Młode Konie
a my mamy taki kryzys, że ja juz nie mogę... młody przestał się koncentrować, wozi mnie galopem, usztywnia się przy przejściach kłus-galop, wypada łopatką na woltach, uwala się na wewnętrzną wodzę i cały czas zapie*dala... nie wiem co mu nie pasuje, może jest niewybiegany, albo już nie wiem co... chyba musze poprosić trenera, żeby wsiadł na niego, bo nie mam siły... 🙁
ententa moze za duzo wymagań na poczarek? u ns tez idealnie nie jest, ale galop sie zdecydowanie poprawił fajnie do przodu zasuwa, ale jednocześnie cały czas pod kontrola fajny skrętny choć z tym skręcaniem to jeszcze czasem jest problem żeby było precyzyjnie własnie bez wpadania łopatką nie tam gdzie trzeba itd, ale powolutku - mamy czas😉
Magdzior od wiosny zarzuce cie kilkoma nowymi ,,ulubionymi z ogłoszeń" 😁 😉
oh, my też się jakoś specjalnie nie spieszymy, ale czasami chodzi tak, dobrze, że już myślę, że pewne rzeczy załapał, a teraz taki regres... trochę mnie dołuje ostatnio...
galopada oj już się boję🙂 z obecnych podoba mi się Jarowit i Day by Day🙂
Jest jeszcze nieoficjalny Kary 😁
No to i my się pokażemy, chociaż mój Pan Koń już gościł w tym temacie u re-voltowiczki
anetakajper 💃
Dilver K 😍



i kwiatek z pozdrowieniami dla wszystkich 😉
PumCass śliczny siwy 🙂 ostatnie zdjęcie słodkie 🤣
Pumcass fajne konisko, w moim typie bardzo 🙂 Dawaj cos na jego temat!
sympatyczne, 4-letnie wałaszysko, odstające 176 centymetrów nad ziemią po Silverze (Sixtus x Shannon Symphony) od Dolaty (Junus x Dograna) 😉
misio, ale ostatnio dość rogaty 😀iabeł:
Hahaha, dostałam dzisiaj newsa, że z Młodego jeździec spadł prosto w kałużę 😁 😁 😁. I co ciekawe Młody robił tylko kupę 🤣.
A tu my z zajeżdżania owego konia...
Koń nie był od małego 'robiony'
Przyszedł z łąk jak miał 3,5 lat, lonżowaliśmy go, klepaliśmy codziennie, bo bał się człowieka.
Koń miał iść do rekreacji, i nadszedł dzień zajeżdżania.....
edit. bo djęcia się nie chciały otworzyć. Klikać na tytuł zdjęcia i 'otwórz'
Sorki 🙂
bo konie robiące kupę to masakra, weź sobie wysiedź taką bestię :p
załapaliśmy się na profesjonalne zdjęcie w jakości HD pt żyrafa na żuczku (normalnie powinno być słoń na mrówce ale z niego taka chuda mrówka jak ze mnie gruby słoń :p)....dobre i to
equusmoth a czemu tak na dwie lonże i z daleka? 👀 tak troche moim zdaniem w sposob prowokujący do roznych ,,akcji"...
galopada_ ogólnie to było, że jeden facet z tej, drugi za tamtej, ale jak zaczęłam spadać, to siup. nie ma ich !
A wogóle, to był taki ''drugi dzień'' bo w pierwszy wsiadłam tylko, na lekki stęp przy oprowadzce, a w drugi chcieliśmy prróbować lonżę, bo wydawał się być spokojny.. ;P
equusmoth bez obrazy ale to zajezdzanie wyglada jak mega stres.... Ja tez zajezdzalam 3,5 latka z pastwisk. Jak go kupilam to nawet kantara na sobie nie mial... A jedno z pierwszych wsiadan wygladalo tak:

tyle daje miesiac pracy z ziemi i bez stresu
equusmoth, dziwne to - po co forsować "dalej" gdy koń pokazuje żywą niechęć? (mocno napięta lonża). Przecież efekt łatwy do przewidzenia. Mnie by szkoda było własnych kości.
