Co straszy nasze konie: jak wielkie oczy ma strach? Dlaczego konie się boją?

a ja ponownie pytam czy ktoś spotkał się z lękiem do innych koni podczas jazdy?  👀
ChingisChan   Always a step ahead! :)
17 grudnia 2011 23:30
Mój koń od jakiegoś miesiąca mieszka z pustym likitem, dzisiaj postanowiłam mu go bardziej przedstawić. Jak on się bał tego żółtego uchwytu! 😂 Jestem ciekawa co będzie jak tam włożę wkład, który będzie na początku tygodnia 😀.
Być, na moje ów właściciel nie był taki zły, a na pewno nie na tyle, żeby się go bać 😁 Ów właściciel nic nie robił, szedł po prostu w naszym kierunku.

Może się zgarbił i dlatego?  😀iabeł:

a ja ponownie pytam czy ktoś spotkał się z lękiem do innych koni podczas jazdy?  👀

Jesteś pewna, że to lęk? Może twój koń zawsze był najniżej w hierarchii i po prostu woli uniknąć ewentualnego konfliktu, ustępując innym koniom? W ogóle jak on się objawia?
po prostu mijając się z kimś na hali (nawet jeśli nie jest to jakaś mała odległość), gdy jadę przy ścianie, a jakiś koń na zewnątrz, to gdy jest on już blisko, to mój koń nagle mi się cofa, robi zwrot w drugą stronę, podnosi się przodem etc. No nie minie się z innym koniem, boi się (?). Rzadko się uda. Dopiero jak on przejedzie, mogę ruszyć. Przykładowo : jadę kłusem na lewo, ktoś inny na prawo, chcemy się minąć, a mój koń cały nastroszony i stop, zwrot, wrotki do tyłu. Parę razy doprowadziło to do niebezpiecznych sytuacji, że w tym swoim przerażeniu wpadł na kogoś innego gdy odległość była bliska. Pojawiło się to nie dawno, do pewnego czasu wszystko było w porządku. Na jedne konie reaguje bardziej, na inne mniej. Gdy stępuję sobie w środku i ktoś obok mnie przejeżdża, to mój koń podkłusowuje, szczerzy zęby, tuli uszy. Nie wiem jak stoi w hierarchii. Na padoku chodzi sam.
Ogólnie podpięłabym to pod problem wychowawczy. Nie bardzo chce mi się wierzyć, że on naprawdę się boi. Twoim zadaniem jest umieć tak na niego wpłynąć, by przeszedł obok konia, bo ty tego chcesz i tego od niego wymagasz. Czeka cię praca, może i nawet czasochłonna. Na razie w dwa konie na hali, najpierw w odległości akceptowanej przez twojego konia, że nie robi zwrotów, a później coraz bliżej itd. Nie możesz mu pozwolić, bo jak sama napisałaś - jego zachowanie powoduje sytuacje niebezpiecznie dla ciebie i innych. I oczywiście cierpliwość, stanowczość i nagradzanie za zachowanie, które ci odpowiada.
nopebow, miałam tak z moim gdy go kupiłam. Oprócz kłopotów z mijaniem straszne jeszcze było lądowanie "obcych" koni po skoku (huk kopyt). Trwało to dopóki koń nie "poznał" wszystkich koni bywających na hali. Ale wątpię, że to strach - raczej chęć i jednocześnie niemożność "ustalenia hierarchii" - bardziej tłumiona agresja, "obrona" własnych "granic". Gdy pojął sytuację "wszyscy jesteśmy w pracy i nie myślimy o głupotach" kłopoty się skończyły, bez specjalnych działań z mojej strony, oprócz nieustępliwości w stylu opisanym przez Być.
właśnie jak jest zaabsorbowany pracą takich problemy raczej się nie zdarzają. Ostatnio takie reakcje trochę się zmniejszyły. Konie wszystkie raczej zna, bo jesteśmy w tej stajni ponad rok. Pozostaje mi to przejeździć i na razie będę się starała unikać sytuacji, w których wiem, że coś może się stać i jeździć w akceptowalnych na razie dla niego odległościach
Tylko w nieskończoność nie będziesz mogła tego unikać, nad tym trzeba zacząć pracować. Nie pisze tego złośliwie, ale lepiej wyeliminować problem niż sztucznie mu zapobiegać. 😉 I oczywiście, powodzenia życzę.
chodziło mi o to, że na razie unikać takich bliskich kontaktów, żeby nie prowokować sytuacji. Powoli będziemy się zbliżać do innych koni, aby powoli akceptował daną odległość. I tak bliżej, bliżej, bliżej. I nie dziękuję  🙂
jak wam sie jeździ w taka wietrzna pogodę? bo ja dzisiaj na bombie co chwila wybuchającej jeździłam. Buntów, baranów itp co niemiara. Pomogło jeżdżenie po środku ujeżdżalni bo przy ścianie to byla tragedia. Natomiast koń mojej koleżanki oaza spokoju nic go nie ruszalo 😵 po jeździe ja i koń byleśmy tak mokre jakbyśmy cala godzinę galopowaly
anil22, Nam się kiedyś płoszyło 12 koni na jeździe w taką pogodę. 😉 Wszystkie, jak jeden. Razem z końmi, które by się i wojny nie przestraszyły. 😉 Taki klimat, nic nie zrobisz. Czasem są dni, w których konie boją się własnego cienia i są to właśnie zazwyczaj dni wietrzne deszczowe, jesienne, takie strasznie "niepewne". Konie się gotują i wybuchają. Również na wiosnę wielu koniom tak "odbija".
Druga sprawa, że w rekreacji konie mogą być w takie dni niewypuszczane albo wypuszczane na bardzo krótko, co też powoduje wybuchnięcie. Co pan zrobisz - nic nie zrobisz.
mbalicka   Kucyk <3 / Figaro najwspanialszy :*
07 stycznia 2012 09:29
wydaje mi się, że już gdzieś pisałam, ale przejżałam wątek i siebie nie znalazłam  😁


