Koniec z jeździectwem?

asds   Life goes on...
14 maja 2012 15:03
Jakbyś miała ochotę i byłabyś po mojej stronie Wawy to zapraszam. Kary chętny, a ja nie mam czasu 😵 Jak coś to pisz/dzwoń!



A gdzie ty dokładnie się znajdujesz tak w ogóle?
ash   Sukces jest koloru blond....
14 maja 2012 15:08
Na wsi 🤣 zwanej Górki koło Kącka! Kierunek Wiązowna, AJ Cabriola.
Blisko stajni jest fajne kąpielisko www.kapielisko.com.pl, można popływać, poopalać się i przy okazji wsiąść na konia 💃
asds   Life goes on...
14 maja 2012 15:30
No to rzeczywiście hen hen daleko... 😉


Ale...Tak....Też mi ciężko się przestawić na dni nie końskie...Jakby nie patrzeć prawie 15 lat czynnie z końmi związane....
Jejku czytam te posty i normalnie chce mi sie płakać  🙁
Ale z drugiej strony widze, że nie tylko ja mam problemy z pogodzeniem pasji i życia.
Powiem szczerze ze mialam okres ze jezdziecwo bylo dla mnie wszystkim. Nawet w końcu uprosiłam rodziców i wydzierżawiłam konia.
Strasznie o niego dbalam i go kochałam a potem przyszedł moment refleksji, że nie chce żadnej rekreacji tylko prawidziwej jazdy z trenerem.
No ale tak wyszło, że nie miałam takiej możliwości + kłótnie z mamą + szkoła + kilka upadków i poniesień = załamanie.
Oddałam konia, nie miałam ochoty jezdzić. Pomyślałam już nigdy więcej nie wsiądę, że to nie ma sensu.
No ale po jakimś czasie przyszła inna myśl, kiedy przyszedł czas na wybór studiów. Zrozumiałam, że nic innego nie chce robić i nawet nie potrafie. Tyle lat spędziłam przy koniach,że nie wyobrażam sobie że robie cokolwiek innego.
Chce więc pójść na studia związane z końmi. Boję się, że nie dam rady, że znowu się załamie, że nie będę miała pracy po studiach i że nic nie osiągnę.
Do tego dochodzą problemy z kolanami i kręgosłupem, nie wiem co dokładnie bo jeszcze nie byłam u lekarza, ale boje sie szczerze mówiąc co mi powie... 🤔
No troche mi lepiej jak tak to wszytko napisałam. Bo nawet nie bardzo mam z kim porozmawiać na ten temat.
asds   Life goes on...
14 maja 2012 16:08
Ja mam z jeźdzciectwa pamiątke na całe zycie w postaci dwóch półksiężyców na plecach - pozostałości po ugryzeniu przez konia i podrzutach ma osobą na wysokości około 1-1,5 m.....

Tak abstrachujac trochę od tematu..Tez pamiątka na cąłe życie
Severus   Sink your teeth into my FLESH
15 maja 2012 11:40
Ja nie jeżdżę od listopada. Od tamtej pory nawet nie byłam w stajni, o wsiadaniu nie wspominając. Powody rezygnacji różniste - najpierw brak trenera i/lub w miarę porządnego konia, przy tym mało kasy przy drożejących pensjonatach, a więc i dzierżawach, ciągłe problemy logistyczne (nie mam prawka) i za mało czasu, potem zmęczenie tym wszystkim i narastająca niechęć, zwłaszcza do środowiska koniarzy. Brak perspektyw na rozwój, a ambitna jestem strasznie i dupoklepanie mnie niestety nie satysfakcjonuje :/ W końcu stan mojego wk**wienia na całą tą sytuację osiągnął punkt krytyczny i rzuciłam to wszystko w cholerę  :nunchaku:

Poświęciłam się całkowicie mojemu drugiemu hobby, które uwielbiam (nawet bardziej niż konie), czyli kenjutsu. Tutaj się cały czas rozwijam, a i koszta bez porównania mniejsze 😉

Zatęsknię czasem do koni, ale nie żałuję swojej decyzji. Nie wiem, czy kiedyś wrócę do koni. Jeżeli tak, to nie za szybko.


