KOTY

Dzisiaj naskrobalam maila do mojej hodowczyni, skreca mnie z ciekawosci co tam u mlodego slychac.

Amarotsa, koniecznie musisz obfocic swoje kociaste.
Mój młody rośnie jak na drożdżach 😀
Dzisiaj zauważyłam,że musiał mieć za totalnego gówniarza złamany koniuszek ogona, czuć miejsce złamania,można bez problemu dotykać,odginać,widać że stara sprawa i kota nie boli,mam tylko pytanie,można mu ten odłamany koniuszek zotawić czy trzeba usunąć u weta?
Bischa   TAFC Polska :)
25 czerwca 2012 15:36
Mój pierwszy main coon miał złamany ogon (przez co kiedyś został wyłączony z hodowli, złamał mu się przy porodzie), w miejscu złamania było lekkie zgrubienie, nie był to sam koniuszek ogona, a raczej 2-3 kręg od końcówki. Żył u nas jeszcze 2 lata, a trafił do nas w wieku 8 lat. Nic nigdy się z tym nie działo, nie bolało go to.

Odnośnie ciemnych ubrań. Ktoś kiedyś wstawiał takie "czyścidło" do sierści zwierząt i pisał, że rolka do tego się nie umywa. Czy mogłabym o link poprosić?
No właśnie jego to nie boli,na początku myślałam że to tylko takie zgrubienie na ogonie,teraz przyjrzałam się dokładniej.To jest jakieś 2-3 cm od końcówki ogona.
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
25 czerwca 2012 20:13
Równie dobrze to może być załomek na ogonie, czyli tzw. kink - wada genetyczna wykluczająca kotołaka z hodowli, ale na ogół nie wpływająca na komfort jego życia.
(załomek może oznaczać, że również i wcześniejsze partie kręgosłupa mogą być rozwojowo trefne - stąd pilnowanie, aby linie noszące załomki nie były rozmnażane, koniec i kropka. W IV kat. jakoś udało się wyjść z tym na prostą, a co starsi pamiętają może, jak 15-20 lat temu syjamy bez załomka były jakimś ewenementem. Szkoda, że dzięki "uczciwości" co po niektórych hodowców załomki w planowanych miotach wciąż się trafiają...)
DeJotka przybłęda, z którym moja ciocia ma do czynienia, również miał kiedyś złamany ogon, ale u niego widać, że to był poważniejszy uraz. Mimo to, kocur jest 100% i ma swoje lata. Bez interwencji weterynarza itd.
To dobrze bo generalnie nie uśmiechało mi się obcinanie kotu (choćby kawałka) ogona,a znajome mnie nastraszyły. Dzięki wielkie 😉
Bischa   TAFC Polska :)
26 czerwca 2012 06:16
Alvika, to może mój main coon też właśnie załomek miał, skoro został z hodowli wyłączony, coś tam było, że to wada genetyczna.

Słuchajcie, nie mam za bardzo pomysłu. Zadzwoniła do mnie 2 godziny temu mama z płaczem. Zaginęła im Tola, czwarty kot, który został przeze mnie i babcię znaleziony w kartonie pod płotem. Mama przekopała cały dom po ileś razy, chodziła całą noc po ogrodzie i nawoływała i nic 🙁. Być może było tak, że tata nie zauważył nawet momentu kiedy uciekła między nogami. Raczej generalnie wyrywna do wychodzenia na dwór i ucieczki nie była. Mam jechać do rodziców, porozwieszać ogłoszenia w okolicy. Gdzie jeszcze umieścić ogłoszenie? Miau?

Może tak wyglądać ogłoszenie? Lepszych zdjęć nie mam.
Dziewczyny, znacie tą karmę? http://www.zooplus.pl/shop/koty/karma_dla_kota_sucha/smilla
Obecnie jesteśmy na Sanabelle i kotom bardzo odpowiada, a dzisiaj znalazłam informację o tej i jestem ciekawa Waszych opinii :kwiatek:
Tej karmy nie jedliśmy, ale ich ciastka są niejadalne (przynajmniej wg mojego stada)
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
26 czerwca 2012 14:26
Bischa, Tola "wypłynęła" gdzieś w domu w międzyczasie, czy rzeczywiście poszła w długą? Wolę podpytać, bo sama w sobotę wyekspediowałam jedną dorosłą kotkę do mojej mamy, a dziś o 5 rano już miałam relację z wynoszenia garów i mebli z kuchni, bo kotka zniknęła - pewnie gdzieś tam się zakleszczyła i już się dusi... 3 godziny później kot - cały i zdrowy - wygrzebał się zza płaszczy w przedsionku i myknął do sypialni.

