sznurkersi - czyli natural w roznych odcieniach

rtk - moim zdaniem szkoda pieniędzy na te kursy, lepiej wydać je np na jakieś indywidualne zajęcia z kimś, to ci pomoże w nabyciu pewności siebie przy pracy z ziemi, pokaże ci pewne rzeczy, itp.

Tak naprawdę ta metoda wchodzenia do przyczepy, którą opisujesz nie różni się tym, z czym ja się spotkałam przy uczeniu wchodzenia koni do przyczepy przez zwykłych trenerów. Wszystko zależy kto to robi. Są ludzie, którzy po prostu potrafią ładować, a są tacy, którzy za każdym razem robią to źle i koń, nawet najfajniejszy sie zniechęca.

Jeden z moich jak najbardziej klasycznych pracodawców kazał mi np uczyć konie wchodzenia do przyczepy tak - idziesz z luźnym uwiązem w strone przyczepy, każde kroki w przód są nagradzane głosem i co chwila odrobiną paszy, którą masz w kieszeni. Na każde zatrzymanie i opór - po prostu cofasz parę kroków, a jeśli koń nie chce sie cofać, to 1-2 kółka ustępowania zadu. Wszystko bez zbędnych emocji, typu irytowania się, czy wybuchów radości jak koń jest już w środku.
Nie spotkałam jeszcze konia, który by się nie nauczył spokojnie wchodzić do przyczepy i jeździć tą metodą. Proste jak konstrukcja cepa.
Oczywiście metod jest wiele (można to robić np tylko nagradzając smakołykami, można też w ogóle wyłączając smakołyki), jak ktoś ma wyczucie i robi wszystko w odpowiednim momencie, to zawsze nauczy tej czynności 😉

Swoją drogą przecież jest sporo koni, które pod siodłem są "łatwiejsze"/"lepsze", niż z ziemi 😉 Dziwię się, że Makacewicza to zdziwiło.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
19 maja 2012 13:25
Najlepszym przykładem że te naturalne "metody" można potłuc o kant du.. jest Monty Roberts  - jak to niewprowadzalna kobyłę nauczył na pokazie wchodzenia. Tak "nauczył" że po pokazie znów było to samo.

Trzeba po prostu konia wprowadzić  i tyle. Nieważne czy trwać to będzie 30 min, godzine czy dwie. Sposobów jest wiele: udział kilku osób, pod dupę lonże, przestawianie  nogi za nogę, klepanie tyłka bacikiem z klapką, głositd. Nieuchronność tej czynności spowoduje że każdy kolejny raz będzie krótszy.

Elu, ale moim zdaniem nie jest do końca tak, jak piszesz.
Wprowadzanie to też problem dominacji, szacunku konia. Nawet jeśli Monty sobie taki szacunek wypracował i wprowadził konia, to nie znaczy, że jego właścicielka również go będzie miała.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
19 maja 2012 13:38
Wprowadzanie to też problem dominacji, szacunku konia. Nawet jeśli Monty sobie taki szacunek wypracował i wprowadził konia, to nie znaczy, że jego właścicielka również go będzie miała.

szacunek zdobędziesz utwierdzając u konia przekonanie że to co ty mu każesz jest święte i wcześniej czy później to i tak będzie musiał wykonać.

No a zamiast Monty wstaw sobie Makacewicz.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
19 maja 2012 13:53
ElaPe pfff  przeeeeeeeeeeeeeestan... mój młody kon pracował na Monthym- Join up i jakoś problemu z tego typu pierdołamy nie mamy.. a na poczatku były dość poważne.
np. Panika przed wodą - kałużą ( koń wyskakiwał 3 m w górę jak zobaczył odbicie promieni słonecznych i nawet końscy koledzy którzy  kłusowali obok nie byli w stanie ją przekonać iż to nie parzy) wchodzenie do przyczepy itp itd... jakoś do tej pory ten system u nas działa do tego stopnia że nie musze go powtarzać.

