Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?
marysia550 a skąd wiesz że to był bunt? Nowe miejsce, nowi ludzie i kobyła mogła zgłupieć. Toć to są tylko zwierzęta. Kiedy za każdym razem koniowi ustępujemy to to się prędzej czy później na nas zemści!!
xxagaxx- jak dla mnie bunt. Niesubordynacja.
No właśnie - czy jestem w stanie w ciągu kilku sekund gdy coś się dzieje, koń zaczyna świrować - obiektywnie stwierdzić, że to jest BUNT?
Nie wiem. Wątpię żeby był czas na taką analizę. I najcześciej kiedy cos sie dzieje nagle - nie jest to bunt tylko emocje.
Nie mówię o sytuacji kiedy koń z pełną premedytacją, pozostając w lewej półkuli próbuje wysadzić mnie z siodła...!!
Wtedy to rzeczywiście jest co naprawiać!
Ale takie hocki pamiętam tylko ze szkółek z dzieciakami...
Nie no, o takich sytuacjach chyba nie mówimy co?
Przynajmniej ja zupełnie czegoś takiego nie miałam na myśli....
Jeśli zostałam źle zrozumiana to przepraszam... :kwiatek:
Zaczęłam od strategii na przełamywanie własnego strachu a doszliśmy do punktu czy jeśli koń się buntuje to zsiadać czy nie? 🙂
Znalazłąm taki fragment który chyba dobrze ilustruje to co miałam na mysli. Może ja się klarownie wypowiadać nie umiem albo każdy z nas ma na myśli swoje doświadczenia i stąd róznica zdań.
(...) 3. Pozostań spokojny
Pamiętaj, koń nie różni się wiele od zająca! Kiedy twój koń się boi, musisz przejąć kontrolę i pomóc mu odzyskać poczucie bezpieczeństwa. Czasem oznacza to, że musisz stać się bardzo stanowczy i zdecydowany, potwierdzając swoje przywództwo (więcej o tym za moment). Czy możesz wyobrazić sobie, że jesteś z kimś, kogo szanujesz a kiedy się przestraszysz, to ten ktoś traci głowę? Przywódcy muszą w trudnych sytuacjach pozostawać spokojni, ponieważ wszyscy liczą na ich spokój i na to, że mają jakiś plan działania. Z twoim koniem jest tak samo. Jemu jest potrzebne, żebyś myślał i zachowywał się jak przywódca, żebyś nim był. W gruncie rzeczy nasz program uczy właśnie bycia przywódcą koni. Musisz się rozwijać, żeby stać się przewodnikiem, na którym twój koń może polegać, który pozostaje spokojny i ma plan, jeżeli zdarzy się przerażająca sytuacja.
A teraz najważniejsze: Im większa jest twoja wiedza, tym jesteś spokojniejszy, niemal niezależnie od sytuacji. Potrafisz myśleć jasno i znajdować rozwiązania.
4. Nie wsiadaj
Jeżeli twój koń jest podekscytowany, nie wsiadaj na niego. Nieważne czy właśnie go prowadzisz, siodłasz, lonżujesz, czy robisz co innego! Siedem zabaw* pomaga koniom się skoncentrować i powrócić do lewej półkuli**.
Jeżeli nie masz dość umiejętności, by przeprowadzić swojego konia do lewej półkuli i utrzymać go w niej, niech NIKT cię nie zmusi, byś na niego wsiadł. Czy wskoczyłbyś do tonącej łódki? Czy wsiadłbyś do auta, które nie ma kierownicy ani hamulców? To dlaczego miałbyś wsiadać na konia, który się ciebie nie słucha, jest przestraszony, nie jest sterowny, nie ma hamulców i najpewniej zaraz wybuchnie?
Słuchaj swojego instynktu i ignoruj, co mówią inni. Ty wiesz, kiedy nie jest bezpiecznie. A jeśli umiesz użyć siedmiu zabaw, masz rozwiązanie pod ręką.
* Siedem zabaw to sposób, w jaki konie alfa komunikują się z innymi końmi. Pat Parelli zdefiniował je i uczy ich ludzi, by ci potrafili zachowywać się w sposób zrozumiały dla koni. Konie czują się bezpiecznie w towarzystwie swojego konia alfa: ufają mu, słuchają go i podążają za nim, dokądkolwiek je poprowadzi.
** Koń znajdujący się w lewej półkuli jest spokojny, słucha, myśli. Kiedy przechodzi do prawej półkuli - jego zachowanie dyktowane jest strachem, nadmierną ekscytacją, instynktem przetrwania.
5. Zsiądź - natychmiast
Kiedy wszystko źle idzie, myślimy: powinienem zsiąść... a jednak ignorujemy tę myśl tylko po to, by chwilę później znaleźć się na ziemi po upadku. Gdy rozpoczęłam program Pata Parellego, szybko nauczyłam się słuchać własnego instynktu i ignorować głupie rady innych, typu: przewalcz to, nie bądź mięczakiem, nie pozwól koniowi "wygrać". Zsiądź, żebyście obydwoje mogli zyskać nowe doświadczenie. Na tym polega prawdziwe wygrywanie. I przy okazji: zsiądź w momencie, gdy o tym pomyślisz, ponieważ ociąganie się może cię dużo kosztować. Zaufaj swojemu instynktowi przetrwania: on ma rację. No i zawsze możesz wsiąść z powrotem, jeżeli to będzie bezpieczne.
