Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?
[...]
Nie wiem dlaczego ten dziwny wątek powstał na forum, podejrzewam, że został zapoczątkowany na podstawie obserwacji "pseudo naturalsów" , bo tacy też niestety istnieją, tak jak pseudo dresażyści, pseudo skoczkowie itd.
Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź. Dobrze prawisz!
Ja i tak nie uważam PNH za coś niezbędnego w normalnym wychowaniu bezstresowego, ufającego konia, ale jeśli ktoś chce właśnie tak, to czemu nie.
Gdyby nie Ci "pseudo naturalsi" a takich się kilku w tym wątku pojawiło, nie było by sprawy.
Takich którzy twierdzili, że matematyka to to samo co fizyka, ale jeszcze lepsza bo z większym naciskiem na psychologię 😉
Przecież to nie ja takie rzeczy wymyślałam ( Cejloniaro 😉 )
Spokojne stanie oznacza nic innego niż to że koń jest zrelaksowany i spokojny. I nic więcej. To, że Twój koń poszedł sam do ławki i tam na ciebie czekał też nie tyle świadczy o tym , że ma fenomenalną pamięć ile jest znakomitym dowodem na to, że jazda z tobą na grzbiecie sprawia mu frajdę i chce żebyś do niego przyszła.
To typowe zachowanie konia, który chce współpracować.
Więc brawa dla ciebie za bycie klasycznym, naturalnym jeźdźcem 🙂
.... kurczę powiem ci, że nie wiem czy tu masz do końca rację. chodzi o to, że ten koń b. nie lubi pracy pod siodłem. Mam wrażenie, że mnie "toleruje" bo lubi jak się nim zajmować itd. natomiast zawsze gdy wsiada na niego ktoś inny (osoby naprawdę dobrze jeżdżące) to on reaguje agresją - kuli uszy, próbuje gryźć, jest tak spięty, że widać odgięty kręgosłup. Ostatnio prosiłam znajomą zawodniczkę aby go przegalopowała... no i galopowała, dopóki koń nie uznał, że dość i bezczelnie wysadził wkkwistkę z siodła- stała jak wryta, ja z resztą też. Mi czasem pobrykuje cwaniacko gdy ma inne zdanie na temat galopowania na otwartej przestrzeni ale gdy tylko czuje, że tracę równowagę czy nogi mi ze strzemion wylecą to staje jakby mówił "no ogarnij się kobieto... czy już moge kontunuować?".
Na 100% nie udaje mi się być "przewodnikiem" czy osobą wiodącą dla niego. On jak gdzieś nie ma ochoty iść (np. wracać do stajni po jeździe) to stanie na środku drogi (prowadzę go w ręku) zaprze się i już "ptaszki będzie oglądał" a kroku nie zrobi. mogę go ciągnać, pchać od tyłu, cudować... długo muszę z nim dyskutować i go przekonywać. Oczywiście ok. jeśli użyję odrobinę przemocy (najpierw werbalnej czyli wydrę ryja) to się ruszy.
Często też nie chce wyjść z boksu na jazdę. wchodzę, pięknie daje główkę do kantara, zapinam uwiąz, wychodzimy i przed drzwiami "STOP ja nie idę". I tego samego dnia po chwili będzie spokojnie stał przy wsiadaniu zatrzymując się sam przy ławce, która nam do tego służy.
Dobra , jak tak umiecie wszystko bez ogłowia to mi pokażcie i wstawcie filmiki 😎
jazda a'la ten filmik Lothlorien
jestem b.ciekawa 😎
Dobra , jak tak umiecie wszystko bez ogłowia to mi pokażcie i wstawcie filmiki 😎
jazda a'la ten filmik Lothlorien
jestem b.ciekawa 😎
no właśnie ElaPe pokaż
Ja i tak nie uważam PNH za coś niezbędnego w normalnym wychowaniu bezstresowego, ufającego konia, ale jeśli ktoś chce właśnie tak, to czemu nie.
Ja też tak nie uważam i z osób zajmujących się naturalem, które znam też chyba nikt tak nie sądzi.
Jak ktoś jest dobrym koniarzem to nim jest i będzie miał super relacje z koniem z ćwiczeniami naturalnymi czy bez.
Podstawą pracy z końmi jest wyczucie i żaden klasyk czy naturals tego nie zmieni.
