Powrót do natury, czyli z miasta na wieś...

zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
11 marca 2012 19:58
sprzatalismy dzisiaj z meżem padok dla koni, 😵 😎
Ciekawe jakie jeszcze skarby kryje nam nasza poniemiecka chatka puchatka 🙂 😁 👀
Myśmy znaleźli w zeszłym roku monetę z XVIwieku.
Drodzy Rolnicy!

Proszę o pomoc. Próbuję wypełnić wniosek o dopłaty. Zawsze robiłem to sam - i nie widzę powodu, przy tak małej skali płacić komuś za postawienie kilku kresek, zresztą było dobrze.

Kłopot w tym, że dostałem nową ortofotomapę (można ją nawet obejrzeć: http://boskawola.blogspot.com/2012/03/duma-i-stres.html).

I mózg mi się zlasował.

Zgodnie z instrukcją powinienem zaznaczyć granie Wielkiego Padoku (w moim przypadku jest to działka "B"😉 "z natury". Jak sobie właśnie pracowicie wyliczyłem, oznacza to dołożenie 0,554 ha z działki 465, która nie jest moja, ale którą druh mój serdeczny Radek, orząc pole (granice nie były wtedy wytyczone, bo sąsiednią działkę 464 nabyłem byłem już w trakcie prac...), w jakiejś 1/4 zaorał, uprawił i obsiał trawą. No to ją już potem  - w tej części, nie więcej - ogrodziłem. Instrukcja wypełnienia załącznika graficznego jak najbardziej przewiduje taki przypadek. Kłopot w tym, że nie przewiduje niczego takiego instrukcja wypełnienia wniosku w części tablerycznej.

Ta działka jest "niczyja" - tj. oczywiście, ustaliłem przez geodetę do kogo należy, ale - że to "bezpodatkowe", bo V i VI klasa - właściciel się do niej stanowczo i zdecydowanie nie przyznaje i rozmowy o ewentualne dzierżawie czy kupnie spełzły na niczym nim się nawet zaczęły. Na razie nic tu nie zrobię, może jak się za jakiś czas spadkobiercy pojawią - a to może potrwać...

No i co teraz?

Dołożyć do spisu działek ewidencyjnych działkę 465 w całości - podając jako obszar zgłoszony do dopłat to, co faktycznie uprawiam? Kłopot w tym, że nie mam dla tej działki żadnych dokumentów i jej ogólną powierzchnię znam tylko orientacyjnie.

Nic nie pisać w tabelach, na załączniku graficznym zaznaczyć tak, jak jest w naturze, zgłaszając oczywiście tylko powierzchnię w granicach własnych działek ewidencyjnych - i liczyć, że będzie dobrze? W zasadzie, tak by chyba było najlepiej o tyle, że przecież nie powinienem brać dopłat do ziemi, która nie jest moja - ale boję się, że dość jaskrawa niezgodność między mapą a tabelą "położy" mi wniosk w całości...

Mógłbym oczywiście zaznaczyć po granicach działek ewidencyjnych, cały ten klin zostawiając na łaskę losu - ale to by przecież było nielegalne, nieprawdaż..?

