mi się że wszystkie mleka ha są niesmaczne.

o, kasiulkaa25 była pierwsza  🙂
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
04 sierpnia 2012 17:25
CzarownicaSa, dziewczyny, które były cięte rano, wstawały dopiero razem ze mną (co było wielce niesprawiedliwe  😁 ), czyli po 24 godzinach. Co do czytania- hmm, ja wzięłam 5 książek pewna, że będę czytać, no bo przecież niemowlak to tylko śpi i je...  😎 Nie przeczytałam nawet pół! Natomiast przydała się komórka z dostępem do netu  😁
Niestety po zwykłym nan Maksio ma objawy nietolerancji laktozy

Tak z ciekawości - możesz napisać, jakie akurat objawy miał?
Magdalena, nie, nie masz kontrowersyjnych poglądów 🙂 (to raczej ja, jeśli już). Ja często tu nie zaglądam (dziecek wyrósł) a pamiętam twoje niektóre przekonania zanim (!) zostałaś mamą i swój uśmiech pt. "pożyjemy, zobaczymy". Pewnie już wiele razy się z tobą tu zgadzałam od tego czasu, ale pierwszy raz "na piśmie" 🙂

Jako, że mam akurat zdjęcia to re-voltowy Wituś dla Was 🙂 Jak szybko płynie czas!



[quote author=Magdalena link=topic=74.msg1483088#msg1483088 date=1344096872]
Niestety po zwykłym nan Maksio ma objawy nietolerancji laktozy

Tak z ciekawości - możesz napisać, jakie akurat objawy miał?
[/quote]

kenna, na nóżkach przy stopkach ma wielkie suche, czerwone placki, po kilku dniach zaczęło mu to rogowacieć i się łuszczyć, wygląda naprawdę źle. We wtorek powinny być wyniki badania krwi na IgE białka mleka krowiego, mam nadzieję że to tylko nietolerancja.
Julka miała nietolerancję i też miała takie placki - ale one były delikatnie czerwone i delikatnie suche - na zgięciach rąk, po wewnętrznej stronie łokci.

Magdalena, nie, nie masz kontrowersyjnych poglądów 🙂 (to raczej ja, jeśli już). Ja często tu nie zaglądam (dziecek wyrósł) a pamiętam twoje niektóre przekonania zanim (!) zostałaś mamą i swój uśmiech pt. "pożyjemy, zobaczymy".

a wiesz, że ja też teraz mam taki uśmiech, jak czytam niektóre posty?  😀 Ja się baaardzo zmieniłam od kiedy Julka się urodziła. Książkę mopgłabym napisać  😉 Chyba każda mama by mogła...

(aż chyba zacznę przeglądać wątek i swoje wpisy, ciekawe, jakie mądrości wypisywałam...)
Mam jeszcze małe pytanie odnośnie cesarki. Ile czasu się mniej więcej leży po zszyciu? I gdzie? Jest jakaś specjalna sala, czy po prostu przewożą do "normalnej" sali(tej, gdzie się z dzieckiem leży)? Jest się samemu, czy może towarzyszyć mąż? I co w ogóle robić w tym czasie? Dziecka mi raczej pewnie nie dadzą, bo nie bardzo będę mogła się nim zająć.


Ja bylam cieta rano, po 8, nieplanowana cesarka. Po zabiegu lezalam na pooperacyjnej. Standardowo u nas sie lezy ok 2h, dopoki nie zejdzie znieczulenei z nog, ale mi nie schodzilo dluzej, wiec lezalam troche dluzej (3h chyba). W tym czasie bylam tam sama, zagladala tylko pielegniarka, dziecko bylo z moja polozna i mezem, wiem, ze w niektorych szpitalach dziecko moze byc z matka na pooperacyjnej chyba, ale moj musial pojsc do inkubatora, bo nie trzymal temperatury. Jak znieczulenie puscilo na tyle, ze moglam sie przeturlac z jednego lozka na drugie, zawieziono mnie do mojej sali. Dziecko tez od razu przywiezli, zajmowal sie nim maz, ja lezalam az do wieczora. Po 12h wstalam i poszlam pod prysznic 😉 Na noc malego zabrali (ale gdybym miala od poczatku sale, w ktorej moze spac maz, dziecko byloby z nami), przywiezli go nastepnego dnia o 6 (22h po cc) i juz byl ze mna caly czas, w inkubatorze tez potem lezal juz w mojej sali (mialam jedynke, nie wiem, czy by pozwolili miec inkubator z lampami w sali wieloosobowej, nie wydaje mi sie, my caly tydzien siedzielismy tam w okularach przeciwslonecznych).
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
04 sierpnia 2012 19:54
Czyli jednak jak będą mnie rano ciąć(co w sumie będzie bardziej logiczne, bo lekarze dyżur zaczynają) to cały dzień leżenia... dobrze, że przynajmniej K. ze mną będzie, bo bym się chyba zanudziła 😁
To pewnie zalezy od lekarzy. U mojej znajl=omej było tak, że kazali się wstawić tego i tego dnia, o tej i o tej godzinie i godzinę po przyjęciu już na stole była. Tylko Ona miała lekarza prowadzącego pracującego na oddziale więc bardzo prawdopodobne, że dlatego tak szybko poszło.

