Sprawy sercowe...

szepcik, od siebie mogę dodać, że też wrzeszczę i dopóki mój mąż się nie wydarł na mnie tak porządnie, że z samego natężenia jego głosu pociekły mi łzy, nie rozumiałam, że nie da się prowadzić rozmowy w takiej relacji. od tamtej pory nie wrzeszczę.
uuuu, szepcik, 🙁
Ja bym zrobila wywiad, czy on faktycznie ma jakies problemy. A w miedzyczasie - moze by tak zorganizowac jakis wspolny romantyczny wieczorek, co? Sprawic, zeby poczul, ze jest dla ciebie bardzo wazny? Rozpiescic go czyms, np ugotowac potrawe, ktora lubi, wyjsc do jego ulubionego miejsca? Jak myslisz, zadzialaloby?
A rzucania przedmiotami nienawidze 🙁 Ja bym wziela jakis jego ulubiony przedmiot i powiedzialabym, ze jeszcze raz cos zniszczy, to...  Moj raz tak rzucil wazonem, to "moja" metoda podzialala 😀
Mnie to trochę przeraża co piszecie...Podnieśc głos rozumiem ( w nerwach może się zdarzyć) ale wrzeszczeć? rzucać przedmiotami?
Jakby mój mąż rzucił we mnie czy gdzieś obok jakimś przedmiotem to następnego dnia bym się pakowała. Albo spakowałabym jego. Serio. To pierwszy krok moim zdaniem do podniesienia ręki na kobietę.
Ikarina powiem Ci tak: z seksem jest tak, że jak długo widziałam brak chęci z jego strony, to po pewnym czasie przestałam wychodzić z inicjatywą. Bo tyle razy zostałam odrzucona... I tak się dzieje z kolejnymi dziedzinami życia. On nie pamiętał o moich imieninach. Jak mu się przypomniałam, to upiekł mi ciasto. Ja nie będę mogła się nawet zrewanżować, bo on w swoje imieniny wyjedzie na ten kawalerski.

A problemy ma, i wiele razy zachęcałam go do ich rozwiązania, pokazywałam mu możliwości, drogi terapii. Ale on uważa, że tych problemów nie da się rozwiązać. Z takim nastawieniem - to zgadzam się, nic się nie da rozwiązać.

Muffinka dla mnie to też jest mocno... niemiłe. Boję się, że kiedyś oberwę, i jasno mu to już kiedyś powiedziałam. Dlatego teraz staram się kontrolować każdą wymianę zdań.

Sambor tak się składa, że jak wychodzimy razem, to przeważnie tylko we dwoje. Ostatnio więcej wychodzi on sam, bo ja mam więcej obowiązków (studia, sesja).
Cieciorka,
Ja pisze z ipada, i to gowno często zmienia słowa,
I robi kaszanę, samo mi przedstawia n na ń, nie wiem dlaczego.
Postaram sie bardziej tego pilnować.
Ja wam tylko dziewczyny się wtrącę i powiem, ze przyjaciółka "odbijająca" faceta to najgorsza rzecz pod słońcem. 🙇
szepcik ale jest sens w to brnąć dalej? Tak się tylko zastanawiam, nie odbieraj tego jako atak...myslę co ja bym zrobiła gdyby mnie tak partner traktował. Skoro robi to teraz to co byłoby po ewentualnym slubie...
cieciorka   kocioł bałkański
24 czerwca 2012 20:33
Dodofon, ciekawa byłam, skąd się to wzięło 🙂
Mnie nie przeszkadza, ale ostatnio w prawie każdej twojej wypowiedzi znajdowałam nadmiar "ń" i zastanawiałam się, czy może Poznaniacy tak piszą :P
szepcik, ja tez bym sie mocno zastanawiala nad zwiazkiem 🙁 Czy wy w ogole czujecie sie szczesliwi razem?
Muffinka, moj rzucil przedmiotem raz.  I nauczylam go, zeby tego wiecej nie robil. Bylo to bardziej gowniarskie zachowanie, niz agresywne i wiem, ze mnie nigdy nie uderzy😉 Zreszta, jak zrodlo stresu zostalo usuniete (nic zwiazanego z naszym zwiazkiem) to teraz jestesmy jak dwa swiergolace golabeczki. Ale fakt, jakby facet ukazal wobec mnie choc ulamek agresji - tez bym sie pakowala. Bez zadnego ALE 😉
Dodofon, ciekawa byłam, skąd się to wzięło 🙂
Mnie nie przeszkadza, ale ostatnio w prawie każdej twojej wypowiedzi znajdowałam nadmiar "ń" i zastanawiałam się, czy może Poznaniacy tak piszą :P

