naturalna pielęgnacja kopyt
Jak sobie poradzic bez myjki wewnetrznej? 🙁
Pstryknęłam dzisiaj na szybko fotki mojej kobyle, i skoro mowa o asymetrii, to proszę, ja mam połówki od różnych koni, a to co je łączy, to strzałka 🤣
oto jej prawy przeszczep 😂 Nie chcę robić mocniej "ściany" wewnętrznej na grubość, bo kobył dobrze chodzi, a robi codziennie kawałek trasy po kamieniach, butować na hipoterapię też nie zamierzam, więc na razie walczę delikatnie....
edit: z rozpędu 2 razy ta samą fotkę wstawiłąm 😡
kasik - Bez przesady z tymi "połówkami od innych koni". Widziałaś zdjęcia naszych przodów? Swoją drogą, to strasznie płaska ta wasza podeszwa.
Tyle, że u nas lewy i prawy przód podobnie asymetryczne (odbicie lustrzane) co nasuwa przypuszczenie, że w naszym przypadku może jednak odzwierciedlają kształt kości kopytowej. Naprawdę jeśli chodzi o ruch konia to niczego szczególnego dopatrzeć się nie mogę (w sposobie stawiana kopyt, wydaje się lądować równo, od piętki).
Czy rowki przystrzałkowe są naprawdę tak płytkie na jakie wyglądają?
falabana- rowki nie są płytkie, a podeszwa się zbiera od roku po kowalskich zabawach 😵 Kuta 5lat a wcześniej kopyta idealne nie były....
prawy przód rok temu.


(nie ja strugałam 🤔)
no i obecnie (ślad na przedniej ścianie jest po rajdzie, po epicach)... Na zdjęciach jest złudzenie, że ściany wsporowe są nierówno przycięte, w rzeczywistości tam nic nie wystaje....koń stoi na kącie...
Ok - ujęcie przekłamywało. Wydawało mi się, że z przodu przy grocie były płytkie. Ah, te zdjęcia. 😡 Byłam trochę zdziwiona.
na zdjęciach nie widać jaki płat podeszwy sobie bez sensu tkwi... wypadł kawałek przed grotem ale tego jest więcej, na razie niech sobie będzie, bo twarde jak skała 😵
Jak sobie poradzic bez myjki wewnetrznej? 🙁
rozwiń bo ja od 3 lat nie mam takich luksusów i żyję. Powiedz do czego itd.
Była mowa o postawie francuskiej , a ja się dziś zetknęłam z pytaniem jak strugać konia z postawą szablastą ( rzecz jasna chodzi o tyły ), bo znajomej ''fachowcy " radzą kucie ... Wprawdzie ten koń to jeszcze żrebak więc wszystko może się u niego zmienić i ja bym się na zapas nie martwiła , ale pytanie pozostaje ...Mamy w stajni 20-latka szablastego i jego kopyta chyba same się dostosowały bo są krótkie , trochę strome .... mi się nie podobają wizualnie ale działają , koń się nie ściga , a dzięki nieco wyższym piętkom ścięgnom nic się nigdy nie działo. Czy dobrze myślę , że struganie powinno polegać na tym by mu tej kończyny dodatkowo nie wydłużać , czyli krótki pazur , no i pilnowanie by piętki były ciut wyższe niż sugerowałaby podeszwa ??? Czy może coś przeoczyłam ... Jak myślicie ???
Przyznam że pierwsze słyszę.
O sterydzie słyszałam ( choć u mojej kobył nie miało to akurat odzwierciedlenia), ale co do robaków?
Jeśli podajesz odpowiednią ilość co do kg to nie powinno mieć to wpływu na kopyta. Rozumiem że jak się poda więcej to wytwarzają się toksyny ( robale umierają i wytwarzają toksyny co może być przyczyną kolki i pewnie mieć wpływ na kopyta), ale przy prawidłowej dawce nie powinno mieć to znaczenia - wówczas robale zostają wy...ane na wpół żywe i nie zdążą wydzielić toksyn.
