stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
anil22, to się da opanować. mój koń kopał we wszystko za zadem. teraz chodzi na lonży z zatylnikiem a sznurkiem od bata mogę owijać tylne nogi na całej wysokości, kon spokojny. a wczesniej bylo celowanie w bat, czlowieka.
Chyba natylnikiem 😉 Dobrze, że znaleźliście na to sposób.
Dementek, nie mam pojęcia jak to nazwać, zmontowałam sama tylną część od pessoa, niezależnym od pyska, żeby w razie poślizgnięcia, potknięcia nie było szarpnięcia o delikatny pysk, w komplecie z wypinaczami mamy takie ala pessoa 😉
długotrwałe zaprzyjaznianie z sznurkiem zawijanym rytmicznie o zadnie nogi pmogło.
Jakiś pomysł na konia, który udaje, że się boi, staje jak wryty, a potem wali świecę? A najlepsze jest to, że bat albo kop kończy się cofaniem na dwóch nogach... Poszukuję sposobu na ruszenie go do przodu. Robi jeszcze inne ciekawe rzeczy, ale wszystko da się ogarnąć poza tym. I przewrócenie go nie jest opcją, nie mam ochoty na kolejną glebę pod koniem.
karolina_ źle, że nie działa bat albo kop. A w jakich sytuacjach on to robi? W konkretnym momencie pracy? Czy niezależnie od ćwiczeń?
W 5% jak się boi, w 95% jak chce uniknąć roboty. Nie robi tego od ręki, potrafi tak samo zrobić prosto z oddania wodzy, albo z żucia.
karolina_ skoro tak, to wg mnie dobra byłaby pomoc z dołu - ktoś z długim batem do lonżowania, żeby posłać konika do przodu, jak zaczyna świrować (może taki bat wzbudzi w nim większy respekt), a jeżeli nadal nie pomoże... No to chyba trzeba iść na wojnę? W końcu musi przestać się cofać, jak parę razy uderzysz go mocniej palcatem w zad czy za łydką, tylko że... No, raczej nie pochwalam - nikt nie pochwala - takich "wojen" i trzeba uważać, żeby się z tym koniem nie przewrócić. Ale to chyba jedyne wyjście?
ja już mu parę razy przyłożyłąm zdrowo za to- w efekcie zaczyna się cofać na 2 nogach... bat z ziemi to niegłupi pomysł.
od razu mówię, że plecy nie są przyczyną (bo tak myślałam na początku), był badany niedawno i jest zdrowy.
zejście z konia i karna lonża?
zejście z konia to chyba najgorsze co można zrobić w takiej sytuacji...
W dawnych czasach w stadninie na takie konie były takie sposoby-jak staje dęba to brało się woreczek z wodą i rozbijało mu na głowie w momencie stania na 2 nogach lub zwykłe jajko.
Zazwyczaj działało-koń głupiał zupełnie.
ElaPe- Po czymś takim problem robi się jeszcze większy (przerabiałam to) .
znajoma przy niesubordynacji konia stawania deba itd jesli nic nie pomagalo robila boczne zgiecie glowy podobono kon traci rownowage i troche go to zaskakuje . nie wiem czy faktycznie to dziala.
Też uważam pomysł Eli za nietrafiony.
Natomiast faktycznie dobra opcja z jajkiem - sama po sobie wiem, że gdy mój koń wpada w nieuzasadnioną panikę, najlepiej klepnąć go w czoło - trzeźwieje od razu. Może to podziała?
ElaPe- Po czymś takim problem robi się jeszcze większy (przerabiałam to) .
w moim przypadku (kiedyś kiedyś pewien koń co tez upierdliwie stał i na łydkę ani na głos ani na bata nie reagował nie bo nie) to właśnie pomogło. I to o dziwo pomogło już po pierwszym razie.
Też uważam pomysł Eli za nietrafiony.