zen - współczuję, też kiedyś miałam przerwę (prawie dwa lata) ze względu na zdrowie. To były najgorsze dwa lata mojego życia. Mam nadzieję, że szybko pozwolą Ci wrócić w siodło  :kwiatek:
asds   Life goes on...
15 maja 2012 15:51
Ja w tej chwili zastanawiam sie nad nauką Kyudo
Severus   Sink your teeth into my FLESH
15 maja 2012 16:30
Fajna sprawa, polecam 🙂 U nas w dojo są zajęcia kyudo, chciałam się zapisać razem z kenjutsu, ale godziny nie pasują 🙁
abre   tulibudibu
15 maja 2012 16:51
ash, i ja z tego wątku się dowiaduję? 😀 Aż mam ochotę się wprosić na odwiedziny - mieszkam jakieś 10 km na południe 😉

Ja też praktycznie nie jeżdżę ale nie wyobrażam sobie sytuacji, że "stanowczo już nigdy...". Dla mnie konie to hipoterapia, coś, co pozwala odpocząć, czasem wystarczy 5-minutowy spacer i jest mi lepiej.
Zazdroszczę wszystkim, którym się udało "urwać" od koni.
Napadło mnie ogromne zniechęcenie, mimo że koń ok, trening ok, mimo, że robię zakupy "końskie" , i samochód "ciągający" doprowadzamy do ładu (jeszcze przyczepka), i badania już zrobiłam, i myślę kiedy i gdzie córę wysłać na odznakę i kiedy wystartuje etc. To koło się toczy, toczy... (no i - pożera pieniądze, jasna sprawa, buu)
3 dni nie byłam u konia (wysłałam "lonżującego"😉. No i wcale mnie nie ciągnie. Na dziś czuję się tylko w konie uwikłana. Na ślepym torze. Jeździectwo jawi mi się jako ślepy tor. Dla każdego 🙁.
Na razie, ze wszystkich Polaków, to tylko ufok wypracowała sobie "otwarcie", respekt.
Wolę nie myśleć, ile to ją kosztowało.
Za kilka dni u nas ZO. Zawsze(!) mnie to cieszyło, ożywiało - święto. A dziś - cieszę się, że drugiego dnia wyjeżdżam. Na pewno wpłynęło na to fiasko planów startowych podopiecznej, bo koń musiał, no musiał się solidnie nadwyrężyć na padoku w kluczowym momencie, i znowu robota od zera, do... ? A drugi koń, w którego włożyłyśmy, jasna rzecz, dużo pracy - już nigdy nie będzie chodził w sporcie, dobrze, że w ogóle będzie chodził.
Może się mylę, ale rozglądając się dookoła widzę, jak wszystko się "zwija" w jeździectwie. Nie - rozwija - a zwija. Coraz ciężej, coraz drożej. Każdemu i ze wszystkim.
Po prostu nie widzę perspektyw. Choćby zrealizować swoje (ambitne) plany, wysokim kosztem przecież - to obawiam się, że NIC z tego nie wyniknie. Z powodu sytuacji ogólnej. Która wydaje mi się lawinowo coraz gorsza. Obym się myliła.
Taa, konie zapewniają ciekawe życie - "obyś żył w ciekawych czasach"  🙄.
Krótko - czuję się "zrobiona w konia" 😁
ash   Sukces jest koloru blond....
15 maja 2012 17:30
ash, i ja z tego wątku się dowiaduję? 😀 Aż mam ochotę się wprosić na odwiedziny - mieszkam jakieś 10 km na południe 😉



Super! Zapraszam serdecznie!!! 😅 😅 😅
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
15 maja 2012 17:53
abre, a gdzie konkretnie? Bo chyba i do mnie (i przy okazji D&A i majeczki) masz bliziutko 😉
abre   tulibudibu
15 maja 2012 17:57
szafirowa, mieszkam w Malcanowie 🙂
ash   Sukces jest koloru blond....
15 maja 2012 18:16
o to bardzo do Nas blsiko! 😅 😅
asds   Life goes on...
15 maja 2012 18:42
JAk to powiadają zawsze najciemniej pod latarnią.


