Rozprężanie przed treningiem
Sankaritarina, "rozprężenie na zawodach" - zależy do jakiego konkursu,na jakim koniu...jeden potrzebuje pojechać w krzaki,inny zmęczyć się 😉
p.s. mam nadzieję,że przeczytacie to z przymrożeniem oka 😉
macie jakiś dobry pomysł na konia-zamuła? jak już się rozgrzeje, to idzie ale początek jazdy - o matko! 😵 pierwszy stęp wygląda tak, jakby konia właśnie wzięto z kopalni, noga za nogą, ledwo ledwo, człap człap. Tak samo pierwsze zakłusowanie, no jakby się zaraz miał przewrócić. Po 40 minutach jazdy (z galopem) koń robi się fajny, żwawy i reagujący 🤔 niby dobrze odpowiada na łydki, ale jest tak zamulony, że już mi wszystko opada. Wspomagam się batem, przyspiesza na okrążenie i oklapuje. W terenie to samo, staram się jeździć często i mamy fajne otwarte przestrzenie, ale nic to nie daje - człaaap, człaaaap...
Widział go wet, nogi i plecy zdrowe. Jeść dostaje 3 razy dziennie po 2kg owsa plus po 1kg paszy energetycznej. Chodzi na padok codziennie.
Ja już nie mam pomysłów... mam go na chama aktywizować mimo wszystko od początku? może jakieś suplementy na stawy? kuń skończył 10 lat.
Nam pomagają skrócenia. Delikatne na dwa, trzy kroki. Jechać, delikatnie skrócić i wysłać do przodu. W stepie, klusie . Od razu się aktywniej robi.
Edit. Żeby niebylo że wsiadam i od razu.
Najpierw 10 minut stepa na luźnej, potem się wyginamy, jakieś łopatki, trawersy itp. W to wpłatą zatrzymania i skrócenia w stepie.
Tak nam mija kolejne 10,15 minut. Zanim dojdziemy do skrócone w klusie to juzrozgrzany jest. Zresztą najpierw galopujemy a dopiero klus po galopie. Lepszy jest wtedy
już bardziej skrócić się nie da, bo zatrzyma się. A potem ruszenie z taaaakim ociągaaaaniem. Musiałabym mu wtedy przyrżnąć baciorem na pobudkę. Tylko średnio chcę, bo i tak starcza to na jedną jazdę. Wsiądę kolejnego dnia i znowu to samo, żeby się ruszył muszę użyć bata.
Kiedyś postawiłam sobie za cel uwrażliwić na łydkę - super super, ale co z tego skoro koń ma to gdzieś i następnego dnia znowu nie idzie.
Pilnować żeby się nie zatrzymał 😉 . To nie jest tak, że się raz tak pojezdzi i już ok. Trzeba konsekwentnie co jazdę. Jak niema reakcji na łydki poprawić batem, niekoniecznie od razu lać,
Z czasem coraz szybciej na jeździe bedzie sie robil aktywny
Poza skróconiami przejścia. Co kilka kroków. Najwyżej przy pierwszych zaklusowaniach dostanie lekkie przypomnienie batem na pobudke
ale to nie odpowiada na moje pytanie - czemu rozgrzewka trwa tak długo? 🙁 koń się robi naprawdę fajny po prawie godzinie jazdy, kiedy ja już muszę kończyć. Powinnam coś zbadać? coś mu podawać? coś zmienić w jedzeniu?
Po godzinie to my kończymy a koń robi siefajny po 15, 20 minutach- jak ma zły dzień. Jak dobry to o wiele wcześniej. A koń jest z tych bardziej do tylu niż do przodu
Zawszemozna go wetowi pokazać żeby ocenił czy nie ma problemów zdrowotnych. (Plecy, nogi)
I najlepiej choć na kilka jazd zapewnić sobie kompetentną pomoc z dołu
Gillian, ale on zawsze taki był?
