koń kontra samochód - wypadki koni na drodze
gdy ewidentne wiadomo, że nie ma szans na przeżycie a cierpi - lepiej niech i bez pytania właściciela strzelają. ja nie chciałabym żeby mój koń cierpiał bo nie można sie do mnie dodzwonić czy ktoś czeka aż dojade nie wiadomo skąd....
Ja mam coś innego nie na drodze ani nie przez samochód nie wiedziałam gdzie to wstawić.
Najpierw mnie zamurowało potem zastanawiałam sie przez jaki czas ten kon musiał tam tak stać
Masakra... nie obejrzałam do końca, ale zastanawiam się, jak ludzie mogą go tam tak trzymać, zamiast usztywnić tą nogę czymkolwiek (wystarczyłaby owijka i jakiś kij, cokolwiek sztywnego). To chyba naprawdę bardzo inna kultura 🙁
Raczej brak kultury....
Widziałam konia potrąconego przez samochód... ba siedziałam mu na szyji do przyjazdu leśniczego aby jak najszybciej ulżył cierpieniu ygh oby nigdy wiecej.
siedziałaś mu na szyi, żeby mu ulżyć w cierpieniu? Czy żeby nie wstawał do przyjazdu leśniczego...?
Ja się natknęłam ostatnio
Aby nie wstał do przyjazdu leśniczego... połamane obie przednie nogi a mimo to kobyła próbowała stać a nie miała na czym.
horse_art , kenna dla mnie jest oczywiste że kon z takim zlamaniem nie ma szans na to żeby dalej żyć.
Ja się tylko zastanawiam dlaczego nie uśpili go od razu a potem nie przeprowadzali tego dochodzenia.
żywy czy martwy zlamanie i tak zostanie złamaniem a tu zwierzak się męczy z kością wywaloną na wierzch.
Nasturcja-Renata, zdziwiłabym się, gdyby tam był na miejscu właściciel. Jak zwierzę się męczyło, to co mieli robić? Cholera wie, kiedy i czy w ogóle znaleźliby właściciela (nie zakładam, że każdy się przyzna, że jego konie radośnie hasały po szosie...), zastrzelić - najszybciej i najbardziej humanitarnie.
ten koń z kością na wierzchu będzie mi się śnił po nocach 😲
Elbrus, znaleźli własciciela. Nawet wypowiadał się w TVN.
Mówił że ten koń to 12letnia klacz sportowa już po złamaniu nogi.
horse_art, Jakbyś dzisiaj urządziła krwawe zawody gladiatorów na stadionie to stadion na bank pękałby w szwach. Dziwna jest ludzka mentalność...
horse_art , kenna dla mnie jest oczywiste że kon z takim zlamaniem nie ma szans na to żeby dalej żyć.
Ja się tylko zastanawiam dlaczego nie uśpili go od razu a potem nie przeprowadzali tego dochodzenia.
żywy czy martwy zlamanie i tak zostanie złamaniem a tu zwierzak się męczy z kością wywaloną na wierzch.
bo ludzie to potwory... lubią krew i flaki, a boją się odpowiedzialności (czekali na decyzje właściciela, a on weta? może sponsora, żony? dziadka? wróżki?)
a jak zaczynają mysleć o ratowaniu, pomaganiu czy miec inne wyrzuty - to często jeszcze gorzej. bo czasem trzeba podjąc tą trudna decyzje - ale natychmiast, a nie zwlekać co może będzie albo nie będzie.
kiedyś zawiozłam kotka malutkiego rozjechanego do veta - od drzwi powiedziłam że uśpić - kociak wiotki - chyba kazda kostka złamana czy wywichnięta, ale żył i wygladało że sie jeszcze sporo pomęczy - a ten maca i sie zastanawia (ile może za to skasować czy co?!) - i to wet- rozumiecie? za 2 razem już nie prosiłam - wydarłam darłam sie na całą okolice. Gdy u sasiadów padał koń na kolke i właściciele lekceważąc zal. veta postanowili tylko czekać -zostawić go samego (może przez noc sie poprawi?), mi sie cisneło że ich bym chętnie też nie ratowała jakby do mnie trafili. ale cóż - ja nie moge olać bo ludzie mają prawa.
u drugich było agresywne ratowanie zamiast humanitarnego uśpienia(tu vet też wolał kasować). po co?
ludzie nie potrafią podejmować ciężkich, odpowiedzialnych decyzji. lepiej się odwrócić i czekać.