Próbuję znaleźć jakiś ODR w okolicy, ale najwyraźniej blisko niczego takiego nie ma... A jeszcze mi prawie 10 arów ogródka dochodzi na gruncie, którego nigdy wcześniej nie zgłaszałem, bo do niedawna, były to tylko "krzaki i wilkołaki" - no, ale to już drobiazg jest...
BASZNIA   mleczna i deserowa
27 marca 2012 09:24
Doplaty dostaje ten kto uprawia. Zaznacz na mapie zgodnie z prawda. Dopisz w tabelkach. Jesli sie prawowity wlasciciel nie zglosi takze po doplate nie bedzie problemu. W spisie z ewidencji podaj dzialke gdziestam dopisz, ze uprawiana jest czesc. Ja tak robilam.
jkobus, ODR jest w Radomiu. Mogę podać Ci namiary na doradcę.
Ale ja w ubiegłym roku po prostu zaniosłam papiery do okienka, gdzie przyjmują wnioski i miły Pan sam mi wypełnił.
jkobus, składanie na cudzą działkę którą wykorzystujesz samowolnie, bez jakiejkolwiek umowy nawet ustnej jest głupie po prostu, juz pomijam fakt ze samowolka na ziemi niczyjej jest samowolką...
jak zrobią kontrolę krzyżową a ktoś na nią składa wniosek to sie pożegnasz z dopłatami na czas jakis
Fajny temat   powrót do natury, czyli z miasta na wieś choć nie do końca.
W mojch okolicach wielu mieszczuchów kupiło siedliska nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie nieodpowiedzialne zachowanie tych ludzi.
Tylko tej wiosny złapano na gorącym uczynku dwóch mieszkańców W-awy mających u nas działki jak wyrzucają śmieci  jeden do lasu ,drugi bezpośrednio do rowu.
Jesienią nakryłem mieszkańca Płocka,który wykopywał drzewka z mojego lasu(drzewka sadziłem 3 lata wcześniej) ma działkę 600 m ode mnie.
Wiecie jak się tłumaczył  Nie wiedziałem ,że to panaczyli co znajomemu by nie wziął ale nieznajomemu można?
W sąsiedniej wsi mieszkaniec W-awy z kumplami po imprezie zniszczyli zasiewy rolnikowi sprawdzając możliwości Jeepa.
Zapłacił rolnikowi za straty,więc ten odstąpił od drogi sądowej ale niesmak pozostał.
Rok temu pseudokoniaż z W-awy wynajął budynki od rolnika z myślą o prowadzeniu stajni latem było OK. była trawa ale zimą zaniedbał konie do tego stopnia aż jeden padł.(interwencja TOZ uratowała reszte)
Przykłady można by mnożyć choć nieuogólniam bo znam i osoby, które same z własnej inicjatywy zbierały śmieci w lesie i są mile widziane jako nasi sąsiedzi.
Pozdro.
siux81, bo co innego mieszczuch/ letnik na wsi a co innego osiąść na wsi i żyć zgodnie z naturą. U nas w zeszłym miesiącu 1 "warszawiak" tak sobie trawnik wypalał, że domek sobie spalił. Inny "miastowy" miał pomysł podobny, ale szybka interwencja straży spowodowała, że "tylko" płot stracił.
Ludzie nie maja wyobraźni, nie obserwują jaki wiatr i w którą stronę wieje.
My raczej już wkomponowaliśmy się w krajobraz. Chyba nawet nas lubią, bo mleka nie jesteśmy w stanie przepić i jajek przejeść 😉
kto ma kozę ( nie o żywą chodzi, rzecz jasna)? Zdaje się, że ktoś tu pisał, że korzysta. Wyburzyliśmy piec kaflowy i myślimy nad postawieniem małej kozy - powierzchnia do ogrzania ok 40m2. Sami podłączaliście? Jakieś uwagi?
Odbudujcie piec kaflowy. W kozie to my możemy sobie grzać, ale my mamy 25 m2, nie 40 - a i tak, po prawdzie, stara koza nie zawsze dawała radę i trzeba się było prądem dogrzewać!

Po pierwsze i najważniejsze - najlepsza nawet koza ma raczej niewielką "pojemność cieplną" - podczas gdy dobry piec kaflowy spokojnie ciepło przez noc utrzyma.

A jeśli już koniecznie chcecie kozę, a nie piec - to nie ma sensu oszczędzać. Myśmy sobie niedawno dopiero pozwolili na odrobinę luksusu: http://boskawola.blogspot.com/2012/02/w-poszukiwaniu-zaginionych-siekluk.html - i bardzo żałujemy, żeśmy tego nie zrobili dawno temu...
jkobus- Gratuluję, Herkules piękny !  mój mąż by bardzo chętnie swoimi rękoma piec odbudował, tyle, że to nie jest nasz dom całoroczny i nie ma takiej potrzeby. A i Herkules i odbudowa pieca trochę po kieszeni by szarpnęła.  A mogę mu pozwolić na samodzielne podłączenie ewentualnie czegoś do komina ( starego komina, u wlotu na razie wielka dziura).
Teraz z doskoku przywieziemy sobie klimatyzator. Może nie zbankrutujemy
agull   Dążąc do celu
06 września 2012 14:22
bera7, Ircia, BASZNIA pisałyście, że macie przydomowe oszyszczalnie i mam pytanie w związku z tym: jakich firm macie te oczyszczalnie, jak się sprawuję, jakie macie spostrzeżenia?
Przymierzam się do zakupu - muszę coś wybrać i  😵
Z drenażem rozsączającym tanie ale musiałabym kombinować gdzie to na dzialce wcisnąć, biologiczne a właściwie hybrydowe bo ze studnią chłonną to moje marzenie na tą chwilę ale cena już marzeniem nie jest  🙄
My mamy najprostszą i najtańszą oczyszczalnię z Obi - i jesteśmy z niej bardzo zadowoleni!