6. Zresetuj emocje konia
Klucz do wyrównania emocjonalnego stanu konia leży w siedmiu zabawach, ponieważ zmuszają one konia, by zaczął używać lewej półkuli mózgowej. Ale nie mówię o wszystkich siedmiu zabawach - najskuteczniejsze są zabawy czwarta (yo-yo), szósta (chody boczne) i siódma (przeciskanie).
Przede wszystkim możesz robić wszystko, poza pozwoleniem koniowi na ruch naprzód, ponieważ konie zostały stworzone tak, że mogą biec i pozostawać w prawej półkuli - niektóre nawet przez setki kilometrów! Oznacza to, że jedynymi dopuszczalnymi możliwościami są poruszanie się do tyłu i w bok, częste odangażowywanie zadu i stanie w miejscu.
Musisz również dorównać koniowi poziomem energii, bo inaczej nawet cię nie zauważy. I dodać jeszcze odrobinę energii, by zaoferować przywództwo. Przez chwilę możesz wyglądać na równie oszalałego i nakręconego jak twój koń! Ale gdy tylko spojrzy na ciebie, zatrzyma się lub rozluźni, musisz zrobić to samo. Chodzi o to, by koń zrozumiał, że jedynym sposobem aby utrzymać cię w spokoju, jest być samemu spokojnym! A to oznacza, że będziesz prosił konia o ruch do tyłu lub w bok - szybko, szybciej, niż miałby na to ochotę, zwłaszcza w tym stanie emocjonalnym. To jedyny sposób w jaki możesz zwrócić na siebie jego uwagę. Musisz być "większy" od wszystkiego co łazi mu po głowie. Natomiast próba uspokojenia konia przez delikatne przemawianie lub głaskanie nie zadziała.
Wykorzystaj zabawy 4, 6 i 7 i zresetuj emocje twojego konia. A gdy wrócił do lewej półkuli i w niej pozostaje, możesz wsiadać z powrotem.
7. Daj koniowi zdanie do wykonania
Danie sobie i koniowi konkretnego zadania może bardzo pomóc. Na przykład możesz skupić się na wysłaniu konia przy pomocy chodów bocznych do drzewa oddalonego o 80 metrów i z powrotem. Możesz przez całą drogę robić "spadający liść" (patrz lekcje poziomu drugiego). Możesz poprosić go o postawienie nogi na tej kłodzie, na tej końskiej kupie, ustawienie się wewnątrz wyobrażonego pola, które określisz niewidocznymi liniami na ziemi.
• Rób to wystarczająco długo, by upewnić się, że koń naprawdę wrócił do trybu lewopółkulowego i w nim pozostaje. Będziesz wiedzieć, że wrócił do lewej półkuli, gdy faza *** pierwsza będzie wystarczała by zwrócić na siebie jego uwagę i skłonić go do wykonywania zadań, podczas gdy wcześniej musiałeś użyć fazy czwartej, by w ogóle zostać zauważonym.
• Nie wsiadaj, dopóki koń nie będzie używał swojej lewej półkuli przez przynajmniej 5 minut, a najepiej przez 20. I jeżeli twój koń pozostaje w lewej półkuli, ale ty nie masz ochoty wsiadać, nie wsiadaj. Podejmij decyzję, by słuchać siebie; dzięki temu pozostaniesz bezpieczny.
I jeszcze jedno:
Strach może uratować ci życie
Ray Hunt opowiedział mi świetną historię o Tomie Dorrance. Lubię ją, bo potwierdza to, co ja zawsze podkreślam o zsiadaniu z konia, kiedy zaczyna dziać się gorzej... czy boisz się, czy nie.
Pewnego razu Tom jechał przez ranczo na młodym koniu. Koń miał pewne problemy z przejechaniem przez bramę, ale Tom pomyślał „W zasadzie mógłbym zsiąść, ale nie boję się, więc zostanę w siodle” i ruszył naprzód. Jednak podczas przejeżdżania przez bramę koń eksplodował i przewrócił się, przygniatając Toma i łamiąc mu nogę. „Lepiej bym zrobił, gdybym się bał!” pomyślał Tom, leżąc pod koniem.
Mam nadzieję, że mądrość zawarta w tej historii skłoni nas do robienia rzeczy pełnych savvy, zamiast myślenia, że jesteśmy niezniszczalni. Jeżeli koń przechodzi do prawej półkuli*, to najlepszym dla ciebie miejscem jest ziemia... i nikt nie powinien się śmiać, jeżeli zejdziesz z konia. Wręcz przeciwnie, należy ci się wtedy uznanie za to, że działasz zgodnie z savvy i pozostajesz bezpieczny.
--
* Jeżeli koń przechodzi do prawej półkuli, działa instynktownie, nie myśli - reaguje. (przyp. K.N.)
· Napisane przez Kasia_Saper dnia styczeń 19 2008 07:44😲2 · 0 komentarzy · 400 czytań ·
[i]Zachować pewność siebie
Gdybym dostawała pięciocentówkę za każdym razem, kiedy ktoś mi mówi: "Powinienem był zsiąść", mogłabym przestać pracować! Słuchaj swoich myśli! Instynkt został ci dany, aby uchronić cię przed niebezpieczeństwem. Jeżeli twój koń zaczyna się robić podekscytowany, albo się czegoś przestraszy, a twój umysł wysyła ci informację: "nie czuję się bezpiecznie" - zsiądź NATYCHMIAST. Prawdopodobnie nie będziesz mieć drugiej szansy. Nasz sposób patrzenia na to, pozwalający zachować zdrowie i pewność siebie, jest znacznie lepszy od leczenia obrażeń i zdruzgotanej pewności siebie. Kto by się przejmował wstydem! Jeżeli ludzie, z którymi jeździsz, śmieją się z twoich bezpiecznych i pełnych savvy zachowań... może nie powinieneś z nimi jeździć? Jeźdź tylko z ludźmi posiadającymi savvy, którzy będą wspierać cię w twojej nauce.[/i]
Nigdy nie wyjeżdżałaś na koniu pierwszy raz w teren?
