KOTY

kasia&figa - dobrze jest wziąć kolejne futro, trochę łagodzi ból serca.
Ale zabezpiecz okna i kota już nie wypuszczaj.
Bo jeżeli też ma chodzić samopas, to sobie daruj kolejnego.
Trzymacie swoje koty w domu czy wypuszczacie je na dwór? Jak to wygląda? Myślałam nad kotem w przyszłości(dalekiej przyszłości 😉 ) i zastawiam się jakby to u mnie wyglądało. Z jednej strony strach puścić, a z drugiej czy taki kot zamknięty w domu nie jest nieszczęśliwy?
Trzymacie swoje koty w domu czy wypuszczacie je na dwór? Jak to wygląda? Myślałam nad kotem w przyszłości(dalekiej przyszłości 😉 ) i zastawiam się jakby to u mnie wyglądało. Z jednej strony strach puścić, a z drugiej czy taki kot zamknięty w domu nie jest nieszczęśliwy?


Jeżeli mieszkasz w mieście, to kota lepiej nie wypuszczaj. Chyba że na smyczy. Inaczej szybko go stracisz pod kolami samochodu.

Jeżeli myślisz o kocie, to polecam od razu dwa (najlepiej rodzeństwo). Szczerze. Koszty utrzymania porównywalne, a kot w towarzystwie lepiej znosi samotność i ma kumpla, który gada jego własnym językiem..
Przez długi czas mialam dwa koty - teraz mam trzy (ale to już jest stado!). Dwa - liczba optymalna. Polecam.
Myślę, że dwa koty i pies to za dużo jednak trochę i nie dam radę takiej bandy ogarnąć 😉
Z drugiej strony koty wydają mi się dość mało uciążliwe(przynajmniej te które znam). Przede wszystkim muszę zacząć o poczytania trochę na ich temat, bo prawdę mówiąc nie mam o nich zielonego pojęcia  😡
Frania, moj kot wziety jako ok 3miesieczny ze stajni - mieszka w miescie juz 2 lata. po pol roku bycia w meiscie zabralam go do stajni gdzie sie urodzil. wyszlam z nim razem coby mu razniej bylo, ale dostal jakiegos leku przestrzeni i szalu - zaczal na oslep uciekac przed siebie, jak probowalam go wolac to nie reagowal, jak probowalam za nim isc - lecial przed siebie fukajac! no nie ten kot!!! cudem zapedzilam go do zamknietego pomieszczenia i tam naprawde problem byl by go zlapac.. fukal, warczal, serce mu walilo... wzielam go na rece to mnei gryzc probowal... zachowywal sie jak totalny dzikus!!! wiecej luzem go nie puszczalam, wychodzil na dlugasnym sznurku aby mogl swobodnie biegac ale byc jednoczesnie pod kontrola. w miescie tez w domu jest chojrak, za drzwiami cykor.
to mnie utwierdzilo w przekonaniu, ze kot zyjacy w domu moze byc szczesliwy. on po prostu nie zna innego zycia, bo to co bylo na poczatku poszlo w zapomnienie.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
10 października 2011 23:25
Ja już tutaj wariuję... Nigdy nie miałam styczności z takim wariatem.
No i dzisiaj wyprowadził mnie z równowagi, bo mi naszczał na łóżko, a dokładniej na poduszkę. Na szczęście w domu był płyn do dezynfekcji powierzchni medycznych więc zaradziłam smrodowi od razu. Nic nie czuć po wyschnięciu.

Lata po mieszkaniu jak wariat, ruda ma focha na mnie, syczy jak się jej przypomni. Ale już był sukces, bo polizała go po grzbiecie. Ale po niecałych 2 tygodniach nie mogę wiele powiedzieć. Muszą się dogadać.
A i tak nie wiem czy zostanie na stałe. Chciałby ktoś kociaka?
Wojenka   on the desert you can't remember your name
11 października 2011 12:49
Już od dwóch lat odwiedza nas prawie codziennie taka piękność  🙂
Przychodzi do nas się najeść, dostać tabletkę na odrobaczenie  😂, ogrzać i zarzyć pieszczot, a odwzajemnia się dorodnymi myszami  😁

Pulcheria 😉


Ale piękna, w domu na dłużej zostać nie chce?
Frania, wszystkie moje domowe koty (te rodzinne 😉 ), mieszkając w domu z ogrodem na osiedlu domków jednorodzinnych są kotami wychodzącymi. Zimą jak poproszą, są wypuszczane, latem drzwi otwarte na oścież (jak nie to okno). Najstarszy ma obecnie ok. 11 lat, dwa pozostałe są rok i 2 lata młodsze, kolejny ma teraz bodajże 4 lata (kot siostry, przyjechał w maju z UK, gdzie również w pewnym momencie stał się kotkiem wychodzącym).