Nigdy nie byłam asem w teorii PNH ale trzy z czterech podstawowych obowiązków człowieka w relacji z koniem, które pamiętam to "nie zachowuj się jak drapieżnik" - odnosi się to do agresji itp, "pomyśl jak koń zanim pomyślisz jak człowiek" - co wymaga głębokiego zrozumienia psychiki konia i "miej niezależny dosiad".
To prawdy stare jak świat, tyle tylko, że w obecnej klasyce te dwa pierwsze przykazania gdzieś często uciekają....
To co w PNH jest genialne, to rozłożenie wszystkiego na czynniki pierwsze - wtedy co jakiś czas człowiek doznaje olśnienia, bo odkrywa coś czego wcześniej nie zauważył.
Osobiście dzięki PNH zyskałam bardzo dużo - zaczęłam patrzeć na konie z ich własnej perpektywy i interpretować w odpowiedni sposób ich zachowanie.
Dzięki temu przez ostatnie 10 lat ani razu nie byłam sfrustrowana tym, że "koń źle chodził" albo coś nie wyszło. Każda jazda sprawia mi ogromną przyjemność, a to przecież w tym wszystkim chodzi. I nie ma znaczenia czy jeżdżę codziennie czy raz na miesiąc, na halterku czy wędzidle.
.... kurczę powiem ci, że nie wiem czy tu masz do końca rację. chodzi o to, że ten koń b. nie lubi pracy pod siodłem. Mam wrażenie, że mnie "toleruje" bo lubi jak się nim zajmować itd. natomiast zawsze gdy wsiada na niego ktoś inny (osoby naprawdę dobrze jeżdżące) to on reaguje agresją
Na 100% nie udaje mi się być "przewodnikiem" czy osobą wiodącą dla niego. On jak gdzieś nie ma ochoty iść (np. wracać do stajni po jeździe) to stanie na środku drogi (prowadzę go w ręku) zaprze się i już "ptaszki będzie oglądał" a kroku nie zrobi. mogę go ciągnać, pchać od tyłu, cudować... długo muszę z nim dyskutować i go przekonywać. Oczywiście ok. jeśli użyję odrobinę przemocy (najpierw werbalnej czyli wydrę ryja) to się ruszy.
Często też nie chce wyjść z boksu na jazdę. wchodzę, pięknie daje główkę do kantara, zapinam uwiąz, wychodzimy i przed drzwiami "STOP ja nie idę". I tego samego dnia po chwili będzie spokojnie stał przy wsiadaniu zatrzymując się sam przy ławce, która nam do tego służy.
Wygląda na to, że sama sobie odpowiedziałaś - czymś się różni twoja jazda od innych - najprawdopodobniej jesteś delikatniejsza.
Co do jego zachowania z ziemi to wygląda mi na brak respektu. Wydarcie ryja nie jest takie złe, ale w ten spoób będziesz musiała wiecznie na niego krzyczeć. Ja też używam podniesionego głosu jako ostrzeżenia jeśli widzę że koń coś kombinuje ,ale jeśli schemat by sie powtarzał to znaczy, że to nie do końca działa, bo chcemy żeby koń robił coś bez wydzierania ryja, nie?
To wszystko jest kwestią tego, na co sobie pozwalamy.
Przed PNH jak wyprowadzałam ogiera ze stajni na padok, a on tańczył koło mnie, caplował itd to do głowy mi nie przyszło żeby coś z tym robić. Tak długo jak szedł było OK a jego tańce kładłam na karb nadmairu energii.
Dziś takie zachowanie jest dla mnie niedopuszczalne - koń ma chodzić spokojnie na lużnym uwiązie bez względu na poziom energii jaki w nim drzemie.
Konie robią tylko trzy rzeczy - to co im mówi matka natura, to czego ich nauczyliśmy i to na co im pozwalamy.
Jeśli zadowala nas średnie zachowanie to nie możemy oczekiwać że będzie lepsze.
Jeśli zadowala nas bylejakość wykonania jakiegoś cwiczenia to będziemy mieć bylejakość.
Problemem jest to że bardzo często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że można coś wykonać lepiej. Ale to trochę inny wątek...
