kuć czy nie kuć?

Ktoś   Dum pugnas, victor es...
20 stycznia 2012 08:42
mnie już nie przeraża... u mnie wzbudza współczucie - jej kopytnemu oczywiście... tak to jest,jak dzieci,kupują konie. a tym bardziej młode konie.

ogurek, nie wszyscy lubią dosadnie 🙂
i jak sie domyslam kon nie wychodzi na padok bo kuleje.
nie rozumiem jak mozna nie wziac badan za ktore sie zaplacilo, a zdjecia z tuv teraz bylyby bardzo przydatne. nie rozumiem jak kowal moze stawiac diagnozy weterynaryjne, i nie rozumiem jak mozna dalej rozmawiac z kowalem, ktory informuje klienta, ze zle wybral kopyto i rozjechal biala linie, ale to nic takiego.  :oczopląs:
aroid- to ja powtórzę- nasz koń kulał z powodu za mocnego wyrżnięcia 3miesiące- no i miło, że kowal się przyznaje do spierniczenia roboty ale niech Ci kity przestanie cisnąć ❗ I tak mała sugestia- niech Ci wet sprawdzi te kopyta chociaż czułkami, będzie wiadomo gdzie kumuluje się ból, bo może ten koń jest zagwożdżony?? Albo podkowa, w którymś miejscu go odcisnęła (sama pisałaś, że była źle przybita) i podeszło ropą?? A podeszwa wyrżnięta, tak szybko nie odrasta  (u mojego araba od roku ją hoduję, by było wysklepienie) jak ściana kopyta a do bólu, jak każda żywa istota koń może się niechętnie przyzwyczaić 🤦
To kwestia szczęścia, a nie "konie kupują dzieci". Cztery lata temu rzeczywiście konia kupiło dziecko. Bez badań, z niesprawdzonego źródła, a i on żyję i ma się dobrze i nigdy nie miałam z nim takich problemów  😵
Teraz podeszłam do sprawy poważnie, wzięłam specjalistę, zrobiłam rozeznanie, zażądałam podkreślenia w umowie paragrafu o tym, że koń jest zdrowy, blabla. I co ? Co ma być to będzie, przecież nie leczę go sama ? Konsultuje to z doświadczonymi ludźmi, od wtorku oglądały go już trzy osoby.

Wychodzi codziennie, ale bez koni. No trudno, co zrobić, jeśli zdjęcie będzie gorączkowo potrzebne, to pojadę na ten drugi koniec polski i będę się awanturowała, o to chodzi ? Kowal kowalem, on to zasugerował, tudzież nie olał sprawy i spędził przy tym koniu dobrą godzinę. Fakt łaski nie robi, ale mógł się wyprzeć wszystkiego i do widzenia.

U nas okolica jest mała, każdy kowal/weterynarz stale ze sobą współpracują, a ja jestem tylko zwykłym posiadaczem konia, więc żyję z tą świadomością, że opinia nie będzie do końca obiektywna.

U nas kowali jest dosłownie parę, a dzwoniąc do innych usłyszałam niejednokrotnie, że nie mają zamiaru przyjeżdżać dla jednego konia i naprawiać czyjejś głupoty.

kasik nie ominął mnie Twój wpis, ale wy przynajmniej mieliście pewność 100 %, że to od wyrżnięcia. Zagwożdżenie wykluczone, co do ropy, to i tak profilaktycznie od poniedziałku mocze mu pazury w Biovalu.

Trochę się naczytałam tu i na pw, więc zaczynam raźniej myśleć. Wet, również nie odpuszcza i non stop powtarza, że gdyby to było coś z kopytem to dawno by się zagoiło ?!

Jest jeszcze mały szczegół, wyczułam podwyższoną temperaturę na piętkach ( obie grzeją równomiernie ), czy to może mieć coś wspólnego ?