piszę więc:
mój Kucyk jest mistrzem po prostu!
ma w sobie krew araba (tatuś) i czasem tak bardzo to okazuje, że się dziwie, że ma coś z matki 😀

ciężarówki, samochody, traktory, koparki, skutery, crosy, kłady - pffff.. chyba jakiś żart! On miałby się tergo przestraszyć! dobre sobie..

najstraszniejsze są of course rzeczy zwykłe!
późnym latem wracałam z terenu. mieliśmy kontuzje, więc dopuszczalne były tylko stępy. konia trochę nosiło mimo obciętego owsa. natrafiliśmy na wiewiórkę.. no luuuudzie.. ogon do gory, szyja wykrzywiona w chiński es, oczy w pięć złoty i furkanie na cały las.. i najlepsze uginanie nóżek.. uwielbiam go takiego, ale nie wtedy kiedy nie można odpalać!  👿 no domyślcie się co zrobił.. of course, opalił na chwilę wrotki.. no wiewiórka! morderca! biegają po drzewach i strzelają z orzechów do Ciebie..  🤔wirek:

wczoraj natomiast poszliśmy na halę do sąsiadki, ponieważ leciał jakiś biały opad z nieba (  👿 )
korytarz z boksami, nowe konie, szafki, ludzie, psy - spoko. wejście na halę również ok. niestety przerosła go na hali mała radosna gromadka! trzy kucyki szetlandzkie, dwa renifery i najbardziej dwie małe kozy.. i znów tatuś we krwi się odezwał.. ech.. ale i tak go kocham!  😁
governmenthorse   więcej sprzętu, niż talentu...
07 stycznia 2012 11:56
Ostatnio jeździłam na Ginie i baaaardzo straszna okazała się ..... kupa! Jechałam kłusem i jakiś koń załatwił swoją potrzebę fizjologiczną akurat na ścianie, Gin wdepnął w nią tylnymi nogami, i co? Stanął jak wryty, zadarł łeb do góry i zaczął się cofać, wszystkie konie na hali patrzyły na niego jak na idiotę xD
+ Jeszcze ostatnio się dowiedziałam, że drzwi od hali są straszne, że mają pazury, kły i gryzą ;p
Hej wszystkim. Krótko opiszę w czym problem 🙂 Za niespełna 2 miesiące chciałabym zajeżdżać 3 latka, ogiera. Problem z tym że od źrebaka jest płochy, strasznie nie ufny, co może być konsekwencją tego, że jako 3 miesięczny źrebak miał operację na przepuklinę. Przebyliśmy już długą drogę z zakładaniem kantara bez cudowania, ogłowia i podnoszenia nóg. Lonże opanował na pierwszej "lekcji". Można by powiedzieć że nie jest źle. Ale tu zaczyna się bajka, czyli zakładanie pasa do lonżowania. Koń ucieka na ścianę, panicznie się spina, dosłownie się trzęsie jak próbuje mu coś założyć, a o ochraniaczach póki co nie ma mowy- rzepy gryzą. Jest bardzo ostrożny i reaguje na najmniej nieodpowiedni ruch człowieka. Staram się być najostrożniejsza jak tylko mogę. Czasem cierpliwość już mnie przerasta. Chciałabym go zajeżdżać na wiosnę, ale nie wiem czy nie przesunąć terminu. I czy lepiej hala, czy naturalnie na dworze, w miejscu które dobrze zna i zawsze jest tam lonżowany?
secretary, czarno widzę. Dojrzałość konia, znaczy. poczekałabym z zajazdką. Miziaj po całym ciele (stopniowo) - i pilnuj dystansu. Czaprakiem się z nim pobaw. Spaceruj dużo.
Jeśli mogę coś dodać, to nie trzymaj na siłę, nie wiąż. Koń ma stać grzecznie bez trzymania przy wszystkich czynnościach, od tego trzeba zacząć. Według mnie najlepiej uczy się konia takich rzeczy na jakimś małym padoczku/lonżowniku, trzymając na lonży, tak aby koń mógł w razie czego mieć gdzie odskoczyć, spłoszyć się. Jakoś musi "wyładować" tę energię. Gdy się tylko uspokoi zaczynać od nowa, aż do skutku. Dużo chwalić po udanej próbie, ale nie smakołykami, spokojny głos + głaskanie to też nagroda 🙂 I jeszcze coś, to takie podstawy, ale często "leżą" - nie wolno dawać koniowi na siebie wchodzić, musisz mieć taką swoją strefę, której koń bez pozwolenia nie może naruszyć. Spokojnie, bez zbędnych emocji.
