Cała historia w pewnym skrócie.
W stajni w Fuengiroli zobaczyliśmy konia, który jak się okazało od 3 miesięcy nie był karmiony, ponieważ właściciel nie płacił za pensjonat. Udało nam się skontaktować z właścicielem, który zgodził się odsprzedać konia - po wielkich negocjacjach za 400 euro. pensjonatu już na samą obietnicę że zapłacimy za utrzymanie konia zaczął się nim zajmować. Ostrożnie karmić, dawać zastrzyki przeciwkolkowe i przestawił do czystego boksu. Poprzednio koń stał na samym, płynnym gnoju. Jest to sprawdzona informacja gdyż na miejscu jest jeszcze poznana przez nas Elena z Rosji, która to dziś sprawdziła. Na razie dogadaliśmy się z właścicielem pensjonatu że jutro przelejemy kwotę 150euro co pokryje koszty 2 tyg pensjonatu. Jeśli do tego czasu nie uda nam się zabrać konia przelejemy kolejne pieniądze.
Jedna z naszych pensjonariuszek zgodziła się pojechać po konia po kosztach paliwa. Ale co oczywiste nie będą to jedyne koszty. Dojdą autostrady, trasy 3500km w jedną stronę nie da się przejechać za jednym zamachem. Dojdą koszty noclegu, a przy powrocie muszą dojść koszty jakiejś stajni dla konia przynajmniej we Francji i w Niemczech. Myślę że nawet jeśli miną ponad dwa tyg koń nadal będzie bardzo słaby by pokonać taką trasę bez wychodzenia z przyczepy i odpoczynku.
Ponadto jestem przekonana że będzie nam potrzebna jakaś asysta weterynarza na wszelki wypadek.
Załączam zdjęcie i zaznaczam że na żywo wygląda znacznie gorzej.


Zwracam się w związku z tym z prośbą o pomoc finansową w uratowaniu życia Chudemu. Ma dopiero 5 lat... Każda złotówka się liczy, ziarnko do ziarnka...
Potrzebna będzie również przyczepa jednokonna na 2-3 dni!
Dziękuję za każdą pomoc, nie tylko finansową!
Pozdrawiam
Katarzyna Cygler
k.cygler@op.pl