I rtk ma absolutna rację - szacunek i opieranie końskiego strachu trzeba u zwierzecia wypracować-  ,,Czyli jak sie człowiek nie boi to ja też nie bedę". A jak właściciel jest niepewny to co ma robić koń? Nawet jeśli wczesniej został zdominowany? Ot tak się nic nie da .. A jeśli MR potrafił  zrobić to w kilka chwil  (czego właściciel nie potrafił przez tyle miesiecy) - to  utwierdz a mnie to tylko w przekonaniu że to nie są bajki. Tylko poziom zaawansowania zupełnie inny.

szacunek zdobędziesz utwierdzając u konia przekonanie że to co ty mu każesz jest święte i wcześniej czy później to i tak będzie musiał wykonać.
A jak przebiega ta sugestia/ utwierdzanie  świetości przekazu?
Podaj proszę przykłady ćwiczeń wykonywanych z ziemi lub w siodle zeby konia przekonać bezboleśnie (bez  zadnego klepania bacikiem i lonża pod dupe, bo akurat u MR takich gażetów się nie stosuje)) że jego panika jest nieuzasadniona. Chociazby wchodzenia od przyczepy czy strachu przed lecącą reklamówką- jej szelestem. I dodatkowe pytanie :Czy ćwiczenia są wykonywane z użyciem  wedzidła?   Na przykładzie konia młodego- 2 latka ściągniętego z łąki.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
19 maja 2012 14:33
se żabeczka sama pracuj "naturalnie" i "bezboleśnie" i przy użyciu energii kosmologicznej i astralnej a innym daj pracować tak jak sytuacja tego wymaga  czyli jak są lonże niezbędne to będą i lonże jak potrzeba 3-4 osób to potrzeba, jak trzeba przestawiać o milimetry każdą noge to trzeba. Itd.


zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
19 maja 2012 14:44
Owszem sytuacja wymaga- ale jeśli można zrobić coś łatwiej, lżej dla końskiej psychiki i spokojniej to po co przepłacać?
Już widze to klepanie bacikiem u przerażonego młodziaka wyciągniętego ze stada który ma wejść bezboleśnie do przyczpy.  To dopiero energia zadowalajaca prawda?
I sa wyjątki nie twierdze że nie, ale  tego typu problemy skądś sie jednak biorą. I to na jaką skalę.
Nie sugeruję też naparzania zwierzęcia czy wpychania go na chama do przyczepy.... jednak nie są to łatwe sprawy dla koni.  A napór stawia opór.
Ja nie musze ( nigdy nie musiałam) walczyć o każdy mm do przyczepy -dzięki pracy z join up która po 20 min poprawnej sugestii  dała nam zamierzony efekt. I trwa on do dziś.

I pracuj jak chcesz ja nie oceniam tego . Jednak nie wkręcaj mi ze  jeśli MR coś wykonał  z koniem a właściciel dalej sobie z tym  nie poradził to to były czary-mary.Czy chwyt marketingowy.
Bo to że jedni potrafią a właściciel nie-  świadczy tylko o jego poziomie .
Skoro się bierzesz za coś zrób to poprawnie . A dowód że kon chce i potrzebuje poprawnej sugestii był.

Ech, takie przepychanki chyba zawsze będą bez sensu.
Napiszę tylko, że zawsze śmiałam się z naturalnych i uważałam że to bezsensowne czarowanie.
Póki nie stanęła przy ścianie z moim własnym koniem. I żaden tzw. "wpi****l" ani inne konsekwentne działania nie pomagały. Teraz widzę, gdzie był błąd i jakiego traktowania potrzebuje mój koń, aby nasze relacje były lepsze. Bo nie ważny jest tylko szport i trening, a też radość z przebywania i obcowania z koniem. I to taka zaakceptowana przez obie strony.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
19 maja 2012 15:48
. Teraz widzę, gdzie był błąd i jakiego traktowania potrzebuje mój koń, aby nasze relacje były lepsze. Bo nie ważny jest tylko szport i trening, a też radość z przebywania i obcowania z koniem. I to taka zaakceptowana przez obie strony.