halo To z nim wałkuję cały czas, dotykam, głaskam tylko czasem nie mam już siły jak widzę że praca idzie na marne. Tzn np jest ok jakiś czas, mogę bez problemu zjechać ręką od głowy, przez zad do tylnej pęciny, po czym na następny dzień chcę zrobić to samo a koń spanikowany wyskakuje do przodu i się skula. Tak samo z zakładaniem czapraka czy pasu, potrzebuje do tego drugiej osoby. Najgorszy jest moment kiedy biorę to d ręki, podchodzę i delikatnie wciągam na konia, ale jak już założę, to jest ok. Jedyne co mnie uszczęśliwia to to że w ogóle nie przeszkadza mu coś na grzbiecie, jest grzeczny, nawet nie bryknie.

Walczę o jego zaufanie póki co, staram się jak mogę, raz jest dobrze, raz mam już dosyć i zero motywacji. Na padoku przyjdzie bez problemu do mnie, ale czasem widzę u niego zwątpienie, bo np. zatrzyma się 3 metry ode mnie i obserwuje co robię, a kiedy próbuje podjeść np zaczyna się cofać. Chociaż teraz kiedy go sprowadzam z padoku, jak robi takie coś to stoję i czekam. Podejdzie sam, ostatnio po 10 minutach, ale podszedł, ja byłam w szoku 🙂

grzesiek.1993 dzięki. ja to wytłumaczę najprościej tak on jest grzeczny, bardzo, ale jego charakter i płochliwość nie pozwalają mu się odblokować. Ja wiem, że on nie chce zrobić nikomu krzywdy, ale często w jego oczach widzę strach.
Co do nagrody za dobre wykonanie czegoś, nie daje smakołyków, bo nie uczę konia łakomstwa i tego aby sie potem domagał za każdym razem. Staram się chwalić właśnie spokojnym głosem i klepać po szyi.
[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnpmod.gif[/img] przed chwila dostalas kolejne ostrzezenie za brak edycji! znow brak edycji postow.
Ja pracuję z młodymi końmi wg metody Monty Robertsa. Tzn wg własnej wersji tej metody, tak uczciwie mówiąc 🤣
I taka praca szczególnie dobrze sprawdza się właśnie z takimi końmi: bojącymi się człowieka, bojącymi się dotyku itp.

generalnie musisz tego konia odczulić najpierw na dotyk: ręką pozwala się dotykac bez oporu, po całym ciele?
A szcotką, taką normalną?
A ściereczką małą?
I tak stopniowo, przyzwyczajasz konia do dotykania różnymi przedmiotami (odczulanie). Ja bym to robiła w czasie pracy na kółku (round penie) może być na lonży, lepiej na ogrodzonym terenie.
I każde odczulanie trzeba prowadzić do całkowitej akceptacji okreslonego przedmioty. Na jeden przedmiot można poświęcić nawet kilka sesji, aż do momentu gdy koń pozwoli się dotknąć od razu całkiem spokojnie.
Zdarzyło mi się kilka razy odporacowywac konie podjeżdżone źle i mocno bojące się dosiadania w z reguły dość szybko doprowqadzałam do akceptacji jeźdźca ale taka praca wymaga bardzo dużo cierpliwości i dużo wyczucia: najważniejszy jest zawsze moment kiedy ZABIERASZ nieprzyjemny przedmiot, ten moment koń zapamieta. Musisz o tym pamiętać pracując! Jeśli zabierzesz przedmiot w momencie, kiedy koń ucieka to utrwalasz ucieczkę! Trzeba pracowac tak, żeby móc zabierać przedmiot (zdejmowac presję) w momencie kiedy koń stoi nieruchomo!

