naturalna pielęgnacja kopyt
epk - jeszcze jest szansa, że moje zdrowie nie wykończy mnie jednak 😉
liczę, że jednak po rehabilitacji będę mogła chociaż trochę koni robić. Nawet jak na zmiane z właścicielami - ale żebym chociaż czasem mogła coś podłubać, bo u niektórych sie inaczej nie da, musi ktoś doświadczony czasem tam podłubać. We'll see....
Sankaritarina myślałam kiedys nawet czy po studiach nie zająć się tylko struganiem, ale to nie na moje siły 😉 poza tym nie po to wydałam 30 tys na studia by strugać kopyta. Dorywczo owszem można to robić - ale jednak dla kobiety robienie tylko tego - to zabójstwo na dłuższą metę. Chyba, że ktoś jest z żelaza.
Choć nie powiem, to bardzo satysfakcjonująca praca. Jak widać efekty, to wynagradza to wszelki wysiłek 🙂
a tam co do twoich kopyt - ja miałam kiedyś taką sytuację u Branki w tyłach. Tylko zrobiły mi się jeszcze większe dziury, w ogóle gdzies może mam zdjęcie tego, wieczorem poszukam. Ja wtedy byłam za granicą w pracy i tylko ktoś mi wysłał zdjęcia tego. Jak wróciłam po chyba 3 tygodniach to samo się naprawiło 😁 tzn, obłupały sie ściany, odpadło trochę podeszwy i było znowu ładne kopytko. Ale jakbym była wtedy na miejscu, to bym sie na pewno pobawiła nożem tam.
Zresztą u Branki często jak za rzadko ją postrugam i zaburzy sie balans to robią sie takie dziury w tyłach. Stąd muszę pilnować tego, by jej nie zrobić za rzadko.
po ostatnich stresach jakie zafundował mi rudy (palcowanie, skracanie i sztywny chód) znowu miałam przyjemną jazdę na rozluźnionym koniu wyciągającym nogi oczywiście- od piętki 🏇 Tydzień masaży (gł okolica łopatki z prawej strony- czyli tej gorszej) rozciągania i rozgrzewania przyniósł efekt.... Nawet wielgachne turf kingi nie sprawiały mu problemu (normalnie chodzi w glovach ale je troszku ostatnio zdezintegrował 🙁 i muszę pocerować gaiter). Oszczędzamy więc pazur, jutro podetnę tylko ściany wsporowe (zdecydowanie widać linię brudu i proszkującą się podeszwę), bo nic innego nie śmignęło.
No i miałam po raz pierwszy okazję obserwować ruch mojej krzywej małej od tyłu. Z tego jak się porusza zauważyłam, że wymaga skrócenia pazurków w zadach i niestety o ile cieszyłam się, że prawy tył się prostuje to jestem teraz pewna, że jak tylko zacznie pracować, to kopyto się wykrzywi🙁 Problem leży w sposobie poruszania i krzywej pęcinie. Kopyto stawia prosto, od piętki a potem następuje jakby wygięcie pęciny na zewnątrz. Dziwnie to wygląda i jakoś sugeruje, że to kopyto powinno być pazurem skierowane na zewnątrz.... ale z takim eksperymentem poczekam na eksperta, bo nie chcę napaprać.... Za to bardzo podobają mi się jej przody. Moje pozostałe konie lekko bilardują a ona stawia nogi idealnie prosto....
Werkujący laicy to ja.
Czuję się wywołana do tablicy.
Czemu zaczęłam - bo mnie tknęło, że to co widzę (robota kowala) i palcujący, spięty koń to nie mogą być sprawy zupełnie oderwane.
najpierw poszła literatura może i krytykowana ale jednak taka, która tu w Europie wyważyła drzwi- czyli strasser.
Potem to forum- ale z forum nie rozumiałam nic (nic a nic, serio).
I wtedy zbieg okoliczności- ogłoszenie Branki na temat kursu w Stokrotce. Nawet nie pomyślałam tyko od razu miejsce zarezerwowałam.
Przed kursem obczytałam wszystko co po polsku było w necie dostępne.
