abre doświetlanie lampami chyba jednak trzeba sobie odpuścić... pierwszy problem to czasy synchro z aparatami - z np d300 to 1/250, z d5000 już tylko 1/125... to wymusza albo przymykanie obiektywów, albo filtry szare. Drugi problem to słaba moc przenośnych lamp - nawet jeśli chodzi jedynie o doświetlanie. Bez sensu świecić bez jakiegoś modyfikatora, a te znowu zabierają cenne światło. Poza tym jedna lampka da efekt spłaszczenia oświetlanego efektu - potrzebne minimum dwie.
Co do blend często ich używam i nigdy mi się jeszcze koń na sesji nie przestraszył (co innego jakbym wyskoczył z takim strasznym ekranem na zawodach). Jeśli nie znam konia (albo nie jestem pewien jak zareaguje), idę do niego dzień wcześniej żeby sobie taką blendę obwąchał - na prawdę nigdy nie było problemu. Żeby nie być gołosłownym:
dwie blendyjedna blendajedna blendaprzykład złego użycia blendyDojrzewa w mojej głowie pomysł końskiego pleneru fotograficznego (w okolicach wiosny) połączonego z warsztatami. Myślałem o tym, żeby kilka bardziej doświadczonych osób (powiedzmy dwie, trzy) poprowadziły takie warsztaty, przekazały swoją wiedzę innym, a na koniec konkurs fotograficzny (zdjęcie wybrane z tych zrobionych podczas plenerów, prawdopodobnie uda mi się pozyskać jakichś sponsorów i patronat). Nie ma w tym żadnego zamysłu zarobkowego - wszyscy płacą po równo za zakwaterowanie i pulę do nagród, oczywiście "instruktorzy" są zwolnieni z wszelkich opłat. Na wieczór jakieś ognisko, piwko (dla niepełnoletnich soczek), gitara, może wystawa prac. Tak w imię propagowania końskiej fotografii i zacieśniania więzów. Kto by się na coś takiego pisał? Żeby myśleć o tym poważnie muszę wiedzieć, czy taki pomysł ma w ogóle szanse "przejść".