Od stajni do stajni, czyli przemyślenia i rozterki pensjonariusza-tułacza
Nina, lepsze jest wrogiem dobrego, jak mawiała moja była szefowa.
I jeszcze raz zacytuję Gillian: pensjonariusz zawsze cieszy się dwa razy - jak się wprowadza i jak się wyprowadza.
Skoro koń może otworzyć sobie drzwi, znaczy, że drzwi i nie są dostosopwane do funkcji, jaką mają pełnić. Ja w mojej poprzedniej stajni mój koń otworzył sobie drzwi, właściciel natychmiast zabezpieczył wszystkie drzwi, nie tylko moje.
Ja w mojej poprzedniej stajni mój koń otworzył sobie drzwi, właściciel natychmiast zabezpieczył wszystkie drzwi, nie tylko moje.
no właśnie - ale 1 raz sobie otworzył. A tu właśnie mógł być ten pierwszy raz....
ale to nie sęk w tym, że koń otworzył, sęk w tym, że w stajni ma być dla konia możliwie bezpiecznie w razie gdyby jednak otworzył! żadnego owsa na wierzchu ani lodu na podłodze, to jest w ogóle nie do pomyślenia dla mnie 👿
Kurcze nie rozumiem jak można zostawić taki lód w stajni, ja jak noszę wodę też mi się zdarzy wylać trochę, ale natychmiast jest to zabezpieczane, czyli jak mróz do -5 to sól i piasek potem sprzątam to żeby konie po soli nie chodziły i trociny z piaskiem znowu posypuje, jak powyżej -5 stopni to dużo piasku i trociny, wejście do stajni i tam gdzie przechodzą konie z padoku do stajni jest codziennie posypywane piaskiem i jakoś nigdy żaden się nie przewrócił. Ja rozumiem są wypadki, czy przypadki, ale taki lód w stajni to jednak zaniedbanie 😵
Nie mam słów 🙁 jak można dopuścić się takiego czegoś ! 😵
Drzwi drzwiami każdemu się zdarza, ale żeby nie zadbać o to żeby takiego lodowiska w stajni nie było? Niedopuszczalne.
Ja głupia konie w ręku prowadzałam na padok (6 sztuk) każde po kolei, i każde następne coraz bardziej się wkurzało bo zostawało w stajni, ale nie wyobrażałam sobie zimą puścić je przed stajnię luzem hurtem. Śnieg duży, niby miękko, ale poślizgnąć się można i nie miałam gwarancji, że będą to niegroźne upadki.
Stajnię zlikwidowałam po przygodach z użeraniem się z ludźmi. Teraz trochę mi żal, bo chętnie bym do tego wróciła. Budynki są, pastwiska 12 ha są. Najlepiej jakąś współpracę z kimś bym podjęła, ale chętnych raczej nie widzę.
agaEl, bardzo mi przykro.. niestety znam szarżę od lat, sama w życiu własnego konia bym tam nie postawiła, właśnie dlatego że takie ' a co tam' były tam zawsze na porządku dziennym.
Niby pierdoła, że lód, zdarza się wszedzie, coś się rozleje i ściśnie, ale tak naprawdę nie dowiesz się czy ktoś próbował go przez to przeprowadzić czy sam wyszedł bo ktoś miał siano we łbie i boksu nie domknął.
Mam nadzieję że dojdziecie do porozumienia, bo jak ktoś już wyżej stwierdził- to nie pierwsza wpadka tej stajni- a wolałabym myśleć o niej jednak ciepło.
Burza, o Szarży myśli się ciepło jak się było tam wachmistrzem z głową, wyjeżdżało na obozy i przychodziło na imprezy. Niestety system wacht oraz istnienie Zarządu rozmywa odpowiedzialność, co nie oznacza, że swoich praw się dochodzić nie da. Ale konie prywatne zawsze były traktowane po macoszemu- dlatego postawiłabym tam konia chyba tylko w wypadku albo mega zaufanych ludzi na wachcie albo siedząc tam 24/dobę.