Cały sens metody jest taki, że przechodzisz bardzo stopniowo do coraz trudniejszych przedmiotów, tak żeby nie prowokowac braku akceptacji.
Na padoku przyjdzie bez problemu do mnie, ale czasem widzę u niego zwątpienie, bo np. zatrzyma się 3 metry ode mnie i obserwuje co robię, a kiedy próbuje podjeść np zaczyna się cofać. Chociaż teraz kiedy go sprowadzam z padoku, jak robi takie coś to stoję i czekam. Podejdzie sam, ostatnio po 10 minutach, ale podszedł, ja byłam w szoku 🙂


Hmm. Może to zabrzmi trochę "naturalnie" 😉 Ale...w jaki sposób podchodzisz do konia? Gdzie patrzysz? Jaka jest Twoja postawa? Nie skradasz się może za bardzo, pilnując, aby Twój ruch nie wywołał końskiego cofania się?

halo To z nim wałkuję cały czas, dotykam, głaskam tylko czasem nie mam już siły jak widzę że praca idzie na marne.

Żadna praca nie idzie na marne! 🙂


+ Nie pisz posta pod postem 😉
Magda Pawlowicz U nas wygląda to mniej więcej tak. Jednego dnia wchodzę do boksu, koń podchodzi, głaskam po pysku, spokojnie go witam. Jest ok. Zaczynam go głaskać po szyi z obu stron, przechodzę stopniowo dalej na grzbiet i zad z obu stron. Kończę na nogach, kiedy już centrum ciała jest ok. Jak wszystko przejdę gołą ręką to zabieram szczotkę i to samo, później zgrzebło, a jak tu się robi problem to od początku.
I np przez kilka dni jest ok, a potem nagle się zablokuje, przywita się normalnie, a np już ucieka od dotyku po słabiznach, piersiach czy nogach. I wtedy dopada mnie pytanie czy warto.
Magda Pawlowicz U nas wygląda to mniej więcej tak. Jednego dnia wchodzę do boksu, koń podchodzi, głaskam po pysku, spokojnie go witam. Jest ok. Zaczynam go głaskać po szyi z obu stron, przechodzę stopniowo dalej na grzbiet i zad z obu stron. Kończę na nogach, kiedy już centrum ciała jest ok. Jak wszystko przejdę gołą ręką to zabieram szczotkę i to samo, później zgrzebło, a jak tu się robi problem to od początku.
I np przez kilka dni jest ok, a potem nagle się zablokuje, przywita się normalnie, a np już ucieka od dotyku po słabiznach, piersiach czy nogach. I wtedy dopada mnie pytanie czy warto.

A co robisz jak koń ucieka od dotyku? Dokładnie?
Jeżeli czyszczenie i w ogóle dotykanie jest takim problemem to robiłabym to PO lonży albo w jej trakcie nie przed.
A gdzie koń stoi? Jaka obsługa w stajni/stajenni?
Może zwyczajnie jest jakiś stajenny który konia leje? To by tłumaczyło taką "nawrotową" obawę. Ja tego nie mam, bo przy koniach chodzimy sami...Ale widywałam różne cuda.

A czy wart? To już musisz sama sobie odpowiedzieć...
Może warto poszukac pomocy, dać komuś tego konia do pracy?

PS W kwestii podchodzenia na padoku:podejdź na taka odległość jaką koń akceptuje, zanim zacznie się cofać (to świadczy o obawie i do tego mi właśnie służy "połączenie" wg Montyego-żeby tą obawę usunąć) i zatrzymaj się bokiem do niego, odwróć się całkiem bokiem, nie patrz na niego, wzrok skieruj w ziemię i POCZEKAJ! Spróbuj, powinno podziałać. Minimalnie możesz zerkać (ale bez ruchu twojej głowy) co koń robi-jesli odejdzie to idziesz za nim.
"A co robisz jak koń ucieka od dotyku? Dokładnie?"

