System opieki zdrowotnej

kenna- ale jeśli ich jednak NIE doniesiesz, bo ich jednak nie masz, to za wizytę fundusz nie zapłaci i tyle.

pokemon- jeśli miałaś ewidentny ATAK astmy i nie udzielono ci pomocy, to jest tu wina lekarza. Powinien ci podać steryd dożylnie/domięśniowo. Czy inne leki przerywające atak astmy. Receptę zaś na leki, jeśli nie masz zaświadczenia mógł wypisać na 100%. Niestety.
( no chyba, że w twojej dokumentacji w poradni były zaświadczenia od specjalisty z datą ważności- podobno ważność około roku jednak)

Uwierz, że w razie kontroli, fundusz BĘDZIE PODWAŻAŁ twoją astmę, mimo, że masz ją od 36 lat (i dla ciebie jest to logiczne, że ta astma ci nie minęła), jeśli NIE BĘDZIE aktualnego zaświadczenia od specjalisty. A wiesz czemu będzie podważał? Bo NIE kontrolują lekarze, ale zwykli najzwyklejsi urzędnicy. I ich nie interesują wytyczne lekarskie, oni pilnują się papierologii i ją sprawdzają. Nie ma aktualnego zaświadczenia, a lek napisany ze zniżką? Płaci rodzinny za twój lek. Z odsetkami. I kropka. Mało tego. Nowe prawo miało taki punkt, który mówił, że lekarz NIE MA PRAWA odwołać się nigdzie od tej decyzji funduszu, od wyników tej ich kontroli. Czaisz?  😲 Na szczęście po strajkach pieczątkowych usunęli ten zapis.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
26 stycznia 2012 18:32
Większość tych pań jest niemiła z natury, to taki "syndrom pani w dziekanacie".



Tak, do czasu aż ktoś nie znajdzie się po drugiej stronie biurka i nie musi cały dzień znosić narzekań, prentesji pacjentów/petentów itd. kiedy sama z tym nic nie możesz zrobić.
We Wrocławiu również w razie braku dokumentów podpisuję się kwit, że dokumenty doniesie się w ciągu 7 dni, nigdy nikt nie robi w związku z tym problemu. W końcu nie chodzimy trzymając przy sobie RMUA, a wypadki chodzą po ludziach 🙂

Rtk a jak się nie doniesie, to co wtedy? Wystawiają rachunek za leczenie/udzieloną pomoc?
Udzielona pomoc, udzieloną pomocą. Jeśli to było zbadania gardła i wypisanie antybiotyku, to kit w oko. Mogę zbadać za darmo.
Pytanie, co z antybiotykiem wypisanym ze zniżką? W razie kontroli nie będą ścigać pacjenta, tylko lekarza. I co? Mam trzymać to zaświadczenie pacjenta, o tym, że "doniesie ubezpieczenie" przez kilka lat? Żeby w razie czego je pokazać?
A komu je pokażę?
Skoro fundusz weźmie sobie moje recepty z apteki, sprawdzi ile osób dostało leki, a byli nieubezpieczeni i przyśle mi zbiorczy rachunek za te leki. I co? I wtedy będę szukać na tym zestawieniu, którzy pacjencie mi obiecywali donieść ubezpieczenia i odpisywać, że to nie moja wina?