I cieszę się że to napisałaś 🙂 :kwiatek:
.......a że tak spytam.. czy do pracy naturalnej konieczny musi być kantarek sznurkowy?
Myśmy radziłyśmy  sobie przed 2-3 lata bez tego typu rzeczy- kantar był najzwyklejszy.. a za sticka robił mi bat z przywiązanym sznurkiem.


jasne, że mozna, ale sprzet ułatwia. w skrojonym pod tyłek siodle skokowym skacze sie duzo lepiej niż w za wielkiej ujeżdzeniówce, ale na upartego w ujeżdzeniówce też się da skakać 😉

np gdy stosuje się nacisk karotem na klatkę piersiową to sztywny i grubszy karot się nie odgina, co robi zwykły bat. string zarzucany na konczyny owija sie dużo lepiej i możemy precyzyjniej okreslić gdzie oplecie nogę niż lekki, targany wiatrem sznurek 😉

zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
19 maja 2012 19:02
szczerze ? 😉 radziłyśmy sobie bez sznurków i sticków 🙂 zwykły kantar zwykły bat ujeżdżeniowy z doczepiona linką. Działać działało. 😎 a najważniejsza i tak była ,,sugestia "
sandakanowa   'Pracuj nad sobą, a z koniem się baw...'
19 maja 2012 19:24
se żabeczka sama pracuj "naturalnie" i "bezboleśnie" i przy użyciu energii kosmologicznej i astralnej a innym daj pracować tak jak sytuacja tego wymaga  czyli jak są lonże niezbędne to będą i lonże jak potrzeba 3-4 osób to potrzeba, jak trzeba przestawiać o milimetry każdą noge to trzeba. Itd.




I ta Twoja wiadomość utwierdziła mnie w przekonaniu, że bardziej zależy Ci na efekcie niż na dobru konia i zdrowej jego psychiki podczas wykonywania różnych czynności np. Właśnie wchodzenia do przyczepy. Popatrz na zachowanie konia podczas pakowania konia przez 4 osoby z lonżą pod dupą i wyobraź sobie co on ma w głowie w tym momencie.... A potem popatrz jak zachowuje się koń wprowadzany do przyczepy metodą Montego Robertsa za pomocą jednego uwiązu i wyobraź sobie jego umysł.... Porównaj oba konie i odpowiedz, który obrazek jest ładniejszy i która sytuacja jest korzystniejsza dla konia?
Swoją drogą przecież jest sporo koni, które pod siodłem są "łatwiejsze"/"lepsze", niż z ziemi 😉 Dziwię się, że Makacewicza to zdziwiło.
mnie tylko dziwi twoje zdziwienie, bo przeciez taka opinie o koniach maja wszyscy, ktorzy nie potrafia jexdxic.
Mnie dziwi jeszcze ze Rtk sama wczesniej nie trenowala zaladunku i dzieki temu dala sie okiwac cwaniaczkowi spod znaku NH.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
19 maja 2012 19:51
wrotki a co z ludzmi którzy jak to ujmujesz ,, nie dali się okiwac cwaniaczkom"   NH, bo nigdy z nimi kontaktu w realnym świecie nie mieli?.. ale dzieki ich  metodom poradzili sobie ze strachem konia w kilku kwestiach -ułatwiających obsługę zwierzęcia? typu właśnie  załadunek do przyczepy?
Sorry bo ja czegoś nie kumam.

