Odchudzanie - wszystko o ...
Właśnie byłam w trakcie patrzenia na książki p. Błaszczyszyn na allegro 😉
A którą masz?
Bo jest ich kilka "Dieta życia" jest 1, 2 i 3, poza tym lato, jesień?
To są części, czy nowe wydania?
ElMadziarra - napisz tutaj!
Zapisuję się do kącika- przymierzam się ostatnio do diety, chociaż w trakcie sesji słabo z tym. Na razie odstawiam pieczywo i słodycze. No i pizzę - główny winowajca 😤
ja też ja też 😅
sama słów do siebie już nie mam, pasę się niczym jakieś prosiałke i chyba potrzebuję grupowego wsparcia bo już sama nie wiem co robić, tak ładnie rok temu schudłam na dukanie, ale rzecz jasna nie dotrwałam do końca, kilogramy wróciły, nie wszystkie na szczęście, ale i tak. Teraz obwiniam sesje, ustne egzaminy to katorga, a ja niestety jak się zaczynam denerwować to zamiast spalać to ja jem... W drodze już proszek z nopalu, bo naprawdę nie wiem czego się chwycić.
Teoretycznie jem dość zdrowo, unikam pieczywa itp. Na obiad głównie warzywa i jakieś chude mięso, śniadanie płatki z błonnikiem itp lub serek wiejski, no ale gdzieś tam w między czasie są słodycze i inne rzeczy, tak czy siak sam ogólny zdrowy styl u mnie nie wystarcza ja potrzebuje czegoś radykalnego.
Na cellulit również polecam masaż bańką chińską- sprawdzone na sobie i na klientkach.
ElMadziarra również poproszę wszystkie dane co do diety itp. Tutaj lub na PW :kwiatek:
Chciałabym zrzucić jeszcze 5 kg i będę mega mega szczęśliwa. Teraz juz jestem szczesliwa tym do czego doszłam. Może później uda mi się wstawić zdjęcia porównawcze.
Ja mam jedynkę Diety życia. Chciałam kupić wiosna, lato jesień, zima, bo tam są przepisy na każdą porę roku, ale się wstrzymałam i kombinuję sama. Nie gotuję oddzielnie dla chłopa (a co ja niby truciznę dla siebie warzę ❓ Gdy pragnie mięsa, to sobie kupuje kurczaka z rożna, kiełbasę, czy boczek do ziemniorów).
1. Zaczynam dzień od wody zaraz po wstaniu 1 do 2 szklanek - jest to niezgodne z dietą, bo powinny być świeże soki, ale o 6 rano nie będę włączać sokowirówki.
2. Koło 7 piję kubek czarnej kawy z expresu - jest to niezgodne z dietą, bo powinno się unikać kawy, ale gdy próbowałam z zieloną herbatą (muszę się na czymś rozkręcić) to źle się czułam, a kawa działa na mnie idealnie.
3. W pracy zjadam 2 porcje owoców od godziny 9 do 12 - w formie owoc lub sałatka owocowa, nie unikam bananów, ale staram się nie jeść więcej niż jeden.
4. Pomiędzy 12 - 13 zjadam śniadanie - pieczywo chrupkie, żytnie - razowe z masłem/masłem pietruszkowo-czosnkowym/mazidłem z awokado oraz surowymi warzywami: sałatą/kiełkami/ pomidorem/rzodkiewką/ogórkiem/świeżym szpinakiem/itp,itd w różnych kompozycjach smakowych. Zjadam takich kanapek od 2 do 4, warzyw dużo - najadam się.
5. Pomiędzy 16-17 zjadam zupę warzywną z kaszą lub ziemniakami albo strączkowymi (soczewica, cieciorka, fasola)/warzywa z patelni własnej produkcji/ziemniaki z mizerią/itp, itd - staram się mieć coś przygotowane, żeby po powrocie do domu szybko podgrzać i zjeść przed 17, ale jeśli wrócę później, albo nic nie mam, to zdarza się, że pomijam ten posiłek.