notarialna - jak widać - biletów by nie było po 5 minutach od rzucenia tematu ;]
Ja popieram decyzję weta o uśpieniu. Polamane nogi- to wyrok. Zwłaszcza,że bylo mówione że wet pojawił się "przypadkiem"- czyli wnioskując- bez wszystkiego co mogł mieć, mogł być tam po prostu w "cywilu" 🙄 - co to za różnica uśpić czy zastrzelić 🙄? zastrzelenie szybsze... a efekt tak czy inaczej ten sam... Za to najbardziej wkurzylo mnie- opis wydarzeń w faktach... 🤔 sprawa tyczyła się zastrzelonego humanitarnie konia dla ktorego nie było szans przeżycia- ale oczywiście WAŻNIEJSZE było dziecko, które to widziało... 🤔 to rodzic nie mógł odprowadzic? wytłumaczyć? mieli czekać z cierpiącym koniem- bo dziecko patrzy? No sorry ale w tym wypadku zwierze cierpiało i trzeba działać- a rodzic powinien na spokojnie wytłumaczyć dziecku dlaczego tak a nie inaczej postąpiono 🙄
Ja popieram decyzję weta o uśpieniu. Polamane nogi- to wyrok. Zwłaszcza,że bylo mówione że wet pojawił się "przypadkiem"- czyli wnioskując- bez wszystkiego co mogł mieć, mogł być tam po prostu w "cywilu" 🙄 - co to za różnica uśpić czy zastrzelić 🙄? zastrzelenie szybsze... a efekt tak czy inaczej ten sam... Za to najbardziej wkurzylo mnie- opis wydarzeń w faktach... 🤔 sprawa tyczyła się zastrzelonego humanitarnie konia dla ktorego nie było szans przeżycia- ale oczywiście WAŻNIEJSZE było dziecko, które to widziało... 🤔 to rodzic nie mógł odprowadzic? wytłumaczyć? mieli czekać z cierpiącym koniem- bo dziecko patrzy? No sorry ale w tym wypadku zwierze cierpiało i trzeba działać- a rodzic powinien na spokojnie wytłumaczyć dziecku dlaczego tak a nie inaczej postąpiono 🙄
Szczerze za pewne co by nie zrobili to i tak ludzie szukaliby sensacji.
Gdyby wet nie pojawił się tam szybko i trzeba byłoby czekać ( a czasami czekac trzeba długo ) media nagłosniły by sprawę o jakże źle przeprowadzonej akcji bo koń sie męczył a znikąd pomocy.
A tak mają już sensację o zasrzelonym koniu na oczach dziecka.
Kurczaki sorry ale na miejscu rodzica nawet nie pozwoliłabym tam być dziecku zabrałabym i koniec.
I to wina rodzica, opiekuna że dziecko tam stało i sie patrzyło. W tym przypadku to tylko nieodpowiedzialność osoby dorosłej
no właśnie, rodzic powinien zabrać dzieciaka a nie sam stoi i się lampi na rannego konia :/
horse_art co ty wiesz o trudnych decyzjach , w pierwszy dzień świąt mój pies zjadł ciasto drożdżowe (pies ze schroniska ,wiecznie głodny i zjadający wszystko) mój błąd bo ciasto wrzuciłam do śmietnika a wiatr go wywrócił ,pies zjadł . Rano jak wstałam pies ledwo żył nie ruszał się w ogóle ,nie miała siły nawet głowy podnieść .Dzwoniłam do wetów i każdy mówił że już jest po psie bo ciasto zakleiło jelita ,mogłam ją uśpić ale NIE, wiedziałam że w taki sposób mnie pies nie opuści . Wlałam w nią szklankę oleju ,po godzinie pies podniósł głowę po trzech już chodziła .Na drugi dzień pies śmigał już normalnie .
Drugi pies ,niby rak ,w pysku dzikie mięso ,pies nie mógł oddychać ,zapadła decyzja uśpić .Dzięki Bogu wet nie miał leków usypiających , po paru dniach pies zaczął normalnie jeść ,w pysku nic nie było .Ty mi tu piszesz o trudnych decyzjach ,ok uśpić i już po sprawie .Swojego konia jak usypiałam (złamanie nogi ) zdjęcia zostały wysłane do wszystkich klinki ,żadna się nie podjęła operacji ,nawet Berlin nam odmówił a że złamanie było poważne padła decyzja o uśpieniu .
Nigdy w życiu bym nie uśpiła zwierzęcie wiedząc że jest choć cień nadziei .