Dobra , jak tak umiecie wszystko bez ogłowia to mi pokażcie i wstawcie filmiki 😎
jazda a'la ten filmik Lothlorien
jestem b.ciekawa 😎
Naciau, wystarczy że wstukasz w you tube Level 3 albo Level 4 PNH. freestyle. Są tam zaliczenia wielu jeźdźców, w tym kilku z Polski.
prosze edytowac posty. jesli twoj post jest ostatni w watku, a chcesz jeszcze cos dopisac, nalezy uzyc funkcji "zmien. nie piszemy postow jeden pod drugim.
Lothlorien
to nie bylo do Ciebie 🙂
filmik Lothlorien, mi sie podoba. kon nie jest robotem. rozglada sie, waha, jest zaciekawiony i dynamiczny. fajny jest.
ale uwazam, ze w tym calym pnh, za duzo jest zastanawiania sie nad pewnymi rzeczami. moj kon tez parkuje przy stopniu do wsiadania. sam. nie prowadzony. a jak go popukam w tylek bacikiem to sie przystawia, jesli za daleko stanal. stoi na myjce do kapieli, nie wiazany i nie trzymany. stoi przy czyszczeniu i kowalu. pomocnika kowala bardzo lubi. kladzie na nim pysk. po plandece jak sie okazalo, tez chodzi. wchodzi do wody.
nie zastanawiam sie nad tym. nie robie cwiczen. to sa sprawy, haha, naturalne. po prostu- same sie robia, jak sie z koniem pracuje.
edit: literowka zmieniajaca sens slowa 😉
nie zastanawiam sie nad tym. nie robie cwiczen. to sa sprawy, haha, naturalne. po prostu- same sie robia, jak sie z koniem pracuje.
Masz rację,
Konie bardzo szybko się uczą i jeśli postępuje się z nimi w odpowiedni, partnerski sposób to nie mają problemów z większością rzeczy.
W PNH po prostu sprawdzasz jak coś działa - jeśli działa to nie zastanawiasz się nad tym tylko idziesz dalej. Tyle że sprawdzasz możliwie wszystko.
Jeśli koń stoi spokojnie przy wsiadaniu na luźnej wodzy to przecież nie zajmujesz się tym (bo nie ma czym) wsiadasz i jedziesz. Ale jeśli wsiadanie wymaga pomocy osoby trzeciej (poza okresem zajeżdżania) to znaczy że powinno się tym zająć.
Widziałam wiele przypadków wiercącego się konia kiedy właściciel przyjmował to za normę i nawet nie myślał że może być inaczej. Albo akceptował natychmiastowe ruszenie konia zanim się ze wszystkim ogarnął.
Przez lata obserwowałam konia który całe życie chodził skoki i do dziś: zabiera zadnie nogi przy czyszczeniu, ucieka na widok człowieka na padoku, ciągnie na uwiązie, odwraca się zadem w boksie, itd., jakieś rozwiązania - nie, bo to nie jest problem - ten typ tak ma.
Jeśli np koń próbuje podgryzać przy wsiadaniu to często jako antidotum bierze się drugą osobę, żeby przytrzymała go przy pysku albo łapie krótko zewnętrzną wodzę. Efekt - koń będzie to robił całe życie.
Wiele osób idzie w stronę naturalu, bo tam jest mnóstwo czasu na pracę z koniem z ziemi, ufność, szacunek, delikatność, których teraz mało kto uczy. Kiedyś to była podstawa.
Dziś klient płaci i chce jeździć a nie czyścić konia, ubierać, robić przy nim obrządek itd. Potem taki delikwent kupuje własnego rumaka i ktoś musi się nim zajmować bo sam nie potrafi. Albo co gorsza zajmuje sie sam i nieświadomie aplikuje złe nawyki.
Teraz trenerzy uczą skakać, piaffować a nie jak właściwie postępować z końmi. I co gorsza nie uczą podstaw jeździeckich - jest teraz sporo szumu na ten temat w końskiej prasie. (ostatnio artykuł Szaszkiewicza we wrześniowym KP)
Dlatego na zaliczenie podstawowych poziomów w PNH można zobaczyć ludzi, którzy może nie są asami jeździectwa ale mają znakomite relacje ze swoimi końmi, a to jest istotne przy zaliczeniu. I używają bardzo delikatnych pomocy.
