PSY
A kong po obiedzie?
edit
Blow sweet focia 😀
To mój Champion Belgi i Polski jest on rasy Entlebucher
lalusiowa a imienia to on nie ma? :p
Dla mnie to takie przedmiotowe trochę przedstawiać psa "to mój champion Belgii i Polski" zamiast powiedzieć "to mój Burek, który jest championem..."
Ale może to tylko moje zdanie 😉
Nadal intensywnie rozważam wzięcie drugiego psiaka (amstaffa)
edit. literówka
Huculska Ostoja - Również radzę zmienić weterynarza...
Lalusiowa - hm.. ale ty tak na serio? Kłaniam się nisko Championowi.
Heval - Zostaw rozmyślanie i działaj. W grupie raźniej 😀
Wróciłam właśnie z międzynarodówki w Szczecinie 2x vp1 i Best Puppy 🙄, na finałach nic, ale maluchy z naszej grupy rzadko kiedy kopią takie zaszczyty 😉
Amarotsa na serio jak chcesz to możesz sprawdzić całe imię psa to Apek Porażynianka 🙂
Amarotsa w sumie to brałabym już! Ale jeszcze rodzina, która rozmyśla dłużej. Ja już jestem zakochana po uszy choć zastanawiam się. W końcu bulle to mimo wszystko co innego niż kundelek pierdoła, który gubi własne nogi 😉 Przy adopcjach często piszą, że szukają ludzi, którzy znają rasę. No ale jak tu poznać rasę bez wzięcia tego pierwszego?
lalusiowa, wiesz tu nikogo tytuly psow nie interesuja.
Lalusiowa - Wiesz.. na tym forum jest wiele hodowców/wystawców, którzy mogą poszczycić się i większą ilością ukończonych championatów. Jednak to mało istotne. Tak dla wyjaśnienia, to.. jesteśmy sobie grupą ludzi, którzy kochają psy, pomagamy sobie nawzajem, opowiadamy o pierdołach dnia codziennego z naszymi pupilami w roli głównej, a nie wyścig szczurów, o to kto zgarnął więcej caców, cacibów, ochów i achów. Od tego jest facebook, więc chyba pomyliłaś miejsca.
Heval - Rasy niestety nie poznasz przez internet, czy nawet spędzając tydzień w hodowli. Uważam też, że przy prawidłowym wychowaniu psa każdej rasy potrzebna jest konsekwencja, czas i chęci. Nawet z pudelka idzie zrobić terrorystę 😉
Amarotsa ach yorki terroryści to powszechny widok 😉
Właśnie o to chodzi, że nawe siedząc w książkach o psach i czytając o rasach nie dowiem się wszystkiego. Trzeba wziąć i wychować. W sumie z tego, co wiem amstaffy nie są potworami. potrzebują pewnego prowadzenia po prostu. W sumie moja pierdoła nie jest taka zła więc mam nadzieję, że i amstaff będzie miał dobrze w moich rękach a mordercy to też z niego na pewno nie zrobię.
Lalusiowa jakbyśmy miały chwalić się osiągnięciami to by się tu zrobił wątek kłótni kto miał lepszy wynik na wystawie czy czyj pies ma więcej tytułów. A to chyba nie o to chodzi 😉
Ma ktoś może pomysł co to za rasa?
Heval - Znam wiele Bullków, Amstaffów i mam o większości z nich bardzo pozytywne zdanie. Dobra socjalizacja, konsekwencja, dużo ruchu i masz super aktywnego przyjaciela 😉 A stuknięte Yorki to nic innego jak wina nieświadomych właścicieli, którzy kupili sobie zabawkę i całkiem zapomnieli, że mają w domu bystrego i żywego terriera.
agu-kastela - domyślam się tylko, że może to być Cane Corso a może Dogo Canario?
Do Dogo Canario troche uszy nie podobne chyba, ale ja się jednak średnio znam na rasach psiaków 😉
Chyba że to jakaś mieszanka tylko w tym stylu.
