Odchudzanie - wszystko o ...

Nalle   Klapiasty & Mała Cholera
28 stycznia 2012 16:59
Najlepiej o nas powiedzą fotki w stroju kąpielowym.  😁


Taka jest smutna prawda..  😁
BMI to nie jest absolutnie żaden wyznacznik, jeden z wielu, ale podstawowy.
galopada
Ćwiczenia potrafią zdziałać cuda 😉
Moje odchudzanie nie polega na tym, że jadłam częściej niż dwa razy dziennie. Po prostu technicznie nie jestem w stanie zjeść częściej.
I to musi wystarczyć - te dwa razy, bo inaczej będę jadła dwa razy ale mniej, ale ciągle zostanie dwa razy (zamotałam, ale mam nadzieję, że wiadomo, o co chodzi  😡 ). Ja wiem, że tak jest źle i że to nie pomaga, ale nie mam innego wyjścia. Zaczynam z powrotem łazić na aerobik + ćwiczenia na brzuch i uda w domu.
Jeśli będziesz jadła 2 razy dziennie, to cóż....... ja nie potrafię pomóc.  😉
Może faktycznie ćwiczenia coś dadzą.
Ale jedyny sposób na przyspieszenie przemiany materii, to 5 posiłków co 3- 3,5 godź.

( kiedy się zacznie jeść częściej i SYSTEMATYCZNIE organizm się przestawia. I to nawet bardzo szybko. I nagle okazuje się, że po tych 3 godzinach nawet nie muszę patrzeć na zegarek, żeby wiedzieć, że to JUŻ pora na jedzenie, bo czuję ssanie w żołądku do tego stopnia, że chce mi się wymiotować z głodu. Organizm sam zaczyna wydzielać soki po tych 3 godzinach i żąda czegokolwiek w paszczy. Tak więc argument, że "nie jestem głodna" naprawdę znika. Drugi argument- nie mam czasu- również jest nieprawdziwy. Bo przygotowujesz sobie kromkę razowego z plasterkiem polędwicy i 5 liści sałaty, pakujesz to do torebki i masz pod ręką, kiedy nadejdzie czas posiłku)

Wiesz pokemon co mi powiedziała dietetyczka, kiedy zaczęłam na pierwszej wizycie kręcić nosem na jej propozycje typu : 5 systematycznych posiłków, pierwszy już o 7😲0-8😲0, dramatyczne ograniczenie mięsa, zero słodyczy itd itp?
Powiedziała- "kochana....albo chcesz schudnąć i zaczynasz funkcjonować na MOICH zasadach, albo .... robisz dalej po swojemu i nadal będziesz miała nadwagę. Nie da rady pogodzić tego JAK TY byś chciała jeść z tym, że chcesz schudnąć. Albo, albo"
Averis   Czarny charakter
29 stycznia 2012 12:25
Nie wiem, mój organizm obala wszystkie teorie nt. odchudzania. Chudnę wtedy, gdy jem wszystko, na co mam ochotę, w małych ilościach i max. 3 razy dziennie i nie później niż po 18. Po prostu. Mało, chudo a często na  mnie totalnie nie działa.
Może twoje "mało , chudo, a często" kalorycznie przewyższało twoje zapotrzebowanie energetyczne? A sposób tylko 3 razy, ale mało ( to co lubię) kalorycznie wychodzi ci ok?

Np- założyłaś sobie, że jesz często i chudo. I np wymyśliłaś, że na drugie śniadanie zjesz jogurt. A miałaś tak naprawdę ochotę na kawałek kiełbasy. Zjadłaś ten jogurt- no bo w końcu dieta. ( po czym po godzinie i tak się dobiłaś tą kiełbaską, bo chodziła za tobą od 2 dni)
Skutek- masz poczucie, że pilnowałaś diety "często i chudo", a tak naprawdę podjadając to na co NAPRAWDĘ miałaś ochotę, przekraczałaś kalorie.

Za to kiedy jesteś na swoje diecie- "jem co lubię, ale mało" omijasz ten jogurt i od razu bierzesz tę kiełbaskę. Kalorycznie wychodzisz na tym lepiej.
Wiesz, jak pracuję, czasem mam non stop 8/9 godzin. Przecież nie powiem psu po wypadku - chłopie poczekaj, pozszywam Cię, jak zjem kanapkę  😁
Ale spróbuję. Jogurt to też posiłek? Chyba tak.
Dietetyczka - jedyna w naszym olbrzymim mieście - była nawet ostatnio u mnie z kotem, ale był taki młyn, że zapomniałam sie popytać/umówić.
Pokemon- ja pracuję czasami od 8😲0- 8😲0. mam ze sobą żarcie przygotowane wg diety na cały dzień i potrafię nawet w samochodzie zjeść to co mam zaplanowane. Między pacjentami. A czasami nawet w trakcie ( jeśli są jacyś bardziej "na luzie i rozumieją sytuację"😉

Umów się, naprawdę.
Byłam na wieeeelu dietach, przez wieeele lat. Raz chudłam, raz tyłam. I tak całe życie.
Od kiedy spotkałam się z dietetyczką jestem na minusie cały czas ok 8 kilo. A jak wejdę znów na dietę od niej chudnę nadal.
Odkrycie dietetyczki było jednym z najlepszych decyzji w moim życiu. Tak jak kupno konia np.
Dlatego tak bardzo wszystkim polecam wizytę u takiej osoby.