W którym miejscu zaistniał chwyt marketingowy skoro sama osobiście poprawną pracą Join up (z młodym dorastającym koniem) potrafiłam zmienić jego strach w chęć współpracy? I tylko na podstawie książek które posiadałam? Gdzie tutaj ma być haczyk? Zboczona w tym temacie też nie jestem. Istniał problem starałyśmy się sobie z nim poradzić bez rozwiązan siłowych i agresji.
Koń reagował na różne rzeczy paniką i zamiast walić mu regularny wpierd...wolałam zająć się jego mózgiem. Co tutaj jest nie halo?
[quote author=branka link=topic=5.msg1406105#msg1406105 date=1337428999]
Swoją drogą przecież jest sporo koni, które pod siodłem są "łatwiejsze"/"lepsze", niż z ziemi 😉 Dziwię się, że Makacewicza to zdziwiło.
mnie tylko dziwi twoje zdziwienie, bo przeciez taka opinie o koniach maja wszyscy, ktorzy nie potrafia jexdxic.

[/quote]

zaraz, wszyscy ludzie, którzy nie potrafią jezdzić, uważają, że ich konie są lepsze pod siodłem niż w obsłudze naziemnej? chyba skoro nie potrafią jezdzić to lepiej im (wg tego co mówiłeś o tym, że na śnurkach z ziemii bawią się ci co jezdzić nie potrafią) z ziemii niz w siodle?
wroteczku, uwierz mi, że ćwiczyłam. I nie tylko ja. Prosiłam o pomoc koniarzy starszych doświadczeniem, próbowaliśmy, walczyliśmy na wiele sposobów i jednak było ciężko. Jeśli będziesz na AMPach, to chętnie Ci opowiem o tym, bo na forum nie chce wchodzić w szczegóły.

W każdym razie my dziś po drugiej sesji. Koń wszedł na luzie, w środku siedział na luzie bez zamknięcia z tyłu, weszła nie raz. Oczywiście dookoła było dużo tzw. "show". Dalej stoję po stronie sceptyków jeśli chodzi o natural, szczególnie "magicznie" zabrzmiał opis tego, jak oni ustawiają konie w ujeżdżeniowym ustawieniu bez użycia wędzidła. Skrytykowane zostało żucie wędzidła przez mojego konia, podobno powinien być "suchy", wtedy jest dobrze.

Za to zostałam pochwalona za dosiad (mrrr chyba pierwszy raz w życiu :cool🙂
Z tego co zrozumiałam, dla nich "bazą" do rozmów o ujeżdżeniu klasycznym, koniach GP jest wiedeńska szkoła jazdy. Dla mnie to żadem autorytet, mój wzór to zupełnie inny kierunek treningu i tego nie zmienię.

Poza tym mam wrażenie, że jeżeli ja zostałam pochwalona za dosiad, jazdę, to znaczy, że ludzie bywający na tych szkoleniach jeżdżą dużo gorzej. Co za tym idzie mają jeszcze mniejszą świadomość ode mnie, gorzej radzą sobie z końmi więc łatwiej działa na nich "show" i osiągają większe efekty w pracy z końmi, bo startują z zupełnie innego poziomu, innej mentalności. Myślę, że przy takim poziomie jeździectwa w Polsce i tego co się dzieje, takie szkolenia i taki prąd myślowy to coś dobrego.

wrotku, zauważ, że my siedzimy w trochę innym świecie niż większość osób jeżdżących konno. Na pewno znasz poziom kursów instruktorskich, pomyśl, że ludzie po tych kursach, nie mający ani doświadczenia, ani wiedzy uczą innych ogromnych głupot. W Polsce jest milion koni, które są do odrobienia przez niewiedzę. Dostęp do prawdziwych trenerów u nas wciąż jest trudny, a ludzie wciąż trafiają na pseudoinstruktorów. Łatwy dostęp do tego typu kursów to fajna sprawa, bo ludzie niezwiązani zawodowo z końmi mają łopatologiczne wyjaśnione ich zachowania, mają ułatwioną drogę zrozumienia wielu mechanizmów, a efekty dla nich są wyjątkowo spektakularne. Nie wiem, czy udało mi się moją myśl odpowiednio przelać na literki, ale mam nadzieję, że zrozumiałeś o co mi chodzi. Też jestem klasykiem, ale uważam, że fajnie że coś takiego istnieje jako alternatywa.