Prazikwantel sam w sobie nie jest zalecany dla koni insulinoopornych i "problematycznych listewkowo". A to jedyny środek na tasiemca ogólnie dostępny AFAIK. Taki na przykład equimax albo equest pramox go zawiera i może spowodować reakcję, w prawidłowej dawce. Oprócz tego u konia zarobaczonego efekt może być i chyba wolałabym to, niż podać dawkę za małą i zaryzykować niedobicie robali (i kolejne problemy za miesiąc, jak odzyskają siły i będą na najlepszej drodze do uodpornienia). Ja tam nie chce, żeby mój koń wys...ywał na wpół żywe robaki. One mają być martwe...
A ja dziś doznałam oświecenia w skali "mikro" - w sensie, że wszyscy to wiedzą a do mnie dopiero dotarło.
Post będzie o żywieniu i rozwlekły więc ci co chcą oszczędzić czas niech go sobie darują.
🚫
Tak ostatnio więcej czasu leżę niż żyję i żeby nie zwariować (nienawidzę oglądać TV) no to rozważam wszystko co a temat kopyt mi w łapy wpadnie.
I takie mnie naszły przemyślenia. To, że u ludzi dieta to podstawa - nikt tego nie kwestionuje. Każdy wie, że gdyby odżywiał się zdrowo to czułby się zdrowo. Idea walczenia z kandydozą jest coraz bardziej znana. wiemy już, że przetważanie żywności polega głównie na jej degeneracji pod względem zawartości składników potrzebnych... zostaje sam cukier - węglowodany jako główny składnik substancii organicznych (chyba, że coś ma objętość zwiększyć to jest dodawany tłuszcz utwardzany😉. wiemy, że nawet jako wszystkożercy cierpimy na permanentny brak wystarczającej ilości błonnika w diecie. Wiemy, że po "imieninach u cioci" na drugi dzień boli nas głowa, jestesteśmy nieswoi - przeżarci. Za idiotki mamy "ciocie i babcie", które dzieciom mówią " nie idź na dwór i nie biegaj bo się spocisz a tu sobie pączucia zjedz"...
I wiemy, że człowiek pochodzi z planety ziemia.
To czemuż na boga wydaje nam się, że konie pochodzą z innej galaktyki?!!!
Zamiast dać im do życia to czego potrzebują wciąż chcemy zostawić je w domu i dać pączusia. Stój w boksiku a tu masz pyszniutki owies/mesz/musli. Konie! Konie to zwierzęta roślino- czyli włókno żerne - nie tak jak my! A my zamiast im dawać włókno pakujemy w nie wszystko inne.
Oczywiście jeden, dwa pączki od święta nikgo nie zabija... no właśnie ale gdybym wam powiedziała, że macie codziennie zjeść 5 pączków (czyli tak jak konie 5 marchewek). W życiu już nie dam marchewki do żłobu! jak będe chiała to co najwyżej je po padoku porozrzucam, bo człowiek jak pączka chce to chociaż do cukeirni dupe musi ruszyć... albo do lodówki.
Zaraz powie ktoś, że dieta nie aż tak ważna jak ruch.. A dla mnie są to rzeczy nierozerwalne. Bo konia, który chodzi po padoku cały dzień (nawet niech to będzie padoc paradise) vs. konia stojącego większą czesc czasu w boksie mozna porównać do "gospodyni domowej" która się krząta po domu cały dzień vs. pracownika biurowego, który siedzi 8h w pracy na tyłku i jeszcze ze 2h dojeżdża autem😉 (np. ja, hahah).
nawet ta godzina jazdy konnej po pracy jest w sumie gówno warta- służy jedynie przypomnieniu stawom do czego służą.