Nie łatwiej napisać lek na 100%?
Mistral, wystawiają rachunek na osobę nieubezpieczoną. Nie znam do końca zawiłości prawnych ale byłam świadkiem dziwnej sytuacji.
Do jednego z SORów zgłosił się młody człowiek ze złamaną ręką, od razu powiedział że jest nieubezpieczony i jeśli są w stanie pomóc mu z ręką do 1000zł to on chciałby skorzystać z pomocy.
Niestety nastawienie ręki okazało się być bardzo trudne, podano czlowiekowi jakieś dodatkowe środki, wykonane jakieś procedury i rachunek wyniósł ponad 4 tys zł. Mężczyzna ostro sprzeczał się ze szpitalem, że nie wyraził zgody, że nie mieli prawa, że nie zapłaci bo nie ma jak.
Nie mam pojęcia jak sytuacja się skończyła, ale przez długi czas szpital nie ustępował. Co jeśli nie zapłaci? Naślą na niego komornika?
Czyli definitywnie trzeba w ciagu 7 dni donieść dowód ubezpieczenia? Jak się spóźnie, to już mogą pogonić z rachunkiem?
Pytam, bo z wtorku na środę korzystałam z NPLu, mając przy sobie nieważną legitkę ubezpieczeniową jedynie...
A czy nie jest tak, że studenci są objęci ubezpieczeniem odgórnie?
nie wiem jak jest dokładnie ze studentami. Jak wylądowałam na SORze to wystarczyła im legitymacja, jak poszłam do przychodni to wymagali RMUA 😉
Burdel z tymi ubezpieczeniami...Na urazówce na Traugutta nie chcieli mi przyjąć ważnej legitymacji ubezpieczeniowej, bo pani pielęgniarka stwierdziła, że to przeżytek. W zamian wzięła studencką i na jej podstawie udzielili mi pomocy (a raczej "porady"😉.
Należę do przychodni, gdzie trzeba mieć wykupiony abonament,ale realizują tam też program dla studentów i w jego ramach oferują im bezpłatną podstawową opiekę lekarską. Oczywiście skorzystałam z ich oferty i zapisałam się do tej przychodni. Ostatnio jednak coś im się odwidziało i rejestrując się przez telefon, kazano mi przyjść z dowodem ubezpieczenia. Jak powiedziałam rejestratorce, że jestem studentką i do tej pory tam ode mnie wymagali tylko dowodu osobistego i legitki studenckiej, ona na to, że zmieniły się przepisy i mogą mnie po prostu nie przyjąć. Nie poszłam, szkoda mi było nerwów, które i tak mam już zszarpane.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
27 stycznia 2012 07:16
Mistral, teraz, od nowego roku chyba w każdej przychodni wymagają pokazania ubezpieczenia. Nawet jeśli przez ostatnie 20 lat tego nie robili.

W ciągu 7 dni musisz donieść ubezpieczenie, bo wyślą Ci rachunek za wizytę.
W końcu nie chodzimy trzymając przy sobie RMUA, a wypadki chodzą po ludziach 🙂A ja noszę. Tylko nie zawsze pamiętam, żeby na czas wymienić na aktualne 😉
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
27 stycznia 2012 10:54
Ku wyjasnieniu dla studentów: student nie jest ubezpieczony "odgórnie". Powinien być "podciągniety" pod ubezpieczenie swoich rodziców/opiekunów/ względnie pracującego małzonka. Chyba, że pracuje, to wtedy jest ubezpieczony w pracy 😉. Dlatego idąc do przychodni nalezy mieć ze sobą poswiadczenie takowego "przypisania" - dostaje się to z ZUS-u własciwego dla miejsca pracy rodzica. Z KRUS-u także. wraz z potwierdzeniem odprowadzania składek 😉. nawet nie wiecie ilu studentów nawet nie wie, że są nieubezpieczeni.  A nie dziwcie się, że rejestracje wymagają tych ubezpieczeń. w końcu na ich podstawie NFZ płaci za świadczenie. nie ma ubezpieczenie - nia ma zapłaty. albo trzeba zwrócić kasę po negatywnej weryfikacji. a kto lubi zasuwać za darmo?
- poświadczenie przypisania do rodzica
- aktualne ubezpieczenie rodzica ( dokument pokazujący, ze rodzic odprowadza składki- i taki dokument ważny jest albo miesiąc- ZUS, albo kwartał- KRUS. Powinno być wszędzie co miesiąc, ale podobno KRUS wystawia co kwartał)

O wiele prościej pracować i mieć swoje co miesięczne zaświadczenie o ubezpieczeniu, niż pamiętać by co miesiąc rodzic przysyłał nam ksero swojego.
Tusia   zośkowo - monologowo mi :)
27 stycznia 2012 11:20
Wszystko fajnie  nosze RMUA, ale dostałam informacje odemnie z kadr:
"W związku ze zmianą przepisów( art.41 ust.8b ustawy o sus; art. 41 ust.8 ustawy o sus )
    Informuję iż od 2012r. druk RMUA będzie wydawany raz do roku  nie później niż do końca lutego roku następnego .Na żądanie Pracownika druk RMUA może zostać wydany wcześniej , lecz nie częściej niż raz na miesiąc . Potwierdzeniem ubezpieczenia Pracownika jest  napisanie oświadczenia o które może zostać poproszony Pracownik w czasie wizyty u lekarza .
Podstawa prawna : art.41 ust.8b ustawy o sus;
    Art. 41 ust.8 ustawy o sus"
I co teraz? Mam co miesiąc prosić o RMUA? Trochę to bez sensu, ze przepisy nie są ujednolicone...
Choć narazie nie miałam żadnych problemów z wizytami czy receptami, ale może to dlatego ze mam  z pracy wykupione usługi w ENEL med.
Ja dostaje teraz w pracy pasek z wypłaty który jest potwierdzeniem że jestem ubezpieczona.Wcześniej co miesiąc prosiłam sie o rmua co było mocno niewygodne
Tusia- widzisz. Z jednej strony masz jakiś tam przepis, że masz druk raz na rok a ponieważ nie chce ci się co miesiąc latać po RMUA ( co jest logiczne, bo nikomu się nie chce) radzą by u lekarza napisać oświadczenie, że jesteś ubezpieczona. I niby ok.