Układa mi dietę w miarę pode mnie. Nie każe mi jeść pomidorów, ani ryb. Ani zup. Na część zaleceń MUSIAŁAM się zgodzić, ale część jest pode mnie. I tak mi pasuje. Bo ja nie potrafię być zbyt długo na diecie, która mi nie smakuje. Bo ja KOCHAM JEŚĆ. A jedyny sposób utrzymania wagi, to dieta w miarę stała. Na zawsze. Niestety.

W moim mieście NIE BYŁO żadnej. Pojechałam do dietetyczki do stolicy, 120 kilometrów. Więc nie gadaj. Jak się naprawdę chce, to się da.  😀
pokemon to może być nawet jabłko, marchewki, kilka orzechów czy migdałów coś czego nie musisz robić tylko bierzesz i jesz😉 oczywiście chodzi mi o 2 i 4 posiłek...
Ja najgorzej zawsze mam z obiadem bo zazwyczaj nie chce mi się go robić wcześniej i targać ze sobą w torebce pół dnia i generalnie też mam problem z regularnym jedzeniem... bo albo wstaje rano wychodzę i wracam późnym wieczorem, albo jak już nie muszę wstawać rano to śpię do 10-11 i cały cykl dnia zaburzony....
Aczkolwiek jak byłam na diecie to starałam się tego pilnować i po kilku dniach już się przyzwyczaiłam... Niestety znowu brakowało mi zawziętości i po 2tyg rzuciłam dietę:P
Ale po sesji znowu zacznę... nie tyle dietę ile regularne jedzenie bez słodyczy i kalorycznych rzeczy i pokatuję się trochę fizycznie na stoku i basenie😉

tunrida mogłabyś podać namiary na swoją dietetyczkę?
DIETETYK MAŁGORZATA TURKIEWICZ - OŻAREK

    UL.KONDRATOWICZA 37
    03-285 WARSZAWA
    GEO : 52.292627 , 21.044054
    Telefon : 602 762 786

Już kilku osobom z forum ją polecałam. Babka jest, moim zdaniem, świetna.
Wyliczyła mi moje zapotrzebowanie energetyczne ( uwzględniając wiek, aktywność fizyczną)- wyszło 2300 kcal.  Dokładnie wypytała o moje preferencje kulinarne. Odjęła od tego 2300 700 kcal i ułożyła mi dietę 1400 kcal dziennie. Czyli przez 10 dni diety jestem na minusie 7 tyś kcal- czyli 1 kilogram.
Jem w miarę to co lubię ( bo dokładnie tego co lubię się nie da- nie mam chipsów, masy mięsa, sera żółtego, pizzy ani słodyczy  🤔)
Mam dietę ułożoną na 10 dni. Mam tabelkę wymienników. Wiem co na co mogę wymienić i jak, żeby nie umrzeć z nudów będąc na tej diecie.
Nie muszę jeść żadnych suplementów diety, ani witamin, ani niczego. Wszystko mam ponoć zawarte w diecie.
Dieta nie jest wymyślna, bo nie mam czasu biegać po cykorię, mrożone truskawki, ani inne takie.  Dieta nie jest droga ( choć zimą automatycznie będzie droższa, bo warzywa są drogie)

I gdyby nie moja skłonność do żarcia wieczorami, byłabym chyba już cały czas szczupła.
Niestety.....muszę walczyć.
Ale wiem jak i wiem, że sposób mam skuteczny.
Koło mnie leży beza. Wielka, biała, puszysta, pyszna beza. Co tu zrobić co tu zrobić
Gillian   four letter word
29 stycznia 2012 13:56
POCHŁONĄC!!!! 😀
Wypierd.....ol bezę do kosza na śmieci !!!
ALE TO JUŻ !!
I to na dno, żebyś nie mogła potem wyjąć w chwili słabości.
(przepraszam za brzydki wyraz, ale tylko taki mi się skojarzył  😀iabeł🙂
Po ptokach 😁 żałosna jestem, nie umiem odmówić takim pięknym puchatym rzeczom. Ale jedna beza to ok 50kcal więc przeżyje. Trza na spacerek teraz wystrzelić
No właśnie przed chwilą sprawdzałam i nawet mniej, około 40 kcal.
Dobrze, że miałaś tylko jedną.
Mam ten sam problem. Że jeśli już coś JEST w pobliżu, to ciężko udawać, że tego czegoś nie ma.  😤
Nie wiem, mój organizm obala wszystkie teorie nt. odchudzania. Chudnę wtedy, gdy jem wszystko, na co mam ochotę, w małych ilościach i max. 3 razy dziennie i nie później niż po 18. Po prostu. Mało, chudo a często na  mnie totalnie nie działa.


Averis, to tak jak ja!
I złota zasada, to nie jeść nic późno.