Wg tej samej logiki zastanawialem sie dlaczego w kazdej twojej wypowiedzi odnosnie mojej skromnej osoby znajdowalem nadmiar "olej go" lub "wcisnij ignora" ale uznalem poprostu, ze chcesz dobrze  dziewczynom radzic 😁 😁 😁 zart taki cieciorka swoja droga mam 25 ignorow ktos ma wiecej? 😁 😁 😁
cieciorka   kocioł bałkański
24 czerwca 2012 20:40
Mnie nikt nigdy nie uderzył, ani nie rzucał, ale raz mnie facet przestraszył. Skamieniałam. Potem przepraszał, a ja głupia byłam. Dobrze że potem szybko się skończyło.
Natomiast nie zdziwiłoby mnie, gdybym to ja czymś rzucała, ale nie w ludzi rzecz jasna.

Sambor, bo mnie wkurza robienie wokół ciebie szopki większej, niż na którą zasługujesz. I to nie przez samego Sambora, jest go za dużo w wątku, ale przez owe dyskutantki.
Tak, są osoby, które mają więcej ignorów, nawet dwukrotnie. I nie ukrywam, że zmęczona sytuacją, sama pójdę za swoją radą, bo wkurza mnie, że obrażasz voltowiczki.
cieciorka,  słusznie prawisz.
kujka   new better life mode: on
25 czerwca 2012 08:30
Jesli krzyknac zdarzy sie komus raz w mega emocjach, to jestem w stanie to zrozumiec, ale nie do zaakceptowania jest dla mnie sytuacja, kiedy przy kazdym konflikcie ktos na mnie podnosi glos. Rzucanie przedmiotami (no, chyba ze poduszka 😉 ) to juz w ogole nie do przyjecia :/

Szepcik ale myslisz ze zerowe libido P. jest zwiazane z tymi jego problemami o ktorych piszesz, czy to jest jakas sprawa, ktora mial juz wczesniej jak sie poznawaliscie? Zawsze tak bylo?
Czasem na maksa przemeczonym, przepracowanym ludziom okresowo tez sie nie chce i najchetniej odmozdzaja sie (komputer, tv), moze to glupie, ale moze problem rozwiazalyby po prostu... wspolne wakacje?