Myślałam, że moja konina zostanie w miejscu gdzie jest na długo, ale los chce inaczej. Brak pracy zmusza mnie do przyprowadzenia jej do siebie spowrotem, a co za tym idzie - brak towarzystwa do wspólnych terenów. Mąż stwierdził, ze woli innego konia dokupić niż płacić komuś. Rozsądne, tylko to uwiązanie mnie martwi. Fakt faktem, że u mnie przynajmniej pastwisko będzie miała, a nie tylko padok piaszczysty, ale do towarzystwa tylko 1 kobyłkę zamiast 12 ogonów. Ale koszta od razu mniejsze 🙂
Kurczę, poradźcie mi, proszę! Z jednej strony dobrze mi tu, gdzie jesteśmy teraz, bo konie wyłażą na cały dzień, latem nawet całą dobę stoją na dworze, są pastwiska, mamy przeszkody i czworobok własnej produkcji, koń dostaje jeść wg mojego widzimisię, zawsze mogę sobie sianka czy słomy dorzucić sama, kolację i śniadanie umerdać sama (wiem co koń je i ile). Ale z drugiej strony pensjonat dla właścicieli przestał być opłacalny i po mału zaczynają oszczędzać: w tej chwili stajnia jest sprzątana raz na dwa tygodnie. Jak sobie sama nie posprzątam, to koń będzie stał w syfie. Co się zepsuje już nie jest naprawiane, bo się nie opłaca. Brak mi jakiejś takiej rutyny. Zdarza się, że marchewkę dla mojego konia włożę nie do tej kolacji do której powinnam, bo akurat dziś wiaderko mojego pluszaka dostaje któryś inny. No i zanikają nam tereny do jazd, bo wokół coraz więcej domów się buduje, utwardzają drogi, a do najbliższego lasu mamy godzinę. Plusem jest to, że do stajni mam 10 minut drogi, że jestem prawie codziennie, wiadomo - pańskie oko konia tuczy 🙂 , że jak się coś dzieje, to zaraz jestem na miejscu, że własciciele mieszkaja nad stajnią i słyszą co się dzieje pod nimi.
No i mam też na względzie to, że dla konia to stres- przeprowadzka, nowe miejsce, nowe stado.Zgid już swoje lata ma.
Rozglądam się, szukam, ale jak dotąd nie trafiłam na stajnię idealną dla dziadka emeryta, pełnego jeszcze energii i chęci do życia.
Co byście zrobili? Rozglądali się dalej za nową stajnią? A może "naprawiali" starą na własną rękę?
Teli, jesli się przestaje wlascicielom chcieć to przede wszystkim na Twoim miejscu myślalabym o koniu. dzis im się nie chce doscielić, jutro stwierdzą, ze nie oplaca się poić czy karmić.
jesli jesteś mobilna to bym poważnie myslala o znalezieniu fajnego miejsca, gdzie nie bedziesz musiala się stresowac czy kon bedzie jak wrócisz, bo mogło się nie chcieć rozpadającego ogrodzenia naprawić.
Teli, Ja bym się rozglądała. Puki jeszcze to oszczędzanie na odbiło się mocno na koniu. Na własną rękę nic nie zrobisz, jeśli właściciele faktycznie postanowią oszczędzać.
w tej chwili stajnia jest sprzątana raz na dwa tygodnie. Jak sobie sama nie posprzątam, to koń będzie stał w syfie.
Moja stajnia jest sprzątana codziennie i nie wyobrażam sobie żeby miało być inaczej (wiadomo siwek :icon_rolleyes🙂. No ale ja jestem z tych marudnych co sobie życzą żeby koń codziennie jedzenie dostał, wyszedł na padok i miał czysto w boksie a to niestety w naszych okolicach nie jest powszechnie praktykowane.
pozdrawiamy z Browciem
W stajni w której do tej pory jestem jest wywalane raz na miesiąc. Ale ja nie widzę w tym problemów bo kopyta są super, kowal nie ma zastrzeżeń, koń czysty a ona z tych co się poleruje w słomie. Codziennie mają dużo dościelane i tyle. Fakt faktem, że cały dzień siedzą na zewnątrz.
