Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?
Są ludzie, z którymi nigdy się nie zrozumiem. Nie odbiera mi to cennych godzin snu. Na pewno niczego nie będę udowadniać żadnemu stworzeniu z królestwa Protozoa z obsesją ynelygentnie brzmiących słów 🙂 i kilkoma innymi obsesjami 🙂
EDIT: ...mojego bloga już tu kiedyś cytowałam, pierwotniaczku o króciutkiej pamięci 😉
😂
Tiaa...
A tak wracając do dyskusji, dea: co sądzisz o zacytowanym przeze mnie zdaniu Pata?
Też masz takie zdanie o "normach" w klasyce?
Wielce Czcigodny Pat Wąsal Parelli takie ma pojęcie o "jeździectwie" jakie wyniósł ze swej kałbojskiej przeszłości gdzie kałboje się nie patyczkują i nie zgłębiają tajników klasycznej ekwitacji rodem z hiszpańskiej szkoły jazdy we Wiedniu.
Czyli innymi słowy takie same pojęcie jakie o kuchni francuskiej mógł mieć chłop z zacofanej wsi polskiej z Podlasia sto lat temu.
bo może jak już wreszcie w miarę w równowadze będziesz umieć galopować
a co nie naumiała się jeszcze przy pomocy 7 zabaw i gier galopowac porządnie w siodle? Dziwne. Bo te 7 gier i zabaw dokładnie przekłada się na technike jeździecką 😎
i te zeznania, są najlepszym dowodem,że dostatecznie wyszkolony klasyk, może z koniem robić wszystko,udawać rycerza, ułana, czy nawet "naturalsa" 😁
Wrotki - przecież wg ciebie ci ułani to jakieś totalne gówno nie mające nic wspólnego z klasyką - jakieś kilka stron temu uznałeś wszystkich, którzy odtwarzają historię za szajs. Gdyby były oddziały kawalerii w wojsku to też byłyby szajsem (choć sport jeździecki stąd się właśnie wywodzi).
Zupełnie nie rozumiem twojego toku rozumowania - dla ciebie konie to nie tylko wyłącznie jazda, ale to wyłącznie jazda sportowa. Tylko taka jest jedyna i słuszna. Jak się nie startuje to znaczy że się nic nie umie.
Jak ktoś się porządnie wyszkoli jeździecko i jeździ wyłącznie kadryle przed publiką to znaczy że nie umie jeździć, ale jak ten sam jeździ na co dzień skoki, to jak sobie dorobi w filmie to już OK. To już umie, tak? Taki ma prawo udawać ułana, inny nie.
A tego że PNH to przede wszystkim szkoła POROZUMIENIA z końmi to już w ogóle do ciebie nie dociera - bo przecież konie powinny służyć wyłącznie do jazdy sportowej (oczywiście tylko w stylu angielskim, bo to, że western to też konkurencja sportowa do ciebie nie trafia). I w związku z powyższym MAJĄ BYĆ PRZEDE WSZYSTKIM SUPER WYSZKOLONE w pracy pod siodłem. Poza tym mogą robić co chcą - tak długo jak będą chodzić parkury na czysto, wszystko jest OK.
Zupełnie jakby ci ktoś klapki na oczy założył, to jakaś totalna masakra.
Ja też nie lubię westernu - zraziłam się na dzień dobry, ale umiem docenić jeśli jest on w dobrym wydaniu - tak jak każdy inny styl jazdy. A cutting ubóstwiam.
A ty negujesz wszystko co nie pasuje do twojego wizerunku. Pewnie konie też tak klasyfikujesz - liczą się tylko takie które mogą chodzić w sporcie - pozostałymi - grubasami, kucami itd nie warto sobie głowy zawracać. Po prostu żałość.
Ci... to naturalsi maja klapki na oczach i świata poza jedną słuszną metoda nie widzą😉
Po prostu żałość.
żałościa to ty trochę zalatujesz. Uporczywie wpierając ile to ci PNH dało. Ciekawe po co to robisz.