6. Jeśli nie udało mi się zjeść do 17, to po powrocie z pracy piję zieloną herbatę i jem obiad koło 18. Wtedy jest to najczęściej obiad białkowy: cukinia zapiekana z serem bałkańskim/ryba i micha sałaty z winegretem/ potrawy ze strączkowych/itp, itd, a jeśli decyduję się na węgle, to jak w punkcie wyżej - i na tym posiłku kończę menu dnia.
7. Jeśli zjadłam obiad przed 17 to jem kolację koło 20, np. serek wiejski z rzodkiewką/ ryba wędzona i sałatka z pomidorów/ mozzarella z pomidorami/ sałatka grecka/ marchewka z orzechami/ itp, itd.
Poza tym:
Na 0,5 godziny przed posiłkami staram się pić przynajmniej szklankę wody, przestrzegam przerw - 1 godzina po owocach, 3 godziny po węglach, 4 godziny po białkach.
Nie łączę różnych białek w jednym posiłku i unikam łączenia różnych węgli, choć mniej restrykcyjnie niż to pierwsze.
Nie jem jajek, bo po nich cierpię, unikam mięsa białego i czerwonego, ale chętnie jem ryby.
Z nabiału jem sery typu bałkańskiego i greckiego, pleśniowe i mozzarellę, serki wiejskie zwykłe (nie odtłuszczone) unikam żółtego sera, bo teraz to w większości twory seropodobne i całkiem zrezygnowałam z mleka, jogurtów i podobnych cudów (źle się czułam).
Zdarza mi się zgrzeszyć i przy jakichś okazjach jeść ciasta, ale staram się wybierać te lekkie i traktuję je jako posiłek, po którym minimalna przerwa to 6 godzin.
Ogólnie unikam białych mąk, szczególnie pszennej. Jem albo pieczywo chrupkie, albo żytni razowiec w formie grzanek.
Z tłuszczy preferuję oliwę z oliwek, olej lniany jak mam, ale nie unikam też prawdziwego masła i prawdziwej śmietany 30% (kwaśna, bez dodatków z Presidenta).
Niezgodnie z dietą zdarza mi się wypić lampkę wina, lub małe piwo naturalne (nie te pasteryzowane świństwa).
Uch, ale spłodziłam elaborat.
Jak możecie wywnioskować z elaboratu - głodna nie chodzę.
[s]I w jakim czasie schudłaś ile kg ?[/s]
doczytałam 😁
Dzięki wielkie :kwiatek:
W sumie na dobrą sprawę, jak bliżej przyglądniemy się tej diecie, to niełączenie do jedno, a drugie to to, że to:
a) jest niskokaloryczna
b) oszukujemy żołądek pijąc wodę
c) posiłków nie jest dużo
d)nie ma smażonego, bardzo mało tłuszczu
e) zaczynamy jeść późno i wcześnie kończymy, czyli ogółem nie jemy dużo
I stąd utrata wagi w dużej mierze utrata wagi.
Tak więc fajnie oprzeć się na tych wskazówkach zaczynając uczyć się jeść na nowo- od czego przede wszystkim powinny zacząć osoby z nadwagą, bo to jest ich główny problem.
A jak jest z tłuszczem?
Używasz często masła?Kromka z masłem może być?
I jeszcze jedno, np. kromki z serkiem takim do smarowania typu Almette nie można, nie?
mnie przeraza brak parówek i kurczaka ...
subaru, zarówno parówki, jak i kurczak to taki syf, że z czystym można sobie odpuścić 😉
a ja kocham ten syf ... 😁 innego mięsa poza kurczakiem nie zjem .. :<
Proponuję kurczaka zastąpić indykiem.
