Uwaga OSZUST! Handlarz zapewniający "dobry dom" dla konia, SKOKOWA i inni

We wtorek moja klacz trafiła w ręce handlarza ze Skokowej. Po wielu problemach udało mi się odzyskać Rudą, ale postanowiłam, że zrobię wszystko żeby uniemożliwić mu handle końmi i oszukiwanie ludzi. Piszę, więc tu i liczę na to, że znajdą się inne osoby, które słyszały o tym człowieku lub miały z nim do czynienia. Mam nadzieję, że razem uda nam się coś osiągnąć.
Opiszę jak cała sytuacja wyglądała u mnie, żeby inni nie dali się nabrać. A więc, od roku próbowałam zdiagnozować i wyleczyć Rudą, jakiś miesiąc temu dostałam ostateczną diagnozę, że kontuzja jest nieuleczalna, ale nie ma żadnych przeciwwskazań do wykorzystania jej w hodowli. Nie stać mnie niestety na utrzymanie dwóch koni, albo wyhodowanie sobie źrebaczka, więc zaczęłam szukać dla niej nowego, dobrego domu. Moja koleżanka powiedziała właścicielom stajni w okolicach Brzegu Dolnego, że mam konia do sprzedania za bardzo małe pieniądze i oni mieli popytać wśród znajomych. Na drugi dzień (we wtorek) dostaje telefon około 13 od jakiegoś mężczyzny, który poinformował mnie, że właśnie patrzy na Rudą i że jeżeli uzgodnimy cenę to może ją zabierać od ręki. Umówiłam się z nim na 17. Przyjechali punktualnie, już z przyczepką. Rozmawiała z nami kobieta, która powiedziała, że wiedzą o tym koniu od znajomych i po zapytaniu w jakim celu chcą wziąć Rudą, powiedziała, że mają 6-letnią wnuczkę, która kocha konie i będą ją czasami oprowadzać na grzbiecie, dodatkowo miała być towarzystwem dla Siwej kobyłki i mieli także zbierać odchody i przeznaczać na nawóz pod pieczarki. Dodatkowo kobieta pokazała zdjęcie wnuczki w portfelu, czym do końca przekonała nas o swojej wiarygodności. Po zobaczeniu ich odnosi się wrażenie, że są to prości ludzie ze wsi, którzy nie wiedzą jak załatwia się interesy, więc tym faktem wiele niedociągnięć można wytłumaczyć. Dziwne było tylko to, że zamiast patrzeć na konia, zdecydowania bardziej interesował ich paszport Rudej (ma bardzo dobry rodowód m. in. Rubinsteina i Donnerhalla), sprawdzili także aktualne szczepienia. Bardzo ważne było także to żeby ostatnim właścicielem wpisanym w paszporcie był Polak a nie obcokrajowiec, gdyby figurował tam Niemiec, nie zdecydowaliby się na wzięcie Rudej. Nie chcieli też podpisania umowy, powiedzieli, że paszport im wystarczy, co tak naprawdę mnie uratowało i dało możliwość odzyskania Rudej. To wszystko działo się tak szybko, że nie miałam nawet chwili do zastanowienia. Ruda wyjechała. Następnego dnia (w środę) dostałam od nich telefon z prośbą o podanie peselu poprzedniego właściciela, który wpisany był w paszporcie. Po moim zapytaniu w jakim celu jest on potrzebny i wyrażeniu chęci odwiedzenia Rudej kontakt się urwał. Zadzwoniłam jednak z innego numeru i po prośbie spisania umowy usłyszałam, że ja jestem pominięta jako właścicielka, po nie figuruje tam jako właścicielka (zostałam wprowadzona przez koleżankę w błąd, powiedziała, że jeżeli nie startuje w zawodach nie