wet oglądał, nic nie stwierdził. Koń nie kulawy, równy, plecy nie bolą. Kopyta dobre. Dziś myślałam, że go uduszę, no ledwo ledwo co się toczył, a po 45 minutach wzajemnego gnębienia się nie mogłam go zatrzymać. Pomoc z dołu mam, ale tylko tyle mówi, że to koń długo rozgrzewający się i mam to polubić :/
Zawsze był kawał lenia, ale ostatnio przesadza konkretnie. Martwię się 🙁
To że zdrowy to najważniejsze, może spróbuj jakoś mu urozmaicić początek jazdy, połóż jakieś drążki, tak by właśnie nie zamulał tylko musiał być uważny i pilny. No i oczywiście to co pisała archeo, czyli ciągła konsekwencja w reakcji na łydkę, ustępowania, przejścia, cofanie, czyli najprostsze rzeczy przy których koń musi podstawić zad.
To może, jeśli jest taka możliwość, spróbować kilka razy z kimś innym. Zawsze to świeże spojrzenie.
Bo argument on z tych długo rozgrywających się brzmi trochę jak ten koń tak ma.
Wiadomo, że poczatkowo może ppotrzebować więcej czasu ale z czasem przy prawidłowej jeździe ten czas powinien się skracać
Edit wróciłam jeszcze do pierwszego postu.
Jak wasza jazda wygląda? Kilka kółek w ta kilka w tamtą, w międzyczasie jakieś ćwiczenie?
Gillian może wymiana sierści to dla niego trudny okres?
Ja nawet swojego elektrycznego emeryta muszę teraz konkretnie rozbujać, żeby wyzwalał odpowiednią energię. Dopiero po 30 - 40 minutach czuję go pod sobą. Dochodzi kwestia taka, że jest pełnoletni i dłużej się rozgrzewa, dodatkowo muszę go poprawiać po niedoświadczonych osobach które się na nim uczą.
Najważniejsze to żeby koń się nie znudził i żeby repertuar ćwiczeń które wymieniły dziewczyny nie był powtarzalny.
A tak mi się przypomniało - Wsiadam jak zawsze, dziergam ćwiczenia jak zawsze, a koń dalej zamula. Wkurzyłam się i zrobiłam kilka najazdów z jednej i drugiej nogi na stacjonatę. Koń obudził się z letargu nudnych ćwiczeń. Ot, ujeżdżeniowiec zapragnął poskakać 🤣
boję się, że to stawy. Kurcze, 10 lat to chyba za wcześnie? :/ autentycznie czasami jak na niego patrzę to mam wrażenie, że boli go wszystko od uszu po ogon. Taki zbolały jest, wypruty z życia.
Najważniejsze to żeby koń się nie znudził i żeby repertuar ćwiczeń które wymieniły dziewczyny nie był powtarzalny.
To też istotne. Dwie zimy temu mieliśmy z T utraty schemat,step na luźnej wodzy, 2 ściany łopatki w prawo dwie w lewo,prawo potem tak samo trawers i po paru tygodniach jak po lopatkach wjezdzalismy na ścianę znów to sam trawersem leciał 😀
boję się, że to stawy. Kurcze, 10 lat to chyba za wcześnie? :/ autentycznie czasami jak na niego patrzę to mam wrażenie, że boli go wszystko od uszu po ogon. Taki zbolały jest, wypruty z życia.
To może niech mu wet porządny przegląd techniczny zrobi
Problemem może być też niechęć poprawnej odpowiedzi na pomoce dosiadu - np. na łydkę. Koń spieszący czy wlokący się może po prostu unikać w ten sposób pracy.
Ja mojego konia często rozstępowuję w ręku. Robię z nim okrążenia na 1szym i 2 śladzie, koła, zatrzymania i ruszenia. Na kontakcie, w niskim ustawieniu (jeżeli/kiedy już jest gotowy), z natychmiastową odpowiedzią na pomoc (głos, korygujące wskazanie batem). Tylko z kolei dobra praca w ręku wymaga nauki na szkoleniu czy po prostu trenera, który ma wiedzę i umiejętności które przekaże na treningu.
Miałam podobny problem 2 lata temu, koń nigdy specjalnie nie rwał do przodu, ale to co wtedy się działo, to już przechodziło ludzkie pojęcie, wlekła się jakby kulę ziemską ciągnęła za sobą. Też zaczęłam się bać że coś ze zdrowiem, kombinowałam - a może suplementy, krew zbadać, plecy, nogi, więcej treściwej...