Swoją drogą, właśnie ta kotka była u nas w domu "elementem wichrzycielskim" 😉  Teraz stosunki w reszcie stada zmieniły się nie do poznania, nie mogę wręcz uwierzyć w tą metamorfozę pozostałych dziewuch. Ale coś w kościach czuję, że kotka okaże się za trudna dla mamy i lada dzień do nas wróci.
Bischa, i jak tam? Co z kotem, znalazła się?
Ja bym rozwiesiła w bliższej i dalszej odległości od domu-na słupach, w marketach na tablicy ogłoszeń, w małych osiedlowych sklepikach za zgodą właściciela, okolice przystanków, a nawet na własnej furtce (u nas to właśnie takie ogłoszenie na furtce podziałało kilka lat temu - okazało się, że kot zawieruszył się ulicę niżek, ktoś go tam zgarnął, bo ładny, ale dzieci skapowały, że to od nas i przyniosły).
Poza tym oczywiście Miau, może jakieś forum miejscowe? Ogłoszenia w necie - na jakimś miejscowym portalu o mniejszym zasięgu.
Mojej kotki najdłużej nie było tydzień.
I swego czasu raz się schowała, że też znowu myśleliśmy, iż poszła i nie wróciła. Spała w koszu na bieliznę...
Bischa   TAFC Polska :)
26 czerwca 2012 23:10
Alvika, dom został przekopany od prawa do lewa, wzdłuż i wszerz, od góry do dołu, to samo ogród, szopa na drewno i drugi "ogrodniczy" garaż. Rozpłynęła się. Ja dziś też przekopałam cały dom, jak dojechałam. Rozwiesiłam 50 ogłoszeń, a to i tak mało, muszę dodrukować i jutro jadę dalsze rozwiesić. Sąsiedzi bliżsi i dalsi obleceni, nie wszyscy, ja jutro oblecę kolejnych.
Kot kotem, ale moja mama jest w strasznym stanie, nigdy nie widziałam jej w takim stanie. Siedziała pół dnia wtulona we mnie cały czas pochlipując, czy wręcz płacząc rzewnymi łzami, które lały się strumieniami. Nawet śmierci Cezara, pierwszego main coona tak bardzo nie przeżyła.
Odnośnie Cezara i poszukiwań zaginionego kota. Kiedyś Cezar "przepadł". Cały dom został przekopany, kot się "rozpłynął". Mama prawie włosy zaczęła rwać z głowy. Po raz kolejny mama mieszkanie przekopywała, poszłam do siebie do pokoju i szukałam za łóżkiem, oparłam się na pościeli zwiniętej w kłębek, a tam "miaaaaaaaaaaaau!!!!!!!!!!!!!!". Cezar schował się w tym kłębku właśnie.
Bischa, trzymam mocno kciuki aby się Pingwinka jak najszybciej znalazła!  Straszne uczucie, gdy kot nagle gdzieś znika :-( Ja już kilka razy byłam bliska ataku serca i przekopywałam w panice dom, latałam po osiedlu..  :przytul:
Bischa też trzymam kciuki za odnalezienie Toli, bo jest piękna, tak umaszczczone koty to zdecydowanie mój typ.
Amarotsa a jak sie mają Twoje nowe nabytki? 🙂
Bischa - Rozwieś jeszcze ogłoszenia w lecznicach dla zwierząt i może wrzuć info na psie forum (u nas w wątku i na dogo..) Ludzie spacerują dużo z psami, może akurat się komuś rzuci w oczy wasz kot? Trzymam kciuki!