Averis poszlam za Twoja rada i na powrot mi sie zaczelo w tym kaciku podobac 😉

cieciorka wiem ze sie wpienisz, ale... masz pw 😁
Strucelka   Nigdy nie przestawaj kochać...
25 czerwca 2012 09:57
szepcik nie obraź się, ale myślę podobnie co Muffinka. Jeśli piszesz, że P. ma tyle problemów i nie chce ich rozwiązać, to nie wiem, czy sama coś wskurasz. Jak pisze Kujka - może wspólny wyjazd? Chociażby na parę dni w góry albo na Mazury czy nad morze. Na świeże powietrze, z dala od komputera/telewizora/itp.
szepcik, czytam, czytam - i nie rozumiem. Z jakiego, właściwie, powodu jesteście razem?
Bo kochające się osoby długotrwale tak się wobec siebie nie zachowują.
Brutalnie - on cię chyba nie kocha. Jakoś mu jesteś (trochę) potrzebna i tyle. Owszem, zazdrosny może być nie kochając wcale - zazdrość wobec "swojej własności"
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
25 czerwca 2012 11:17
Co do dzieci to podobno z wiekiem się zmienia, ale nie lubię generalizowania, stereotypów i szablonowego postrzegania czegokolwiek, ktoś chce w wieku 18lat-proszę  bardzo można rodzić, ktoś chce w wieku 30lat również prosze bardzo-prywatna sprawa, ktoś nie chce wcale lub jeszcze później-wolna wola.
A porównanie nerechty wychowania i zajmowania się kotem do dziecka to jak dla mnie gruba przesada... 🙄
Natomiast co się ma odnośnie wykształcenia to ja uważam, że każdy rodzic/rodzice, którzy zdecydowali się na posiadanie dziecka/dzieci powinni zapewnić im w kwestiach związanych z rozwojem i wykształceniem wszystko co tylko jest w granicach ich możliwości-bo dziecko to jednak jest istota ludzka, dorastająca, która prędzej czy później wejdzie w dorosłe życie i najlepiej, aby bagaż doświadczeń i wykształcenie były na jak najwyższym poziomie.
Wolałabym mieć jedno dziecko ewentualnie kiedyś w przyszłości, któremu zapewniłabym wszystko co najlepsze w granicach moich możliwości, a nie robić sobie trójkę-co w ogóle jak dla mnie jest nie do pomyślenia odnośnie mojej osoby-ktoś chce niech ma i 7, ale to w naszym kraju raczej kiepski pomysł, jeżeli bierzemy pod uwagę przeciętnych ludzi i ich możliwości finansowe-i ograniczać rozwój dzieci tym, że no niestety jest was np 3 więc rodzice nie mają pieniążków, nie będzie kursów,studiów, a w wakacje macie zbierać np czereśnie żeby mieć na książki do następnej klasy.
Takie jest moje zdanie, nikt nie musi go podzielać, ale jak już rozwija się dyskusja na ten temat to pozwoliłam sobie na wypowiedź.
Sambor-jak jesteś takim zwolennikiem prokreacji to gdzie Twoje pociechy? 😎
Teraz niby inne czasy ale ja się cieszę że jest nas trójka rodzeństwa mimo że w domu się nie przelewało. Oczywiście stac było moich rodziców na utrzymanie nas, na szkoły, studia itd ale nie jeździliśmy np na wakacje za granicę czy nie dostaliśmy od rodziców pieniędzy na mieszkania.
Ja jednak wolę mieć siostry niż profity z bycia jedynaczką. Zdecydowanie 😉
tez tak mysle Muffinka. Do tego nie uwazam ze rodzic ma obowiazek zapewnic dziecku wszystkiego co tylko mozliwe (nie mowiac juz o samochodzie czy mieszkaniu...). Chcialabym zeby moje dziecko usamodzielnilo sie idac na studia, i zeby pracowalo w wakacje w czasie liceum. To wszystko to nic innego jak szkola zycia i nabywanie szacunku do zycia i pieniadza. Nie widze niczego zlego w zbieraniu wisni czy jablek i w uczeniu dziecka/nastolatka w sumie, ze  nie ma "sie nalezy" tylko za to ze je urodzilam. Wole zeby robilo cos co ma jakis sens i profit niz zeby siedzialo otepiale przed tv czy kompem i wyciagalo rece po kanapki..
Dla Ciebie moje porownanie to gruba przesada, dla mnie nie 😉 i jedno i drugie to zywe istoty nad ktorymi sprawuje sie opieke i jest sie za nie odpowiedzialnym. "Wychowanie i zajmowanie" sama sobie wymyslilas.

Szepcik moj facet tez jest maniakiem gier komputerowych i najchetniej caly swoj wolny czas by gral ( a przynajmniej wiekszosc 😀 ) i koniec koncow wypracowalismy sobie kompromis. Nie da sie inaczej niz po prostu zrobic "grafik" sleczenia przy kompie i postawic wyrazne granice - w koncu to dorosly facet i zycie to nie tylko gra.. I mimo jego manii zawsze mamy czas dla siebie, kazde wspolne wolne dni wyjezdzamy lub robimy cokolwiek, wszystkie ranki spedzamy bardzo fajnie - robimy wspolnie sniadanie, lunch, czy wylegujemy sie w lozku z herbata i gadamy. Jak mam jakis pomysl na wieczor nigdy nie odmowi i ogolnie rzecz biorac czuje sie bardzo bardzo kochana i szanowana. Jestesmy razem 5 lat, 4 mieszkamy, za miesiac sie pobieramy.
Brak seksu, wrzaski, spedzanie czasu osobno... nie wiem, mi sie tez wydaje ze jemu po prostu nie zalezy...
Teraz niby inne czasy ale ja się cieszę że jest nas trójka rodzeństwa mimo że w domu się nie przelewało. Oczywiście stac było moich rodziców na utrzymanie nas, na szkoły, studia itd ale nie jeździliśmy np na wakacje za granicę czy nie dostaliśmy od rodziców pieniędzy na mieszkania.
Ja jednak wolę mieć siostry niż profity z bycia jedynaczką. Zdecydowanie 😉


Muffinka piękny głos. Mógłbym się pod tym podpisac.

