własna przydomowa stajnia

Moje drzewa obżarły, dadzą sobie radę. Padok też musimy lekko przesunąć...
stillgrey
angela przypomnialas mi moje poczatki z wlasnymi konmi, nawet szetland i oslica mnie prowadzili we wszystkie strony, ba, potrafili sie wyrwac z reki 🤣 A co hucek ze mna wyprawial to szkoda gadac 😉 Na szczescie szybko nauczylam sie jak postepowac zeby zyskac u gamoni respekt i teraz nie mam problemu zeby prowadzic 3 na raz i zaden sie nie odwazy mnie wyprzedzic o krok, nie mowiac o wpadaniu na mnie czy wyrywaniu sie 😉 Dobra metoda jest cofanie konia przy kazdej probie wyprzedzenia, albo kazanie mu zrobienia kolka wokol nas, tak ze ostatecznie znajdzie sie i tak za nami, ale wiecej sie musi nachodzic - szybko konie wykminiaja, ze sie nie oplaca 😉

taa
Też to wyczytałam z tymi kółkami i cofaniami 😉
Nawet i to stosuje czasem mój mąż.Ja poprostu staję i zatrzymuję konia potem ruszam pierwsza i normalnie mu tłumaczę że jak bedzie wyłaził przede mnie to dłużej tam bedziemy szli -rozumie 🤣
W brew pozorom bardzo dużo rozumieją 😉
Jak już nauczą sie ładnie chodzić to będe próbować z trzema ale narazie czekam na dalsze efekty pracy zespołowej -czyli ja i koń 😉 i to każdy z osobna 😉
taaa... a ja właśnie ogrodziłam drzewka pastuchem, wolnym koncem przyczepiłam do siatki. Efekt - w godzinę 4 połamane słupki i rozpieprzona siatka. Mam nadzieję że elektryzator z allegro szybko przyjdzie....
Też mam ule pod ogrodzeniem, niestety sąsiad jest nie kumaty i nic nie dają moje prośby i propozycje, jak będą uciążliwe to popryskam czymś teren wokół uli. Obawiam się, że pożądlą mi konie :/. W zeszłym roku postawił mi te ule przy ogródku warzywnym, bałam się wchodzić do ogródka, kazałam mu je przestawić to przestawił o 2 metry  😵. Wkurzające są te pszczoły bo czasem wpadają w szał i lecą w człowieka, wplątują się we włosy no i wtedy dochodzi do użądlenia, na szczęście nikt u nas nie jest uczulony, ale nie jest to przyjemne jak tak latają nad głowami. Najgorsze, że nie ma przepisów regulujących sposób utrzymywania pasieki i mogą sobie stawiać ule gdzie chcą :/  Chyba zacznę je truć.
jak daleko masz je od stajni/padoku?
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
01 marca 2012 10:57
esef, jak to w naszum kraju bywa to napewno kwestie uli, ich ustawienia i zabezpieczenia reguluja  przepisy prawa. Z tego co wiem to muszą byc one odgrodzone od sąsiedniej posesji szczelnym żywopłotem. Co do reszty- odległości od granicy posesji itd to trzeba by sięgnąć do źródła i doczytać. Napewno warto by pogadać z sąsiadem, by pomyslał jak rozwiązać problem ich uciążliwosci. A jesli to nie pomoże, wtedy można sięgnać po narzędzia prawne. Ze względu na dobro kontaktów sąsiedzkich to wiadomo... najlepiej będzie jak strony dogadaja sie miedzy sobą.
z tego co czytam prawo polskie NIE określa ile ma być odległości od uli do sąsiada..
Poza tym - nawet nie wiem czy one są uciążliwe. Na razie nie są, bo pszczoły śpią. Nie wiem co będzie w sezonie i dlatego podpytuję osób, które miały z tym do czynienia. Do padoku mają dobre 60 m, do stajni może z 50. Lipy rosną całkiem w drugą stronę, na padoku i obok ze 4 jabłonie... Mam nadzieję że się okaże że ule nie są uciążliwe i jedyne co zrobię (jeszcze w tym roku) to obsadzę granicę czymś szybkorosnącym. Jakby był problem to będę gadać z sąsiadem..
esef, ja tez mam padok blisko stajni. to co ci napisalam wynika z doswiadczenia, probowalam i tak i tak. i zawsze, kiedy byl taki moment, ze konie sobie szly razem, byl problem z rozdzielaniem ich. jak zaczely chodzic w reku to sie skonczylo. pozniej, nowe konie od poczatku byly wyprowadzane w reku i nie bylo problemu z przyzwyczajeniem. oczywiscie na poczatku denerwowaly sie, ale szybko przestawaly.
esef jetem kolejną właścicielką dwóch klaczy, które nawet na siku do stajni chodzą razem  🤣 tj. matka i córka, starsza bardziej boi się rozłąki, okropna panikara  😲 nie ma na nią sposobu. Co prawda nauczyłam je, że wyprowadzane są oddzielnie, że nawet jak się przestaną widzieć, to po pewnym czasie znów są razem, ale one i tak wypracowały własną strategię, gdy tracą kontakt wzrokowy, przestawiają się na słuch. W każdej sytuacji doskonale wiedzą co się dzieje. Gdy starsza klacz zostaje zamknięta w stajni, a młodsza jest pod siodłem na padoku, wówczas jest spokój. Ale wystarczy, że zaczniemy się oddalać w teren, robi się coraz bardziej nerwowo, aż w końcu trzeba wracać. Stara, gdy wyczuje, że się oddalamy, dosłownie kwiczy jak zarzynany wieprz. Wtedy młoda jej odpowiada i chce ratować mamusie. Parę razy przeforsowałam swoją wolę i pojechałyśmy do lasu, ale młoda była cały czas niespokojna i spięta. Zdarzyło się nawet, że poniosła mnie w drodze powrotnej. Jestem pewna, że gdyby jej matka nie rżała tak przeraźliwie i głośno, to nie byłoby takich problemów. Nie wiem co z tym zrobić. Teraz jeżdżę po padoku i polu, tak żeby obie klacze mogły się widzieć, chociaż z daleka i jest ok. Natomiast w dalszy teren jeżdżę razem z córką w dwa konie. W sumie wtedy jest najlepiej  🙂 Tylko, że córka studiuje i nie zawsze jest w domu.