Nigdy nie byłaś na żadnym koniu pierwszy raz we wsi? Między domami/samochodami/szczekającymi psami?
Nigdy, ale to uczciwie NIGDY nie miałaś takiej sytuacji, żebyś MUSIAŁA zsiąść z konia, żeby go przeprowadzić przez miejsce, którego się boi?
Zsiąść z młodziaka w terenie? Bo? Bo jest poza kontrolą z siodła? Oj..
Zsiąść bo sytuacja dla konia nowa? Oj..
Spędziłam wiele godzin z moim nieodżałowanej pamięci folblutem przez 14 lat z nim znajomości . Był to koń niełatwy, bardzo gorący, wielkie oko i brykacz, do tego zadziora i prowokator, do tego typ "spoko - spoko - luzz - AHAAA!!Niespodzianka!!!!". Wcale nie piszę tego żeby robić z siebie jakiegoś super jeźdźca, bo nie dość że go nigdy do końca prawidłowo nie wyszkoliłam, to popełniłam z nim wiele błędów.
Ale mimo tego przeżyliśmy setki samotnych terenów, wypraw, ze dwa rajdy, i dziesiątki wyjazdów na rekonstrukcje historyczne do obcych miast, wiosek i miasteczek. Spotkania z jeleniami, dzikami, ale i strażą pożarną, tłumami ludzi, orkiestrą dętą, ciężkozrbrojną piechotą z pochodniami, szczudlarzami, festynami, polami bitew itd itp.
Otóż jedyną sytuacją, w której zdecydowałam się zejść przez te wszystkie 14 pełnych przygód lat, była sytuacja pt. dół z piachem. Koń miał zawsze anse do wody/podmokłości/zagłębień/rowów. I kiedyś na łące znaleźliśmy wyrobisko piaskowe. Wokół trawa a tu nagle odcina się kolorem płytki rów 4x2 m. Po kwadransie bezowocnych prób, m.in. na wstecznym, z drugim koniem na holu itp. wpadłam na pomysł trochę dla żartu. Koń zawsze uwielbiał kąpiele piaskowe, więc zlazłam, rzuciłam wodze drugiemu jeźdźcowi i półobrotem dałam w piach na plecy, tarzając się jak idiota i mrucząc głośno "Ach jaki cudowny piasek" 😂 😵 Umieraliśmy przy tym ze śmiechu. I co - wlazł tam od razu! Najpierw wprowadzony, zaraz potem z siodła.
Natomiast zsiadanie z konia na ulicy jest moim zdaniem proszeniem się o kłopoty. Jeździor wysiedzi skok w bok i skontruje ostrogą/łydką/blokiem ręki/czymkolwiek! żeby tylko nie wpakować się powiedzmy na pas ruchu podczas takiej akcji. Zresztą dobrze wyszkolony koń na pomocach raczej wyskoczy w górę niż w bok, i nie odpali wrotek z zadartym łbem, chyba że w ostateczności. Oczywiście, że w skrajnym wypadku koń może się n.p. wspiąć i nie daj Boże przewrócić z jeźdźcem do tyłu. No ale jak tak podchodzimy, to już przed stajnią podejmujemy takie ryzyko.
Jeśli dla odmiany na tej ulicy/chodniku zsiądziemy, i złapiemy te 500 kg tylko za wodze i to jedną ręką... no życzę powodzenia podczas jakiejś naprawdę poważnej akcji. Koń się może momentalnie wyrwać, wodza może pęknąć, nasze palce nie wytrzymać, a samo zwierzę ma ogromne możliwości narobienia chaosu i kłopotu choćby przez to, że może się z łatwościa w panice obracać wokół nas, zataczając okrąg o promieniu równym długości swojego cielska + wyciągniętej szyi.
Poza tym uważam, że w sytuacji krytycznej jeździec (ale jeździec-jeździor a nie c.ipa) skuteczniej wpłynie na zachowanie i stan psychiczny konia z siodła. Może go bardziej "otoczyć", być razem z nim. A nie wirować na wodzy wokół niego - to dopiero może konia zdezorientować.. 🤔wirek:
a ja znam klasyków (mam ich w stajni) którzy nie wyjeżdżają w tereny bo się boją (mają własne konie). I co mam napisać że klasyczna szkoła jazdy jest beznadziejna bo klasyk z mojej stajni boi się na koniu jechać w teren? chyba nie tędy droga. Są gorsze i lepsze przypadki. PNH nie uczy jeździectwa tylko określonej pracy z koniem a na początkowych etapach w sumie bardziej ze swoim ciałem niż z koniem. PNH jako dodatek jeszcze jestem w stanie zrozumieć ale nie jako zamiennik, bo horsemenów w Polsce coś ostatnio mnóstwo....a dobrych jeźdźców stanowczo za mało.
dempsey, hell yeah! 👍 bardzo madra wypowiedz! 😀
Cariotka, ja tez takich znam. oni niedlugo pojda w strone naturalu 😉 a powinni isc do psychologa. albo zmienic konie na szachy.