Pojechałam na kurs i dopiero mi się "poukładała wiedza". Ale dla mnie ważne też było to, że pewne osoby poznałam osobiście. Zobaczyłam, że to normalni ludzie a nie jakaś nawiedzona sekta. I to ludzie z dużą wiedzą na temat anatomii, behawioryzmu itd. dużo większa niż przeciętny "miszcz klasyki i kucia".
Potem czytałam dalej i śledziłam to forum i sama już dłubałam. Z perspektywy czasu patrząc koniowi pomogłam- ale mogłam szybciej i bardziej- gdybym tyko podeszła do sprawy kopyt kompleksowo.
Po roku tak wyszło, że przyjechała do nas osoba doświadczona i to też czas idelany- to co sama umiałam już "prepracowałam" a teraz czas znów pszerzyć wiedzę praktyczną (i umięjetności i warsztat) pod okiem kogoś kto ma większe doświadczenie.
Nadal czytam (większość rzeczy mniej więcej pół roku po kursie przeczytałam jeszcze raz).
Nie wiem czy mam w tym kierunku smykałkę - sądzę, że raczej przeciętną ale chyba nie należę do osób, którym to totalnie nie wychodzi.
Bo machać tarnikiem trzeba się po prostu nauczyć 😉 ja widze teraz po właścicielach nawet jak inaczej im idzie pierwsze kopyto, a jak inaczej czwarte. Albo jak idzie struganie całkiem za pierwszym razem, a jak idzie za drugim-trzecim.
O tyle jest łatwiej jak jest sie na kursie albo jak kogoś ma sie nad głową, że ta osoba ci powie - no, śmiało, możesz to uciąć, albo ci powie - delikatniej. Odpowie ci na pytania, które się mnożą w głowie jak sie zaczyna...
Bo jak sie struga całkiem samemu pierwszy raz i nie ma sie feedbacku to idzie umrzeć ze stresu i niepewności. Chociaż i tak ta niepewnosć jest nawet przy feedbacku... - to jak na treningu, nawet jak prowadzi go trener i ci powie przyciśnij lekko łydkę, to musisz pobróbować zanim będziesz wiedzieć o jaką siłę chodziło. Tak samo z przyciskaniem tarnika...
A w ogóle ja tu besztam laików a sama jak zaczynałam? 😁 owszem byłam w Stokrotce, ale nie na kursie stricte kopytowym. I potem dłubałam długo sama, zanim pojechałam na kurs kopytowy 😉 chociaż ja się konsultowałam ze strugaczami, a nie z forumowiczami (tzn z forumowiczami też, ale już trochę później, jak nabrałam nieco wprawy. No i jednak mój koń miał dużo lepsze kopyta niż większosc tu wstawianych - choc oczywiście i tak niefajne).
Ja też jestem laikiem i nauczyłam się poprzez to forum i Deę, którą na szczęście mam niedaleko 💃
branka- bo na tym polega mamusiowanie- chce się ustrzec innych przed błędami 😂
No i ciekawostka- jak co rano czyściłam kopyta no i mojemu rudemu mogę kopystką zeskrobać (fakt, że mocno trzeba naciskać) podeszwę od ścian wsporowych do przedkątnych 🤔wirek: Nigdzie indziej nie daje rady.... może jednak ten głupol potrzebuje tych moich wymuszanych łuczków??? Za każdym razem gdy go mocniej na przedkątych podstrugam, to tak kopyto reaguje.....A jakbym go w teren boso wzięła, to by sobie tą podeszwę wytarł (tak zazwyczaj się działo) ale nie mogę boso 🙁 bo pazurek potrzebny
Przepraszam, szybkie pytanie:
http://ajkwiatkowscy.pl/product.php?id_product=25
To jest ten armex, który się rozcieńcza 1:50 z wodą?
Tak. ARMEX 5.
[quote author=orangebay link=topic=1384.msg1193502#msg1193502 date=1321787433]
Przepraszam, szybkie pytanie:
http://ajkwiatkowscy.pl/product.php?id_product=25
To jest ten armex, który się rozcieńcza 1:50 z wodą?
Tak. ARMEX 5.
[/quote]
Skoro już wypłynął temat Armexu...
Jaki macie patent na moczenie? Wiaderko?
