Koniec z jeździectwem?
Każdy ma chyba chciaż raz w życiu taki kryzys 😉 ja też. Chciaż od jakiegoś roku nie mam żadnych wątpliwości, że chcę. Teraz jedynie może odstrasza mnie temperatura u nas rano od 2 dni o 8😲0 jest - 25 🤔 w związku z powyższym nie chce mi się jeździć bo mimo hali krytej w tej puszce jest chyba drugie tyle na minusie palce odpadają. A po za tym szkoda mi konia ganiać po tym zimnie...niech stoją w ciepłych dereczkach. W końca ma być odwilż za tydzień hihi. Jedyne czego mi brakuje w stajni to koleżanka/ki przybliżone wiekiem do mnie 🙂 ale jestem cierpliwa hihi
Arroch, miałam podobne "jazdy" na punkcie tamtego konia i podobne problemy. Zdecydowałam co zdecydowałam wciąż pełna wątpliwosci czy dobrze robie. Teraz z perspektywy czasu nie żałuje. Kon jest szczesliwy a ja moge szukac szcześcia z drugim młodym i zdrowym koniem.
Nie wiem jaka konkretnie jest wasza sytuacja z punktu widzenia medycyny. Jakie szanse na cokolwiek. Także nie wiem czy warto dalej walczyc. Ja długo walczyłam w sumie troche wbrew rozsądkowi i logice. W końcu odpuściłam i to była dobra decyzja.
Szansa jakaś jest, pewności nie ma, zamarznięte podłoże zdecydowanie mu nie służy i odnoszę wrażenie, że z dnia na dzień jest coraz gorzej, ale to podobno tylko moje odczucie... w lutym mamy konsultacje z Kasią Żukiewicz i dr.Hecoldem, boję się, tego co mogę od nich usłyszeć, bo jeszcze nikt mi w prost nie powiedział, że koń nadaje się tylko na łąki...
Dr. Mateusz Hecold jest jednym z najlepszych specjalistów jakich znam. Jak kupowałam ostatniego konia to włąśnie on robił badanie kupno-sprzedaż zrobił badania doskonale w najmniejszym drobiazgu. Nie miałam z nim styczności wcześniej gdyż pochodzę z innej części Polski. U nas w małopolsce super to doktor Waldek Kalinowski. Trzymam kciuki żeby wszystko poszło po twojej myśli :kwiatek:
Arroch, Twój koń miał złamaną nogę. Przy TAKICH niskich temperaturach z pewnością nie odczuwa pełnego komfortu, zwłaszcza że złamanie jest świeżo zrośnięte. Może warto rozważyć ocieplacze stajenne na padok? A gruda swoją drogą, jednak z tym wiele się zrobić nie da.
Próbowałam mu zakładać ocieplacze na padok jeszcze na klinikach, podobnie jak łupki, pozbywał się ich w 5 minut, nawet jak były dokładnie pastą na ogryzanie wysmarowane... ale spróbuję jeszcze raz, może jak będzie z końmi to zapomni, że ma coś na nogach co można ściągnąć
A to zbój jaki... 😉 Spryciula, nie ma co. Nad owijkami też się tak wrednie znęca? 😉
Jest strasznie wkurzony jak mu się coś na ten prawy przód próbuje zakładać, ochraniacze magnetyczne wyglądają jak po armagedonie a mają dopiero 3 miesiące 😁 z owijkami to zależy, elastyczno-polarowe mu się rozciągają jak złapie i lądują w kilkunastu kawałkach porozwalane po całym boksie (miał łupi zawijane takimi), a polarowe rozwija, ale nie zjada 😁
Co za koń... 😉
Ale w sumie trudno się dziwić, pewnie se myśli, że te różne usprawnienia już na wieki wieków mu na tej nodze zostaną. Musiał mieć gipsu powyżej uszu...
Zdecydowanie miał, a jaki był z siebie zadowolony jak mu się udało wyciągnąć kawałek waty, albo oderwać kawałek gipsu, o masakrze jaką było gipsowanie nie wspominając...
ja nie wykluczam tego, że kiedyś będę miała jeszcze konia. Jak mnie będzie stać na to, żeby zapewnić mu bardzo dobre warunki oraz sobie warunki do treningów i rozwoju to możliwe, że kupie konia. Ale teraz mam inne cele i priorytety i nie chce mi się każdej wolnej złotówki pakować w kopytnego i harować, żeby było mnie stać na pasze, treningi czy nową szmatkę.
Arroch, to tylko kaganiec zostaje, żeby ukrócić te jego niszczycielskie zapędy...
Arroch, wiesz... jakas szansa jest zawsze. Tylko w pewnym momencie trzeba umiec stanąć jakby z boku i obiektywnie spojrzec na sytuacje. Na to jakie sa szanse na co? Czy to co bedzie prawdopodobnie mozliwe Cie zadowala. Tak wiesz, ogólnie, szerzej.