Magdalena oby, oby się każda mama zmieniała. Może wreszcie nieco się zmieni choć trochę mój upór i moje niektóre poglądy dotyczące macierzyństwa 😉
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
04 sierpnia 2012 20:27
akzzi, poglądy się naprawdę zmieniają! Ja przed zajściem w ciążę (w którą zresztą zaszłam "rozumem", nie instynktem) też miałam jasno sprecyzowane poglądy na to, jaką będę matką i jak to będzie. Widziałam siebie raczej jako mamę "Bachora", a jestem w 80% lukrowa  😁 , co zresztą codziennie wypomina mi moja mama  😂
Ja jak chciałam zajść jak to Ty fajnie określiłaś instynktem, to nic z tego nie było  😤 Jak sobie ja sprecyzowałam cele, określiłam co chce w życiu robić, pogodziłam się, że nic z tego starania, itd to odezwał się "rozum". i wiecie co? To mnie chyba wystraszyło. Bo jak na razie jestem na wszystko na "nie". I w sumie to już nie wiem co czuję. Czy się cieszę, czy się boję, czy co. Boję się, że nie będę dobrą matką. Mnie już się do końca w głowie  🤔wirek:  tylko nie wiem czy ja taka jestem, czy to przez hormony, czy to ze strachu, czy ze złości...


edit: Czuję się tak jakbym miała naście lat i zaliczyła wpadę z jakimś "pierwszym lepszym" (mimo, że oczywiście tak nie jest! wręcz przeciwnie...), jakbym się bała (wstydziła??) przyznać przed światem, że jestem w ciąży  🤔wirek: (oczywiście wszyscy już wiedzą i każdy się cieszy, a we mnie takie dziwne uczucie siedzi, którego być nie powinno.
a we mnie takie dziwne uczucie siedzi, którego być nie powinno.


akzzi, wyluzuj. Skąd wiesz, co powinno być, a co nie? Daj sobie prawo do wszystkiego, czego doświadczasz. Uczucia same w sobie nie są złe ani nie robią krzywdy.
A czy przy samej cesarce mąż może być?
Kami   kasztan z gwiazdką
04 sierpnia 2012 21:40
Wawrek to zależy od szpitala - w moim na przykład nie  🙂
Magdalena dziękuje za takie słowa  :kwiatek:
U mnie nie mogl byc, tzn. nawet nie pytalam, jak mnie w koncu laskawie polozna na sale zawlokla, jego biednego zostawilismy na bloku porodowym, razem z moimi klapkami, haha, szlam sobie na bosaka, zreszta wtedy mialam wszystko gdzies😉
Z cesarki zreszta pamietam zabawna sytuacje, nie wiem, czy Wam juz pisalam 😉
Po znieczuleniu jezdzili po mnie taka kostka lodu i pytali ciagle, czy czuje. W wiekszosci nie czulam, ale nagle w pewnym miejscu poczulam. Wiec panika lekka, patrze z przerazeniem na moja polozna (ktora nawet na sali operacyjnej mnie nie opuscila ;D) i pytam:
- Ewa, ale ja nie bede czula, jak one mnie beda kroic?
W odpowiedzi slysze:
- Ale ty jestes glupia, one Cie juz dawno otwarly.
:P
(BTW, nigdy nie wiem, czy sie mowi otwarly czy otworzyly?)
Mnie cięli rano o 8, samo otworzenie 🙂 i wyjęcie małego nie było złe, ale to zaszywanie potem dłuzyło mi się w nieskończoność. Miałam wrażenie,że sie duszę, bo miałam znieczulenie jakoś też na dole płuc ?? Mąż nie mógł być, bo akurat było za dużo stażystów na sali.
Na pooperacyjnej leżałam 1,5 doby. Pierwszą to praktycznie przespałam, a potem patrzyłam jak kolejne dziewczyny wjeżdżają i wyjeżdżają a ja ciągle leżę;/
Jak juz pojechałam na oddział to małego dostałam dopiero też jakoś po 2,3 dobach, długo dochodziłam do stanu w którym mogłam się nim zaopiekować. (albo żałowali mi przeciwbólowych, bo w dzień jak maluch do mnie przyjechał wszelkie bóle jak ręką odjął..)
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
05 sierpnia 2012 00:58
Diadula a gdzie rodziłaś? Bo widzę, że jesteś z Piaseczna, a ja właśnie do tamtejszego szpitala się wybieram 😉
U mnie w mąż również nie mógł być,ale czekał w sali obok jak będą robić pomiary obok.
Mnie cieli ok 9 i wieczorem ok 21 wyrzucili mnie z łóżka,dosłownie wyrzucili-baba się na mnie rozdarła,że mam już wstawać bo koleżanka która była pózniej cięta ode mnie już dawno chodzi,nie mogła zrozumieć,że mam dodatkowo porblemy z kręgosłupem i ze strasznie mnie boli.U nas niestety nikt z bliskich nie może być na salach poporodowych 😤
A czy przy samej cesarce mąż może być?

