naturalna pielęgnacja kopyt
Przecież weci mają anatomię na zajęciach....... a na anatomię składa się również poprawna postawa nóg i kopyt. Pewnie nie mają szczegołówych instrukcji np. pod jakim kątem trzymać nóż do kopyt albo, nie wiem, jak długi powinien być podkowiak, ale przecież to nie jest tak, że wet od koni nie wie jak wygląda końskie kopyto.
Trochę się nie dziwię weterynarzom, że nie zauważą czegoś przy kopytach i bardziej starają się leczyć to, na czym się znają. Nikt ich strugać nie uczy przecież. Grunt w tym wszystkim, żeby, będąc wetem, po prostu tej sprawy kopyta nie olewać i w razie potrzeby powiedzieć "nie wiem".
Ale też są przypadki, w którym wet zasugeruje problem z kopytem i np. zmianę kowala, a właściciel konia "Nie! To najlepszy kowal w okolicy! Nie będę nic zmieniać, co pan, przecież ten koń dobrze chodzi!" 😎 I co w takiej sprawie wet ma robić? No chyba tylko leczyć "okrężną drogą". :/
Albo sprawa typu: wet sugeruje, że może by rozkuć, a właściciel "Nie! Bo wtedy ten koń zakuleje na wszystkie 4 nogi i na czym ja będę jeździł?! Pan ma leczyć, a nie się kopytami zajmować, od tego jest kowal". 😎
W temacie kopyt weterynarz i kowal to układ satelitarny wzajemnie odpychający się. Rzadko kiedy mówią "jednym głosem", bo weterynarz=teoretyk, a kowal=praktyk i trudno jest uzyskać wspólne zdanie 😀
Zdarza się tez weterynarz - kowal (2 w jednym) i to jest najtrudniejszy model do dyskusji -bo to, co ON robi jest oczywiście jedynie prawidłowe i właściwe 😉
Znam tylko 1 weterynarzo-kowala, ktory jest w kopytach w miarę dobry, chociaż podeszwę tnie 😁 Nadzieja w tym, że robi się coraz większe zainteresowanie naturalnym struganiem -na uczelniach też.
A teraz -wiadomości z linii frontu: mojej Dziuni znów zanika strzałka w jednym kopycie, mimo butów z wkładkami. Za to nic nie gnije (sucho jest teraz okrutnie) i jest szansa na poprawę. Zaczyna w buciorach chodzić od piętki i na asfalcie słychać takie człapanie: najpierw stuka tył, potem klapie przód 😁
Jestem zatem prze-szczęśliwcem. Nie dość, że mamy kowala, który szanuje kopyta i nigdy nie struga wbrew nim, to jeszcze konsultował się przy jednym z naszą wet i wspólnymi siłami udało się wyprowadzić je na prostą 😀
Jestem zatem prze-szczęśliwcem. Nie dość, że mamy kowala, który szanuje kopyta i nigdy nie struga wbrew nim, to jeszcze konsultował się przy jednym z naszą wet i wspólnymi siłami udało się wyprowadzić je na prostą 😀
Kobieto to pisz normalnie na forum kto to niech inni też skorzystają. To jest sytuacja rzadka, b. rzadka.
A proszę bardzo: kowal Grzegorz Ciemierz, a wet Agnieszka Jakubowska.
Czy ja wiem czy kowal z weterynarzem się NIGDY nie zgadzają........ Częściej bywają raczej sytuacje niewchodzenia sobie w kompetencje. Jedna strona może coś zasugerować, druga też coś zasugeruje, ale żadna się ze sobą nie kłóci. No i sytuacje, w których obaj specjaliści raczej współpracują....
Z resztą, tak naprawdę trzeba byłoby przestudiować na serio poważne przypadki. Wiadomo, że dla właściciela konia poważne jest wszystko, ale jest przecież różnica przy jakimś drobnym naciągnięciu przez które koń kuleje 2 dni, a poważnej i ciężkiej kulawiźnie która ciągnie się miesiącami.... W sprawie nr 1 przecież kowal z weterynarzem nie będą współpracować, bo po co?
Swoją drogą, przeraża mnie wywiązująca się powoli dyskusja o weterynarzach. Na serio.