I jełsi "gospodyni domowa" byłaby na super dobrej i dopasowanej diecie to ma szansę być w miarę zdrowa i nie starzeć się tka okropnie szybko...pod warunkiem, zę do tego krzątania doda ze 3h intesywnego aerobiku, pływalni co tam jeszcze dziennie! ale przeciętna biurwa nie ma szansy;(. Choćby stanęła na rzęsach bo doba ma tylko 24 h i 8h siedzenia powinno być zrónoważone 8h ruch i w tym wypadku (siedzenie na zadku)- spacer to nie ruch- to przypomnienie dla stawów do czego służą.
Spacer z koniem to minimum niezbędne do życia- nie bonus!
Dlaczego ludzkie dzieci aż tak nie tyją jak np. ludzie po 25 roku życia... bynajmniej nie jest to aż tak spowodowane ich spowolnioną z wiekiem przemianą materii. Dzieci się ruszają. Chodza na podwórko a nawet jak nie chodza to w chacie po meblach skaczą - kto mi pokaże 5 latka, który po pryzjściu z przedszkola siada i do wieczora siedzi na tyłku w jednym miejscu. Do tego dzieci grymaszą przy jedzeniu - nie chcą wtrząchnąc talerza zupki i zaraz potem "kotlecika i ziemniaczków" - i dobrze robią!!! I potem rodzice z tekstem, "no jedz bo za godzine będziesz głodny" - no to daj mu jeść za godzinę!!
A my "drogich" koni nie puszczamy żeby z kolegami wariowały "na podwórku" - o nie- wypuszczamy je co najwyżej "na klatkę schodową", albo na coś co przypomina podwórko w starych kamienicach i oczywiście najlepiej same bo inaczej się z kolegami pokopią i będzie klops. I dajemy pączki na obiad. Twierdzimy, że to takie niehumanitarne np. trzymać konia samego i wydaje nam się, że oglądanie drugiego osobnika przez kraty boksu załatwia sprawę. Otóż nie załatwia. Bo w "socjalizowniu" się koni nie chodzi jedynie o wspólne wąchanie się czy dotykanie ale o wspólny ruch. Ludziom też mają potrzebę wspólnego ruchu. Inaczej nie byłoby np. piłki nożnej.
Dieta i ruch, dieta&ruch - "dietaruch". To powinno być jedno słowo.
Jest dla nas także oczywiste, że ludzie mają różne geny i spotka się osoby z tendencją do otyłości czy przesadnej szczupłości. I nikt nie zakłada, że powinny one jeść to samo i tak samo i tak samo spędzać czas. Jest oczywiste, że przy tendencji do otyłości żreć trzeba mnij a ruszać się znacznie więcej. To czemu gdy chodzi o konie "wyliczamy piękne, równe i statystyczne" dawki pokarmowe i jak koń wygląda źle - brzydka sierść, nadwaga, słabe kopyta, tendencja do smarków z nosa to po prostu wzruszamy ramionami i mówimy "no słaby, gorszy"... zamiast dopasować mu dietę i ruch?
Idea "nieuczłowieczania" koni jest dla mnie bardzo błędnie rozumiana. Wydaje mi się, że własnie powinnismy konie bardziej uczłowieczać- zrozumieć to, że tak jak my jeśli chcemy żyć w zdrowiu potrzebujemy zupełnie innych warunków bytowanie niż te, które mamy na co dzień i zupełnie innego podejścia do spędzania wolnego czasu. Innymi słowy - koń nie potrzebuje obejrzeć filmu dokumentalnego ale "potrzebuje iść z kolegami do kina".
Trochę mnie "nawiedziło" a najgorsze jest to, że nawet jakbym w totka wygrała to bardzo ciężkie jest zapewnienie koniowi zdrowego trybu życia.
...musiałabyś w tego totka wygrać dwa razy dłuższą dobę 🙄 Jak gdzieś będzie taka kumulacja, to daj mi znać, będę grać. Im więcej się dowiaduję o potrzebach konia, tym bardziej widzę, ile to czasu pochłania... Najprościej trzymać w boksie na gnojowym materacu wywalanym dwa razy do roku, sypnąć owsa do żłoba - i tyle.