Rozumiem że masz jakieś własne doświadczenia w tym temacie i wiesz w związku z tym że "karna lonża" w 100% przypadków nie pomaga na konia upierdliwie stojącego
Doświadczenia mam, z niejednym koniem, a nie napisałam "POMYSŁ ELI Z PEWNOŚCIĄ NIE MA SZANS NA POWODZENIE", tylko "UWAŻAM POMYSŁ ELI ZA NIETRAFIONY". Zakładam, że widzisz różnicę? 😉
Jeżeli koń jest nastawiony na bunt, zsiadanie z niego będzie tylko sygnałem rzekomej "nagrody". Koń pamięta, co zrobił, tylko kilka sekund po samym fakcie. Jeśli więc już 20 sekund później zaczniemy go lonżować, zupełnie nie powiąże jednego z drugim. Natomiast gwałtowne i następujące 1-5 sekund po buncie rozbicie jajka bądź uderzenie batem z ziemi - powiąże, bardzo dobrze.
EDIT:
Ela, nie upierdliwie stojącego, tylko wspinającego się i uciekającego w dość niebezpieczny sposób. To również jest różnica. Upierdliwie stojącemu wystarczy dobrze wp...niczyć i w końcu do przodu pójdzie...
karolina_, a jak jest z kontaktem u tego konia? Unika go? Latwo przyjmuje wedzidlo? Mowilas, ze z zucia z reki potrafi kombinowac, a co robi w trakcie szalenstw? Zagryza wedzidlo?
Ja bym po prostu poprosila kogos z ziemi, zeby szedl z batem i w razie czego pomogl konia przepchnac do przodu.
No i koniecznie pobawic sie z koniem w reku, porobic podstawy podstaw 😉
Ja zakładam że poddany przeze mnie pomysł może zadziałać gdyż mi zadziałał na podobnym przypadku.
I tyle.
Upierdliwie stojącemu wystarczy dobrze wp...niczyć i w końcu do przodu pójdzie...
albo i nie pójdzie. albo zacznie brykać. albo itd itp.
A ty xxmalinaxx jak coś kategorycznie negujesz na dzień dobry to bądź jednak łaskawa to poprzeć jakimiś konkretnymi przykładami z twojego doświadczenia, a nie dziecinnymi przepychankami słownymi co powiedziałaś, a czego nie i co z tego rozbioru logicznego zdania wynika a co nie.
Tyle że malina niczego kategorycznie nie negowała
Ela - proszę bardzo 🙂
Koń robiący ogromny problem przy skokach przez rów. Przy najeździe tuż przed przeszkodą uciekał na bok, a gdy to zostało wyeliminowane (wysokie odkosy, mocny kontakt, po bokach dwóch pomocników) zaczął się zatrzymywać. Po nagłym STOP następował dąb, obrót na tylnych nogach i ucieczka z brykami. Ktoś poradził - wsiądź, wylonżuj dookoła tej przeszkody, niech sobie dobiega, przejdzie mu.
Dziewczyna męczyła się dwa tygodnie - wsiadanie, próba skoku, lonża, wsiadanie, znowu nieudana próba, lonża... I tak po 4 razy na jeździe, aż w końcu kapitulowała i prowadziła konia do stajni.
Problem rozwiązał się sam, gdy kategoryczny trener wsiadł i przy dębie po prostu konia przewrócił, zeskakując na bok. Raz konisko walnęło główką o ziemię, więcej nie kombinowało. Poprychało, pokręciło ogonem i konik pięknie rów skoczył, skacze do dzisiaj 🙂
Tyle, że w ww przypadku napisane zostało, ze przewrócenie nie wchodzi w grę. Proponuję więc inne drogi 😉
cieciorka nie no, kto wie, może Ela siedzi mi w głowie i zna jakieś moje myśli, których ja jeszcze nie zdążyłam przetrawić 😉
no i widzisz. Normalnie też umiesz się wypowiadać xxmalinaxx.
Reasumując:
Twój przykład ilustruje nieudaną próbę karnego lonżowania.
Mój przykład pokazuje udaną próbę karnego lonżowania.
Wnioski:
Może się udać.
Może się nie udać.
Czekałam z utęsknieniem na Twoją odpowiedź, niemniej decyzja i tak należy do samej zainteresowanej sprawą 😉
Ela- w tym przypadku karna lonża, która czasem pomaga, niestety nie działa- ja nie próbowałam, ale właścicielka tak, bez efektu.
Z kontaktem jest ok, nawet jest aż za mocno oparty na wędzidle, lubi się walić czasem. Chyba miał kiedyś jeźdźca faceta, bo przyzwyczajony do silnych pomocy, i łydki, i kontaktu.