Latem może nie jest to problem, bo i tak konie wiecej czasu spędzają na dworze, niż w stajni. Ale zimą, jeśli tak będzie, to nie będzie fajnie.
Rozglądam się, jak znajdę coś extra, to się przeniesiemy.
No ja dzisiaj przenoszę się do siebie. Są tego plusy i minusy, ale przynajmniej będę wiedziała co i ile je mój koń. Bo teraz proszę o zmniejszenie ilości owsa i doprosić się nie mogę. 🙂
Ja trzymam konia nie w stajni, tylko w obserwatorium. Nie dziwiłabym się jakby zapisywali godziny przyjazdu, wyjazdu i co robię z koniem. Oczywiście co robię, lub czego nie robię jest od razu krytykowane. Szaleństwo. Ostatnio zwątpiłam po tym jak mój własny koń oberwał od wł.... przy mnie. Zawsze się jakaś wymówka znajdzie, tak, tak, ale myślałam, że się rzucę na tą osobę.
I się dziwić, że się nie chce do konia jechać...
Plusem jest to, że dużo jedzenia dostaje, nie żałują koniowi. Minusów jest wiele i chyba nie warto o nich mówić.
Mam zamiar przenieść konia, ale nie mam na razie możliwości. Jednak to kwestia czasu dwa, trzy miesiące. Mam nadzieję, że na wakacje już mnie tam nie będzie. Trzymajcie kciuki.
Obawiam się z resztą jak przyjmie ową przeprowadzkę mój koń, ale moja cierpliwość jest na skraju wyczerpania.
edit:literówka.
Vanilka, pochwal się gdzie stoisz (:
pw leci.
mam przydomową stajnię i jednego konia, miałam na okres wakacji przyjąc klacz z sąsiedztwa na hotel. Wczoraj klacz została przyprowadzona , niestety nie było mnie przy tym. Klacz została wpuszczona na wybieg z moja klaczą, pobiegały po czym "nowa" przeskoczyła pastucha i nawiała do swojego domu.
Czy można jakoś odkręcic teraz sytuację żeby nie uciekała? Gdybym była to kazałabym zamknąć klacze w sowich boksach i dopiero następnegp dnia wypuścić na ogrodzone podwórko tylko nową żeby się oswoiła z otoczeniem i moja klaczą. Nie wiem czy to "załatwiłoby " sprawę ale może nie próbowałaby od razu uciekać. Podejrzewam, że teraz kolejne próby skończą się kolejnymi ucieczkami.
Euforia_80, a nie wystarczy postawienie porządnych i solidnych ogrodzeń...? boję się ucieczek jak ognia, dlatego stawiam ogrodzenie około 170 cm.
moja stoi na pastuchu już 3 lata i ani razu nie nawiała, często nawet bez prądu. taki typ konia, że ciagnie zawsze do stajni. Nowa klacz miała być tylko na okres wakacji więc nie ma sensu inwestować w inne ogrodzenie bo przez 2 miesiące nie odrobię tego co włożyłabym o żerdzi.
w takim razie lepiej nie bierz tego drugiego konia (swoja drogą gratuluję pomysłu samotnego konia), może jego własciciel nie wiedzial o sklonnosciach do ucieczek, dlatego nie zwrócił uwagi co do jakości ogrodzeń, a trzeba mieć niezłą odwagę odpowiadać za uciekającego konia. raz swojego goniłam po lesie, nigdy więcej do tego nie dopuszczę, bezpieczeństwo jest warte każdych pieniędzy. Konie są różne, twój nie ucieka, ale skoro ucieka drugi, a nie chcesz zinwestować w bezpieczenstwo to go zwyczajnie nie narażaj.