EDIT: ja też doznaję obopów regularnie... patrzę sobie na stronkę Sarah i Nic na przykład i tak im zazdroszczę, ze nie strugają albo strugają rzadko a kopyta się u nich zmieniają magicznie. Ech, super by było mieć tak zorganizowane miejsce dla koni, że bierzesz półżywą sierotę, dajesz odpowiednie żarcie, wpuszczasz w "track system" i tylko robisz regularnie zdjęcia i filmiki dokumentujące poprawę. Dietaruch w czystej postaci 🙂 Popatrzcie na przykład na to - efekt widać, to że kopytka nie są "ślicznie ostrugane" tylko "radzą se same" też widać. Nieprawdaż?
http://rockleyfarm.blogspot.com/2011/09/horse-of-week-zan-flat-footed-thin.html
Jakby tak mieć kasę to można by zrobić taki ośrodek, promujący 'zdrowy tryb zycia konia' 😁 - post kotbury byłby jego reklamówką hehe - ale póki co pozostaje jedynie pomarzyć 😎
można by zrobić taki ośrodek, promujący 'zdrowy tryb zycia konia'
Jak wygram w cholernego totka.
Póki co, radzę sobie z tym, co mam...
Mam kolejne przemyślnie... na zdrowiu koni się nie zarobi pieniędzy. na chorowaniu i owszem, na zdrowiu nie.
Taki ośrodek stawiając trzeba by było mieć świadomość, że przyjmując tam konie nawet się na zero nie wyjdzie.
No bo kto nam zapłaci solidną kasę za stajnie gdzie na padokach nie ma trawy i jeszcze do tego nawet owsa nie dają😉. I co postrugaja kopyta raz na 3 tygodnie i proszę i to mają być luksusy?.. a żadna nawet podkowy przybić nie umie kaleka jedna. 😁
A tak to przekarmisz, zamkniesz na przynajmniej 16 h w boksie, wypuścisz na 4 h na soczysty trawnik i zaraz:
- kopyta sie posypią- to kowal zarobi na specjalisycznym kuciu
- skóra się posypie i ogólnie kondycja to producent melasowanego musli kasiorkę zgarnie
- koń co chwile kulawy to weterynarz zarobi
Widzicie ile ludzi ma prace dzięki "oporowi" do zrozumienia "czym jest koń i czego potrzebuje". Ile ludzi ma "poważy zawód" dzięki "nieuczłowieczaniu koni".
Czy ja wiem. W takiej stajni mógłby być wypas, tylko na odpowiednich gatunkach traw i np nocą, kiedy stężenie NSC jest mniejsze. Ja tam mimo wszystko jestem zwolenniczką wypasu, tylko racjonalnego. W dzień konie mogłyby chodzić po paddock paradise. No i reszte roku (poza sezonem wypasu) 24h na dobe po padoku paradise - porządne wiaty, paśniki zawsze napełnione dobrym, zróżnicowanym sianem, plus odławianie koni na karmienie jeśli taka potrzeba - ew zamontowanie elektronicznego systemu dokarmiania (takie jak funkcjonują np w Niemczech czy USA, że koń podchodzi do 'karmnika' i wysypuje sie dla niego tyle treściwej paszy ile mówi jego czytnik, który jest wmontowany w kantar lub obrożę).
W ogóle to jest coraz więcej ludzi świadomych potrzeb koni i chcących je choć częściowo zapewnić, więc myślę że chętni na taką stajnię przy jakimś większym mieście by jednak się znaleźli :P
Gdyby taka hipotetyczna stajnia miała istnieć nie musiałaby być też tylko 'stajnią do trzymania koni'. Mógłby być tam normalny plac do jazdy z podłożem, mógłby być np kryty lonżownik, jakiś normalny budynek do którego można by wziąć konia do czyszczenia i siodłania z padoku (albo chociaż przygotowalnie pod dachem), porządny, ogrzewany klubik, itp. Dobre warunki dla koni w połączeniu z dobrymi warunkami dla ludzi mogłyby przyciągać 😉
Tylko skąd mieć pieniądze na coś takiego 😉
Nie, no oczywiście uprościłam sprawę.
