System opieki zdrowotnej
Kolejna sprawa.
Nasza lista leków refundowanych.
Lekarz ma decydować kiedy lek ma być : bezpłatny, ryczałt, 30 %, 50%, 100 %.
No dobra.
Bierzemy substancję leczniczą omeprazol. Preparaty handlowe np: losec, gasec, helicid, polprazol.
Ta sama substancja działająca, tylko różni producenci.
W nowej liście leków refundowanych jest napisane przy wszystkich tych omeprazolach, że ich koszt to 50% "we wszystkich zarejestrowanych wskazaniach na dzień wydania decyzji". Co to znaczy? Hm.... No...to znaczy, że pacjent za lek ma zapłacić 50 %, jeśli lek mu się należy- zgodnie z jego rejestracją.
No dobra....
Mamy pacjenta, który bierze leki z grupy NPLZ (czyli ten słynny Ketonal). I żeby sobie nie naprodukować wrzodów podczas brania tego Ketonalu przydałoby się dać pacjentowi jakiś preparat omeprazolu. Na tzw osłonę.
I zamiast dać jakikolwiek, lekarz musi wiedzieć który z tych leków ( losec, gasec, helicid czy poloprazol) ma rejestrację do tego, by chory mógł go se łyknąć. ( a przypominam, że to ta sama substancja działająca, tylko różne nazwy handlowe) I nie wszystkie te leki mają tą rejestrację.
Wiem, że np polprazol ma ( czyli tu mogę dać na 50 %) ale już losec ( który działa tak samo !!!!) NIE MA tej rejestracji na akurat tę potrzebę podawania. Gdzie to jest napisane? No na pewno nie na tej liście- byłoby to za proste. W rejestracjach produktów leczniczych- taka inna lista, uaktualniana co i rusz.( chyba co 2 tyg?- nie chcę kłamać) I jak napiszę Losec na 50 %, to przy kontroli za kilka lat, TO JA zapłacę za ten losec z odsetkami.
Lekarz musi więc wiedzieć nie to jak leczyć, czym leczyć, jak długo i dlaczego, ale który lek ma rejestrację na jaką jednostkę choroby i na jaki procent.
Czyli zamiast myśleć o leczeniu mam myśleć w jakiej jednstce chorobowej, jaki preparat handlowy na ile procent.
To naprawdę bardzo utrudnia leczenie. 🤔
.................
edit- To zostało poruszone u Konsultanta Krajowego Psychiatrii i na forum PTP ( Polskiego Towarzystwo Psychiatrycznego) I mam nawet ich odpowiedzi na piśmie w kompie. I co z tego? Dyrektor szpitala płaci funduszowi. A koleżanka dyrektorowi.
Podsumowując- NIKT NIE CHCE kontroli funduszu, bo jeszcze nie słyszałam, żeby komuś się udało uniknąć kar.
Bezpieczniej leczyć tanimi lekami.
Paranoja.
Nie paranoja, a przemyślane i racjonalne działanie.
Po co jakiś system elektroniczny, który ludzie obejdą - jak można metodami policyjnymi wymusić, by to lekarze sami "pomogli" "zaoszczędzić" wydatków z budżetu i sami "kontrolowali" ubezpieczenie pacjentów.
Clou stanowi co innego - gdybyśmy jako społeczność nie byli stadem baranów, to nie można by było takimi metodami narzucać "procedur" w medycynie.
p.s. podkreśliłem zdanie, które jest prawidłowym wnioskiem (odczytaniem sygnału wysłanego przez rząd).
a mnie wszystko co mialo opaść to opadło.
Jak już wcześniej wspominałam mialam problemy z wypisaniem recepty.
W końcu łaskawie recepta zostala mi wypisana w dniu 30,12,2011 na pelną refundacje.
Oczywiście w 3 aptekach nie bylo leku na stanie trzeba było zamowić specyfik
I tu zonk bo 31,12,2011 to sobota i jeszcze Sylwester no i miła pani mgr od razu powiedziala że nie ma szans na to abym w starym roku odebrala lek.
Dzielnie czekałam do 2,01,2012.