Tylko to nie PNH ciebie nauczyło opanować technikę jeździecką. I nigdy by nie nauczyło bo jak wiadomo PNH nie szkoli ludzi jeździecko o czym tutejsi naturalnie nas już wszem i wobec od lat informuja.
Jedyne czego nie rozumiem, to dlaczego naturalsi wzbudzają kontrowersje, czy wręcz agresję w tym wątku.
Jak to dlaczego? Z powodu ust Lindy, ceny liny, koloru kijka, wydawania pieniędzy nie tam, gdzie trzeba, płacenia za kursy/lekcje więcej, niż płaci się jedynie słusznym trenerom/instruktorom ... Mało jest powodów? A jeśli za mało, zawsze można coś własnego stworzyć i sprzedać pod tytułem "udowodniono już w tym wątku wiele razy, że naturalsi ....." (tu wstawiamy dowolny tekst, który w danej chwili przyjdzie do głowy; im głupszy i bardziej absurdalny, tym większy podziw wzbudzający).
Zupełnie nie rozumiem twojego toku rozumowania - dla ciebie konie to nie tylko wyłącznie jazda, ale to wyłącznie jazda sportowa. Tylko taka jest jedyna i słuszna. Jak się nie startuje to znaczy że się nic nie umie.
Zapomniałaś dodać, że jazda wylącznie w jedynym słusznym siodle o cudownym właściwościach. Jak komuś ten cud nie pasuje, znaczy, że nie potrafi jeżdzić. 🤣
Świat wg wrotka jest światem prostym wyrażanym prostacko (czego nie są w stanie zatuszować nawet obficie używane obce słowa). A centrum tego świata - czyli wrotki - jest po prostu śmieszny.
"Funny and creative time" w wykonaniu Pana Pata i otyłego konia w takt łapiącej za serduszko muzyczki
Ja tu nie widzę nic na kształt funny ani creative ale może tubylczy naturyści PNH mnie objaśnią co w tym jest takiego fun a co creative - i w ogóle czemu to ma słuzyć - oprócz oczywiście wzbudzania zachwytu u potencjalnego narybku PNHowego
Po prostu żałość.
żałościa to ty trochę zalatujesz. Uporczywie wpierając ile to ci PNH dało. Ciekawe po co to robisz.
Elu, czyli twierdzisz, że lepiej od samej Lothlorien wiesz, czy PNH jej coś dało czy nie? 🤔wirek: 😂 To nie zalatuje trochę żałością. To jest po prostu żenująco żałosne.
[quote author=ElaPe link=topic=11961.msg1238275#msg1238275 date=1325020620]
Po prostu żałość.
żałościa to ty trochę zalatujesz. Uporczywie wpierając ile to ci PNH dało. Ciekawe po co to robisz.
Elu, czyli twierdzisz, że lepiej od samej Lothlorien wiesz, czy PNH jej coś dało czy nie? 🤔wirek: 😂 To nie zalatuje trochę żałością. To jest po prostu żenująco żałosne.
[/quote]
twierdzę że ona rozgłasza w sobie tylko znanym celu jak to wiele PNH jej dało gdyż PNH nie mogło jej nic dać gdyż to co potencjalnie mogłoby każdy normalny logicznie myślący człowiek pracujący z końmi (wieloma) od lat gdyż jest to praca tego człowieka - posiada.
ponadto, każdy normalny logicznie myślący człowiek pracujący z końmi (wieloma) od lat gdyż jest to praca tego człowieka od razu zauważa nieścisłości, przekłamania, hipokryzję, brak jakiejkolwiek logiki w przekazach rzeczonego Parellego Pata oraz jego Wiedźmy.
I w związku z tym każdy normalny logicznie myślący człowiek pracujący z końmi (wieloma) od lat gdyż jest to praca tego człowieka od razu jest w stanie przejrzeć na wskroś o co w tym wszystkim chodzi a na pewno nie chodzi tu o nauczenie kogokolwiek czegokolwiek konkretnego, a juz najmniej chodzi w tym o nauczenie zwykłej, solidnej techniki jeździeckiej.
