kuć czy nie kuć?
kucie podnoszące piętki tak naprawdę ustawia konia na palcu 😤 czego skutkiem ubocznym jest właśnie potykanie się no i niestety przeciążenie ścięgien i trzeszczek... o konsekwencjach chyba pisać nie trzeba?? Moim zdaniem obojętne czy koń ma długie i miękkie pęciny, czy krótkie i strome najzdrowsze i najbardziej odpowiednie dla niego będzie kopyto "naturalne" czyli takie, w którym punkt podparcia i odbicia są na swoim miejscu 😉 Czyli: krótki pazur, niskie piętki...no i dostosowanie treningu do możliwości konia 😉
Kułam poprzedniego konia ortopedycznie, właśnie w taki sposób. Natomiast tu mam zagwozdkę, bo ma długie pęciny, ale nie miękkie, nie kładzie się. Nastawiam się na jakieś działania profilaktyczne, po prostu.
jak dla mnie najlepszą profilaktyką będzie poprawne struganie i mądrze prowadzony trening 😉
Znalazłam w kąciku zaprzęgowca i ciekawam co o tym myślicie. 🤔
Widziałam to kiedyś. Szkoda, że do marketu tymi końmi nie wjechali :/
O matko! Szczyt debilizmu! Jak można być tak kompletnie pozbawionym wyobraźni?? Dobrze, że ten koń nie połamał sobie nóg!
połamać nie połamał, ale z dużym prawdopodobieństwem ponaciągał sobie więzadła i ścięgna 😀iabeł:
wjeżdżanie na śliskie powierzchnie podkutym koniem? 😉
mysle, ze gdyby pan wiedzial, ze to jest takie sliskie, to raczej by nie wjechal. patrze na ten filmik, i widze jakis tam wypadek, i duzo bardzo zaangazowanych osob, rozsadnie przemyslana akcje. nikt na tego konia nie pokrzykuje, nie klepie go niczym, podtrzymuja go itp. sadze, ze wiecej nie bedzie probowal tam wiezdzac. i nawet nie wiem co ma to do tematu kuc czy nie kuc.
Tym bardziej, że z opisu można się domyślić, że jest to "konny wypadek" na Menorce = Minorce, wyspie obok Majorki.... Jestem ciekawa czemu przy tym wypadku takie głosy "aaaa debilizm!", a jak konia ruchome piaski wciągnęły, bo ktoś sobie po plaży chciał pogalopować, to głosów "aaaa debilizm, trzeba było trasę sprawdzić!" nie było. 😉
i nawet nie wiem co ma to do tematu kuc czy nie kuc.
Ja sobie pomyślałam tak - gdyby te konie były bose to by sobie przeszły i poszły, czyli nie kuć 😎.
Poza tym nie wiem co miało na celu sypanie podłoża milimetrową warstwą. To chyba była tylko desperacja tych ludzi.
Może jakby posypali solą drogowa to by się rozpuściło 😀iabeł:.
A tak juz na poważnie, to nie był wypadek, tylko zwykła bezmyślność - tak właśnie uważam, bo nie obczajam jak - majac podkute konie - można nie wiedzieć, że na takim podłożu koń w podkowach ma zerową przyczepność.
No chyba, ze je podkuł 5 minut wcześniej i wjechał na tą kostke prosto z ziemi.
Ja w ciągu całego swojego życia miałam podkutego jednego konia przez kilka miesiecy i wystarczyło raz wejść na zwykła szose, by uruchomić moją wyobraźnie. Przy pierwszych krokach kobył mi się rozjechał wszystkimi nogami. Jedno poślizgniecie zapaliło mi czerwoną lampke - nie, nie idziemy dalej. Nie jestem najinteligentniejszym człowiekiem na świecie, ale jakoś od razu zobaczyłam w myślach jak mi sie koń przewraca i nie moze wstać, bo przecież jest jak w łyżwach na lodowisku (człowiek sie podniesie, bo ma ręce i ząbki na łyżwach) koń w tej sytuacji jest niemal bez szans - jak ten siwek.
Wkręcanie haceli też guzik dało, bo koń zaczął palcować i ślizgał sie prawie tak samo.
wszędzie widze powody do niekucia, ale ze mnie wredna zołza 😀iabeł:
ale ze mnie wredna zołza
Zzzzło jawnie propagujesz i wspierasz 😎
to naturalne jak sie jest sekciarzem...a caly Nowy Swiat podbily jednak konie kute!...a widiowe sztyfty'i hacele daja przyczepnosc lepsza niz bose kopyto!
.a widiowe sztyfty'i hacele daja przyczepnosc lepsza niz bose kopyto!
Wkręcanie haceli też guzik dało, bo koń zaczął palcować i ślizgał sie prawie tak samo.