Dempsey - Jeśli do kogoś koń nie ma szacunku na ziemi to może faktycznie lepiej żeby nie zsiadał !🙂
Siedząc na koniu jestesmy za jego linią motoryczną czyli niejako "z tyłu". Sa konie które potrzebują się "schować" za kimś w momencie stresu i pomaga im człowiek stojący na ziemi - wtedy czują, że nie są na "linii ognia". I szybciej się uspokajają.
Wszystko jest uważam kwestią doboru odpowiedniej strategii do danej sytuacji
Katija - nie mogę znaleźć ale to chyba Ty napisałaś, że "zsiadanie narowi konia". Z całym szacunkiem - uważasz, że lepiej SPAŚĆ??? Spadanie to nie narowi konia? .... mhmm...
Słuchajcie, ja nie wiem ale dla mnie sytuacja kiedy koń się zwala wraz zjeźdźcem na plecy jest NIEDOPUSZCZALNA! Nie wolno do takich sytuacji doprowadzać! Normalnie...nóż sie w kieszeni otwiera na takie mądrości.... Koń sam z siebie się nie wywali, to jeździec musi mu POMÓC swoim brakiem równowagi i trzymaniem sie za wodze.
Pomijam, że i jeździec i koń moga się połamać albo zabić bo to chyba oczywiste. W najlepszym wypadku taka sytuacja spowoduje u konia uraz psychiczny i brak zaufania do jeźdźca.
Ludzie psuja konie a potem sie dziwią.... 😵
P.S. MĄDRZE to pisały marysia550, Magda Pawłowicz, lira, xxagaxx i korastar :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:
Jeśli dla odmiany na tej ulicy/chodniku zsiądziemy, i złapiemy te 500 kg tylko za wodze i to jedną ręką... no życzę powodzenia podczas jakiejś naprawdę poważnej akcji. Koń się może momentalnie wyrwać, wodza może pęknąć, nasze palce nie wytrzymać, a samo zwierzę ma ogromne możliwości narobienia chaosu i kłopotu choćby przez to, że może się z łatwością w panice obracać wokół nas, zataczając okrąg o promieniu równym długości swojego cielska + wyciągniętej szyi.
a co jesli siedzimy na koniu a wodza pęknie? Tez bezpieczniej będzie pozostać w siodle, z jednak, upośledzoną kontrolą?
Jak coś konia wystraszy z prawej to odskoczy w lewo a nie w górę, akurat przy ruchliwej drodze uważam, ze bezpieczniej jest zsiąść- nawet jeśli coś się stanie, nie zapanujemy nad koniem (z siodła najlepszym tez może zdarzyć się utrata kontroli) to my jesteśmy bezpieczni, no a niestety moje życie jest warte więcej niz życie konia.
Pamiętajmy, ze wyjazdy w teren nie sa zarezerwowane tylko dla mistrzów ale i klasy średniej- a ta niekoniecznie będzie w stanie lepiej zapanować nad koniem w każdej sytuacji z siodła! Bezpieczeństwo przede wszystkim.
To ja podam przykład: byłam w terenie z innymi końmi (nie sama!) moją własną kobyłą. Jechałam przez znaną nam doskonale, sąsiednią wieś. I na środku wsi koń utknął i to utknęłam na środku asfaltu bo sąsiadowi przyszło do głowy zamontowac sobie na posesji fontannę! I co miałam tam kankana odstawiac na środku asfaltu i wpaść pod samochód, bo mi nie wolno zsiąść z konia?!
nie trzeba kankana, wystarczy się zwyczajnie trochę nauczyć jeździć konno, a nie tylko na koniach wozić. no bo naprawdę trzeba być jeździecką pierdołą, żeby mieć więcej kontroli stojąc na ziemi obok konia i trzymając go tylko za wodze, niż siedząc na nim w siodle i poza wodzami, mieć całą resztę jeździeckiego arsenału.
powtarzam więc, że nie o kankana chodzi, a o podstawową umiejętność stosowania jeździeckich pomocy.
przykłady Epk też rozumiem i akceptuję, bo w nich nie chodzi o kretyński pomysł jeździeckiego zera :"odzyskania kontroli z ziemi", tylko o zwyczajną ewakuację zgodną z zasadą, że lepiej żeby koń sam się zabił, niż z jeźdźcem.
bezrefleksyjne, religijne wypowiedzi Milenki muszę zostawić bez komentarza, bo są tak ekstremalne stany egzaltacji, że o ich opis, można się pokusić tylko po specjalistycznych studiach medycznych...to co Pat opowiada swoim liturgicznym stylem (zalatuje mormonem jak nic), lub co pod jego znakiem sprzedaje instruktorka PNH, zupełnie mnie nie interesuje, bo jakoś nie mam przekonania, do kolejnych apriorycznych objawień, zwłaszcza że te objawienia, są sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem i empirią.
edit: jedno muszę skomentować- "zatrzymanie przez zgięcie" 🤔wirek: i jak potem konie naturalsów mają nie wyglądać na wleczące się śrupy, skoro zgięcie szyi ma im odebrać całą dążność do podążania na przód?
tylko o zwyczajną ewakuację zgodną z zasadą, że lepiej żeby koń sam się zabił, niż z jeźdźcem.
o to właśnie chodzi ( jeśli piszę o zsiadaniu przy ulicy)
Co do przekraczania ulicy w ręku to ja raczej jestem przeciwna temu , zwłaszcza w grupie . Byłby totalny chaos i zbyt długo by to trwało . Ale sama raz schodziłam na bardzo ruchliwej ulicy. Nie miałam tego w ogóle w planie , ale jak zbliżałam się do tej ulicy , to hucułka na widok tirów wychodziła z siebie , chciała zawracać . Było to dla niej nowe miejsce , bo jechałam do krycia . Zlazłam więc i przyznam , że stracha o nią miałam ogromnego . Ale szczęśliwie przeszliśmy ulicę , no i z wsiadaniem nie miałam problemów , bo koń mały , ale w przypadku dużego wiercipięty , byłby problem . O dziwo z powrotem ( dwa tyg. pózniej ) nie musiałam schodzić , była spokojniejsza i ruch jakby mniejszy , no i droga do domu ...