Co prawda kwestia naturalnego strugania jest dla mnie całkowicie obojetna, ale w tym momencie chciałam zabrać głos. Najpierw chciałam sie jednak upewnic czy mówimy o tym samym koniu, okutym byłym podopiecznym dei. Siwym niedużym wałaszku, który przeszedł w rece kowala W. H. ?? Jesli tak, to mam tu conieco do powiedzenia. A jesli chodzi o innego konia to hmm.. ciekawy zbieg identycznych sytuacji. Kiedy to koń wraca w rece kowala, bo dla weta jest niediagnozowalny, bo najpierw musiałby chyba znieczulic wszystkie cztery nogi, a miast kopyt ma ogryzki.
. Częściej bywają raczej sytuacje niewchodzenia sobie w kompetencje.
To chyba mieszkamy w innej Polsce. Przykład- vet każe nie wycinając podeszwy trzeszczkowej kobyle. Kowal przez niego poinstruowany osobiście... po dłuuższym okresie czasu właścicielka zdobywa wiedzę i sama podejmuje się naturalnego werkowania, woła też osobę w temacie doświadczoną- ich oczom ukazuje się regularnie wyżynana podeszwa.
Wet może tłumaczyć kowalowi czego nie wolno, ale jak kowal nienauczony i ma tylko jedną metodę skracania pazura do głowy wbitą (skracanie przez wyrzynanie przodu od dołu) to obydwaj są przekonani, ze słuchają siebie nawzajem.
No ok, to jeden przykład. Mnie się właśnie wydaje, że wet swoje, kowal swoje, ale w takim swoim "nurcie"... że jeden z drugim się nie kłóci głośno i wyraźnie, ale i nie zgadza. Tu przecież nie ma wchodzenia sobie w kompetencje, bo żaden żadnego nie podważa i nie twierdzi, że ów się nie zna, choć czy posłucha.... No, nie wiem. Ale.... tu w tym temacie jest ktoś taki jak Właściciel konia, który powinien mieć ostatnie zdanie i np. być przy kowalu, którego można np... zmienić? Decyduje przecież właściciel konia, który może zasugerować kowalowi, że "a przepraszam, czy pan właśnie nie wycina podeszwy?". Wydaje mi się, że wspólny mianownik z wizyty weterynarza i kowala wyciąga właśnie właściciel...
I w tym przypadku przecież było chyba podobnie -> właścicielka zdobywa wiedzę i sama podejmuje się naturalnego werkowania eliminując z układu "niezdrowego" kowala. Czyli wet wcale nie był taki dyletancki i nieobeznany z kopytami jak wydaje się czytając kilka ostatnich postów w tym wątku. 😉
Tylko kowal trochę wyżej tyłek zawiesił.
Piszecie tak, jakby wet z kowalem toczyli krwawe boje o klienta i jeden drugiemu wchodził w paradę w taki sposób, że naprawdę podważałby kompetencje głośno i wyraźnie, roztaczałby plotki, aurę niewiedzy i tak dalej. Chyba aż tak źle nie jest. Przynajmniej ja to tak rozumiem.
Ja znam weterynarzy, którzy np uważają, że kowale robią kopyta źle, ale mówią, że nie są w stanei znaleźć dobrego kowala. Znam też weta, który uznaje jednego kowala, a oprócz tego struganie naturalne i o reszcie ma złe zdanie. znam też weta, który otwarcie mówi, że na studiach o kopytach mieli jedne zajęcia i nic z nich nie wyniósł i na kopytach sie nie zna(ale zaleca kucie bardzo często).
Znam też weta, który na zajęciach z kopyt które prowadzi mówi studentom, że to nic jak troche krwi się poleje przy struganiu.
Rózni są weci. Różni są kowale. Nie generalizujmy, jakkolwiek spaczona nie byłaby dana grupa.