I bardziej drążąc temat:
Przez lato strzały były ok, teraz trochę gniją z wierzchu. I teraz wyjdzie mój lajkonizm 🤣 taki rowek śmierdzący się pojawił w tyle strzałki. Pamiętam, że konisko miało też trochę FU te strzałki na wiosnę, jak jeszcze nie było moje, a w lato się wszystko "zreperowało". Czy jesienno/wiosenne zmiany w środowisku sprzyjają takim akcjom?
I co w wypadku "okupowanego" padoku? Szkapa sobie robi ładne kapciuszki z kupy za każdym razem, niezależnie od poziomu "okupowania" /który ostatnio wzrósł/. Czy jest możliwość doleczenia strzałek w takich warunkach?
No i jeszcze jedno, czy to działa jak u ludzi? Tzn "cukrowa" dieta sprzyja radosnemu rozwojowi grzybów i bakterii?
Tak, cukrowa dieta sprzyja gniciu strzałek i tak, wilgotna jesień/wiosna i wszechobecność kup też nie pomagają. Najlepsze i bezobsługowe strzałki są w suche lato i w mroźną zimę. W zimie nawet nadeptane w kopyto kupy jakoś nie szkodzą! Może dlatego, że kupy wymrożone/sterylne? Hmmm...
Ja mam patent na moczenie taki: kłapeć waty, lekko wilgotny od amrexu, kładę na kopyto (cąła podeszwa), upycham do rowka srodkowego strzałki i do bocznych (uważając, zeby nie wyciągnąc tego co w srodkowym). Potem na to nakładam grubą folię w 2 warstwach (worki po torfie aktualnie 😉 jak się przetrze, to biorę nowy - za dużo mi tego teraz nie schodzi). Waty jest na tyle dużo, że kopyto całe stoi na wacie - mniejsza szansa rozwalenia kapciucha niż gdyby folia była miedzy krawędzią kopyta a twardym betonem. Noga idzie na dół, obwiązuję foliowy kapeć na wysokości pęciny kawałkiem elastycznego bandaża, dolewam jeszcze trochę armexu "przez górę". Koń dostaje siano, żeby stać spokojnie. U mnie działa - chociaż fachowy but na pewno byłby wygodniejszy.
Tak, cukrowa dieta sprzyja gniciu strzałek i tak, wilgotna jesień/wiosna i wszechobecność kup też nie pomagają. Najlepsze i bezobsługowe strzałki są w suche lato i w mroźną zimę. W zimie nawet nadeptane w kopyto kupy jakoś nie szkodzą! Może dlatego, że kupy wymrożone/sterylne? Hmmm...
Ja mam patent na moczenie taki: kłapeć waty, lekko wilgotny od amrexu, kładę na kopyto (cąła podeszwa), upycham do rowka srodkowego strzałki i do bocznych (uważając, zeby nie wyciągnąc tego co w srodkowym). Potem na to nakładam grubą folię w 2 warstwach (worki po torfie aktualnie 😉 jak się przetrze, to biorę nowy - za dużo mi tego teraz nie schodzi). Waty jest na tyle dużo, że kopyto całe stoi na wacie - mniejsza szansa rozwalenia kapciucha niż gdyby folia była miedzy krawędzią kopyta a twardym betonem. Noga idzie na dół, obwiązuję foliowy kapeć na wysokości pęciny kawałkiem elastycznego bandaża, dolewam jeszcze trochę armexu "przez górę". Koń dostaje siano, żeby stać spokojnie. U mnie działa - chociaż fachowy but na pewno byłby wygodniejszy.
no to bye bye jabłuszka... : (
dzięki za know how moczenia : ) już z tydzień kręcę się wokół tego Armexu i zastanawiam jak się do tego zabrać [pomijając, że opisy w instrukcji obsługi przyprawiły mnie prawie o zawał serca].
No i wkurza mnie to, że nie mogę dojść, czy konisku niewygodę sprawiają twarde powierzchnie, czy wręcz naprzeciw, bo na żwirówce szuka miękkich momentów, a przy czyszczeniu włazi na beton. I bądź tu mądrym człowieku...