Ale, jeśli teraz próbowali na lekarza zrzucić odpowiedzialność za sprawdzanie czy ktoś jest czy nie jest nieubezpieczony, to wiadomo, że lekarz będzie to sprawdzał skrupulatnie, jeśli to on ma płacić w razie czego ze swojej kieszeni.

W poradni u rodzinnego przyjmuje się dziennie około 80-100 osób. Przypuśćmy poradnia na 2-3 rodzinnych i jest 100 osób. Niech 20 osób powie, że oni chcą napisać oświadczenie. Masz już z jednego dnia 20 oświadczeń. Dni jest 5 w tygodniu- masz 100 oświadczeń. W miesiącu 400 oświadczeń.
Raz- jaka strata czasu na papiery.
Dwa- trzeba to gdzieś archiwizować i do tego bardzo skrupulatnie i uporządkowanie, żeby w razie kontroli mieć papierki.
Trzy- tłumacz potem przy kontroli, szukaj odpowiednich oświadczeń...czy to jest praca dla lekarza ????
Łatwiej zażądać tego RMUA, wyciągu z wypłaty, czegokolwiek co jest uznane, niż produkować nowe oświadczenia w masowych ilościach. ( bo przecież jak się rozgłośni, że nie trzeba mieć żadnego ubezpieczenia a starczy TYLKO napisać oświadczenie, to prawie KAŻDY będzie to robił, bo łatwiej).

Ja osobiście wolałabym się zajmować leczeniem, a nie pilnowaniem oświadczeń. A pilnować będę OSOBIŚCIE, bo to JA mam płacić a nie pani w rejestracji .
Łatwiej zażądać tego RMUA, wyciągu z wypłaty, czegokolwiek co jest uznane, niż produkować nowe oświadczenia w masowych ilościach.Z tego też założenia wychodzę, jakby co, dla mnie to jeden świstek w miesiącu, dla przychodni większe zawracanie głowy. Ale też mam o tyle łatwo, że sobie sama mogę wydrukować RMUA w dowolnym momencie.

Ostatnio myślałam o tej szpitalno-przychodnianej papierkologii. U dwu prywatnych lekarzy spotkałam się z czymś takim, że lekarz leczy (albo robi USG, albo co tam merytorycznego ma do zdziałania), a papierami zajmuje się pielęgniarka-asystentka. Lekarz bazgrze, jaką receptę wypisać, asystentka wypisuje, dziubdzia te dane, wypytuje, i zanosi do podpisania i podstemplowania lekarzowi. Cenny czas lekarza zostaje oszczędzony. Tańsza siła robocza robi papierkową robotę. Czy analogiczne systemy nie sprawdziłyby się w szpitalach/przychodniach?
Ale Teodora...
Raz- to jest dodatkowy etat, który trzeba opłacić. Dyrekcja może nie mieć ochoty zatrudniać kogoś do pomocy, skoro do tej pory lekarz sobie radził. Czasami w poradniach masz pielęgniarki w rejestracji, które i tak mają co robić. (rejestrują, sprawdzają te ubezpieczenia, robią zastrzyki, pobierają krew, robią statystyki w komputerze) Dowalanie im dodatkowej pisaniny za lekarza, drukowania czy pisania recept- mogą się nie wyrabiać.

Dwa- czasami jeśli pracodawcą jest dyrektor szpitala, zatrudnia na takim stanowisku kogoś tam i ten ktoś tam niekoniecznie jest na tyle bystry, szybki, prężny, inteligentny by zlecić mu tak odpowiedzialne zadanie ( wiem co mówię ! Niestety!)

