tragiczna śmierć dziecka

To znaleźli ciało tego dziecka czy nie? Wczoraj po północy na pasku czytałam, że mała nie żyje, a jej ciało znaleźli gdzieś tam...
Jeżeli ciała nie znaleziono, a matka twierdzi, że zaniosła martwe dziecko gdzieś tam, to co się stało z ciałem? poszło sobie czy wyparowało? czy może kobieta nie pamięta gdzie je zaniosła?
Dodatkowo jak ktoś ma czyste sumienie, nawet jak jest taka sytuacja, to dzwoni się po karetkę, a nie porzuca w lesie!

Poza tym wyobrażacie sobie, żeby dziecko, które faktycznie przed wyjściem z domu upada i umiera, jeszcze tak na prawdę ciepłe, zawinąć w worek i porzucić?

Moja mała jak uczyła się raczkować spadła mi z łóżka. Ok 1 m wysokości, lato więc dziecko tylko w bodziaku. Efekt: lekkie zadrapanie pod nosem.

Wydaje mi się, że mała ewentualnie musiałaby być rzucona żeby stracić przytomność. Chociaż tak naprawdę mętlik w głowie mam...
To znaleźli ciało tego dziecka czy nie? Wczoraj po północy na pasku czytałam, że mała nie żyje, a jej ciało znaleźli gdzieś tam...
Jeżeli ciała nie znaleziono, a matka twierdzi, że zaniosła martwe dziecko gdzieś tam, to co się stało z ciałem? poszło sobie czy wyparowało? czy może kobieta nie pamięta gdzie je zaniosła?



Tajnaa jeszcze w nocy Rutkowski powiedział że ciało znaleziono w pakunku  media to chwycily i takie tez podały info.
Po rozpakowaniu " pakunku " okazało sie że są tam rzeczy ale samego ciała nie ma wiec poszukiwania trwają
[quote="aszhar"]Kurczak dlaczego naiwna?? Ja do tej pory mam nadzieje ze mala zyje i ma sie dobrze.[/quote]
Że niby jedna wielka mistyfikacja? Łohoho, ostro.

Poza tym, przy takim natłoku informacji upuszczenie dziecka nie musi być prawdziwą informacją. Równie dobrze mogła je udusić albo wrzucić żywe do rzeki.

Ano, też fakt. Choć nie chciałam tego mówić głośno, bo mi się to w głowie nie mieści. Chłop chłopa, baba babę - ok, ale matka własne małe dziecko.... Ehhh. Dlatego czekam na jakiś konkret w końcu.

[quote="remendada"]Dodatkowo jak ktoś ma czyste sumienie, nawet jak jest taka sytuacja, to dzwoni się po karetkę, a nie porzuca w lesie![/quote]
Jesteś pewna, że miałabyś na tyle zimną krew, żeby, widząc śmierć swojego dziecka, dzwonić po karetkę? Ja nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Prędzej taka matka z czystym sumieniem mogłaby histerycznie biec po pomoc albo po prostu wybiec na ulicę i krzyczeć.
właśnie doczytałam w necie.
Myślę, że rozebrała dziecko i wrzuciła do rzeki, ew. zakopała, w zeszłym tyg. chyba jeszcze mrozów nie było?
Ja cały czas czekam aby okazało się że mała żyje tylko została gdzieś "sprzedana" .
Matka od początku mi się nie podobała ale wszyscy jej żałowali więc siedziałam cicho ze swoimi przeczuciami i nie dzieliłam się tym z nikim w domu bo wszystkim tak matki było szkoda...
Jeśli prawdą okaże się to że mała upadła i umarła to NIGDY nie zrozumiem matki która nie próbowała jej ratować. Lekarzem jest że sama stwierdziła śmierć? Nie chcę myśleć że może wystarczyło wezwać pogotowie.

edit: literówka
Sankaritarina no co nie ma ciała nie ma dowodów jeżeli już jesteśmy przy snuciu różnych dziwnych watków to kazdy może mieć swoja teorię.
Na 99% wydaje mi sie że w tym miejscu zwłok dziecka nie znajda
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
03 lutego 2012 11:38
Jesteś pewna, że miałabyś na tyle zimną krew, żeby, widząc śmierć swojego dziecka, dzwonić po karetkę? Ja nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Prędzej taka matka z czystym sumieniem mogłaby histerycznie biec po pomoc albo po prostu wybiec na ulicę i krzyczeć.


Mi się wydaje, że w takiej sytuacji rodzic nie dopuszcza do siebie myśli, że dziecko nie żyje, więc dzwoni po karetkę, aby je ratować, no ale mogę tylko gdybać i mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała zamieniać "wydaje mi się" na "wiem".

aszhar no naiwne, bo kiedy matka przyznaje, że dziecko nie żyje, to chyba nie ma co spodziewać się cudu.
Kurczak jak widac matka rozne rzeczy juz mowila wiec.....