muszę przepisywać konia na siebie, teraz wiem, że jest inaczej). Powiedziałam im jednak, że w Polsce paszport nie świadczy o posiadaniu konia, umowa jest wiążąca. Handlarz powiedział jednak, że pesel dostanie i tak od ozhk, jeżeli ja mu go nie dam. Postanowiłam, że sprawy tak nie zostawię i że rano zadzwonię do związku i to załatwię. Ale po 40 minutach handlarz zadzwonił i powiedział, że może mi oddać konia. Dzisiaj Ruda pojechała w końcu do dobrego domu, do hodowcy pasjonata, więc jestem już spokojna o jej los, ale sprawy handlarza tak nie zostawię. Rozmawiałam dzisiaj z ozhk, oni jednak nie przejęli się tą sprawą, nie wiem co mam o tym myśleć, ale fakt, że sami chcieli oddać mi Rudą świadczy o tym, że czegoś się boją, musieli oszukać wielu ludzi, może handlują nielegalnie.
Mam więc prośbę do osób, które miały do czynienia lub słyszeli wcześniej o takiej osobie żeby napisali do mnie na PW, może razem uda nam się doprowadzić do uniemożliwienia handlu chociaż jednej osobie. Jeżeli chcecie jakieś dokładniejsze dane tego handlarze również zapraszam na PW. Mam nadzieję, że mój post uczuli Was na tą osobę i nie dać się mu nabrać na historię z wnuczką i wygląd wiejskiego chłopa, który nie ma pojęcia o handlu.
Ale o co właściwie chodzi? Że handlarz udaje, że nie jest handlarzem 🤔
,
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
07 kwietnia 2012 08:10
ale o co chodzi w ogóle bo przebijanie się prze gigantyczną epistołę jest ponad moje siły.
Moment - koń bez aktualizowanych dokumentów. Ktoś go kupił i mając problem w OZHK miał prawo mieć wątpliwości co do uczciwości poprzedniej właścicielki... stąd decyzja (moim zdaniem całkiem słuszna) o oddaniu konia i poszukaniu innego, który będzie miał wszystkie dokumenty w porządku...
Gdzie tu przekręt, czy oszustwo kupującego, bo nie rozumiem??  🤔
Kupuję konia od A, a paszporcie i OZHK wyraźnie widnieje B - przy czym A nie chce podać danych B i mam problem z przepisaniem konia na siebie
Zatem z konia rezygnuję - nie będę walczyć z wiatrakami, ani narażać że zostanę oszukana...
Więc co chodzi o to że ten pan udaje wiejskiego chłopka i kupuje konie? Ale co w tym jest nie tak? Sorki za moje pytania nie krzyczcie ale post kate1121 powinien być dla ludzi od określonego poziomu IQ.  😡 🤣
Chodzi o to, że kupujący po zapytaniu w jakim celu kupuje konia mówi, że dla wnuczki i do towarzystwa dla klaczki. Na drugi dzień dowiaduje się, że miał już kupca, który chciał wziąć konia pod siodło, a został powiadomiony, że koń kategorycznie pod siodłem chodzić nie może. Dodatkowo warunki w jakich konie są tam przetrzymywane są straszne, stajnia jest rozpadającą się ruderą, a podejście handlarza do zwierząt jest nie do opisania. Jak przyjechałam zobaczyłam konia przywiązanego sznurkiem za szyje do ściany i usłyszałam, że musieli tak zrobić, bo koń wyrywa się do innych. Oni skupują konie poniżej ceny mięsa, więc pewnie jeżeli nie uda im się sprzedać konia w tydzień co wysyłają go w odpowiednie miejsce i i tak mają zysk. Dodatkowo