własna przydomowa stajnia

Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
20 stycznia 2012 20:13
konikikoniczynka - wiem wiem coś o tym także ... dlatego to tak z przymrożeniem oka, ten plan. Realizuję go już czas jakiś i będzie trzeba chyba sobie pomóc farmakologicznie ...
Póki co jednak bujamy się ze stajenką przydomową od 4 lat. Półtorej roku temu udało nam się zreanimować poniemiecka stajnie z 1914. Jakieś 400 metrów kwadratowych. W tym roku będziemy walczyć z boksami, mieliśmy już zeszłego roku, ale był poślizg niezależny od nas.

kasik - też mam szczytne plany wsiadać mimo wszystko 😉 nie dam rady bezzz ... zastanawiam się tylko kto mi konie będzie strugać  🤔. Męża powoli angażuje, co by taki zielony nie był w temacie jak ja już nie będę mogła.
a ja nie kumam robienia dziecka w imie "czas goni" i podejmowania wyrzeczen z tym zwiazanych, z powodu uciekajacego czasu. nikt wam nie kaze miec dzieci, skoro nie macie na to ochoty, bo wolicie sie poswiecic koniom. jestem bardzo niewiele mlodsza od was.
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
20 stycznia 2012 20:28
katija -  to jakby nie chodzi o to, że czas goni, czy ciśnienie. Ja do niedawna myślałam podobnie jak Ty napisałaś, ale przyszedł taki moment, że popatrzyłam na ten dom, przy którym wypruwamy sobie żyły by go wyremontować. Na stajnie, z którą jest podobna sytuacja, na konie i na to Nasze/Moje miejsce na ziemi i nie wyobrażam sobie sytuacji, że kiedyś kiedy już nie będę dawała rady bo będę stara/za stara na to, wrócę ze spuszczona głową do mieszkania w bloku.
Chciałabym zwyczajnie tę przydomowa stajnie i ten kawałek ziemi komuś zostawić.

Ech, chyba się starzeję 😉.

EDIT: i chciałabym siedząc na bujanym fotelu popatrzeć jeszcze na konie.
Aleks popieram w 100 % ,ja mam jedynaka i w tym roku planujemy następne dziecko .Kurcze że ja byłam głupia i nie robiłam jednego po drugim ,teraz sobie nie wyobrażam wstawania w nocy ( i tak wstaję do koni w nocy ) .Ja już kończę 33 lata ,więc ostatni dzwonek dla mnie  😵  tylko jak pogodzić 10 koni ,5 psów ,koty ,krowę (na dożywociu ) i jeszcze dziecko .Mąż szuka pracy na inną bo tak to go nie ma w domu tygodniami a ja sama chodzę przy tym wszystkim .
Siano i słomę ( baloty ) wszystko wożę sama z synem , do tego obornik  😵 
Aleks, mam jajniki policystyczne, niestety...ciężka sprawa i walka. ALE DAMY RADĘ, a samo staranie ma swoje dobre plusy 😉 Nie czuję presji. Po prostu chcę, acz się boję i ta przerwa trochę mnie straszy 🙂 Poza tym, wolę odchować i skupić się na koniach, bo mam plany, które konsekwentnie realizuję.

A swoją drogą - pokaż poniemieckie budyneczki!!! Uwielbiam taką architekturę. Moje rejony z urodzenia i wychowania to Ziębice Śląskie (fajnie, bo docenił miejsce Sapkowski 🙂 )
cieciorka   kocioł bałkański
20 stycznia 2012 20:52
katija, ja myślę, że one chcą i koni i dziecka, ale konie łatwiej odłożyć, bo dziecko w pewnym wieku już trudniej 🙂
w tym sensie czas ucieka- zegar biologiczny tyka 🙂

skoro już się rozmarzyłam, to wyjawię, że w moich senno abstrakcyjnych planach najtrudniej znaleźć rolę dla partnera- najpewniej byłby to niekoniarz, którego zmuszałabym do pracy przy koniach.
pewnie sama nie szaprnęłabym się na wydatek typu stajnia- a więc w razie czego trzeba by się dzielić, albo nawet ewakuować.
chyba że, jak nie bez powodu mawia moja mama: nic nie wiąże dwojga ludzi jak kredyty.
nie żałujecie czasem?

