Brykający przy zagalopowaniach.
Hej Wam.
Nie wiem, czy był wcześniej podobny temat, jeśli był, to przepraszam.
Mam od jakiegoś czasu problem z moim ulubieńcem. Jest to ośmiotelni wałaszek, uparty jak osioł. 🙄
Nigdy nie był prosty w jeździe, ale ostatnio przesadza-na każdą łydkę, nawet najdelikatniejszą, reaguje kuleniem uszu, barankiem, albo zatrzymaniem i próbą dębowania.
Próbowałam z nim pracować-udało mi się go w miarę rozluźnić w kłusie-chodzi z ładną głową, uszami do przodu, rozluźniony, wygina się jak rogalik.. Jednak gdy chcę zagalopować, znów jest to samo-wścieka się, buntuje, robi się cały sztywny i na nic nie reaguje. A jeśli już uda mi się zagalopować, jest cały spięty, wygięty do zewnątrz, z szyją jak u żyrafy i 'aktywnym zadem', oczywiście w postaci barankowej..
Są na to jakieś ćwiczenia? Co mam w takiej sytuacji zrobić?
Dodam, że na koniu jeżdżą również inne osoby-które z reguły nie zwracają na to uwagi. Głównie początkujący, a nie mam możliwości odciąć go od jazd..
Ja staram się ostatnio wsiadać często, ok. 2x w tygodniu, żeby z nim popracowac.
Może widzicie z tego jakieś wyjście? Mi już powoli brakuje cierpiwości i sił...
proszę zbadac koniowi plecy i zęby, sprawdzic dopasowanie siodła - to sa sam początek początków.
Nogi również. Może nie chciec galopować równiez dlatego, że noga boli.
Źle zajeżdżony koń + jeździec do dupy.
Miałam ta samo w początkach wątpliwej kariery z moją starszą kobyłą. Moja działała na zasadzie "przestraszę klienta, to przestanie".
Koń jeżdżony dobrze + poprawa mojego działania - koń aniołek.
Oczywiście nie pomijam kwestii dopasowania siodła/problemów z grzbietem.
Mój były koniczek Ericzek wścieka się i bryka przy zagalopowaniu, jak mu siodło leży na łopatkach.
Wystarczy go dobrze osiodłać.
Ale są konie które podbrykują, bo sprawdzają "czy ja muszę czy nie muszę" galopować.
Jeśli jest się pewnym, że żadne kwestie zdrowotno sprzętowe nie wchodzą w grę, to trzeba zdecydowanie zamknąć konia w pomocach i kontynuować galop, żeby pogodził się z tym że musi 😉
🙄
15-letnia, ambitna dziewczyna szuka pracy przy koniach w zamian za jazdy w okolicy Raciborza/Głubczyc. (na okres wakacji)
Mogłabym dojeżdżać we własnym zakresie, obojętnie o jakich porach.
Jeżdżę konno regularnie od 4 lat. Posiadam brązową odznakę PZJ i spore doświadczenie.
Mogę podjąć się wszystkich obowiązków stajennych, jak i zająć się końmi.
Czyszczenie boksów, sprzętu, wyprowadzanie koni na pastwiska, lonżowanie, czyszczenie itd to dla mnie żaden problem.
Jestem odpowiedzialna, punktualna i obowiązkowa, a do moich zadań bardzo się przykładam.
Co do jazdy-od dwóch lat jeżdżę bez instruktora, jednak mam doświadczenie również z końmi trudnymi.
Rozważę wszystkie propozycje.
GG; 5594145
telefon: 724368040
No to przecież napisałam, że jeździec do dupy.
Bo mieliśmy szanować małolaty i nie wzdychać ile do końca wakacji.
Nie rozumiem przekazu przytoczonego cytatu? 🙂 Poczułam się troszkę naskoczona ze strony forumowiczek, aczkolwiek każdy rozumie inaczej.
Siodło leży dobrze, jest dopasowane, najlepiej ze wszystkich siodeł, które mamy w stajni.
A zwróciłam się do was z prośbą, bo nie miałam już całkowicie pomysłów co do tego zachowania.
Jeśli problem faktycznie leży głębiej-w złym ujeżdżeniu konia i jeźdżcem do dupy-co w takiej sytuacji powinnam zrobić?
