Doszła do mnie dziś plota, iż pan Józef Sakowiec rozpowiada jakobym nie płaciła u niego za pensjonat. Otóż chciałam tę plotę tutaj publicznie natychmiast zdementować. Na dowód, gdyby ktoś był ciekawy i niedowierzał, mam serię dowodów wykonania przelewu. Mój bank długo trzyma historię, więc dysponuję pełną, odkąd płaciliśmy na konto - od stycznia 2009 😎 Wiem, że były już historie z wizjami pana gospodarza, jakoby ktoś za pensjonat nie zapłacił - mimo że zapłacił.
Radzę zachować dowody wpłaty tym, którzy pozostają w tej wspaniałej stajni, w której jest tak
czysto (może, o ile się pod ściółkę zbyt wnikliwie nie zajrzy, bywa czysto w sobotę rano - polecam odwiedziny w czwartek na ten przykład, u dużych koni w sumie już w poniedziałek, ze 2 godziny po sprowadzeniu do boksów wygląda
ciekawie; czasem się słoma czarna uda, bo przeciez nie trzeba czekać ze zwijaniem bali aż wyschnie, prawda? Czarna i pachnąca pieczarką też zejdzie, podobnie jak zapleśniałe siano - to wszystko nie ma związku z kaszlem koni, absolutnie),
bezpiecznie dla koni (wszystkich aspektów tego bezpieczeństwa nie wymienię, bo jest limit długości posta, ale powinno dać do myślenia, że częsta jest sytuacja, że większość załogi stajni jest kulawa... przykładowo kilka dziwnie skorelowanych przypadków przestawienia miednicy, na pewno nie mających związku z niewyrabianiem zakrętu w drzwiach boksu podczas zganiania koni pełnym pędem, byle szybciej, DO SIEBIE!! DO SIEBIE!! plus bat na zapęd - czasem jak koń już we własnym boksie jest - to się nazywa "magiczna różdżka" - a jak konie kochają gospodarza! Lecą!! ...byle dalej od niego, mało nóg nie pogubią; co najmniej dwa przypadki wpakowania nogi w kratę oddzielająca boks - nic nie zostało z tym zrobione, kraty są jakie były, z nieszczęśliwym rozstawem i zbyt nisko się zaczynają, Twój koń może być następny - też myslałam, że moim się pewnie uda, niestety jeden "zahaczył"😉,
bezpiecznie dla ludzi (tylko czasami jacyś podpici goście hotelu - koniom przecie wcale tacy nie grożą - dorwą się do samochodu i urwą z niego wycieraczkę, drobiazg, naprawdę, a wszyscy kochamy robotników budowalnych).....
O tak, mogłabym o tej stajni epopeje pisać - i to w odróżnieniu od gospodarza - bajkopisarza, same prawdziwe. Spędzałam tam masę czasu, często w nietypowych godzinach i naprawdę wiele widziałam. Może ktoś ma jakieś pytania? O samych pensjonariuszach nadstajennego hotelu można by duuużo mówić 😎
...aha, i dobrze jest wiedzieć, że uprzejmość Pana gospodarza maleje w zastraszającym tempie względem ludzi, którzy najdłużej trzymają u niego konie (i regularnie płacą). Nie radzę dać się zwieść początkowo wysyłanym pozytywnym sygnałom. Prędzej czy później pojawi się chamstwo - chociażby pod postacią denerwującego czepialstwa "posprzątaj to!" - zawsze na TY, choć nigdy z panem Józefem bruderszafta nie piłam i wyraźnie mowiłam, że sobie nie życzę. Gdyby na sprzątanie po sobie i innych dawali potwierdzenia, to musiałabym na czas bytności tam na nie szafę założyć. Może być też chamstwo pod postacią przepchnięcia przez korytarz mojej siostry, w której obronie stanęli obcy ludzie. Nie pierwszy wtedy raz zresztą obcy ludzie się za nami tam wstawiali. Oj, wstyd, naprawdę, wstyd.
A największą naszą zbrodnią, będzie cytat, jest to, że "mamy hopla na punkcie tych koni!", bo pan gospodarz kocha takich, co to płacą, wystarczy im, że koń żyje i widują go raz na dwa tygodnie, najlepiej biorąc na jazdę ino i odstawiając na miejsce bez zbytecznego oglądania. Aha, jak chcecie brać na jazdę... to niech to będzie w dzień w zimie. Bo lampy są, ale nie można ich zapalać. Bo rachunki przychodzą. Jak się mimo wszystko zapali, to czasem się zdarza, że gospodarz światło zgasi, kiedy koń (dość problematycznie stępowany, jedno z pierwszych wyjść po dwumiesięcznym postoju w boksie) jest dwa metry od stajni - a niech się jeszcze zdąży spłoszyć. Można też zapalić wtedy czołówkę. Dobrze, chodziłam z koniem o blasku księżyca w teren stępować. Jak widać - i tak się naraziłam.
Miłych wrażeń obecnym i przyszłym pensjonariuszom
Sakowcówki w Łapinie.
I po reklamie 🙂