Mi sie np. marzy stajnia z halą tak skonstruowana, że dookoła miejsca do jazdy za bandami jest korytarz wysypany żwirkiem. Że przed jazdą można sobie konia rozstępować na stymulującym podłożu. Albo w ogóle jak pada czy pogoda zła to konia rehabilitować pod dachem.
A co do padokowania to ja bym jeszcze jakiś element zmuszający czasem stado do kłusa/galopu wymyśliła- sztuczne "niebezpieczeństwo".
Czyli dwóch panów z batami jak w państwowych stadninach, gdzie wymusza się ruch padokowanym koniom 😉
Z innej beczki:
przypadkowo wykopane z czeluści netu w czasie pogoni za kowalskimi detalami 😉
http://barefootisbeautiful.wordpress.com/
Z beczki kotbury ( czy kotaburego?) - rok temu rzuciliśmy z moim koniem cywilizację. Rzuciliśmy z dwóch powodów - miałam do niego daleko i dużo stał w stajni. Grubcio mieszka od roku na wsi - zero hal, myjek, padoków itp. Przez pierwsze pół roku stał w stajni angielskiej - a to z tego powodu, że uciekał z pastwiska do lasu a zimą ( pamiętacie jaka była) nie było jak płotu podwyższyć. Wychodził ze mną na spacery i na nieduży wybieg - czyli ruchu nie miał więcej - i wtedy zobaczyłam jak ważna i znacząca może się okazać nawet odrobina owsa którą dostawał w poprzednim miejscu. Dostawał ja z dobroci serca i dbałości właścicieli - kiedy przestał dostawać - nastąpiła pierwsza rewolucja kopytowa. A strugałam Go już wcześniej 3 lata i żadnych rewelacji nie było.
W czerwcu poszedł z "chłopakami na 24 godziny na pastwisko( jakieś 2 ha) - pastwisko ubożuchne - na prawdę trzeba się nachodzić żeby coś zjeść. Ale biedy nie ma bo sianko do woli. Ale też nie za darmo bo dostają siano w dużych balotach i same muszą się do nich dobrać. A i siano raczej rzadkie - z nieuprawianych łąk - jeden pokos w roku - mało cukru, sporo białka ( badałam 3% cukru, 10%białka). Woda z drugiej strony pastwiska. I mam teraz drugą rewolucję kopytową. Cudów nie ma bo w takich kopytach jak jego cudów nie będzie ale po raz pierwszy od 4 lat strzałki w przednich nogach zaczynają sięgać ziemi.
I powiem Wam szczerze - najbardziej się boję, ze mi gospodarz powie - rezygnuje z koni, niech pani szuka miejsca dla swojego. Nie mogę Go już teraz zamknąć w stajni - to by już dla Niego była krzywda. Milsza mu ta krzywa buda na pastwisku od najcudniejszych stajni.
super Ci się trafiło Błotosmętka, u nas to można tylko pomarzyć o takiej stajni więc postawiłam swoją "budę" co prawda zbyt dużego terenu nie mają do chodzenia a we 2 konie to za bardzo nie mają mobilizacji do chodzenia ale widzę same plusy stajni otwartej. Niestety u nas to jeszcze uważane jest za dziwactwo zwłaszcza w mojej okolicy dlatego trudno jest mi znaleźć 3-go konia do mini stadka, bo dwa to jednak za mało żeby coś się działo - nuuuda 😉
Jak trwoga to do Boga:
http://www.eurodressage.com/equestrian/2011/11/30/victory-salute-continues-battle-against-toxic-laminitisCzyż wiele z nas nie zaczęło interesować się naturalną pielęgnacją kopyt nie dlatego, ze nagle chciało nam się wiedzę poszerzyć tylko dlatego, że już nikt i nic nie pomagało naszemu koniowi.