I dlatego tak wiele czasu poświęca się w PNH na zabawę w przyjaźń, która jest niczym innym jak budową zaufania konia poprzez oswajanie go ze wszystkimi możliwymi strachami.
Julie wymyślasz, bo sobie interpretujesz słowa jak Ci się podoba. I to znowu Ty mówiesz, że coś jest inne znaczy od razu lepsze.
Jak chcesz kogoś uczyć fizyki to jednak wymagasz, by podstawowe prawidła matematyki znał, bo jak inaczej będzie rozwiązywał zadania? Podobnie jest moim zdaniem z dosiadem. Jest to absolutnie podstawowa umiejętność by rozmawiać o jeździe konnej przecież. I to bez różnicy w jakim stylu chce się z koniem pracować - klasycznie, westoweo, po hiszpańsku, grać w polo, strzelać z łuku na koniu, cokolwiek! O ile zwykle w jeźdzectwie różnorodność lubię to w kwestii siedzenia na koniu jestem nieugięta: jest coś takiego jak jeden jedynie słuszny i najlepszejszy dosiad w harmonii i równowadze i koniec kropka 🙂 Na szczęście własnie PNH nie ma tak genialnych ambicji by te drzwi wywalać ponownie i zwyczajnie każę korzystać z mądrości stuleci. We własnym zakresie. Bo chyba nie wyobrażasz sobie uczyć się od podstaw dosiadu z płyt CD? A może wyobrażasz? To jako super hiper angielski instruktor nagraj takie płyty czym prędzej i zarabiaj, bo rynek małpiszonów czeka!
Lothlorien, ale moj kon jak go kupilam ani do wsiadania nie stal, ani na myjce. spokojne stanie to jest u mnie podstawowe wymaganie, slabo wsiadam i on ma mi pomagac. inna rzecz, ze trzeba miec swiadomosc, ze jak sie zle wsiada, to prowokuje sie konia do wiercenia. ale nie o tym. chodzi o to, ze on tego nie umial od razu. nauczyl sie. normalnie, bez cwiczen na to czy na tamto. po prostu, codziennie wsiadalam. dobre zachowanie nagradzalam, zle karcilam. no i stoi. tu sie nie ma nad czym zastanawiac. w codziennej pracy dobre zachowania nagradza sie- uczac konia, ze sa dobre, a zle karci. i kon uczy sie. czy potrzebny do tego natural? potrzebna jest odrobina checi.
no właśnie ElaPe pokaż
nie pokażę bo bez ogłowia nie jeżdżę. Nie lubię utrudniać sobie i koniowi ani też uprawiać cyrkowych numerów pod publiczkę. Nie widzę takiej potrzeby.
Poza tym w wyniku procesu szkolenia mój koń akceptuje wędzidło a ja nie mam betonowych rączek.
Lothlorien - zupełnie nie rozumiem po co sobie myślącej, rozumiejącej konie (?), jeżdżącej od lat 30tu te całe sztuczki a la PNH i po co niby ta cała jazda bez ogłowia - którą jak wiadomo każdy dobry jeździec klasyczny z klasycznie wyszkolonym koniem wykonać może bez tego całego PNH (patrz sławny filmik z M. Morsztyn np)
Co jest dla ciebie celem w jeździectwie i czemu tego celu nie mogłaś osiągnąć bez PNH?
Julie wymyślasz, bo sobie interpretujesz słowa jak Ci się podoba. I to znowu Ty mówiesz, że coś jest inne znaczy od razu lepsze.
Nie. To nie ja twierdziłam wielokrotnie w tym wątku, że entuzjaści naturalu świetnie jeżdżą, tylko sami entuzjaści tak twierdzili.
Ja uważam, że słabo jeżdżą, a jak jeżdżą dobrze, to dlatego że wcześniej jeździli nienaturalnie. Z resztą skoro Lothlorien to potwierdza, to nie jest to moja interpretacja.
Czyli matematycy mówili, że są dobrzy w fizyce tak samo jak fizycy, a nawet lepsi, bo bardziej psychologiczni. A nie są. I to chyba oczywiste, że matematyka nie jest gorsza od fizyki ogólnie jako przedmiot, tylko że niektórzy matamatycy się wygłupili na klasówce z fizyki. Fizycy pewnie też 😉
I nie jestem super hiper instruktorem angielskim, tylko może troszeczkę lepszym instruktorem polskim, bo uczę nie tylko jazdy, ale też normalnych rzeczy związanych z psychiką i obsługą koni.