A jeśli chodzi o narowienie koni przez zsiadanie , to oczywiście może się to zdarzyć , jeśli robimy to notorycznie , w podobnych sytuacjach , bez mądrej alternatywy . Nie sądzę by groziło to milence , bo jej podejście jest dla mnie sensowne . A jest jeszcze kwestia rozróżnienia , czy dam radę z siodła czy nie , czy juz zejść czy jeszcze nie . Takie rzeczy wie lepiej doświadczony jeżdziec . Czy to bunt , czy strach też trzeba umieć rozróznić , czasem te zjawiska się przeplatają . Tu nie ma schematów , a pojęcia ''zawsze'' czy ''nigdy'' nie znajdą tu zastosowania .
Cariotka, ja tez takich znam. oni niedlugo pojda w strone naturalu 😉 a powinni isc do psychologa. albo zmienic konie na szachy.
Tacy jeżdżcy byli już , zanim pojawił się natural , i tenże w tej kwestii niewiele zmieni. Piszę niewiele , bo zawsze znajdą się ''mądrzy'' , którzy w naturalu żle rozumianym będą próbowali znależć antidotum na swoje strachy .
W klasyce niektórzy tez znajdują takie antidotum np. ostre wędzidło czy czarna wodza , albo godzina ''lonży'' przed jazdą . Ale tacy ludzie nie świadczą o metodzie .Proste .
Jeszcze się tak zastanawiam , skąd wzięło się przekonanie , że za wszelką cenę trzeba zostać w siodle . Ja się z takim przekonaniem spotkałam na początku mojej końskiej drogi , ze strony paru trenerów . Jak młody koń się czegoś bał , to dostawał tyle kopniaków i batów , aż ruszył koło stracha , a macho siedzący na grzbiecie był niezmiernie dumny z siebie . U jednego młodzika skończyło się tym , że zaczął bać się własnego cienia . Ten sam koń , jak zrobił dwie stopki na jednej przeszkodzie , doczekał się zejścia tegoż macho , ale tylko po to , żeby dostać wpierdziel po nogach i klęknąć przed tą przeszkodą .
Wydaje mi się , że kiedyś takie zejście z konia , który się czegoś boi , było faktycznie dyshonorem . A może coś jeszcze . Ale kiedyś jeżdziło więcej facetów ( no i kiedyś ułani , kawaleria to sami faceci) , a oni często gęsto muszą mieć rację za wszelką cenę ....
[quote author=milenka_falbana link=topic=11961.msg1325962#msg1325962 date=1330852219]
Katija - nie mogę znaleźć ale to chyba Ty napisałaś, że "zsiadanie narowi konia". Z całym szacunkiem - uważasz, że lepiej SPAŚĆ??? Spadanie to nie narowi konia? .... mhmm...
[/quote]
sadze, ze jednak spadam duzo rzadziej, niz bym zsiadala stosujac te metode. w dodatku moj upadek nie jest dla mojego konia komfortowa sytuacja, bo celem jego buntu nie jest pozbycie sie mnie z siodla, tylko niewykonanie zadania. i zwykle po upadku, kiedy wsiadam spowrotem kon bez szemrania wykonuje to co wczesniej wywolalo bunt.
[quote author=milenka_falbana link=topic=11961.msg1325962#msg1325962 date=1330852219]
Słuchajcie, ja nie wiem ale dla mnie sytuacja kiedy koń się zwala wraz zjeźdźcem na plecy jest NIEDOPUSZCZALNA! Nie wolno do takich sytuacji doprowadzać! Normalnie...nóż sie w kieszeni otwiera na takie mądrości.... Koń sam z siebie się nie wywali, to jeździec musi mu POMÓC swoim brakiem równowagi i trzymaniem sie za wodze.
Pomijam, że i jeździec i koń moga się połamać albo zabić bo to chyba oczywiste. W najlepszym wypadku taka sytuacja spowoduje u konia uraz psychiczny i brak zaufania do jeźdźca.
[/quote]
turbobzdura. mlody kon bardzo czesto wywala sie sam z siebie bo po prostu nie umie sie wspinac i nie ma rownowagi. a jedynym bledem jezdzca takiego konia bylo to, ze przy pierwszych probach wspinania sie nie zareagowal na tyle ostro, ze kon zapomnial co wymysli.
natomiast jesli wspinanie sie stalo sie juz narowem utrudniajacym prace, bedacym czesta i niebezpieczna forma buntu, to czasem jedyna metoda oduczenia konia tego, jest wlasnie wywolanie w nim urazu psychicznego. na tyle mocnego, zeby juz nie chcial sie wspinac 😎
edit: maslo maslane
Większość ćwiczeń z ziemi, które waszym zdanie są zbędne daje naturalsom umiejętność panowania nad koniem, kiedy na nim nie siedzą. Koń im ufa i szanuje ich decyzje i sygnały. To działa, ponieważ wachlarz morzliwości oddziaływania na poszczególne części ciała konia zwiększa się, koń lepiej nas widzi, mamy stabilniejsze oparcie i większy zakres ruchów.
