Muszę tu wkleić "naszą" genialną przyczepkę dwudzieciową rowerową 🏇 (cudzysłów, bo na razie pożyczona, napieramy na odkupienie 😉 )
Dwójka 5 lat i 3 lata codziennie podróżuje w niej 1,5 km - po chodnikach ofc - do przedszkola i z powrotem. Albo śpiewają wniebogłosy, budząc oszołomienie przechodniów, którzy z wrażenia potykają się o własne nogi 😉 albo czytają wspólnie książeczkę, albo słodko śpią, zwłaszcza w drodze powrotnej.
Przyczepa jest lekka, ma dach od deszczu i wiatru, pasy 3 punktowe + dodatkowy przez brzuch wspólny dla obojga.
Dokładnie taka . Nawet wiek pasażerów ten sam co u mnie.
Cały wic tego wynalazku to mądry przegub sprężynowy, który sprawia że przyczepka jest niewrażliwa na przechyły oraz wywrotki samego roweru. Pewnym minusem jest fakt, że rower jest bardzo wrażliwy na ruch przyczepki "w stój", tzn. oparty o płot rower moze się wywrócić tylko od tego, że dziecko włażąc do przyczepki nadepnie na dyszel, albo zakołysze przyczepką. Wtedy jest wielkie rrrrum! i rower znowu leży, ale przyczepka stoi bezpiecznie. Po jakichś 30-stu wywrotkach człowiek wyrabia sobie odruch opierania roweru na czas załadunku pod superhiper bezpiecznym kątem 😁
Nie odważyłabym się nigdy wyjechać z tym na ulicę gdzie jeżdżą samochody. Konstrukcja jest z duralu i dzieci są w niej bezbronne, wystawione jak bufor, nawet sobie nie chcę wyobrażać brrr. TYLKO CHODNIKI.
(Pan Stop już z daleka krzyczy "Oo rydwan nadjeżdża" :hihi🙂
Przy przejściu przez ulicę gdzie między pasami jezdni jest wysepka trzeba się upewnić że stoją i ci z lewej, i ci z prawej. Bo skład z przyczepą nie mieści się na wysepce!! Na szczęście jaskrawa chorągiewka na półtorametrowym kiju i inne odblaski zwracają uwagę i kierowcy reagują od razu. Ale sprawdzać trzeba 3 razy...
Co jeszcze: rowerowi jest ciężko, nie ma co się oszukiwać. Trzeba naciskać na pedały, żeby ruszyć z miejsca, no i hamulce dostają też swoje.
Trzeba też uważać na krawężniki. Jadąc z dziećmi uważam i najeżdżam pod kątem prostym, oglądam się itp. Ale na pusto zdarzyło mi się wywrócić przyczepkę.. 😡 Spieszyłam się i najechałam na chodnik niestarannie, za szybko i pod kątem - jedno koło trafiło na wysoki krawężnik, a drugie wjechało tym obniżonym łagodnym podjazdem. Do tego moja prędkość i łup!!! przyczepa na burcie... Dobra nauczka, ale tak naprawdę z dziećmi to ciężko wykonać (na szczęście) bo środek ciężkości zupełnie inny. To jak z pustą bakmanką i załadowaną 😉
No i tyle. Polecam!!
(i uzupełnię o zdjęcia własne)