Sprawy sercowe...
Ja bym olała, w końcu to dziewczyna robi z siebie idiotkę, że łazi z nim wszędzie i trzyma go pod pantoflem.
Oni też na pewno mają swoje zdanie na ten temat i jestem przekonana, że w ich oczach to Ty jesteś tą fajną i normalną 🙂
Dziewczyny, czasem mnie przerażacie...
A może ta laska w ogóle nie wiedziała, że to miały być męskie spotkania, może jej chłopak mówi, żeby z nim poszła, bo on bez niej nigdzie nie pójdzie. A że reszta chłopaków temu kolesiowi nie powie wprost, żeby nie zabierał dziewczyny, bo jej nie chcą, to on myśli, że sobie tylko "żartują" i że ona wcale im nie przeszkadza. I zupełnie nie rozumiem, czemu Konianka miałaby się złościć- na P., że na wszystkie męskie posiadówki zabiera swoją dziewczynę? A co jej do tego? Ta dziewczyna pomyśli, że Konianki chłopak nie kocha, bo jej ze sobą nie zabiera nigdzie? pff... I czy jest o co się wkurzać na tekst, dlaczego jej nie ma? Niech mówią wprost, że to miało być męskie spotkanie i tyle.
Może ta dziewczyna w ogole nie poszla by na takie spotkanie, gdyby wiedziala, ze jest meskie. MOZE JEJ CHLOPAK TEGO NIE MOWI.
I nie wiem, dlaczego Koniankę to wkurza, chyba bardziej powinno wkurzać jej faceta, bo to on się spotyka ze swoim przyjacielem, ktory zabiera ze sobą dziewczynę 😉
Ja juz wiele związków przerobiłam (nie tylko swoich 😉) i usłyszałam, że OBOWIĄZKIEM dziewczyny jest chodzić z chłopakiem na imprezy... bo jakby to wyglądało, że wszyscy są z dziewczynami, a on jeden sam jak kołek (edit: chodzilo o wszystkie ogolne imprezy). Różne dziwy się na świecie dzieją i po prostu trzeba to olać.
Z tego, co Koniareczka napisała to sytuacje takie zdarzają się dość często i raczej wątpliwe, że dziewczyna nic kompletnie nie skojarzyła, jeśli na spotkanie tylko jej chłopak ją zabiera 😉 Ale możesz mieć rację.
CzarownicaSa, ja zawsze słyszę, że na spotkaniu będą sami faceci, ale jeśli chcę, to mogę wpaść. Oczywiście nie idę, ale tej informacji raczej nie odbieram jako zakazu wstępu na taką imprezę. Raczej "będą sami faceci, więc może ci się nudzić, ale lubicie się, a Ty nie masz co robić, to mozesz przyjsc". Więc punkt widzenia zależy od punktu siedzenia 😉
Nie znamy wersji tej laski, a z pierwszego postu Konianki wywnioskowałam, że to raczej ten P. nie rozumie, żeby jej nie ciągać, a nie bogu ducha winna dziewczyna.
I takie podejście jest ok 😉 Zazwyczaj panowie nie powiedzą ci wprost "słuchaj, nie jesteś mile widziana", tylko będą kombinować, jak tu spotkanie obrzydzić w oczach kobiet :P Pamiętam jak mój K. pierwszy raz szedł na "spotkanie braciszków" i kombinował, jak tu powiedzieć mi o tym i jednocześnie zaznaczyć, że lepiej byłoby, żebym nie szła. W końcu wprost musiałam się go spytać, czy to jest "męskie" spotkanie 😁 Jak potwierdził to sama mu powiedziałam, że w takim razie zostaję w domu i tyle 😉 Ponoć chłopcy nie mogli wyjść z szoku, że tak łatwo mu poszło 😁
Też sądzę, że większość "winy" leży po stronie chłopaka. I niestety albo koledzy wyjaśnią mu, o co chodzi w "męskich" spotkaniach, albo będą się dalej męczyć 😉 Ale samej dziewczynie również się dziwię, że nie rozumie(nie chce zrozumieć? Nie zauważa?) idei takich spotkań. O ile ona w ogóle wie, że to są tego rodzaju spotkania.
ja jestem dumna z mojego P., że czasami gdzieś wyjdzie sam z kolegami 😉
chociaż ostatnio jak miał zjazd absolwentów, to dzień przed wyjazdem okazało się, że koledzy jadą bez dziewczyn, i krążył wokół tematu, żeby mnie zniechęcić, zamiast powiedzieć mi wprost, że chce jechać sam.