Zadowolona podeszłam do okienka z numerkiem miła pani mgr podała mi 2 opakowania leku i z uśmiechem na twarzy powiedziała 40 zł sie nalezy.
Myslalam że się przesłyszałam stwierdzilam że przecież mam receptę na pelną refundacje że za leki nie płace i że to jakaś pomyłka.
Na co pani stwierdzila że owszem jeszcze w 2011 bym dostała lek za darmo ale teraz refunduja receptę w 50% i nie ma znaczenia że recepta byla wystawiona jeszcze w starym roku.
I teraz tak te 2 opakowania starcza mi na 2 tygodnie czyli na miesiąc idzie 80 zł.
Moja Pani doktor przepisuje mi leki na pół roku czyli 80*6 daje 480 zł które bede musiala jednorazowo zostawic w aptece.
I weź człowieku tu choruj
Uuuu...to Twoja pani doktor łamie przepisy, bo wolno tylko na 3 miesiące.
Lekarz z oddziału też złamał przepisy, wystawiając tę receptę.
Wszyscy łamią przepisy. A jak fundusz to skontroluje, to lekarze zapłacą te drugie 50 % czyli 480 + odestki. 😁
Ja już dostaję głupawki. 😜 Ale...wszyscy przecież wiedzą, że psychiatrom, udziela się od pacjentów, więc nikogo to nie zdziwi.
( przepraszam.....ale już nie mogę)
...............................
Aa...jeszcze jeden przykład mi się przypomniał kiedy cofnięto refundację.
Babcia miała krople do oczu na jaskrę. Należały się ze zniżką , literka "P". No i rodzinny miał zaświadczenie od specjalisty i mógł wypisywać te krople. No to pisał. Ale się okazało, podczas kontroli, że babcia przychodziła po krople częściej, niż by to wynikało z dawkowania tych kropli i czasu między przepisaniem kolejnych recept. Czyli- no opakowanie powinno jej starczać na 1 miesiąc, a starczało na 2/3 miesiąca. I za często te krople miała przepisywane.
Panowie z kontroli wyliczyli zawartość kropli w opakowaniu, policzyli jak powinny być dawkowane, policzyli na ile powinny starczyć i wyszło, że babcia bierze zbyt często te opakowania.
Lekarz tłumaczył, że babcia jest stara, trzęsą jej się ręce i wylewa te krople podczas dawkowania, więc schodzi ich po prostu więcej. Nikt nie słuchał. Lekarz zapłacił za te opakowania, które zdaniem kontrolerów były dodatkowo przepisane.
I to nie są historie wyssane z palca. Tak jest.
Więc uważajcie pacjenci. Nie wolno zgubić !!! leku refundowanego, nie wolno nie zużywać do końca, nie wolno wylać trzęsącymi się rękoma. Bo lekarzowi naliczą karę, jeśli Wam wypisze tego leku nadmiar. Kontrolerzy każą za zgubiony lek wypisać lek bez refundacji, na 100 %.
Od dawna tak jest, tylko lekarze się tym nie przejmowali. Do pierwszej kontroli w okolicy. 😉
Jest fajnie.
Lek- Zyrtec- na alergię. Do tej pory było tak. Chory dostał uczulenia na skórze, dostawał receptę na Zyrtec, przepisywana na zwykły "X"i szedł do apteki, kupował, łykał, objawy uczulenia znikały.
Teraz nie jest tak prosto.
Sprawdzamy lek Zyrtec na nowej liście refundacyjnej. Jest tam napisane, że: odpłatność 30 %, ale uwaga, uwaga- tylko w "We wszystkich zarejestrowanych wskazaniach na dzień wydania decyzji".
No to trzeba dokopać się do charakterystyki produktu leczniczego, którą to charakterystykę ma Ministerstwo i zobaczyć jak tam wygląda rejestracja Zyrtecu. I tam jest napisane- "u dorosłych i dzieci cetyryzyna jest wskazana w łagodzeniu objawów dotyczących nosa i oczu, związanych z sezonowym i przewlekłym alergicznym zapaleniem błony śluzowej nosa i oczu. Cetyryzyna jest wskazana w łagodzeniu objawów przewlekłej idiopatycznej pokrzywki."