Trzy- co innego prywatnie praktykujący lekarz. Zarabia dużo? No to stać go na panią do pomocy. Sam ją zatrudnia, więc weźmie nadającą się do tego osobę.

Cztery- niekoniecznie sobie wyobrażam, jak rozmawiam z chorym, intymna rozmowa, czy nawet u rodzinnego- badanie. A podczas tego wchodzi i wychodzi co chwila pani do pomocy. ( jeśli by miała siedzieć cały czas i nie robić zamieszania swoją osoba, to znów nie będzie robiła nic innego- nie porejestruje, nie porobi innych rzeczy)

Pewno szło by to jakoś wszystko poukładać, ale.... wymaga to kasy i chęci
Tania siła robocza ma co robic w praacy, zapewnim Cie.Jak bym miała jeszcze wypisywac recepty w pracy to bym kurde musiała tam zamieszkac bo nikt pensji w szpitalu jak mój by nie podniósł 😵
Ja rozumiem, że dodatkowy etat, ale praca takiego kogoś jest chyba tańsza od pracy lekarza? Lekarz wypisujący kwitki i wypełniający rubryki to marnowanie wartościowego czasu. Ale pewnie takie myślenie jest trudne, jeśli coś jest "państwowe czyli niczyje" 🙁

Ja u lekarki mam tak: wizyta normalnie, tylko ja i lekarz. Lekarz pod koniec coś tam bazgrze na kartce. Ja z tą kartką idę do asystentki. Ona wypisuje wszystko, ja tam siedzę obok, podaję dane, jeśli trzeba itp. Jak skończy wypisywać idzie tylko po podpis lekarza (bo pieczątkę ma u siebie).

vill_18, ale ktoś tę pracę musi zrobić. Albo bardziej lekarz, albo kto inny.
jak rzecznik ministerstwa odpowiada na pytania o ustawie refundacyjnej

Chociaz moze powinnam byla to wstawic w "Cos smiesznego"
Uff.... pół dnia walczyłam w szpitalu. Budynek 7 pięter. Oczywiście miałam sprawy na 7 i parterze. Windy psujące się, te same do wożenia łóżek z chorymi, cateringu etc. i ludzi. No to latałam pieszo. No... za trzecim wejściem raczej już się czołgałam. Gorąco jak w piekle.Nie wiem czemu zawsze w szpitalach tak upiornie grzeją? Duszno, smród.
Walka dotyczyła jednego papierka, który zgubiła pani doktor. Odtworzenie go graniczyło z cudem . A gra szła o termin zabiegu ustalonego pół roku temu. Pani doktor zamiast zacząć pracę o 7😲0 zjawiła się w pracy o 10:30!! Najzwyczajniej w świecie. Wyjący tłum w poczekalni -naliczyłam 40 pacjentów. Starych i schorowanych. Wyszło, że będzie 5 minut na każdego.
Wkurzona do białości poszłam spytać ordynatora czemu jego podwładni lekceważą czas pracy. Rozłożył ręce i poprosił (sic!) o złożenie pisemnej skargi, bo on sobie z panią doktor nie radzi.I moja skraga pomoże ją zdyscyplinować. No, żesz....
W końcu wygrałam I rundę. Teraz leżę i smaruję nogi końską maścią. Jutro ciąg dalszy. 
Jeśli taka z niej dziunia, że sam ordynator nie jest w stanie nad dziunią zapanować, to złóż skargę.
Znaczy, że nie był  to jednorazowy wypadek tylko tak jest zawsze.  🤔 Jeśli nikt nic nie będzie robił, to nic się nie zmieni.
Oczywiście skargi nie zlożyłam. Nie znam lokalnych układów, licho wie, czemu mnie zachęcano. Może spóźniła się raz i komuś wadzi? Nie wiem. Wybaczyłam. I po namyśle rozumiem.
Spędziłam dziś kolejny dzień w wielkim szpitalu i tak z nudów obserwowałam procedury, organizację. To jest nie do pojęcia!!!
Papiery, papierki, papiereczki. Zero komunikacji pomiędzy pokojami (gabinetami). System komputerowy stary jak świat.
Te same dane dyktowane kilka razy. Obserwowalam z niepokojem tzw.wypis. Bo jutro czeka moją mamę. Wypisanie 6 pacjentów trwało od 11😲0 do.... 16😲0  👀
No dłużej niż zabieg wymiany soczewki. Papiery, papierki, papiereczki. Pacjenci już w płaszczach na ławeczce , zgrzani , zmęczeni. Rodziny wymęczone czekaniem. Na co? Bóg raczy wiedzieć. Na poradę, receptę i buziaka na pożegnanie. Mogłoby to trwać kwadrans na osobę.
Przyznam jedno-personel szpitala stara się jak może. Naprawdę.  :kwiatek:
Współczuję. Zwariowałabym gdybym miała tak pracować.
Eee...Taniu... nie znasz nawet połowy tego systemu  😉
Papiery, papiereczki to pikuś. Są proste, logiczne i zrozumiałe w sumie. Po iluś tam miesiącach ich wypełniania.