Jeśli ktoś nie ma porozumienia z koniem z ziemi, nie ma kontroli z ziemi to zsiadanie może nie być dobrym pomysłem. No ale zakłądacie, że nie jest wam potrzebna kontrola z ziemi - wystarczy kontrola z siodła na kontakcie.
Naturalsi zakładają, że potrzeban jest kontrola z ziemi na linie, bez liny, z siodła bez wodzy i na kontakcie. To o wiele więcej możliwości.
Budują swoją i konia pewność siebie najpierw z ziemi, a następnie z siodła. W sytuacji kiedy coś idzie nie tak, mają dzięki temu różne strategie w zanadrzu.
Gdy w trakcie jazdy na kontakcie coś wystraszy konia, nie muszą polegać na działaniu wędzidła, mogą zastosowac techniki omijając "paszczę". Jeśli techniki freestylowe zawodzą, mogą zsiąść i okiełznac probem z ziemi.
Gdy ktoś ma jedynie jedną opcję - wędzidło i to przestanie działać.... nie pozostaje nic innego jak ewakuować się i liczyć na to że koń się nie zabije.
Rozsądek mówi - więcej możliwości - większe bezpieczeństwo!
[quote author=wrotki link=topic=11961.msg1326026#msg1326026 date=1330855609]
tylko o zwyczajną ewakuację zgodną z zasadą, że lepiej żeby koń sam się zabił, niż z jeźdźcem.
o to właśnie chodzi ( jeśli piszę o zsiadaniu przy ulicy)
[/quote]jeżeli zsiadasz i dalej kontrolujesz konia (trzymasz za wodze) to piszemy o czymś zupełnie innym, bo ty wtedy piszesz, że lepiej kontrolujesz konia stojąc obok niego, niż na nim siedząc, a to tylko daje świadectwo twoim marnym umiejętnościom jeździeckim.
ja piszę o ewakuacji, o czymś takim samym, jak katapultowanie się z kokpitu samolotu, gdzie nie ma już mowy o jakimkolwiek sterowaniu, a tylko o ratowaniu ludzkiego życia.ozsądek mówi - więcej możliwości - większe bezpieczeństwo!
rozsądek mówi, skoro stojąc obok konia na ziemi, człowiek ma więcej możliwości, niż na tym koniu siedząc, to ten ktoś jest lepszym piechurem niż jeźdźcem...jest żadnym jeźdźcem 😁
dokładnie jak pisze wrotki
jeśli ktoś twierdzi że w sytuacji awaryjnej (przyjmijmy już tę ulicę w mieście i niepokojącego się konia) lepiej panuje nad zwierzęciem z ziemi niż z siodła, to oznacza jedno: ten ktoś nigdy nie zapanował nad koniem z siodła. Bo gdyby miał za sobą to doświadczenie, to by nawet tych dwóch metod nie porównywał..
dopiero teraz się doczytałem w jednym z postów Milenki, że wg Pata, koń może biec przez setki kilometrów (do tego tylko z jedną półkulą mózgu :respect🙂...jaki ten Pat jest głupi i jakim trzeba być laikiem, żeby tego zupełnie nie zauważać 🤔wirek:
oj tam, pat nie jest głupi, podobnie jak nie jest głupi łojciec rydzyk trzepiacy wielką kasę na moherach 🤣, to tylko kwestia zrozumienia mechanizmu prania mózgu "wyznawcom"
pat znalazł target i wszystko mu sprzeda 🙄
poniekąd "zazdraszczam", sama bym chciała zarabiać opowiadając farmazony 😀 i jeszcze cieszyc sie rzeszą miłośników, no przyznaj sie wrotki, tez byś tak chciał 😉
Oj tam duunia , ale Ty byś tej kasy nie spożytkowała społecznie jak ojciec Rydzyk ( Twój polski się kłania ...) , więc kicha takie porównanie .....
bendem se pisala ja se bendem kciała, a ostatniom ocenem z polskiego dostalam na matóże 96 wienc ty se jósz darój, albo wyobraś sobie rze muj polski jest jak tfoje jeśdziectfo-czyli naturalny i niczymrze nieskrempowany
😀
turbobzdura. mlody kon bardzo czesto wywala sie sam z siebie bo po prostu nie umie sie wspinac i nie ma rownowagi.
Sory za jakośc ale nie chciało mi sie dziergać :kwiatek:
milenka_falbana, hmmm. czyli mlody kon, podczas pierwszysch dosiadow, pod jezdzcem z nienaganna rownowaga, nie bedzie mial problemow i nie bedzie szukal rownowagi? bo bedzie ja po prostu mial? sam z siebie? nie musi sie jej nauczyc? nauczyc pod jezdzcem?
pomijajac to, ze nie raz i nie dwa widzialam bawiace sie konie, ktorym zdarzalo sie calkiem spontanicznie rymnac na ziemie.
Ja tam nie zsiadam jeśli nie jest to absolutnie konieczne.
Z mojego skromnego doświadczenia wynika, że jeśli zsiada się z powodu byle gówna, to koń co chwilę byle gówna wypatruje 😉
Ze swojego własnego konia bym w terenie nie zsiadła, bo nigdy w życiu nie dopuściłabym do sytuacji, że ot tak sobie dla przyjemności, z własnej woli jestem w terenie na koniu którego nie jestem pewna, którego reakcji nie znam i nad którym nie panuję.