Dzięki dziewczyny, spróbuję bańki chińskiej ale skonsultuję się z kosmetyczką bo mam skórę skłonną do pękania naczynek. Cellulit można zlikwidować, ale chyba tylko ten I stopnia?
Myślicie, że kremy serio nic nie dają nawet tak dobre jak Eisenberg Cryoform?
Jak mam byc szczera same w sobie nie pomogą. Nie ma cudownych kremów antycellulite, tak jak żadnych cudotwórczch odchudzaczy (pierwsza bym to zajadała :hihi🙂. Tak samo cellulitu 100% nigdy się nie zwalczy - chyba że fotoszopem na zdjęciach
Odnośnie cellulitu, to mój chłopak fizjoterapeuta/masażysta, masował kiedyś 70-letnią panią, po paru miesiącach stosowania masażów (oczywiście potrzebnych z innych względów), miała gładziusieńkie nóżki 😉
tulip, podobno krem antycellulitowy z Ziai jest dobry-taki czarny, ostatnio gdzieś natknęłam się na jego recenzje, ale głowy nie dam uciąć, bo nigdy takich rzeczy nie potrzebowałam i nie stosowałam.
tulip, ja używam kremu Nivea Goodbye cellulite. I bardzo sobie chwalę. Wygładza skórę, nie widać cellulitu, kiedy chodzę w krótkich spodenkach, ale jak ścisnę skórę, to wyłazi na wierzch.
Eeee jakoś mi się nie chce wierzyć, że 70-latka miała gładziutkie nogi. 😉
Sama jestem masażystką. W tym wieku nie da się uelastycznić skóry a co dopiero pozbyć cellulitu. Widziałam efekty zmniejszenia obwodów po masażach u kobiety 30-letniej, no chyba, że Twój chłopak jest cudotwórcą 😀 Ale za to, zazdroszczę Ci że masz kogoś kto pomoże się pozbyć tego cholers***, mojemu chłopu po paru minutach ręce odpadają, a przy tym trzeba się namęczyć.
Tak piszecie o tych kurczakach, że nie wiem teraz co mam robić. Sama wcinam tylko kurczaki- generalnie prawie tylko pierś.
Zrobiłam sobie porównanie maj2012 i sierpień 2011- normalnie się przeraziłam tym co było.
Z tymi gładziutkimi to może trochę na wyrost napisałam.
Mówił, że skóra jej się wygładziła niesamowicie, pewnie, że była w jakimś tam stopniu nieelastyczna, ale właśnie sam się śmiał, że "Pani Barbara nie ma cellulitu i ma nogi lepsze niż nie jedna laska" 😀
A Pani koło 70, schorowana.
Nie miałby po co kłamać, może miała jakieś predyspozycje do pięknych nóg? 🤣
A nie masz mi czego zazdrościć, bo facet mnie nie masuje, no plecki raz na ruski rok, jak się miesiąc dopraszam 🍴
A cellulitu nie mam, bo w sumie nigdy nie miałam.
Hehe może od młodości tak dłaba o nogi, że nigdy cellulitu nie widziały 😀
Ja za to niestety mam i to w dużych ilościach 😤
p.s. to widzę, że nie tylko mnie ciężko doprosić o masaż.
escada,
Mówisz, że na 800 kcal przestałaś chudnąć.
A tu już zapala się lampka, że coś jest nie tak.
Spróbuj jakoś ruszyć ten metabolizm.
Czytałam kiedyś o takiej diecie, żeby raz jeść mniejsze ilości, kalorii raz większe.
Tj. co drugi dzień. Np. w jeden dzień ok 700-800 kcal, w następny ok 1200-1400.
Podobno przynosi to dobre efekty.
Ja też na diecie 2000 kcal tyję.Przeciętnie jem ok 1000-1200 kcal.
Tylko dla mnie to nie jest problem.
Tak jestem nauczona jeść.