po tym jak mnie potraktowali (wyzwiska nie z tej ziemi, słowa na k, życzenia żebym zdechła pierwsza itd) świadczą dla mnie jednoznacznie, że ludzi ci nie mają żadnych zahamowań i jeżeli będzie taka potrzeba nawiążą współpracę z rzeźnią. Napisałam to, ponieważ myślę, że wiele osób zostało oszukanych w podobny sposób co ja i chciałam ostrzec innych przed tym handlarzem, ale jeżeli uważacie, że jego postępowanie jest w porządku to ja Was nie rozumiem.
A poza tym znam handlarzy, którzy mówią, że handlują końmi, pośredniczą w sprzedaży, mówią o tym otwarcie, nie oszukują. Tacy ludzie są jak najbardziej w porządku, zawód jak każdy inny, ale oszukiwania i krzywdzenia zwierząt ja tolerować nie będę.
czyli w telegraficznym skrócie: wszystko rozbija się o to, że myślałaś że sprzedajesz konia w dobre ręce, chociaż tego nie sprawdziłaś,
a domyślasz się, że koń mógłby skończyć na włoskim stole, na co nie masz dowodów.
moim zdaniem sama jesteś sobie winna - zaufałaś, nie sprawdziłaś, do nikogo pretensji mieć nie możesz.
Nie przeczę temu, że byłam naiwna, że postąpiłam w ten sposób. Niemniej jednak uważam, że jego zachowanie było nieuczciwe i napisałam to po to żeby uczulić Was na takich ludzi i być może zapobiec sprzedaży mu kilku kolejnych koni, o ile oczywiście zależy Wam na tym w jakie ręce trafią wasze konie. Dla mnie to wszystko działo się za szybko, zostałam postawiona przed faktem, to była sprzedaż mojego pierwszego konia, więc trudno było mi dostrzec pewne nieprawidłowości, za bardzo im zaufałam.
nic nie rozumię, bo dla mnie logiczne jest, że jeżeli sprzedaję konia, bo coś tam i ma trafić w tz. dobre ręce. To nie wystawiam go za bramkę tylko jadę z niezapowiedzianą wizytą do potencjalnych przyszłych właścicieli, sprawdzam na miejscu czy rzeczywiście warunki nie są wirtualne, przeprowadzam wywiad środowiskowy. Jednym słowem "prześwietlam potencjalnego kupca" i prosze o możliwość odwiedzania konia z marchewką w przyszłości żeby podziękować mu za wspólnie spędzone chwile. Inne postępowanie kulturalnie 🙄 nazywa się conajmniej niefrasobliwością.
Ależ oczywiście, że zapytałam czy będę mogła odwiedzać, usłyszałam, że tak. Poza tym ludzie ci przyjechali z polecenia, więc myślałam, że będą wiarygodni. Nie oczekuję od Was słów pocieszenia, współczucia, czy nie wiem czego jeszcze. Po prostu napisałam to w formie ostrzeżenia innych przed tym człowiekiem.
ms_konik   Две вечности сошлись в один короткий день...
07 kwietnia 2012 10:22
Pomijając już fakt naiwności  Kate1121, niewątpliwie ostrzeżenie jest uzasadnione.
I uczuli na pewno osoby, które szukają dla swoich koni-emerytów-pokontuzyjnych dobrych domów.
Nie tak dawno na fejsie Agnieszka Janiszewska-Kuhl ostrzegała również przed oszustami,
którzy "adoptowali" jej konia i mimo odpowiednich zapisów w umowie, wyekspediowali
owego konia do handlarza (no nie śledziłam strzasznie uważnie, ale jakoś tak było).
W tym przypadku sprawa również zakończyła się szczęśliwie, konia udało się wydostać z opresji. 