W następnej kolejności spróbuję puknąć go zdrowo w głowę, jak nie, to postawię kogoś z batem na ziemi i będę się modlić, że ta osoba trafi w konia 😉
znajoma przy niesubordynacji konia stawania deba itd jesli nic nie pomagalo robila boczne zgiecie glowy podobono kon traci rownowage i troche go to zaskakuje . nie wiem czy faktycznie to dziala.
Nie kończy się to upadkiem na bok?
karolina_ : nie kończy sie , zawsze gdy spotykałam sie z dębującymi końmi to był na nie sposób. Głowa w bok ale PRZED próbą dębowania nie w trakcie. Po prostu jak wyczuwasz że koń chce walnąć świece zgina sie jego głowe do buta. Wygląda to okropnie ale na większość koni działa. Znałam przypadek kobyły na którą NIC nie pomagało.. nie mam pojęcia co sie z nią stało ale przez dobre kilka lat mogła jeździć tylko w tereny bo jakiekolwiek próby jazdy na placu kończyły sie tak :

lub tak :

Swoją droga uwielbiałam tego konia ; (
Mi kiedyś też pomogła karna lonża , w połączeniu z wygięciem szyi konia w momencie próby dębowania . Zaś przy pierwszym dębie , którym mnie zaskoczyła totalnie , zaliczyłam glebę , bo najpierw do pionu , a potem katapulta zadem . Po lonży wsiadłam i wyczaiłam moment , gdy chciała zrobić powtórkę i szybko wygięłam jej szyję i z planowanego dęba zrobił się minidębik , a za trzecim razem już się nie dźwignęła w ogóle . Tyle , że to była surówka , bez utrwalonego nawyku , więc dusząc to w zarodku pozbyłam się problemu , zanim na dobre zaistniał .
Na taką sztukę o jakiej pisze karolina , to ja jestem zbyt wielki cykor . Dębowanie konia i możliwość wywrotki na plecy to jeden z moich koszmarów jeździeckich 😤
Zastanawiam się co zrobiłby Mark Rashid , który opisuje różne ciekawe przypadki . I tak na szybko przychodzi mi do głowy , że pewnie stworzyłby takiemu koniowi dużą niewygodę , gdy ten staje jak wryty i może byłoby to wygięcie szyi , aż nos prawie dotknie buta jeźdżca i tak by stali np. godzinę albo i trzy .... 😉
A można jeszcze kręcić kółka w miejscu . Byle coś robić , a nie stać na wprost i ''prowokować'' konia do dębowania 🙂
Nigna :kwiatek: dokładnie tak
karolina_, w naszej stajni jest kobyla, ktora robi dokladnie to samo + przeklada jezyk ponad wedzidlo. Nawet wczoraj widzialam moja menadzerke pokonujaca na niej cala ujezdzalnie w stylu "piesek cyrkowy skaczacy na dwoch tylnich nozkach"
Po pierwsze - zmienilismy wedzidlo
po drugie - lonzujemy ja przed jazda
po trzecie - mamy faceta, ktory ja goni z batem
po czwarte - dzisiaj ja sprowadzalam z padoku i jak z kazdym koniem, bylam wymagajaca: mamy isc ramie w ramie, a nie przed/za koniem, rowny rytm itp. Kobyla mi sie zatrzymala, ja ja upomnialam, zeby szla i wtedy zrobila dokladnie to samo, co pod siodlem. Moral jest z tego taki, ze skoro kon odwala maniane w reku, to dlaczego mialby isc dobrze pod siodlem? Czeka nas mnostwo pracy w reku. Moja trenerka mowila - jezeli masz problem pod siodlem, zejdz na ziemie i najpierw wychowaj konia z ziemi 😉
Moja Frigg została wczoraj wypuszczona na pastwiska,a że to żarłok,więc w terenie robi wszystko ,,byle szybciej i do trawy",więc na początku stępować nie chciała w ogóle, więc robiłam ustępowanie lub łopatkę i znowu po prostej i jakoś się udało. Potem w kłusie chciała mi zabrać wędzidło i uciekała od niego idąc z łbem w chmurach, znowu ustępowania i łopatki, wysyłałam do przodu i ,,łapałam" ją ręką i jakoś się cudem udało obniżyć. Najgorsze było na prostej. Po galopie chciałam żeby chwilę odpoczęła w stępie. Gdzie tam! Oczywiście z zadu, potem baran i dąb (na brzegu rowu) i gdybym się jej nie ,,zwaliła" całym ciałem na szyję to byśmy zaliczyły piękną glebę na plecy w dół 1,5 m rowu -.- Minęłyśmy pastwisko i nagle pięknie mi szła kłusem,spokojnie i bez problemu. Nie wiem co robić jeśli ona nie chce stępować- dopiero przy stajni się udało iść bez kombinowania. Z powrotem nie może stać w środku,bo wszystkie konie już pojechały na ,,wakacje" ,więc pomijając fakt,że stałaby sama to ja nie mam czasu żeby jeździć do niej 2x dziennie by ją karmić (pracuję). Hala teraz zamknięta,bo szkółka jest ,a ujeżdżalnia zewnętrzna jest strasznie mała (jak 1/4 dużego czworoboku)...