halo

Ja wychodzę z założenia że kiedyś znów zacznę jeździć, ale już tylko czysto rekreacyjnie....Ale to dalsze plany


Severus
ty może z Warszawy?
Tak sobie czytam Wasze wypowiedzi i zrobiło mi się raźniej! bo myslałam ,ze tylko ja tak mam...
Ja osobiście odcięłam się od koni kiedy pewnego dnia miałam etap rozmyśleń,zaczęłam kalkulowac,rozmyślać...
Miałam w swoim życiu 3 konie (teraz aktualnie użeram się z zerwaniem umowy -bo zostałam po raz 3 oszukana,a koń z trzeszczkozą 2 stopnia+2 szpaty w tyle,jeden 2 etap i drugi 4! szkoda gadać...) Pewnego dnia w stajni bardzo mi bliskiej do tej pory dostałam propozycję zeby pojechac ot tak dla atrakcji na towarzyskie zawody 30km od stajni dokłądnie na Święto Konia w Mierzęcinie,cała rodzina od taty mi kibicowała,ale koń pierwszy raz na zawodach ja nie doświadczona i na rozpręzalni i parkuże szliśmy na 2 nogach i 1 przeszkoda skoczona  😂 . Tata zobaczył ,że bardzo chce i padła decyzja ''Kupujemy konia'' ja sikałam ze szczęścia nie mieliśmy dużo pieniędzy,pierwszy obejrzany koń i już kupno po pół roku trzeszczkoza 4 stopnia (miała blokera) sprzedaż. Nie poddałam się kupiłam młodego 2,5 latka,skończył 3 okazało się ,ze hotel nie ksoztuje już 450 zł ,a 600(bez hali ot stodoła...takie u nas ceny  😵  ) jakoś dawałam radę,potem źle dobrane siodło leczenei za 2,5 tysiąca,zmieniliśmy stajnię żeby koń miał dobrze 30 km od mojego domu,ja bez auta,pks-em przez wakacje da rade ,ale nie w roku szkolnym kiedy zajecia mam do 15 ,a po szkole milion spraw do załatwienia,trochę pomagał mi facet,ale głupio mi było posyłać go w tą i z powrotem,podjęłam decyzję sprzedaży konia.Długo nie czekałam ,bo w 4 dni go sprzedałam ,a i tak się okazało ,ze konik ma w tylnej szpata. Od tego czasu przez kilka miesięcy mimo ciągoty nie jeździłam,zajęłam się fotografią,to wróciła szkoła i nawet nie było kiedy gdzieś pojeździć. Po jakimś dłuższym czasie dostałam propozcyję żeby jeździć konie koleżanki ot tak żeby miały ruch ,a ja frajdę. Długo to nie trwało ,bo po miesiącu już miałam dość dużo zajęc i zaprzestałam-jeździąłm moze raz na tydzień max. Aż do 30.04... KUPIŁAM KONIA z myślą żeby wreszcie jeździc sobie sport to to,to tamto ,ale kolejny chory koń. Każdy mnie namawiał żebym przestała pojechała sobie do jakiejś stajni pojeździła i do domu,ale ja tak nie umiem. Trafia mnie to,że konie są zaszarpane(z ryjem przy łydce z prawą wodzą ,a on i tak pójdzie w lewo),że na nim nie reagują,że mają źle dobrany sprzęt,że stoi instruktor na środku i nie jest w stanie nic powiedziec ludziom prócz pięta w dół,anglezuj czy wyprostuj się i jeszcze pąłcić za jazdę 30 zł z której nic się nie wyniesie. Wkurzają mnie też wyjazdy w teren i prowadzący '' no to kłusem'' po 2 metrach ''galop'' kilka taktów i już stęp ,bo przyzwyczajona ,że sama byłam sobie prowadzącom i robiłąm co i jak chciałam.
Żałuję jak wiele z Was ,że moim hobby nie było np bieganie czy rzucanie oszczepem,mogłabym się rozwijac,trenerem byłby mój wuefista któemu nic bym nie musiałą płacic,miałabym gdzieś hotel,chorobe kowala,sprzęt,bo miałabym spodenki i koszulkę ewentualnie sportowy stanik za 10 zł który kupię raz na 3 miesiace jak i nie lepiej...
Ale od koni nie da się uciąć,cały czas mi chodza po głowie jak widzę konika po drodze to sikam ,czytam forum albo chociaż fotografuję konie.
Więc od koni uwolnić się nie da,nie ma opcji ,a jak ktoś poczuł już to coś,ten wiatr we wlosach,porozumienie z koniem i to jakie to może być przyjemne to już w ogóle zapadł się w to jak mówicie ''bagno''  😵
Powodzenia i miłęgo wieczoru  😀
Severus   Sink your teeth into my FLESH
15 maja 2012 21:50
Halo - mam identyczne odczucia, tylko z innej perspektywy. Ślepy tor, dokładnie...