Scottie, wkurza dlatego, że właśnie nikt mu/jej nie powie, że laska jest niemile widziana- i rozkręca się normalna impreza... a skolei mnie nie wolno się wepchnąć tak jaj jej na impreze, bo mój facet jest wyjątkowo fair wobec innych 🙄
edit: przepraszam 😡 zagapiłam się 😡
Ja "piepsze". Zmieniam nicka 😁
To do swojego faceta powinnaś mieć żal.
Dziewczyny, znacie może facetów, którzy kończyli długie związki? Ile czasu zajmowało im uporządkowanie sobie wszystkiego po takim rozstaniu? Co było dla nich najtrudniejsze do przepracowania? Byłabym bardzo wdzięczna nawet za jakieś czysto orientacyjne informacje :kwiatek:
Znam. Pierwszy był parę lat w związku, dziewczyna zaczęła się dopominać o pierścionek, kupił, oświadczył się, i zerwał rok przed ślubem bo już mu się" nie chciało żyć w kłamstwie". Nie kochał jej, i nie wiedział jak jej to powiedzieć.
Drugi po paru latach związku zerwał, bo zaczynały go wkurzać wymuszenia i fochy babki.
Obydwaj ułożyli się od razu😉
a ja dodam, że u mnie tak: 💃
Ja tam trochę rozumiem Kopniankę, też mi się zdarzało nie iść gdzieś z chłopakiem, bo myślałam że to będzie męski wypad. Potem okazywało się, że jednak normalna impreza i byłam wkurzona, ale wyłącznie na siebie, że nie poszłam 🙂 W życiu mi W nie powiedział, że chce iść sam gdzieś, jak wiedziałam że idzie z kumplami to uznawałam za oczywiste, że idzie sam. U nas w ogóle takiego tematu nie ma.
Chociaż powiem wam, że chyba zaręczyny trochę na nas w dziwny sposób wpłynęły. Jacyś tacy oboje się bardziej rozwiąźli zrobiliśmy 🙂
U nas nigdy nie było tematu "męskich wyjść", bo ja mam samych kolegów, koleżanki to jedynie zdjęcia i konie.
Więc na wszystkie męskie wyjścia chodzimy razem, albo nawet chodzę sama 😉 aczkolwiek ostatnio mam jakiś "znajomowstręt" i wolę siedzieć w domu sama wysyłając B. jako delegację na wszystkie możliwe moje i nie moje spotkania 😉
A ja nie ogarniam mojego byłego (którym jest od 2 tygodni tak btw.). Podjęliśmy decyzję, że nam nie wychodzi, więc kończymy raz na zawsze związek trwający prawie 2 lata, teraz zatęsknił i chce wrócić, ale ja wolę być wolna. Nawet zaczął przepraszać, co zdarzało mu się rzadko. Nie bardzo wiem czy go olać, czy nie 🤔
olać, skoro Tobie tak lepiej 😉
Mam po prostu dość, tego co on czasem robi. Zostawianie mnie kilka razy dla samego sprawdzenia czy wrócę, jakieś głupie, błahe oskarżenia za które musiałam przepraszać - po prostu dawałam sobą pomiatać, ale mimo to jest bez niego pusto i martwię się o niego.
A ja ostatnio doszłam do wniosku, że my obydwoje, w głębi duszy, jesteśmy trochę niedostosowani, i obydwoje mamy coś nie tak z głową (w telegraficznym skrócie). I może dlatego pomimo kilku ostrych kłótni w naszym 1,5 rocznym stażu z dnia na dzień rozumiemy się coraz lepiej i stanowimy dla siebie nawzajem największa opokę przeciwko wszystkim problemom...
bo tak jak zawsze twierdzilam klotnie rozwijaja i umacniaja zwiazek 🙂
Idzioslawa no wez nie rob scen 😀 o siebie sie martw, on tez jest dorosly (chyba?) wiec niech martwi sie za siebie 🙂 Nie mozesz byc odpowiedzialna za drugiego czlowieka.
Przede mną spory problem (kolejne kłopoty na studiach....), P teraz chwilowo nie ma i jak wróci chcę mu wszytko, wszystko powiedzieć, także te niechlubne sprawy, które do tej pory raczej zamiatałam pod dywan i o nich nie mówiłam. Ufam mu ogromnie i chciałam prosić go o pomoc, ale przyznanie się do wszystkich zawalonych spraw będzie dla mnie strasznie, strasznie ciężkie. Z domu wyniosłam niestety uraz, który powoduje, że przed nim też nie potrafię wprost przyznać się... wszystko, wszystko mu mogę powiedzieć (o tym, że mam kłopot z przyznawaniem się do szkolnych porażek też mówiłam), ale i tak jest mi teraz niedobrze na samą myśl, że trochę jednak przed nim ukryłam, a teraz potrzebuję się przyznać. Owszem, czuję się winna, okropnie winna tego, że nie byłam w 100% szczera. Bo trzeba nazwać rzecz po imieniu, że nie byłam z nim szczera, gdy o to pytał...
szepcik, głowa do gory! może początkowo będzie wkurzony, ale wydaje mi się, że jak osoba na ktorej nam zależy przychodzi do nas z sercem na dłoni, to po prostu nie da się w to serce wbić noża! no nie da się i tyle😉 więc będzie dobrze!
