Sprawy sercowe...
tylko trzeba jeszcze odróżnić kompleksy od braku wiary w siebie i od świadomości własnych niedoskonałości i akceptacji ich. Partner ma taki wpływ, że skoro osoba którą kochamy i cenimy akceptuje i lubi nasze niedoskonałości to uświadamia nam ze nie jest to takie ważne. z kompleksów można a nawet trzeba się wyleczyć na różne sposoby, między innymi poprzez akceptację ze strony innych. Ale sam brak kompleksów, albo kompleksty przekształcone w świadomość i akceptację są raczej kwestią osobistej dojrzałości a nie jesdnie partnera, choć może on w tym procesie pomóc.
escada zgadzam się z Tobą.
tylko dla mnie pozbycie się kompleksów nie trwa tak hop siup, pewnie (mam nadzieję) z biegiem czasu będzie ok, zwłaszcza, że widzę jak cały czas zmienia się mój sposób myślenia o sobie pod względem wyglądu.
Niestety A. twierdzi, że jeśli po roku razem nadal mam problem z jakimiś rzeczami (serio drobnostkami już) to pokazuje mój brak zaufania do niego.
I jeszcze tak dziwnie 'zrzuca' na mnie winę w stylu: To Ty mi nie ufasz..a ja jestem biedny.
Altiria, Bo faceci nie intrygują za specjalnie (to ustawianie w pary to intrygowanie 🙂 ) ale plotkują czasem gorzej niż baby. Ba, gorzej niż baby na targu!
ovca, Tia... Witaj w klubie. Pewnie dlatego, że kobieta w szczęśliwym związku = kobieta zadowolona, uśmiechnięta itd i na takie się inne chłopy jak sępy zlatują.
dumkowa, a powiedziałaś mu o tym, że dzięki niemu jesteś bardziej pewna siebie, zmniejszył część kompleksów i że rani Cię jego zdanie?
To wcale nie jest tak z tym zaufaniem do faceta. Skąd on to w ogóle wymyślił?
Poza tym, chyba mu jaj brakuje skoro sobie wmawia takie pierdoły i jeszcze na Ciebie w ten sposób "zrzuca" winę. Prawdziwy facet powinien dać Ci czas i być z Tobą, a nie ze swoimi urojeniami, że "ona mi nie ufa" 🤔 I co to za "po pół roku"? Raz - pół roku dla związku to mało, a dwa, proces "docierania się", dogadywania się w związku trwa niezależnie od czasu i nie można powiedzieć, że "po pół roku".
widzisz, ja mojemu facetowi nigdy do końca nie ufałam, a z kompleksów mnie wyleczył, zrozumiałam, że mankamenty wyglądu nie mają za wiele do rzeczy, jak się kocha to się ich nie widzi i tyle. Zaufanie nie miało nic do rzeczy. Cieszę się tylko z tego, że tak mi już zostało, akceptacja siebie. Z akceptacją nie chodzi o to, żeby sobie wmówić, że coś Ci się w sobie jednak podoba, tylko przykładowo trzeba zdawać sobie sprawę, że ma się wielki tyłek i próbować coś z tym zrobić, jeśli Ci się nie podoba, ale jeśli się schudnąć nie udaje to nie znaczy, że trzeba się schować w worek i nie wychodzic z domu. Przykład jest dość prosty bo dotyczy wagi, podstawowego kompleksu dziewczyn w młodym wieku. Nadwaga nie jest dobra, ale nie może przesłaniać ten problem całego życia. Co więcej - walczyć skutecznie z problemem własnego ciała da się dopiero kiedy umie się go zaakceptować.
wydaje mi się, że powinnaś mu jasno powiedzieć, że ufasz, a to że nie lubisz czegoś tam w sobie to zupełnie odrębna sprawa, nie mająca związku ze związkiem, bo jesteś odrębną jednostką i masz prawo do własnego gustu i zdania na temat siebie. Zapewnij go przy tym, że i tak sporo Ci pomógł w akceptacji siebie, ale cudów nie ma i z kompleksami musisz uporać się sama.
przecież szczytem marzeń kobiety nie jest podobać się facetowi, chce się podobać także sobie. jasne że partner może w tym pomóc, ale co ma zaufanie do tego że ktoś ma trzy pary uszu albo coś?