Monia, mam takie samo zdanie. Kim my jesteśmy żebyśmy mogli decydować o życiu i śmierci?
rtk, ale niby jak próbować ratować konia ze złamaną nogą??? Bo tu nie ma decyzji o życiu i śmierci. Tu jest decyzja jak długo przeciągać cierpienie zwierzęcia czekającego na śmierć.
No niby tak, ale nie wiemy na ile połamany był ten koń. Może to było coś, co można było zoperować i klacz spokojnie by sobie rodziła źrebaki. Może po prostu sytuacja przerosła wszystkich dookoła. Nie ma świadka, media kłamią więc nie wiemy nic 😉
Niedawno u nas był taki przypadek. Młody koń złamał sobie nogę. Wet mówi - uśpić, nie do poskładania. Właścicielka mówi - składamy w Niemcolandii. Koń połamany jedzie do kliniki (na małej dawce przeciwbóli bo się uszkodzi). Tam go kroją, skłądają, komplikacje przy wybudzaniu, koń nie daje rady i trzeba go uśpić. Z dala od domu, w anonimowej klinice, w paskudnym cierpieniu. Cierpieniu, którego można było uniknąć.
No i super, kim jesteśmy żeby decydować o życiu i śmierci? a kim jesteśmy żeby skazywać na ból i w imię czego?
Ech, masz rację. Najlepiej byłoby mieć szklaną kulę, wtedy można podejmować decyzję
Wiesz co, mam alergię na takie myślenie. I to dużą.
Zaraz wyjaśnię czemu - w pewnej stajni właściciele mają tak narąbane w głowie, że bez względu na stan konia nie usypiają go, ponieważ takie mają przekonania, że ludzie nie są od decydowania. W związku z czym parę dobrych lat temu pewna kobyła konała KILKA DNI leżąc i grzebiąc z bólu. Co ciekawsze po tym jak jednak skończyła swoje życie leżała jeszcze kupę czasu w stajni (w boksie), ponieważ był mróz i nie dało się tego konia zakopać.
Parę lat później w tej samej stajni także kilka dni (o ile pamiętam to 3) po urazie nogi (złamanie) bardzo stary i zasłużony koń umierał. Leczenia nie podejmowano - wiadomo, że było bezcelowe. Niemniej jednak nikt nie podjął decyzji o ulżeniu temu koniowi. Dlaczego?? Bo właściciele uważają, że tylko bóg życie daje i odbiera. Leżał i umierał w stajni pełnej koni. W boksie obok. Cierpiał, bo ktoś nie chciał podjąć decyzji.
Tego drugiego konia znałam, był przez ostatnie lata swojego życia bardzo zaniedbanym i opuszczonym koniem, mimo towarzystwa innych koni. On bardzo potrzebował człowieka.
Dlatego mam alergię na takie myślenie. Są sytuacje, w których musimy podejmować decyzje. Dla ograniczenia cierpienia.
a dodatkowo dochodzi kwestia tego, czy wlasciciela stac by bylo na skladanie i rehabilitacje konia po takim wypadku. bo to nie jest pareset zloty, tylko parenascie albo paredziesiat tysiecy.
edit: siara juz narobiona w odpowiednim watku 😉
epk Gillian jak ratować ,normalnie !! mamy 21 wiek nie stoimy w miejscu . Moja kumpela ma teraz konia ze złamaniem i co uśpiła ją ,NIE , leczy konia dalej ,po 2 miesiącach koń zaczął dochodzić do siebie ,nawet jak będzie chodzić po łąkach to ona będzie ją utrzymywać . Była szansa na to że koń będzie chodził i co chodzi !!
Ale oczywiście mogła ją uśpić i pozbyć się wydatków i kłopotów ,postanowiła ją ratować i klacz bardzo jest jej wdzięczna ,nawet z radości bryka jak jest na stępie . Co najlepsze koń po złamaniu biodra dostał kolki która trwała bardzo długo , klacz powraca do zdrowia i nawet pojawiła się szansa że będzie mogła dalej chodzić pod siodło .
