Co straszy nasze konie: jak wielkie oczy ma strach? Dlaczego konie się boją?
nie wiem czy to jakaś reguła ale u mnie w stajni te wielkie wałachy płoszą się częściej niż klacze 😂
Pierdzenie to straszny rozdział w życiu konia.
Mój koń parę dni temu chyba przestraszył się własnego pierdnięcia. Kłusowaliśmy, pierdnął i wystrzelił do przodu takim kłusem, że miałam wrażenie, że wyleciał spode mnie, a ja zawisłam w powietrzu za jego zadkiem jak na filmie rysunkowym.
że wyleciał spode mnie, a ja zawisłam w powietrzu za jego zadkiem jak na filmie rysunkowym.
juz to widze oczyma wyobrażni 🙂 Finał jaki był?
Mnie Tania poniosła na "kichnięcie" Tresera.
Ale mam inną zagadkę- kontener na śmieci u sąsiadów.
No, żesz....
Nie rozumiem.
Zawsze tak samo wygląda. Stoi i nic.
I zawsze obie nasze klacze tam świrują.
Może jeż tam mieszka?
że wyleciał spode mnie, a ja zawisłam w powietrzu za jego zadkiem jak na filmie rysunkowym.
juz to widze oczyma wyobrażni 🙂 Finał jaki był?
Poza śmiechem żaden - bo jednak nie znalazłam się za zadkiem. 😀
Tak czytam i czytam i kurde nudne te moje konie, bo niczego się nie boją 🤣
Ale to miło, bo jeździłam kilka lat na kobyle małopolskiej, która co kilka kroków czegoś się bała i odskakiwała. Po urodzeniu źrebaka dojrzała i trochę mniej się płoszyła..
u nas klaczucha jak sie potknie lub wzdrygnie na hali i zorientuje sie , że jeździec wtedy np. sie garbi, pochyla, traci równowagę to później celowo tak robi co parę kroków. Trzeba jej mocna łydką to wtedy wyperswadować.
Tania, różne wonie - to raz ("one" lepszy mają węch niż my), stopień wypełnienia kontenera to dwa - inaczej wiatr gra.
Tak czytam i czytam i kurde nudne te moje konie, bo niczego się nie boją
nie dodałaś słowa "arabskie"
wiadomo że konie arabskie są "naj" we wszystkim, w tym też najniepłochliwsze we wszechświecie 😉
Tak czytam i czytam i kurde nudne te moje konie, bo niczego się nie boją
nie dodałaś słowa "arabskie"
wiadomo że konie arabskie są "naj" we wszystkim, w tym też najniepłochliwsze we wszechświecie 😉
Prawda nawet w takim przypadku:
Tania, różne wonie - to raz ("one" lepszy mają węch niż my),
No bo jak mają reagować na wonie, skoro wokół nich roznosi się ten słynny „bukiet arabski”. 😉
Wojenka, chyba faktycznie to jakaś arabska magia, bo w świecie rzeczywistym nie ma zdrowych koni, którego niczego się nie boją.
Aleksandraalicja- boskie heheh
Co do strachów to ja wczoraj pozwoliłam się mojemu koniowi bać dla rozrywki (jego). Ponieważ aktualnie nie jeździmy więc w odczuciu konia jest nudno (bardzo nudno).
Chodzimy się więc lonżować co chwila w inne miejsce co by było ciekawiej ale po 30 min lonży też jest nudno. wczoraj poszliśmy na taką łączkę przy drodze asfaltowej. widzę po koniu już po 10 min, że mi się rozgląda itd. więc szybko przepracowałm to co potrzeba i po prostu dałam mu luz, zajmując się czytaniem zaległych smsów. I nagle auta, które przejeżdżały w oddali i do tej pory były niezauważane stały się smokami i trzeba było biegać w kółko z kitą do góry i fukać na nie i robić nagłe zatrzymania i grzebać kopytkiem i znów fukać, fukać i galopować galopować i popisywać się i kopać w powietrze w ich kierunku z dwururki!... no ale w końcu i mi się zrobiło nudno... więc zarządziłam "Idziemy"... i koń ogon na miejsce, głowa na miejsce i potuptał za mną do stajni.
mam wrażenie, że b. mu się ta zabawa w "teraz możesz się bać" podobała.
Na początku mojej znajomości z siwą, kupiłam jej piłkę do zabawy, tą mniejszą. No cóż, koń uznał, że nie warta jest uwagi i miał ją gdzieś. Została, więc wykorzystana w inny sposób. Gram z moim koniem w piłkę nożną. Oczywiście, koń piłki na początku się bał i uciekał na sam odgłos odbijania się jej o mur, a później dojrzał o stwierdził, że jednak można się nią bawić. Teraz to jak gramy, strzela z dupy, tratuje ją, bawi się na swój sposób.