Ok- czyli na polski- jest zarejestrowana tylko do kataru siennego i do leczenia pokrzywki PRZEWLEKŁEJ.
Czyli jeśli przyjdziesz z ostrą pokrzywką, świeżymi bąblami na skórze, czy zaczerwienieniem- to się NIE NALEŻY na 30 %, tylko na 100%?
Mało tego. Jeśli zlecam Ci lek, który NIE jest zarejestrowany w danej chorobie, to powinnaś mi wyrazić zgodę na piśmie na to działanie. 🤔wirek:
I teraz lekarz musi sobie to wszystko posprawdzać na bieżąco, bo listy i rejestracje mają się zmieniać i uaktualniać. I jeśli napiszę źle, to ja zapłacę za twój Zyrtec.
Jeśli zaczniemy sobie tak dokładnie oglądać rejestracje leków, to okazuje się, że są one BARDZO skąpe. I wiele leków stosowanych w lecznictwie jest stosowanych POZA ich rejestracją. Wtedy wszystkie te leki są na 100% i pacjent powinien wyrazić zgodę na piśmie na stosowanie tego leku.
Dla mnie to paranoja. 😀
.......................
Kolejna sprawa.
Wenlafaksyna- substancja służąca do leczenia zaburzeń depresyjnych i nerwicowych ( czyli także lękowych)
Lek występuje pod różnymi nazwami, bo produkują go różne firmy. Do tej pory było tak, że pacjent dostawał receptę i mógł kupować lek, pod taką nazwą, pod którą był najtańszy.
Teraz jest inaczej.
Substancja wenlafaksyna jest na liście leków refundowanych. Na 30 %, ale to uwaga ZONK dla lekarza. Jedne preparaty są zarejesterowane do leczenia tylko depresji, a inne także do zaburzeń nerwicowych.
Więc muszę znać wszystkie nazwy handlowe leku ( jest ich 11 : alventa, axyven, elevelon, effectin, faxigen, faxolet, jarvis,lafactin, prefaxine, symfaxin, venlectine :zemdlal🙂 i wiedzieć, który ma rejestrację w nerwicy , a który nie ma.
A muszę znac, bo nie zawsze pacjent dostaje lek ode mnie. czasami przychodzi z już przepisanym przez kogoś lekiem i chce kontynuacji dokładnie tym lekiem. Pytanie- czy mu się należy w danej chorobie? ( bo jeśli nie jest zarejsterowany, to się w ogóle nie należy i musi mi wypełnić zaświadczenie, że się zgadza na leczenie lekiem nie zarejestrowanym w danej chorobie) I na jaką zniżkę mu się należy?
I pacjent również nie może sobie wymienić na tańszy odpowiednik, bo może akurat ten odpowiednik nie ma rejestracji w zaburzeniach lekowych, a ma TYLKO w depresji. ( mimo, ze to TA SAMA SUBSTANCJA DZIAŁAJĄCA) naprawdę nie trudno o błąd. za błąd zapłacę ja. Więc jedne preparat w depresji napisze na 30 %, a w zaburzeniach lekowych na 100 % ( mimo tego, ze na nowej liście jest na 30%) a drugi preparat mogę napisać zawsze na 30% ( ale ten akurat jest droższy!!, mimo tego, że zawsze na 30%)
....................
No ! I zamiast się zajmować pacjentem, jego wysypką, zastanawianime się skąd się wzięła i tłumaczeniem co robić by nie wróciła, jaką stosować dietę itd itp, będę siedzieć i gapić się w listy, co i komu się należy i za ile.
I zamiast rozmawiać z pacjentem o jego zaburzeniach lękowych, będę dumać nie jaką substancję leczniczą mu przepisać ( bo jaką, to ja wiem- po to się uczyłam przecież) ale pod jaką nazwą handlową i za ile. I będę siedzieć i gapić się w net podczas wizyty. 🤔 Bo za wszystkie błędy mam płacić osobiście.
