Sprawy sercowe...
uwaga bardzo mocne. mój 'mężczyzna' wyjechał wczoraj do mnie z tekstem, że może stąd wynikają nasze problemy bo nie czuje tego co ja... bo nie jest uwaga,uwaga- ZAKOCHANY.Nie wierzy w miłość tylko dobre relacje.
jeśli miałam jakiekolwiek obiekcje to już się ich pozbyłam. Dziękuje, do widzenia 🙂
Tylko ze zakochanie i miłość to cos innego.
Może dla niego miłość to właśnie wspólne plańu i relacje.
Pogadaj może z ńim.
Zakochanie przemija. Wartości bazowe pozostają.
Może ma taka definicje miłości?
bryziak, brawo! I tak trzymaj. Widać faktycznie, tego Ci trzeba było. Dobrze, że jest dobrze 🙂
Dodo, się nasłucham wczoraj, że miłości nie ma, zakochany nie jest a najważniejsze są dla niego dobre relacje, że nie powie mi że mnie kocha bo on nie wie co to znaczy. Serio. Może tłumaczyłabym to kolejny raz, ale od zejścia się, coś jest nie tak, wiecznie coś odpieprza, jak mnie nie wystawi to pierdoln** coś takiego, że muszę zbierać szczękę z podłogi. Tak jak cierpiałam po ostatnim rozstaniu tak teraz dojrzałam do decyzji o rozstaniu- nie chcę być wygodną opcją, pakietem rozrywkowym i przegrywać w starciu ze zgrzewką piwa.
Dodo, się nasłucham wczoraj, że miłości nie ma, zakochany nie jest a najważniejsze są dla niego dobre relacje, że nie powie mi że mnie kocha bo on nie wie co to znaczy. Serio. Może tłumaczyłabym to kolejny raz, ale od zejścia się, coś jest nie tak, wiecznie coś odpieprza, jak mnie nie wystawi to pierdoln** coś takiego, że muszę zbierać szczękę z podłogi. Tak jak cierpiałam po ostatnim rozstaniu tak teraz dojrzałam do decyzji o rozstaniu- nie chcę być wygodną opcją, pakietem rozrywkowym i przegrywać w starciu ze zgrzewką piwa.
Aaa, to zmienia sprawę...
Dziadyga jeden wredny...
bryziak mi tak jeden raz powiedział, ja głupia się potem łudziłam, że może mu jednak przejdzie i "styknie". Ale nie "styknęło" i teraz pluję sobie w brodę, że tak długo się z nim męczyłam. Mówi się, że z czasem pamięta się tylko te dobre rzeczy, ale minął już rok, a ja ciągle pamiętam te złe. Nawet nie wiem czy w ogóle ja miałam z nim jakieś miłe przeżycia 🙂
NIECH ŻYJE MIŁOŚĆ 🥂 🥂
Jest takie ładne powiedzenie, że w momencie, w którym zaczynamy zastanawiać się nad powrotem do eksa i gloryfikować go, powinnyśmy odpowiedzieć sobie na pytanie, że skoro był taki cudowny i wspaniały, to dlaczego jest "eks". 🙂
myślę, że poważne myślenie o macierzyństwie w młodym wieku odsuwa też sytuacja ekonomiczna w naszym kraju.
Też, ale przede wszystkim doszło do przetasowania wartości. Swoją drogą, w którejś z ostatnich Polityk był wywiad z Czapińskim, na temat różnicy naszego pokolenia i poprzedniego.
Ja nawet gdybym wygrała obecnie w totka, to na dziecko bym się nie zdecydowała. Są dla mnie ważniejsze rzeczy, mam jeszcze mnóstwo planów i macierzyństwo jest jednym z ostatnich na liście. Z resztą sama jestem jeszcze dzieciakiem, nie wyobrażam sobie brać odpowiedzialność za taką małą istotkę mając lat 22.
uważam że dobrze że doszło do przetasowania wartości - będzie mniej dzieci niedożywionych i zaniedbanych kiedy ludzie decydują się najpierw mieć pieniądze a potem dziecko. Jak dla mnie to odpowiedzialne i prawidłowe.
z jednej strony odpowiedzialne i prawidlowe, jednak zaniedbanych dzieci nie ubedzie, bo "niziny spoleczne" i tak beda mnozyc dzieci mimo swoich niedostatkow.