Dziewczyny...myślicie, że ja mu tego wszystkiego nie mówiłam? Tłumaczyłam, mówiłam na wszystkie sposoby.
Ale zawsze było - jeśli tak to mi nie ufasz. aa i jeszcze to, że już ponad rok razem jesteśmy to już w ogóle hoho i że dawno powinnam mu zaufać 🙇
Może on mnie nie rozumie, albo używam jakiś nowych słówek. 🙄 Serio już się zaczynam nad wszystkim zastanawiać (rozmawiamy po angielsku)
fin Tak tak, ten sam. Mieliśmy pół roku przerwy, ale zgodnie doszliśmy do wniosku, że osobno jeszcze gorzej 😉
I chyba przede wszystkim dojrzeliśmy do bycia razem, głównie we mnie zaszła spora zmiana - czasami życie musi mocno kopnąć, żebym zaczęła się normalnie zachowywać. Z perspektywy czasu widzę, co ja wtedy wyprawiałam i po prostu żałość.... 🙄
mi sie wydaje ze tu o inny rodzaj zaufania chodzi - o bezpieczenstwo i poczucie ze nie musisz bac sie byc soba (takze w sensie fizycznym) w jego towarzystwie i nie musisz przejmowac sie tym jak wygladasz.
Popatrz na to z drugiej strony - wiadomo, czesto dziewczyny maja kompleksy, czegos w sobie nie lubia. ALE dla faceta jest to po prostu niezrozumiale. Szczerze, ja bym byla na miejscu faceta bardzo wk..ona jesli powtarzalby mi ze wszystko ze mna w porzadku i jestem piekna (czy to tylko dla niego czy nie), a ja bym dalej jeczala czy jakkolwiek okazywala ze jestem z siebie niezadowolona. Dla faceta to tez jest raniace, bo on nie chce widziec swojej kobiety nieszczesliwej, i to najczesciej bez powodu. Ich to boli bo nie moga nic zmienic swoimi zapewnieniami, sa po prostu bezsilni.
Mysle ze jemu bardziej chodzi o to ze nie czujesz sie dobrze i bezpiecznie sama ze soba i z tym, ze dla niego jestes w porzadku. Jak dla mnie wypieranie tego co on probuje Ci powiedziec jest w jakims sensie brakiem zaufania. I nie sadze zeby probowal zwalac jakas wyimaginowana "wine" na Ciebie. Zauwaz ze on tez ma prawo czuc sie zle z tym co Ty mowisz i ma prawo byc tym zmeczony.
Nie wiem jak to u was dokladnie wyglada, jak Ty sie zachowujesz, czy rzeczywiscie masz powody do kompleksow, ale jedno jest pewne - (to nie atak!! 🙂 ) przestan sie nad soba uzalac i po prostu zrob cos ze soba. Duzo rzeczy mozna w sobie zmienic. Sprobuj czegokolwiek - poza tym zadbaj o swoja psychike, pewnosc siebie. Sprobuj oderwac sie chociaz troche od cielesnosci - przeciez to nie wszystko. Na pewno masz do zaoferowania wiele wiecej i to widzi Twoj facet a Ty nie. Uwierz mu i juz.
dumkowa, może powinnaś rozjaśnić mroki różnicy kulturowej? Bo "on" może nie rozumieć, że my niemal wszystkie jesteśmy wychowywane w samoumartwieniu, nielubieniu siebie i... wstydzie. Bo człowieka zdołowanego łatwiej jest kontrolować. Archaiczne - ale powszechne.
A prawda jest taka, że swojego ciała nie wymienisz - a pozbędziesz się dopiero na skutek... działania robaczków albo kremacji 😀iabeł: Po prostu nie ma wyjścia; gdy się nie ma co się lubi, to się lubi co się MA. Pokochaj w sobie każdą odrobinę, bądź "naturalnie" dumna - i sprawa załatwiona. A to ci się przyda niezależnie od jakiegokolwiek faceta.