Skoro faktycznie ponoszę w tym jakąs winę, to co mam zrobić? Odstawić go od jazd pode mną? Chcę dla konia jak najlepiej, więc stąd założenie tego wątku.
edit;
Nie rozumiem też mniemania, że skoro 15-latka, to nie zna się i i od razu pojawiają się jakieś złe skojarzenia. Nie jeżdżę idealnie, ale dla konia chce jak najlepiej-jeśli tego będzie wymagać sytuacja, przestanę na nim jeździć. Napisałam jedynie po to, żeby podzielić się problemem i zapoznać z opinią bardziej doświadczonych ode mnie.
A to jest szkółkowy koń czy go dzierżawisz? Najlepiej zacznij jeździć z instruktorem, bo przez internet ciężko coś poradzić
anioleczek.97, napisałaś, że masz doświadczenie z trudnymi końmi. Więc dlaczego nie poradzisz sobie sama? a jakby to był koń, którego właściciel odpowiedział na Twoje ogłoszenie w sprawie pracy to co?
anioleczek.97, wierz mi, ze zostalas bardzo milo przez forumowiczow potraktowana.
a sens cytatu jest taki, ze skoro nie umiesz przejechac tak prostej rzeczy, przy ktorej potrzebne jest po prostu zamkniecie konia w pomocach, lydka i moze bacik (o ile kon jest zdrowy, a siodlo dopasowane, a to ze lezy najlepiej ze stajennych siodel, wcale jeszcze nie oznacza, ze lezy dobrze), to twoje doswiadczenie z "trudnymi konmi" to raczej w sferze marzen lezy.
w rekreacji mieliśmy folblutkę, która przy zagalopowaniu brykała i cały galop jechała ze skulonymi uszami
niby sprzęt dopasowany a ona cały czas waliła z zadu
Raz przyniosłam baranka pod siodło i jej założyłam. Wtedy na mojej jeździe nie bryknęła ani razu. Ale co daje jedna jazda w rekreacji. W dodatku kobyła stała w za małym boksie i nie mogła się w nim swobodnie położyć.
Wszyscy wiedzieli, że ma chory grzbiet, ale skończyło się na diagnozie kulawizny, potem już dalsze badanie nie było żadnym biznesem... - nogi całe w nakostniakach -> handlarz.
To była fantastyczna kobyłka, ale niestety, trafił się zbyt pesymistyczny weterynarz, który skutecznie zniechęcił osobę, która chciała klaczkę kupić...
wygina się jak rogalik
rollkur? 😁
Z prostego wyliczenia wynika, że masz po prostu ogromny niedobór wiedzy: jeździsz od 11 roku życia, tylko 2 lata trenowałaś pod okiem instruktora, od 2 lat jeździsz sama! Czego 11-12 latka może się nauczyć w ciągu 2 lat?
Potrzebujesz dobrego trenera, bo Twój problem jest banalny a wynika tylko z braku wiedzy i wyszkolenia. Koń robi co chce, bo wie, że może sobie na to pozwolić.
Life is brutal 😀
Kiedyś jeździłam młodą kobyłkę, która tak właśnie strzelała z zadu po zagalopowaniu. Sprzęt dopasowany, plecy w porządku (profilaktycznie pracowała nad nią chiroterapeutka), zęby ok, ogólnie nie miała poważniejszego powodu do brykania - ot tak, mloda i energiczna była i sobie radośnie czasami zadkiem machnęła. 😉 Oduczyłam ja w jedną jazdę: tylko zrobiła baranka po przejściu - schodzimy do stępa i wracamy w to samo miejsce, gdzie zagalopowaliśmy. Przechodzimy do galopu jeszcze raz - jeśli znowu bryka - to samo: stęp i powrót do miejsca, gdzie było nieudane przejście. Brak barankow po zagalopowaniu - kon może sobie galopować dalej 😉
ikarina, przy dosc radosnym zalozeniu, ze przy twojej metodzie, kolezanka nie zostanie katapultowana za ktoryms razem 😉 wtedy cwiczenie bedzie mialo nieco inny skutek 😉
No cóż, ja chyba za bardzo wierzę w ludzi 😉
A tak przy okazji, anioleczek.97, nie denerwuj się, ze ci zwracamy uwagę, traktowalibysmy cię tak samo, nawet gdybyś miała 30 lat, gdyż najnormalniej w świecie samobója sobie strzeliłaś. Wyobraź sobie, ze student wet daje ogłoszenie na forum, ze chętnie pomoże w jakiejś klinice, co prawda od dwóch lat jest na dziekance, ale ma bardzo duże doświadczenie w leczeniu, nawet tych bardzo ciężkich przypadków, po czym zakłada inny wątek na forum "pieska boli łapka, co mam robić". Mialabys zaufanie do kompetencji i przede wszystkim szczerości takiej osoby? Bo ja nie. Właśnie dostałaś pierwszą lekcje PR i nie tylko od życia 😉
dobrze że nie napisała że ujeżdża dzikie mustangi złapane lassem na prerii 😉
Ale nie napisała i chwała jej za to 😉 W ogóle, gdyby w ogłoszeniu zabrakło wzmianki o pracy z trudnymi końmi, to nie byłoby wcale wielkiego halo 😉
Taka uwaga ode mnie - też jako nastolatka nie miałam możliwości jeździć z instruktorem i wiem, jaki to ból, jak człowiek lapie się czegokolwiek, aby moc choć trochę spędzić czasu z końmi. I z doświadczenia mówię, ze słowa w ogłoszeniach takie, jak "młoda", "doświadczenie z trudnymi końmi", "jeżdżę 1-4 lata", "jazda za pracę" właśnie przyciągają najwięcej ludzi nie zapewniających koniom należytej troski i warunków, taka nastolatka później musi się użerać ze znarowionymi końmi, na rozklekotanym sprzęcie, do tego sprzątać z boksów gnoj, który sięga niemal do kolan :/ Lepiej popisywać się skromnością, żeby znaleźć bardziej odpowiednich ludzi do współpracy.