Niestety tak to jest, człowiek się nie interesuje, póki się nie stanie  🙄
podwyższona temperatura świadczy o stanie zapalnym ❗ 
Tak, mieliśmy pewność, że to po wycięciu, bo właśnie wtedy koń zakulał- podobnie jak Twój 🤔wirek: A ropę w kopycie od zagwożdżenia też kiedyś miał, i też wtedy kulał... (but z rivanolu na noc robiliśmy, przestał kuleć po wyjściu ropy)i też grzało- ropa to też stan zapalny!Dobrze pamiętam, że Twój zaczął kuleć po kowalu??? Więc gdzie szukasz winy??Niech ktoś tego zwierza zbada czułkami ❗  Ścięgno też mógł uszkodzić, i to też mogło mieć związek z drastyczną zmianą ukątowania (czyli znowu kowal)! Zrób mu prowizoryczne buty i zobacz czy się poprawi.
I namierz jakiegoś weta z prawdziwego zdarzenia (ze sprzętem), bo szkoda pieniędzy 🤬
A co ten kowal zrobił?? Wyciął kopyto bardziej, czy nie daj boże podkuł?? Z reszta tak źle i tak niedobrze....
Aroid, nie przejmuj się na zapas. Moja historia była podobna do Twojej. 4letnia kobyła znaczyła/kulała mi przez 3 miesiące-nie wiedziałam co robić i żaden z kilku wetów,strugacz naturalny i kowal nie bardzo wiedzieli o co chodzi na 100%. Miała termowizję robione 2 razy i co i nic, rtg też,usg...Kolejny wet ( autorytet duży) powiedział że scyntygrafia w niemczech -po tym (chyba jak kobyła usłyszała koszty tego badania i moją złość) przestała kuleć-to było od kopyta i przekątowania kończyny-spaprał kowal, a naprawiła Branka.  :kwiatek:
Koń chodzi bosy i ma fajny ruch teraz, nie ma problemu,ale kopyto trzeba pilnować cały czas ( byłam na kursie strugania i sama mogę to robić również).
Nie załamuj się-ja też się już załamałam i chciałam ją dać na łąki.

Choć teraz ma znowu zepsutą nogę  😵 ale się pokopała na padoku i trzeba czasu na zejście krwiaka.

kasik dokładnie  🙄

Chyba dałam za bardzo się zmiękczyć. Niby kryje się pod twardymi argumentami, ale jakby to wszystko TAK SZCZERZE podsumować:

- koń chodził ostatnio pod siodłem w tamtym roku, bo czekaliśmy długo na ściągnięcie tylnych podków  🍴,
- codziennie ma zapewniony ruch na lonży czy na pastwisku czy na spacerze,
- przed interwencją kowala nie kulał.

Ja jestem laickiem w tej dziedzinie, więc mógł użyć ładnych terminów, a ja łatwo to łyknęłam.

Kopyto jeszcze bardziej wyciął, ale tylko po jednej stronie w celach "wyrównania" ?! Wszystko sprowadza się do niego, a że jeszcze on rozmawiałam z tym zaplanowanym na dziś weterynarzem, ło matko. Z drugiej strony nie chce wymyślać jakiś konspiracji, ale zażądam dziś dokładnych wyjaśnień. Nie na zasadzie "Chyba połamany, ale nie wiem gdzie" i będę rzucała przysłowiowe "kłody pod nogi". Koniec z sympatiami, albo ktoś wykonuję robotę dobrze, albo niech się za to nie zabiera !
Ma ktoś wykrywacz kłamstw ?  🤔

Perlica dziękuje za słowa otuchy, sporo ich od wczoraj i na prawdę pomogły. Bo ja panikara jestem i zawsze przewiduje najczarniejsze scenariusze, a nie pytajcie jakie miałam sny  😵
aroid- to ja mam dla Ciebie radę- naucz się panować nad emocjami przynajmniej podczas rozmowy z "fachowcami", bo inaczej to Ci wszystkie możliwe kity będą cisnąć- to po pierwsze, po drugie- jeśli Cię nie stać na konsultację z kilkoma specjalistami, to zanim takiego wezwiesz zorientuj się czy ma możliwości postawić trafną diagnozę (jeśli nie jest wróżką, i nie potrafi wróżyć z fusów, to potrzebuje sprzętu), po trzecie- mając pod opieką zwierzę jesteś odpowiedzialna za jego zdrowie, więc się edukuj ile tylko możesz- tym bardziej, że młoda jesteś 😉
po czwarte- masz bosego konia a tu (no może niekoniecznie tu, bo to wątek o dylematach- ale masz wątek o naturalnej pielęgnacji kopyt gdzie królują bosokopytni) jeszcze nie ma fotek??? 🤬
kasik staram się ! Ciężko pogodzić się z myślą, że może okazać się, iż koń na którego tyle czekałaś i oszczędzałaś na jego zakup trzy lata, pójdzie na straty.
Kwestia edukacji, to wina technikum, przez 10 miesięcy nie jestem w stanie przeczytać nawet okładki innej lektury, niż szkolnej  😫