Kopyto musi być zdrowe / prawidłowe, żeby miało dobrą przyczepność. To chyba jest dość logiczne i nie trzeba dogłębniej tłumaczyć.
prawda jest taka, że mając kutego konia powinno się asfalty i takie kostki omijać szerokim łukiem (w ogóle wszelkie twarde, nieamortyzujące nawierzchnie, bo szkoda nie tylko kopyt ale i tego co jest powyżej) bo jak wskazują badania amortyzacja u bosego konia kłusującego po asfalcie jest nawet o 70% większa niż u konia kutego stępującego po tej samej nawierzchni.
W wakacje miałam okazję sama się o tym przekonać... mój koń podczas wyścigu został zablokowany, tak że nie mogłam skręcić by go zatrzymać, na prostej nie miałam szans... przed nami była skarpa, jakiś metr w dół, na dole szosa... mój bosy koń zeskoczył, bez najmniejszego poślizgu pogalopował szosa jakiś 1km, do swoich... za nim poszło kilka kutych...fajnie nie było 😤
Wrotki- chcesz się przekonać jaką przyczepność mają konie kute z hacelami na granitowej kostce brukowej ❓ zapraszam- zakład o flaszkę, że moje pójdą galopem bez ale, wystawisz swoje w podkowach ❓
Ja sobie pomyślałam tak - gdyby te konie były bose to by sobie przeszły i poszły, czyli nie kuć 😎.
nie wiesz co by bylo, gdyby byly niekute. fakt, facet nie pomyslal, nie spodziewal sie. tyle na ten temat.
Ja w ciągu całego swojego życia miałam podkutego jednego konia przez kilka miesiecy i wystarczyło raz wejść na zwykła szose, by uruchomić moją wyobraźnie. Przy pierwszych krokach kobył mi się rozjechał wszystkimi nogami. Jedno poślizgniecie zapaliło mi czerwoną lampke - nie, nie idziemy dalej. Nie jestem najinteligentniejszym człowiekiem na świecie, ale jakoś od razu zobaczyłam w myślach jak mi sie koń przewraca i nie moze wstać, bo przecież jest jak w łyżwach na lodowisku (człowiek sie podniesie, bo ma ręce i ząbki na łyżwach) koń w tej sytuacji jest niemal bez szans - jak ten siwek.
moj kon regularnie musi niestety chodzic po asfalcie, bo to jedyna droga chocby na nasz "plac" w domu i teren. i nie widze zadnego problemu w tym. co prawda kasik ma racje, i staram sie jak najmniej jezdzic po takiej nawierzchni, tylko i wylacznie stepa, ale nie zmienia to faktu, ze kon mi sie na asfalcie nie rozjezdza.
asfalt to pikuś ale to był coś ala kostka granitowa..bardzo śliska
dlatego właśnie o granicie napisałam 😉 Pamiętam jak kilka lat temu, gdy byliśmy na rajdzie na Jurze, to dojechaliśmy do Zamku w Ogrodzieńcu, tam właśnie była taka kostka. Konie mieliśmy kute... szły bardzo ostrożnie, na dziedziniec nawet nie wjechaliśmy, bo tam kostka była mocno wyślizgana. Obecnie są bose a taką kostkę mam na podjeździe przed bramą, nawet jej nie zauważają 😉
moj kon regularnie musi niestety chodzic po asfalcie, bo to jedyna droga chocby na nasz "plac" w domu i teren. i nie widze zadnego problemu w tym. co prawda kasik ma racje, i staram sie jak najmniej jezdzic po takiej nawierzchni, tylko i wylacznie stepa, ale nie zmienia to faktu, ze kon mi sie na asfalcie nie rozjezdza.
No a mi się rozjeżdżał ( nie napisałam tego dla samego napisania, tak było i to jest fakt). Bez haceli nie wychodziłam, a po wkręceniu zaczął mi palcować i każdy krok był wydłużany przez ślizg, zanim hacela złapała podłoże. Naprawde to było dla konia nieprzyjemne. Unikał wchodzenia na asfalt, szukał pobocza, no i problem był bo chodził na lewego w parze.
Ponadto jeżdże szosą bardzo dużo, nie wszędzie moge dojechać polną, no i ciężko czasem jechać 10 km tylko stępem.
Na bosaka nie mam żadnych problemów.
Ok, że się koń rozjeżdża na śliskim to wiadomo, ale co z koniem do bryczki pracującym po asfalcie? Na pewno ma być bosy? Powierzchnia nie spowoduje szybszego wytarcia się kopyt jak one sobie tak będą codziennie po asfalcie śmigać...? To przecież ruch wymuszony, jakby nie było.