Dooobra- ulżyłam sobie na dziś.
no a w naszym oddziale NFZ to zabawa na sto fajerek 🙂.
Niedawno ktoś mi powiedział: korporacje rządzą UE.
I kiedy czytam posty tunridy to widzę, że to prawda.
Współczuję lekarzom farmaceutom pacjentom.
Minister pewnie poleci ale i tak "układ" zostanie.
Minister może poleci, a może nie. w końcu nie on cyrk zaczął, aczkolwiek kiepsko cyrk rozwiązuje. Najgorsze jest to, że
Ministerstwo sobie, Fundusz sobie. i wszystko wg widzimisię i "na gębę". Niektore zarządzenia z Funduszu to jest takie dno prawne, że płakac się chce. ale nikt mu nie podskoczy, bo kto podskoczy głównemu płatnikowi...
Czy jest taka możliwość, że oni tej cyrk wycofają, minister poleci i wróci wszystko do tego jak było?
Nie sądzę, by miało wrócić do tego co było. Reformy są potrzebne, to pewne. Tylko trzeba je naprawdę porządnie przygotować. A nie tak na łubudu. I pełno bałaganu i zamieszania.
Ja 1 stycznia miałam dyżur w NPL-u (niedziela) i nawet gdybym chciała wystawiać recepty zgodnie z nowymi zaleceniami, to NIE WIEDZIAŁABYM jak. 😉Lekarze nie zostali poinformowani, nie ma druków, nie było listy dostępnej w necie 1 stycznia, strona Ministerstwa nie działała. Pełno niewiadomych.
Moim zdaniem ktoś chciał dobrze, tylko nie dopracował wielu szczegółów. ZBYT WIELU. 🤔
ps- na śląsku naprawdę dobrze mają z tymi kartami dla osób ubezpieczonych. Czy to naprawdę taki wielki problem rozprzestrzenić taki system na cały kraj? Nie wiem, nie znam się. Ale zazdroszczę śląsku prostoty weryfikacji osób ubezpieczonych.
tunrida - a mogę Cię zapytać wprost o augmentin, to nazwa handlowa.
Zawsze mnie zastanawiało na co on konkretnie jest i skąd jego częstość przepisywania, bo dostałam go na wszystkie możliwe choroby z jakimi zgłosiłam się do lekarza. Od zapalenia ucha aż do problemów płucnych.
Co do naszych śląskich kart kiedyś miałam zabawną sytuacje na wakacjach.
Przychodzę do lekarza, pokazuję kartę a Pani się mnie pyta wprost "przepraszam ale przez co ja to sobie mam przeciągnąć?" 😉
Augmentin to jest chyba amoksy z kw.klawulanowym?
U nas też się to przepisuje aż za często.
Tak wiesz - na wszelki wypadek antybiotyk.
pokemon - dlatego pytam, bo u mnie wszyscy na wszystko go dostają.
nine, bo to taki "zestaw nr 5";D
Bo to jest taki antybiotyk, co wiesz, jak nie pomoże, to na pewno nie zaszkodzi, dlatego, jak nie wiesz co dać, walisz amoksycyklinę.
O i cała filozofia.
Do tego jeszcze zdanie ludzkiej lekarki u mnie w gabinecie o pracy właśnie ludzkich - w ten sam deseń, no bo, jak nie wiesz co dać, to walisz steryd.
Amoxycylina z kwasem klawulanowym jest fajnym antybiotykiem, bo działa prawie na wszystkie bakterie. (Nazywa się to szerokie spectrum działania.) Zarówno na te bytujące w górnym układzie oddechowym, w dolnym, w moczowym. Działa na infekcje ucha wewnętrznego. Przenika przez skórę, więc i do zatok dojdzie i do zęba dotrze. Na infekcje skóry też działa.
Działa prawie "na wszystko" więc i na prawie "wszystko " się go przepisuje. 😉
Poza tym nie jest drogi, rzadko daje działania uboczne. Sama lubię go pisać, jeśli już decyduję się na antybiotyk i widać, że musi być jakiś "poważniejszy."
a propos kart - słyszałam dwa "wielkie ale",na mój gust z lekka żałosne: 1. KOSZTY - oczywiscie kart, bo czytniki to by kazali kupić poradniom 😉.