dziękuję za wszelakie odpowiedzi. 😉 postaram się coś wskurać, albo poproszę o pomoc właściciela.
Koń jest 'szkółkowy'-teoretycznie stajnia jest prywatna, ale czasem jeżdżą osoby z zewnątrz-równiez na nim.
Właściciel za bardzo nie zwraca na to uwagi, niestety.
No cóż, zobaczymy co z tego wyjdzie. Jeszcze raz dziękuję. A co do ogłoszenia-napisałam to, ponieważ miałam do czynienia z naprawdę różnymi końmi, nie które były trudne-z nimi sobie radziłam z reguły podążając za własnymi przeczuciami. W tym przypadku moje pomysły się nie sprawdziły, dlatego napisałam.
Może nie powinnam, ale na koniu serio mi zależy-stąd było moje zakłopotanie z powodu tego, że może to moja wina..
anioleczek.97 u mojego konia takie wlasnie byly pierwsze objawy problemow z plecami, wiec koniecznie postaraj sie namowic wlascieciela na wizyte weterynarza i zbadanie konia pod tym katem. Oprocz tego to, co pisali inni, czyli dopasowanie siodla i zeby, ale przede wszystkim mi by to wygladalo na problem grzbietowy. Jezeli (oby) uda sie wykluczyc problemy zdrowotne, to sprawa jest do przepracowania z dobrym instruktorem.
anioleczek.97 Bardzo dobrze, że się odezwałaś, a nie na nas obraziłaś! :kwiatek:
Niestety, tak to jest - trzeba się liczyć z tym co się pisze. ikarina podała świetny przykład z weterynarzem 😉
Nikt nie chciał Cię urazić.
Często szukając pracy trzeba się troszkę na wyrost zareklamować i napisać o sobie w samych superlatywach, ale jak widzisz - trzeba być z tym ostrożnym.
A z koniem najbardziej prawdopodobna wersja jest taka, że ma wrażliwy grzbiet, który nie toleruje błędów osób, które się dopiero uczą.
Niektóre konie się nadają do rekreacji, niektóre nie.
PS. A tak poza tym, to naszła mnie taka refleksja:
Strasznie ciężko jest ocenić realnie swoje umiejętności w wieku 15 lat.
Mi się wtedy wydawało, że świetnie jeżdżę 😁 Przecież wskakiwałam na konia na padoku (gołego, z ziemi) wjeżdżałam na parkur i skakałam na oklep przeszkody.
W szkółce, w której jeździłam nie było konia z którym bym sobie nie radziła, a było kilka trudnych (dla początkujących).
Skąd mogłam wiedzieć, że inne konie bywają... inne 🙂
No ale wtedy nie było internetu i moje wyobrażenie o swoim poziomie jeździeckim było tylko w mojej głowie 😉
Nie zamierzam się obrażać, bo zupełnie nie ma o co 🙂 Kazdy ma prawo do wyrażenia swojego zdania i w zupelności się z Wasza opinią zgadzam i przyjmuję ja do wiadomości.
Muszę przyznać, że nie jeżdżę idealnie i chyba nikt nie jeździ, a ja, jeśli brać pod uwagę brak instruktora, tym bardziej.