Pomogło rozgrzewanie się w terenie ( taka normalna rozgrzewka nie wyprawa relaksacyjna😉, czyli aktywny stęp na luźnej, potem wyginania, parę kroków łopatki, jakieś dodania i skrócenia w kłusie... i koń się budził na tyle, że można było wracać pod stajnię kończyć robotę, albo i resztę treningu zrobić gdzieś na łące). Potem czasem odwracałam kolejność, tzn rozgrzewka w domu, a następnie reszta roboty na łące za nadwiślańskim wałem - kobyła zaczęła oczekiwać że "będzie się działo" i od początku treningu była ożywiona.
Nie za każdym razem robiłam takie urozmaicenia - początkowo częściej, 1-2 razy w tygodniu, teraz wedle potrzeb czyli jak czuję że mi zaczyna zamulać to idziemy w międzywale i potem dłuższy czas nie trzeba przypominać do czego służy łydka🙂 Jeśli masz możliwość wpleść takie wyjścia w treningi to polecam spróbować, często wystarczy by energia wróciła...
Gillian A w jakiej koń jest kondycji? Jeśli koń jest zbyt gruby to może potrzebować czasu do ożywienia się- zgubić kilogramy. Czy ma dobrze dopasowany sprzęt? Tak czy siak warto byłoby go dokładnie przebadać, dać dobre jedzenie, zapewnić zmienny trening i zróżnicowane rozprężenie (po wstępnym rozruszaniu drągi, różnorakie przejścia co kilka kroków, ustępowanie od łydki na kole, kontrgalop itd - niech ten koń "nie ma czasu "się obijać, tylko niech będzie zmuszony do ciągłej pracy i do ciągłego myślenia). Niestety zrobienie z lenia sport maszyny nie trwa tydzień a trochę dłużej, więc cierpliwości przede wszystkim :kwiatek:
Gillian, ja bym spróbowała zainteresować go pracą - dużo zmian tempa (na zasadzie parę kroków dodać, skrócić, dodać, skrócić), przejść między chodami, kół, zmian kierunku, chodów bocznych jak potrafi. I wymagać szybkiej reakcji na pomoce. Wszystkie. I nie zostawać za długo w jednym ćwiczeniu, tylko co chwila zmieniać, tak żeby on nie wiedział co się zaraz wydarzy. Jak zainteresujesz mózg pracą, to przestanie być ociężały.
Gillian: a w terenie jak? Lepiej? Idzie do przodu czy też się wlecze?
Gillian, a jaką ma sylwetkę, chudy, normalny? Na padoku wietrzy się czy rusza?
Ja miałam 'ile ukopiesz tyle ujedziesz'. Ale wsiadał ktoś ogarnięty i jakoś tam ujechał- po prostu ja nie byłam konsekwentna. Dla mnie jeśli koń zdrowy i normalnie regujący- ostrogi, bat i od pierwszego ruszenia wymagać żeby sam się aktywizował i darł do przodu. Czasem trzeba kwadransa, kilka razy zrobić łydka parzy a czasem to trwa tydzień ale zawsze się da.
A może coś takiego byście spróbowali - E. Gal i jego " touch with the leg"
ElaPe, tak samo się wlecze.
Burza, raczej normalny, trochę brzucha, kondycja dobra. Na padoku stoi przy sianie i żre.
słuchajcie, problem nie jest w tym, że koń się nudzi itd, on po prostu nie rozgrzewa się szybciej niż po 30min. Po tym czasie zasuwa jak przecinak, rozluźniony, energiczny, robi wszystko, jest aż momentami zbyt chętny. Problemem jest ta długa długa rozgrzewka, a ja nie wiem w jakim kierunku szukać przyczyny. Są konie które "tak mają"? czy wszystkie które "tak mają" są na coś chore?
Spróbuję dziś wsiąść i egzekwować ruch naprzód. I zbieram kasę na weta i porządne badania 🙁
Pomogło rozgrzewanie się w terenie ( taka normalna rozgrzewka nie wyprawa relaksacyjna😉.