Fajniejsze są limity, procedury, punkty za te procedury. Leczenie chorego psychicznie na zapalenie płuc w oddziale psychiatrycznym to strata kasy. Bo liczone są osobodni. Fundusz mało zapłaci, szpital straci. Opłaca się przenieść chorego na zakaźny, gdzie zapalenie płuc jest bardzo dobrze punktowane.
Problem jak przenieść, skoro nie ma miejsc? Jak przenieść, skoro chory pobudzony i zakaźny się obawia. A przenieść trzeba bo na psychiatrycznym nie ma tlenu ( bo nie może być z przyczyn bezpieczeństwa) 
Dyrektor krzyczy na ordynatora, że oddział niedochodowy. Że leczymy za drogo. Że Clexan....strasznie drogi lek. Zamiast dawać clexan lepiej przenieść chorego na wewnętrzny. Wewnętrzny nie widzi wskazań przeniesienia.
Itd itp.
I gdzieś w tym wszystkim pacjent i jego dobro, leczenie go, informowanie rodziny.
To jest dopiero wyzwanie sprostać temu wszystkiemu.
Czymże są papiery i papiereczki?  😉  😉
Ja zdaję sobie sprawę,że wierzchołek góry lodowej zobaczyłam.
Oddział okulistyczny. Przyjęcie na oddział dzień przed zabiegiem. Trwa pół dnia.
Pacjent łazi i się nudzi bo niczego z nim tego dnia nie robią. Zajmuje łóżko, brudzi pościel, je.
Zabieg z przygotowaniem , badaniem etc. trwa no...niech będzie 1,5 godziny. Odpoczynek po 1 godzinę.
I pacjent znów się snuje do dnia trzeciego czyli wypisu. W prywatnej przychodni wszystko zamyka się w jednym dniu i do domu.
Bez leżenia.
Za tydzień do kontroli. W przychodni szpitalnej, takiej ogólnej. Tłum tam dziki. Cukrzycy , pacjenci z jaskrą i inni. Kotłują się wszyscy. Lekarz nie ma ani czasu ani warunków na NIC.A skontrolowanie tych z nową soczewką na oddziale w jakimś pokoiku (operują 6 osób dziennie), po południu, zajęłoby godzinę . Można by ich poumawiać precyzyjnie, zrobić sobie kawkę i im zajrzeć spokojnie w oko. Ale NIE! W przychodni, żeby powiększali i tak ogromny tłum.
A już najgorsze ze wszystkiego są windy. Czegoś takiego nie widziałam w życiu. Znów latałam po schodach. To jedyna korzyść.
żeby fundusz zapłacił hospitalizacja musi trwać 3 doby ,logiki w tym nie szukaj, i oszczędności też nie
żeby fundusz zapłacił hospitalizacja musi trwać 3 doby ,logiki w tym nie szukaj, i oszczędności też nie

Tak czułam. Hi!Hi! Dobrze, że stomatolog nie trzyma trzy dni w łóżku. Trzeba podsunąć NFZ pomysł.  😉
Ech, kolejna dziwna sytuacja:
krwiodawstwo
Nie wiem czy zakladac osobny watek, czy nie, wiec narazie dokleje sie tutaj, bo tematyka mocno wiaze sie z tym tematem. Dostalam od mojego znajomego maila, ktory mnie dosc zbulwersowal. Otoz znowu "nasz" kochany rzad po cichu przepycha ustawe, ktora bedzie obligowac wszystkich obywateli RP (juz nie tylko dzieci) do szczepienia sie. Ponizej wklejam to, co dostalam i linka:
Ważna informacja !