W świetle powyższego można powziąć podejrzenie że w przekazie kol. L. zawierają się daleko idące nieścisłości co do rzeczywistych przyczyn jej apoteozy naturalizmu PNH.
Po prostu żałość.
żałościa to ty trochę zalatujesz. Uporczywie wpierając ile to ci PNH dało. Ciekawe po co to robisz.
doprawdy... kloaka 🥂
Elu - odrobinę szacunku dla siebie samej - nie masz ? współczuję...
Ja tu nie widzę nic na kształt funny ani creative ale może tubylczy naturyści PNH mnie objaśnią co w tym jest takiego fun a co creative - i w ogóle czemu to ma słuzyć - oprócz oczywiście wzbudzania zachwytu u potencjalnego narybku PNHowego
Elu: Kiedy ja to oglądam, to odbieram cały film jako fun i creative. Koń się dobrze bawi, człowiek się dobrze bawi, przy okazji ćwiczą przejścia i zwroty. Komunikacja jest na tyle między nimi zbudowana, że mogą pracować nad zwiększeniem wytrzymałości konia. Ale chciałabym wiedzieć w ramach rewanżu ... co w tym filmiku wzbudza Twoje oburzenie? Co widzisz oglądając go? Czy jest to przykład naganny? Koń jest wykorzystywany w jakiś sposób? Źle traktowany? Czy też są to "cyrkowe sztuczki", które same w sobie nie powinny mieć miejsca w relacjach z końmi.
Koń się dobrze bawi,
dobre. no pyszne wręcz.
Ty widzisz że otyły koń się dobrze bawi. No gratulacje. 🤔
Ja widzę konia skołowanego, galopującego na wolcie 5 m, starającego się w pocie czoła domyśleć o co Wąsatemu sie rozchodzi.
żałościa to ty trochę zalatujesz. Uporczywie wpierając ile to ci PNH dało. Ciekawe po co to robisz.
Elu - nie wiem czemu uporczywie próbujesz dorobić do mojego udziału w PNH jakąś ideologię. Tak jakby nie mogło mi to po prostu sprawiać frajdy.
Siedzę sobie spokojnie na wsi, bawię się z końmi, z którymi mam dzięki PNH zupełnie inne relacje i na których jazda nabrała nieco innego formatu, a ty nie możesz przeżyć że komuś PNH mogło coś dać.
Więc starasz się na siłę wymyślić powód - a to kasa, a jak się okazało że nie to marketing PNH (z czym nie mam nic wspólnego, bo Parelli nie wiedzą o moim istnieniu, a dla Berniego jestem wyłącznie zwykłym kursantem), ciekawe co teraz ci przyjdzie do głowy.
PNH na pierwszych 3 poziomach nie uczy cię jazdy jako takiej - oczywiście. Ale jeśli jeździsz to uczy cię świadomie używać energii ciała, uczy jak mieć konia chętnego do pracy i czułego na najlżejsze pomoce jakie ci tylko mogą przyjść do głowy.
Dałam kiedyś swojego konia koledze staremu klasykowi - najpierw oglądał ze zdziwieniem jak robię dodania i skracania w kłusie bez dotykania wodzy a potem poprosiłam żeby wsiadł. I kazałam mu spróbować przejść stęp-kłus-stęp wyłącznie własną energią, oddechem. I skręcać wyłącznie od działania siadu i łydek. Pojeździł z 10 minut i oddał mi konia będąc w totalnym szoku, że to nie dość że to możliwe, to jeszcze takie proste.
Przecież mając konia tak wyczulonego na dosiad, bierzesz wodze, żeby mieć go w odpowiednim ustawieniu i bawisz się tym wszystkim co powoduje rozwój fizyczny, budowanie muskulatury itd. Ale przede wszystkim koń słucha twojego dosiadu. Co w tym takiego złego, że nie możesz tego przeżyć???