Bat ,kopniak ani nawet moje ku*wa mać nie działa... do tego co chwila rży (a ona rży jakby ją zarzynali- taką ma barwę ,,głosu" i słychać ją w promieniu 5 km)... po prostu ręce mi opadają...
Kobyla mi sie zatrzymala, ja ja upomnialam, zeby szla i wtedy zrobila dokladnie to samo, co pod siodlem. Moral jest z tego taki, ze skoro kon odwala maniane w reku, to dlaczego mialby isc dobrze pod siodlem? Czeka nas mnostwo pracy w reku. Moja trenerka mowila - jezeli masz problem pod siodlem, zejdz na ziemie i najpierw wychowaj konia z ziemi 😉
Wiesz co, z ziemi jest dobrze, poza momentami, kiedy naprawdę się boi. Jak ostawia trzodę wyjeżdżając spod stajni, to właśnie wyprowadzenie w ręku pomaga (bo na betonie wojować nie będę).
Jakie wędzidło macie? Bo ten chodzi na podwójnie łamanej dość cienkiej oliwce, bo jest dość silny i lubi sie walić, może na czymś delikatnijeszym byłoby lepiej. Chociaż nie wydaje mi się, żeby była to taka typowa reakcja na rękę. Gonienie z batem na bank zastosujemy. Lonżować przed jazdą regularnie nie będę, robię to jak miał dzień przerwy i był tylko na pastwisku, ale nie będę lonżować codziennie, bo to ma krótkie nogi, jak nabierze kondycji to dopiero będzie problem.
Proponuję wypróbować coś, co zaszkodzić nie zaszkodzi (osoba z ziemi z batem też czasem "działa" , ale nie zawsze) i w miarę proste: najpierw, faktycznie, powstrzymać przed dębowaniem silnym ugięciem głowy w bok - opór zmieni formę, ale będzie nadal. I wtedy - potraktować silnym "plaskaczem" z łydki, nie ostroga, nie bat, nie normalne pomoce - ale coś, czego koń nie zna.
kopy właśnie nie działają 🙁 On się od pomocy popędzających - łydka, bat, nawet kop, cofa na dwóch nogach - pierwszy raz widzę coś takiego. Jeżdżę go narazie bez ostróg, bo jak pisałam wyżej, jest przyzwyczajony do bardzo silnych pomocy i trzeba go trochę przestawić na damską jazdę, a nie chodzenie na ostrogach i trzymaniu za mordę. Tylko, że on ma dwa tryby- albo jest fajnie i cośtam kuma, albo się wspina - dosłownie pół ściany dobrze, a w zakręcie na dwie nogi.
karolina_, ale to, o czym piszę to w żadnym razie nie jest kop! Może trochę trudno wytłumaczyć, ale kopy "chcą" jakoś "wysłać" konia do przodu, i - jakoś się je "skleja" z innymi pomocami, i pięta zazwyczaj jest w robocie... Tu nie. Odstawiasz całą nogę od siodła na 20 cm - i PLASK górną częścią łydki, bez pięty, aby huk był, ale z całej siły. To ma na celu wyłącznie dezorientację konia - wybicie z utrwalonych sekwencji, więc może być inny "sposób kreatywny" (jak jajko itp.) - ale coś, z czym koń do tej pory się nie zetknął.
Pewnie tak jak robiła Kyra Kyrkland przy ustawianiu konia na pomoce 🙄