stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
Moja np. już reaguje jak go zobaczy. I tutaj następuje rozdział:
Są konie które w ogóle nie zauważają, są konie które zauważają, ale daje się je opanować, a są takie przy których głupie szczepienie to grubsza operacja logistyczna.
ja bym była ostrożna z czarną w tym przypadku biorąc pod uwagę popularne stwierdzenie jeździeckie że ponoć mogą ją stosować wyłącznie dobrzy jeźdźcy.
ElaPe ja słyszałam, że czarną mogą stosować ci jeźdźcy, którzy na dobrą sprawę jej nie potrzebują do rozwiązywania problemów z koniem 😁
Tak czytam temat i nie mogę dojść do ładu, czy to są końskie niesubordynacje, czy też jeździecka niewiedza?
Ja wyznaję zasadę: mój koń = moje kredki i tak rysują, jak sobie życzę. Konie może nie są złośliwe z natury, ale mają ogromną zdolność zapamiętywania wszelkich okazji do migania się od pracy i wyrażania swojej wyższości, podnoszenia pozycji w hierarchii małego stada jeździec/opiekun & koń. Nigdy nie ukarałam konia za strach, uczucie normalne i nieuniknione w całym końskim życiu, ale za nieposłuszeństwo natychmiast jest kara...
Nigna jeżeli problem tkwi w samej osobie weta (koń kojarzy go z nieprzyjemnym doświadczeniem) spróbuj wykorzystać wszelkie jego wizyty w stajni do zacieśnienia więzi pomiędzy panem doktorem a koniskiem. Jeśli przyjeżdża do innych koni, a sprawa nie jest bardzo pilna, poproś, by poświęcił 5 minut Twojemu zwierzakowi - w fartuchu wszedł do boksu, poklepał, następnym razem wziął ze sobą strzykawkę itd. To jest bardzo praco - i czasochłonne, ale jeśli inne metody zawiodą, przy odrobinie dobrej woli ze strony weta i Twojej może dać efekt.
I pamiętaj, by każdy postęp nagradzać. Niech pan weterynarz kojarzy się z maleńkim ukłuciem i dużym jabłuszkiem, a nie z ogromną igłą i krzykiem 😉
Trzymam kciuki.
[quote author=Dementek link=topic=7002.msg1399908#msg1399908 date=1336846573]
Na ,,Class Horse TV" któryś z tych ,,zaklinaczy" pokazywał, jak oswoić konia z igłą. Igła nie miała zdejmowanej nasadki ochraniającej. Facet postukał palcem w szyję konia kilka razy, a potem przysadził (jak do zastrzyku domięśniowego) igłę z nasadką. Powtarzał to kilka razy: kilka stuknięć -igła w różnym rytmie. Na koniec po kilku puknięciach po zdjęciu nasadki wbił igłę w szyję konia- koń nawet nie zwrócił na to uwagi...
ja w ogóle nie zauważyłam by mój koń cokolwiek zauważał jak mu zastrzyk robię. Nie był też nigdy przyuczany
[/quote]
Mój też nie. Mówię tylko, co widziałam.
Potrzebuje pomocy !!!
Jestem własnie w trakcie poszukiwania dla Gaspara współdzierżawcy, więc ostatnio parę tyłków na nim siedziało. Koń zaczął mi się cofać. Pierwszy raz zrobił to pode mną, ale zrobił dwa kroki do tyłu i sobie z nim poradziłam, więc sie tym jakos strasznie nie przejełam, tym bardziej, że jest to młody koń ze mnie tez nie jakiś mistrz świata, pomyślałam że mu musiałam zły sygnał dać. Ale parę dni później odwiedziałam go z kolejną osobą zainteresowaną współdzierżawą i jej juz w ogóle przez pare minut chodził w kółko do tyłu 🤔 wsiadłam na niego chwile się pomęczyłam i poszedł do przodu i już tego później nie robił. A dzisiaj dzwoni do mnie wujek (własciciel fizyczny Gaspara) i mówi że umówil sie wczoraj z chętną osoba na współdzierżawę. laska jeździła na gasparze może w sumie 15 minut, a może jakies 5 w sumie szła z nim do przodu. Potem zsiadła, a na konia nikt nie wsiadł i nie poprawił 😵 a mnie niestety nie było bo wujek mnie nie uprzedził o odwiedzinach.