2. ALE TAM SA DANE OSOBOWE I "WRAŻLIWE" - jakby kurcze na dowodzie osobistym ich nie było 🤔wirek:
Amoxycylina z kwasem klawulanowym jest fajnym antybiotykiem, bo działa prawie na wszystkie bakterie. (Nazywa się to szerokie spectrum działania.)
Tak, tylko, że przez takie "stosowalnictwo" na wszystko, to moim zdaniem on już dawno przestał być lekiem na całe zło i jego skuteczność leci.
[quote author=tunrida link=topic=30079.msg1256389#msg1256389 date=1326311760]
Amoxycylina z kwasem klawulanowym jest fajnym antybiotykiem, bo działa prawie na wszystkie bakterie. (Nazywa się to szerokie spectrum działania.)
Tak, tylko, że przez takie "stosowalnictwo" na wszystko, to moim zdaniem on już dawno przestał być lekiem na całe zło i jego skuteczność leci.
[/quote]
Mnie też dziwi, że ten lek wszedł do "zestawu A"
Szkoda.
U drobiu na przykład barierą jest jego bardzo wysoka cena.
I stosuje się rzadko. Nie ma pokusy.
Pokemon- ja go nie stosuję na wszystko. Wręcz przeciwnie- rzadko zlecam antybiotyki ku oburzeniu mam w NPL-u. 😉
Ja po prostu stosuję amoksiklav wtedy, kiedy uważam, że potrzebny jest porządny antybiotyk. Nie szukam innych, nie wymyślam, tylko piszę amoksiklav.
Jako antybiotyk pierwszego rzutu zalecana jest czysta amoxycylina ( lubię Duomox- tani i dobry) ale kiedy widzę, że sprawa poważna walę amoxycylinę z kwasem klavulanowym.
ja pracuje w aptece i wiecie co sie dzieje? cyrk na kółkach, a to aptekarze muszą tych wszystkch wyzwisk wysłuchiwać.
Ja aptekarzom współczuję z całego serca, naprawdę.
Mam nadzieję, że za błędne wydanie leku w obecnym okresie fundusz nie będzie karał aptekarza. 🤔
Np- piszę receptę z pieczatką "do decyzji NFZ", pacjent idzie do apteki numer 1) i mówią, że za lek zapłaci 100%, bo jest pieczątka od lekarza. Pacjent idzie do apteki numer 2) a tam aptekarz wydaje ze zniżką ( bo podobno apteki mają kontrakt z NFZ i mogą) ale tu ZONK- bo mimo iż lek jest ze zniżką 30 % to TYLKO w rejestracji w danej jednostce chorobowej, a pacjent nie ma tej choroby i nie należy mu się ze zniżką. Aptekarz tego nie wie, tylko wydaje największą zniżkę.
Tak podobno też bywa. 😲 Moi pacjenci dostali ze zniżką, która im się nie należy w tej jednostce chorobowej. Ale skąd aptekarz ma wiedzieć na co choruje klient apteki?
I na logikę, to w tym momencie, w razie kontroli, za wydanie leku ze zniżką zapłaci aptekarz?
paranoja
Tak, płaci kierownik apteki.. z własnej prywatnej kieszeni, no chyba że właściciel weźmie na siebie odpowiedzialność, ale w przepisach jest że kierownik
[url=
http://slask.naszemiasto.pl/artykul/1238055,slaskie-karty-chipowe-od-1-lutego-nie-beda-drukowaly-recept,id,t.html#7907add3c09964df,1,3,6]likwidacja kart chipowych[/url]
Zamiast brac przyklad, to tego co sie pozytywnie wyroznia za leb i do szeregu?