Główna zaleta? Nie potrzebuje prądu, żeby działać (gmina teraz funduje we wsi oczyszczalnie - ale z pompami, co jest rozrzutne - i bez sensu). Wybieramy osad raz na półtora roku.
agull   Dążąc do celu
06 września 2012 21:12
jkobus :kwiatek:
no to jeszcze pytanie, które chyba każdego nurtuje, kto myśli o oczyszczalni - śmierdzi cokolwiek w pobliżu kominków?
stosujecie zalecne środki chemiczne w domu w korzystacie z ogolnodostępnej w sklepach chemii ?
ja ostatnio mam oczyszczalniowy mętlik w głowie, tyle jest rozwiazań, na pewno nie roślinna, ale mamy kilka ofert na oku
na razie kładziemy rury, oczyszczalnia przed sama wyprowadzka
Ircia   Olsztyn Różnowo
07 września 2012 07:34
agull jakiej firmy jest oczyszczalnia to muszę brata zapytać, ale teraz śpi, więc dowiem się jak łaskawie wstanie.
Oczyszczalnię wkopywaliśmy sami, ponieważ koszt wkopania i podłączenia jest niemal równy ceny samej oczyszczalni i jak wiadomo najwiecej zabawy jest z rowkami na rury odprowadzajace i niestety miejsca tez na to sporo potrzeba. Nasza oczyszczalnia jest około 2 lat? chyba, już nie pamiętam ile ją mamy, ale muszę przyznac że niestety troszkę śmierdzi mimo środków chemicznych, które swoją droga są dość drogie  😀iabeł: W naszej oczyszczalni sa trzy tzw. kominy i były dość sporo wystające z ziemi, ale w tym roku brat skrócił je dość sporo i jakąś gumę czy izolację założył żeby kominy były szczelniej zamknięte i jak na razie nic nie czuć  😉 A tzw szlam to zabieraja raz na pół roku, częściej nie ma potrzeby.
jkobus u nas też gmina miała się dołożyć z tego co pamietam, były ich plany, pozwolenia, dużo  biegania załatwiania i oczywiście oczyszczalnia firmy takiej i takiej z ich polecenia, bo inna nie może być  🤬 a i tak pozwolenia nie dostaliśmy  😁 no bo nie!
agull   Dążąc do celu
07 września 2012 07:42
sznurka piona :emota200609316:
Tyle tego teraz jest, że można zgłupieć  🤔wirek:
Jedno mi się rzuciło w oczy przeglądając strony producentów - niemal wszyscy piszą, że nie ma oczyszczalni złych, wiadomo różnią się parametrami, ilością komór w zbiornikach, rozwiązaniami (proste lub bardziej skomplikowane hybrydowe), itp.
Mnie tylko nurtuje pytanie czy zapach przy kominkach/wywiewkach w przypadku oczyszczalni z drenażem rozsączającym jest dokuczający czy nie?
Ircia dzięki za odpowiedź :kwiatek:
Czekam jeszcze aż się reszta wypowie, bo jestem ciekawa czy u wszystkich tak samo to wygląda.
A ja już prawie jedną nogą na wsi, te poranki pachnące lasem są cudowne  🙂
Jak jest niskie ciśnienie powietrza, wiatr wieje od strony oczyszczalni i mijają trzy tygodnie od ostatniego wrzucenia bakterii (nie wiem o jakiej Wy "chemii" piszecie? Co 3 tygodnie wrzuca się - latem po prostu, zimą rozpuszczone i trochę odstałe w letniej wodzie - bakterie...) - to trochę czuć. Ale nie z kominów odpowietrzających na końcach rur rozsączających (z tych w ogóle nic nie czuć...), tylko z odpowietrznika wystawionego nad kalenicę chatki, tuż przed ujściem kanalizacji na zewnątrz - i, podejrzewam, głównie dlatego, że nasz sołtys puścił tę rurkę po ścianie, więc się zgina i chyba cug jest niedostateczny...

Obawiam się, że przy szambie byłoby dokładnie tak samo - więc nie ma znaczenia, czy oczyszczalnia czy nie oczyszczalnia i jaka...