Błotosmętka też bym tak chciała.. ale z halą bo mój zadek deszczu na mrozie nie wytrzyma😉
Niestety pomimo tego, że mieszkam "prawie na wsi" to jednak pracuję w mieście... muszę zmienić zawód😉
A ja Wam powiem, że piekielnie dużo zależy od genów....
Strugałąm dzisiaj araba od znajomego. Konik ma 2,5roku i tak spasionego ogierka jeszcze nie widziałam. Kopyta zapuszczone, przerośnięte, na wsi strugał czasem jakiś kowal, koń wychodził na padok z drugim (ślązakiem) dostawał wiadro owa dziennie, do tego otręby i inne wynalazki. Możecie sobie to wyobrazić??? Arab z szyją jak u ziemniaka?? Kręgosłup w rowku, zad rozłupany....
No i dostrugałam się do bielutkiej, zdrowej linii białej, wspory i kąty nie wyłożone, ściany kopyt gładziutkie, jedynie strzałka nieco podpsuta, ale ogólnie kopyta działające, koń chodzi od piętki, czysto, lekko z pięknym wykrokiem 😲
Kasik, mów to ciszej, bo ktoś usłyszy i będzie zaś dyskusja o zdrowym owsie i dobrych kopytach bez udziału naturalnego strugania 😜
kotbury, nie na temat - ale ruszyło mnie. Orientujesz się chociaż odrobinę w wydatkach energetycznych przy pracach domowych? Wiesz ile energii potrzeba do np. prasowania czy ścielenia łóżek? Chyba nie - bo gdybyś wiedziała mogłabyś się zdziwić zalecając 3 godz aerobiku, bo "nic się nie robi, tylko krząta po domu". No nic - zapewne niedługo przekonasz się osobiście 🙂
(wymienione prace można porównać do pracy hutnika przy wielkim piecu).
kotbury, nie na temat - ale ruszyło mnie. Orientujesz się chociaż odrobinę w wydatkach energetycznych przy pracach domowych? Wiesz ile energii potrzeba do np. prasowania czy ścielenia łóżek? Chyba nie - bo gdybyś wiedziała mogłabyś się zdziwić zalecając 3 godz aerobiku, bo "nic się nie robi, tylko krząta po domu". No nic - zapewne niedługo przekonasz się osobiście 🙂
(wymienione prace można porównać do pracy hutnika przy wielkim piecu).
Orientuję się w wydatkach energetycznych dość dobrze. W tabelach kalorycznych i indeksach glikemicznych też. I nie da się pościelenia 4 łóżek, zrobienia śniadania dla rodziny, odkurzenia mieszkania o metrażu około 80m2 i wyprasowania sterty prania porównać do 3 h basenu, jogingu, czy solidnych ćwiczeń aerobowych całego ciała w zakresie rozgrzewka 60% wydajności, walka z głodem tlenowym 30% wydajności i praca 80% wydajności... Z całym szacunkiem dla wszystkich ciężko w domu pracujących kobiet. To właśnie (prace domowe) to jest takie minimum dla stawów aby nie zapomniały do czego służą. Gdyby wydatki energetyczne na prac domowe były aż tak spektakularne nie mielibyśmy ani jednej matki - polki z nadwagą.
Koniec 🚫
A teraz wracając do kopyt. Naoglądałam się ostatnio Rameya przy pracy i zastanawia mnie piłowanie przez niego katów wsporowych (samych tyłów) pod kątem w tył (trochę nie po polsku ale chyba wiadomo o co mi chodzi).On je zaokrągla do tyłu tak pod skosem. Także mustang roll robi w zasadzie an całym obwodzie, do samych kątów.