Aaaaaaaaa ❗ C juz w samolocie leci do mnie 😅 bedzie o 15 w poniedzialek 🏇
a ja z tej radosci nie wiem co mam za soba zrobic 🤣
Averis no nareszcie! A już myślałam, że jestem sama z takimi "skrajnymi" poglądami 😁
Ja wychodzę z założenia, że muszę wykorzystać czas dla siebie, na spełnienie swoich celów i planów. Nie mówię, że nie będę mogła ich zrobić mając dziecko. Ale za wiele się napatrzyłam na mamusie, które przelewają swoje niespełnione marzenia na dzieci, które niekoniecznie ową pasję podzielają. Gdy pojawi się dziecko, to generalnie ono ma być priorytetem, a nie moje zachcianki. Poza tym do macierzyństwa trzeba dojrzeć, uważam, że to ma być przemyślana decyzja, a sam fakt przyjścia na świat potomka - najważniejszym wydarzeniem życia.
Strucelka, myślę, że nie musisz czuć się sama 😉
[url=
http://www.medonet.pl/zdrowie-na-co-dzien,artykul,1624025,1,badania-polki-coraz-bardziej-swiadomie-planuja-macierzynstwo,index.html#czytaj-wiecej]klik[/url]
"Połowa Europejek - 49 proc. - uważa, że najlepszy wiek na urodzenie pierwszego dziecka to 25-29 lat. Pod tym względem Polki uplasowały się powyżej średniej - aż 63 proc. uznało, że w tym przedziale wiekowym najlepiej zostać po raz pierwszy mamą. Najpóźniej na pierwsze dziecko chcą się zdecydować Greczynki, Hiszpanki i Niemki - średni wiek to 28 lat. W Grecji aż 40 proc. kobiet przyznało, że najlepszy wiek na zostanie mamą to 30-39 lat, a 54 proc., że 25-29 lat. Najwcześniej w roli matek widzą się Ukrainki - średnio w wieku 23 lat. Aż 58 proc. z nich uznało przedział wiekowy 20-24 lata za najlepszy na pierwsze dziecko.
Tylko 2 proc. mieszkanek Europy uważa, że matką powinno się zostawać przed 19 rokiem życia.
Jak wynika z Rocznika Demograficznego Głównego Urzędu Statystycznego na rok 2009, w latach 90. średni wiek, w którym kobiety rodziły pierwsze dziecko, wynosił 20-24 lata. W 2008 r. najwięcej urodzeń było wśród kobiet w wieku 25-29 lat. Znacznie więcej niż w poprzednich dziesięcioleciach było także urodzeń wśród kobiet w wieku 30-34 lata."
Ja doskonale rozumiem wasze podejście, bo jest czysto rozsądkowe, a sama też planowałam dziecko gdzieś w wieku 23-25 lat. Jednak prosiłabym o nie generalizowanie, bo to, że jestem młodą mamą nie znaczy, że moje dziecko będzie niedożywione, albo że będę przelewać na nie własne ambicje. 😉 To nie jest kwestia tego kiedy urodzi się dziecko tylko jaką się ma osobowość.