Ja również się nie znam, to tylko domysły. Wszystko możliwe, że psiak ze zdjęcia jest mixem lub psiakiem w typie.
nie mniej dzięki, zawsze to jakiś trop 🙂
Czy ktoś z Was pracował kiedyś z bearded colie? Albo generalnie zna jakiś przedstawicieli tej rasy? Marzy mi się taki pies, ale nigdy nie miałam okazji spotkać na żywo 😍. Oczywiście wiadomo, że każdy pies inny...
To będzie usposobieniowo (straszne słowo :wysmiewa🙂 coś podobne do borderów?
Wiadomo, że najlepiej pytać hodowców, ale najwcześniej kupie takiego psiaka za 2-3 lata i raczej wtedy zacznę robić rozeznanie wśród hodowców 😉
Rozmawialiśmy ostatnio z K. na temat Morusa. Od paru dni chodzimy z nim do teściów, gdzie są inne psy- Moro bardzo się ożywił, odżył, po całym dniu zabawy jest spokojniejszy i bardziej "opanowany". I tak pomyśleliśmy, czy nie głupim pomysłem byłoby sprawienie mu innego psa do towarzystwa. Bo niestety jak się mała urodzi, to Moro zejdzie na drugi plan- raczej nie będę się z nim bawić i biegać(z resztą już teraz robię to zdecydowanie rzadziej, żeby go przyzwyczaić), a on sam się potwornie nudzi. Wzięcie drugiego psa jest dopiero w rozmysłach, na pewno będziemy czekać na reakcję Mora na małą i zobaczymy, jak to finansowo wyjdzie. Ja chciałam wziąć drugiego schroniskowego psiaka, ale K. jednak nastawił się na kupienie sprawdzonego psa z hodowli. Co o tym myślicie? To w ogóle dobry pomysł, żeby wziąć mu towarzysza? Czy lepiej nie?
CzarownicaSa - Psy mogą żyć w pojedynkę, większość ras świetnie się do tego nadaje. Jeśli do tej poro poświęcałaś mu dużo swojej uwagi, czasu na zabawę, spacery, pieszczoty, a to się ma w najbliższym czasie zmienić, to słusznie robisz powoli przyzwyczajając go do nadchodzącej nowej sytuacji w jego życiu. Ja dodatkowo kupiłabym kennel dla psa i umiejscowiła go w pokoju, w którym najwięcej przebywacie i będziecie przebywać też z dzieckiem. Kennel może być metalowy, materiałowy lub plastikowy - to nie ma znaczenia, który wam się bardziej podoba i również stopniowo uczyłabym psa, że czasami to on musi sobie w tym kennelu poleżeć, że to jego miejsce odpoczynku. Ta umiejętność może się bardzo przydać, bo nie przewidzisz w 100% reakcji psa gdy pojawi się nowy członek rodziny. Jeśli chodzi o drugiego psa to.. przeszłam w swoim życiu od jednego psa w domu, do aktualnie pięciu. Dla mnie same plusy, bo jeśli wszystkie psy w grupie są zrównoważone i mają poukładane w głowach to nie sprawiają żadnych problemów. Każdego dnia zaliczają dwa porządne spacery, które wypompują z nich cały namiar energii, a resztę czasu spędzają w ogrodzie bądź w domu. Gdy któryś ma ochotę na zabawę, zawsze znajdzie się kompan, więc chociaż to zadanie spada z moich barków 😉. Jeśli chodzi o decyzję czy brać psa teraz przed zmianami, czy po.. Przed psy będą miały możliwość poznania się dobrze, ustalenia swoich psich zasad, kto jest Pimki, a kto Mózg. Zaś po zmianach, może pojawić się problem, że jednak ten obecny będzie bronił dziecka, was - nie zawsze, ale jednak. Musisz brać pod uwagę wiele, wiele kwestii i wiem, że w brew pozorom to nie jest takie łatwe. Jednak uważam, że co dwa psy, to nie jeden 🙂
Właśnie dlatego zastanawiamy się, czy czekać z tym do urodzenia małej, czy jednak pomyśleć o tym już teraz. Muszę przyznać, że o kennelu nie pomyślałam, bo planujemy trzymać Mora na podwórku, ale w sumie to dobry pomysł. Na razie ma swoje miejsce w kuchni, do pokoju jest zakaz wstępu- chyba, że sami zwołamy- i jak na razie pies się tego trzyma i nie kombinuje.