Ciało jest unikalne i niepowtarzalne - i to jest powód do dumy. Jednocześnie - nie my decydowaliśmy jakie ciało mamy, więc żaden powód do winy, wstydu, kompleksów... Komuś się podoba? To super 💃 Nie podoba? Niech spada na drzewo.
dumkowa, Zaraz, zaraz. To nie Polak? Aaaaa to zmienia postać rzeeeczy!
Dwie koleżanki się zaręczyły. Jednej pogratuluję dopiero jutro, z drugą widziałam się dziś. Jest ze swoim chłopakiem krócej niż my, mieszkają razem już od jakiegoś czasu. Cieszę się, bo i ona się cieszy, i jest zaskoczona. Ale poczułam też.... ukłucie zazdrości. Bo ja to dziś po ciężkim i dość istotnym dniu w pracy 4 razy dzwoniłam do P, i jak się dodzwoniłam to powiedział że gra na kompie i nie zauważył, że dzwonię. A słowo na "k" to przeważnie z moich ust pada.
Nie wiem, albo mnie trzepnijcie w głowę, że przecież facet się stara, że obiecał walkę z paleniem, że chce wspólnego mieszkania...
Albo powiedzcie, że powinnam być mniej wyrozumiała 😎
Bo kurcze, lubię być uwielbiana, lubię wiedzieć, że ktoś za mną szaleje...
nerechta dzięki za to co napisałaś. To nie jest tak, że ja nic nie robie właśnie głównie wkurzam się na tą sytuację dlatego, że widzę jaką drogę już przebyłam. Jak dużo się zmieniło co do moich kompleksów, i cały czas się zmienia na plus.
Myślę, że jednak dużą rolę odgrywają różnice kulturowe i jednak jakaś bariera językowa, tak jak już wspomniała halo
Ale dzięki za Wasze słowa, myślę, że z czasem będzie coraz lepiej 🙂
U mnie dziś rocznica - 6 lat samotnie. Nie wiem, czy się śmiać czy płakać.
tabletka
lepiej być samemu niż być z byle kim, byleby było i warto czekać nawet 10lat na właściwą osobę 😉
efeemeryda zgadzam się 🙂
Ale jednak do niedawna byłam przekonana, że warto było czekać, że to ten jeden jedyny i niestety, teraz mam wątpliwości. Związek buja na krawędzi -być albo nie być...
Boli mnie to coraz bardziej, łzy popłynęły, mimo, że święta i niby radosny czas...
Mistral
może więc to jeszcze nie ta osoba? 😉 a jeśli ta, to na pewno wszystko się ułoży, bo w końcu co nie zabije to wzmocni, związku się to tak samo dotyczy uważam :kwiatek:
No właśnie, życie pokaże czy to ten 😉
U nas kryzys z powodu depresji partnera i co za tym idzie- zobojętnienia.
Tak jak pisałam- do pewnego momentu było dobrze, wręcz sielanka, nagle wszystko runęło...
Wiedziałam o problemach partnera z przeszłości, ale uznałam to za skończony rozdział nie mający wpływ na teraźniejszość.
Niestety, myliłam się.
Mam ciągły mętlik w głowie. Z jednej strony Go kocham, chcę być z Nim i pomóc Mu, z drugiej strony cierpię i sama podupadam psychicznie.
Psycholog powiedziała Mu, że to się przekłada na bliskich. I miała rację.
Może to komuś wydawać się śmieszne, że mimo mojego młodego wieku, chciałabym mieć już partnera, z którym bym chciała się trwale związać, może za parę lat wziąć ślub. Związki dla zabawy mnie nie rajcują. Po prostu potrzebuję stabilizacji.
