KOTY
Szaga kiedys, kiedys, gdy savabna byla jeszcze mala, moja skora reagowala pieczeniem i zaczerwienieniem po kontakcie z jej noskiem lub jezyczkiem (i tylko przy Savanie to sie dzialo, moja skora nie reagowala na zadnego innego kota), od razu musialam leciec i przeplukac woda to miejsce, jakis czas to trwalo a pozniej savana mogla mnie juz szorowac jezorkiem do woli, szturchac noskiem i zero reakcji, tak wiec potwierdam, da sie zyc, da sie odczulic, samoistnie rowniez, ale to wszystko zalezy pewnie od indywidualnych reakcji danego czlowieka..
Tratata fajna poleczka i widac, ze Czarnemu Pieknocie tez sie podoba cool
Karesowa ale z niego slodziak
Aprilla przy kocurze to chyba masz spokojnie obie opcje do wyboru (o ile kocur wyciety)
edit. pogrubienie mi sie rozjechalo na pol tekstu..
Mój kot odzyskał pełną sprawność. Tydzień po wypadku jest jak nowo narodzony- jak na swój wiek oczywiście. Od czasu do czasu przychodzi i trąca mnie nosem w policzek, czego wcześniej w ogóle nie robił. Zupełnie jakby wszystko rozumiał... 💘
Sanna, oczywiście, to model bezjajeczny.
Ostatnia para jakoś nie potrafiła się dogadywać, dlatego wolę się dobrze zastanowić.
Poza tym mój kot ma chyba zespół Aspergera, normalny to on nie jest.
Naboo, zdjecia Kotusia poprosimy 😎
Aprilla, a kto widzial calkiem 'normalnego" kota 🙄 😀 a wracajac do dokocenia to chyba duuuzo zalezy od samego kota, ja mam w tej chwili 4 koty, 2 kotki i 2 facetow i uklad kto kogo jak mocno kocha albo po prostu toleruje jest dosc zawiklany.. Ale wprowadzajac maluszka dowolnej plci nie powinnas w zasadzie miec docelowo wiekszych problemow z zaprzyjaznieniem sie obu zwierzakow. W zasadzie, jak napisalam, bo koty sa nieprzewidywalne.. Ale towarzystwo drugiego kociaka zawsze jest lepsze od samotnych godzin w oczekiwaniu na powrot panci..
Po ostatniej, tragicznej, utracie kotów zdecydowałam się obecnego nie wypuszczać na dwór, ale zaczyna mu konkretnie odbijać i wykorzystuje każdą okazję, żeby nawiać.
Wolałabym dobrać kota dorosłego z nadzieją, że będzie bardziej trzymał się domu (niech żyje naiwność). Ostatni wychowany kociak nie miał za grosz instynktu samozachowawczego i źle się to skończyło. 🙁
Aprilla, moze spróbuj mu wydzielic ogrodzony siatką teren? albo naucz go chodzic na spacery na smyczy"
Do smyczy będę powoli od wiosny przyzwyczajać mojego "jedynaka". 😉
Ogrodzenie jest mało realne w moim przypadku.
Ehh, tak źle i tak niedobrze, będę kombinować dalej.
Mój kot wychodzi na smyczy bardzo chętnie - byle wyjść. Zanim przeprowadziliśmy się na wieś nienawidził dworu pewnie ze względu na hałas, teraz miauczy pod drzwiami i prosi żeby z nim iść - dla mnie to zupełna nowość z jego strony tym bardziej, że ona z tych niemiauczących.
Nie chcę by nam zginął, ale pewnie na wiosnę zacznie wychodzić sam - jestem zwolenniczką otwartych szeroko drzwi w domu latem i po prostu nie będzie jak zatrzymać kota w domu. Plusem jest, że nie ma u nas blisko żadnych ulic, tylko pole za płotem, chociaż może na niego czyhać jeszcze milion innych niebezpieczeństw 🙁
I muszę się pochwalić bo jestem z niego strasznie dumna - wczoraj upolowała swoją pierwszą mysz ! 😀 ( ciekawe tylko skąd mysz wzięła się w przedpokoju ) - wszyscy patrzyliśmy na tą akcję bo było naprawdę wciągające, ten kot w życiu nie widział na oczy myszy a był tak skoncentrowany, tak nie ruszał... coś niesamowitego.
Moja kotka sama na dwór wychodzi od jakiś 5/6 lat i nigdy nic jej nie było. Szczególnie pilnuje się sama jak przechodzi przez ulice, wie że samochód to zło i musi go omijać. Latem kotki nie ma z 2/3 dni, ale to u niej norma. Myszy przynosi, ryjówki również... Ptaszków jeszcze nie, chyba że ja o czymś nie wiem.
Ale od małego wychodziła? Moja jest typowo miejskim kotem, nie wychowała się na dworze i nigdy jeszcze nie wychodziła bez smyczy, a ze smyczą też od niedawna. Boję się, że jest "nie obyta".
Od małego, bo jej się tyłek darł na dwór. 😉
Baliśmy się, bo młody kot i nie wiadomo czy ma ciągotki by do domu wracać, a się okazało, że do domu to owszem. 😉
ktos slyszal o karmie Applaws? co o niej sadzicie?
W zeszłym tygodniu przygarnęłam takiego oto pana, o dziwo nawet jest wykastrowany 🙂
Na razie jeszcze bezimienny.