Na 800 schudłam 1,5 kg w dwa tygodnie, ale biorąc pod uwagę ze mam ją bezpośrednio po kopenhaskiej to wcale nie jestem tym zdziwiona, cieszę się, że cokolwiek jest w dół. Podsumowując maj, dwa tyg na kopenhaskiej i dwa tyg na 800 ubyło mi 9 kg, więc zamierzam się tej drogi trzymać.
Przeciętnie jesz 1000-1200? jesz tak na codzien czy na diecie?
Chudnę powoli z tego względu że moje normalne zapotrzebowanie na kcal dziennie to w okolicy 1500.
jeśli to Twoje całodobowe zapotrzebowanie kaloryczne biorąc pod uwagę Twoją wagę to wychodzi na to że nic nie robisz tylko leżysz.
Kto i na jakiej podstawie wyliczył Ci takie CPM?
bo to raczej nie realne, moje w stanie spoczynku wynosi 1300kcal a po obliczeniu dziennego wydatkowania wychodzi mi w granicach 2800-2950kcal
poza tym nigdy nie powinno się schodzić poniżej 1000kcal dziennie.
robiłaś wszystkie badania? krew, na niedobory witamin i minerałów, hormony w tym kortyzol i leptyna?
na co chorujesz/chorowałaś, jakieś choroby przewlekłe? choroby w rodzinie? to jest bardzo istotne przy układaniu diety żeby nikomu krzywdy nie zrobić.
a jeśli uważasz że to może być spowodowane genetyką powinnaś się udać na odpowiednie badania i sprawdzić który gen jest uszkdozony
poszukaj dobrego dietetyka w swoich okolicach, niestety dietetyków jest wiele a takich z prawdziwego zdarzenia można policzyć na palcach u ręki.
To CPM wyliczyłam sama na podstawie obserwacji swojego organizmu. i wyobraź sobie że jednak nie leżę bo pracuję fizycznie, do pracy jezdzę rowerem, a dodatkowo codziennie przynajmniej jeden koń jest do pojeżdżenia. Dlaczego nie powinno się schodzić poniżej 1000kcal? i co ma twoje zapotrzebowanie do mojego? Co do badań to miałam robione ogólne w tym krew i hormony. Nie miałam/ nie mam żadnych chorób zwykłych ani przewlekłych (chyba z notoryczne skręcanie kolana chcesz w to wliczyć... ). Uwielbiam teorie ogólne, naprawdę, w końcu wszyscy jesteśmy tacy sami prawda? 😵 Detetyków szukałam po piątym który mnie upasł odechciało mi się. Uważam, że nadwaga w pewnym stopniu jest warunkowana u mnie genetycznie (dopiszę: lekka nadwaga, nigdy nie przekroczyłam 80kg czego bym nie jadła) ponieważ wszystkie kobiety w mojej rodzinie takową mają - nawet te odżywiające się przykładowo, dodatkowo rodzą się bardzo duże (ja przykładowo 4,5kg).
Po co od aż tak młodego wieku...? Może tu leży wina? Organizm nie miał szansy rozwinąć zdrowej, zbalanowanej gospodarki kalorycznej?
Kolejna bzdura. Jak dziecko ma nadwagę to się je odchudza. Jeśli jest to proces nieskuteczny to jest też długotrwały, prawda? Nie byłam wtedy na takich restrykcyjnych dietach, ale na dietach od dietetyka - co jak widać nie pomogło.
Ja na tłuszczu nie oszczędzam, wg zaleceń diety energii pochodzącej z tłuszczy powinno być 10%, ale u mnie jest chyba więcej. Do ziemniaków i na kanapki masła nie szczędzę, nie smażę warzyw na kroplach oliwy, tylko na konkretnych ilościach i potem jeszcze maczam se w tej oliwie czosnkowe grzanki 😜 miodzio...