A ule to faktycznie poważny problem, pszczoły bronią swojego terenu w promieniu kilkudziesięciu metrów  😲 Atakują, gdy któraś z nich zostanie jakoś skrzywdzona, zaniepokojona, czy zdenerwowana i wyśle sygnał ostrzegawczy. Wystarczy, że nadepniesz lub uderzysz w locie jedną z nich i alarm gotowy! Natychmiast setkami ruszają w pogoń za intruzem, za wszystkim co żyje i się rusza... Jeszcze gorzej jest , gdy akurat się roją ... Nie chcę nikogo straszyć, ale przeżyłam to  🙁 Na szczęście bez udziału koni. One za to miały straszną przygodę, gdy Azja wpadła kopytem do nory, gdzie gniazdowały szerszenie. Potwory goniły klacze aż do stajni, potem odpuściły. Ale koniska mało się nie pozabijały, tłukły się o ściany, wierzgały 😲, gdzie popadnie. Były w paru miejscach ukąszone, ale poza tym nic złego się nie stało. Do walki z szerszeniami musiałam wezwać strażaków.
Sąsiad postawił te ule pod płotem mojego wybiegu jest to jakieś 50m od stajni, na razie tylko obiecuje ( już drugi rok :/) że je przestawi. Na dodatek mam lipę na wybiegu, ale z moich obserwacji jak lipa kwitnie to one są zainteresowane tylko kwiatami no ale drzewo wtedy aż całe huczy od owadów. 
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
01 marca 2012 12:41
Co do uli ... mąż ma taką pasję, lubi pszczoły ... no więc jakoś musimy pogodzić pasiekę z końmi. Faktycznie nigdzie się nie spotkał ( mąż ) z przepisami na ten temat, ale w kilku pozycjach pszczelarskich są wzmianki, że żeby było bezpiecznie należy po stronie gdzie ule mają wyloty zasadzić wysoki i gęsty żywopłot. Wtedy pszczoły przy wylocie z uli od razu wzbijają się wysoko w powietrze i jest mniejsza szansa na konflikt, że się tak wyrażę.