Właśnie wróciłam do domu, niestety.
Zbadany czułkami, sprawdzony na lonży, obmacany i po próbach zgięciowych. Dalej nie wiemy nic. Pobrał krew do badania z którą zaraz muszę biec.
Jutro jesteśmy umówieni na te "próby-znieczuleniowe". Jak mi dziś policzył orientacyjnie, koszt jego usług, to się osunęłam o ścianę.
I diagnoza była taka, albo zapalenie mięśni, albo trzeszczki, albo nie wiem. Czyli wcale mnie dziś nie pocieszył.

Przeraża mnie fakt, że jeśli do końca sprawa nie zostanie rozwikłana to jestem w plecy o jedną nerkę ..

Czy ktoś badał czy koń kuleje bardziej na twardym/miękkim? Na kółku?

Ile dni już kuleje? Może się podbił po rozczyszczeniu?  Chodzi z innymi końmi na padoku?

Po co badanie krwi?
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
20 stycznia 2012 17:37
Pobrał krew do badania z którą zaraz muszę biec..

a można wiedzieć dokąd? 😲
Tu się nic nawet bardzo lepkiej kupy nie trzyma. Aroid, polecam Ci bierki, może bardziej się sprawdzą jako hobby, bo bierki nie chorują! Jak ma Cię być stać na konia to musi Cię być stać na chorego konia w razie co! Co Ty myślałaś, że trzy lata nazbierasz na konika i będziesz go utrzymywać pod warunkiem, że się nie rozchoruje? Nawet jeśli trzeszczki to nie wyrok, toć to młody koń (chyba? bo z tego słowotoku ciężko się połapać). Dużo jesteś w stanie zrobić i to wcale nie za nie wiem jakie pieniądze. Skąd Ty dziewczyno jesteś, z pustyni Gobi, że biedactwo samymi "głąbami" otoczona??
No trzymajcie mnie, bo nie wytrzymam...
Ty biec? po co krew?
matko - na trzeszczki to zdjęcia rtg  jak ok to znieczulenia i znalezienie przyczyny
nie można tego na jednej wizycie zrobić?
nie masz tam innego veta?
Tu koleżanka chyba szum wokół swojej osoby robi.
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
20 stycznia 2012 17:50
...dla mnie to wszystko powoli śmierdzi coraz bardziej - ale ja to przecież zawsze się spiskowych teorii doszukuję 😉

1.albo koń jest wirtualny,
2.albo koń jest wirtualnie chory - i to by była najlepsza opcja,jezeli koń istnieje.
3. wizyta weterynarza była wirtualna,bo nawet największy konował pewnych rzeczy nie robi/robi.
Dramka tak badał, kuleje jedenasty dzień, chodzi sam, podbicie wykluczone. Badanie krwi po to, gdyż weterynarz podejrzewa jakieś zapalenie mięśni.
Ktoś można wiedzieć, że do laboratorium.
Cejloniara Po co pytasz jak sama wiesz najlepiej. Szum, toć to ja tylko pytam o własnego konia ? Nie musicie nawet wiedzieć jakiej płci jestem  😲
Zawsze mam odłożone pieniądze na "wszelki wypadek", ale spadła na mnie lawina kowal+wet1+wet2+badania krwi.
Widać dyskretnie się tu nie da, to powiedzcie same czy 550 zł za zbadanie konia i zrobienie prób znieczuleniowych to nie jest DUŻO !?