O tym samym pomyślałam - Gillian spróbuj w terenie
z tym terenem to nie dla wszystkich 😉 no ale warto spróbować. Ja jak bym pojechała na Rudym do lasu - a później bym chciała popracować na ujeżdzalni to miałabym bunt i to taki konkret. Już kilka razy się o tym przekonałam, więc aktualnie już tego nawet nie próbuję 🤣
Mi na wleczącego się araba 😀 tak araba 🤣 pomaga bat i ostrogi 😉 Pierwsze 3-5 minut jest luźny stęp ale od łydki - aktywny i już wtedy wymagam ruchu do przodu ( jak tutaj nie przypilnuję to mam w dalszej pracy konia do pchania .. ) Kiedyś nie byłam wstanie go upchnąć - po 10 minutach byłam sina ze zmęczenia a koń ciągnął nogami po ujeżdżalni 😉 Ale praca czyni cuda i co najważniejsze konsekwencja w działaniu 🙂 ja się do tego przekonałam i aktualnie koń "nie gaśnie" a idzie do przodu.
A ja mam znowu sytuacje odwrotną. Tzn. w pewnym sensie podobną, bo mój koń dopiero po 40 minutach rozgrzewki jest zdolny do normalnej pracy (wtedy jest luźny, współpracujący i naprawdę dobrze pracuje).
Tyle, że on przez te pierwsze 40 min jest " za bardzo chętny". Nie mam problemu z ogarnięciem tępa, czy zatrzymaniem go wtedy, ale jest bardzo elektryczny, do przodu i nie może się skupić w 100 % na robocie.
Próbowałam z tym walczyć, żeby od początku jazdy było ok, ale nie przynosiło to efektu.
Doszłam do wniosku, że te typ tak ma i przestałam się przejmować.
Rozgrzewam się więc ok. 40 min ( 20 min stępa, z czego połowa na rzuconej wodzy i połowa na kontakcie z różnymi elementami- serpentynami, kołami, ósemkami, zadami, łopatkami, ustępowaniami i przejeżdżaniem przez drągi, a potem kłus i dużo kół i żucia z ręki, i to samo w galopie).
Po tej rozgrzewce mam konia myślącego, skupionego i chętnego do dalszej współpracy.
Może u Ciebie Gillian jest podobnie i nie ma w tym podłoża fizycznego, tylko chodzi o konstrukcje psychiczną konia.
Są przecież ludzie, którzy potrafią odpoczywając na kanapie (bo przecież biorąc konia na jazdę zazwyczaj zabieramy go z jakiegoś tam jego relaksu- czy to na padoku czy z boksu) nagle się poderwać i zacząć działać na pełnych obrotach, a są tacy, którzy potrzebują pół godzinki na zebranie sił, myśli i w ogóle przełączenie mózgu na tryb aktywny.
Ja bym się bardziej przejmowała gdyby to zaczęło się dziać nagle.
W przypadku klaczy mojej znajomej pomogło zamienienie ogłowia na kantar. Ale wiem, że nie dla każdego konia taka zamiana jest możliwa (przykładem jest druga klacz znajomej- poniosłaby na placu).
Dobrze też było, gdy przed jazdą przelonżowałam konia (jednego- pobudziło, drugiego- uspokoiło).
Dementek, ale co to za różnica czy będę pchać w siodła czy biegać za nim z ziemi? i tak się wlecze i tak. Na lonży to już totalnie zamula a mnie morda boli od cmokania.
_Gaga, pisałam już - w terenie to samo. Noga za nogą.
pati12318, zawsze był raczej do tyłu niż to przodu, ale teraz to przekracza wszelkie pojęcie. Mam wrażenie, że boli go każda część ciała i każdy krok jest wymuszony.
Fakt, nie doczytałam
A za szybszym koniem w terenie nie pójdzie żywiej?
A jakiś filmik poglądowy może masz?
To, że nawet w terenie się wlecze to też zastanawiające. Nawet jak wracacie do stajni to też noga za nogą?
Mój idzie na jazdę jak na ścięcie, ale jeśli idzie do lasu, to zasuwa radośnie. Też uważam, że to zastanawiające, że koń Gillian nawet w terenie się wlecze.