A powiem Wam że ja mając lat 14 miałam na głowie 7 koni w tym  3 rozrabiarskie kucyki,2 wielkie fryzy, młp i sp z czego 2 kobyły były źrebne wiec było później 9 i za nic nie żałuje że w sumie byłam uwiązana w domu bo końmi zajmowałam sie tylko ja a przy oborniku pomagał tata. Ale to był najfajniejszy czas w moim życiu kiedy przyszło czyścić z maseczki błotnej całe stadko i zajmowało mi to całe popołudnie. Było to ogromny obowiązek dla w sumie dziecka w moim wieku ale słodki obowiązek bo co jak co ale mieć konia w domu to coś fantastycznego jak cały czas możesz go obserwować a jeszcze taka gromadke której wszedzie zawsze pełno było🙂A poza tym dobra nauka obchodzenia sie z końmi i co sie przy tym nauczyłam to moje, bo jednak majac konia w domu musisz przy nim wszystko sama zrobić i nie ma stajennych albo luzaków, umieć sobie z nim poradzić w każdej sytuacji, a jak patrze czasami na dziewczynki typowo lansiarsko pensjonatowe wsiaść-pojeździć-koń do boksu ew skrajny przypadek majac jednego konia wynajmowac luzaka zeby przygotował  (nikogo nie obrażając oczywiście jak sie ma to sie gra) to śmiać mi sie chce jak koń jest tylko troche niespokojny albo grzebnie nogą a ta już nie wie co sie dzieje i wielkie przerażenie.
katija- ja mam podobnie jak Aleks- a oddech czasu czuję tym bardziej, że pracuję z dziećmi niepełnosprawnymi i wiem jakie mogą być konsekwencje przespania swojego czasu. wierz mi, ja nawet rok temu nie myślałam o dziecku. Teraz zaczynam, bo nie chcę samotnie świąt spędzać....Emocjonalnie spełniam się przy zwierzakach, ale one nigdy nie powiedzą do mnie "mamo" 😂
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
20 stycznia 2012 21:01
monia, - jestem pod wrażeniem, ja bym na ryjek padła bez mojego faceta. Na szczęście nie ma go tylko czasami, kiedy Ojczyzna wzywa ...

konikikoniczynka - ano staranie się ma plusy 😉, a budyneczki pokażę, tylko wyszukam jakieś zdjęcia bardziej do rzeczy. Najwięcej mam z wielkiego burdla 😉 dokumentację robiłam jak wnętrzności wypruwali. Stajnia była w stanie agonalnym.

cieciorka - taki niekoniarz też się sprawdza, a Twoja Mama ma Świętą Rację 😉.

kasik - Amen 🙂.
cień wiatru   Coś się kończy, coś się zaczyna…
20 stycznia 2012 21:18
Pozwolicie ze sie wtrącę w kwestii dzieci. Radziłabym się nie nastawiać ze będą wasze konie obrabiać, kontynuować pasje i spędzać z wami święta oraz popychać fotel żeby się bujał. Często jest tak ze dzieci koniarzy,  na konia nawet spojrzeć nie chcą, a ze spokojnej wsi, która dla nas jest azylem i spełnieniem marzen, z tych naszych przydomowych stajenek wychuchanych, wydmuchanym uciekają do miasta i tyle ich widzieli. I na dodatek nic rodzicom do tego, każdy ma prawo do swojego życia i trzeba to akceptować. Ja uciekalam w druga strone i moi rodzice długo nie potrafili tego zrozumieć  😉
katija, ja myślę, że one chcą i koni i dziecka, ale konie łatwiej odłożyć, bo dziecko w pewnym wieku już trudniej 🙂
w tym sensie czas ucieka- zegar biologiczny tyka 🙂

aha, dla mnie to zabrzmialo, jakby trzebabylo to odwalic. do mnie te argumenty nie przemawiaja niestety.
skoro już się rozmarzyłam, to wyjawię, że w moich senno abstrakcyjnych planach najtrudniej znaleźć rolę dla partnera- najpewniej byłby to niekoniarz, którego zmuszałabym do pracy przy koniach.
pewnie sama nie szaprnęłabym się na wydatek typu stajnia- a więc w razie czego trzeba by się dzielić, albo nawet ewakuować.
chyba że, jak nie bez powodu mawia moja mama: nic nie wiąże dwojga ludzi jak kredyty.