Czy instruktor PNH nauczy dobrze jeździć? Nie, bo nie tym się jego przedmiot zajmuje.
To instruktorzy klasyczni prędzej ogarniają oba przedmioty i mogą uczyć także psychiki koni, obsługi, pracy naziemnej.
Szkoda, że nie wszyscy to robią.
Lothlorien, i kon uczy sie. czy potrzebny do tego natural? potrzebna jest odrobina checi.
Jednym jest potrzebny, innym nie. Ludzie są różni. Ludzie uczą się w różny sposób: korzystając z dostępnych materiałów (książki, dyskusje na forach, płyty), wzorców, nauczycieli, a są też samograje, którzy mają „to coś” we krwi. Nikt nie twierdzi, że „natural” jest niezbędny. Tym umownym „naturalem” nie jest przecież jakaś zdefiniowana metoda; są to wykorzystywane doświadczenia różnych ludzi, które ubrane w słowa mają uczyć - uczyć patrzeć na konia, rozumieć jego zachowania i wykorzystywać te zachowania dla potrzeb, które mamy, celów, które w jeździectwie chcemy osiągnąć. Jedni potrafią sami dojść do pewnych rzeczy, inni potrzebują pomocy. I taką pomocą może być PNH, SH, czy inne H, a może też być trener czy instruktor, który nie patrzy wyłącznie na interes swój i jeźdźca.
Czyli jedni ubierają „natural” w słowa – żeby coś uświadomić tej grupie, które tego potrzebuje. Ale są też ludzie, którzy tego nie potrzebują, bo i tak to robią i nie muszą tego w żaden sposób nazywać. Ale to nie znaczy, że należy wylewać pomyje na tych, którzy akurat ten czy inny sposób nauki wybrali. Bo niestety wylewacze pomyj po prostu pokazują, że nie mają pojęcia, o czym mówią.
Wracając do tego banalnego przykladu. Twój koń stoi przy wsiadaniu – rzecz wydawałaby się oczywista. Ale czy każdy koń tak robi? Ile koni nie ustawi się w ogóle obok podestu? Albo ustawi się, ale zaraz ruszy i człowiek w rozkroku zawisa w powietrzu? Nie sądzisz, że jeżdźcy takich koni pominęli jakiś etap przygotowania do obcowania z koniem?
Odrobina chęci nie wystarczy, niestety.
Edit: to jest właśnie przyklad na brak zrozumienia, o co „w naturalu” biega:
Ja uważam, że słabo jeżdżą, a jak jeżdżą dobrze, to dlatego że wcześniej jeździli nienaturalnie. Z resztą skoro Lothlorien to potwierdza, to nie jest to moja interpretacja.
Natural jest fajny jesli chcemy sie bawic z koniem,albo poglebic relacje z koniem np wyjatkowo wrazliwym. Przez ostatni miesiac bawilam sie z Vibrante a teraz juz poszedl do normalnej roboty , bo nie kazdy kon nawet mimo wielkich checi bedzie chodzil na halterze. polecam wywiad z Jerzym Sawka na w harmonii z koniem ktory opowiadal wlasnie o moim koniu i tym ze pokazal naturalom ze nie z kazdym sie da 🙂 . Co do jazdy bez oglowia to moj Helio chodzi i ostatnio wlasnie nagle sie postanowil sploszyc bo jest tylko koniem i dobrze , ze dziewczyna jezdzaca na nim zna go i poprostu przeczekala ten problem jedynie nie dajac mu skakac przez przeszkody i starajac sie zatrzymac go na scianie 🙂
trusia, jesli kon nie podchodzi do podestu, nie stoi przy wsiadaniu, to trzeba go tego nauczyc, najzwyczajniej w swiecie. jesli komus to nie przeszkadza, to ok, mi wiercacy sie kon przeszkadza i ucze spokojnego stania. jesli komus to przeszkadza, a pomimo to, konia stac nie nauczyl, to albo jest leniwy (czyli brak checi) albo nie umie (i tu chyba wlasnie wchodzi natural).