Euforia_80, a nie możesz jakoś podnieść już istniejącego ogrodzenia? Ja bym wbiła co 10 m żerdzie, samą górą puściła pastucha pod prądem a trochę niżej taśmę ostrzegawczą, żeby stworzyć też konkretną barierę wizualną. No i z własnego doświadczenia: najlepiej nowego konia przywozić późnym popołudniem/wieczorem, żeby na początku postał sobie w boksie, akurat jak trochę ochłonie dostał żarcie i już się stajnia będzie lepiej kojarzyć. No i można inne konie z bezpiecznej odległości obczaić. Na drugi dzień wypuszczam na osobny padoczek, ale zanim wypuszczę to konia czyszczę, żeby i do mnie się przyzwyczaił, a potem oprowadzam na uwiązie wzdłuż ogrodzenia - żeby na spokojnie załapał, ile ma przestrzeni, gdzie jest ogrodzenie, gdzie woda etc. Z innymi końmi puszczam jak już się skończą kwiki i fukania przez ogrodzenie, najczęściej też już po jakimś wspólnym wyjeździe w teren.
chyba nie ma co ryzykować, kobyła obczaiła, że dom blisko i pewno uciekałaby przy każdej możliwej okazji, a do tego moją mogłaby nauczyć głupich rzeczy.
Metoda Orzeszkowej mogłaby rozwiązac problem ale już chyba za późno na to. Klacz podobno bardzo spokojna ma ok15 lat i właścicielka sama była zaskoczona zachowaniem klaczy, ale macie racje nie ma co brac sobie na głowę kłopotu z uciekajacym koniem.
Orzeszkowa, a jak ktoś nie ma padoków vis a vis? 🙂
I w tym momencie ten temat mi chyba spadł z nieba... Czy, "wymieniając" konia w stajni, lepiej wpuścić go przez kilka dni "na trzeciego" czy kombinować tak, żeby koń nr 1 wyjechał i tego samego dnia przyjechał koń nr 2....? Nie chcę mojego konia zostawiać ani na jeden dzień samego, bo się boję, że będzie wielka rozpacz.
I w tym miejscu apeluję wszem i wobec: nie trzymajcie swoich koni samotnie... To nie jest dla nich fajne.
Euforia_80, Hm. A nawet jakbyś wbiła 4-8 żerdzi i górą puściła taśmę/pastucha? Będzie to to trochę "zwisać" między żerdziami, ale koń może nie będzie przeskakiwał.
Sankaritarina, ja wygradzam kawałek już istniejącego padoku. Można wygrodzić na początek podwójnie - pastuch, półtora metra przerwy i znowu pastuch.
Co do przyjazdu trzeciego konia - może to mało komfortowe dla konia, ale ja bym zrobiła tak, żeby np. rano jeden koń wyjechał, a na wieczór przyjechał drugi. Twój koń będzie akurat na tyle stęskniony za towarzystwem, że powinien z nowego konia się ucieszyć, a nie walczyć z nim.
Mnie się udało w ten sposób zakumplować moją wyjątkowo aspołeczną kobyłę z nowym kucykiem.
Hmmm. Mówisz, że istnieje spora szansa, że mój może się nie ucieszyć i zacząć walczyć? Chciałam uniknąć zostawiania mojego choć na dzień bez innego konia, bo się boję, że będą kwiki, rżenie, bieganie etc :/ on sobie tak potrafi kontuzję załatwić, więc temu się boję. Ten drugi koń to roczna kucynka, bardzo miła i bardzo grzeczna.
No chyba, żeby przyjechały w jednym czasie... 👀
Sankaritarina, na pewno łatwiej jest połączyć z obcym koniem zwierzaka, któremu chociaż na parę godzin zabierze się stado czy jakiekolwiek konie z otoczenia - tak żeby za końskim towarzystwem zatęsknił. U nas sprawdzało się bardzo dobrze - moja baba młóciła wcześniej wszystkie konie w zasięgu kopyt, nie było opcji żeby włączyć ją do stada w poprzedniej stajni, w jeszcze wcześniejszej wykopywała dziury w ścianach. Postała cały dzień sama w nowej stajni i wieczorem przywitała nowego kucyka wręcz z miną 😍 i bez problemu się z nią dogadała.
Hmm. No dobra, to jakoś pokombinuję. Może przez tych kilka godzin koń sobie nic nie zrobi. Chyba, żeby go nie wypuszczać wówczas? Mówisz, że Twoja baba stała sama w stajni. 🙂