Ja byłam tylo do wsiadania, szczerze? Za dużo aż o tym nie wiedziałam, mówili, że lonżowali konia ponad miesiąc, później okazało się, że lonżowali go jeden dzień, dowiedziałam się, że ta pierwsza lonża od razu z siodłem i ogłowie, gdzie koń nie miał nic w pysku wcześniej, no może trawkę.... Na prawdę, nie chcę się usprawiedliwiać specjalnie, ale myślałam, że niektórzy bardziej sąodpowiedziaalni....
Olma, po za tym, gratuluję takiego efektu. tego konia, co nie udało się zajeździć wogóle, odesłali spowrotem, niestety nie wiem gdzie....
Wiem, to na pewno był stres, teraz tego żałuję, to było na wakacjach, no nic czasu sięnie cofnie..
nie ma konia ktorego się nie da w ogole zajezdzic. kwestia przygotowania go do przyjecia jezdzca i SPOKÓJ.
Oho! Ci "chopcy" wojskowo wyglądaja, jeden ma bojówki, opinacze chyba i ułańsko pachnącą furażerkę.... aż się człowiekowi przed oczami stawiają domorośli narąbani "ułani" co to konie zajeżdżają w 2 dni.... :/ Ciekawe co robią z końmi dalej.... Kulbaczka, pelham "ułański" i jadą w teren? Żal zwierzęcia. 🙁
Z resztą, nasze zajeżdżanie wyglądało tak:

i też nie było dobrze, bo kasku na głowie nie mam 🤬 Ale... dałam radę ja - laik. Wystarczyło mieć trochę cierpliwości. Chopcy pewnie też by dali radę normalnie.... tamtego konia "niezajeżdżalnego" też.... tylko potrzeba trochę cierpliwości, miłości i spokoju.
equusmoth, to nieźle dałaś się wypuścić - dobrze, że nic ci się nie stało. Na drugi raz - baczna obserwacja konia jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a ludzie... cóż, z wiekiem nauczysz się mówić brutalnie "p* się sami" 😀iabeł:
Oj, a nasze zajeżdżanie tak

😁 Jak już się chwalimy.
[quote author=galopada_ link=topic=1199.msg1214811#msg1214811 date=1323362303]
nie ma konia ktorego się nie da w ogole zajezdzic. kwestia przygotowania go do przyjecia jezdzca i SPOKÓJ.
[/quote]
zapytaj naszej forumowej Poni ona ma w stajni kobyłe na którą się boi wsiadać, jak widać zajażdżka źle poszła.
lonżowaliśmy go, klepaliśmy codziennie, bo bał się człowieka. po tym co napisalas uznalam, ze bralas udzial w tym procederze... Facetom bylo szkoda swoich kosci to wsadzili nieswiadoma dziewuche.... Na szczescie nic ci sie nie stalo....
trelemorele no ale to nie oznacza ze nie da sie tego konia zajezdzic ( Ponia mistrzu bez urazy 😡 🙇 ). Moze potrzeba czasu, pracy z ziemi i jeżdżących ,,spodni" 😉 jedna z klaczy matek w naszej stajni nie dawała się zajezdzic. I pojechała do ,,szkoły" do pewnego wkkwisty. Może kwestia innego podejscia, troche siły (na zasadzie jak się wczepi taki jezdziec w siodło to predzej sie z koniem przewroci niz spadnie) bo wiem, że akurat ta osoba jak postanowi ze nie spadnie to nie ma bata zeby spadł 😁 w koncu z nim trenowałam jakiś czas
Halo, myślę, że jjestem już w prociesie nauki o ludziach, właśnie po tym zdarzeniu, no ale trzeba się uczyć, świat koniarzy- przynajmniej u nas, taki jest..
Mam siwą już ponad 6 miesięcy! Niesamowicie ten czas płynie, naprawdę.