Nota bene: poranki na wsi nie tylko lasem pachną! Czad to jest, jak sąsiad wyrzuci na pole szlam z oczyszczalni (tej wiosny się nam upiekło, bo wiało akurat w stronę wsi, a nie do nas  😁 ).
agull   Dążąc do celu
07 września 2012 09:10
jkobus mi chodzi o środki czystości stosowane w domu. Wyczytałam, że trzeba stosować jakieś specjalne środki czystości w domu (żadnych Domestosów, Kretów) bo inaczej  to niby klapa. Tylko nie wiem na ile to jest chwyt marketingowy i napędzanie klientów na środki danych producentów takie środki produkujących właśnie specjalnie dla oczyszczalni (i jak mniemam są to środki droższe niż te powszechne), a na ile to jest prawda i niby może zaszkodzić oczyszczalni czy glepie?
Jeśli masz oczyszczalnię biologiczną to raczej nie wlewasz do niej środków bakteriobójczych 😉

Nota bene: poranki na wsi nie tylko lasem pachną! Czad to jest, jak sąsiad wyrzuci na pole szlam z oczyszczalni (tej wiosny się nam upiekło, bo wiało akurat w stronę wsi, a nie do nas  😁 ).


Albo jak sąsiadka pali w piecu w zimne jesienne wieczory butami czy jakimiś starymi ciuchami, uroczy fetorek, aż miło wtedy uchylić okna w domu  💘 kiedy pola są nawożone świeżutkim gnojem z rana, odrazu człowieku się rano lepiej wstaje kiedy leżąc w łóżku czuje takie zapachy które niesie ze soba poranna rosa.. achh
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
07 września 2012 09:36
poranki na wsi nie tylko lasem pachną!

też pachną i nie tylko poranki odurzającym zapachem palonych śmieci w tym plastików
agull   Dążąc do celu
07 września 2012 09:51
Abre poczekaj, bo albo ja nie rozumię albo Ty  😉
Mi chodzi o prostą rzecz - np. chcę umyć muszlę klozetową - mogę stosować Domestos czy mam sobie kupić środek przeznaczony specjalnie dla oszczyszczalni?
Interesuje mnie jak to w praktyce wygląda.
agull, mój doradca od oczyszczalni mówił ze mozna w rozsadnych ilosciach - czyli ni 4 toalety i 4 zlewy naraz
agull, tak jak pisze sznurka - raz na jakiś czas, na co dzień lepiej bio. Oczyszczalnia bio to w gruncie rzeczy miliony bakterii, które przetwarzają szambo. Jeśli będziesz używać dużo środków bakteriobójczych nie będzie ona tak efektywna.

Czy ktoś z Was robił coś takiego? http://a2.sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-snc6/270655_415735605142527_193964838_n.jpg 
Jeśli trzeba to zmienię link na inny.

Jak się takie rozwiązania sprawdzają w praktyce?
agull   Dążąc do celu
07 września 2012 10:06
sznurka, abre dzięki, o taką odpowiedź mi chodziło właśnie  :kwiatek:
A ja już prawie jedną nogą na wsi, te poranki pachnące lasem są cudowne  🙂


U mnie sosny, nic tylko siedzieć, wdychać i się naćpać 😉 albo zapach łąki... wieczorem inny, rano też...
Stosujemy normalnie płyny do mycia naczyń czy środki czyszczące np. zlew z Biedronki - i nie ma to żadnego zauważalnego wpływu na pracę oczyszczalni.

Inna sprawa, że u nas jest mało zmywania...

Abre: dopóki nie mieszkamy na pustyni, albo nie płacimy za wodę krwią - wydaje mi się, że tak daleko posunięta oszczędność wody, to już jest bardziej ideologia niż jakikolwiek bądź praktyczny zysk - to przecież trzeba do rezerwuaru przepompować, a na pompowanie zużywa się energię - która drożeje...

Mam własne ujęcie - wody mi nie zabraknie - i jedyne co mnie martwi, to że pompa jest na prąd i jeśli sieć leży (albo mnie odetną gdy kiedyś nie zapłacę rachunku...) - mamy tyle co w hydroforze...

BASZNIA   mleczna i deserowa
07 września 2012 14:23
agull, ja mam z firmy ekohome. bardzo polecam, przy kominku czuc, bakterie wrzucam raz na miesiac, chemii uzywam normalnie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się