Siwulka, dawno Cię tu nie było 🙂 Ale ja pamiętałam! Ekipa cudnie wyrosła - ech każda ma takie spojrzenie, że ho! :kwiatek:
Ana, dzięki. Trzecie..hm, to niełatwa sprawa.. Polę bezczelnie "zaplanowaliśmy" i się udało co do miesiąca. Julek pojawił się na podobnej zasadzie - w idealnym czasie. Ale oboje mocno mnie wyczerpali, zawodowo/zarobkowo jestem nieco w plecy i dopiero się odbijam teraz, gdy są 8h dziennie w przedszkolu (luksus, normalnie luksus). Potrzebuję czasu ale wciąż uważam, że trzy to bardzo ładna cyferka (no, jak dwoje od razu to cztery, hm robi się poważnie)... A jednocześnie mój zegar bio leci do przodu. Wiec nie wiadomo co z tego będzie. Życie pokaże.
Magdalena, to na pewno jest tylko taki etap a wszystko tak się szybko zmienia. Życzę powodzenia! Na pewno przyda się zostawianie Maksia z kimś i samotne wyprawy z Julką. Przypomniały mi się dzięki Tobie "stare" czasy (no ale Jul tu ma pół roku):

Wyżalę Wam się tutaj troszkę bo temat okołodzieciowy.
Pierwsza Komunia Święta mojego chrześniaka i prezent 😎... A rodzice chłopaka mają wysoki status materialny - jeśli on czegoś jeszcze nie ma, to tylko dlatego, że rodzice uznali iż po prostu nie potrzebuje. Nie istnieje żadna potrzeba czy marzenie, które np. czekałoby na okazję komunii. Doskonały rower, własny pokój wypełniony m.in. największymi zestawami robo-lego, własna gitara z okazji brania lekcji muzyki, oczywiście takie drobiazgi jak trampolina w ogrodzie - wszystko jest. Wyjazdy z rodzicami do Chin, USA. Tylko, że rodzice mają ogromną klasę. W ogóle nie zwracający uwagi na kasę. Oczywiście zdają sobie sprawę z faktu, że moja stopa życiowa jest "nieco" niższa. I bardzo obraziliby się, gdybym sprowadziła sprawę prezentu do pieniędzy, czyli "ile co jest warte".
Dla nich wystarczyłby prezent typu pamiątka-obrazek-okazjonalny souvenir. Zresztą na to pomysł już mam.
Ale chcę czymś chłopaka ucieszyć (pomijając fakt licytacji w szkole "kto co dostał" 🤔). Jedyne co wymyśliłam (ściągnęłam od
demon :kwiatek: ) to zajęcia z robotyki dla dzieciaków - jest fanem lego i robotów. Ale to jest niepewne, wymaga dokładnych ustaleń z nim i z rodzicami - logistyka, dojazdy itp(?).
Aha i jeszcze gra komputerowa "tematyczna", np
taka o ile okaże się znośna. Edit: hmm grafika z zeszłego millenium 🤔
Kurczę a może mu wykupić lot na paralotni? Nie, idiotyzm. Wyprawę na ptaszyska nad Biebrzą, na którą ja go zabiorę? Ech.
Jesli komuś się przyśni jakieś wybawienie dla mnie, będę wdzięczna.