kotbury, nie tylko matki mamy z nadwagą - nawet chyba więcej facetów "ciężkopracujących", a nadwaga zleży od dodatniej różnicy pomiędzy energią przyjmowaną a wydatkowaną, czyż nie? Można nie wiem ile ćwiczyć, jeżeli będzie się żarło więcej - organizm nadmiar kalorii odłoży. A dla zdrowia - najważniejszy jest umiar (o czym chyba się już przekonałaś). Umiar we wszystkim - w jedzeniu, ruchu, bezruchu, pracy i odpoczynku. Chętnie zapoznam się z twoimi poglądami za te 3-4 lata, kiedy już będziesz miała "jakiś staż" matki-polki 🙂
(A godzina ścielenia łóżek to 600-800 kcal, tylko mało kto ścieli godzinę w prywatnym domu. Niektóre dane z ergonomii mogą zaskakiwać)
Zdrowia życzę :kwiatek: i szybkiego powrotu do aktywności (chociaż myślę, że do aktywności do jakiej jesteś przyzwyczajona powrotu już nie ma).
No wiecie muszą być jakieś korzyści z faktu, że się mieszka na zachodnim zachodzie - do cywilizacji daleko. Ale najbardziej się boję, że mój gospodarz zrezygnuje z trzymania koni - trzyma trochę hucułów i koników polskich dla własnego widzimisię.
Ale kotbury weź pod uwagę co te matki polki jedzą. Zdrowa dieta kosztuje....
Jak ja widze jak moja matka tyrała całe życie przy nas(plus praca) i jakie ma zniszczone zdrowie, tak samo moja ciotka czy babcia to jednak śmiem twierdzić, ze to zajmowanie się domem to nie jest takie tylko minimum dla stawów 😉
I np ja za młodu bardzo dużo robiłam - czyściłam boksy mając 12 lat, nosiłam konikom wode na padoki, wsiadałam na 6-8 koni dziennie mając kilkanaście lat. I teraz mam tak zjechany kręgosłup jakbym miała nie wiem ile lat...
a wszyscy mówili - o jakie zdrowie dziecko, tyle sie rusza na powietrzu. No i fakt szczuplejsza byłam, miałam więcej mięśni. Tylko czy to rzeczywiscie było zdrowe? 😉
kasik - duże znaczenie ma wiek konia. Młodsze konie lepiej znoszą wysoki poziom NSC w paszy. Oczywiście kwestie indywidualne też są...
U nas w stajni np jedna z kobył, 4latka która jest we wstępnym treningu ma najlepsze kopyta, biała linia dobra - zwarta, ściany gładkie, piętki poprawnej wysokości itp (poza jednym w którym miała kiedyś złamanie kości kopytowej, ale i ono mimo wszystko jest trochę lepsze niż było ten rok temu i co najważniejsze działa, tfu tfu żadnych kulawizn), a je najwięcej owsa.
A co do padokowania to ja bym jeszcze jakiś element zmuszający czasem stado do kłusa/galopu wymyśliła- sztuczne "niebezpieczeństwo".
U nas takie jest. Nazywa się Dante. 😀
Nawiązując do sraczki, na którą skarżyła się Dea. Generalnie moje konie robiły kupy plackowate, mniej lub bardziej, ale były plackowate. W nowej stajni mają kupy zwarte, lśniące, po prostu piękne. Na pewno znaczenie ma gatunek siana, ale zastanawaim się, czy nie ma na wpływu również stały dostęp do siana nie zrobił.
Branka- rozumiem.... to młody koń, który rośnie to pewnie nie jest bez znaczenia....no i on jest tak żywiony od kiedy skończył 6mies, więc to nie była nagła zmmiana, organizm jakoś się pewnie dostosował.... nie mniej byłam mocno zdziwiona efektem końcowym. No i utwierdzam się w przekonaniu, że lepiej trafić na kopyta, których nikt nie zdążył spierniczyć, nawet, jeśli to oznacza, że będą zapuszczone. Przy dobrym ruchu koń ma szansę mieć dobre kopyta...
Z resztą sprawdzę tę teorię już w przyszłym tygodniu- jedziemy po naszego źrebaka. Skończył już 6mies, nigdy nie był werkowany a zaliczył już nieco kilometrów z matką (to konie rajdowe). Jak go widziałam we wrześniu kopyta były piękne....