A to, że czasem zsiadam z nieswoich koni (myślę, że zdarza się średnio raz na rok) wynika z tego, że w pewnym sensie jestem na takim koniu w takiej sytuacji trochę nie z własnej woli - bo jestem w pracy i mam np. ograniczony czas, lub jakieś tam wytyczne co do konia.
Jakieś pół roku temu pytałam o radę w sprawie kobyły, która mi się wspinała w momencie samotnego oddalania się od stajni, pewnie niektórzy pamiętają.
Przerobiłam tą sprawę po swojemu (dwa razy zsiadłam i przeprowadziłam kawałek w ręku) a potem już nie było trzeba.
Gdyby to był mój koń i gdybym robiła to sobie dla przyjemności, to nie wyjeżdżałabym na niej w teren jeszcze przez około 2 tygodnie, do momentu dogadania się na maneżu na 100%.
A wyjeżdżałam, bo szefowa życzyła sobie, żeby spróbować tą sprawę jak najszybciej załatwić. Oczywiście mogłam odmówić i powiedzieć, że uważam, że koń nie jest na to gotowy. Ale chciałam wykonać powierzone mi zadania jak najlepiej, więc spróbowałam i udało się.
Gdybym nie miała tej małej presji ze strony pracodawcy zrobiłabym to trochę inaczej, ale w konsekwencji okazało się, że tak też było dobrze.
Więc moim zdaniem nie należy się zamykać totalnie na jedyne słuszne zasady typu "nie zsiadać nigdy", tylko dobierać je w zależności od konia i sytuacji.
Osobie z niewielkim doświadczeniem trudno jest ocenić sytuację - czy to zagrożenie życia, czy zwykła ściema konia... ale przecież "naturalsi" żadnej presji czasu nie mają, bo jeżdżą dla przyjemności, a nie zawodowo i sportowo, więc uważam, że zsiadania powinno być u nich jak najmniej, bo przecież czas na dogadanie się z siodła jest nieograniczony.
milenka_falbana, hmmm. czyli mlody kon, podczas pierwszysch dosiadow, pod jezdzcem z nienaganna rownowaga, nie bedzie mial problemow i nie bedzie szukal rownowagi? bo bedzie ja po prostu mial? sam z siebie? nie musi sie jej nauczyc? nauczyc pod jezdzcem?
pomijajac to, ze nie raz i nie dwa widzialam bawiace sie konie, ktorym zdarzalo sie calkiem spontanicznie rymnac na ziemie.
Oczywiście, że źrebole i młodziaki się wywalaja.
Oczywiście, że świeżo zajeżdżany koń musi nauczyć się równowagi z jeźdźcem.
Ale doprowadzenie do sytuacji w której młody koń wspina się w wywraca z jeźdźcem to się niestety nazywa błąd przy zajeżdżaniu i nie powinno mieć miejsca.
Julie - zgadzam się. Ale nikt nie twierdzi, że należy dużo zsiadać tylko, że jest to dozwolone. Następnie trzeba przeanalizowac sytuację i pomyśleć co zrobić, jak się lepiej przygotować żeby zsiadać nie było trzeba.
[quote author=milenka_falbana link=topic=11961.msg1326192#msg1326192 date=1330862943]
Julie - zgadzam się. Ale nikt nie twierdzi, że należy dużo zsiadać tylko, że jest to dozwolone. Następnie trzeba przeanalizowac sytuację i pomyśleć co zrobić, jak się lepiej przygotować żeby zsiadać nie było trzeba.
[/quote]
Zacytowane przez Ciebie teksty sugerują co innego. Z resztą czytałam to już nie raz i oglądałam materiały ze szkoleń PNH nie raz.
Gdybym była laikiem i czytała to pierwszy raz, to zrozumiałabym z tego, że należy zsiadać jak tylko coś niepewnego się dzieje, a przecież dzieje się często, więc należy zsiadać często.
No, ale może co innego autor ma na myśli...
ale skąd to wspinanie? z mojego postu o ulicy?
to ja przepraszam, ale mi chodziło o coś innego niż niesubordynację.
odnosiłam się konkretnie do sytuacji typu koń na chodniku/ulicy, wśród ruchu samochodowego, tramwajowego czy tam jakiegoś, lub otoczony szczekającymi wioskowymi psami o metr od szosy którą jeżdżą auta
(właśnie w tej sytuacji odradzałam zsiadanie, w przeciwieństwie do przedmówców)
wachlarz zachowań konia w ww. sytuacji jest szeroki: od niepokoju i dreptania, po kręcenie się w miejscu, odskakiwanie w bok czy w końcu totalna panika i na przykład wspięcie. i stąd wspomnienie o dębie.
Kiedyś przeżyłam bardzo niebezpieczną sytuację. Przekraczałam szosę (jednopasmowa o niewielkim ruchu). Trzeba było przejść wzdłuż szosy ok. 50 m żeby trafić na przesiekę po drugiej stronie. Wzdłuż poboczy zakrzaczone rowy. Po rozejrzeniu się ruszyłam poboczem. W połowie odcinka pojawił się pędzący rozklekotany żuk, który jechał naprzeciw mnie. Kierowca nie raczył zwolnić, a do tego se jeszcze zatrąbił. Koń widząc potwora wprost przed sobą salwował się... wyskoczeniem z 4 nóg prosto w rów. Wylądowaliśmy tam w sumie bezpiecznie... No ale co ja bym zrobiła z ziemi?