no to ja mam pytanie o zupełnie kopytnym podłożu
trafiło mi się wczoraj(tzn dokładnie od kilku miesięcy) strugać konia znajomej, konik z bardzo delikatnie ujmując, spierdolonym przodem i tyłem na maxa, gdy przyszedł do stajni był okuty na 3 jednakowe podkowy i jedną, przednią, aluminiową, bo akurat taka była, w dodatku kopyto to kowal obrobił więc róznica między tym a drugim była ok centymetra, w takich podkowach miał koń jechać zawody w skokach, co pozostawię bez komentarza
a więc robię tego konia, konsultując z kowalem ortopedą, równoważę, roluję, poprawiam ruch(koń ma koguci chód w lewym tyle i jak przyszedł ciął się kopytem po stawie skokowym, obecnie nie ma różnicy w chodzie), postawę-podsiebną, i wczoraj skrobiąc sobie tyły-skracając jak zwykle pazur zaniepokoił mnie brak jakichkolwiek przebarwień na podeszwie, koń z tendencjami do podbić, bardzo macający itp a tył jakby z plastiku, czysty(kopyta "białe"😉, bez oznak "życia", biała linia hmm białą jest z nazwy zrobiła się bowiem przeźroczysto żółtawa, strzałka jak z najlepszego kopyta, podeszwa prawie płaska bez miseczki która ostatnio była i najważniejsze, brak zaznaczonego pierscienia koronki, kopyto wygląda jakby koronka zapadła się w dół ciągnięta za opadającą na podeszwę kością kopytową...
telefon do kowala ortopedy potwierdził moje przypuszczenia, podeszwy się nawarstwiły, zbiły i stąd wrażenie martwoty kopyta, musze się postarać i wybierać, wybierać...
czy mieliscie kiedykolwiek drodzy re-voltowicze taki przypadek i ile czasu wam zajęło doprowadzenie kopyta do "życia"?
powiem wam że po raz pierwszy się zdrowo przestraszyłam gdy mogłam palcami złapać puszkę kopytową od koronki przez skórę, ja to mam szczęście do "ciekawych" przypadków
co do wetów, znam ich wielu, opinię o kowalach hmm rózne, ale jesli chodzi o nasza stajnię zastrzeżeń do roboty żadnych, w stajniach których robię, jeszcze się nie zdarzyło by któryś miał ale...
Jeśli faktycznie doszło tam do jakiegoś opuszczenia kości to ten beton podeszwowy jest reakcją obronną.
Wrzuć jakieś zdjęcie tego.
Miałam przypadek konia z opuszczeniem kości kopytowej. Podobny z opisu do tego co opisujesz. Potem ci wynajde zdjęcia tego i opisze jak strugałam, ale musze robić prezentację na zajęcia na uczelnie i w tej chwili nie mam czasu..
Ale - jeśli to martwe od spodu jest bardzo zbite to nie nalezy go wycinać. Trzeba natomiast przycinac ściany. jeśli koń maca to tymczasowo dobrze byłoby go wsadzić w jakies buty. Bo opuszczenie kości boli...
Zgadzam się z Wiwianą generalnie, że to reakcja obronna kopyta.
Potem jak zaczyna się poprawiac sytuacja, to to nagle zaczyna 'złazić' z kopyta - i cała ta martwa skorupa zaczyna odpadać. Ja jestem zwolenniczką tego by ją wtedy wybrać do końca - a niektórzy czekają aż sama całkiem wypadnie. Ale to już tez w dużej mierze zależy od tego jak koń chodzi...
Ale ogólnie opuszczenie kości to mozolna rehabilitacja... wymagająca dużej wiedzy moim zdaniem. Ale trzeba by najpierw się upewnić, że to to...
bo np biała linia robi się przeźroczysto-żółtawa gdy zwiększa się wilgotność powietrza. A teraz wilgotność jest bardzo duża. Spłycenie misek można wiązać np z tym, że zaczęły sie przymrozki i twarde podłoże jest. Mój koń też ma teraz płytsze miski, niż jak było miękko.
Dlatego dobrze byłoby zrobić zdjęcie rtg jeśli podejrzewacie opuszczenie kości. I zrób zwykłe zdjęcia i nam je tu wrzuć jak mozesz 🙂
Swoją drogą jest coś co mogło do tego doprowadzić, jeśli to opuszczenie? u tamtego konia, co opisywałam to się 'zrobiło' po skokach. Kobyła miała duże flary(oderwania ścian kopyta) i niestety kopyto nie wytrzymało obciążenia... i potem to naprawdę długo trwało zanim te kopyta do siebie doszły po tym opuszczeniu. wymagały częstego strugania w określony sposób, odstawienia konia od pracy pod siodłem... ale na pocieszenie powiem, że historia zakończyła się dobrze.