Pewnie niedługo wkleje kopyciory do oceny ...
olaela- co do armexu znam tylko teorię, bo nigdy nie stosowałam (nie było potrzeby)- wiaderko będzie dobre jeśli koń będzie w nim stał 😉 Wiem, że są buty do kąpieli kopyt, można też użyć piłki gumowej, wycinasz dziurę, wstawiasz konia, zawiązujesz od góry.....sądzę że nada się wszystko z czego nie wypłynie ciecz i w czym można bezpiecznie postawić konia....
Co do strzałek.... niestety wilgoć (czyli wiosna/jesień) nie wpływają pozytywnie na ich zdrowotność... dodatkowo to okres zmiany sierści, czasem osłabienia konia więc o infekcje strzałek łatwiej. No i niestety trudno Ci będzie leczyć w niesprzyjających warunkach typu "okupowany" padok czy mokry i brudny boks w nocy....im więcej czasu koń spędza na takim podłożu tym gorzej...
możesz sprzątać padok na bieżąco, czyścić kopyta co najmniej 2razy dziennie (ja tak robię i leczyć nie muszę 😉 ) no i należy usuwać chorą część strzałki na bieżąco plus pozbywać się zadziorów, w których może się zakamuflować gówniarz 😂 , zabieraj konia z spacery po suchym, twardym ale elastycznym podłożu, jeśli nie przeszkadzają mu kamyki, to też polecam (ja tak pozbywam się niepotrzebnych elementów w strzałkach). No i czystość w boksie będzie waszym sprzymierzeńcem 😉kopyta masz ogólnie "zdrowe" tzn działające czy raczej zawężone z wysokimi piętkami?? Bo to także ma ogromny wpływ.... no i czy strzałki mają w tylnej części kontakt z podłożem???
ooo widzę, że Dea mnie ubiegła 😀 ale wyślę skoro naprodukowałam 😂
powodzenia....
edit; doczytałam....twarde ale gładkie podłoże typu asfalt konie znoszą całkiem dobrze, gorzej sprawa się ma z kamieniami.... a mniemam, że żwir wystaje i jest ostry....
Ja moją czasami męczę i jeżdżę na plaży po kamieniach różnej wielkości od żwiru po większe otoczaki. Absolutnie nie reaguje, nie ucieka. Wcześniej moczone kopyta w morzu, później kamyczki to fajna sprawa na pozbycie się martwej podeszwy 🙂
olaela, ktos kiedys chyba podawał pomysł na pieluszki jednorazowe 😉
Edit: Skupiając się na przednich, problematycznych kopytach, nieładnie zaniedbałam tyły i pozwoliłam scianom przerosnąć. Pilnikiem cięzko było by mi je ogarnąć. Miałam plan zawołać kowala, żeby obciął nadmiar (oczywiscie chciałam zapłacić jak za pełne werkowanie), ale chyba stwierdził, że nie opłaca mu sie przyjechać do jednego stwora wiec wygląda na to, ze muszę sama sobie jakos poradzic. Muszę kupic obcęgi, zastanawiam się czy warto kupić takie
http://www.horsehouse.pl/pl/Katalog/Podkuwnictwo/Narzedzia/Obcegi-kowalskie-14-Hansbo.html Czy moze lepiej zainwestowac w lepsze, z kolei to wydatek z rzędu ponad 200 zł ? Postanowiłam sobie równo dbać o wszystkie kopyta więc w zasadzie obcęgi, jeśli moje postanowienie bedzie mocne potrzebowałabym na ten jeden raz 😉.
olaela- co do armexu znam tylko teorię, bo nigdy nie stosowałam (nie było potrzeby)- wiaderko będzie dobre jeśli koń będzie w nim stał 😉 Wiem, że są buty do kąpieli kopyt, można też użyć piłki gumowej, wycinasz dziurę, wstawiasz konia, zawiązujesz od góry.....sądzę że nada się wszystko z czego nie wypłynie ciecz i w czym można bezpiecznie postawić konia....