ja jestem w tej komfortowej sytuacji, ze dom i ziemia sa moje. w blizej nieokreslonej przyszlosci planuje przeprowadzke i wtedy rowniez wiekszosc, jesli nie calosc bedzie na mnie.
a facet niekoniarz, ogarnia wszystko fajnie, pomaga mi, wode nosi, widzi czy cos z koniem nie tak. co prawda robi tyle ile musi, nie ma ochoty uczyc sie zapinac pierdyliarda klamerek w padokowce itd, ale ostatnio zdradza sie z wiedza- np wie jak nazywa sie nasze forum (serio bylam pewna, ze nie wie!), rzucil nazwiskami paru kowali ( 😲 ) i wyglosil pare bardzo rozsadnych komentarzy. jestem w szoku. jak wyrazilam uprzejme zdziwienie to zaczal palic glupa spowrotem 😉
A mi się sprawdza specyficzny koniarz 🙂 Jeździ długo, lubi konie, ta pasja nas połączyła i nie muszę mu tłumaczyć, że owies się kończy i czemu jest potrzebny, czemu ścielę codziennie i wywalamy obornik co tyle dni, a nie co miesiąc (wszak są stajnie, które lubią system raz w miesiącu).

U nas jak był wewnętrzny burdel, to nie wierzyłam, że kiedykolwiek staną w byłej oborze konie. Jak zobaczyłam gospodarstwo to nie wierzyłam w nie. Okres bez prądu, wody, bez ogrzewania. Wilgoć w domu, socjal pełen rupieci z kilkunastu lat zaniedbania, stary kurnik, gdzie jeszcze jajka leżały, tynki spadające, rury do wycięcia z których były stanowiska dla krów. Wszędzie worki po nawozach, kupa gnojowicy na środku. Ileż kłótni, obrażań. Straszenia męża rozwodem. Do tego problemy z pieniędzmi, bo okazało się, że inwestycja nas przerosła - ale się udało. Jeszcze potrzebuję kilku miesięcy do zrobienia takiego porządku, jakbym chciała. Mało zostało, ale muszę skończyć, żeby się dobrze czuć. OKazało sie, że mi farba złazi w socjalu, więc płyty kartonowo - gipsowe zamówiliśmy, potem malowanie. Zdjęcia mam na drugim komputerze, na szczęście. Nie chcę chyba tego pamiętać 🙂