Co do funkcjonowania z pszczołami w tym wypadku dzikimi rojami bo mamy dwa 🙂 . Jeden zamieszkuje nasz dom  🤔 a dokładniej przestrzeń między ścianą a deskowaniem na piętrze. Drugi, dziuplę w lipie rosnąca nad padokiem i dwoma pastwiskami.
Napiszę tak, pomimo wyrojeń każdego roku, które wyglądają spektakularnie nic się nie dzieje. Pszczoły z lipy interesują się tylko lipą i mają w d... nasze konie i hamak, który wisi pod tą że lipą i na którym systematycznie uprawiam lenistwo 😉. Pszczoły ze ściany interesują się innymi obiektami niż nasze konie 🙂. Nie interesują się też za bardzo ludźmi i w przeciągu 3 lat nie było żadnego ugryzienia.

Wiadomo, że jeśli ktoś zacząłby grzebać w gnieździe to z pewnością byłby problemy, ale konie nie potrafią fruwać 😉.

Problemem potrafią być natomiast szerszenie, o których wspominała ranczolodzerz. Tych też mamy trochę każdego roku. Zeszłego lata zamieszkały dziuplę w jabłoni na jednym z pastwisk i konie podchodząc do drzewa zostały odpędzone przez kilka owadów. Szybko się jednak nauczyły, że nie należny się tam zbliżać, a ja dodatkowo wygrodziłam drzewo taśmą. Nie niszczyłam gniazda ponieważ szerszenie bardzo dobrze wyłapują inne owady z okolicy. Jeden potrafi na dobę upolować 200 sztuk innych paskudztw jak muchy, komary czy bąki ( ślepaki ), gzy.
Doszłam do wniosku, że skoro tak to gniazda nie stanowiące bezpośredniego zagrożenia niech sobie są w spokoju 😉. Nawet mnie jeden skurczybyk ugryzł, ale ...  w końcu to ja naruszyłam ich środowisko, nie one moje 😉.

Znam to .. my przez parę lat mielismy ul w ścianie domu.Któregoś razu tam sie wprowadziły i przez parę lat nikt ich stamtąd nie mógł wypędzić -bo jak? nie widomo jak daleko w mur weszły.No i trzy wielkie lipy tuż pod ich nosem 😉
Wszystko było w porzadku ale własnie -jak sie roiły to masakra..No i przed deszczem latały jak wściekłe.Gryzły po twarzy i głowie.
Nie daj Boże chciałam skosić za dnia trawnik w ogrodzie za domem to była akcja bo kosiarka ryczy ,musiałam kosić jak sie ściemniało.
Ale chyba wygineły same bo od dwu lat ich nie widzę .
Co do owadów gryzących konie - napotkałam takiego bąka ktory notorycznie nęka mi małą klaczkę
Jak tylko widze że zaczyna wieżgać i szaleć to wiem ze ją goni.
Wygląda jak bąk ale ma jaśniejsze paski i jest bardziej to kuliste ale musi gryźć skoro koń sie tak zachowuje.
Dopiero jak uspokoję małą i trzasnę to paskudztwo na jej brzuchu to ma spokój.
Inaczej tego nie odpędzisz 😤
No ale -lato dopiero przed nami 😉

Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
01 marca 2012 12:54
U nas sytuacja z pszczołami w ścianie wygląda tak, że kiedy kupowaliśmy gospodarstwo to były właściciel mówił nam, że te pszczoły zamieszkują szczyt domu od kiedy w zasadzie on pamięta. Facet jest zdrowo po 60, więc pszczoły mieszkają tam co najmniej te 60 lat ...   😲
Wzywaliśmy dwa lata temu pszczelarzy bo chcemy przenieść rój, nie zabijać pszczół. Panowie popatrzyli, pooglądali, zajrzeli w ścianę z piętra i stwierdzili, że jak na ich oko to jest tam około 10 litrów modu. Gniazdo jest duże i rozbudowane w górę.
Remont i zmianę pokrycia dachowego planujemy dopiero za rok, więc daliśmy spokój pszczołom ze ściany póki co.

Angela co do owada, który opisujesz to może być to trzmiel. Trzmiele nie gryzą, ale są upierdliwe jak jest gdzieś blisko gniazdo. U mnie w stajni, w której w tej chwili stoją konie mają gniazdo w drewnianej ścianie przy jednym z boksów, tzn miały w zeszłym roku. Zrobiły sobie wylot pod żłobem 🤔, od czasu do czasu widziałam, że nasza klacz się wkurzała bo coś jej tam brzęczało i fruwało, jednak nic poza tym się nie działo. Gniazdo zostawiłam, a w związku z tym, że trzmiele wracają raczej przed zmrokiem do gniazda i jest ich stosunkowo niewiele w gnieździe w porównaniu z pszczołami lub szerszeniami czy osami to jakoś nauczyły się ze sobą żyć 😉.

Może to też być gez, są dosyć duże zaraz znajdę jakąś fotkę. Jeśli tak to to gryzie  😉. Ale gza to pewnie byś rozpoznała.


Takie ?


Czy takie ?


PS. stillgrey -  Co do grubera to dowiem się wszystkiego w weekend u źródła. Będę gadać z mężem koleżanki, a on jest dobry w te klocki 😉.
Aleks no wez, przypomnialas mi o tych paskudnych gzach, a fe :P

Co do grubera, to super, ze pamietasz, czekam z niecierpliwoscia na wiesci 🙂
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
01 marca 2012 13:25
Pamiętam, pamiętam 🙂

Co do gzów ... mam nadzieję, że nie zaleje nas ich ilość w tym roku. Było lato, że nie widziałam ani jednego, ale było też takie, że się żyć nie dało ...
Szkoda najbardziej mi naszej klaczy zimnokrwistej, zauważyłam że ona do siebie przyciąga większość owadów gryzących, więcej się też poci więc może dlatego ... Dobrze, że gruboskórna jest 😉.

Może to też być gez, są dosyć duże zaraz znajdę jakąś fotkę. Jeśli tak to to gryzie  😉. Ale gza to pewnie byś rozpoznała.

niestety -to ani jedno ani drugie
gzy dobrze znam 😉 uwielbiają nasze powroty do domu rozgrzanym autem ... szcżęśliwe kochają gorącą maskę auta i rozgrzany silnik -nie mam pojecia -dlaczego
a trzmiele też dobrze znam bo pelno tego u Nas w ogrodzie i zresztą jest to dość popularne zwierzatko
Ja poszukam tego owada i dam Wam tu zdjęcie.
Wygląda jak trzmiel ale jest bardziej to okrągłe ,bardziej żółte ale też takie puszyste i ma taką trąbke z przodu.Ja nie słyszę jak to bzyczy ale uwiesza sie to pod brzuchem konia i tam lata wkurzając tylko małą.Potrafi tak godzinę konia męczyć!
Zabiłam takie ze trzy bo nie było innego wyjścia uspokoić przerażonego konia.
poszukam i wrzucę zdjęcie 😉
no kurde, bardziej okrągłe, włochate i jaśniejsze to trzmiel jak nic!
znalazłam
to było coś takiego 😉
tylko to było bardziej żółte
no, to już wiesz - bujanka 🙂 Ale serio nigdy takiego stwora nie widzialam
ja ze 4 razy... raz jak sie opalałam na leżaku -to o mało nie spadłam z niego jak mi zawisło to nad nosem 🤣 tylko ze oprocz tego wygladu mialo jeszcze paski żółto brązowe jak trzmiel ale dokładnie wygladało jak koliberek z trąbką.
No i te trzy razy jak próbowało sie podklepić pod brzuch małej doprowadzając do paniki konia 🙄
No ale jak zawisło mi nad nosem to bzyczało -takim basem jak duży trzmiel..
nie dziwię sie że koń sie tego wystraszył  🤣bo to nie jest takie małe 😉
widzialam to kiedys, przez chwile myslalam, ze mam zwidy i widze kolibra 😀
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
01 marca 2012 18:23
To jak nie takie małe to musiała być bujanka większa 😉. U nas widuję, ale nigdy nie były jakoś specjalnie uciążliwe, może dlatego nie skojarzyłam 😉. Mąż mój tylko psioczy bo to muchówka, której larwy pasożytują na pszczołach  🤔 .
My współpracujemy razem ,ja grabie ,chłop ubija  😁  kładł się z 10 razy 