Co może być powodem jego zachowania ? Jestem poważnie zmartwiona...
jedyne co mi przychodzi do głowy to to że jedna z chętnych która była u Gaspara dwa razy bardzo lubowała się w cofaniu i Gaspar robił to bardzo ładnie równo, dziewczyna też widać, że pojęcie miała, nie wiem czy to może być jakkolwiek powiązane...
Pomożecie ?
Nie masz szans na pomoc z ziemi? Młody koń + niedoświadczony jeździec + jeszcze przypadkowi chętni na dzierżawę to jest słabe połączenie. A jak się nie ma trenera/instruktora to jest się na najprostszej drodze do popsucia konia.
Co ja bym zrobiła? Jakby mnie koń olał dwa sygnały do ruszenia naprzód dostałby zwyczajnie w dupsko. Na pewno nie 'męczyłabym się parę minut' 🙄
Metoda na cofanie jest bardzo prosta: jak się zaczyna cofać, to łydka, mocniej łydka, a jak nie pomoze to trzy szybkie. Tylko uważaj, jak wyskoczy do przodu, żeby go czasem za wodze nie szarpnąć i nie hamować od razu. Najpierw trzeba pochwalić, nawet jak wyskoczy galopem, a dopiero po tym łagodnie przejść do stępa. Ewentualnie można poprosić pomocnika, żeby szedł niedaleko z batem do lonżowania i śmignął konia jak wrzuci wsteczny. I nie cofać bez sensu i bez ograniczeń na młodym koniu! Na razie w ogóle nie cofać!
To oczywiście przy założeniu, że koń zdrowy i nic go nie boli/nie przeraża, tylko po prostu cwaniakuje.
Nie na ja się nie męczyłam parę minut, w sumie zrobiłam tak jak napisałaś. Co do trenera to jak najbardziej, jednak nie w tej stajni, a stajnie zmienimy dopiero jak znajdę współdzierżawiących 🙂 I koło się zamyka. Na szczęście cel jest już blisko. Pozdrawiam i dzieki.
Moja kobyła w silnym stresie tez się cofa i jakiekolwiek działanie na przód powoduje ucieczkę w górę.
Za to złotym środkiem jest albo odpuszczenie wodzy i rozluźnienie ciała lub spowodowanie pomocami cofania, tak żeby przejąć kontrolę i zatrzymanie konia.
Ale to mówię o sytuacji ,że koń się boi, a nie o buncie.
Znam przypadek konia, który notorycznie się cofał, bo sprawdzał jeźdźca. Skończyło się tak, że musiał swoje w dupę dostać, bo nic absolutnie go nie ruszało. Parę sesji z tzw. stanowczym jeźdźcem i mu przeszło.
whisperer13, moja robiła podobnie, zwłaszcza jak się nakręcała w terenie - reagowała cofaniem na mocniejsze działanie ręki i robiło się mało ciekawie, jak na coś przy tym wpadała, zlatywała ze skarpy czy próbowała pójść w górę. Pomogły głównie dwie rzeczy - konsekwentny bat na dupę przy braku reakcji na łydki i obcięcie dawki owsa niemal do minimum. Poza tym delikatniejsze operowanie wodzami, a czasem całkowite ich rzucenie też działało - koń się 'odwieszał' i można było pochwalić za ruszenie do przodu.
Czasem jak jeszcze mi łosia takie zaćmienie złapie i próbuje wrzucić wsteczny obracam ją bokiem i robimy np. sidepassa dopóki ie odpuści. Warto mieć przepracowane zwroty i ustępowania bo często koń który się zawiesił i nie chce iść do przodu pójdzie w bok.
ooooo!!! Ustepowania tez dobrze mi konia odwieszają. Tylko moja nie robi tego często i jak juz robi, to widze,że to jest konkretny powód. Jakies wąskie przejście pełne strachów, impreza z głosna muzyką i ludźmi... po prostu brakuje nam jeszcze obeznania z takimi miejscami, gdzie sie duzo dzieje i stres czasem bierze górę 😉 Kiedyś i zsiadać mi się zdarzało i przeprowadzać, teraz chwilkę zastanowienia i idzie 😉
Co do pomocy użytych gdy koń nam samowolnie cofa. Orzeszkowa niezbyt dobrze to ujęła, bo koń (zamiast zareagować na łydkę i bat) strzeli do góry i paciorek. Przede wszystkim należy przenieść ciężar ciała na tył, mówiąc mniej ładnie przysiąść koniowi nerki, odchylić plecy do tyłui dopchnąć łydką bez szarpania się z nim czy też lania batem. Koń nie będzie miał innego wyjścia jak pójść do przodu.