Ktoś po raz drugi  🙄 nie powinnam pisać tego publicznie, ale

Jest i koń http://www.bazakoni.pl/horse_114086.html jest i weterynarz http://www.weterynaria.ustka.pl/, kulawizny nie mam uwiecznionej, przepraszam. Dziękuje, dobranoc.

edit:
maxowa uwierz mi, że gdybym miała to w życiu nie radziłabym się w internecie  😉
ok, ale może zainwestować raz w innego veterynarza a dobrze, zamiast płacić za nic? przecież oni jeżdżą do pacjentów mieszkających w różnych częściach Polski i wcale nie jest to jakieś droższe

ja oprócz swojej vetki , brałam 2 razy inną vetkę z Warszawy mieszkając we Wrocławiu -  może spytaj dobrego veta, oni często kursują po Polsce do pacjentów, może będzie któryś w Twoich rejonach? Bo czarno widzę dalsze diagnozowanie, stracisz pieniądze i czas i nic dalej nie będziesz wiedziała

nigdy mi żaden vet nie kazał biegać z krwią mojego konia do laboratorium, tylko pobierał/a, zabierał/a do laboratorium w dość szybkim czasie i otrzymywałam wyniki z informacją, ale to raczej do innych badań niż diagnozowanie kulawizny ...
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
20 stycznia 2012 18:15
Aroid, no to fantastycznie macie w tym Słupsku czy Ustce,czy gdzie ty tam mieszkasz,w tej metropolii ,laboratorium czynne o tej porze i przyjmujące próbki krwi,które zostały pobrane  kilka godzin temu,w między czasie masz czas wpaść do domu i opisać sytuację....
sorry,ale mnie to już nawet nie bawi.

a,i dzięki za namiar na weta,będę wiedziała kogo omijać szerokim łukiem,nawet z chomikiem.
No niestety, u nas jest na tyle wesoło, że krew trzeba nosić do badania do normalnego laboratorium dla ludzi.

Mam to na uwadze, dowiaduje się na bieżąco, już parę numerów wyłapałam, ale skoro się za to wziął i ma jakiś pomysł, to też nie chce kazać mu .. iść.
Bo, gdy następnym razem stanie się coś mniej poważnego każdy odwróci się ode mnie plecami. Badanie krwi nigdy nie zaszkodzi, co do znieczulania to nie mam zdania. Nigdy nie miałam z tym do czynienia.
Nawiązałam z nim już kontakt, poza tym to on kastrował mojego konia, także zdążył go już poznać. Jeszcze "wpadki" nie miał, więc niech zrobi swoje, to sumienny człowiek i troszczy się o reputację, więc żyję nadzieją, że nie rozłoży rąk.

Co do próbek, pojechałam z nimi do kliniki, ale sprzęt im padł. Zostałam, więc pokierowana do zwykłego laboratorium, krew jest dalej w lodówce, także zaraz cyknę parę fotek  💃

edit: fotki  :allcoholic:
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
20 stycznia 2012 18:36
no to życzę powodzenia,żeby próbki nadawały się do analizy...

raz już powtarzałam badanie,własnie ze względu na to,że za długo jechały do laboratorium...sposób transportu też jest ważny.
Wiem, dostałam specjalne skórzane sakwy, i instrukcje, jeśli na planowaną siódmą uda mi się je jutro wcisnąć to winno być okej.
550 zł? Dziewczyno... ja za zwykłe "kichnięcie" ostatnio "straciłam" 300 zł i po nerke nie sięgałam a bogaczem nie jestem. Ty się lepiej do wydatków przyzwyczaj. Koszmarnie dramatyzujesz i histeryzujesz, co sprawia, ze czytając Cię robi się dość hmmm dziwnie.
No trudno, postaram się zachować swoje "dramaty" dla siebie :-)
Ja do wydatków jestem przyzwyczajona po kolkach mojej kobyły, oj uwierz, że to było 10 twoich "kichnięć".