Porcje też zjadam konkretne, np. całą nadziewną cukinie (właśnie dziś robiłam i zeżarliśmy z małżem ze smakiem), a jak mała, to i 3-4 połówki wtrząchnę. Ziemniaki z mizerią, które uwielbiam, zżeram w nieprzyzwoitych ilościach.
Generalnie, gdy uda mi się wcisnąć 3 konkretne posiłki na dzień, to staram się jeść mniejsze porcje, ale gdy tylko 2, to ilościowo juz sie nie ograniczam.
Chleba z Almettą nie można ni chu, chu, ale posiłkując się zasadami diety rozdzielnej dr Haya, to jeśli wybierzesz ser, o zawartości tłuszczu powyżej 50%, to wtedy możesz go traktować jako neutralny tłuszcz i tak, wtedy możesz jeść go z węglami, czyli np. z chlebem. Można też z takim serem zrobić sobie pizzę wegetariańską, najlepiej na razowym spodzie, albo dodać do wege-spagetti.
A jeśli chodzi o mięso, a szczególnie o kurczaki, to coraz gorszym gównem nas karmią. Faszerują te bidne stworzenia sterydami, antybiotykami, hormonami wzrostu i inszym badziewiem, byle tylko skrócić czas wyrostu, a potem my to zjadamy.
Escada, ja jem tak na co dzień i nie jestem na diecie, ale fakt faktem patrzę na to co jem, staram się nie jeść świństw.
No i tyle wychodzi, ale oczywiście nie jest to reguła.
Nie podchodzę do tego fanatycznie, bo jak idę do knajpy, czy na kebaba 😎, to wychodzi więcej.
Ale jak jesz dużo warzyw, nie jesz syfów, to naprawdę 1200 kcal to nie jest mało.
ElMAdziarra, dzięki za odpowiedź :kwiatek:
Zamówiłam sobie tę książkę na allegro, więc będę za niedługo wyedukowana 😀
Pytałam o serek, bo z reguły staram się jeść z serkiem zamiast masłem, żeby sobie tłuszczu tak nie walić do organizmu.
Ale jak nie można to nie można.Aż jestem ciekawa jak się będę czuć na tej diecie, bo ludzie sobie bardzo chwalili z tego co czytałam.
Ma się dzięki niej więcej energii, witalności etc.
Od jutra zaczynam 🙂
Ostatnio oglądałam program o kurczakach.
I zamiast zrobić mi się przykro- pokazywali, że przeciętnie kurczak ma kartkę A4 przestrzeni dla siebie i jak szybko otrzymuję wzrost, odpowiedni do sprzedaży- zrobiło mi się niedobrze, że to jemy.
Z tego co widzę, to chyba najlepiej jeść ryby(oprócz pangi :hihi🙂, a mięso praktycznie w ogóle sobie odpuścić.
widzisz, to masz jeszcze niższe zapotrzbowanie niż ja. Wg teorii Soliny nie dość że leżysz to już chyba ogólnie nie żyjesz 😉
prawda to, że jak warzywa stanowią połowę dziennego menu to ciężko przekroczyć 1200 bez opychania się na siłę. Ja niestety nie umiem żyć bez mięsa 🙁
Gdybym jadła 3000 tys. kalorii tak jak napisała Solina, to chyba bym po miesiącu się toczyła 😁
Ale Solina studiuje dietetykę, więc pewnie jej wiedza jest bardziej profesjonalna od naszej, tyle, że niekoniecznie ma to przełożenie na konkretną osobę.
Bo jest to czysta teoria, a każdy tak naprawdę jest inny. (widać to po tym, jak diety od dietetyków nie skutkowały)
Często lepiej jest się przypatrzyć sobie, wsłuchać w organizm (wiem gadam jak nawiedzona, ale nie wiedziałam jak to dobrze ująć 😀) i probować metodą prób i błędów niż tępo iść za dietami podanymi na tacy, szczególnie jak w Twoim wypadku nie dają one żadnego rezultatu.