asds - tak 😀
cieciorka   kocioł bałkański
15 maja 2012 22:36
A mnie już chyba pięć lat niedługo stuknie 🙂
amnestria   no excuses ;)
16 maja 2012 00:16
Maanka69, wiele przykrości byś uniknęła jakbyś przed kupnem tuv koniom zrobiła...
Amnestria mialam 14lat niby od znajomego to będzie zaufanie a to to,a to tamto i nawet nie myślałam o badaniu,drugiego konia mialam w sumie z ostateczności,bo zrobiłam wymianę z dopłatą i z 4koni on był najlepszy. Teraz kupiłam z myślą,że to już w ogóle dobra znajoma,przyjaciółka przyjaciółek to w konia nie zrobi-pomyliłam się po raz kolejny. Badania nie takie tanie bo 800-1000zł,a jak ma się też ograniczony budżet to ciezko,bo z drugiej strony mozna za to trzymać (w tamtym czasie)konia 2miesiące. Choć teraz już wiem,że nigdy konia nie kupie,a jeśli już by tak miało się stać to zrobię badania...
Severus, dzięki :kwiatek: Powoli zaczęłam wsiadać, lekarze mi mówią, że dopóki nie sprawia mi to bólu, to mam jeździć, bo z moją chorobą nigdy nic nie wiadomo..może się odezwać jutro, może za 5 lat, więc trzeba działać, póki jest spokój.
kujka   new better life mode: on
16 maja 2012 13:49
manka69 piszesz ze chcialas sport a zal Ci bylo kasy na badanie? kupy sie nie trzyma ta wypowiedz, ile mas lat?
przykro mi ale sama sobie jestes winna, po kupieniu 2 chorych koni nie badajac kolejnego...
kujka- to nie ten wątek na szarpanie się o badania.

Ja już w sumie postanowiłam. Jeżdżę do końca czerwca. 22-24 czerwca jest próba dzielności , zobowiązałam się, że pojadę i dotrzymam zobowiązania ( z innych przyczyn też jest to dobry termin). Właściciela koni poinformowałam, że od wakacji odpadam. A on mnie jeszcze próbuje aktywizować...ale póki co nie da rady. Potrzebuję świętego spokoju. Później ( wrzesień) zobaczę.
Moon   #kulistyzajebisty
16 maja 2012 18:52
A mnie dopadła chyba szara, wypłowiała dorosłość. Zmieniłam pracę na tę "w zawodzie", wymarzoną i... zmieniły się priorytety. Po prostu. Wciąż marzę i nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła sobie pozwolić, by wydawać zielone na kopytnego darmozjada, ale póki co, znów moje jeździectwo jest w stanie hibernacji, bo po prostu nie starcza mi doby. Ale sobie odbiję, mam nadzieję, że jeszcze przed ukończeniem 70tki...  🤔wirek:
Anderia   Całe życie gniade
16 maja 2012 19:13
Żałuję jak wiele z Was ,że moim hobby nie było np bieganie czy rzucanie oszczepem,mogłabym się rozwijac,trenerem byłby mój wuefista któemu nic bym nie musiałą płacic,miałabym gdzieś hotel,chorobe kowala,sprzęt,bo miałabym spodenki i koszulkę ewentualnie sportowy stanik za 10 zł który kupię raz na 3 miesiace jak i nie lepiej...