Nie dotykam bardziej tak jak niektórzy "abo się w końcu oswoi" :P
Cejloniara-ja bym cofnęła rękę kawałek, do strefy którą koń akceptuje i potem jeszcze raz i jeszcze i jeszcze...aż do skutku. Jeśli się nie da to wygonić, połączenie powtórzyć i wtedy jeszcze raz...
Ale tak jak pisałam-to wymaga WYCZUCIA! i znajomości końskiej psychiki...
Kwestia dotyku, Jeśli koń ucieka od dotyku w którymś miejscu cofam rękę do tego w którym pozwala mi się dotknąć bez obaw i próbuje jeszcze raz wolniej, spokojnie przemawiając. do skutku, nie odpuszczam. może to trwać godzinę lub nawet dwie. Jeśli mam więcej czasu to rano borę go na lonże lub wypuszczam na padok aby się wybiegał,a po południu lub wieczorem idę jeszcze raz i odczulam na dotyk. Jeśli mam mniej czasu odpuszczam lonże i padok.

Kwestia sprowadzania z padoku. Jeśli on sam do mnie przyjdzie kiedy go zawołam to po prostu zapinam linkę i idziemy jak gdyby nigdy nic.
Druga kwestia jak pojawia się strach. Podchodzę zawsze pewnie, tak żeby on wiedział, że się go nie boję i chce, aby on też nie bał się mnie. Jak widzę że coś nie gra i zaczyna się cofać to staje i odwracam się bokiem a nawet tyłem, czekam dosłownie z 30 sekund jeśli nie podchodzi to odchodzę kilka kroków i staje tak abym miała na niego oko. Zazwyczaj po jakimś czasie przyjdzie, bądź zrobi kilka nie ufnych kroków w moją stronę, wtedy np ja też robię kilka w jego i jak widzę że pozwoli mi podjeść to podchodzę.
Staram się nie być dla niego nachalna, daje mu wybór i poczucie że nic mu nie zrobię.

Stajenni tylko oprzątają i wypuszczają, ale to jest na takiej zasadzie że wyprowadzą go na lince, też ostrożnie a wpuszczają na zasadzie otwarcia padoku i koń sam wchodzi do boksu bo na padok ma kawałek.
A jesteś pewna postępowania tych stajennych? Zwłaszcza jak nikt nie widzi?
Nawet taki moment kontaktu wystarczy, żeby młodego, bojącego się konia wystraszyć. Wystarczy, że stajenny wejdzie do boksu zbyt agresywnie i koń nie pozwoli mu się zapiąć na linke i oberwie za to?
Jesteś pewna, zę tak nie może być?
Jestem pewna, bo mam do nich zaufanie i przy nim robi dziewczyna, która wie jaki ten koń jest i wie ile pracy i czasu w niego wkładam żeby cokolwiek zrobić.

Sęk tkwi w tym że raz jest dobrze a raz źle. Raz się boi wszystkiego, a później pozwala się dotykać wszędzie.
A próbowałś szukac związku tych zmian w jego zachowaniu z czynnikami zewnętrznymi?
Typu: czy bierzesz go do pracy rano czy wieczorem?
Jedzenie? Ilość i przed albo po?
Padok?

Ja bym w złe dni odpuszczała ale nie całkiem-wymagałabym takiego zupełnego minimum, tzn np biore go na lonżę i nie forsuję ubierania czegokolwiek tylko po pracy dotykanie ręką.
Robisz to w boksie?
Obecność/lub brak innych koni w stajni?
Dawki jedzenia miał zwiększone, ale nie zauważyłam przy tym zmian w jego zachowaniu.
On szczególnie źle reaguje przed i po wizytach weterynarza, przed jakby wyczuwał, a po jakby był obrażony że wet go odrobaczył.
Wpływa też na niego chyb a pogoda, zauważyłam tyle że jak świeci słońce i powietrze jest takie świeże, albo np po deszczu się rozpogodzi to jest ok. A jak pada i zgniłe powietrze to na odwrót. To też może mieć związek?
Odkopuje.
Czy odczulanie konia na straszne przedmioty w boksie to zły pomysł?

Obawiam się że na round penie koń będzie miał zbyt dużo miejsca do ucieczki i będzie uciekał i uciekał, a przecież nie o to chodzi żeby dał się dotknąć strasznym przedmiotem bo tak się schechła że mu będzie wszystko jedno tylko po prostu żeby się odczulił - przestał go bac.....
Boks to "święte miejsce" . Konia w boksie nie wolno pod żadnym pozorem niepokoić bez istotnej potrzeby. dodatkowo spanikowany, na mocno ograniczonym terenie ma spore szanse zobić i sobie i opiekunowi porządną krzywdę...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się