cień wiatru, ależ mi nie zależy, żeby dzieci jeździły konno! A niech mają swoje pasje! Jesli będą chciały spróbować tego, co ja i ich ojciec - proszę. Będę się cieszyć. Moi rodzice mieli inne pasje, ja mam konie (po pradziadku i dziadku ). Dzieci, jak już będą, niech robią, co chcą. Może zdecydują się na konie. Znam dzieci zawodników, które to kochają. Znam też takich, który uciekają od śmierdzących koni. Wolny wybór.
Aleks mam syna ,ma 13 lat i z mamą dzielnie wpycha baloty na przyczepkę ,muszę zacząć robić zdjęcia jak kursuję z obornikiem ,sianem i słomą .
W tym roku chciałam posiedzieć z mężem więc sama prawie 100 balotów słomy przywiozłam autem ,mina chłopów pod sklepem była świetna .
Najpierw woziłam 2 sztuki ,potem jakimś cudem ,dzięki pasą wsadziłam 3 ,jak 3 wlazły to jeszcze 2 na góre wturlałam .
Muszę od kumpeli z telefonu ściągnąć zdjęcia  😁
Swoje konie w domu to skarb ,ale też ciężka harówka .
a mnie trochę przeraża świadomość, że moja wędrówka się nie zakończyła 😵 Dom mamy od 4lat, od 3stajnię. Możliwe, że będziemy zmuszeni to wszystko sprzedać i zacząć od nowa. Tak się składa, że nie mieszkam na wsi...a praktycznie w mieście. Co prawda była to kiedyś dzielnica, w której było kilku "gospodarzy" ale te czasy minęły.... Miasto potrzebuje pieniędzy a teren, na którym pasą się nasze konie należy do miasta. Plany zagospodarowania się zmieniły, co oznacza, że 1m kwadratowy ziemi kosztuje 120zł 😵 a my dzierżawimy 1,5ha. Na razie czekamy co będzie, ale jesteśmy psychicznie przygotowani na to, że nie zestarzejemy się w naszym wymarzonym domku  z  piernika  😕 bo nie zrezygnujemy z koni....gdzie dalej los nas rzuci nie mam pojęcia ale może czas spełnić obietnicę daną Scarlett (mojej pierwszej, wymarzonej klaczy)....i zamieszkać w Bieszczadach...
kasik to na co czekacie ,zamiast teraz coś szukać póki coś jeszcze w cenie . Ostatnio za 200 tys ,super gospodarka z ziemią była ,szukaj już coś z ziemią własnościową ,najlepiej żeby były łąki w koło .
U mnie ma jakiś poznaniak 300 ha. więc każdy kto chce kosi  ,wypasa itd. kiedyś dostałam 200 czy 400 (nie pamiętam ) ton siana ,oczywiście wszyscy znajomi co potrzebowali zabrali ile chcieli ,reszta została spalona .
Inni oddają siano z łąk do sprzątnięcia ,tylko co roku nie jest tak pięknie ale nie raz można coś dostać za darmo . Więc nie czekaj tylko szukaj czegoś na resztę życia .
monia- to się nazywa nadzieja 😉 nasze miasto się zapada.... liczę na to, że media rozdmuchają kwestie powstawania nowych chodników kopalnianych i po prostu chętnych nie będzie... sama nie wiem. Poza tym dom wybudowany 4lata temu ( malutki, drewniany taki wymarzony, własnymi ręcami wykończony...) jeszcze się nie nacieszyliśmy 😕 No i na kredyt.... ale rodzice już się rozglądają, na razie padło na Jurę, bo blisko cywilizacji a z czegoś trzeba żyć.
Pewne jest to, że jeśli gdzieś będziemy musieli się przenieść, to nie zejdę poniżej 5ha i nie chcę mieć sąsiadów w zasięgu wzroku (co prawda większość obecnych jest cudowna ale mamy taką jedną gnidę, co do urzędów z donosami dyla, jak postawiliśmy namiot - taki 10x12- to napisał, że wybudowaliśmy mu stodołę 😵 policję kiedyś nawet na mnie nasłał- na szczęście nie dotyczy to bezpośrednio koni). Tak więc własna stajnia potrafi przynosić tyle samo radości, co i smutku.... ale widok z okna- bezcenny 😍
[quote author=cień wiatru link=topic=19013.msg1268631#msg1268631 date=1327094334]
Pozwolicie ze sie wtrącę w kwestii dzieci. Radziłabym się nie nastawiać ze będą wasze konie obrabiać, kontynuować pasje i spędzać z wami święta oraz popychać fotel żeby się bujał. Często jest tak ze dzieci koniarzy,  na konia nawet spojrzeć nie chcą, a ze spokojnej wsi, która dla nas jest azylem i spełnieniem marzen, z tych naszych przydomowych stajenek wychuchanych, wydmuchanym uciekają do miasta i tyle ich widzieli. I na dodatek nic rodzicom do tego, każdy ma prawo do swojego życia i trzeba to akceptować. Ja uciekalam w druga strone i moi rodzice długo nie potrafili tego zrozumieć  😉
[/quote]
Dokładnie.
Choć, jak zawsze, sporo zależy od rodziców. Ci, którzy naciskają i próbują spełniać własne ambicje, mogą się później ciężko zdziwić. Chyba, że mają sporo kasy i konie to już biznes, który synuś/córcia przejmuje.
Myślę, że grunt, to wychować dziecko w ten sposób, żeby pomagało rodzicom, a czy się zainteresuje końmi czy nie, to jego sprawa. Nie ma co zabraniać innych zainteresowań i usilnie zachęcać do koni. Z własnego doświadczenia wiem, że umiejętna "wolna" ręka w wyborze może bardzo dobrze skutkować. Przeszłam przez kilkanaście zainteresowań i zostały mi... rodzicielskie. 🙂