Nawiązując do yorków jeszcze. W końcu Młoda się na nie odczuliła. Ogólnie szybko chwyta, kiedy pokazuje jej, że to za bramą jej nie ugryzie. Plusem jest też to, że ona jednak psy lubi. Teraz jednak, nabrała odwagi, aż nazbyt. Ostatnio miałyśmy spotkanie z mastiffem (on za bramą), ale wetknęła pysk przez pręty, by go powąchać. Ewentualnie, pysk na bramę i patrzy na niego z góry, kiedy ten ujada, podskakuje i się denerwuje, że takie siwe coś wywyższa się.
Zauważyłam, że siwa płoszy się w sytuacjach, kiedy nie jest skupiona. Gdy idziemy na spacer, a ona dawno nie była i zaczyna się nakręcać, nie zwraca na nic uwagi i tak potem konik się płoszy. Jak idziemy na spokojnie, nie ma powodu do obaw.
No baa, pewnie, że magia 😎. Czasem tylko przestaje działać jak koń jest wypoczęty po zawodach, no ale to nie strach, tylko za dużo energii 😎
A żeby nie było, że araby się niczego nie boją, to półbrat mojego młodego bał się wszystkiego. A najbardziej hali. Pomimo usilnych prób odczulania i przyzwyczajania przez kilka miesięcy.
Myśliwi strzelają za płotem, arabka stoi obok mnie na pastwisku i bacznie się im przygląda strzyżąc uszami, a wałaszostwo różnorasowe świruje. trza było ściągać... no magia 😉
Jak powiedziała, żeby czterej panowie się przenieśli z pukaniem gdzieś dalej, to usłyszałam, od jednego z nich, że przed wojną te tereny należały do jego ciotki 🤔wirek:
Kłusujemy sobie- nagle straszna butelka plastykowa pod płotem- spłoszenie, pierdnięcie, potknięcie 👀
Jak już chyba pisałam moim huckom nie straszne są strachy w terenie, ani zające ani sarny, ani bażanty czy kuropatwy spod nosa wylatujące, psy na ogordzeniach wiszące. Ale człowiek w lesie: HAALOOO, co ON TU robi? 👀
My tego lata nadepnęliśmy na sarnę... i ja myślałam, że umrę na zawał... a koń dał jej spokojnie się oddalić spoglądając z pogardą. Za to bocian! O boże! 🤔wirek:
Odnośnie pierdnięcia, to ja się już poważnie nad tym zastanawiam: Czy one na pewno płoszą się tego, że pierdnęły, czy spłoszyły się CZEGOŚ i w rezultacie natychmiast następuje to pierdnięcie? Bo ja się z tym naprawdę niemalże codziennie spotykam i aż mnie dziw bierze, że jeśli nawet boją się samego pierdniecia, to przez całe życie powinny się odczulić 😜
Zachowanie koni fascynuje mnie do tego stopnia, że moja praca magisterska była o pobudliwości koni:" Reaktywność behawioralna koni z uwzględnieniem temperamentu i czynników środowiskowych" Czyli pisząc prościej: kiedy, gdzie, jak, które, pod wpływem czego i jak mocno potrafią się płoszyć.
Pomijając dość klasyczne i oczywiste wnioski, stwierdziłam, że konie uznane na podstawie określony testów i opinii opinii osób zajmujących się nimi za NADPOBUDLIWE są znacznie bardziej przewidywalne niż ich ZRÓWNOWAŻENI koledzy.
Nadpobudliwcy płoszyli się zawsze i wszystkiego "strasznego", ale do tego stopnia że tętno generalizując podnosiło się do 60-90 ud/min
Natomiast zrównoważone osobniki, albo nie zwracały kompletnie uwagi na przedmiot potencjalnie straszny, albo płoszyły się do tego stopnia, że były niebezpieczne dla osoby w najbliższym otoczeniu, a ich tętno podnosiło się do ponad 160ud/min.
Reasumując: od nadpobudliwego konia SPODZIEWAMY się spłoszenia i na nie jesteśmy gotowi, jego strach jest dość powszechny, częsty i mało groźny w porównaniu ze strachem konia zrównoważonego o ile on wystąpi.
A ten zazwyczaj niepłochliwy może od byle czego zawału dostać.