U nas "teściowa" się znów we wszystko wpiep**a i bez sensu się przez nią kłócimy. Grr, chyba się na drugi koniec Warszawy wyprowadzimy, bo ona grzecznie nie rozumie, że ma nam dać spokój.
Nie, ale mieszka dość blisko. W dodatku mieszkamy w jej mieszkaniu, więc jak przychodzi to czuje się jak u siebie. Non stop daje W jakieś jedzenie dla nas, ale tak serio co dwa dni mniej więcej. Teraz my zaprosiliśmy ją i moich rodziców do "siebie", a ona uparła się, że przyniesie obiad przez siebie zrobiony i wino. Co z tego, że to ja organizuję, że mam inny zamysł co do menu, że moi rodzice przyjdą z pustymi rękami jak to w gości - ona przyniesie i już. Ech.
Dzionka, to jak przyniesie, grzecznie zanies jej jedzenie do lodowki a na stole postaw SWOJE. 😀
kujka, już wybrałam inną opcję - zmieniłam miejsce imprezy z naszego mieszkania na przemiłą cukiernię :] Chętnie postawię jej i rodzicom ciacho, nie będę się bez sensu stresować 🙂
Na neutralnym gruncie macie większe szanse na to, że się dogadacie 😉
Ja sobie jeszcze nie wyobrażam spotkania mojej mamy z mamą P. Jego mama jest bardziej "za nami", moja bardziej wtrąca się w nasz związek, wytyka mi błędy P. Mama P, nawet jeśli ma coś przeciwko mnie, to przenigdy nie dała tego po sobie poznać. Z reguły jak z nią rozmawiam to jest zadowolona z nas, z tego, że P się staje coraz bardziej dorosły, odpowiedzialny. Moja raczej traktuje nasz związek i wspólne mieszkanie jako mój wybryk młodości 😉
nerechta tak, dorosły jest. Cały czas chciałabym już nie być od niego zależna, może potrzebuje czasu po prostu.
szepcik "wybryk miłości" u Ciebie? To ciekawe co ja mam powiedzieć 😁
Powiem Wam, że albo faza cyklu miesięcznego mi nie odpowiada, albo czepiam się o byle błahostkę. Oczywiście dla mnie to nie jest błahostka, a przynajmniej nie dopóki się nad nią nie zastanowię 🙄 Nigdy nie odczuwałam skutków związanych z PMS itd., a tu się okazuje, że mała jędza i złośnica ze mnie wychodzi. I wcaaaale mi się to nie podoba 🤔
Strucelka nad tym da się panować. Jeżeli z góry wiesz, że się zbliża PMS, to zanim coś powiesz ZAWSZE bierz głęboki wdech 😉
Mój znowu głupieje. Zrobił wielką awanturę w trakcie sprzątania, że kiedy on zamiatał ja usiadłam na łóżku. BO ON BIEDNY WSZYSTKO SAM MUSI! I tak krzyczał i krzyczał, sam się nakręcał, zaczął mnie przedrzeźniać i odgrywać te swoje scenki. Nauczona doświadczeniem po prostu wyszłam z pokoju. Potem jeszcze pokrzyczał, a jak się uspokoił pod wieczór to zapytał: "Nadal ze mną nie rozmawiasz?" 😵
Potem poudawał że przecież wszystko jest w porządku a ja sobie coś wymyśliłam i zachowywał się zupełnie normalnie. Nadal traktowałam go jak powietrze więc to ja jestem ta zła 😉
Potem mieliśmy dzień przerwy ode siebie - spędziłam go w pracy. Wczoraj już się zaczęło. A może po mnie przyjedzie (na szczęście pojechałam swoim samochodem), po powrocie może herbatkę, tu próbuje się przytulić, tam pogłaskać.
Nie wytrzymałam i powiedziałam, że prościej by było gdyby mnie po prostu przeprosił.
No to przeprosił. I według niego sprawa załatwiona 🙄
Dlaczego on jest taki głupi? :bum: Jak ja mam go zrozumieć?
kajpo, ozesz.... szczerze Ci powiem ze ja bym nie wytrzymala z takim gosciem... starczy mi raz na zawsze tatusia choleryka...