kasik, Ja się nie znam, ale... trochę bym nie liczyła na to, że chętnych nie będzie. Na media też bym nie liczyła za specjalnie. Lepiej się rozglądać i szukać. Jednym z plusów przeprowadzi byłby fakt, że pozbylibyście się tej wrednej sąsiadki. 😉 Sąsiedzi potrafią być fajni. Mam 3 bliskich sąsiadów (płot w płot), z czego żaden nie ma nic przeciwko (a przynajmniej nie powiedzieli tego głośno i nie przeszkadzają 🙂 ). Jeden sam miał kiedyś konie i początkowo inni sąsiedzi myśleli, że to jego, a nie moje. 😁
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
21 stycznia 2012 08:27
Aleks mam syna ,ma 13 lat i z mamą dzielnie wpycha baloty na przyczepkę ,muszę zacząć robić zdjęcia jak kursuję z obornikiem ,sianem i słomą .
W tym roku chciałam posiedzieć z mężem więc sama prawie 100 balotów słomy przywiozłam autem ,mina chłopów pod sklepem była świetna .
Najpierw woziłam 2 sztuki ,potem jakimś cudem ,dzięki pasą wsadziłam 3 ,jak 3 wlazły to jeszcze 2 na góre wturlałam .
Muszę od kumpeli z telefonu ściągnąć zdjęcia  😁
Swoje konie w domu to skarb ,ale też ciężka harówka .


Ooo my działamy podobnie tyle, że we dwoje. Baloty w stodole układamy jeden na drugim pomagając sobie wielokrążkiem. Trzeba się napocić, ale działa i mamy z tego oboje wiele radochy. Trochę mniej jak balot spada 😉 ale motywacji mamy wystarczająco by 30 balotów ułożyć w ciągu kilku godzin 😉. Od zeszłego roku możemy trzymać cały zapas siana i słomy u siebie, co mnie bardzo cieszy bo dojazd do nas Zimą nie jest prosty. ( Zimą, a nie jak dziś zimą ... jednak pogody nie przewidzisz, a ja raz już się nadziałam i nie mam zamiaru tego powtarzać. Szukanie siana w lutym, na gwałt i w zasadzie modląc się by dało się wjechać nie należny do przyjemnych. ) Mamy na szczęście uprzejmego sąsiada i sprawdzonego dostawcę i o transport wtedy zadbano, aczkolwiek myślimy o własnym ciągniku, a że nie jesteśmy rolnikami z dziada pradziada to nie mamy żadnego sprzętu. Przyszliśmy tu z miasta, nawet nie pochodzimy z okolic, a sąsiedzi i ludzie z okolicy kiedy się wprowadzaliśmy nazwali nas Robinsonami 😉. Nikt nie wierzył, że wytrzymamy w tym miejscu, nie mówiąc już o tym, że będziemy się rozwijać i inwestować w te " ruiny ".

kasik - my mamy to szczęście, że znaleźliśmy siedlisko w szczerym polu z pięknym starodrzewem, a że ziemia rolna na Żuławach jest bardzo dobra, nie ma mowy by ją odralniać więc sąsiad za płotem nam nie grozi. Do najbliższych mamy kawałek, nie widzimy się z podwórka. Użyczają nam ogrodu jako pastwiska więc od czasu do czasu parkują u nich nasze konie lub wozimy od nich zielonkę. Pomagają nam od początku i my także staramy się im pomagać jak trzeba dodatkowych rąk do pracy. Dużo mnie to miejsce nauczyło, zmienił się też trochę mój stosunek do ludzi. Tutaj czas i życie toczy się inaczej i poczatkowo jako uciekinier z Wrocławia gdzie studiowałam, mieszkałam i pracowałam było mi pewnych rzeczy brak.

Dziś nie potrafiłabym wrócić do miasta i żyć jak dawniej i choć dom i stajnia przydomowa to wiele wyrzeczeń widoki z okna rekompensują wiele 😉

PROSZE NIE WSTAWIAC LOGOWANYCH ZDJEC!
😤

To pierwszy lub drugi dzień po przywiezieniu tutaj koni. Aleks miał wtedy ze 2 lata.