Co do strzałek.... niestety wilgoć (czyli wiosna/jesień) nie wpływają pozytywnie na ich zdrowotność... dodatkowo to okres zmiany sierści, czasem osłabienia konia więc o infekcje strzałek łatwiej. No i niestety trudno Ci będzie leczyć w niesprzyjających warunkach typu "okupowany" padok czy mokry i brudny boks w nocy....im więcej czasu koń spędza na takim podłożu tym gorzej...
możesz sprzątać padok na bieżąco, czyścić kopyta co najmniej 2razy dziennie (ja tak robię i leczyć nie muszę 😉 ) no i należy usuwać chorą część strzałki na bieżąco plus pozbywać się zadziorów, w których może się zakamuflować gówniarz 😂 , zabieraj konia z spacery po suchym, twardym ale elastycznym podłożu, jeśli nie przeszkadzają mu kamyki, to też polecam (ja tak pozbywam się niepotrzebnych elementów w strzałkach). No i czystość w boksie będzie waszym sprzymierzeńcem 😉kopyta masz ogólnie "zdrowe" tzn działające czy raczej zawężone z wysokimi piętkami?? Bo to także ma ogromny wpływ.... no i czy strzałki mają w tylnej części kontakt z podłożem???
ooo widzę, że Dea mnie ubiegła 😀 ale wyślę skoro naprodukowałam 😂
powodzenia....
edit; doczytałam....twarde ale gładkie podłoże typu asfalt konie znoszą całkiem dobrze, gorzej sprawa się ma z kamieniami.... a mniemam, że żwir wystaje i jest ostry....
Ja sama nie dłubię w kopytach, nie mam o tym pojęcia, więc strzałki nie ruszam. Konisko stajni nie ogląda, więc kontakt z kupskiem ma tylko jak sobie w kopyta napcha. Co robi dość skutecznie.
Z tego co mi się wydaje, to kopyta są w miarę ok. Kowal podeszwy nie kroi, ale mamy miseczki. Strzały są też w miarę ok. Zanim przejęłam kontrolę nad koniskiem troszkę pękały ściany w tej wierzchniej warstwie, ale to raczej od poprzerastania, bo teraz problem znika.
Nie potrafię ocenić wysokości piętek [nie wiem czy nie są podwinięte, mam trochę podejrzeń, ale wiem za mało, żeby móc się wypowiedzieć...], kopyto narasta równo. Za to tyły są na sto proc. lekko asymetryczne [ale też obie nózki idą na zewnątrz].
FortunaA - na jeden raz nie kupuj cęgów. Wszystko idzie zjechać tarnikiem. Po trochu spiłujesz sobie na kilka razy, tylko się staraj równo z obu odnóży, żeby koń nie miał jednej nóżki bardziej.
A macie pomysł co z końmi u których nie działa nic, nawet Armex? Mam takich delikwentów, z agonalnym stanem strzałek u których próbowaliśmy wszystkiego przez ostatnie miesiące i nic nie działa - tzn ok, działa o tyle że nie jest gorzej. Bo jak sie przestaje robić, to już w ogóle jest masakra. Ale nie ma poprawy też.
Czytałam o tym Clean Traxie, ale tego chyba sie nie da do Polski ściągnąć...
branka - a pozachemicznie jest zrobione wszystko co się da? Sucho, czysto, ruch w miarę możliwości, częste struganie, suplementy, prawidłowa dieta uboga w cukry niestrukturalne? Może w innym elemencie da się coś jeszcze poprawić?
przyłączam się do pytania Branki 🤔 nic nie pomaga-po prostu nic!
dea, wiem , ze za bardzo się nie opłaca, ale pomyślałam, że to dobry pomysł na w miarę łatwe pozbycie się przerostów tym bardziej, że ostatnio mam problemy z kręgosłupem w odcinku szyjnym (nomen omen po ubiegłorocznym wyrzucie z siodła i wbiciu głowy w piasek niczym struś). Jakiś czas temu przy porannym przeciąganiu coś mi strzyknęło, chodziłam tydzień wykręcona i do dziś czuję, że nie do końca jest ok więc muszę się trochę oszczędzać. Dlatego chciałam, żeby zajechał kowal i obciął co trzeba. W sumie to nigdy nie robiłam obcęgami więc nie wiem, czy faktycznie jest lżej i potrzeba mniej wysiłku, ale chyba tak, co? tylko pewnie obcęgi musiałyby być dobrej jakości i ostre. Kurcze a moze faktycznie spróbuje obrobić to pilnikiem 🤔.