Co do pierdnięcia- u mojej było to efektem albo zobaczenia butelki albo odskoczenia od niej. Natomiast pierdnięcie spowodowało potknięcie , bo z nawału tych atrakcji koń nogi pogubił ha ha ha 😂
Butelki plastikowe to dla nas żaden problem. Było odczulanie i zdane na procent 100. Teraz tylko mamy jeden, tudzież mały problem... Koń na każdą butelkę, puszkę, siatkę, zatrzymuje się, bo ona musi powąchać, musi obadać i musi to zignorować z godnością. 😵
Jeśli chodzi o butelki plastikowe, to miałam z koleżanką śmieszny przypadek. Jechałam na bryczce, siedziałam z tyłu na schodkach, a za nami zastęp szkółkowy prowadzony przez moją koleżankę, instruktorkę, na tzw. Kucyku, czyli tarantowatym wałaszku około 160cm. Ja sobie siedzę na schodach, Kucyk stępuje z nosem prawie że mi na kolanach, a koleżanka cośtam mi opowiada. W pewnym momencie Kuc nadeptuje na plastikową butelkę leżącą na drodze i wyskakuje równo z 4 nóg do góry. Koleżanka na to, jeszcze nie doleciawszy do najwyższego punktu na górze, krzyczy "o właśnie tak mi kiedyś zrobił w terenie, jak jakieś zwierzątko nam pod nogi wpadło, dokładnie tak!" 😁 To było takie śmieszne, że ona nawet nie przejęła się, że leci 1m nad ziemią, tylko najważniejsze było przekazanie mi, że właśnie tak Kuc wtedy zrobił i tak się dokładnie wystraszył, mówię Wam okropnie zabawna sytuacja 🤣
[[a]]http://nonsensopedia.wikia.com/wiki/Ko%C5%84[[a]]#P.C5.82ochliwo.C5.9B.C4.87
tu trochę na śmiesznie czego płoszą się konie 🤣
Latino boi się małego kucyka robi wielkie oczy i nagle zawija w druga stronę, traktorów, małych psów, i jak czyszczę kraty boksu i mam rękę wyciągniętą do samej góry ze szmatką to przykleja się do ściany z tyłu i prawie mu oczy wypadają.Albo jak coś nagle się pojawia na hali, np stojaki za bandą to najchętniej by od galopował.
kenna- kiedyś z zastępem jadę sobie plażą nad zalewem, koń studenta jednego wdepnął w plastykowy kubek po piwie, tak, że mu w ten kubek kopyto wlazło. Koń wyskakiwał w górę, spadał i znów z czterech w górę. Dopóki kubek w strzępach nie został.
Być- normalnie to się butelki nie boi, tylko ta była w trawie wysokiej i była dostrzegalna dopiero w momencie przejeżdżania obok niej.
Ja mam na łące rozwieszone "firanki", coś takiego

, tylko że zrobione z takiej taśmy co się np jakieś dziury w chodniku ogradza no i wiadomo, że im większy wiatr tym bardziej atrakcyjne są. Hucki, które pod tym jeździły, przechodzą obok z zainteresowaniem, natomaist kiedyś duży koń z nami szedł ( dla niego nowość) to przeszedł obok nich spokojnie. Natomiast gdy zostały już za nim, słyszał sam szelest to w amok wpadł. Cały czas w szale próbował się ustawić pyskiem przodem do "atakujących taśm"
marysia550, rozumiem sytuację. 😉 Często jak coś "wyskakuje" to jest przerażające, przecież koń się tego zupełnie nie spodziewał! Jedynie nad czym ubolewam to nad pierdzącymi tirami i autobusami, rzadko to występuje, więc konia odczulić na to nie mogę. Doskonale zdaje sobie sprawę, że takie pierdnięcie rury wydechowej, działa na Młodą pobudzająco. 😉
Ja kiedyś stępowałam na koniu, który wystraszył się... swojego właściciela 😂
Przepraszam, że zapytam, ale on... aż tak źle wygląda? 😂
Być- u nas wybieg graniczy z drogą obok szkoły, gdzie podjeżdżają autokary po dzieci, więc sprawa załatwiona już jest z wielkimi samochodami. Nieraz jadę asfaltem a autobus za mną.
U nas to, co godzinę. Jednakże nie będę na autobus czekać jak mam już rozkład dnia w głowie i wszystko czasowo poukładane. 😉 Problem polega na tym, że autobus czasem pierdzi...
Być, na moje ów właściciel nie był taki zły, a na pewno nie na tyle, żeby się go bać 😁 Ów właściciel nic nie robił, szedł po prostu w naszym kierunku.