EDIT: musiałam, żeby nie skłamać ...
Mąż jest żołnierzem - lotnikiem, póki co uziemionym w Malborku, ale modlę się żeby go nie rzucili w Polskę bo wtedy ... aaa nawet nie chcę myśleć co wtedy ...


Do dzieci wracając, ano jest tak często, ale i nie jest to reguła. Znam z autopsji obydwa przypadki. Rodzicie mają konie więc dzieciaka cisnęli i ... chłopaka w stajni nie uświadczysz. Inni wręcz odwrotnie, dziewczyna w duchu liczyła, że córka nie urodzi się koniarą, nie zabraniała i nie cisnęła. A dziewczyna w tej chwili 5 letnia jeździ konno lepiej niż niejedna jej dużo starsza koleżanka i nie widzi świata poza końmi. Oczywiście to wszystko może się jeszcze zmienić.
Ja powiem tak, mnie Rodzice nie cisnęli, nie próbowali spełniać swoich niezrealizowanych marzeń moim kosztem. Pasję do koni zaszczepił u mnie Dziadek i Mama wiele razy bała się o mnie kiedy siedziałam na koniu. Zaczęła się moja przygoda w wieku 12 lat i trwała do studiów. Potem wyjechałam z rodzinnego miasta i tam, nie było ani czasu ani pieniędzy na konie. Skończyłam studia, dostałam pracę, zostawiłam ją w trybie stacjonarnym, wyjechałam z Wrocławia, wyszłam za mąż i wróciłam do pasji sprzed lat. Początkowo miałam konie w pensjonacie, jednak oboje z mężem chcieliśmy mieć własny kawałek przestrzeni. Udało się.
Nie mam więc zamiaru zmuszać dziecka by kontynuowało te drogę i ten sposób na życie, jednak to chyba naturalne, że starzejąc się chcielibyśmy by coś co stworzyliśmy własnymi rękami ( wszystko tu robimy/remontujemy sami ) nie poszło na marne, chciałabym żeby to zostało w Rodzinie.

Tyle ode mnie na tę chwilę 😉. Idę teraz kupy wywozić i sprzątać do ogonów 😉. Znaczy dzień jak co dzień 😉.
Mój mąż chyba był bardziej "napalony" na zamieszkanie pod miastem niż ja. On miastowy, ja też. Mnie ciągnęło zawsze na wieś, ale chciałam mieć gospodarstwo, które funkcjonuje od początku, czyli przyjeżdżam i się wprowadzam. Ewentualnie budujemy od zera. Wyszło inaczej. Chodziło nam głównie o to, żeby obniżyć koszty utrzymania koni. Wychodzi mi około 300zł/mc za konia. Nie jest to 750-900 (takie ceny były kiedy konie były pensjonatowane). Poza tym mieliśmy dosyć po tym, jak się okazało, że koń w stajni był bity, mało padokowany i karmiony wg widzimisię właścicieli stajni.

O ludu..Michał Wiśniewski znowu się żeni.... przepraszam, ale jestem zniesmaczona i musiałam się tym podzielić 😁
O ludu..Michał Wiśniewski znowu się żeni.... przepraszam, ale jestem zniesmaczona i musiałam się tym podzielić 😁
...kolejną naiwną znalazł ha ha ha  😂
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
21 stycznia 2012 08:59
O ludu..Michał Wiśniewski znowu się żeni.... przepraszam, ale jestem zniesmaczona i musiałam się tym podzielić 😁