Nowy projekt ustawy dotyczącej obowiązku szczepień po cichu uchwalanej  w sejmie.
[[a]]http://orka.sejm.gov.pl/Druki7ka.nsf/0/7BEE578C6AAB0E76C12579DD004EA0D4/%24File/293.pdf[[a]]

Tym razem rząd ani minister zdrowia nie będą mieli nic do powiedzenia. Będą MUSIELI kupić szczepionki a wszyscy Polacy będą PRZYMUSZENI do ich wstrzyknięcia. I to nie jest teoria spiskowa. Właśnie teraz przez sejm (z tylko jednym głosem przeciwnym) przepychana jest zmiana Ustawy o zapobieganiu epidemiom oraz Ustawy o inspekcji sanitarnej.

Zmiany polegają między innymi na rozszerzeniu obowiązku szczepień na wszystkich Polaków (nie tylko jak dotąd dzieci), zmianie definicji choroby zakaźnej (teraz to będzie po prostu każda choroba wywołana przez biologiczny czynnik chorobotwórczy), rozszerzenie uprawnień inspekcji sanitarnej o nadzór nad wykonywaniem obowiązku szczepień (dotąd był to tylko ogólny nadzór nad szczepieniami), oraz zmiany w zasadach stosowania przymusu bezpośredniego (czyli siły fizycznej) przy aplikowaniu procedur medycznych. Teraz będzie to wyłącznie pod nadzorem lekarza i pracowników medycznych, nie trzeba już ani policji ani wyroku sądu, wystarczy decyzja lekarza.

Dotąd polski Minister Zdrowia decydował o ogłoszeniu epidemii, teraz będzie "decydował" główny inspektor sanitarny na polecenie unijnych instytucji zajmujących się bezpieczeństwem epidemicznym. Minister zdrowia zostaje kompletnie pominięty, jego rola zostaje zredukowana do płatnika rachunków za szczepionki. Utajnione zostają tez dane dotyczące zachorowań (planowany płatny dostęp do danych, tylko dla podmiotów mających umowę z systemem Sentinel, których jedynym właścicielem będzie sanepid). Projekt eliminuje też wszelką kontrolę społeczną i rządową nad działaniami sanepidu.

Znosi się rejestrację i przechowywanie danych o zachorowaniach w szpitalach, przychodniach i laboratoriach - wszystko wyłącznie w sanepidowskim komputerowym systemie Sentinel. Zmiany ustawy likwidują też finansowanie zgłaszania niepożądanych odczynów poszczepiennych. Uprawnienia sanepidu podczas prowadzenia dochodzenia epidemicznego będą większe niż wojska, policji, prokuratury i sądów i będą prowadzone bez możliwości żadnej kontroli. Sanepid będzie miał prawo wglądu do wszystkich kontaktów (również telefonicznych i elektronicznych) osób podejrzanych lub zagrożonych chorobami zakaźnymi (czyli według nowej definicji- wszystkimi chorobami), do wejścia do mieszkania, zastosowania siły wobec każdego obywatela - i to wszystko bez konieczności uzyskania pozwolenia sądu, bez kontroli policji. Inspekcja sanitarna będzie miała uprawnienia większe niż służby specjalne a minister zdrowia traci prawo wydawania rozporządzeń regulujących jej prace i stosowane procedury wewnętrzne.

Ta zmiana Ustaw jest już po pierwszym głosowaniu w sejmie (odbyło się 15,06,2012, posiedzenie nr 16, głosowanie nr 15) i została poparta przez wszystkie partie i kluby parlamentarne. Nikt się nie wstrzymał, jeden głos przeciw.

(Proszę  kopiowanie i rozpowszechnianie tego tekstu w dowolnych mediach i miejscach pod warunkiem niedokonywania w nim żadnych zmian)"



Co Wy na to? We mnie sie zagotowalo troche.. 🙁




[[a]]http://orka.sejm.gov.pl/Druki7ka.nsf/0/7BEE578C6AAB0E76C12579DD004EA0D4/%24File/293.pdf[[a]]
Niestety, wierzę w to. Myślę, że największe jaja ze służbą zdrowia są dopiero przed nami. Obawiam się, że odpowiednie czynniki decydujące na górze nie cofną się przed niczym. Nie udało się (na pewno?) przepchnąć ACTA, co by wprowadzić odpowiednie zakamuflowane służby kontroli? No to może uda się ze szczepionkami.

A to, że nikt prawie nie głosował przeciw, to tylko potwierdzenie, że posłowie chyba nie czytają ustaw, nad którymi odbywa się głosowanie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się