PS Przekłusuj tego konia po betonie i po piachu. Powiedz czy jest różnica w ruchu. I czy po betonie jest gorzej niż zwykle. Przy opuszczeniu kości ruch po twardym, płaskim podłożu boli. mocniejsze niż zwykle macanie po twardym, ale bez odstawiania kopyt jak przy ochwacie jest dość charakterystycznym objawem.
koń tyłem w ogóle nie maca, maca przodem, tył po kamykach (specjalnie mu pod tył podrzuciłam) zerowa reakcja, nawet nogi nie podniósł jak deptał-poszedł sobie dalej, może być tak że faktycznie nawarstwiły się warstwy i zbiły, czekać aż odpadnie, też myślałam...
będę w stajni dopiero w sobotę, zrobię fotki, myślałam o rtg ale jak znam "naszego " fachowca to przyjedzie pewnie w lipcu na zawody, więc sensu dzwonienia nawet nie ma...
no cóż poczekamy zobaczymy...
branka będę wdzięczna, flara była tylko końcem boku, za mała by dać taki efekt opuszczenia koronki i kości kopytowej, w dodatku sa bardzo płytkie rowki, prócz grotu strzałki, gdzie się doskrobałam w głąb 2x głębiej a może i więcej niż w tyle
No ok, to jeden przykład. .... Decyduje przecież właściciel konia, który może zasugerować kowalowi, że "a przepraszam, czy pan właśnie nie wycina podeszwy?".
Więcej przykładów nie mogę bo jestem na tym forum "obserwowana"😉.
Podejrzewam, że sporo właścicieli bardzo by chciało być obecnych przy kuciu-werkowaniu, ale musieli by mieć słownych kowali, którzy jak mówią, że będą w czwartek o godzinie x to będą... a nie w czwartek kiedy indziej albo w piątek rano (piątek to prawie tak jak czwartek, czyż nie?😉 itd.
U nas na asystę kowalowi mogą sobie pozwolić małolatki lub mało pilne studentki, które całe dnie w stajni spędzają, jak człowiek pracuje to ciężko jest. W końcu kowal też człowiek i jak pracuje cały dzień to wieczorem chce odpocząć i wcale się nie dziwię.
kotbury, niektórzy kowale uczą się na własnych błędach, jeżeli chodzi o punktualność. Dzwoniłam do jednego i prosiłam o telefon, jeżeli będzie jechać do mnie, bo ja pracuje, a koń po przejściach i nie dam nikomu innemu ją potrzymać, skoro jest niepewna. Za pierwszym razem "olał" sprawę i nie zastał nikogo w domu. Koszty paliwa mu się nie zwróciły. Za II razem był mądrzejszy i dzwonił, póki się nie upewnił, że na 100% jestem w domu.
Mam pytanie z innej beczki: ile może trwać hodowanie sztorca?
I nie, nie zamierzam robić czegoś takiego. Młoda przyszła do mnie z wyhodowanym sztorcem i zastanawiam się, ile taki proces mógł trwać...? Sztorc nie był nazbyt widoczny, ale kopyto było robione inaczej niż te prawidłowe. Kowal mi kiedyś tłumaczył, że jedne robi się w prostokąt, inne w kwadrat... Nie pamiętam. Podziękowałam temu panu i przerzuciłam się na naturalną pielęgnacje kopyt.
Aktualnie kopyto zeszło mi z wysokich piętek, ale do ideału nam wiele brakuje. Mimo wszystko widzę pozytywne zmiany.
To ja chyba jednak żyję w jakiejś innej rzeczywistości. Nie zdarzyło się, żeby nie było mnie przy struganiu mojego konia (w końcu po to przeglądam ten wątek, by móc pytać "A czy nie uważasz, że..."😉. Na słowność kowali też nie mogę narzekać 😲
prócz jednej stajni, gdzie własciciel ufa mi 100% w każdej własciciele są, staram się zawsze dopasować do nich, nawet gdy mam siedzieć do późna wieczorem, wolę by wiedzieli co robię , jak i dlaczego, i słuchali, jak i gdzie jeździć by koń sie lepiej ruszał, by lepiej pracował
ogólnie lubię się dzielić swoim doświadczeniem pracy z końmi, bowiem to jest mój głowny zawód, kopyta wyszły tak przy okazji, gdy zostałam zmuszona przez jednego kowala-bierz i rób, bo jak mnie nie będzie, będziesz musiała i tak sama robić... dziś jestem mu za to wdzięczna, że kiedyś wrzucił mnie na głęboka wodę ...
kotbury no chyba mi nie powiesz, że zawsze siedziałaś jak trusia i nigdy w życiu nie zapytałaś kowala dlaczego robi tak i tak? 🤔
Zawsze są wtedy dwie opcje - albo się usłyszy jakieś odburknięcie i sugestię "wtrąca się, a nie zna się" albo.... dostanie się szczegółową informację dlaczego tak, a nie inaczej. Nawet się potem zobaczy konia w ruchu, o który to ruch poprosił kowal...