I o to zrównoważenie głównie mi chodzi, gdy myślę o drugim psie. Bo niestety sama nie daję rady nauczyć go "obejścia" w stosunku do innych psów- że trzeba spokojnie podejść, powąchać się, poznać i dopiero ewentualnie zachęcać do zabawy. Moro leci do psów jak szalony, nie patrząc na nic- a na to psy niestety przeważnie reagują strachem, a co za tym idzie często warczeniem i pokazywaniem zębów- a dla Mora to jest tylko pretekst, żeby zareagować tak samo... :/ Raz nawet sam się naciął- spotkaliśmy na spacerze wysterylizowaną suczkę, trochę mniejszą od niego. Spytałam się, czy mogą się przywitać itd- właścicielka nie miała nic przeciwko. Podeszłam z Morem spokojnie, a ten od razu do suczki wystrzelił, skoczył na nią, łapami zaczepił- to ona oczywiście zawarczała, a ten z zębami. Odciągnęłam go, spróbowaliśmy podejść jeszcze raz, tym razem już na krótkiej smyczy i pełnej kontroli- dopiero wtedy powąchał, zorientował się, że suczka i już był spokojny.
Ale zastanawiam się, czy nie lepiej będzie dla tego drugiego psa, jak pojawi się później- kiedy Moro już ogarnie się z faktem pojawienia się małej. Bo boję się, że to może być dla niego trochę za dużo- najpierw mała, a po kilku miesiącach kolejny pies. I pozostaje kwestia rasy i płci. Pierwsze co nam przyszło na myśl to Golden Retriver, bo K. miał suczkę Goldena, więc ma niejako małe "doświadczenie" w kwestii tej rasy. Co do płci to sama nie wiem, czy lepiej wysterylizowaną suczkę, czy drugiego psa. 🤔
A ja uważam, ze w obecnej sytuacji to nie jest dobry pomysł, drugi pies szczególnie młody może dość szybko podłapać "głupie" zachowania i zamiast mieć problem z jednym będziesz miała dwa szalone 😉 psy do ogarnięcia zamiast jednego.
AnetaW dlatego chciałam wziąć starszego, trochę "ogarniętego" psa ze schroniska czy fundacji, a nie szczeniaka 😉 Tylko jeszcze muszę K. na to namówić. Ale z Morem się udało, to może i z drugim się uda 😁
ja uważam, że to słaby pomysł. po porodzie nie będziecie mieli czasu na jednego psa, a co dopiero na dwa (tym bardziej jeśli wzięlibyście szczeniaka). szczeniak wymaga mnóstwa uwagi, trzeba go nauczyć funkcjonowania w tym świecie. to samo się tyczy dorosłego psa ze schroniska. poza tym spacery-o ile bez problemu dasz radę wyjść z jednym psem z dzieckiem w wózku, to z dwoma może Ci się już ta sztuka nie udać. w każdym razie obydwa musiałyby umieć idealnie grzecznie chodzić na smyczy, a tego trzeba psa najpierw nauczyć. poza tym dwa bawiące się psy mogą zrobić niezłą rozpierduchę w domu, pomijając już fakt że łatwo mogą podeptać albo przewrócić raczkujące dziecko. (oczywiście też dużo zależy od warunków mieszkaniowych, ja piszę z perspektywy mieszkańca bloku)
powiem Ci z doświadczenia, że po porodzie moja suka przeżyła ciężkie chwile-ja nie byłam w stanie z nią wychodzić, a mąż nie miał ochoty na długie spacery. musiała się zadowolić krótkimi spacerkami. oczywiście po jakimś czasie to się zmieniło i wreszcie mogłam psu poświęcić więcej czasu, ale nie wyobrażam sobie w takiej sytuacji musieć się jeszcze zająć drugim psem. od lat moim marzeniem był border, ale musiałam moje plany zmienić, bo po prostu nie dałabym rady. szczeniaka wzięłam dopiero teraz, gdy moje dziecko ma prawie 2 lata i uważam, że dobrze zrobiłam czekając z tą decyzją.