Strucelka Dziecko zawsze jest priorytetem, ale niezdrowo jest nie spełniać żadnych swoich, jak to nazwałaś "zachcianek". Mama w każdym wieku ma prawo na realizowanie się w swoich pasjach lub/i karierze 🙂
To ja chyba jestem albo dziwna, albo nienormalna- zdecydowałam się teraz na dziecko, bardzo go chcę, bardzo się z niego cieszę i uważam, że już się "wybawiłam" i "wyszalałam", a gdy przyjdzie czas na "drugą młodość"- nic nie będzie stało na przeszkodzie, bo młoda będzie już odchowana 😉
Ale jak już słyszałam- nigdy nie ma "dobrego czasu" na dziecko, bo zawsze znajdzie się jakieś "ale"- a to brak pieniędzy, a to brak czasu, a to niezdecydowanie 😉
To ja z innej beczki 😉 Co byście kobitki zrobiły z taka sytuacja gdzie typek (bliski znajomy M.) non stop odwala akcje typu: chłopaki mają sobie urządzić męski wieczór więc ja zostaje u siebie w domu, po czym po 10 minutach dowiaduje się, że P. jednak przychodzi sobie jak gdyby nigdy nic z dziewczyną, która (!) czasami potrafi wylecieć jeszcze z tekstem dlaczego mnie nie ma..... 😤???? a ja w ostatniej chwili wychodzę na jedyną której tam nie ma:/ Czuję się z tym strasznie źle, ze strony mojego faceta czasami lecą aluzje do P. w typie że mieli obejrzec jakis film z X. (a X. jak się dowiedział że przychodzi P. z laską na 5 min przed- wycofał się)... Raz się wkurzyłam, bo sorry to trochę nie teges w stosunku i do nich i do mnie- ale chłoptaś bawi się w ten sposób już rok:/ Stwierdzenie że kumpluje się z dziewczyna P. jest moze na wyrost- ale utrzymujemy dobre stosunki... ale po takich akcjach mam ochote dziewczyne zniszczyc, za sposob postepowania:[ Pomozcie 🙇
Konianka ja nic z tego nie zrozumiałam 🙂
może troche zawile napisałam 😡 no więc mówiąc krótko- facet wpieprza się zawsze ze swoja dziewczyna wszedzie 😤 to jest ogolnie paczka 4 kumpli( z moim lubym). I są sytuacje w ktorych maja byc sami faceci- a ten jeden sie wychyla i przychodzi z panna... czyli z paczki sa wszyscy prócz mnie - bo z założenia spotkanie miało być męskie 🙄 No wkurza mnie to niesamowicie 😤
Aaaa.... 🤣 weź sobie kobieto zorganizuj wtedy babski wieczór i miej to w dupie, serio 😉
Albo dla odmiany raz wybierz się z Lubym na taki "męski" wieczorek i udaj wielce zdziwioną, że ją tam widzisz 😉
Konianka, moja najlepsza przyjaciółka z liceum (teraz już nawet nie mamy żadnego kontaktu) na KAŻDE babskie spotkanie przychodziła ze swoim chłopakiem 🙄
Jak jej powiedziałam o tym, że to przesada to zaczęło się między nami wszystko psuc.
Sytuacja jak dla mnie była mega wkurzająca, bo go nie lubiłam (on mnie zresztą też).
On też nie widział w tym nic złego. Więc się wszystko w naszej paczce wzięło i popsuło.
W ogóle nie rozumiem takiego zachowania. Męskie spotkanie to męskie spotkanie, babskie to babskie. Jak ja spotykam się z przyjaciółkami to nie ma mowy, żeby K. ze mną poszedł. Jak jego kumple zapraszają na męski wieczór to nawet przez myśl mi nie przejdzie, żeby z nim iść. 🤔
no właśnie, tak czy siak wychodzi na to, że to właściwie nie Konianka powinna się wkurzać 😉
CzarownicaSa, mam takie samo zdanie jak Ty. 😉 Dlatego w związkach najważniejsza jest dla mnie taka własna przestrzeń.
W sumie to trochę wina chłopaka tej dziewczyny, że ją zabiera. Bo gdyby się postawił i raz a dobrze zaznaczył, że to jest MĘSKIE spotkanie, a nie spotkanie całej paczki, to może dziewczyna by zrozumiała.
No jego wina jak najbardziej, to straszny pantoflarz jest i swojej "dziuni" zostawić samej nie może 😤 nikt mu prawdy w twarz nie powie co o tym myśli, a każdy za jego plecami na niego burczy 😤 zastanawiam się czy z mojej strony da się to jakoś ogarnąć, czy olać to ciepłym moczem i będzie dalej jak jest 🙄
No niestety jeśli nikt mu prawdy nie powie, to nie macie co narzekać na swój "marny los" 😉