Trzymaj sie, jakos sie wszystko poukłada. A jak sie poukłada juz w dużej mierze zależec bedzie od Ciebie. 😉 Trzymaj sie !!
Dużo mamy w tym wątku ludzi, którzy kupili konia starszego, na dożywocie/emeryturę, przy czym świadomie zrezygnowali z jeździectwa? ( z wsiadania w ogóle, albo z wsiadania ambitnego/regularnego) ?
Pytam, bo często chodzi mi po głowie marzenie związane z kupnem jednego staruszka na emeryturę.
Teoretycznie mam na czym jeździć bo półdziarżawię jednego konia, ale nie ma między nami tej ważnej relacji koń-jeździec i tak się zastanawiam czy nie byłabym szczęśliwsza mając staruszka do 'kochania'...
Arroch, kocham Kasię Żukiewicz 😀 Ona jest dla mnie remedium na większość problemów pod siodłem (poza ząbkami). Swoją drogą, cwaniura ten Twój koń 🙂 A jaby ciapatka (ocieplacz) zawinąć bandażem elastycznym i na supełek?
Może źle myślę, ale chyba ważniejsze, żeby żył, był swobodny, najedzony, zadowolony. Żyje, nawet na łąkach raz na 2 tygodnie do niego podjechać, wziąć na spacer, wyczyścić, nakarmić czymś fajnym, ale jest, żyje, zadowolony. Nie jest to zła opcja 🙂
atchame, co do dr Hecolda - Kocham to 😉
tak się zastanawiam czy nie byłabym szczęśliwsza mając staruszka do 'kochania'...
Można mieć jedno i drugie jak pokazują przykłady ludzi w tym wątku. Ja też mam staruszkę do kochania, na której wcześniej jeździłam(około 4 lata, zanim postanowiłam nie brać jej już pod siodło jak wkroczyła w 20 rok życia) i jest to koń, z którym miałam właśnie taką wyjątkową więź emocjonalną, natomiast mam drugiego konia, na którym mogę realizować swoje hobby, jakim jest rekreacyjna jazda konna.Jak masz upatrzone jakiegoś konia, któremu chcesz i możesz zapewnić emeryturę u siebie, to na pewno przyniesie ci to wiele radości i satysfakcji.
Lenna - jesli zalezy ci na relacji koń-człowiek, to kupienie konisia na emeryture jest fajne (i masz środki na to, oczywiście - bo starszy koń to lepsza pasza, dodatki, zawsze liczenie się z wetem). ale zastanów sie bardzo dobrze nad tym, bo najgorsze to kupić starszego konia, a potem... cóż... trudno go sprzedac gdzie indziej niż na hak, niestety.
ja moją pannice kupiłam jak miała lat 6, stara wiec nie była, ale rokowania miała z lekka kiepskie ("urwany" lewy przód). jednak z powodzeniem jesteśmy razem od 14 lat obecnie. (z pół roczną przerwą😉. wiadomo, wiedziałam, że nie bedę na niejs startowac bo kontuzja uniemozliwia i skoki, i powazniejsza pracę ujeżdżeniową, i odbija się na motoryce. ale ja chciałam miec konia spacerowego i własnie dla bycia z koniem.
poza tym staruszki swobodnie nadaja się jeszcze na jazdy. znałam kilka dwudziestoparolatków, w takiej kondycji, że zakasowałyby niejednego "dziesiątaka".
wiec wg mnie warto.
sama sie smieję, że jak A. odejdzie (tfu, tfu), to wynajdę jakiegoś "dziadula" i dam mu domek. (i jesli oczywiście bedzie mnie na to stać). bo mając A. doszłam do wniosku, ze lubie konie, nie jeździectwo 😉
Moja chodzi pod siodłem pod moja przyjaciółką, która jest w koniu zakochana po uszy. Czasem wsiadam ja ale zupełnie parcia na jazdę nie mam i czasu za dużo też nie pomimo , że w stajni jestem prawie codziennie 🙂
A starszego konia bym nie wzięła, wolałabym np wziąć któregoś do adopcji. W razie jakby skończyły się środki na utrzymanie to byłabym spokojna , że wróci w dobre ręce a nie sprzedawać na hak 🙂
Może źle myślę, ale chyba ważniejsze, żeby żył, był swobodny, najedzony, zadowolony. Żyje, nawet na łąkach raz na 2 tygodnie do niego podjechać, wziąć na spacer, wyczyścić, nakarmić czymś fajnym, ale jest, żyje, zadowolony. Nie jest to zła opcja 🙂
Ja wiem... ale po tym wszystkim łatwo powiedzieć trudniej zrobić... ciągle mam jaką głupią nadzieję, że wcale nie jest tak źle jak mi się wydaje, że faktycznie tak jak weci mówią, trzeba dać mu czas, ale już nie mogę patrzeć jak on znaczy, bo cały czas mam wrażenie, że czegoś dla niego nie zrobiłam a mogłam....