❓
Nie mam żadnego CELU - poza przekazaniem informacji - to tak trudno zrozumieć?
po co to robisz, po co na siłę chcesz kogokolwiek przekonać że PNH ci cokolwiek dało.
Przecież mając konia tak wyczulonego na dosiad, bierzesz wodze, żeby mieć go w odpowiednim ustawieniu i bawisz się tym wszystkim co powoduje rozwój fizyczny, budowanie muskulatury itd. Ale przede wszystkim koń słucha twojego dosiadu. Co w tym takiego złego, że nie możesz tego przeżyć???
czego nie mogę przeżyć? że ty w wieku xyz lat odkryłaś że koń reaguje na dosiad i że PNH cię tę prawdę przekazało? Że wg ciebie skoro ja nie znam przekazów PNH to i nie wiem że jest pomoc zwana dosiadem?
Nie mam żadnego CELU - poza przekazaniem informacji - to tak trudno zrozumieć?
jakiej informacji? Że PNH ci objawiło że istnieje pomoc zwana dosiadem i że koń na nią reaguje?
Ale jeśli jeździsz to uczy cię świadomie używać energii ciała, uczy jak mieć konia chętnego do pracy i czułego na najlżejsze pomoce jakie ci tylko mogą przyjść do głowy.
no co ty nie powiesz. No klasyka w ogóle tego nie uczy wg ciebie. To ty albo udajesz analfabetke jeździecką albo faktycznie niczego wżycieu nie czytałaś i jesteś totalnym samoukiem i dopiero PNH cię oświeciło
ponadto, każdy normalny logicznie myślący człowiek pracujący z końmi (wieloma) od lat gdyż jest to praca tego człowieka od razu zauważa nieścisłości, przekłamania, hipokryzję, brak jakiejkolwiek logiki w przekazach rzeczonego Parellego Pata oraz jego Wiedźmy.
... żenady ciąg dalszy. Co upoważnia cię do wyzywania innych?
Ja widzę konia skołowanego, galopującego na wolcie 5 m, starającego się w pocie czoła domyśleć o co Wąsatemu sie rozchodzi.
No cóż, widzisz to, co chcesz widzieć.
Koń się dobrze bawi,
dobre. no pyszne wręcz.
Ty widzisz że otyły koń się dobrze bawi. No gratulacje. 🤔
Ja widzę konia skołowanego, galopującego na wolcie 5 m, starającego się w pocie czoła domyśleć o co Wąsatemu sie rozchodzi.
I tu chyba leży problem. Że nie widzisz sygnałów dawanych przez "Wąsatego". Ręczę Ci, że nie ma tam żadnego skołowania. Koń przez cały czas doskonale wie, co ma robić, a każdy jego ruch - zmiana kierunku, zwrot, czy to na przedzie, czy na zadzie, czy poprzez wejście do środka - jest kontrolowany przez człowieka. I właśnie ta komunikacja - możliwość tak subtelnego porozumiewania się z koniem jest czymś, co jest "fun i creative" Ale obawiam się, że dopóki tego nie zrozumiesz, nie pojmiesz także dlaczego Lothlorien i jej podobni znajdują przyjemność w takich relacjach i w takim porozumieniu z końmi.
Nie ELu - nie to odkryłam.
Ale bez PNH nie byłabym w stanie zrobić choćby przejść galop-cofanie-galop od SAMEGO dosiadu. Bez żadnej linki na szyi.
