No i grono darmozjadów mi się powiększyło... W zeszłym tygodniu przywieźliśmy koteczkę dla tesciów - 5 miesięczny " prawdziwy polski kot". Mój facet - wielki przeciwnik zwierząt w mieszkaniu z wielkim trudem i poswieceniem w imię miłości stwierdzil :
- no jak chcesz to niech sobie zostanie u nas jeden dzień, żebyś mogła się nacieszyc i naprzytulac-
Nastepnego dnia wyjechalam na dwa dni , Grześ miał w tym czasie zawiezc kota rodzicom. Nie muszę chyba mówic jak bylam zdziwiona, kiedy po powrocie zastałam oboje słodko śpiących na kanapie 🤣 Do tesciów nie dotarła do dziś i raczej już jej tam nie zobaczą.
Cwaniura mała wie, ze mi nie trzeba sie podlizywac bo ja już z "urzędu" kocham koty ale za G chodzi jak cień, przytula się, wpatruje zakochanym wzrokiem 🙂