Ludzie mysla, ze jak sie cos kupi komus to ten/ta jest przeszczesliwy/-a, tego uczy materializm - kiedys slyszalem na ten temat bardzo ciekawy wyklad jednego z najlepszych polskich filozofow. Przedstawil on bardzo ciekawa analize tego jak sposob w jaki postrzegamy swiat, to co daje nam szczescie poprzez filozofie, ktora nam zaszczepiono czy tez sie nam serwuje ( media). Zwlaszcza te ostatnie calkowicie skupiaja sie na materializmie hedonistycznym bo sa sponsorowane a my jestesmy jedynie konsumentami.

Ja na taki stan rzeczy sie nie zgadzam. Smiem twierdzic, ze gdybym byl ustawiony przez rodzicow popadlbym w jakies nalogi. Gdy sie ma wszystko co najlepsze co pozniej cieszy? Stad czesto ucieczka w nalogi glownie narkotyki.
Ostatnio rozmawialem z kumplem jak bardzo rodzice z naszego pokolenia zapomnieli jak sie kiedys zylo, co bylo wazne. Wyznaja oni teraz calkowicie inne waqrtosci a tak niedawno to bylo.

Ktos mi kiedys powiedzial - daj dziecku o co najlepsze, nie uczac wyrzeczen a ono i tak na starosc wystawi cie do domu starcow - patrz kraje rozwiniete.
Ja mam dużą rodzinę (mam sześcioro rodzeństwa, najstarsze 23 lata, najmłodsze 3.. ) i przyznam ze jestem pełna podziwu dla moich rodziców. Nikt nie jest rozpieszczany, ale starsi studiują dziennie, młodsi mają b.dobre wyniki w szkole, osiągnięcia.. rodzice ciężko na to pracują, ale byli wszystkiego świadomi.

Co do 'spraw sercowych'..
dziwna osoba stanęła na mojej drodze..  🙁
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
25 czerwca 2012 14:24
Co innego nauka samodzielności poprzez wakacyjne pracę, a co innego przymus do prac wakacyjnych, bo na coś tam nie będzie. Nie napisałam, że dziecko miało by wszystko bez żadnego wysiłku, ale nie chciałabym, aby było tak, że nie ma na rzeczy, które są potrzebne i ma miejsce zastępowanie czegoś jakimiś zamiennikami-chociażby jedzenie z niższej półki czy ciuchy z przeceny na bazarku, albo stare książki po innych dzieciach, czy też brak pieniędzy na rozwój hobby/zainteresowań dziecka czy to konie, rower,pływanie czy cokolwiek innego.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
25 czerwca 2012 14:29
szepcik, w sumie to zyjecie troche jak... wspollokatorzy. Smutno sie Ciebie czyta, bo nie ma w was tej radosci odkrywania zycia ze soba (bo przeciez krotko ze soba mieszkacie), zamiast tego jestescie troche obok siebie, dzielac mieszkanie.
Siedzenie w roznych pokojach, brak seksu (bo ten 'najwyzej raz' na miesiac to wlasciwie brak), awantury z darciem paszczy i lotami przedmiotow- no gdyby to bylo 'nastoletnie' stazem malzenstwo z przypadku, to powiedziala bym 'ok, znam takie, nie rozumiem, ale znam i przyzwyczajeni sa chyba', ale przed Wami cale zycie, jestescie na poczatku tej drogi. Fajerwerkow, motylkow i euforii nie musi byc, ale zwykle (?) szczescie, ze sie jest razem, ma siebie blisko, dzieli troski i radosci, spedza czas... to jak dla mnie, podstawa tego by myśleć poważnie o dzieleniu nie tylko przestrzeni, ale i reszty życia.
A mnie się wydaje, że facet może nie wiedzieć czego szepcik w zasadzie od niego oczekuje. Jak wynika z opisów zachowuje się cały czas tak samo i raz jest super hiper, a za chwilę wielki dół i jak to źle. Też bym pewnie na jego miejscu nie wiedziała o co biega.
No nic, mogę wam tylko powiedzieć, że przemyślę wszystkie wasze sugestie. Sytuacja wygląda tak, że przeprosił za wczorajsze uniesienie, zaproponował że dziś przygotuje obiad. Teraz akurat mnie z nim zostawił i to ja muszę dokończyć, bo on musiał iść do serwisu motoryzacyjnego... Mamy niby potem pogadać, ale jak tylko wrócił z pracy to od razu zrobiła się taka... sztywna atmosfera.
szepcik, zrób sobie takie swoje podsumowanie, ale szczere, ile dni z nim byłaś w pełni szczęśliwa, a ile nie.