To i parę innych rzeczy mogę wyłącznie dzięki PNH.
dokładnie. tu tkwi sedno całego tego problemu z naturalnością.
jedni widzą konia lanego po pysku za chwile rozglądania się - PNH widzi skupianie uwagi
tu widzą konia "bawiącego się" - ja widzę konia zupełnie nie bawiącego się
Co upoważnia cię do wyzywania innych?
idź sporządź donos
Ale bez PNH nie byłabym w stanie zrobić choćby przejść galop-cofanie-galop od SAMEGO dosiadu.
no proszę jakie to PNH odkrywcze choć przez pierwsze 3 levele o jeździe ani mru mru
tylko ciekawe czemu to całe PNH odzwyczaja koni i ludzi od normalnego stabilnego kontaktu będącego niejako p[odstawą jeździectwa to nijak nie zrozumiem. Chyba że chodzi o sztuczki cyrkowe w celu podbicia serc niekumatej gawiedzi to tak. Wtedy robienie wszystkiego na goło i bez niczego jest bardziej niż wskazane.
tylko ciekawe czemu to całe PNH odzwyczaja koni i ludzi od normalnego stabilnego kontaktu będącego niejako p[odstawą jeździectwa
tak, jazda 'na ryju' to dla wielu aksjomat 😜
tylko ciekawe czemu to całe PNH odzwyczaja koni i ludzi od normalnego stabilnego kontaktu będącego niejako p[odstawą jeździectwa to nijak nie zrozumiem. Chyba że chodzi o sztuczki cyrkowe w celu podbicia serc niekumatej gawiedzi to tak. Wtedy robienie wszystkiego na goło i bez niczego jest bardziej niż wskazane.
Nic nie rozumiesz.
PNH nie odzwyczaja ludzi od kontaktu. Uczy jak nie nadużywać tego kontaktu.
Jeśli koń ma się zatrzymywać od dosiadu a nie od ręki, to w procesie nauki tegoż zatrzymania eliminujemy rękę. Konie łapią to błyskawicznie.
Jak już koń rozumie sygnał do zatrzymania to bierzesz wodze i uczysz go zatrzymywać się z aktywnym zadem.
Uczysz tylko jednej rzeczy w danym momencie, a nie kilku naraz.
Takie podejście ma też część klasyków. Inni twierdzą, że jakby tak uczyć tylko jednej rzeczy "na raz" to by życia nie starczyło.
Dodam tylko - tak jako ciekawostkę - kilkanaście lat temu będąc na tygodniowym szkoleniu w czołowym ośrodku ujeżdżeniowymn w Polsce zadałam pytanie odnośnie pomocy do cofania, bo coś mi nie pasowało z tym, czego się uczyłam wcześniej. I co usłyszałam - że cofanie odbywa się WYŁĄCZNIE od ręki. Zaden dosiad, żadne łydki. Jest szkoła falenicka i otwocka.
Julie, ja nie uważam, żeby to było normalne (=akceptowane) w klasyce 🙂 nigdy niczego takiego nie mówiłam. Widziałam takie traktowanie i spotkałam się z tym w szkółkach (tak, Twoja jest inna i chwała Ci za to 😉).
Cieszę się, że nie podzielasz zdania Pana Pe! :kwiatek:
A gwoli ścisłości - prowadziłam własną szkółkę jeździecką przez dwa lata i było to prawie dwa lata temu. Zrezygnowałam z jej prowadzenia, bo nie chciałam żeby konie pracowały latem więcej niż dwie godziny dziennie, a tak zarobić się nie da.
Robiłam też "warsztaty naziemne" czyli takie jakby "naturalsowe", ale nie miałam aż takiego marketingu jak szkoły NH, żeby na tym zarobić...
Więc sobie znowu tyram po zagranicach i dobrze mi z tym 🙂
(Myślę o lepszym marketingu i powrocie w niedalekiej przyszłości! 😉 )
a dla mnie kon z filmiku Pata nie jest otyły- wyglada na aqh lub mieszankę- fajne konisko
Ucichłam na jakiś czas z tym wątku nie komentujac odpowiedzi na mój post bo po prostu niechęć do zrozumienia tego co chciałam powiedzieć była zaskakująca.