Pytanie do ludzi pracujących w służbie zdrowia, lub mających jakąś styczność - czy obecnie panie rejestratorki (lub pielęgniarki, do których obowiązków należy również rejestrowanie pacjentów) są w jakiś sposób obciążane, jeśli pacjent nie posiada przy sobie dokumentów ubezpieczenia, poda fałszywe dane i nie będzie można od niego "ściągnąć" zapłaty? Za moich czasów, jakieś 3 czy 4 lata temu, było mi to całkowicie obojętne, czy pacjent ma ubezpieczenie, czy nie, czy ma dokumetny, czy nie - spisywałam co mówił i dawałam oświadczenie do podpisania. Ostatnio byłam jako "chora" na ostrym dyżurze i od pani rejestrującej nasłuchałam się dużo niemiłych słów, bo śmiałam zjawić się bez dokumentów (no cóż, różnie się życie układa, nie wzięłam ze sobą torebki, a nie będę wracać się do domu 32km po RMUA, jeśli akurat robi mi się słabo) i zastanawiam się, czy te baby obecnie dostają jakieś kary, podobnie jak lekarze w historiach opisywanych przez tunridę, czy są po prostu niemiłe z natury?
Większość tych pań jest niemiła z natury, to taki "syndrom pani w dziekanacie".
One chyba takie szkolenia mają 🙂 "jak zniechęcić jak najwięcej chętnych na leczenie - jesteś najważniejszym elementem sita porządkującego świat".
Miałam dzisiaj sytuację w przychodni. Wpadam do przychodni, mówię "dzieńdobryitp, itd". Do ogólnego. Kto jest pani rodzinnym? Dr X. Dr X będzie jutro od 8. Ale mi się wczoraj skończyły leki i lekko się już duszę. Na to "wychynęła" z zaplecza pani doktor Y pod tytułem, a co ty mi tu pospólstwo będziesz dupę zawracać. I dawaj - kto te leki wypisuje, gdzie są zaświadczenia, gdzie są konsultacje, gdzie są wypisy ze szpitala 😲 ja mówię dobrze, ale w zasadzie to się duszę, ale nie będę po pogotowiach latać. Ale pani doktor dalej pyskować. Więc się wkur.... zabrałam legitymację i poszłam. Znajoma lekarka mi napisała receptę. Ja wiem, że kontrole, ale sranie w banię. Nikt po 34 latach wypisywania mi leków nie będzie kwestionował mojej astmy, a moje dokumenty mają być ze mną, a nie w rejestracji.
Miałam podobną sytuację, gdzie odesłano mnie z przychodni studenckiej, ale to z regularnym atakiem astmy i potem był młyn.
Czy w jakiś sposób mogę dochodzić w tym momencie swoich zasranych praw - bo już inaczej tego nie nazwę?
Mam zamiar owej pani doktor zrobić koło tyłka, bo według mnie to była odmowa pomocy.
Nikt po 34 latach wypisywania mi leków nie będzie kwestionował mojej astmyAle dlaczego? Tzn. skąd osoba postronna, bez wglądu w dokumentację, ma wiedzieć, czy masz astmę, czy nie masz?
Ja miałam ostatnio pozytywne doświadczenie z internistą. Przyszłam z początkami wirusa. Wyszłam ze zwolnieniem na tydzień i bez żadnej recepty. Wizyta prywatna (tzn. w ramach pakietu z pracy). I żadnej nadgorliwości, że taki lek, śmaki, że antybiotyk. Osłuchała, obejrzała, wysłuchała - kazała odpoczywać, ewentualnie pomagać sobie "tradycyjnie" i czekać.
Pytanie do ludzi pracujących w służbie zdrowia, lub mających jakąś styczność - czy obecnie panie rejestratorki (lub pielęgniarki, do których obowiązków należy również rejestrowanie pacjentów) są w jakiś sposób obciążane, jeśli pacjent nie posiada przy sobie dokumentów ubezpieczenia, poda fałszywe dane i nie będzie można od niego "ściągnąć" zapłaty?
kenna, może szpital do którego trafiłaś miał takie przepisy wewnętrzne? We Wrocławiu również w razie braku dokumentów podpisuję się kwit, że dokumenty doniesie się w ciągu 7 dni, nigdy nikt nie robi w związku z tym problemu. W końcu nie chodzimy trzymając przy sobie RMUA, a wypadki chodzą po ludziach 🙂