Jak pisałam Morusowi już teraz nie poświęcam zbyt dużo czasu- ot, tyle co wyczeszę go dwa razy w tygodniu i wezmę na dłuższy spacer raz dziennie. No, ale ja mieszkam teraz w domu z ogrodem- więc pies całe dnie na dworze spędza.
Ech, ciężkie to. Z jednej strony szkoda psa, bo widzę, jak bardzo brakuje mu kontaktu z innymi psami. Ale z drugiej jest dziecko- którego dobro jest zdecydowanie ważniejsze. Chyba faktycznie poczekam parę miesięcy po urodzeniu małej i zobaczę, jak Moro to znosi.
edit: Jeszcze jedno pytanie, które wpadło nam wczoraj w dyskusji- czy jeśli suka nie ma cieczki, to nie dopuści do siebie psa? Jest w ogóle możliwość, żeby się szczepiły, gdy suka nie ma cieczki? W sensie tak same z siebie, bez pomocy.
Ja uważam, że to kiepski pomysł. I nie mam tu na myśli akurat tego, że jesteś w ciąży, chodzi mi raczej po głowie to, że z Moro przecież nie masz tak kolorowo. Z tego co pamiętam to już raz Cię ugryzł, przekierował agresję z innego psa na Ciebie. Chodzi po meblach, sadzi się do innych psów przez płot, jest niewykastrowany itd.Tu Moro potrzebuje ogarnięcia przez człowieka, a nie drugiego psa.
Sorry, ale drugi pies nie zrekompensuje mu tego, że nie będziecie mieć tyle czasu. Drugi pies nie będzie miał z nim takiego kontaktu, spacerów, pracy jak z człowiekiem. Dom z ogrodem sprawia, że pies się tylko w nim wietrzy.
Drugi pies sprawia, że obowiązków jest więcej, a Ty chyba chcesz go po to by mieć Morusa z głowy kiedy nie będziesz mieć dla niego czasu.
edit:
Suka może zajść w ciążę tylko podczas cieczki.
Rozważasz sukę do niekastrowanego psa?
JARA niestety racja. No cóż, więcej jest głosów przeciw niż za, wiec na razie pomysł porzucam. Za kilka miesięcy będzie trzeba pomyśleć o kolejnym szkoleniu, bo poprzednie dało efekty na krótką metę i tylko w niektórych kwestiach.
Ech, gdyby jeszcze problem tkwił w nim... niestety faktycznie większość to faktycznie moja wina :/ Tak się łudzę, że może kastracja go uspokoi i "ogarnie", ale niestety może być gorzej.
Kastracja niestety nie załatwia problemów. Kastracja w czymś tam może pomóc, nic więcej. Tak naprawdę nie trzeba kończyć tysiąca szkoleń, kursów i seminariów, tylko systematycznie ćwiczyć i wymagać. Wiadomo, że Moro nie jest psem pracującym, że nie musisz go brać na gruzy, do lasu i nie trzeba poświęcać pół dnia na to wszystko.
Dwa, trzy razy dziennie po 10-15 minut ćwiczenie komend, chowanie po domu jedzenia, pakowanie jedzenia w kartony, chowanie zabawek po krzakach. To nie tak dużo, a ile radości dla psa 😉
JARA tego typu "szkolenie" prowadziłam, ale albo Mora to nie bawi, albo ja nie umiem tego dobrze poprowadzić(z czym bardziej skłaniam się ku temu drugiemu)- cały czas szukałam nowych bodźców i zabaw, ale pies strasznie szybko się nimi nudził. Nawet podczas szkolenia trenerka miała z tym problem.