Sposób wprowadzania do przyczepy bardzo mi pomógł, wiem jak pracować i będę teraz ją w ten sposób wprowadzała, to akurat było super. Wiem gdzie popełniałam błąd i dlaczego mój koń się usztywniał. Konkluzja taka, że jestem zadowolona. Choć wielu "trików" używałam na co dzień w pracy z końmi w ogóle o tym nie myśląc, wiele spraw była dla mnie oczywista, a naturalni to nazwali i dołączyli do tego ideologię. Nie uważam, żeby trzeba było kończyć tylu kursów, żeby to zrozumieć, rozumiałam doskonale każdy moment pracy.

Ale dla ludzi, którzy się uczą, dopiero poznają psychikę koni to fajna sprawa. Czasem warto otworzyć umysł.

Jutro wpadam na wykłady z poziomu L2, ma być dużo o klasycznym ujeżdżeniu, ciekawa jestem co usłyszę.

zaraz, wszyscy ludzie, którzy nie potrafią jezdzić, uważają, że ich konie są lepsze pod siodłem niż w obsłudze naziemnej? chyba skoro nie potrafią jezdzić to lepiej im (wg tego co mówiłeś o tym, że na śnurkach z ziemii bawią się ci co jezdzić nie potrafią) z ziemii niz w siodle?
no i wszystko się zgadza, marny jeździec się zdziwił i mnie to nie zdziwiło.
Rtk...żadnych konkretów, szkoda.
ja wprowadzam młode konie do przyczepy nie tylko przy okazji transportów, mam wtedy czas i naprawdę to żadne "cuda wianki", że koń się wtedy uczy.wrotki a co z ludzmi którzy jak to ujmujesz ,, nie dali się okiwac cwaniaczkom"   NH, bo nigdy z nimi kontaktu w realnym świecie nie mieli?.. ale dzieki ich  metodom poradzili sobie ze strachem konia w kilku kwestiach -ułatwiających obsługę zwierzęcia? typu właśnie  załadunek do przyczepy?
Sorry bo ja czegoś nie kumam.
nie kumasz, bo nie możesz, zakładasz bowiem, że są jakieś "autorskie metody naturalne NH które pomagają", a ja wiem, że takich metod zwyczajnie nie ma, że jest tylko cierpliwość, obserwacja, konsekwencja i powtarzalność- to wszystko żeby móc nauczyć konia czegokolwiek i żadne NH tu niczego nowego nie wnosi.
wrotek, nie odniosłeś się do mojego posta. Nie popierasz nic, a nic?

A co do konkretów. Bardzo chętnie opiszę całą pracę z koniem, ale na żywo. Praca tego człowieka to jednak swoisty "produkt", nie wiem czy powinnam opisywać wszystko.
zapłaciłaś za "produkt", zatem jest twój i możesz zrobić z nim co zechcesz...nie rozumiem dylematu. czy jak ja uczę konie skakać rowy, to juz nikt tego nie może opisać na forum? 🤔
no i co mam popierać? opinię ze poziom wyszkolenia instruktorów jest marny? tak zgadzam się, jest bardzo marny...z tym, ze to żaden powd żeby zapraszać do korzystania z usług zwykłych cwaniaczków, którzy zmieniają desygnaty pojęć i nie uczą jeździectwa.
ooj, nie można wszystkiego negować. Czasem warto otworzyć głowę, na coś innego 😉.
Nie chodzi o cwaniaczków uczących jeździectwa, tylko ludzi uczących nawiązywania relacji z końmi. Nacisk jest w innym miejscu.
No coś w tym jest, fajna sprawa, szczególnie że uspokajają nawet bardzo elektryczne konie i robią z nimi takie rzeczy, których ja bym nie zrobiła, takie osiągnięcia szanuję.
Wszędzie jest trochę propagandy, trochę dobra i zła. 
dla mnie nawiązanie pozytywnych relacji z koniem, to immanentna cecha jeździectwa, dlatego zupełnie nie rozumiem o czym piszesz...nie rozumiem, dlaczego to dla ciebie do tej pory nie było oczywiste.
...chociaż faktycznie, dla pingwina, to nie musiało być takie oczywiste-wybacz, to nie wycieczka osobista, ale ogólna refleksja dotycząca świata ujeżdzeniowego... naprawdę dużo tam cichych sadystów w białych rękawiczkach.
no dużo, ale nie tylko w ujeżdżeniu, skoczkowie też niewinni nie są.