Odświeżając - żartowałam sobie z osób, które płacą ciężka mamonę za to aby nauczyć się jak nauczyć ich konia ustępowania od nacisku i z tych, którzy płacą grubą kasiorę za to aby nauczyć się odczulać swoje konie na bodźe takie jak np. szeleszcząca płachta zakładana na konia. Uprawiając żonglerkę słowną uzyłam zwrotów "niepełnosprawny umysłowo i pacan".
Teraz odpisując na to co było dalej (już nie cytuję konkretnie bo mi się nie chce):
1. Miller to imho klasyk - bo odwołuje się do metod klasycznych, napisał książkę językiem normalnym bez używania słownictwa, które przyjęlo się w naturalu i książka ta zawiera bibliografie odwołującą się do klasycznych badań naukowych. A to, że chodzi w kowbojskich butach nie czyni go naturalsem.
2. Nie nie uważam, ze osoba, która zdecydowała się przełożyć Millera na pl. to natural-pacan. To raczej osoba o otwartej głowie, która zauważyła wartość tej publikacji. nie wnikam w to czy jest czy nie jest fanem naturalu. Książka ta kosztuje coś koło 30 pln a zawiera w sobie ogrom wiedzy - więc jednak jak widać można dowiedzieć się dużo za mało kasy.
3. Nie wiem co Lorenthein dał ci natural, mogę się tylko z twoich wypowiedzi domyślać, że sporo. Samej podobały mi się wstawione przez ciebie filmy. Jednak po naszej wymianie maili w moich oczach jednak nie za wiele masz wpsołnego z takim naturalem jaki jest ogólnie w polsce panujący. Z kilku powodów: a) dobrze znałaś techniki odczulania i nauczania zwierząt (koni) - wszak z tego żyłaś/żyjesz- jesteś treserem. b) sama skierowąłaś mnie po wiedzę do klasyków. więc nie rozumiem czemu poczułaś, że moje nazwanie "bliżej niedookrełsonych osób" niepełnosprawnymi umysłowo było skierowane do ciebie skoro ty nie potrzebowałaś kursów za 160 usd za płytkę DVD aby konie odczulać🙂
Pseudopsychoigicznych dywagacji na temat tego, że śmiem mówić o ludziach "niepełnosprawni umysłowo" a kulturalniej byłoby tyko pewne zachowania tak nazywać i pewnie taka moja postawa wynika z głębokich kompleksów pozostawię bez komentarza. Bo nic tu nie wnoszą.
A teraz pytanie: a ten Pan to wg. was natural czy nie?
Bo on sam twierdzi, że czerpie ze starych europejskich tradycji🙂
A teraz pytanie: a ten Pan to wg. was natural czy nie?
Bo on sam twierdzi, że czerpie ze starych europejskich tradycji🙂
Hempfling to dobry marketingowo "zaklinacz" który doskonale się wypromował na "zaklinactwie" i trzaska gruba kasę na nawiedzonych starych pannach i rozegzaltowanych bogatych nastolatkach. Mitoman, hochsztapler i naciągacz.
Nic z tego zaklinactwa nie wynika dla "uczniów" w sensie jeździeckim oprócz tego że kolejne stopnie wtajemniczenia kosztuja grube tysiące eurasów.
Jego pierwszą książkę "tańcząc z końmi" czy jakoś tak nabyłam w roku 1994 i oprócz niebrzydkich zdjęć i przystojnego jeszcze wtedy młodego pana z wąsami nic tam w sensie szkoleniowym nie znalazłam, a byłam na początku mojej drogi jeździeckiej więc wiem co mówię. Irytujący był jego ton narracji przypominający ton wszystkowiedzącego apostoła, słowo "ja" przewija się non stop , generalnie nie polecam, bo to tylko strata pieniędzy.
Zresztą już sama nazwa "Classical European Horse Meditation" jest odstręczająca i dobitnie świadczy że nie o jeździectwo tu chodzi tylko o jakieś utrainteligentne i nawiedzone medytacyje - innymi słowy sekta z Hemplfingiem w roli bożka.
