Przeganaszowanie

Rollkur

Jak DLA MNIE to na pierwszej fotce jest pokazane "żucie z reki", które, jak dla mnie, nie jest "przeganaszowaniem" o którym tutaj mowa.
Moje zdanie w sprawie rollkuru jest takie, że... go nie mam 🤔wirek: Czyli:
1. Rollkur oznacza dosłownie "kuracja rolująca". Dopóki taką pozostaje w bardzo doświadczonych rękach, niech jest. Czasem na treningu "roluje" konia do prawej i lewej strony, natomiast jest to raczej gimnastyczne wyginanie szyi, raczej tak bym to nazwała, niż rollkur. Słowem, chwilowe przegięcie szyi za pion. Cel: rozluźnienie. Działa. Generalnie czasem, nawet często pracuję z trenerem w niskim ustawieniu, za pionem, ale, jak mówię, rollkurem bym tego nie nazwała.
2. Jestem na pewno bardzo daleka od ponoszenia lamentu o "katowanych" koniach. Przejrzałam bardzo dużo materiałów w necie, czytałam słynna książkę "Finger in der Wunde" (o rollkurze właśnie). We wszystkich materiałach pojawiają się zdjęcia TYCH SAMYCH koni, słowem ciągle TE SAME zdjęcia. Nie sądzę bowiem, żeby Anky van Grunsven katowała konia w imię sukcesu, bo wartość konia jest zbyt wielka, żeby go zwyczajnie, zmarnować. To taki najprostszy "finansowy" argument.
ALE jest mi strasznie przykro patrzeć, jak ogromna ilość jeźdźców generalnie po prostu źle jeździ swoje konie, w imię, i tak wątpliwego sukcesu na zawodach. Konie idące "od łydek" nie "od grzbietu" to porządek dzienny, odtwarzanie elementów niezupełnie ze sztuką dresażu, inne drogi "na skróty", "niby-rollkur. Szybka eksploatacja, szybki handel. Dlatego też, jako osobisty protest, staram się nie startować, chociaż się zdarzy.