Ja problemu z relacjami z koniem nie mam, ale dookoła mnie jest bardzo dużo ludzi, którzy mają problemy z odczytywaniem podstawowych zachowań. I sadystów, w większości nieświadomych tego, co robią. Może rozpropagowanie takich postaw otworzy im oczy?
to ja może z innej beczki. mialam konie pod opieką,aktualnie mam drugiego "własnego". i mimo przerobionej jakieś tam puli koni, nie mialam do żadnego takiego sentymentu, nie rozumiałam zadnego tak dobrze i nie mogłam o żadnym tak wiele powiedzieć. miałam jakąś tam presję wewnętrzną, żeby z trenerem i koniem pracować, coś osiągnąć. nie uważam, żeby to była zła relacja. ale teraz jakoś podchodzę do zwierza inaczej. mogę dużo powiedzieć o jej zachowaniu, upodobaniach, nawet opisać zwyczaje np zawsze przy tarzaniu pomiedzy dwoma "przerzutami" prostuje przednie nogi i ociera o nie głowę. o poprzednich koniach mogłam własciwie powiedzieć tylko czy spokojny w stadzie i jaki jest w obsłudze i pod siodłem, nie wyłapywałam takich "smaczków". tamte relacje też były w porządku, ale... no właśnie, ale. nie był mi do tego natural potrzebny, choć pomógł dużo zauważyć i zmienić w sposobie obsługi naziemnej, żeby nam obu było przyjemniej. i nie przeszkadza mi to w doszkalaniu swoich i habety umiejętności jezdzieckich. zapewne wielu jezdzców ma taki kontakt z ich wierzchowcami bez ubierania tego w słowa pnh. ja jestem z coraz lepszych relacji naziemnych z koniem zadowolona 😉
nie traktowałam konia mechanicznie i potwornie, ale chyba mniejszą wagę przykładałam do jego zachowań.
rtj bardzo mądrze pisze! Gdyby tylko "mądrzy" ludzie uczyli jeździectwa i tego jak dogadać się z końmi to pewnie cały nurt naturalu nie miałby prawa bytu...
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
20 maja 2012 08:39
Bo nie ważny jest tylko szport i trening, a też radość z przebywania i obcowania z koniem.

i co do tego ci "naturalny" był potrzebny żeby to ci uświadomić??? Jakoś nędznie to zabrzmiało.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
20 maja 2012 08:47
[quote author=zabeczka17 link=topic=5.msg1406311#msg1406311 date=1337453494]
wrotki a co z ludzmi którzy jak to ujmujesz ,, nie dali się okiwac cwaniaczkom"   NH, bo nigdy z nimi kontaktu w realnym świecie nie mieli?.. ale dzieki ich  metodom poradzili sobie ze strachem konia w kilku kwestiach -ułatwiających obsługę zwierzęcia? typu właśnie  załadunek do przyczepy?
Sorry bo ja czegoś nie kumam.
nie kumasz, bo nie możesz, zakładasz bowiem, że są jakieś "autorskie metody naturalne NH które pomagają", a ja wiem, że takich metod zwyczajnie nie ma, że jest tylko cierpliwość, obserwacja, konsekwencja i powtarzalność- to wszystko żeby móc nauczyć konia czegokolwiek i żadne NH tu niczego nowego nie wnosi.
[/quote]