Hahaha ten to ma potencjał  🏇

Dobra, teraz to już idę 😉. Dopije kawę i wio ...
Sankaritarina- u nas media już trąbią po tym jak ewakuowano z powodu szkód górniczych kawałek osiedla. Ja na dzierżawionym kawałku co wiosna mam staw 🤣- tak teren siada, a lada chwila nowy chodnik pod nami puszczą. Czas pokaże jak będzie ale łez już nie leję, z myślą, że opuszczę nasz domek już się oswoiłam 😉
Aleks- moja stajnia już wysprzątana 😅 pozostaje tylko sianokiszonkę i treściwe na wieczór przygotować, no i na padok wytaszczyć siatki 😵
Też kończę kawkę, zapalę jeszcze papieroska (jak skończyć z tym nałogiem i przekonać Męża, że on też da radę żyć bez papierosów?!), wdziewam bryczesy, wsiadam. A boksy zrobię dziś po jeździe na pierwszym koniu, o!
ja czekam na powrót mojego chłopa z pracy 🙁 Ale futra na pewno rozruszamy 🏇 Mam nadzieję, że dramatu w lesie nie będzie, szkoda że śnieg znika 😕 znowu nocne jazdy trzeba będzie zawiesić 🙁
Cariotka   płomienna pasja
21 stycznia 2012 09:52
czytam i czytam Was dziewczyny i zazdroszczę...pięknych stajni
Niebawem też będę mogła oficjalnie należeć do posiadaczy przydomowych stajni.
Planowana przeprowadzka za 2 miesiące. Wielkie podekscytowanie, ale też strach przed nieznanym. Stajnia z 3 boksami, małym korytarzem i dużą stodołą. W boksach trzeba poprawić drewnianą podłogę i kilka desek. Całe gospodarstwo ma 5h. Dla 2 koni będą póki co 2,5h i jeszcze trochę się wydzierżawi na wsi, bo ludzi są chętni byleby trawy nie mieli🙂 Mam szczęście że ludzie w mojej wsi naprawdę są bardzo pomocni.
Okolica piękna i tereny niesamowite.
Aleks  ja mam terenówkę ,bez niej bym zginęła  😵  ciągnik ruski ,ale napędy ma ,najlepszy ciągnik jaki może być 3 przyczepy siana ciągnie bez niczego .
Kiedyś miałam mały ciągnik ,chyba 40 ,sama jeździłam i robiłam wszystko sama ,teraz ruskiem nie umie jeździć więc mąż musi sam robić  😁  najczęściej mnie wyciąga jak się wsadzę w jakieś bagna z przyczepką .
u nas za traktor pracuje nissan patrol 😂 a Jak trzeba sianokiszonki zwozić, to uruchamiamy wielką platformę (kupioną pod naczepę, która robi za garaż- dzięki uprzejmości donosiciela musieliśmy rozebrać stare garaże). Hak przerobiliśmy, by można było obracarkę do siana podpiąć. Kupiliśmy nawet kosiarkę konną, by sobie niedojady wykaszać 😂 No i w przerwach od brudnej roboty można przyczepkę z końmi podpiąć a wjedzie się wszędzie 😂. Polak potrafi 🤣
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
21 stycznia 2012 10:40
kasik - mnie też już tylko siatki z sianem zostały do doniesienia na padoki i woda wieczorem ... Zazdroszczę lasu w pobliżu, tutaj same pola uprawne, ale jest gdzie pośmigać, tyle że w taka pogodę jak dziś to mi się nogi, a koniom kopytka rozjeżdżają we wszystkich kierunkach ... Czeka mnie jeszcze przyjęcie transportu wysłodków, tak więc dziś odpuszczę, spacerowanie i wożenie się 😉. Ale może wiosna przyjdzie wcześniej, skoro Zima sobie poszła i nawet nie zdążyłam skorzystać w jej uroków  🤔.

Co do ciągnika haha widzę, że nie tylko my myślimy w ten sposób 🙂. Zadowolimy się Ładą Nivą 😉 zamiast prawdziwego ciągnika, Niva jak trzeba to i brony w polu pociągnie 😉. No i fajnie być niezależnym co do transportu własnych kopytnych.
Póki co jednak mąż kolarz i biegacz ekstremalny na orientację z pasji od 3 lat nie zakończył sezonu rowerowego 😉, a ja poruszam się konno 😉.

monia - ja jestem z siebie dumna bo pierwszego roku zostałam zmuszona nauczyć się ciągnik prowadzić. No i prowadzę od czasu do czasu ciągnik sąsiada 😉.

A teraz idę jakieś śniadanie zjeść, bo czuje że mi się żołądek do kręgosłupa przykleja ...
Dzionka miłego życzę 😉
A u nas jest tak 🙂

i mój maneż  😎

Cariotka co za wieści a Ty dopiero teraz się chwalisz  🤬 chce wiedzieć coś więcej !!! żałuj ,że Cię wczoraj nie było...
...a ja sobie zworze żuczkiem podwyższonym  😀 u mnie się trochę czas zatrzymał chyba  😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się