Nigdzie nie może być. To jest już zabieg na sterylnej sali operacyjnej.
Kami   kasztan z gwiazdką
05 sierpnia 2012 08:31
Pokemon w którymś krakowskim szpitalu (tylko zabij nie pamiętam teraz w którym... ale mogę sprawdzić jak chcesz) mąż może być obecny. Ze dwa miesiące temu był w gazecie dodatek, w którym były opisane wszystkie nasze krakowskie porodówki i tam było napisane czarno na białym  🙂
Mozna byc przy cesarce jezeli szpital prowadzi taka polityke. Moj brat byl przy obu swoich dzieci 8 i 10 lat temu, w 2-ch roznych szpitalach w KRK, a my mielismy rodzinna cesarke w sw Zofii w Wawie 3 tyg temu i w tym szpitalu to jest standard tzn kazdy tato, ktory wyrazi chec moze byc przy zabiegu. Przebrali go w scrubsy i kiedy juz lezalam krzyzem 😉 zaprosili do sali. Siedzi sie przy glowie pacjentki, a potem mozna uczestniczyc w mierzeniu, wycieraniu dzidziusia. Potem przyniesli mi jeszcze dzidzie i polozyli na ramieniu, a tato trzymal, dzieki temu szycie sie tak nie dluzylo, a my moglismy sie przywitac z malenstwem. Niesamowite przezycie.

Co do samego ciecia, mi tez sie ciezko oddychalo i czulam bol w klacie tak jakby ktos ciezki na niej siedzial, bolalo mnie jeszcze kilka dni. Anestezjolog zrobil tajemnicza mine i powiedzial, ze moga wystapic takie objawy ale nie wytlumaczyl od czego. Dali mi zdaje sie fenoterol bo trzeslo mna potwornie poza tym jakies wielkie ilosci glupiego jasia, a potem srodkow przeciwbolowych, tak ze na sali pooperacyjnej bylam kompletnie skolowana i czas mi sie nie dluzyl. Po jakichs szesciu godzinach poczulam sie na tyle przytomna ze poprosilam o dziecko, chociaz w zasadzie powinnam sie nie ruszac przez 12.
Mnie zabrali na sale operacyjną o 12:20 a o 12:50 było już po wszystkim i jechałam na pooperacyjną. Narzeczonych był cały czas ze mną. Po wyciągnięciu małej najpierw on dostał ją na ręce, a że moje ułożenie do cesarki było tak fajnie wymyślone to mógł mi ją położyć obok twarzy,żebym mogła zobaczyć, pocałować a w tym czasie mnie zszywali. Na sali pooperacyjnej byłam 2 godziny ( w tym czasie dziecko było z ojcem). Potem przewieźli mnie na zwykłą i dostałam od razu małą i już cały czas była ze mną. Niestety nie udało nam się załatwić sali rodzinnej także S. nie mógł mi w nocy pomóc,ale to nie był duży problem bo co chwile na sale przychodziły położne czy to podać mi małą z łóżeczka, odłożyć czy przewinąć. Ja do rana byłam w stanie tylko usiąść. Ok 9😲0 powyciągali mi wszystkie rurki ( z powodu sporej utraty krwi byłam pod kroplówkami) i postawili mnie na nogi.

CzarownicaSa - jeśli chodzi o skurcze to ja miałam takie przez dobrych parę godzin i to całkiem regularnych a nie chciałam jechać do szpitala bo twierdziłam, że to na pewno przepowiadające bo za mało bolą 🙂 A wszyscy mi mówili , że jak przyjdą te właściwe skurcze to na pewno będę wiedziała- ja niestety nie wiedziałam 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się