Edit:
tak mi jeszcze przyszło do głowy, żeby zmienić tytuł na jakiś bardziej czytelny, coś w klimacie:
"Uwaga OSZUST, niby "dobry dom", Skokowa i inni "
można wtedy też inne takie sytuacje wpisać.
 
eeejj ludzie, dziewczyna sprzedała konia, który miał służyc tylko do hodowli, absolutnie nie pod siodło. sprzedany został jako kon do towarzystwa, ewentualnie do dwóch kółek pod wnuczką. Ludzie podawali się za prywatnych włascicieli, a okazało sie, że chcą konia do dalszego obrotu, a nie jako kosiarkę, czyli kłamali i oszukali dziewczynę. nie widzicie w tym nic złego?

nie pojechała i nie sprawdziła, ale z drugiej strony zwyczajnie zaufala ludziom,  to raz, a dwa, że przecież nie oddawała konia za darmo(wtedy najczesciej sie takie sprawdzenie tereniu robi), tylko sprzedawała. nie spotkałam sie jeszcze, żeby sprzedawca jezdził sprawdzać stajnie do których ma teoretycznie kon byc sprzedany. ludzie sprzedają konie zarobkowo bardzo często i jakoś srednio wierzę w to, żeby człowiek operujący dziesiątkami koni sprawdzał każdy "dobry domek"
Tak masz rację wszystko zależy od stosunku emocjonalnego do danego konia. Niektórzy po prostu wymieniają na nowszy model.
Ale oszuścią byli, są i bedą wszedzie, w każdej dziedzinie, czy to handel konmi, czy autami, czy skarpetkami. Ludzie są naiwni i inni to będą zawsze wykorzystywać. Dałaś się nabrać i to w zasadzie tylko twój błąd. Co ty chcesz z tym zrobić? Dałaś im konia bez umowy, cisz się że udało ci się ją odzyskać, bo w zasadzie to mógł ci koń przepaśc jak kamień w wodę i nawet nie miałabyś jak udowodnić że byłaś właścicielką. Zgłoś na policję skoro cię to tak męczy, że ktoś cię zwyzywał. Policja się tym zajmie, bo ozhk nie jest organem ścigania i nie ma nic do handlu zwierzętami. A na przyszłośc masz nauczkę, że na ładne oczy się konia nie sprzedaje jeżeli ci na jego losie zależy.
Myślę, że jednak kate1121, zależy. Jakby nie zależało, to by nafaszerowała konia medykamentami i sprzedała jako "zdrowego" bo cała masa ludzi badań nie robi.
Ja tam jestem za tym, żeby o takich handlarzach pisać - i wiedzieć, że są i jak działają. Bo zazwyczaj działają z zaskoczenia i w takim zamieszaniu, jeśli ktoś nie jest doświadczony to łatwo go "omotać". Po jakimś czasie zaczyna się handlarzy z daleka wyczuwać. Przy czym problem dotyczy właśnie koni sprzedawanych za przysłowiową "złotówkę" lub oddawanych.
Epk, bo takie konie za złotówkę to najlepsza okazja - chociazby w rzeźni przebitka kilkutysięczna czasami. Juz nie mówiąc o fakcie, że takiego konia "opchnie" się komus naiwnemu jako zdrowego.

Owszem piszmy, informujmy, niech ludzie wiedzą, że istnieją "handlarze", ale Kate liczy, że my jej w jakiś sposób pomożemy zabrnić facetowi handlować końmi. To raczej niemozliwe i jak chce z nim walczyć to niech idzie do odpowiednich organów.
Zmieniłam już tytuł. Ok, jeżeli nie da się tego zahamować to rozumiem, po prostu myślałam, że jest jakaś szansa na to. W takim razie niech pozostanie to tylko przestrogą. ms_konik, Isabelle i epk dziękuję za zrozumienie  :kwiatek:
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
07 kwietnia 2012 11:30
no teraz rozumiem o co biega.
Moon   #kulistyzajebisty
07 kwietnia 2012 11:40
Taa, przynajmniej nie trzeba czytać tej kupy literek ;-)

Generalnie zgadzam się z Isabelle - Ktoś kto sprzedaje konie zarobkowo (sportowe np) za mniej lub bardziej grubą kasę raczej nie jeździ  "prześwietlać" przyszłych właścicieli, bo najzwyczajniej w świecie by mu się to przestało opłacać. (Biorać np pod uwagę koszty paliwa...  😉 )
Będąc pańcią jedynego ukochanego konisia, który ma pójść pod młotek pewnie szuka się jak najlepszego domu dla pupila.