ja chodzę do stajni, nawet czasami pojeżdżę, ale bardziej po to, by rozruszać mięśnie, mój kręgosłup po jeździe czuje się o niebo lepiej.
tuptam sobie spokojnie. czasami mam ochotę na coś ambitniejszego, ale jak usiądę w siodło to mi przechodzi. nie darzę już tego takimi emocjami.
stajnię lubię, ale konie wystarczą mi z ziemi.
RioBrawo nie watpie, ze mozna, jak sie chce to wszystko mozna - ja w to wierze. Lecz na tym etapie zycia na jakim jestem byloby to poprostu ciezkie do zrealizowania.
Omnia co masz na mysli piszac "na hak"? Gdybym kupila tego konia to juz na pewno na dozywocie. Mam po prostu takie marzenie, zeby kon X mial na starosc jak najlepsze warunki. Znajomi sie patrza na mnie jak na wariatke gdy wspominam o moich ewentualnych planach, bo jak to tak kupowac staruszka, w dodatku gryzacego i rzucajacego sie 🤣
Lenna, czasem jakims magicznym sposobem, te gryzace, kopiace i rzucajace sie staruszki przestaja sie rzucac na ludzi ktorzy zapewnili im spokoj i opieke ktorej wczesniej nie mialy 😉 mysle ze warto.
Lenna, jeśli dojrzałaś do takiej decyzji i stać cię - bierz.
Nie żałuję ani jednej minuty, którą spędziłam z moim "konikiem do naprawiania" - a w sumie będzie już 16 lat jak się znamy. On ma 19. Po drodze były jakieś ambicje sportowe, z których trzeba było zrezygnować, ze względu na kontuzje - no i co z tego. To, ile ten koń mnie nauczył o koniach, ludziach, relacjach i o mnie samej - bezcenne.
Ale upewnij się że a) masz kasę, b) masz możliwość wsiadania na inne konie.
Dzieki dziewczyny za odpowiedzi. Wasze posty pomagaja mi ulozyc sobie w glowie pare spraw.
Jak na razie nie kupuje, bo przede mna matura i zdanie prawka, dostanie sie na studia.
To na razie priorytety, ale jak juz zwolnie troche tempo to bede myslec co dalej z moim jezdziectwem-koniarstwem, bo za kazdym razem jak widze X to mi sie serce kraje 😕
A mi się nie chce jeździć. Znudził mi się ten brud, smród 😉
Chcę czegoś nowego (może siłownia, basen- nie wiem jeszcze).
To zapewne przejściowe. Ale na tą chwilę po prostu nie mam ochoty 🙂
Po polrocznej przerwie wrocilam do koni, a po 9 latach - do jezdziectwa.
W ostatnim polroczu a i owszem, zaczelam inne aktywnosci, niektore nawet bede kontynuowac.
Ale koni juz w moim zyciu brakowac nie moze.
madmaddie -ja mam to samo, uwielbiam swoje konie ale jeździc za cholerkę mi się nie chce, może to znudzenie, nie wiem, najgorzej, że wszyscy sie czepiają, że mam konie darmozjady i jeszcze na nich nie jeżdżę. Czasem muszę pojeździć żeby kręgosłup przestał boleć. Niby bez konia mogłabym żyć a za darmo u znajomych najeździłabym się aż miałabym dość ale jakoś człowiek przyzwyczaił sie do tych obowiązków, gdyby nie konie to zapewne siedziałabym caly dzień na d... przd telewizorem.
aaaaaaaaa
wróciłam po pół roku do jazdy!!
teren 2 h (stęp sam - bo koń stał) był rewelacja...
kilka razy widziałyśmy renifery... (czytaj zwierzynę płową...)
koń mega spokojny... ale oczywiście to wiedziałam - bo ja mam konia, na którego sie siada po pół roku i jest misiem 😉
[quote author=baba_jaga link=topic=4156.msg1337865#msg1337865 date=1331722617]
Po polrocznej przerwie wrocilam do koni, a po 9 latach - do jezdziectwa.
W ostatnim polroczu a i owszem, zaczelam inne aktywnosci, niektore nawet bede kontynuowac.
Ale koni juz w moim zyciu brakowac nie moze.
[/quote]
popieram! 😉
Dodo: a skąd taka przerwa?
Ehh i mnie sie marzy minelom juz jakies cztery lata... Szukam czegos spokojnego . Zebynmoj synek mogl wsiadac 😉