Ale co ty mi tu piszesz takie bzdury.. ,że niby wiara czyni cuda??
20 min ( poprawnej) pracy join up ( autorstwa MR) i kon idzie potulny jak baranek do przyczepy. Gdzie tego samego ranka panikował , walczył, świecował, szarpał i za nic w świcie nie dało rady z nią wejsć.
A nie wspomnę ze jej pierwszy transport i załadunek  ( kiedy jechała do mnie 2 miesiace wcześniej ) trwał ponad godzinę. Miała 11 miesięcy i właśnie to klepanie bacikiem z lonzą pod dupę o której pisze ElaPe wbiło jej w gar że przyjemnie nie będzie.
Co powiesz o 3 letniej ślązaczce którą znałam raptem 3-4 tyg. a  załadowałam po 30 min Jopin up, gdzie wcześniej stawała dęba przed bukmanką a właściciel walczył  z nią od dłuższego czasu. Dutki, srutki wędzidła, cuda wianki 3 ludzi. I co? Jeden ze zerwanym więzadłem kolanowym drugi z rozwalonymi nadgarstkami przy okazji obydwaj skopani.A wystarczyło poprostu zwierzę odstawić na kilka godzin,, uspokoić , zrobić join up i  potulnie szła za mną- gdzie to i tak cudem było ze mi zaufała tak szybko po tym co urządził jej właściciel.
Historia się powtarza. System ten sam zadziałał i owszem jest tutaj : obserwacja, cierpliwosć, konsekwencja i powtarzalność ale  przy tkz. połączeniu i zaufaniu konia do mnie. Ja sie ze zwierzęciem szarpać nie zamierzam. Ani walczyć z nim ... i nie ma tutaj nigdzie chwytu marketingoiwego. Swoje widziałam, swoje zrobiłam  więc pytam się w czym problem?
NA całym świecie są ludzie którzy z powodzeniem stosują ten autorski system i to działa. wiec wybacz ale nie mogę zrozumieć skąd ten atak.

ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
20 maja 2012 12:01
jesteś po prostu jednym słowem miszczem wszechładowań żabeczka i możesz szkolić innych.
Dalej stoję po stronie sceptyków jeśli chodzi o natural, szczególnie "magicznie" zabrzmiał opis tego, jak oni ustawiają konie w ujeżdżeniowym ustawieniu bez użycia wędzidła. Skrytykowane zostało żucie wędzidła przez mojego konia, podobno powinien być "suchy", wtedy jest dobrze.


To jest moim zdaniem bzdura. Ja akurat  sporo jeżdżę bez wędzidła (nie tylko na swoim koniu) i widzę, że rozluźnione konie normalnie sobie przeżuwają, nawet jak tego wędzidła nie mają. Jak kon ma kiełzno w pysku to bardziej to widać, ale nie oznacza to, że koń bez wędzidła, jak jest prawidłowo jeżdżony nie będzie przeżuwał.

Moim zdaniem to normalne, że koń jeżdżony bez wędzidła, w czasie jazdy jest lekko zaśliniony - ale 'pianka' sie raczej nie ubije bo nie ma o co - stąd pysk z wędzidłem jest bardziej biały.

Natomiast oczywiście koń może też żuć wędzidło w stresie, ale wtedy to będzie takie nerwowe przeżuwanie, chwilowe zaciskanie szczęk itp, lub bardziej aktywna walka pyska z kiełznem - i to nie jest dobre.
To jest moim zdaniem bzdura. Ja akurat  sporo jeżdżę bez wędzidła (nie tylko na swoim koniu) i widzę, że rozluźnione konie normalnie sobie przeżuwają, nawet jak tego wędzidła nie mają. Jak kon ma kiełzno w pysku to bardziej to widać, ale nie oznacza to, że koń bez wędzidła, jak jest prawidłowo jeżdżony nie będzie przeżuwał.

