Ja jestem dla mojego konia drapieżnikiem! Męczę go i dręczę i wymagam, i jeszcze ciągle chcę coraz więcej. Mało tego, jak mu się uda zrobić coś naprawdę dobrze, to z czasem zaczynam to uznawać za standard. Niezły hardkor ze mną musi mieć, co?

A jak puszczony luzem na halę do mnie przybiega i chodzi za mną luzem, w przód, w tył, na boki, w dowolnych zakrętach i figurach - to który to jest level? Łapiemy się na naturalsów?

😁
Mogłabym spokojnie jeździć bez ogłowia, ale tego nie robię, bo interesuje mnie kontakt, przepuszczalność i precyzyjne odpowiedzi na pomoce jeździeckie, a ręka oddziałująca na kiełzno do takich należy.
To, że koń współpracuje i właściwie reaguje to nie jest żadna magia, kursy i poziomy, żaden natural, tylko absolutnie podstawowe abc, które należy zwierzęciu prawidłowo przekazać.
Rozkłada mnie na łopatki argumentacja, że pakowanie się koniowi na grzbiet nie jest "naturalne". Wystarczy wrzucić w wyszukiwarkę graficzną hasło natural horsemanship, i mamy po kolei sliczne foteczki: konik stojący przednimi nóżkami na pieńku, konik skaczący przez blaszaną beczkę, konik idący slalomem przez koziołki, konik podający łapę, konik, na którym jedzie pies, biegający dookoła na sznurku i konik, na którym stoi jakaś pani (widać stanie na koniu jest bardziej naturalne niż siedzenie na nim, pakowanie na koński grzbiet psa też jest bardziej naturalne niż pakowanie tam człowieka). Prawie jak National Geographic!
Poniżej na przykład wklejam naturalhorsemanshipowy sposób pobierania pokarmu przez konie:

No i najlepsze zostawiam na koniec:
"Kiedyś widziałem kobietę zabitą przez ogiera. Ugryzł ją w szyję i rozerwał przełyk. Znam inną osobę, której zostały odgryzione dwa palce, a wszystkie ścięgna przedramienia pozrywane. Znałem ludzi, którzy zostali podniesieni za ramię lub za brzuch, w szczękach ogiera. Ja sam zostałem podniesiony i wleczony w ten sposób dwa razy.
Pewien ogier w Kalifornii żyje w labiryncie ogrodzeń, które prowadzą go do pomieszczenia rozrodczego tak, żeby nikt nie musiał go prowadzić. Usunięto mu wszystkie zęby. Inny ogier, jeden z najlepszych ogierów czystej krwi na świecie, był tak złośliwy, że tylko jedna osoba mogła się nim zajmować. Każdy inny, kto wchodził do jego boksu lub na padok, musiał być chroniony przez kogoś z widłami. W najlepszych ośrodkach na świecie stajnie rozrodcze przypominają sale tortur, wyposażone w łańcuchy, baty, pęta, kaski i kamizelki kuloodporne. Mimo to, każdego roku, podczas każdego okresu rozrodczego, ludzie są ranieni, okaleczani i zabijani przez ogiery."http://www.pdmpromocja.pl/jnbt/portal/artykul/2,ogiery-wymagaja-savvy.htmlMam w stajni wałacha i dwa ogiery. Już drżę o swój przełyk...