A co to za filozofia nauczyc konia stania. I naprawdę tańce i czarymary marchewkowe są tu zupełnie zbędne. Jak zwykle robienie z igły widły i rozdzielanie włosa na 100.
Natural jest fajny jesli chcemy sie bawic z koniem,albo poglebic relacje z koniem np wyjatkowo wrazliwym. Przez ostatni miesiac bawilam sie z Vibrante a teraz juz poszedl do normalnej roboty , bo nie kazdy kon nawet mimo wielkich checi bedzie chodzil na halterze.
Karola: Natural nie oznacza automatycznie jazdy na halterku. Nie każdy jeżdżący na halterku jest naturalny i nie każdy naturals jeździ na halterku. 😀
Katija, no przecież mówię, że trzeba nauczyć. Tylko różnie można uczyć. Człowiek musi coś umieć/wiedzieć, żeby konia nauczyć tego, co chce nauczyć. Z tym też będziesz polemizować?
EluPe, tańce i czarymary to tylko twoja interpretacja, tak jak magiczna lina i kijek. Nazywaj to jak chcesz. Co do filozofii: przecież napisałam, że to był tylko banalny przykład, a nie jakieś osiągnięcie.
A jeszcze zdradzę ci sekret: poza magiczną liną i magicznym pomarańczowym kijkiem mam magiczny bat ujeżdżeniowy w kolorze limonkowym i jak znudzą mi się czarymary marchewkowe robię czarymary limonkowe.
dobra dobra jak zwał tak zwał.
Można to nawet nazwać praca z prawopółkulowym ekstrawertykiem - żeby bylo bardziej naókowo
Katija, no przecież mówię, że trzeba nauczyć. Tylko różnie można uczyć. Człowiek musi coś umieć/wiedzieć, żeby konia nauczyć tego, co chce nauczyć. Z tym też będziesz polemizować?
oczywiscie, ze nie bede. musi umiec/wiedziec, zeby nauczyc konia czegokolwiek. tylko czy umienia/wiedzenia nabywa sie poprzez natural?
A co to za filozofia nauczyc konia stania. I naprawdę tańce i czarymary marchewkowe są tu zupełnie zbędne. Jak zwykle robienie z igły widły i rozdzielanie włosa na 100.
Elu bo niektórzy mają taką potrzebą i koniec Z trudem, ale pogodziłam się z tym 🙂
Tak jak niektórzy mają potrzebę chodzenia do wróżki, psychologa, kościoła, kosmetyczki, fryzjera... a niektórzy nie! Przecież można się samemu uczesać i samemu sobie z kart powróżyć.
Usługi są takie, na jakie jest zapotrzebowanie.
Ludzie mają głęboką potrzebę wnikania w psychikę koni i traktowania ich delikatniej niż być może widzieli w jakiejś stajni rekreacyjnej czy na zawodach.
I dopóki klasyczni instruktorzy nie będą sami dawać dobrego przykładu i uczyć rzeczy naziemnych to różne NH będą rosły jak grzyby po deszczu.
Ale ja myślę, że już idzie ku lepszemu 🙂
ależ przecież niech sobie te potrzeby mają i je zaspokajają.
Tylko po co oznajmniać całemu światu (i święcie w to wierzyć) że to, co robią to to samo co klasyczne jeździectwo tylko innymi metodami (w domyśle lepszymi bo łagodniejszymi).
I jeszcze co gorsza brać się za nauczanie innych ludzi tego pseudojeździectwa gdy się samemu ledwie co w siodle telepie i nie wie totalnie nic na temat podstawowych pojęć jeździeckich tak w teorii jak i w praktyce.
Kiedyś zadałam np. pytanie - tu w tym wątku - patrząc na naturalnie rozwleczone, szurające nogami o podłoże i niedokraczające konie jak taki naturysta wymaga od konia postawienia na pomoce - na co żaden nie potrafił udzielić konkretnej odpowwiedzi. Wręcz zaprzeczano aby coś takiego w tych ichnim parajeździectwe czy raczej hipoterapii istniało - co już od razu każdemu normalnemu człowiekowi zapala czerwone lampki ostrzegawcze.
ależ przecież niech sobie te potrzeby mają i je zaspokajają.
Tylko po co oznajmniać całemu światu (i święcie w to wierzyć) że to, co robią to to samo co klasyczne jeździectwo tylko innymi metodami (w domyśle lepszymi bo łagodniejszymi).