Kopyto mustanga pewnie da radę.... ale polskiego konia? (nie mówię od razu o podkowach, ale np. buty? )
i dodając do tego możliwość podbicia konia
Na asfalt powinny byc hacele widiowe wtedy nie ma opcji, zeby koń się rozjechał!
I zależy tez od asfaltu: bywa bardziej i mniej śliski.
Zdarzało mi sie jeździć w zaprzęgu końmi okutymi na slajdówki (to sa podkowy west przeznaczone do sliding stopu, czyli podkowa w której koń MA się ślizgać!) i na niektórych drogach da się a na innych niezbyt...
Delta- konie na asfalcie się nie powinny podbijać, podbiją się na twardej i nierównej powierzchni (gruda, twarde podłoże z kamieniami).
Co do ścierania kopyt na asfalcie, to mogę napisać o własnych doświadczeniach. Póki koń stępuje nie ma problemu, krótkie chwile kłusa też spokojnie zniosą, bo kopyta szybko się przystosują. Problematyczne mogą być codziennie, kilkugodzinne wyjazdy ale wtedy w podorędziu są właśnie buty. Rozwiązanie idealne, bo można do środka włożyć wkładki i wtedy amortyzacja będzie jeszcze lepsza. Podeszwy butów są z bardzo twardej gumy, plus kopyto może wewnątrz normalnie pracować= bardzo dobra amortyzacja plus ochrona przed ścieraniem. chyba nikt się nie będzie upierał przy tym, że podkowy są w takim przypadku lepszym rozwiązaniem??
Delta- konie na asfalcie się nie powinny podbijać, podbiją się na twardej i nierównej powierzchni (gruda, twarde podłoże z kamieniami).
Co do ścierania kopyt na asfalcie, to mogę napisać o własnych doświadczeniach. Póki koń stępuje nie ma problemu, krótkie chwile kłusa też spokojnie zniosą, bo kopyta szybko się przystosują. Problematyczne mogą być codziennie, kilkugodzinne wyjazdy ale wtedy w podorędziu są właśnie buty. Rozwiązanie idealne, bo można do środka włożyć wkładki i wtedy amortyzacja będzie jeszcze lepsza. Podeszwy butów są z bardzo twardej gumy, plus kopyto może wewnątrz normalnie pracować= bardzo dobra amortyzacja plus ochrona przed ścieraniem. chyba nikt się nie będzie upierał przy tym, że podkowy są w takim przypadku lepszym rozwiązaniem??
no ale przecież na asfalcie również znajdzie się kamyk, czasem wjeżdża się na brukowane (kocie łby) alejki, zwłaszcza u nas w Krakowie i szczerze nie wierzę w cuda, że koń się nie podbije.
Ja powiem tak - kuc wtedy kiedy trzeba, kiedy nie trzeba zapytam po co? bo szczerze nie wyobrażam sobie zawodów +140 na trawie na koniu nie kutym, buty? zgubiłyby je na pierwszym zakręcie i jak zaraz usłyszę "dobre buty nie maja prawa się zgubić" to odpowiem tak - mieliśmy konia który na trawie potrafił sobie ściagnąć podkowę na której były kalosze + specjalne gumy przykrywające całe kopyto i kawałek podkowy + całość byla kilka razy sklejana taśmą. Efekt? dwa razy na cztery wróciliśmy z parkuru bez podkowy.
po pierwsze widia to nie tylko hacele i jak sie szyftami cala podkowe obsadzi, to nie ma chodzenia z palca, po drugie w podkowie kopyto tez pracuje i slizga sie po stali okucia, po trzecie nie wszyscy jezdza na prymitywnych siiersciuchach co to miotle jedza, a podkow sie brzydza.
wrotki, nie wiesz do drzemie w prymitywnych sierściuchach 😉
znasz kogos kto jechal chociaz CIC* bosym koniem?...bo ja na prosbe wlascicielki wlasnie tak pojechalem i caly pozostaly sezon mozna bylo sobie w buty wlozyc!
Delta, Wrotki- o ile mnie pamięć nie myli dyskusja dotyczyła kucia na twarde nawierzchnie, dokładniej chodziło o ślizganie się na takiej nawierzchni 😉na skoki na trawie powyżej 130cm pewnie sama bym okuła, na szczęście mam durne sierście co tylko rajdy chodzą i amatorki west...jak im coś na drodze wyrośnie to skoczą, nawet te 130cm dają radę i żyją, nie ma znaczenia czy boso czy w butach 🤣 Ale co ja mogę wiedzieć o magii podków, w końcu kułam moje 3niedorajdy kilka lat.... A Wy jakimi doświadczeniami z butami możecie się pochwalić??
Delta- ja bym się poważnie zastanowiła czy skakać na koniu co sobie podkowy zdejmuje, dla mnie samo ściganie się mojego kutego wówczas konia było powodem do zmartwienia.