A jednak przeczytałam :P Da się to przeczytać, jakby to jakoś sensownie rodzielić akapitami, to byłoby bardziej po ludzku :P

- Motyw 6cio letniej wnuczki - A nie pomyślałaś, co będzie jak wnuczka połknie bakcyla, będzie chciała jeździć więcej i więcej i bardziej intensywnie jak podrośnie?
- Moytw prostości tych ludzi - Niby prości do oprowadzania, ale papier ważny? Nie zapaliła Ci się czerwona lampka?

Suma summarum sama dałaś ciała z tym peselem i przepisaniem konia na siebie, ciekawe jakby to się potoczyło jakby z tej strony było wszystko ok. W każdym razie masz nauczkę na przyszłość. Obecnego konia masz już przepisanego na siebie?  😎
To tytuł jest tak bardzo ważny dla zrozumienia istoty sprawy. 
To ciekawe podejście osób, którym nie bardzo się chce by przeczytać opisane zdarzenie , a co dopiero zrozumieć przez co musiała przejść dziewczyna i co ją skłoniło  by zdecydować się na taki krok i to opisać  . Dopiero moment zetknięcia się osobistego z zaistniałą sytuacją  otrzeźwi i umożliwi by dostrzec problemu , a innym może pomoże wyciągnąć poprawne wnioski , by koń nie trafił w ,,dobre rączki” 

Po części to jej wina, że nie sprawdziła ludzi ale człowiek zaufał ...  😫
No właśnie - ja zastanawiam się jak żyć na tym świecie nie ufając NIKOMU - dosłownie.
A to dlatego, że tez zostałam oszukana i to przez dobrze mi znana osobę - myślę, że to wszystko o czym piszą dziewczyny jest oczywiste dla kogoś, kto ma doczynienia z handlem końmi częściej - jak ktoś musi sprzedać nagle swojego konia a wcześniej tego nie robił , do tego nie ma duszy handlarza i sam jest uczciwy, zwyczajnie nie wie o wielu procederach uprawianych przez handlarzy.  Pisze to tez przez swój pryzmat.
Moja sprawa jeszcze się nie zakończyła ale mam nadzieję na jej pozytywne zakończenie i być może będę mogła ją tutaj opisać -  ku przestrodze. Bo nauczkę to mam taką, że przez kilka najbliższych wcieleń o niej będę pamiętać.
Moon na razie nie ma konia, jeżeli kiedyś zdecyduje się na kupno kolejnego na pewno będę pamiętać o przepisaniu go na siebie.
A czerwone lampki w głowie zapaliły mi się dopiero jak przyjechałam do domu i całą sprawę na spokojnie przemyślałam, podczas wizyty tych ludzi byłam tak roztrzęsiona, że nie myślałam zbyt logicznie. Teraz na pewno zastanowiłabym się 100 razy przed sprzedaniem konia do kogo ma iść i jeżeli miałabym taką możliwość to przed sprzedażą pojechałabym zobaczyć warunki. Na błędach człowiek się jednak uczy.

Savannah rozumiem Cię doskonale i trzymam kciuki żeby udało się odzyskać konia!
Po części to jej wina, że nie sprawdziła ludzi ale człowiek zaufał ...   😫


rozumiem, że jej wina, bo postąpiła jak człowiek normalny, nie podejrzliwy.

ale jezu, w jakim to kierunku zmierza, oszusci wszelacy są niewinni, to wina głupoty drugiej strony, że "nie wiedziala, nie zrobila, nie podejrzewala"

oszustwo to dla mnie wina oszusta. w każdej dziedzinie. nie spodziewam sie nigdy po ludziach najgorszego, i często tak wpadamy. mąż ma tak samo "dobrowidzący" charakter. kazdy drugiego mierzy swoją miarą.

i uważam, że powinno sie oszustów piętnować, pokazywać, mówić o nich, żeby może własnie tym ludziom niewinnie wierzącym w dobroć drugiej strony, uzmysłowić prawdę, oraz utrudnić oszustom dalsze działanie!
nie rozumiem absolutnie, jak można na dziewczynę najechać, że "sama sobie winna", skoro to wina oszusta! a ona w dobrej wierze, chciała uprzedzić, że może własnie ktos z nas, bedzie chciał konia hodowlanego/po kontuzji sprzedać, a ktoś taki może go puścic jako użytkowego. Dziewczyna chciała, żeby nikt nie popełnij jej błędów, i utrudnić oszustowi dalsze machloje.