Bardzo lubię cytat z książki Jacka Piekary: "Związek między dwojgiem ludzi ma być olśnieniem. (..) fajerwerkiem, chęcią bycia coraz bliżej. Dzielenia się tym, co dobre i złe.(...) Miłość ma upajać, jak dobre wino, a nie powodować kaca."

Czy nie wydaje Ci się, że Twój związek powoduje "kaca"?
szepcik: Mi się te wrzaski w pale nie mieszczą. Jak można wrzeszczeć na osobę którą się kocha?
A rzucanie przedmiotami to już totalne przegięcie.
Rzuć dziada w diabły.


trzynastka   In love with the ordinary
25 czerwca 2012 18:32
szepcik, zawsze Cie miałam za konkretną twardą babę, nie zmieniaj tego. Jak Ci z nim źle i się męczysz to go po prostu zostaw, z doświadczenia Ci napiszę, ze w związku powinnaś czuć się szczęśliwa, powtarzając za głupim filmem, może nie cały dzień ale codziennie, i jeżeli tak nie jest to po prostu radzę się ewakuować.

Eh, a mi się zapowiada samotna rocznica. B., pojechał na wakacje i nie ma jak wrócić, znaczy ma ale wtedy jego ojciec mógłby się poczuć urażony więc siedzi.
Powiem wam, że smutno tak samej w domu i podziwiam wszystkie osoby co mieszkają same, bo zebranie się do ugotowania obiadu dla samej siebie to mega wysiłek, najchętniej zamawiałbym pizzę i jadła kanapki ;P
haha, skad ja to znam 😀 Jak Radek wyjezdza to najchetniej gotuje wielki gar jedzenia zeby starczylo na pare dni, a jak sie skonczy to lece na gotowcach i kanapkach.. Nie ma to jak sie rozpieszczac  🤣
Jak mój mąż wyjeżdża to nie gotuję wcale - to w sumie jedyny przyjemny aspekt dla mnie jego wyjazdów 😉
Choć teraz jest Filip więc dla niego muszę coś mieć ale na ogół na taki czas znajdę coś w zamrażarce 😉
Wróciłam z wyprawy i powiem jedno: przeklęta pogoda i przeklęte dziury. Nie jeźdźcie nigdy traktorem, siadając z boku. Wasz tyłek nigdy Wam tego nie wybaczy. Powracając do tematu, głosy o jego nieśmiałości są... przerażająco prawdziwe! Gdybym do niego nie gadała, siedziałby cicho jak kołek. Otóż, zjawił się punktualnie, punktualnie! W pierwszą stronę, tłumaczyłam mu jak dojechać do tego pana, a w drugą żeśmy rozmawiali o pierdołach, ale żeby on zaczął... zapomnijcie. Wiem natomiast, że rozbawiam go i ciągle mnie raczył tym swoim uśmiechem. Od 19 45 do 21 20, nie było nas w domu. Pakował siano, wypakował, robotny jest. Skasował mnie za paliwo i pojeeechał. Nie został na herbacie... Podejrzewam, że był tak samo głodny jak ja. Albo nie chciał się narzucać, albo... Brak mi "albo".  😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się