Nigdy nie pisałam się na oddawanie konia do strugania "masowego" tak, żeby nie widzieć jak kowal konia struga.... Zawsze miałam dogadane na godzinę. Atrakcje z niesłownością były, a jakże... wtedy chwytałam za telefon do innego kowala.
hej, poczułam, że ktoś mnie wzywa! 🤣
trusia, Siedzisz cicho i nigdy o nic nie pytasz kowali? Kurczę, szkoda, niektórzy to przystojni są. 😉 😁
sankaritarina poszedł priv bo nie chce tu offtopować
Jak miałam do czynienia z kowalami, o nic nie pytałam, bo żeby zadać pytanie, trzeba coś wiedzieć, a ja byłam za zielona. O kopycie wiedzialm tyle, że to twarde zakończenie nogi i że lepiej nim nie oberwać. Potem sama zajęłam się swoją ósemką i przestałam mieć kogo pytać, bo przystojni zniknęli z mego życia (nie przystojni zresztą też). 🤣
Dawno nie było moich podopiecznych. Hucułek-Wiedźmin, lewy przód, od lipca bez trawy - jakby ktoś wątpił we wpływ trawy na jakość połączenia listewkowego:

Teraz robimy nieplanowane doświadczenie z wpływu sterydu podanego domięsniowo na jakość połączenia listewkowego. To jest fotka czas-start, drugi dzień. Pazur przypiłowany bardzo krótko, bo on to świetnie znosi, nawet nie myśli, żeby macać. Tyle dobrze. Nieznanemu koniowi bym tak nie opitoliła. Może go utrzymamy.
EDIT: i sprzed ponad 2 lat, po poprzednim sterydzie (podany w drugie kopyto, miejscowo, mniejsza ilość). Wtedy z duszą na ramieniu pierwszy raz tak mu skracałam pazur.
Too little, too late... wtedy nie udało się uniknąć klocokopytek. Dopiero rok później zrzucił zwały podeszwy 😵 Tyle dobrze, że cały ten czas chodził bez problemu - o ile pazur miał skrócony do linii białej.
ja właśnie swojemu tak pitole pazur od niedawna i dopiero zaczęło kopyto dobrze zrastać.
Co koń to inna metoda😉
kotbury - nie wiem jak u Ciebie to wygląda od spodu, u W jest do granicy podeszwy. On ma bardzo cienką ścianę. Żółte kropki to granica podeszwy. Widać na jak dużym odcinku łazi na klinie rogowym. Na twardym mu też nie przeszkadza. Długi pazur przeszkadza mu za to bardzo.

Jeszcze jedno porównanie, lewy zad - patrzcie jak się fajnie piętki podniosły 🙂 na tym pierwszym podwinięte kąty aż bolą...
2009-03-11

2011-11-12

Inna sprawa, że muszę przypomnieć siostrze, że do zdjęć się kopyta czyści drucianą szczotą :P
ciekawe informacje na temat skutecznosci moczenia kopyt w "oparach " z armexu itp. Juz gdzies byla o tym mowa, ale chyba nie tak jasno przedstawiona 😎
http://www.healthyhoof.com/articles/Thrush/ThrushWhiteLightning.html
a ja mam problem natury technicznej 😡 mam świeżutkie rtg Smyka tylko nie umiem ich do galerii wkleić bo są w tiffie.... macie pomysł co zrobić??
No i niestety wciąż prawy przód ma za wysokie piętki.... kość kopytowa nie jest równoległa do podłoża. L.p lepszy .
Kopyta z wczoraj ( dwa pierwsze to p.p, potem l.p)


Kasik, print screen, wklej do painta i zapisz jako jpg 😉
orangebay dziękuję :kwiatek:
oto foto, niestety zapomniałam o oznaczeniu koronki 😡 końcówka drucika nie oznacza granicy puszka kopytowa-koronka, za to na foto p.p końcówka podkładki jest równo z grotem, na lewym niedokładnie, 😡ale grot akurat wypada w tym zagłębieniu, zagięcie drucika mniej więcej zgodne z końcem pazurka