Ja, odkąd zrobiło się względnie ciepło (tzn kiedy przestały być mrozy -20*C) biegam codziennie i uparcie, od 2 do nawet 10 km dziennie (zależy ile mam czasu). I co? Konie nadal siedzą mi w głowie i spokoju nie dają  🤣 W bieganiu owszem, jest fajne to że rozbudowujesz sobie kondycję, że z dnia na dzień jesteś w stanie przebiec więcej, wytrzymać więcej. Ale co poza tym? Nie ma tego funu, czegoś, co jest w jeździectwie - tego, że wraz z Tobą progresuje też konisko, że uczycie się razem, zaczynacie się zgrywać  🙂 To nie jest takie proste, że znajdziesz sobie inne zajęcie i już zwierzaki Ci się odwidzą. To pewnie też zależy od osoby, ale dla mnie to nie są rzeczy, dla mnie to są żywe istoty, których nie da się tak po prostu rzucić i sobie pójść. Mówię to ja, która rezygnowała już z tylu koni że głowa mała ( :cool🙂, ale w prawie żadnym przypadku nie zależało to ode mnie.
Swoją drogą, piszesz strasznie bez ładu i składu, dość mało zrozumiałam. kujka ma rację, trzeba konia badać, naprawdę chyba lepiej wydać te 900 zł raz, niż później wydawać miliony na (nierzadko) długotrwałe leczenie, prawda? Potem wychodzą takie kwiatki jak u Ciebie, i fochy na konie, "bo jakiego nie kupię to chory". Oczywiście, to nie jest tak że jeśli w momencie kupna koń będzie stuprocentowo zdrowy to się nie posypie, ale lepiej wiedzieć na czym się stoi. A zresztą, chciałaś jeździć sport, a to wszystko - treningi, transport, same wpisowe - też kosztuje. Samo utrzymanie konia jest rzeczą strasznie drogą - te 900 zł (w Warszawie) wydasz tylko na miesiąc w przeciętnym pensjonacie o dość dobrym standardzie, nie mówiąc już o innych wydatkach. Tym bardziej nie rozumiem, dlaczego szkoda Ci było zrobić chociaż głupie RTG.
Trochę się rozpisałam  🤣
Chciałam z tym aktualnym zacząć moze nie byle co sport ,ale bardzo ambitną rekreację /amatorski sport.
Konia przebadałam 2 dni po przyjeździe do mnie i przed spłaceniem drugiej raty za niego,także w sumie w ''półkupnie''
A po co badać konia z którego nic już nie będzie? Żeby tylko mu ulżyć? To niech buli były właściciel,bo gdybym chciała konia takiego jak ten żeby leczyć miałabym za darmo ,a nie jeszcze płaciłą za konia nie małe pieniądze.
wykryto u mnie chodrokolcynoze stawu kolanowego, wsiekowe zapalenie, torbiel i chondro patie stawu rzepkowo-udowego przeraza mnie to wszystkoa najbardziej mysl, ze nie bede mogal juz jezdzic. A nagle teraz dostaje kilka fajnych propozycji zwiazanych z jezdziectwem. Najchetniej nafaszerowalabym sie diclaciem i ruszyla na jazde ale boje sie ze moj stan sie jeszcze pogorszy. CZy ktos mial juz podobnie ? czy jazda bez strzemion nada sie dla mnie? nie obciaze za bardzo nogi? nie chce zeby to byl moj koniec z jezdziectwem 🙁
mankaa69,  to ten  biedny, szpatowy chory ogier był przez Ciebie w ogłoszeniach wystawiony jako koń do wysokiego sportu? ogłoszenia już nie ma, wiec pewnie konia sprzedałaś komuś.  przykre, bo  w ogłoszeniu nic nie wspomniałaś, ze koń chory.
anil22, moja Mama jeździ z RZS i ma się dobrze, aczkolwiek dużo stępa, mało kłusa i minimum galopu. Często musi wyciągać stopu ze strzemion i rozluźnić nogi. Mimo wszystko, nie odpuszcza. Zna limit.
Wystawiłam bo chciałam zobaczyc , pisałam wyraźnie ,ze koń ma w tylnich nogach szpata. a konia oddaje
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się