ale ma oczy!!!
ja dzis naprawde nie mialam miejsca w lozku. 2 futra skutecznie sie rozciagnely na 3/4 poscieli. az sie nie wyspalam 🙄
Tak piszecie o kotach to i ja się pochwale moim puchaczem, który boi się wychodzić na dwór, bo dla niego inni ludzie są straszni, akceptuje tylko mnie i mojego narzeczonego, zawsze kładzie się na moje miejsce w łóżku 😤 i nie obchodzi go, że jego ja nie mam gdzie spać. Co do leżanka to wcale go nie interesuje . I stałe miejsce koło laptopa i zabawa kursorem myszy. Jeśli chodzi o zabawę np. piórkami to polega ona na tym, że kot kładzie się na łóżko, a ja mam koło niego biegać bo za ciężko ruszyć dupkę przecież tyle energii się traci. Ale i tak jest wspaniały
Fart.
Powiedzcie mi proszę - czy wszyscy z Was którzy mają koty w mieszkaniu mają też zabezpieczone balkony? Często o tym piszą w ogłoszeniach o adopcji....Ja rozumiem, że balkon to sprawa niebezpieczna aczkolwiek koty które mieliśmy wiele lat temu w bloku jakoś balkon traktowały jak pole obserwacyjne - nie miały zamiaru się stamtąd ewakuować 😉
Muffinka, pewnie niektorzy stwierdza, ze jestem nieodpowiedzialna, ale mam Kota (to imie, zeby nie bylo) 7 lat i niezabezpieczony balkon. Kot spedza tam dlugie godziny ale tak jak Twoje - nigdy nawet nie usiadl na barierce.
U mnie w poprzednim mieszkaniu balkon był niezabezpieczony - mieszkaliśmy na I piętrze, koty mogły zwiać co najwyżej na tarasy sąsiadów. Jedna po poręczy łaziła, zganialiśmy ją my albo sąsiedzi. Przeprowadziliśmy się do mieszkania na 4 piętrze i koty zaczęły wychodzić tylko pod nadzorem. Ale to dwie leniwe kocice były - w sumie nawet nie próbowały włazić na barierkę. Któregoś dnia w domu pojawił się zwariowany syjam, polujący sobie radośnie na kocice 😉. W 3 dni na balkonie pojawiła się siatka - zaraz potem jak syjam próbował pogonić kocicę i ta wskoczyła na barierkę. Oczami wyobraźni widziałam już kota lecącego 4 piętra w dół, wprost na żywopłot z którego chyba zbieralibyśmy poprzebijanego kota. Ta siatka to głównie mój spokój psychiczny.
No dobrze ale siatkę masz tylko do wysokości poręczy? czy do "sufitu"? 😉
Pytam bo to kolejny argument mojego męża "nie" dla kota - on nie chce mieć siatki na całym balkonie od góry do dołu 😵
Na całości - na dole mam taką słomiankę i na to od wewnątrz siatka i ta siatka idzie do góry. To jest taka biała siatka s takiego nylonu plecionego - moje koty się nie wspinają. A nie widać jej praktycznie ani z wewnątrz ani z zewnątrz mieszkania. Ludzie się dziwią czasem dopiero jak podejdą że coś tam jest 😉
Muffinka, ja owinelam balustrade sznurkiem sizalowym bo, niestety, 2 z moich kotow lubia latach po niej i mi sie sprawdza. No i kupujac mieszkanie, a tutaj w Irlandii wynajmujac, szukam zawsze 1 kondygnacji, chociaz to obecne jest tuz przy dosc ruchliwej ulicy, wiec balustrade zrobilam podwojnie przyczepna.. na zdjeciu wiadac o co chodzi.
Arabika alemasz czarne cudo 😍
JuTynka slodzak z niego 💘
Monisia bardzo ciekawe umaszczenie, jest piekny 💘
Aha. No tak.
Chyba jednak mogę sobie o kocie jedynie pomarzyć.
jak siatka to tylko od gory do dolu, inaczej nie ma sensu zupelnie.
ja sobie nie wyobrazam przy moim pacanie nie miec siatki.. on jest taka sierota czasem ze to naprawde niebezpieczne by bylo. W tej chwili ciagle mam prowizorke ktora oczywiscie wisi najdluzej ze wszystkiego, ale nie moge bezpiecznie zostawic zwierzakow przy otwartym oknie. maly i tak po barierce spaceruje, a siatka nie jest na tyle mocna by w razie czego sie na niej spokojnie utrzymal. zabezpieczeniem jest, ale tylko pomocniczym
Ale to chyba też żależy od kota...jedni znajomi mają balkon w siatce od góry do doły, a inny tylko do wysokości balustrady bo ich kot podobno nie ma chęci skakać na balustradę tylko raz zdarzyło mu się wywracać na grzbiecie i nie ocenił dobrze sytuacji i prawie fiknął na dół. Dlatego mają siatkę tylko na dole bakonu.
Muffinka, a macie gołębie?
Muffinka, Moja ruda jest na tyle godna zaufania, że wiem że nic nie zrobi i mogę ją na tym balkonie zostawić. Wiem, że nie poleci za ptakiem ani nie wskoczy na barierkę. Na początku bytności u nas raz zrobiła sobie spacerek po rusztowaniu (że wtedy na zawał nie zeszłam to cud) i raz wskoczyła na balkon sąsiadki 😉
Nie mamy gołębi. Jedynie samoloty latają nam nad głowami 😉
A tak poważnie - dopiero się nad tym zastanowiłam. Nie ma tu u nas ptakow praktycznie.
Hehe, w sumie szkoda 😉. U mnie mąż trochę narzekał na siatkę (ale nie bardzo jak zobaczył UK-iego goniącego kocicę po barierce) ale jedną z rzeczy na wielki + jest to, że przestały nam gołębie na balkon wlatywać. 🙂
Ha! Mój mąż coraz bardziej się do kota przekonuje...tylko teraz pyta mnie ile miesięcznie będzie nas kosztowało utrzymanie kota. A to tak ciężko wyliczyć bo nie wiem teraz co kot będzie jadł i ile. Skoro go nawet nie mam 😉