A tu jest jeszcze jedna bardzo ciekawa rzecz, która została w burzliwej dyskusji ostatnich stron przeoczona:
Czy aby na pewno naturals jest taki nieinwazyjny dla konia? Obejrzyjcie
http://hippika.pdm-promo.pl/sklep/product_info.php?products_id=155&osCsid=dc8c548730c2d877a13f44f93f667d19
Dodajmy że to nie jest zwykłe pęto tylko Pęto JNBT
Co o tym sądzicie?
Ja się na razie na temat JNBT nie wypowiadam, bo jeszcze nie znam. Poznam już wkrótce i ewentualnie wtedy się wypowiem.
Na razie widziałam tylko pracę z ziemi wg. tej szkoły i całkiem mi się podoba.
Ale ten wynalazek wydaje mi się dziwny w momencie zastosowania do unieruchomienia zgiętej nogi 😲
(Bo pętanie przednich nóg toleruję jako mniejsze zło od trzymania konia w zamknięciu.)
Czy jeśli można przywiązać nogę do brzucha, to głowę do brzucha też? Mam na myśli lonżowanie na wypięciu.
Czy któraś ze szkół "naturalnych" uznaje coś takiego jak lonżowanie na wypięciu w celu pracy nad równowagą, motoryką ruchu i umięśnieniem konia?
[quote author=milenka_falbana link=topic=11961.msg1326192#msg1326192 date=1330862943]
Julie - zgadzam się. Ale nikt nie twierdzi, że należy dużo zsiadać tylko, że jest to dozwolone. Następnie trzeba przeanalizowac sytuację i pomyśleć co zrobić, jak się lepiej przygotować żeby zsiadać nie było trzeba.
Zacytowane przez Ciebie teksty sugerują co innego. Z resztą czytałam to już nie raz i oglądałam materiały ze szkoleń PNH nie raz.
Gdybym była laikiem i czytała to pierwszy raz, to zrozumiałabym z tego, że należy zsiadać jak tylko coś niepewnego się dzieje, a przecież dzieje się często, więc należy zsiadać często.
No, ale może co innego autor ma na myśli...
[/quote]
Wybacz, nie chciałam tu wklejać kilku artykulów na raz.
Pierwsza zasda zawsze brzmi: nie ładuj się w to.
Ale niczego się nie nauczysz pozostając cały czas w bezpiecznej strefie. Trzeba wychylić nosa i próbowac przekraczać kolejne progi. A że czasem cos pójdzie nie tak...normalna sprawa.
P.S. dempsey - przepraszam Cię bardzo ale to co piszesz to jest dla mnie czysta głupota... 🤔wirek:
Zostawiłaś KONIOWI DECYZJĘ co zrobić w takiej sytuacji! Fajnie, że Wam sie nic nie stalo, milo, że w rowie akurat nie leżało szkło czy pijaczek🙂
Wiedząc , że przekracza się ulicę, miejsce nie do końca bezpieczne zabezpieczyłabym się tak żebym TO JA podejmowała decyzje.
[quote author=milenka_falbana link=topic=11961.msg1326205#msg1326205 date=1330864217]Wiedząc , że przekracza się ulicę, miejsce nie do końca bezpieczne zabezpieczyłabym się tak żebym TO JA podejmowała decyzje.
[/quote]
jak? co zrobiłabyś, gdybyś siedziała na koniu i widziała pędzące w Waszą stronę auto? pytam z ciekawości.
[quote author=milenka_falbana link=topic=11961.msg1326205#msg1326205 date=1330864217]
P.S. dempsey - przepraszam Cię bardzo ale to co piszesz to jest dla mnie czysta głupota... 🤔wirek:
Zostawiłaś KONIOWI DECYZJĘ co zrobić w takiej sytuacji! Fajnie, że Wam sie nic nie stalo, milo, że w rowie akurat nie leżało szkło czy pijaczek🙂
Wiedząc , że przekracza się ulicę, miejsce nie do końca bezpieczne zabezpieczyłabym się tak żebym TO JA podejmowała decyzje.
[/quote]
Mozesz rozwinac, jak konkretnie chcialabys sprawic, ze to TY bys podejmowala decyzje? Przeciez trzymajac w takiej syuacji konia w reku mialabys jeszcze mniejsza kontrole, kon i tak wskoczylby do rowu, a moze jeszcze ciebie by podeptal przy okazji. Za to doswiadczony jezdziec na dobrze wyszkolonym koniu zareagowalby juz w momencie, kiedy kon "zabieralby sie" do skoku do rowu. Zaden kon nie jest maszyna i kazdy ma prawo sie sploszyc, ale dobrze wyszkolony jezdziec w 99% przypadkow da rade opanowac konia na tyle szybko, zeby sytuacja nie wymknela sie spod kontroli.
Też tak uważam.
Oczywiście, bywają konie które nad którymi większą kontrolę ma się na ziemi, bo uspokajają się gdy mają człowieka obok siebie a nie na sobie.
Np. w przypadku młodego konia, z którym dużo pracowało się w ręku i na lonży i który dopiero co przyjął jeźdźca. Ale na takim raczej nie wyjeżdża się w samotny teren przez ruchliwą ulicę... 😵
Przyjmując, że dobrze wyszkolony koń płoszy się trąbiącego samochodu, to moim zdaniem lepiej być na nim niż mieć go w ręku.
Z siodła można go cofnąć i przesunąć w dowolną stronę, albo celowo szybko usunąć się/uciec z niebezpiecznego miejsca. Nawet jeśli w tym momencie koń nie do końca myśli, bo jest w strachu, to w dużym stopniu da się tą sytuacją pokierować - a im lepiej wyszkolony, tym bardziej.
W ręku nie ma aż takiego pola manewru.