branka link do angielskich sklepów:
http://www.aepsupplies.co.uk/index.cfm?sid=21583&pid=330565&item=26495http://www.equinepodiatrysupplies.co.uk/Hoof-Treatments/CleanTrax/edit: ten drugi sklep ma wysyłke do krajów Europy
edit2: ciekawostka
http://www.equinepodiatrysupplies.co.uk/Trimming-Tools/Back-Jack
Jak nie umiesz cęgować, to się namęczysz, utniesz krzywo albo nie daj Bóg za dużo, poza tym potrzebujesz do tego drugiej osoby do pomocy na początek pewnie (cęgi trzeba trzymać oburącz). Ja już coraz częściej nie proszę nikogo o trzymanie nogi do cięcia, ale na początku opanować ogromne jak dla kobiety cęgi i utrzymanie stabilne końskiej kończyny naraz, to było nie do pomyślenia... Jak tak Cię połamało, to może poproś kogoś o pomoc przy pierwszych z grubsza piłowajkach, może nawet nie do końca wiedzieć jak, skoro jest dużo do urzępolenia. Będziesz stać nad nim "na brankę" 😁 i mówić STOP, jak dojdzie do takiego przyrostu, który dasz radę sama zwalczyć.
Mam nadzieję, że się branka nie obrazi za takie określenie :kwiatek: ale jakoś od razu mi się skojarzyło, w związku z ostatnimi wpisami o staniu nad ludźmi i dyktowaniu 🙂
na początku opanować ogromne jak dla kobiety cęgi
Po prostu nie mamy łap jak łopata do chleba 😉
Zara, zara.. ja myślę, że on i tak ma większe łapska niż my obie razem wzięte 😉
Powinny zostać obmyślone specjalne damskie cęgi 🏇
Jak Pete Ramey 😉
albo Papay 😁
Ostatnio wystarczyło, ze troszkę nożem pomachałam a na następny dzień zakwasiki. Moja druga połówka miała ubaw , ze pakuje tricepsa 😉.
Czy w najbliższym czasie będzie organizowany kurs werkowania naturalnego?
No po prostu ja wymiękam jak patrzę na kowala, co te cęgi jedną subtelną rączką zamyka na ścianie grubości centymetra 😂
Wiwiana, właśnie, idzie im jak nożem po maśle. A ja głupia pomyślałam, że tez tak mogę hahah
Donia, wejdz na stronę rancho stokrotka
http://konie.rancho-stokrotka.com/index.php/2010/10/24/warsztaty-naturalnej-pielegnacji-kopyt/. Sama planuje tam jechać, ale to dopiero w przyszłym roku.
Mam tez nadzieję, ze uda się zorganizować jakieś konsultacje bardziej w moich stronach.
Ja se kolanami pomagam w domknięciu 😉
no to ja chyba do nielicznych należę co z cęgami problemów nie ma, grunt to dobrze naostrzenie, moje "włos tną na dwoje"...
prawda jest to że na cięcie trzeba mieć sposób, brać mniej, częściej i nie ściskać na końcu a jedną ręką w 3/4 a druga domykać na końcu, ważna jest też waga cęg..
co do strzałek, kiedyś miałam taki przypadek że wiedziałam że nic nikt z tym nie zrobi, prócz mnie, wyciełam ile dałam rady, zapryskałam antybiotykiem i zostawiłam zdając sobie sprawe że i tak to tylko chwilowe... trafiłam do szpitala i nie robiłam pół roku i heh okazało sie że po moim powrocie strzałki były ok, cudowne ozdrowienie?
Rozumiem, że wszyscy mają dość patrzenia na "nasze" kopyta i edukacji laików. Ani za, ani przeciw. 👀 Chętnie bym kogoś ściągnęła na żywo bo najwyższa pora na jakieś konsultacje ale odległość. A mazury o tej porze roku chyba nie są nikogo celem podróży.
Oł łel. 🙁
A skoro o bicepsach i tricepsach mowa, to oto taki zabawny dowód dlaczego mąż nie chce bym strugała 😉