palemka - U nas wszystko dobrze. Matrix miał sporego kołtuna na portkach, troszkę walczyłam z tym wczoraj, ale udało się pozbyć. Wczoraj też przyjechał do nas weterynarz zobaczyć i zbadać kociaki. Poprosiłam o przyjazd do domu, by nie stresować ich jeszcze bardziej, ale wszystko super, temperatura w porządku, osłuchowo też super, oczka, uszy, ząbki, brzuszki też dobrze 😉 Mam jeszcze pół opakowania karmy od hodowcy (Happy Cat), ale muszę zmienić na coś innego. Royal w składzie wygląda bardzo kiepsko, szczególnie ten dla kociąt, chociaż ten dla Coniaków też mocno średni. Na co przerzucić je? Orijen może?
Amarotsa-no to super 🙂 A powychodziły juz "na pokokoje", czy siedzą w ukryciu? Jak nocka? Spały czy buszowały? Strasznie jestem ciekawa charakterku main coonów, tak od kuchni  😉
palemka - jesteśmy na dobrej drodze 😉 Mała Ginger powoli pokazuje swoją prawdziwą naturę. Co raz częściej zasypia na sofie rozłożona jak księżniczka, a jak wstaje to się przeciąga i robi głośnie miaaaaał "oooo to wstałam i jestem"  😀 Matrix jeszcze się chowa po kątach, ale też już co raz bardziej ciekawi go co się dzieje w koło. Najbezpieczniej czuje się w budce, którą ma na swoich kocim drzewku, ewentualnie na moim biurku za firanką  😉 Na chwilę obecną staram się go nie brać na ręce, ani nie wyciągać na siłę. Przyjdzie na to czas. On jest starszy, ma swoje przyzwyczajenia i chyba potrzebuje po prostu więcej czasu.
Z pewnościa dorosłemu kotu trudniej się przystosować do nowych warunków, ale w waszym przypadku jest o tyle fajnie, że obydwa koty pochodzą z jednego domu i się znają, więc pewnie będzie im łatwiej 🙂 Z ciekawością czekam na dalsze Twoje relacje 😀
Bischa   TAFC Polska :)
27 czerwca 2012 09:03
Tola wróciła dziś wczesnym rankiem, po 4. Wystraszona, brudna, głodna zaczęła się kręcić przy miskach przy domu (mama wystawiła przed dom miskę dla niej i jej ulubione posłanie) i mama ją zobaczyła. Nie chciała do domu wrócić, była totalnie skołowana, ale w końcu dała się namówić i już jest w domu.
Koty z moją mamą mają bardzo dobrze, nawet te obce. Miski z żarciem kocim i wodą wystawione z obu stron domu, ławy na tarasie przykryte ręcznikami, żeby kotom wygodnie było (a koty z tej ławy chętnie korzystają przy popołudniowej drzemce). Zresztą nie tylko koty mają dobrze, w zimie ogród rodziców to raj dla ptaków. stare drzewo obwieszone słoniną, samym starym drzewem skwapliwie zajmują się dzięcioły, 3 karminiki, na dole miska z ziarnem dla bażantów (zimą przylatuje bażant z dwoma żonami), miski z wodą odpowiednio zabezpieczone. 2 budki lęgowe na drzewach, w jednej w tym roku wylęgły się małe sikorki.
Bischa no to super 😅 Twoja mama musi byc cudowną kobietą 🙂
Bischa, kamień z serca 🙂
U nas tak samo - miski dla dzikusów (które bardzo chętnie do tych misek prowadzał mój biały kot), budka ze słomą i legowisko pod daszkiem tarasu w takiej zabudowanej części.
Karmników dla ptaków brak, bo koty mocno polujące. Szpaków przynajmniej nie ma 😁
Bischa, no to teraz można odetchnąć z ulgą... bardzo się cieszę, że wróciła.
Bischa   TAFC Polska :)
27 czerwca 2012 10:29
Ja wierzyłam, że wróci. Obawiałam się jedynie, że jako, że jest straszną pieszczochą, ktoś ją sobie weźmie i tyle kota zobaczymy. Do mamy nie docierały nawet argumenty, że znajomych kot wrócił po  2 tygodniach (koleżanki z liceum), czy wasze przypadki. Dużo aut nie jeździ u rodziców.
Bischa, cale szczescie, ze wrocila 🙂

Dzis rozmawialam z hodowczynia, maly rosnie i jest coraz piekniejszy, zapowiada sie na wielkokota. Do tego wielka rozrabiaka i przytulak. Jest juz po pierwszych szczepieniach, jeszcze tylko kastracja, chip i moge po niego jechac. Wstepnie umowilysmy sie na polowe lipca, czas tak wolno leci, ehhh.
Dzis powinnam dostac tez aktualne zdjecia.
Kastruja takie maluchy? No właśnie w niektórych hodowlach kastruja tak wcześnie, ja wolę jednak to robić w późniejszym wieku 6-7 miesięcy, jak kot dojrzeje, pomimo, że negatywnych skutków taka wczesna kastracja podobno nie ma.
Palemka, tak kastruja takie maluchy. Nie chce tutaj wywolywac burzy na temat wczesnej kastracji, bo i po co, ale poki nie szkodzi to zwierzakom jestem jak najbardziej za. Bardzo duzo ludzi czatuje wlasnie na koty z hodowli, ktore nie sa wykastrowane, mimo, ze maja w umowie nakaz kastracji np do 9 mca zycia. Z umowy sie nie wywiazuja, a pozniej rodowod chowaja do szuflady i na allegro sprzedaja kocieta "po rodow rodzicach". Dlatego uwazam, ze kazdy hodowca powinien kastrowac mlode przed wydaniem ich do nowych domow.
konia44 zgadzam się z tym , że jest to najlepszy sposób na uniknięcie późniejszych pseuhodowli i w pełni rozumiem hodowców. Ja akurat kupowałam 100% kocura z zamiarem kastracji , ale tez  z zapisem w umowie o tym obowiązku. Jak mi się zsiurał 3 razy i to w ferie podczas wyjazdu to wiedziałam , ze juz czas!!!! i natychmiast po powrocie do domu pobiegłam z nim do lecznicy 😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się