Jednak ten brak instruktora ani kogokolwiek, kto na jazdę moze popatrzeć, powoduje, że czasem łapię się z brzytwę. Sama nie jestem w stanie całkowicie ocenić sytuację. A właściciel i wspomniany brak osoby obserwującej z ziemi w tym zupełnie nie pomaga. 🙂
Według waszych porad, spróbuję poćwiczyc zagalopowania i dosiad na innym koniu, wykombinować jakieś konsultacje z trenerem i dopiero wtedy spróbować na srokaczu. Do tego postaram się dowiedziec czegoś więcej na temat jego grzbietu i zębów.
Dzieki wielkie jeszcze raz. 😉
Mój koń właśnie w ten sposób pokazał swoją chorobę. Przy zagalopowaniach walił z zadu, zwłaszcza w lewo, jak udało się go w galopie utrzymać to też brykał. Głównie wali z zadu, mocno i wysoko. Myśleliśmy, że jest to jakiś kolejny foch, okazało się, że jednak niestety nie. Dziura w więzadle nadkolczystym.
co by nie mówić... anioleczek.97 szacun za postawę 👍
i co voltopiry, nie jest Wam teraz trochę głupio?
A skąd w ogóle jesteś aniołeczku? Może są na rv ludzie z Twojego regionu i pomogą Ci w poszukiwaniach instruktora 🙂
...
PS. A tak poza tym, to naszła mnie taka refleksja:
Strasznie ciężko jest ocenić realnie swoje umiejętności w wieku 15 lat.
Mi się wtedy wydawało, że świetnie jeżdżę 😁 Przecież wskakiwałam na konia na padoku (gołego, z ziemi) wjeżdżałam na parkur i skakałam na oklep przeszkody.
W szkółce, w której jeździłam nie było konia z którym bym sobie nie radziła, a było kilka trudnych (dla początkujących).
Skąd mogłam wiedzieć, że inne konie bywają... inne 🙂
To tak jak ze mną, ja wyjeżdżając do Niemiec do pracy myslałam, że świat zawojuję, przecież ja JUŻ TYLE UMIEM. A tu po pierwszym miesiącu kubeł zimnej wody na łeb, trochę pokory i nauka nauka i nauka. Teraz uczę się praktycznie od nowa jeździć, uczę się nowego podejścia do konia i jeździectwa. Mój jeździec mnie teraz uczy, że jak czegoś wymagasz od konia, zebrania, wygięcia, czy prawidłowego zagalopowania bez dupy świstającej koło sufitu to musisz go nagradzać i brzydko mówiąc karać dosiadem, łydką i ręką. Ja miałam też problem zagalopowaniem spokojnym i z ustawieniem konia w kłusie. Jak łaził jak żyrafa to miałam obciążać go dosiadem i łapać chwilowo mocny, sztywny kontakt (nie szarpać za pysk) i w momencie w którym odpuszczał chociaż minimalnie - poluzować, odciążyć, tak żeby było mu wygodnie, żeby wiedział że taka postawa jest prawidłowa. Przy zagalopowaniu z baranami to samo - obciążyć dosiadem, na woltę i JECHAĆ, nie odpuszczać. Koń spuści z pary - do kłusa i kolejne zagalopowanie i do znudzenia. Oczywiście nie było mowy o zagalopowaniu na nieustawionym koniu, a ustawienie tego gówniarza samo w sobie było (edit. JEST) dla mnie wyczynem 😵 Swoją drogą, zauważyłam, że przez moje błędy, jak wypuszczałam go na milisekundy przed zagalopowaniem (mam wadę odpuszczania zewnętrznej i pochylania sie przy zagalopowaniu) traciłam kontakt i ustawionego konia to wtedy najczęściej chłopak dostawał ataku brykania 🏇 No cóż, pozostaje się uczyć jak i mi jak i tobie 🙂
moj też niedawno brykał. przy zagalopowaniach szczególnie. ale nie był chory (fizycznie w sensie). poprostu mu odbiło i młoda trawa w dupe dodatkowo paliła ;] nie zawsze przyczyną jest choroba ciała, często to mózg - albo koń radosny, niewybiegany, sfrustrowany (to możliwe przy szkółkowym najbardziej), zagubiony, zły, podniecony...
anioleczek.97, 👍 widać, ze fajna dziewczyna jesteś, tak jak ktoś wcześniej doradził - wejdź w watki poświęcone twojemu regionowi, pogadaj z ludźmi, może poznasz jakichś fajnych instruktorów, bądź znajdziesz jakiegoś konia tymczasowo bez jeźdźca 😉
Jeśli ciągle będziesz z takim pozytywnym nastawieniem, jak teraz, wiele osób cię polubi i chętnie ci pomoże 😀