Na wiosnę chcę zajeździć Młodą na spokojnie, powolutku małymi kroczkami. Z moich obserwacji wynika, że lepiej np. konia odczulić na różne rzeczy na grzbiecie, by później spróbować z siodłem. To samo tyczy się popręgu czy np. ochraniaczy na nogi. Dobrze jest próbować się przewieszać, jeżeli koń nie toleruje ciężaru to coś jest na rzeczy i trzeba próbować nadal, ale wszystko na spokojnie.
Robiąc konia pod siebie, zauważyłam pewien mankament. Mój koń nie toleruje osób trzecich, spoza rodziny. Wet, kowal, koleżanka czy kolega, koniec z kropeczką: "ja ich nie lubię i nie polubię!" Znajoma ją trzymała, a po chwili już miała stójkę, próbę kopnięcia i chciała ją ugryźć. Zmiana warty, biorę siwą i zupełnie inny koń. Czekała spokojnie, aż pozwolę jej się ruszyć, miała komendę stój. Po czym ruszyła grzecznie obok mnie i nie próbowała nic, kompletnie nic. Inny koń dawno poszedł gdzieś w las, a ona z pańcią stała, bo pańcia powiedziała "stój" i cholerka, trzeba jej słuchać. Znajoma powiedziała, że Młoda może wariować za drugim koniem, a tu się okazuje, że siwa nawet takiego zamiaru nie miała. Naprawdę, robiąc konia pod siebie to zdecydowanie zrobiłam POD SIEBIE. Podejrzewam, że zajeżdżając ją wszystko będzie na luzie, nikt jej nie będzie trzymać, bo obawiam się, że tą drugą osobę będzie chciała kopnąć, ja się będę np. przewieszać i wyląduje na tyłku. 😉
Być., Wiesz no, magiczna relacja magiczną relacją, ale lepiej jak koń jest bezproblemowy dla każdego innego człowieka.... 😉 Pomyśl o biednych wetach, którzy się czasem muszą użerać z niegrzecznymi końmi i o kręgosłupach kowali, którzy muszą się użerać z końmi wyrywającymi nogi albo uwieszającymi się na ludziach "bo nie lubię i nie polubię". Dobry koń to taki, którego każdy da radę przytrzymać, przeprowadzić, wyprowadzić, nogę wziąć...
Z resztą, z zajazdką różnie bywa... Druga osoba przy zajazdce na serio bywa bardzo pomocna.
Próbuję ją zmienić, często daje tej osobie siwą i mówię: "pokaż jej, że uważasz to za niestosowne". Ja nie mogę wkraczać ciągle w konflikty, bo przecież nie oto chodzi, by koń zachowywał się w miarę tylko przy mnie. Jak widzę, że ktoś ma problem z Młodą to tylko gdzieś w oddali nadzoruje czy, aby mi konia nie leje i jak rozwiązuje ten problem. Jeżeli Młoda robi coś przy mnie i ja to widzę to oczywiście, reaguje. Ale nie zawsze ja u niej jestem, czasem ojciec, czasem mama, czasem znajoma do swego konia przyjedzie... I jest pytanie: jak zachowywała się siwa dziś? To już rutyna.
Zależy mi na tej cholerze, bo jest z charakteru taka jak ja i mi pasuje, trafiłam na zołzę i kocham tą zołzę.
Chociaż nie wiem czy trzymanie młodej to nie obrona własna jak i moja... Wyjaśnię może... Była kiedyś sytuacja, że obca dla niej osoba przyszła i stanęła obok mnie, rozmawiałyśmy. Ja się ciut oddaliłam, na metr bodajże i nadal prowadzę konwersację, znajoma patrzyła na mnie. Nagle siwa, noga w górę i prawie zarobiła kopniaka w plecy... Ja zauważyłam ten ruch kątem oka, więc bardzo szybko zareagowałam i konkretnie.
Tylko nie wiem czy podpinanie obrony/zazdrości ma jakieś uzasadnienie.