Co do uśpienia zwierząt ,kierują nami pieniądze (uśpić ,koniec problemu ,zero wydatku na weta) ale jednak ludzie mają serce i ja zawsze walcze o życie .Będę walczyć nadal i nikt nie będzie mi gadał że nie umiem podjąć tej decyzji UŚPIĆ .Bardzo bym się wściekła jak ktoś bez mojej zgody uśpił by mi zwierze .
oj monia akurat wiem dużo 🙄
ze zwierzęcej działki oczywiście: do tych "ciach i uśpić bo łatwiej" na pewno nie należę (walczyłam o zwierzaki mimo że nie dawano im szans - i wygrałam), ale jak stan jednoznacznie wskazuje na brak możliwości osiągnięcia choć jako-takiego komfortu życia nawet w dalekiej przyszłości - potrafię podjąć tą nieodwracalną decyzje.
ale temat jest o wypadkach koń-samochód ....
o i własnie - pare lat temu do znajomego warsztatu samochodowego (blacharka itd) przywieziono auto po wypadku
- dach pognieciony, szyba, maska - troche roztrzęsiona ale cała babeczka (kierowca) powiedziała, ze wpadła na konia!
wybiegł jej przed koła, przeturlał się po aucie- i dalej w tym szoku opowiadała co przeżyła i co jej sie stało, przerwałam odrazu po "uderzyłam" pytaniem "dobra dobra... ale jak koń?" i co chwila "ale coś mu się stało?" sie oburzyli /śmiali moi towarzysze (pracownicy warsztatu), że o jej zdrowie nie pytam tylko "jakiegoś" konia. no kurde...przecież widze, że jej nic nie jest - to co mam pytać ;]
a koń - ogier, miał padok z jednej str padoku, a po drugiej stronie było pastwisko klaczy... nic mu się nie stało, nawet zadraśnięcia podobno ...
a kilka tyg. temu sama bym wpadła w takiego - tym razem zimm. źrebak jak mnie zobaczył postanowił szybko i nagle wrócić do matki przypalowanej po drugiej str drogi ;]
dobrze, że znam teren i jeżdżę bardzo wolno i ostrożnie w takich okolicach ;/
ale nie każdy oj nie.... 2x auto uderzyło w konia którego prowadziłam przez wioskę (a przynajmniej od 15 lat są tak tam prowadzane, tak samo jak krowy czy piesi bo chodników brak - wiec żadna nowość ;] )
Straszny jest ten filmik z tą kością na wierzchu. Po prost brak słów.
Parę lat temu widziałam w stajni u dość znanego "hodowcy" arabkę ze złamaną nogą. Leżała w wąskim boksie, czekając na śmierć .Niestety nie była ona wykonana poprzez uśpienie czy strzał w głowę lecz z wycieńczenia konia. Przykro było patrzeć. Byłam w tej stajni pierwszy i ostatni raz.
Czytając waszą dyskusję o usypianiu koni doszłam tylko do wniosku, że tak na prawdę, ta prawda chyba leży gdzieś po środku. Każdy ma trochę racji w tym co mówi. Ciężko chyba jednoznacznie określać uśpić czy leczyć? bo każda sytuacja i jej okoliczności jest inna.
Skoro właściciel sprawuje opiekę nad koniem, a w tym przypadku nie zapewnił mu należytej opieki i nie mógł podjąć decyzji, bo go na miejscu nie było, musiał zrobić to ktoś inny. Podejrzewam, że skoro lekarz wet. bez odpowiedniego sprzętu stwierdził, że konia należy uśpić , to wyglądało to tak drastycznie, że trzeba było to zrobić.
Skoro przyjmujemy na siebie odpowiedzialność za konia, to jesteśmy też odpowiedzialni za jego dobrostan, w tym za podjęcie decyzji o zakończeniu jego życia, jeśli miałoby się wiązać z bezsensownym i nieuleczalnym cierpieniem.
Kto zasłania się tekstem, że nie jemu decydować o życiu i śmierci, bo bozia bla bla, ten IMHO nie ma dość jaj - bo biorąc konia zaczynamy decydować o jego życiu. A zdecydować o śmierci to już nie ma komu, tak?
Gdyby mój własny koń był w takiej sytuacji bez wyjścia (tfu!), osobiście bym go zastrzeliła. Koniec, kropka.
A dzieci, że widziały...? Mają rodziców do pilnowania, żeby nie widziały, czego widzieć nie powinny.
co to za różnica uśpić czy zastrzelić
No taka, że trzeba wiedzieć, w które miejsce strzelić. Wbrew pozorom strzał w mózg jako tako nie zabija, zabija uszkodzenie odpowiedniej jego części (ba, są udokumentowane przypadki ludzi z np. drutem wbitym w głowę na wylot, którym nie stało się NIC). I jeśli policjant nie miał tej wiedzy, to koń mógł się dłuższą chwilę męczyć.
Mnie dziwi, że pozwolono decydować weterynarzowi, który pojawił się tam przez przypadek, a nie specjalnie wezwanemu.