Dzisiaj przerabiałam ten temat z moim młodziakiem. Otóż nie podoba mu się jedno miejsce na ujeżdżalni i najnormalniej w świecie albo zatrzymuje się i próbuje zmienić ,,trasę" jazdy , albo robi to bez zatrzymywania. No cóż tego ignorować nie można i walczyłam dopóki dał sobie spokój i odpuścił. Po tym incydencie jeździło nam się rewelacyjnie.
Mlody koń lubi wymyslać różne numery by wypróbować jeźdźca i co on na to.
W twoim przypadku albo znajdziesz osobę naprawdę stanowczą i dobrze jeżdżącą albo faktycznie bez sesnu to będzie.
Ciekawość mnie zżera:
Koń nie będzie miał innego wyjścia jak pójść do przodu.
Dlaczego? Z jakiej przyczyny? Co mu przeszkodzi spokojnie stać sobie albo równie albo mniej 🙂 spokojnie - cofać?
[quote="angie650"]Orzeszkowa niezbyt dobrze to ujęła, bo koń (zamiast zareagować na łydkę i bat) strzeli do góry i paciorek.[/quote]
Eno, nie zawsze. Wystrzeli, ale do przodu. 😉 Trzeba próbować.
Ciekawość mnie zżera:
[quote author=angie560 link=topic=7002.msg1406840#msg1406840 date=1337518941]
Koń nie będzie miał innego wyjścia jak pójść do przodu.
Dlaczego? Z jakiej przyczyny? Co mu przeszkodzi spokojnie stać sobie albo równie albo mniej 🙂 spokojnie - cofać?
[/quote]
Spróbuj tego to zobaczysz, że koń nie cofnie. Sama to przerabiałam nie raz.
[quote="angie650"]Orzeszkowa niezbyt dobrze to ujęła, bo koń (zamiast zareagować na łydkę i bat) strzeli do góry i paciorek.
Eno, nie zawsze. Wystrzeli, ale do przodu. 😉 Trzeba próbować.
[/quote]
Nie zawsze, zgadzam się. Ale po co konia uczyć wspinania się, bo właśnie takie pomoce są do tego używane??
angie560, gwarantuję ci, że to zależy jaki koń 😀 W każdym razie życzę tylko takich grzecznych 🙂
Dwa znane mi cofające z focha na pracę/znarowienia konie nie miały żadnych problemów, żeby z cofania zacząć pikować do góry. Nawet dość dziarsko się przestawiały na dębowanie z cofania, bo szybko miały efekt (przerwa w pracy, albo jeździec się odpimpywał i zsiadał).
No to ja znam takiego, który nie szedł w górę, a potrafił wręcz z gracją przecofać całą ujeżdżalnię. Łydka z batem działały, żeby poszedł do przodu.
angie560, Em...od kiedy to łydka z batem jest używana do nauki konia stawania dęba? 😉
angie560 jak to, wyskoczy w górę, od bata? 🤔 No to właśnie wtedy łyda i jazda! Skoro się ruszył do góry, to i do przodu może.
To, co piszesz, ma sens jedynie w przypadku koni łatwo ulegających woli jeźdźca i w przypadku pierwszego-drugiego takiego nieposłuszeństwa, bo jak dziecko się zaprze a zaprze, to żadnej łydki nie posłucha. Orzeszkowa dobrze pisze na temat bata - jeżeli jeździec siedzi na koniu 15 minut, używa łydek (no bo raczej używał na pewno), a koń przez 10 minut łazi jak opętany do tyłu, a nie stoi za tym żadna zdrowotna sprawa, trzeba go oduczyć dość radykalnie - czyli po prostu mu stuknąć batem po zadzie 🙄
Łydka nie jest pomocą służącą do karania, tylko do przesuwania konia, w tył, w przód bądź w bok. Natomiast zachowania niepożądane należy ukarać - poczynając od nagany głosowej (NIE!), a na bacie kończąc. Pobłażając młodemu koniowi ileś razy z rzędu, przepychając się z nim łydką i li tylko ciężarem ciała, z nieco bardziej walecznym nigdy się nie dogadasz...