Oczywiście, że przeżuwają. Siwa robi to prawie przez całą jazdę. Na razie jesteśmy na etapie stępa, bo to młody koń i nie chcę jej zepsuć, ale bardzo mnie cieszy fakt, że od samego siodłania, aż do zejścia - koń jest rozluźniony, nie uważa jazdy za katorgę i przeżuwa.

Teraz chciałabym się podzielić z Wami pewną ciekawostką, która może w przyszłości pozwoli rozwiązać "konflikt" na drodze koń - jeździec. Siwą jeżdżę na kantarze sznurkowym, aczkolwiek już na samym początku okazało się, że mam problemy ze skręcaniem, a co gorsza i z zatrzymaniem. Z ziemi zaś wszystko jest tak doszlifowane, że byłam niemiło zaskoczona. Dawałam sobie i siwej szansę, po prostu powinniśmy to przepracować. Jednakże mimo odbytych ćwiczeń, czegoś nadal brakowało. Jako że nie chcę jeździć konia w wędzidle, zaczęłam myśleć o hackamore. I zapewne kupiłabym je, gdyby nie dzień wczorajszy. Usiadłam na pufie i pomyślałam tak: a co jeśli mylą jej się bodźce? Może jej niechęć do zatrzymań i skrętów to nie niechęć sama w sobie, a problem z interpretacją moich oczekiwań?

I uwierzcie mi, olśniło mnie. Nagle zdałam sobie sprawę, że stawiając się na miejscu konia, sama bym miała pewne trudności z zinterpretowaniem bodźca. Z ziemi jest jej łatwiej, bo ja tam jestem.

Miałam zakupione ogłowie cooka, znienawidzone przez siwą i przeze mnie. Odpięłam sznurki, które służyły jako dodatkowy nacisk pod pyskiem i po prostu "stworzyłam" najzwyczajniejszy kantar sznurkowy. Z jedną małą różnicą. I ta różnica okazała się lekarstwem dla mojego konia. Nigdy w życiu nie przeżyłam takiej jazdy jak dzisiaj. Koń skręca, koń się zatrzymuje na lekki nacisk, koń po prostu ze mną współpracuje i reaguje od razu. Rozumiemy się. Euforia sama w sobie. Jedna drobna zmiana i mam konia, który wyprzedza moje myśli i idzie naprzeciw oczekiwaniom. Chcę skręcić, lekko już poruszam ręką, a ona skręca i nie potrzeba wielkiej siły. Ba, w ogóle siły nie potrzeba. To samo tyczy się z zatrzymaniem, lekko ściągam konia, a koń stój. I nie robi żadnych cyrków tak jak uprzednio. Rozwiązałam "konflikt".

Umieszczam zdjęcia z internetu. Pierwsze w czym już nie jeździmy, a drugie w czym będziemy jeździć, co nam absolutnie pomogło. Dobre oko wychwyci, co okazało się złotym środkiem. Z drugiego zdjęcia interesuje Nas tylko środkowy obrazek.

I to mogę śmiało nazwać: rozmowa z koniem. Obserwacja, wyciągnięcie wniosków, zmiana podejścia i tadam. 

zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
20 maja 2012 13:01
jesteś po prostu jednym słowem miszczem wszechładowań żabeczka i możesz szkolić innych.

żałosne są tego typu wypowiedzi i swiadcza o twoim ograniczeniu nie moim.
Mi się udało popracowac z dwoma końmi ( przy bukmance) i mówie że jest to mistrzostwo świata.. ale poradziłam sobie lepiej jak nie jeden  szportsman przy załadunku. A będąc na zadowach czy pokazach swoje się widziało- dlatego mnie drażnią tego typu imprezy . Ale sytuacje  z join up zaistniały w  realnym świecie przy świadkach i nie były chwytem marketingowym .
A ty  mogłabyś  darować sobie tego typu uszczypliwości i zaintertersowac sie tematem, o którym zresztą nie masz kompletnie pojecia a próbujesz oceniać.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się