1. Miller to imho klasyk - bo odwołuje się do metod klasycznych, napisał książkę językiem normalnym bez używania słownictwa, które przyjęlo się w naturalu i książka ta zawiera bibliografie odwołującą się do klasycznych badań naukowych. A to, że chodzi w kowbojskich butach nie czyni go naturalsem.
2.- wszak z tego żyłaś/żyjesz- jesteś treserem. b) sama skierowąłaś mnie po wiedzę do klasyków. więc nie rozumiem czemu poczułaś, że moje nazwanie "bliżej niedookrełsonych osób" niepełnosprawnymi umysłowo było skierowane do ciebie skoro ty nie potrzebowałaś kursów za 160 usd za płytkę DVD aby konie odczulać🙂
1. Zabawne - piszesz o Robercie Millerze, autorze m.in. Jeżdziectwa naturalnego bez tajemnic"?
Jeśli to klasyk, to chyba powinno mieć tytuł "Jeździectwo klasyczne bez tajemnic" - a w środku zamiast zdjęć koni na linkach i sznurkach koni na wypinaczach...
2. Nigdy nie byłam treserem - jeździłam przez kilka lat w grupie kaskaderów i przygotowywałam konie do scen filmowych. Tyle, że poza klasycznym ujeżdżeniem uczyłam je paru dodatkowych rzeczy "spoza" czworoboku. I tyle. Nigdy też nie zajmowałam się końmi zawodowo i nadal się nie zajmuję. Może z małym wyjątkiem, kiedy w czasie studiów prowadziłam na spółkę z kumplem klub jeździecki - typową rekreacyjną szkółkę.
Na kursy PNH wydałam znacznie więcej niż 160 USD - przez 10 lat pewnie trzeba by dopisać ze dwa zera, więc jednak jestem twoim zdaniem osobą niepełnosprawną umysłowo. To PNH uświadomiło mi pewne rzeczy - jak choćby to że mocno introwertyczny koń mimo, że nie będzie się poruszał na widok szeleszczącej płachty, może nadal nie czuć się zbyt pewnie (mimo że wsadzisz mu ją na łeb a on nie zareaguje) i że trzeba poświęcić czas na to by inne oznaki jego zaniepokojenia zniknęły. To takie drobiazgi na które nie zwraca się normalnie uwagi.
Miałam spore doświadczenie w pracy z końmi a mimo to zyskałam bardzo dużo - i uważam że było to wręcz bezcenne. NIGDY przez 30-kilka lat nie usłyszałam od NIKOGO z naszych czołowych trenerów i jeźdźców, a miałam okazję paru poznać, tylu istotnych informacji - przede wszystkim dlatego, że w znakomitej większości dotyczyły one wyłącznie tego co ja albo koń ma zrobić. Klasyka uczy prawie wyłącznie JAK JEŹDZIĆ a natural ( w tym R.Miller) jak KOMUNIKOWAĆ SIĘ z końmi. I to jest zasadnicza różnica, której jak widzę większość z was nie jest w stanie pojąć.
Bo ta komunikacja to nie tylko "wprawianie konia w ruch" i sprawianie by poruszał się odpowiednim chodem, w odpowiednim rytmie, na odpowiednim kontakcie, w odpowiednim ustawieniu itd. To znacznie, znacznie więcej.
Lothlorien, ja pisałam, że natural może sporo wnieść w temacie wzajemnych relacji.
Natomiast - czy komunikacja (by natural) to "znacznie, znacznie więcej" - to jest problematyczne, delikatnie mówiąc. Bez tego ogarniętego "wprawiania konia w ruch" - o kant d* rozbić, poza użytkowaniem trawnikowym.
Natomiast - czy komunikacja (by natural) to "znacznie, znacznie więcej" - to jest problematyczne, delikatnie mówiąc. Bez tego ogarniętego "wprawiania konia w ruch" - o kant d* rozbić, poza użytkowaniem trawnikowym.