A tutaj problem się powtórzył, ileś razy z rzędu. Nie wolno więc pozwolić na to w dalszym ciągu, łydka nic tu nie da, skoro nie dała do tej pory.
A swoją drogą, pomoce do wspinania się są zupełnie inne niż łydka + bat, w uczeniu konia lewady/pesady największą rolę odgrywa ciężar ciała jeźdźca, przeniesiony... do tyłu w pierwszej fazie wspięcia, a wracający nad środek ciężkości w drugiej 😉
xxxmalinaxxx Przeczytałaś moją wypowiedź? No chyba nie, albo mnie nie zrozumiałaś. Po pierwsze to nie wyskoczy od SAMEGO bata w górę tylko od bata i łydek. Nie raz to widziałam i nawet nie mów, że tak nie jest. Po drugie wcale nie piszę że nie ma racji, tylko, że niezbyt dobrze to ujęła. Po trzecie nie pisałam też że jest to jakiś złoty środek działający na każdego konia, tylko poprawnie wykonany działający na większość i nie powodujący u konia zdenerwowania i wspinania się. No i chyba nie powiesz mi, że każdego konia można okładać łydą i bić batem i oczekiwać pozytywnych skutków. A co z nerwowymi, bojącymi się bata lub młodymi końmi? Nie sądzę by metoda z batem była tu skuteczna. A chodzi chyba o dobro konia nie? I oczywiście co innego gdy koń robi to notorycznie i ,,naumyślnie", ale i tak moja zdanie jest takie że nerwami i krzykiem nic nie zdziałamy, tylko pogorszymy sprawę. Nie ciągnę dalej tego wątku.
PS: Dziękuję za wytłumaczenie jakich pomocy używamy do uczenia konia lewady.
angie560, Coś ci się miesza. 😉
Gdyby konie wspinały się zawsze od łydek i batów, to na każdych zawodach większość łaziłaby na dwóch nogach. I nie chodzi o "okładanie łydą i bicie batem".
Nerwowe młode konie bojące się bata najpierw się do tego bata przyzwyczaja, żeby się go nie bały....
angie560, mnie wychodzi, że bata... to się boisz ty 😀
angie560, absolutnie nie zgadzam się w tym, co napisałaś - ba, moim zdaniem jest wręcz przeciwnie! Odchylanie się do tyłu i przysiadanie zadu to jest właśnie ułatwianie koniowi pójścia w pion! Dokładnie tak, jak pisze xxmalinaxx,, u nas coś takiego o mały włos nie skończyło się efektowną wywrotką na plecy 🤔
quantanamera, dokładnie, mam wrażenie że z cofania nawet łatwiej, właściwie tylko podnieść przód, bo tył już podstawiony.
halo, też mam takie wrażenie. I że myli pojęcia - bo jeżeli przy takim posłaniu do przodu (łyda z batem) koń 'wyskoczy do góry' to dobrze, o ile przez wyskoczenie do góry rozumiemy np. bryk, w którym koń pójdzie do przodu. I za taki bryk w przód też należy pochwalić.
angie560, przykro, że nie widzisz różnicy między stosowaniem pomocy, jaką jest bat, a 'okładaniem łydą i biciem batem'. Koń nie ma się bata panicznie bać, tylko go respektować. A jeżeli się boi, to znaczy że jeździec (poprzedni czy obecny) tego bata zwyczajnie nie umie używać.
A pojedynczy porządny bat za zignorowaną łydkę jest sto razy bardziej korzystny i w rzeczywistości mniej przykry dla konia, niż ciągłe dłubanie i ciśnięcie łydką, które go tylko irytuje, ogłupia a w efekcie końcowym znieczula.
Dwa znane mi cofające z focha na pracę/znarowienia konie nie miały żadnych problemów, żeby z cofania zacząć pikować do góry. Nawet dość dziarsko się przestawiały na dębowanie z cofania, bo szybko miały efekt (przerwa w pracy, albo jeździec się odpimpywał i zsiadał).
niestety to prawda! Mój tak robił 😵 na każdego focha. Przepracowaliśmy to mocną jazdą do przodu. Tfu Tfu na razie mu przeszło.