Jeśli wyjdzie na jaw, że problemy z trzeszczkami były i będą to z drugiej strony nie mam zamiaru do końca życia leczyć konia, bo między innymi po to kupowałam młodego żeby nie martwić się o przebyte urazy  🙄 Ale wiadomo sentymenty te sprawy ( o których nie powiem bo przykro się czyta ).

Poza tym nie porównuj osoby pracującej do bezrobotnej, bo to jak porównywanie bezdomnego do Gatesa  🙄

edit: Poza tym jest zasadnicza różnica pomiędzy kulawizną ( do wyleczenia ), a spisaniem konia na straty :bum:
I nie wyciągaj bezpodstawnych wniosków, bo jeśli powie mi " Daj 1000 zł, a koń będzie jutro chodził bez szkopułu " to dam, choćbym miała spać na podłodze, a jeżeli okaże się, że straciłam te tysiąc złotych, a koń nadaje się już tylko do rekreacji i wart jest co najmniej dwa ?
To to by już zabolało, i to o to najbardziej chodzi ! Gdyby był naciągnięty, przeziębiony czy nie wiem jaki jeszcze, to chyba nie sądzisz, że lałabym tu sztuczne łzy ?
Cieszę się, że Tobie tak super się powodzi i możesz sobie pozwolić na taki wybryk, ale ja nie, trudno, że tego nie rozumiesz.
No i wszystko przez tego wstrętnego konia - zepsuł się i pojeździć sobie nie można.  A weterynarz ma naprawić na jutro choćby za 1000zł, bo pannie chce się jeździć!
Współczuję koniowi właścicielki.  🙁
Naboo tak masz rację, ja chce SKAKAĆ !  😜 Nie jeździłam miesiąc, ale co tam.
Aroid no własnie nie rozumiem, bo wiesz tak się składa, że mam konia trzeszczkowego i akurat fakt "straconej inwestycji" był/jest ostatnią rzeczą jaka mi do głowy by przychodziła. I zastanów się w takim razie, czy to dobry pomysł, by osoba bezrobotna brała na siebie utrzymanie konia? Uczeń chyba nawet? Twój światopogląd jest tak krzywy, że żadne krzywe zwierciadło go nie wyprostuje, zupełnie nie rozumiem, czego tu szukasz? Bo chyba nie rady? Zupełnie nie dorosłać do roli właściciela konia, zupełnie i na dodatek chyba nie ma przy tej parze nikogo czuwającego, kto by dorósł.

Prześledź sobie wątek koni trzeszczkowych i zobacz ile faktycznie koni z tego wątku dostało wyrok. A jak jesteś do wydatków przyzwyczajona, to co już z nerki wyskakujesz? Znowu się kupy nie trzyma. I poważnie weź się trochę doedukuj i technikum złodziejem czasu się nie tłumacz, bo bez sensu tu teraz czas marnujesz eksponując chyba z lubością swoje żale. Biedactwo sobie miesiąc nie jeździło... oh, ja 8 miesiecy. Kupiłaś sprzęt do jazdy? Czy masz przyjaciela?
Cejloniara, ludzie mają konie z różnych powodów-jedni jako kosiarki, jednia jako towarzysza, ale wiesz są też ludzie którzy mają konia do uprawiania sportu czyli jazdy konnej bo akurat to ich pasja jak każda inna zresztą...
Ja rozumiem ale mimo to potrafią do takiej sytuacji zupełnie inaczej podejść.
ja tam rozumiem dziewczynę- zbierała pieniądze, kupiła konia bo zapewne ma ambicje sportowe i tu nagle coś takiego...nie fajne dla kogoś kto chce śmigać, a najgorsze to jest oczekiwanie na diagnozę wg mnie, bo nie wiesz co dalej robić

Jak "uprawiałam" konie wyczynowo to miałam też ciśnienie 😂

Teraz pracuję i mam konia dla przyjemności, to jak nie jeżdżę bo coś to się cieszę czasami, bo mam pretekst żeby posiedzieć dłużej w pracy czy polecieć na miacho 😂 oczywiście teraz jak nie mogę jeździć 4 tygodnie to już mnie nosi 🏇 i chce mi się jeździć 😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się