Ja np. wiem, że po mleku tyję, po białym pieczywie, za to mogłabym codziennie jeść tabliczkę czekolady i waga by nie ruszyła.
Ja bym tylko uważała z tymi 800 kcal. żebyś nie była tak za długo, bo potem żeby nie przytyć będziesz musiała tak być chyba do końca życia jeść, jak Ci się organizm przyzwyczai.
docelowo zamierzam jeść 1400. Będę w okresach wzmożonego wysiłku zwiększać do 1500-1600 i obserwować. na 800 chcę schudnąć jeszcze tylko 4 kg, potem wchodzę na 1000 i czekam na następne 5. Po osiągnięcu wagi co dwa tygodnie chcę dokładać po 100kcal, jeśli drgnie w górę to dzień oczyszczający (woda i warzywa), mam nadzieję, że to poskutkuje, bo jak juz pisałam raz dało radę i gdyby nie moja wiara w dietetyka to byłabym szczupła nadal.
Dzisiaj wcisnęłam się w moje najmniejsze porcięta 38 😅 jeszcze są ciasne, ale da się chodzić :P luźne będą przy 65kg 😁
Byłam tydzień na innej diecie niż kopenhaskiej, mama mi ją dała. Polegała na tym, że się je co 2 godziny, codziennie to samo. Miało to trwać 2 tygodnie, ale nie wytrzymałam. Chciało mi się spać, nie miałam sił i było mi aż niedobrze z głodu. Schudłam 1 kg.
Nie wiem co mam zrobić, mam za słabą wolę do tego, żeby sobie po prostu powiedzieć 'jedz mniej'. Ja potrzebuję restrykcyjnej diety, ale na takiej z kolei straszliwie się męczę, bo bardzo mało rzeczy lubię, a w takich dietach większość jest akurat taka, że właśnie nie lubię. Z drugiej strony ja chyba nawet nie potrzebuję chudnięcia z kilogramów tylko ćwiczeń i wymodelowania sylwetki, no sama nie wiem. Chciałabym widzieć na wadze te 8 kg mniej, ale po mnie ich aż tak nie widać moim zdaniem. I tak w zasadzie potrzebuję tylko zrzucić tłuszcz z brzucha, bo nic więcej mi nie przeszkadza, drobna przecież nigdy nie będę. No i nie wiem co mam zrobić, chyba po prostu jeść normalnie plus rower i brzuszki. Wystarczyłoby? Oczywiście unikanie słodyczy rozumie się samo przez się.
Jednak dieta zależy też dużo od organizmu 😉 Przykładowo Escada schudła dużo na samej kopenhaskiej schudła 7 kg, ja przy dniach 12 schudłam tylko 4 kg i nie zapowiadało się, żebym schudła więcej 😉
Dlatego nie ma co generalizować 😉
Ja na razie jestem przed Dniami Kobiecymi, mam +1 kg na wadze i zaczynam umierać .. 😵
Mój plan na czerwiec : -4 lub - 5 kg
zobaczymy co z tego wyjdzie 😁
Ja rozpoczęłam dietę ryżową...
subaru2009 ale wiesz, ja nawet w chwilach słabości nie pozwoliłam sobie na odstępstwo, a słyszałam twoją historię z bułką 😉 Więc jak na taką wpadkę to i tak fajnie, że 4 kg Ci poszło 🙂
escada bułka była w przedostatni dzień 😉 - 10, bo na 11 skończyłam.
szepcik a cóż to za dieta?? Dużo słyszałam, że nie poleca się go przy diecie.
Ale ja nie jestem na jakieś typowej diecie tylko MŻ, wcinam nawet słodycze . Ale chciałabym jakoś urozmaicić w jakieś nowe dania. 😀
A słyszałyście coś o diecie 3D chilli, nie o tej białkowej, tylko na bazie przypraw ? Zainteresowała mnie, więc zbieram informacje.