Totalnie nie wiem, jak go ogarnąć pod względem kontaktów interpsich, że tak to określę. Zazdroszczę niesamowicie ludziom na spacerach, jak widzę, że ich psy spojrzą obojętnie na Mora i idą dalej, zajęte swoimi sprawami, a właściciel sobie spokojnie spaceruje. Moro widząc idącego psa cały się napina, emocjonuje i najchętniej to w ogóle dopiąłby sobie turbowrotki i poleciał. Próbowałam zwracać w takich momentach jego uwagę na siebie- smaczkami, poleceniami, zabawką, czymkolwiek- nidyrydy. Nie jestem wystarczająco interesującym obiektem, choćbym stanęła na głowie i wysmarowała się szynką. Jak idzie z K. to działa upomnienie(najczęściej szarpniecie smyczą) i karcący ton- Moro wtedy chyba boi się kary i skupia na tym, żeby jej nie otrzymać, a nie na psie idącym z naprzeciwka. Ale to metoda strachu, której ja nie chcę uskuteczniać.
CzarownicaSa, fakt, ja bym psa wykastrowała, ale bez patrzenia na zachowanie. Bo kastracja nie jest lekiem na całe zło. Niestety bywa tak, że trafi nam się pies nie taki, jak sobie wyobrażaliśmy. I trzeba wtedy dostosować się do psa. Większość ludzi chce, żeby pies dostosował się do nich - a tak się nie da. Więc drugi pies, dopóki nie ogarniacie jednego, to niezbyt dobry pomysł.
A do kogo chodziłaś na szkolenie? Może być pw.
edit: Jeszcze jedno pytanie, które wpadło nam wczoraj w dyskusji- czy jeśli suka nie ma cieczki, to nie dopuści do siebie psa? Jest w ogóle możliwość, żeby się szczepiły, gdy suka nie ma cieczki? W sensie tak same z siebie, bez pomocy.
owszem, jest to możliwe, sama miałam mega stres i robiłam suce usg, całe szczęście "dzieci" nie było, sunia (tymczasowiczka) była 2 miesiące po cieczce, co ciekawsze, pies i suka od początku się nie znosiły, tolerowały się tylko podczas mojej obecności, po zajściu ich sympatia do siebie nie wzrosła nic a nic... 😉
Hessa jest taka psia szkoła na Warszawskich Włochach, zaraz wyślę Ci linka w pw. Niby wszystko fajnie pięknie, pokazała mi kilka sposobów na trenowanie z Morem, trochę efektów było widać. Ale wszystko prowadzone metodą totalnego "love and peace", aż do przesady niestety. Założenie, że psa o wszystko trzeba prosić, nakłaniać i totalnie współpracować- a ja niestety niektórych rzeczy od psa po prostu wymagam, a nie proszę- jeśli wiem, że umie to zrobić(bo jeśli wiem, że Moro umie się położyć na polecenie, ale zwyczajnie mu się nie chce i próbuje tego unikać- to z jakiej racji ma dostawać smaczka za położenie go siłą czy wskazanie?).
Z tą agresją też było ciężko- bo przy niej nigdy nie zachował się agresywnie. Jedyne, co radziła, to żeby w takich przypadkach zostawiać psy same sobie- żeby wszystko ustaliły między sobą.
To, że Twój pies umie się położyć, a na Twoją komendę nie chce to nie wina babki, która was szkoliła. To raczej wina, że Twój pies jest albo mało zmotywowany albo ma Cię gdzieś. I siłą tu nic nie zrobisz 😉 Spróbuj może na głodniaka coś spróbować. Moja Buła na szkolenie chodzi tylko głodna, szkolenie jest o 17, ostatni posiłek dostaje wieczorem poprzedniego dnia. Nawet po śniadaniu już nie będzie pracować. Wspomagam się również parówkami i serem żółtym.