A tu ciągle jedna wielka niewiadoma 🙁
szepcik, *trzepie w głowę* 😉
Poważnie, nie przesadzaj. Szaleńcy to byli w XVII/ XIX wieku i większość szybko zakończyła swój żywot, więc daj chłopu być chłopem, a nie wzdychającym i szalejącym kastratem. :kwiatek:
Mistral, Musiałabyś się zastanowić jak to widzisz za 5-10...20 lat.... Siebie jako wiecznie pomagającą, wiecznie bujającą się tu i tam i wiecznie wszystko znoszącą? Jeśli jesteś na tyle wytrzymała - niech on dziękuje transcendentnej sile za Ciebie.
Szalejącym kastratem? Że niby co, robienie czegoś dla kobiety pozbawia mężczyznę jaj? Ten, który wręcza swojej kobiecie pierścionek, albo kwiaty, albo jakiś prezent, to nie jest prawdziwy mężczyzna?
Szepciku, absolutnie nie...
ale z drugiej strony nie na tym polega bycie mezcyzna w zwiazku i "szalenie" za kims 😉
u mnie nadal bez zmian, czyli bajecznie a ja wciaz niemozliwie zakochana 😉 no i po pracowej wigilii w koncu mamy jakies wspolne zdjecie 🙂
szepcik, Wręczanie pierścionka, kwiatów i prezentów to dowód szaleństwa za kobietą? Dla mnie to normalność, nie żadne szaleństwo.
Tak jak normalnym jest, że facet może w ferworze grania na kompie (oglądania filmu/czytania/robienia czegoś u siebie) nie zauważyć, że ktoś do niego dzwonił. No chyba, że facet gra na kompie 48 godzin bez przerwy i nie dochodzą do niego żadne sygnały z rzeczywistości nawet gdyby obok niego wojna szalała...
kujka Stan zakochania to jest to. 😅
I właśnie się zorientowałam, że za chwile stuknie nam z X pół roku i... nie mamy żadnego wspólnego zdjęcia. No trzeba to zmienić. 🙂
A mi właśnie tej strony mężczyzny brakuje. Tego, że skoro mu się podobają moje kobiece kształty, to niech mi to raz za czas powie, a nie przezywa mnie np. Foczką...
Szepcik, a uswiadomilas swojego P. ze tak do tego podchodzisz?
a propos ksztaltow i bycia foczka to sie oboje z P roztylismy przez te wspolne 3 miesiace.. dlatego na nowy rok wprowadzamy w zycie nowy plan: bedziemy razem chodzic na basen. i bede go uczyc plywac! 😅
Sankaritarina to ja czekam na fote 😀 z tego co piszesz wydajecie sie byc fajna zgrana para 🙂
Oczywiście, że tak "ale ja się tak słodko złoszczę" a on "nie może się powstrzymać". No i nie powstrzymuje się, dopóki ja się porządnie nie rozzłoszczę. Np. wtedy gdy publicznie, przy znajomych mnie tak nazwie.
A ja 2 dni temu wyszłam za mąż i czuje się jakbym znów była zakochana 😍 Wyjątkowe!
tajnaa-mega gratulacje 🙂
szepcik-uważam, że masz racje, na pewno każda kobieta woli usłyszeć przynajmniej czasem coś bardziej budującego niż owe "foczko"
My wczoraj spędziliśmy razem bardzo miły dzień, a dziś mamy trzecią rocznice 😜
szepcik-uważam, że masz racje, na pewno każda kobieta woli usłyszeć przynajmniej czasem coś bardziej budującego niż owe "foczko"
My wczoraj spędziliśmy razem bardzo miły dzień, a dziś mamy trzecią rocznice 😜
dokładnie 🙂 ja też lubie jak facet mi mówi, że jak ja ładnie wyglądam itd i to zapewne działa w drugą stronę 🙂 i gratuluje 3 rocznicy 😉
tajnaa gratulacje :kwiatek:
Chuda-dziękuje :kwiatek: a M zapomniał 😁 ale wcale się nie gniewam, on nie ma pamięci do takich rzeczy, jeszcze trochę, a o swoich urodzinach zapomni 🤣
tajnaa, 100 lat! na nowej drodze 🙂