Ja też pamiętam takie głosy, ale to chyba było dawno i nieprawda.
Czy jest tu jeszcze jakiś naturysta, który twierdzi, że "robi to to samo co klasyczne jeździectwo tylko innymi metodami (w domyśle lepszymi bo łagodniejszymi)" ❓ 👀
Ta teza została już dawno obalona.
Natural to natural a klasyka to klasyka.
A matematyka to matematyka, a fizyka to fizyka... 😁
oczywiscie, ze nie bede. musi umiec/wiedziec, zeby nauczyc konia czegokolwiek. tylko czy umienia/wiedzenia nabywa sie poprzez natural?
odwrócę pytanie: a nie nabywa się przez natural?
A tak w ogóle: przeczytałaś, co napisałam? Chyba nie. Streszczę: nabywa się w różny sposób, między innymi przez natural.
co już od razu każdemu normalnemu człowiekowi zapala czerwone lampki ostrzegawcze. - EluPe, na jakiej zasadzie oceniasz, kto jest "każdym normalnym"?
Tak jak niektórzy mają potrzebę chodzenia do wróżki, psychologa, kościoła, kosmetyczki, fryzjera... a niektórzy nie!
Tak, Julie, tak jak niektórzy mają potrzebę uczyć się u niewiele wiedzących instruktorów, rodzących się jak grzyby po deszczu. Instruktażysta to instruktażysta.
No cóż, widzę że wróciliśmy do głoszenia „prawd objawionych wg Julie i EliPe”, których trzymają się mocno pazurami. A Linda ma brzydkie usta i bije konia. Julie, ja z kolei pogodzilam się, że są ludzie, którzy słuchają tylko siebie. Bo fizyka to fizyka, może funkcjonować bez matematyki.
To ja inną tezę postawię:
-Natural wywodzi się z klasyki.
No bo z czego innego miałby się wywodzić? 😂
To ja inną tezę postawię:
-Natural wywodzi się z klasyki.
No bo z czego innego miałby się wywodzić? 😂
nieprawda. PNH wywodzi się z westu.
Czy jest tu jeszcze jakiś naturysta, który twierdzi, że "robi to to samo co klasyczne jeździectwo tylko innymi metodami (w domyśle lepszymi bo łagodniejszymi)"
Owszem są tacy co tak twierdzili, twierdzą i będą twierdzić - że to co robią to jest właściwie klasyka, tylko innymi bo łagodniejszymi metodami. Chocby ich koń od złego jeżdżenia nie miał mięśni, miał zapadnięty grzbiet, nieakceptował wędziła i nigdy nie był na kontakcie a w jeździe snuł się jak w malignie i niedokraczał, nie umiał nic i był sztywny jak decha od złego jeżdżenia - oni zawsze będą twierdzić że to co oni robią to to samo co klasyka tylko lepsze.
[quote author=Tania link=topic=11961.msg1156590#msg1156590 date=1318503630]
To ja inną tezę postawię:
-Natural wywodzi się z klasyki.
No bo z czego innego miałby się wywodzić? 😂
nieprawda. PNH wywodzi się z westu.
[/quote]
A west z czego??
[quote author=ElaPe link=topic=11961.msg1156600#msg1156600 date=1318504015]
[quote author=Tania link=topic=11961.msg1156590#msg1156590 date=1318503630]
To ja inną tezę postawię:
-Natural wywodzi się z klasyki.
No bo z czego innego miałby się wywodzić? 😂
nieprawda. PNH wywodzi się z westu.
[/quote]
A west z czego??
[/quote]
człowieku kiedy to było. Taki kowboj z prerii amerykańskich akurat cokolwiek wiedzial na temat tej hiszpańskiej prehistorii i klasycznej jazdy rodem ze starego lądu.
I west i to, co nazywamy w tym wątku klasyką, wywodzą się ze sztuki jazdy z okolic XVIII wieku.
Oczywiście, można klasyką nazwać co się chce, ale chyba chodziłoby przynajmniej o to, żeby w jednej rozmowie 🙂 używać określeń w miarę jednoznacznych. Jeśli mnie pamięć nie myli, w tym wątku obyła się dyskusja co umawiamy się określać pod nazwą "klasyka".