jak trafię na stół do chirurga i obetnie mi zdrową nogę to też moja wina, bo zaufałam i powierzyłam swoje zdrowie? NIE, to wina chirurga i jego błąd.

przepraszam za długą wiadomość, ale widzę taki nurt coraz cześciej, na swój sposób "tłumaczący" i "usprawiedliwiający" paskudne zagrywki, tym, że druga strona nie przewidziała, że ma do czynienia z oszustem i ludzką mendą, i dla mnie jest to strasznie smutne 🙁
Popieram zdanie Isabelle.
kate cale szczescie, ze wszystko dobrze sie skonczylo, bardzo wspolczuje przezyc.
Bardzo dobrze, ze napisalas tego posta i uczulilas inne osoby, moze choc jeden kon mniej trafi do tych lub im podobnych ludzi.
Kurcze sory za ten najazd na ciebie Kate1121. Wielkie dzięki za ten temat  🙇. Szczerze mówiąc nie myślała że takie sytuacje mają miejsce . Ale gdybym miałą kupić konia napewno przyjechałabym obejrzeć go z zaskoczenia 👀 ponieważ słyszy się o podawaniu środków wspomagających przez chwilę i wtedy wychodzi że koń idealny za niską cenę więc biorę. Następnie przyjeżdżam do stajni a koń kueje i ledwo co stoi na nogach. Ogólnie uważam że najlepszą płętą dla tego teatu będzie mniejsza dawka zaufania dla potencjalnych kupców 🤬
Cieszę się, że w końcu udało się zrozumieć w czym leży problem. Mam nadzieję, że z czasem w tym wątku pojawi się więcej namiarów na innych handlarzy, dzięki czemu uda się uchronić chociaż kilka koni przed trafieniem w ich ręce 😉
olunia4
No słyszy się , ale o jakich to przypadkach mowa , bo cena niska , wybacz ale chyba takie stawianie sprawy , ze się słyszy to bzdura , bo jak konia się w obecnym czasie kupuje i jest się świadomym decyzji , czego się oczekuje i szuka , gdzie się kupuje i od kogo , to chyba takich skrajnych przypadków nie ma ,co innego jak koń ma trafice z przyczyn uniemożliwiających mu normalne użytkowanie do ,,Dobrego Domku” i jednak bym to rozgraniczyła w tym wątku
.
Z tym sprawdzaniem warunków gdzie ma trafić koń to też nie do końca 100% sposób na zapewnienie koniowi dobrego miejsca. Ja sprzedałam swojego ogiera ludziom do sportu, poszedł do dobrej stajni, kupili go ludzie z pieniędzmi i na dodatek za niemałą kwotę, no niby koń trafił idealnie. Tyle tylko, że 3lata później odkupiłam koński wrak za jakieś grosze. I teraz konisko u mnie spędza emeryturę.
Więc gwarancji nie ma.

A też kiedyś miałam okazję sprzedawać starszą kontuzjowaną kobyłę jako spacerowego konia lub na matkę. Cena niska, bo tyle koń był warty. Też przyjechał pan, co przez telefon twierdził, że on sobie konika chce przed domem mieć, bo kiedyś miał jednego ale sprzedał czy coś (nie pamiętam szczegółów), itd. No zaprosiłam na obejrzenie konia. Facet przyjechał z przyczepą, na dodatek już z jednym koniem gdzięs kupionym. Kobyłę oglądał fachowym okiem, targował się też jak stary handlarz. Dyplomatycznie nie zeszłam z ceny, żeby kobyły nie zabrał, bo na pewno poszłaby w podobne ręcę jak kobyła Kate. Dla swojej kobyłki znalazłam naprawde kochające ręce na szczęscie.
Niestety nie wiem skąd był ten handlarz i jak się nazywał.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się