Halo - nie wiem jak ty, ale ja oprócz jazdy wykonuję przy koniu tysiąc i jeden czynności - z karmieniem, czyszczeniem, obrządkiem stajni, podstawową obsługą medyczną, rozczyszczaniem kopyt, wożeniem przyczepą, kuligami, zwozeniem gałęzi i co mi tam tylko przyjdzie dziwnego do głowy. Nie nazwałabym tego użytkowaniem trawnikowym.
[quote author=halo link=topic=11961.msg1239191#msg1239191 date=1325089284]
Natomiast - czy komunikacja (by natural) to "znacznie, znacznie więcej" - to jest problematyczne, delikatnie mówiąc. Bez tego ogarniętego "wprawiania konia w ruch" - o kant d* rozbić, poza użytkowaniem trawnikowym.
Halo - nie wiem jak ty, ale ja oprócz jazdy wykonuję przy koniu tysiąc i jeden czynności - z karmieniem, czyszczeniem, obrządkiem stajni, podstawową obsługą medyczną, rozczyszczaniem kopyt, wożeniem przyczepą, kuligami, zwozeniem gałęzi i co mi tam tylko przyjdzie dziwnego do głowy. Nie nazwałabym tego użytkowaniem trawnikowym.
[/quote]
no i co z tego.
Zreszta póki co rozmawiamy o totalnej bezużyteczności PNH w kontekście jeździectwa, szkolenia konia i jeźdźca w pracy pod siodłem - a nie jakiegoś obrządku czy zwożenia gałęzi do czego nota bene też nie widzę zupełnie PNH by było uzyteczne w jakikolwiek lepszy sposób niż normalne, sensowne i BEZPIECZNE obchodzenie się z koniem zrozumiałe dla tego konia czy żeby PNH mialo jakieś prawdy odkrywać dotychczas nieodkryte niezbędne do zwożenia gałęzi.
Elu - bezużyteczne jest dla ciebie, przede wszystkim dlatego że tego nie rozumiesz.
Dla mnie i dla wielu innych bezużyteczne nie jest, mimo że mam też tą "inną" wiedzę - dla ciebie jedyną i słuszną.
Dla ciebie bezużyteczne i niezrozumiałe jest również coś tak prostego jak zwożenie gałęzi z lasu, żeby konie mogły sobie na padoku poobgryzać zimą smakowite gałązki brzeziny.
A ja nie widzę powodu dla którego miałabym ich nie zabrać skoro i tak jestem w lesie i leżą ich sterty po zrębach - pozostawione do uschnięcia i zgnicia - a konie bardzo je lubią.
Są poza tym fantastyczną FG bo jak bierzesz gałąź, która ma kilka metrów to siłą rzeczy całą "korona" ciągnie się za koniem po ziemi, szeleści i trzeszczy a koń ma okazję oswoić się również z takimi dziwnymi odgłosami.
Budujesz jego zaufanie i pewność siebie, ale dla ciebie to po prostu bezużyteczne. Bo przecież trzeba tylko na stabilnym kontakcie i w ustawieniu.
Dodałam fotkę z "gałęziobrania"
Lothlorien, sądzę że kuligi i wożenie gałęzi to też jest "wprawianie w ruch".
A wożenie przyczepą uprawiasz jako sztukę samą w sobie? Oraz karmienie i pielęgnację? (jeśli nie ma wykorzystania ruchu konia - to to jest "użytkowanie trawnikowe"😉.
Nie - komunikacja to nie jest "więcej" niż "wprawianie w ruch". Bez owego ruchu to komunikację można ćwiczyć np. na kurczakach. Że o ludziach nie wspomnę.
Sama komunikacja z koniem (bez ruchu owego) jest... po co?
Właśnie tego nie pojmuję - jeśli koń do podziwiania - po co rozwijać komunikację?
A jeśli do użytkowania - to komunikacja (jak najlepsza) jest konieczna do tego celu.
Idei "komunikacji" jako sztuki samej w sobie nie pojmuję. Nie lepiej ćwiczyć komunikację z ludźmi?