1 Pomóc Ci ? 
2 No to pomogę !!! 
No ja byłam teraz w stajni wyskrobać to co zabrali dzis z dworu do stajni 🤣
Za nic nie idzie tego doczyścić👿
Grubsze odpada reszta zostaje... Teraz troche deszczu i niezłe błotko na grzbietach 🤔  No ale akurat rzaden z chłopaków nie pokazuje że mu z tym źle 😉
O dziwo mała jest czyściusieńka i jakoś nie tarza się z nimi w tym co na łące po zimie pozostało... Całe szczęście bo z tego białego to bym już nic nie wyczyściła...
Ja siwą doczyściłam, ale cóż z tego jak ona po krótkim treningu poszła i się wytarzała i była cała od piachu...? Uśmiechnęłam się tylko i machnęłam ręką, no cóż, nie da się żyć inaczej.
Super!!! Wczoraj wyczyściłam moje koniska aż do połysku. Nawet wyszczotkowałam z nich sporo sierści, więc wiosna działa. A dzisiaj co  😲 obie w panierze po same uszy. Na domiar tego Azja zrobiła sobie drapaczkę z sosny i usmarowała szyję i część grzywy żywicą, na to przykleiło się igliwie, siano, piach i co z tym teraz zrobić? W jaki sposób ściągnąć z z futrzaka przyschniętą żywicę  🤔

monia świetny pomocnik, efekty murowane  🤣
żywica jest ciężka do usunięcia - spróbuj wykruszyć jeśli się trochę zbryliła
po akcjach z  żywicą moje futrzaki były traktowane wodą ewentualnie z szarym mydłem lub trzeba było trochę obciąć
u ludzi wystarczy tylko woda i mydło
ranczolodzierz, spróbuj wacikiem z terpentyną.
Mój boski konik przez cały rok padokowania nie wpadł na tak genialny pomysł jak ostatnio ze strasznych nudów już chyba bo siano na padoku ma w d... bo ileż można jeść siano na padoku i zajęła sie pięknymi roślinkami w ogrodzie pedantyczej nawiedzonej sąsiadki ogrodniczki i poprzycinała jej pare drzewek o różnych roślinek które udało jej sie dostać zwłaszcza jedno drzewko które z wielką czułością pielęgnuje mój konik wypielęgnował jeszcze bardziej i tylko czekam aż sąsiadka to zobaczy i mnie zabije:/
Może dam jej troche obornika pod kwiatki w ramach zadośćuczynienia i poprawy stosunków sąsiedzkich:P
oj ... to nie ciekawie 😉
jak ogrodniczka maniaczka to może być nie ciekawie 🙁
Ja mam chopla na punkcie swojego ogródka i jak mi gniadosz zaczął wciągać mojego Sumaka to o mało zawału nie dostałam  🤔
Teraz mam ogrodzony linką ..
Ale tak na poważne .. powiedz jak poszło 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się