W tym roku mam nadzieję, że uda mi się dostać na dietetykę, to może dowiem się czegoś przydatnego  😁
AHHH jestem załamana. 47kg jest? JEST! I to mnie pociesza, tłusta nie jestem, ale jedno mnie martwi... mój tyłek i nogi, że tak się wyrażę. Ćwiczenia nie działają, gdy się ociepli w planach mam z przyjaciółką chodzenie z 2-3razy w tygodniu po 2-3godziny marszem. Osobiście jestem już bardzo sceptycznie do wszystkiego nastawiona. Z każdym dniem zaczynam sie godzić z szerokimi biodrami i rozlazłym tyłkiem - z bezsilności...Co robić? Wstawię Wam zdjęcie moich nóg, byście mogły to sobie je "podziwiać". ( Dodatkowym minusem wyglądu moich dolnych partii ciała są krótkie nogi - 80cm w nogach. )
Averis   Czarny charakter
29 stycznia 2012 14:28
savoir, ja na Twoim miejscu poszłabym nie na siłownię, a do psychologa. Jeśli faktycznie uważasz, że dolne partie ciała są rozlazłe, to masz poważny problem. Chyba, że mówisz tak, bo jest trendy być niezadowolonym ze swojego wyglądu- wtedy, cóż...
Ja z pozbywaniem się dobrych rzeczy nie mam problemu,  w takich przypadkach jak Ramiresowa beza po prostu wołam młodszą siostrę. Pochłonie wszystko i w każdych ilościach, jest lepsza niż wszelkie kosze i niszczarki.  🙂

savoir, w tak skrajnym przypadku zalecam udanie się do psychologa.
Też tak uważam.
Ten wątek, jak sama nazwa wskazuje,  jest o odchudzaniu się a nie o leczeniu anoreksji i innych zaburzeń odżywiania i problemów z postrzeganiem własnego ciała.   🤔wirek:

A laskom niezadowolonym z własnej BUDOWY  ( a nie nadwagi) proponuję:
- ćwiczenia
- akceptację własnej budowy, którą się ma GENETYCZNIE
No spróbuję zaakaceptować te moje nogi..W sumie plusem jest fakt, że noszę rozmiar S na dolną część ciała, więc chyba tak źle nie jest 😉
Scottie   Cicha obserwatorka
29 stycznia 2012 14:41
savoir  😂 co Ty wiesz o krótkich nogach! Mam 174cm wzrostu i moja noga nie ma więcej niż 79 cm (przed chwilą zmierzyłam, ma 78,5cm)  😂

Co robić? Nie zakładać białych butów do czarnych legginsów/spodni (jak na zdjęciu) i czarnych butów do jasnych rajstop. A nie się odchudzać 😉
Averis   Czarny charakter
29 stycznia 2012 14:43
No spróbuję zaakaceptować te moje nogi..W sumie plusem jest fakt, że noszę rozmiar S na dolną część ciała, więc chyba tak źle nie jest




edit: Wstawianie tego typu zdjęć z takim komentarzem w wątku o odchudzaniu, jest jak pisanie na forum dot. bezpłodności o problemach ze znalezieniem spodni pasujących do rosnącego brzuszka.
haha, Averis like it
Averis ciężko się z Tobą nie zgodzić, ale jeśli jest faktycznie savoir uważa się za grubą/rozlazłą etc. to imo nie ma się zupełnie z czego śmiać. Ostatnio natknęłam się na temat pro-ana:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Pro-ana
brrr
Averis   Czarny charakter
29 stycznia 2012 15:42
armara, dlatego najpierw skierowałam ją do specjalisty. Ale myślisz, że gdyby naprawdę miała z tym problem, to po 4 naszych postach pisałaby:

No spróbuję zaakaceptować te moje nogi..W sumie plusem jest fakt, że noszę rozmiar S na dolną część ciała, więc chyba tak źle nie jest

Nie sądziłam, że R-V ma aż tak dużą moc terapeutyczną 😉
pony   inspired by pony
29 stycznia 2012 15:42
kochane, savoir oczywiście mega zgrabna i bardzo szczupła, ale obok anoreksji to toto nie stało, uwierzcie.
Chyba, że chodzi Wam jedynie o to, że jest na dobrej drodze skoro przy takim wyglądzie tak mówi to zwracam honor 🙂
savoir- tak z ciekawości, ile masz wzrostu? 😉
Ja czasami przeglądam photoblogi lasek cierpiących na anoreksję/zaburzenia postrzegania własnego ciała/zaburzenia odżywiania.
Jak czytam ile zjadły ponad plan i jak się katują ćwiczeniami, to jakoś łatwiej mi wytrwać w swoich postanowieniach.
Szkoda mi tych dzieci. ( bo to głównie dzieci prowadzą te blogi) i ciekawa jestem czy ich rodzice niczego nie zauważają?  😲
Też mnie zawsze zastanawia jak to możliwe, że rodzice nie zauważają jak to dziecko się odżywia, bierze senesy, wymiotuje i tak dalej.

savoir może jak zaznaczysz czerwonym kółkiem na zdjęciu, gdzie ty masz coś rozlazłego to zauważę 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się