Orzeszkowa no napisałaś już wszystko, co ja miałam zamiar pisać :kwiatek: Podpisuję się pod tym całą sobą.
I dodam, że młode konie, które zdarza mi się jeździć pod okiem trenera czy też ich właścicieli (wcale doświadczonych zawodników i jeźdźców), reagują na bat bardzo spokojnie i posłusznie, mimo, że są niezwykle wrażliwe na pomoce i byle przesunięcie dosiadu wytrąca je z równowagi 😉
Koń, który panicznie reaguje na bat, najzwyczajniej w świecie został tym batem cholernie skrzywdzony. I nie ma tu wyjaśnień, że jest młody czy głupi. Jeśli był od początku właściwie prowadzony, powinien przyjmować bat z pokorą, ale bez ekscytacji. Jasne, że najspokojniejszemu zdarza się "oddać" przy baciku, ale jeśli jeździec boi się użyć bata, bo "koń podskoczy" czy coś, po prostu potrzeba solidnego treningu od podstaw i poprawy pewnych... kwestii 😉
Ja nie katuję swojego konia batem, ale jeśli trzeba, a np. z racji charakteru Muskata, przy ciągach trzeba, bo zostawia zad i żadna łydka go nie przekona - mogę ze spokojnym sumieniem przyłożyć mu raz, a dobitnie, i do końca jazdy nie mam już problemu. I nie sądzę, by był to koń ślamazarny czy ślepo posłuszny 😉 Po prostu nauczono go, że bat pomaga, poprawia, koryguje, można ufać, że nie uderzy bez przyczyny.
Orzeszkowa a jednak znalazło się coś do dopisania 😁
Koń, który panicznie reaguje na bat, najzwyczajniej w świecie został tym batem cholernie skrzywdzony. I nie ma tu wyjaśnień, że jest młody czy głupi.
Bzdura. Wiele młodych koni panikuje na widok bata, pomimo że nigdy nie były bite. Często to nowość w dodatku latająca gdzieś sobie... Mam kobyłę 14 letnią, która co prawda z batem chodzić potrafi, ale boi się go panicznie. Konia mam lat 10, nigdy bity nie był...
Nie ma ani jednej metody na wszystkie konie, ani jednej wizji wszystkich koni. Każdy z nich to indywidualny temat...
Po prostu nauczono go, że bat pomaga, poprawia, koryguje, można ufać, że nie uderzy bez przyczyny.
To akurat też chyba nadinterpretacja. Wg mnie jedyne czego koń może się nauczyć w kontekście bata, to to że jeśli nie odpowie na pomoce, to spotka go przykrość w postaci jego działania.
I żeby koń mógł to zrozumieć, trzeba umieć zadziałać z odpowiednią siłą, w odpowiednim momencie i dać koniowi szanse na poprawienie się. I nie ma co się dziwić, że koń boi się bata, bo jakby nie patrzeć, jego działanie zawsze jest dla konia dotkliwe.
Od "pomagania, ufania" i sugerowania zamiast egzekwowania jest carrot stick 😉
ekhem, ty też chyba nad-interpretujesz. Bat jest pomocą jeździecką, nie tylko narzędziem kary. Może wskazywać, pomagać, sugerować etc.
Ech, użycie bata to ogromna sztuka.
_Gaga, byłam świadkiem takiej sceny - akurat lonżowanie to było, ale...
Koniarz (powiedzmy, że dziś 'wiodący' w pewnym rejonie) mówi: nie, do tej kobyły nie można bata, ona panicznie się boi od źrebaka, a swoje lata już ma. A drugi: zakład, że po 10 min. będzie po problemie? Zakład stanął. Po 10 min. kobyle nic a nic bat nie przeszkadzał.
Swoją drogą, to nie pojmuję, na jakiej zasadzie konie "odróżniają" bat - co i kiedy. Z jednej strony swojemu mogę komara z rzęs batem odpędzać, z drugiej - wystarczy wziąć bat "jakby" na wędkę, niekoniecznie na wędkę - wystarczy mocniej wysunąć rękojeść w górę - i koń "dostaje speeda" 🙄.
halo, Może różnica polega na a) okolicznościach działania b) sposobie trzymania bata? 👀 Odpędzając komara nie robi się tego samego co jeżdżąc i wysuwając bata "jakby na wędkę".