Jesteś pewna, że miałabyś na tyle zimną krew, żeby, widząc śmierć swojego dziecka, dzwonić po karetkę? Ja nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Prędzej taka matka z czystym sumieniem mogłaby histerycznie biec po pomoc albo po prostu wybiec na ulicę i krzyczeć.


Ale to chyba nie chodzi o zimną krew...jak dzieje się krzywda twojemu dziecko to pierwsze co robisz to myślisz jak go ratować. Dzwonisz po karetkę, krzyczysz, biegniesz po sąsiadów...nie wiem ale napewno nie ładujesz dziecka w kombinezon i nie wywozisz wózkiem pod drzewo!!!
Sankaritarina, ja jestem pewna.
Przecież może być tylko nieprzytomne.
Myślę, że pierwszym odruchem jest dzwonienie po pomoc w celu uratowania( podobnie jak powiedziałaś wybiegnięcie na ulicę, dzwonienie po sąsiadach), a nie szykowanie worka!

Chyba, że  dziecko miało jakieś ślady po przemocy i nie chciała, żeby wyszło.



JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
03 lutego 2012 11:46
Szczerze?
Ja nie wiem co bym zrobiła, być może i tak jak ta matka..
Szczerze?
Ja nie wiem co bym zrobiła, być może i tak jak ta matka..

No nie żartuj. Zadzwoniłabyś na pogotowie jak każdy.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
03 lutego 2012 11:47
JARA nawet tak nie żartuj  😲
ash   Sukces jest koloru blond....
03 lutego 2012 11:50
Jara, ta dziewczyna musi być mocno zaburzona. Nie wierzę, że byś tak zrobiła!
Widziałam kilka sytuacji, gdy dziecko było bardzo zagrożone....chociażby mój chrześniak który prawie się udusił pięciozłotówką.
Popłoch w domu, krzyk,dziecko sine, telefon na pogotowie a matka ratowała małego wkładając mu palce prawie w tchawicę i rozkrwawiając gardło.
Tylko dzięki temu Leon ma się świetnie.
Normalny człowiek wie że to nieszczęśliwy wypadek, dzwoni do rodziny, na pogotowie- trudno nie umyślne spowodowanie śmierci. Przecież takie wypadki się zdarzają. Dziewczyna ma ewidentnie coś do ukrycia, myślę że zabiła je i gdzieś ukryła dobrze, a wszystko dobrze przemyślała z tym szumem medialnym. Oczywiście jak sądzę ktoś jej pomagał w tym, obstawiam ojca dziecka.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
03 lutego 2012 11:52
To jest szok, straszny szok. Nie wiadomo co się stało z dzieckiem, nie wiadomo co przyczyniło się do takiego wypadku: choroba psychiczna matki, amok czy co?
Ciężko jest mi przewidzieć co bym zrobiła, może byłabym w tej chwili była niepoczytalna. Nie potrafię powiedzieć, że w takiej i takiej sytuacji zachowałabym się tak i tak. Zwłaszcza, że teraz myślę trzeźwo.


edit:
Po prostu nie potrafię zapewnić na milion procent, że bym wiedziała co robię.
Chociaż jak tak myślę to chyba bym nie potrafiła dziecka wywieźć lub zrobić cokolwiek jak ta kobieta..
Wojenka   on the desert you can't remember your name
03 lutego 2012 11:54
Wyjątkowo głupie i podejrzane były też teksty, żeby porywacz zostawił dziecko na ulicy, czy dworcu, a oni nie wniosą oskarżenia.
Taaa, zostawić małego dzieciaka na mrozie - 20 i może ktoś go znajdzie... 🤔wirek:
Muffinka, ale to, że chce się ratować swoje dziecko jest oczywiste. Argument padł "dlaczego nie dzwoniła po pogotowie", a nie 'dlaczego nie próbowała ratować swojego dziecka". Dlatego pytałam czy byłoby się w stanie złapać za telefon i zadzwonić po karetkę z zimną krwią. Krzyczeć, wołać pomocy, biec po sąsiadów - tak. Nie zdenerwować się i zadzwonić? No, nie wiem.
Z resztą ciągle nie wiadomo czemu ona nie zareagowała. Może tak jak mówi remendada, -> jakieś ślady przemocy, albo matka pod wpływem...
Niech no sensowna telewizja poda jakiś sensowny fakt...

[quote="Presja"]myślę że zabiła je i gdzieś ukryła dobrze, a wszystko dobrze przemyślała z tym szumem medialnym. Oczywiście jak sądzę ktoś jej pomagał w tym, obstawiam ojca dziecka.[/quote]
No, to brzmi dosyć logicznie. Ale ciągle nie wiadomo.
Wiem, że porównanie kretyńskie, ale emocje podobne
na moich rękach umierały oba moje psy
pierwszą zabrała choroba, weszła mi na ręce... przytuliła się i... odeszła zanim dobiegłam do auta (oczywiscie do weta) ojciec mnie złapał tylko , bo było za późno niestety
drugą przejechał kolega pick-upem - jeszcze żyła - złapałam na ręce i pędem do weta - uśpić (przejechał po głowie)... dotarłam do bramy i było po wszystkim
porównanie durnowate, ale nie jestem przekonana że gdyby coś złego stało się dziecku (którego póki co nie posiadam) zachowałabym się tak samo - w te pędy do lekarza, a nie w worek i "do śmieci"... bo się zepsuło  😲
Jak umarła mama - znaleźliśmy ją już dobrze letnią... serce nie biło, nie oddychała. Ojcec reanimował a ja dzwoniłam po karetkę... dodam tylko, ze karetka nie przyjechała po opisie sytuacji stwierdzili, ze nie ma sensu... i staram sie wierzyć, że mieli rację... ale próbowaliśmy ratować - nawet czując że to na nic - próbowaliśmy do cholery...
jak czytam informacje nt małej Magdy... to - szczerze - nie chce mi się wierzyc że ludzie są tacy...
Szczerze?
Ja nie wiem co bym zrobiła, być może i tak jak ta matka..


Akurat. Pewnie wiekszosc wpada w takiej sytuacji w totalna panike, ale to nadal nie to samo, co (rzekome na razie) wsadzenie trupa do wozka i wywiezienie do lasu, a potem udawanie porwania. Nie trafiaja do mnie takie usprawiedliwienia, ze szok, ze cos tam i nie wiadomo, jak czlowiek zareaguje. Kazdy normalny rodzic bedzie ratowal dziecko, chocby nie wiem, w jakiej panice i histerii byl.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
03 lutego 2012 11:57
JARA ale żeby zachować się tak jak zachowała się ta kobieta (jeżeli oczywiście to co mówi w tej chwili jest prawdą), to trzeba być na prawdę ostro szajbniętym. Owszem ludzie w szoku robią różne rzeczy, ale żeby ratować ukochaną osobę, żeby pomóc, obwiniają się, popełniają samobójstwa, a nie wywalają ukochane dziecko w parku i wymyślają historię o porwaniu. Pisałam, że nie chcę osądzać, ale niestety wydaje mi się, że ojciec ma wiele wspólnego z całą sprawą. I niestety takiej historii ze wszystkimi szczegółami nie da się wymyślić na biegu.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
03 lutego 2012 11:58
Kazdy normalny rodzic bedzie ratowal dziecko, chocby nie wiem, w jakiej panice i histerii byl.
O ile rodzicowi zależy na dziecku, a nie jest dzieckiem niechcianym, z małoletniej wpadki 😉
Ja tylko zacytuję wypowiedź Jackowskiego z 31.stycznia

Krzysztof Jackowski pytany o swoje pierwsze odczucia po zaginięciu Magdy, mówi: - Mam swoje zdanie, ale nie chciałbym spekulować, bo niewykluczone, że mogłem się zasugerować publikacjami prasowymi. Szum medialny bardzo utrudnia rozwikłanie tej zagadki. Pytany o to, czy dziecko mogło zostać wywiezione do innego kraju, twierdzi, że nie. - Według mnie jest ono w kraju, w Sosnowcu. Czuję, że wyjaśnienie tej sprawy bardzo zaskoczy opinię publiczną, jestem pewien, że policjanci ją wyjaśnią, bo są na dobrym tropie. Zbyt wiele błędów popełniły osoby, które stoją za zniknięciem dziecka - podkreśla.

I właśnie wtedy pierwszy raz, przeszło mi przez myśl że albo ją sprzedali albo zabili.

Tu jest cały artykuł, zachowanie dziadka też daje do myślenia..

http://wiadomosci.wp.pl/title,Jasnowidz-w-sprawie-Magdy-zdarzylo-sie-cos-dziwnego,wid,14213791,wiadomosc.html
No ta matka to juz nie taka maloletnia. Ale chyba jednak ostro rabnieta, klamliwa ***&*&%^ :/
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
03 lutego 2012 12:01
Małoletnia czy nie.. miałam na myśli brak psychicznej dojrzałości do posiadania dzieci. Dla mnie 22 lata to bardzo wcześnie.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
03 lutego 2012 12:05
Przed chwil pokazywali fragment przesłuchania w trakcie którego matka przyznała się do wypadku. Tym razem brzmiała przekonująco, ale dalej nijak ma się to do tego, że wskazane przez nią miejsce porzucenia zwłok nie jest prawdziwe.
Miyako   聞こえる昨日の叫びが。
03 lutego 2012 12:12
A może po prostu świetnie gra i niewiadomo do końca jaka jest prawda.
Skoro powiedzmy mąż pomagał jej znieść wózek, to nie widział sinej twarzy dziecka?
,
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się