Kotka w wynajmowanym mieszkaniu (prawie 5 mies.) jest kotem, który nie wychodzi. Wzięłam ją ze stajni, kiedy miała 3 miesiące. Mieszkamy na 3 piętrze w bloku, blisko nas są 2 wielkie skrzyżowania i tu bym jej nie wypuściła. Za duże ryzyko. Kicia reaguje na otwarcie drzwi na balkon - biegnie, ba! prawie nogi gubi w tym biegu, ale zatrzymuje się w progu. 2 razy zdarzyło jej się nieśmiało na ten balkon wyjść - pod kontrolą, bo nie jest zabezpieczony, a dookoła kręcą się ptaki - boję się, żeby nie zapolowała 😉 Drzwi wejściowe do mieszkania są interesujące, ale z odległości 😁 No chyba, że stoję w progu i czekam, aż znajomy wdrapią się na górę - wtedy kot stoi w progu ze mną, ale jak tylko zobaczy wyłaniające się na schodach głowy ucieka w głąb mieszkania i wygląda zza rogu.
Horciakowa   "Jesteś lekiem na całe zło..."
11 października 2011 13:29
Frania, moim zdaniem wszystko zależy od tego w jakiej okolicy mieszkasz i w sumie charakteru kota. Wszystkie moje poprzednie koty były kotami wychodzącymi - mieszkam w spokojnej okolicy, gdzie nie ma dużo samochodów. Dodatkowo mój poprzedni kot był bardzo ostrożny - poruszał się raczej ogródkami sąsiadów niż środkiem ulicy. Przeżył z nami 8lat - przez pierwsze 5,5 był niekastrowany i zdarzało mu się znikać na 2-3dni, ale zawsze wracał.  Jednak po kolejnej wizycie u weta z powodu obrażeń wynikających z walk postanowiłam go wyciąć. Stał się kotem bardziej domowym, zawsze był w pobliżu i więcej czasu spędzał w domu. Mimo to któregoś dnia po powrocie od weta kot zniknął bez śladu. Nie mam pojęcia co się z nim stało.
Obecne kotki są niewychodzące - był to warunek mojego męża na obecność kotów w domu. Chętnie bym je wypuszczała pod kontrolą lub na smyczy, ale póki co są jeszcze zbyt "dzikie" i niedotykalskie żeby tak robić. Poza tym mój mąż zgłasza zdecydowany sprzeciw grożąc odwiezieniem ich do schroniska. Nie mam więc wyboru 😉 Poza tym nie wyglądają na nieszczęśliwe 🙂

Wojenka, cudna  😜

I pytanie do kociarzy - macie jakiś sprawdzony sposób na kota, który notorycznie wywraca miskę z wodą? Donna odkryła ostatnio fajną zabawę - przewracanie miseczki  😵 Bez wody w ciągu dnia ich nie zostawię, bo wtedy piją z brudnych naczyń leżących w zlewie lub z kibelka. Mam jednak już dość mokrych skarpetek i wycierania wody z podłogi  👿
Horciakowa nie wiem, moze kup wieksza miske i wsadz do niej ciezki kamien?😀 Albo przykrec do podlogi  😉
Horciakowa, moje też wywracały, może nie celowo, ale prawie codziennie podczas "wielkich Pardubickich" potrącały miskę, w związku z czym większość wody lądowała na ziemi. Najpierw wymieniłam plastikową miseczkę na ciężką, kamionkową, a od kiedy mam 3 futrzaki jest to średnia miska z Arcorocu (ok. 20cm średnicy). Jeszcze zdarza się ją im potrącić (a właściwie jednemu, który jakoś "niekce dorosnonć"😉, ale już bez takiego spektakularnego efektu z racji wagi michy 🙂
Horciakowa, postaw ciężką miskę. Ceramiczną jakąś czy coś takiego. Do tego szeroką u dołu i będzie ok.
Albo może cos takiego? http://allegro.pl/miska-z-imieniem-twojego-pupila-dla-psa-kota-i1857812427.html
Taki kształt zapobiegnie wywracaniu.

Koleżanka nadal ma problem z kiciusiem. Kuwetę opanował, ale leje jej na łóżko. I pół problemu by było, gdyby robił to w trakcie jej nieobecności, ale sika również w czasie snu (wywalenie z pokoju raczej nie wchodzi w grę) lub zabawy. Jakieś pomysły?
badania mial robione? bo jak w trakcie zabawy to juz niefajnie naprawde..

Horciakowa, tylko i wylacznie ciezka miska. cos o wylewaniu wody dla zabawy wiem..
przekrecony, ale jednak dowod zbrodni. a ja sie zastanawialam co tak szybko woda znika a podloga mokra codzien..




wylewac juz nie wylewa natomiast nadal lubi wszystko wrzcac do wody. przez jakis czas non stop to robil, teraz tylko jak mu sie przypomni..
Wojenka   on the desert you can't remember your name
11 października 2011 17:40
Ale piękna, w domu na dłużej zostać nie chce?


Ona ma swoje sprawy  🙄 I myślę, że może mieć jeszcze ze dwa takie domy jak nasz, które odwiedza  🤣
magda, badań nie było. Kotek wzięty do domu niedawno (2 tygodnie?). Koleżanka też pomyślała o jakimś nietrzymaniu moczu, trzeba to będzie sprawdzić.
Frania, moj kot wziety jako ok 3miesieczny ze stajni - mieszka w miescie juz 2 lata. po pol roku bycia w meiscie zabralam go do stajni gdzie sie urodzil. wyszlam z nim razem coby mu razniej bylo, ale dostal jakiegos leku przestrzeni i szalu - zaczal na oslep uciekac przed siebie, jak probowalam go wolac to nie reagowal, jak probowalam za nim isc - lecial przed siebie fukajac! no nie ten kot!!! cudem zapedzilam go do zamknietego pomieszczenia i tam naprawde problem byl by go zlapac.. fukal, warczal, serce mu walilo... wzielam go na rece to mnei gryzc probowal... zachowywal sie jak totalny dzikus!!! wiecej luzem go nie puszczalam, wychodzil na dlugasnym sznurku aby mogl swobodnie biegac ale byc jednoczesnie pod kontrola. w miescie tez w domu jest chojrak, za drzwiami cykor.
to mnie utwierdzilo w przekonaniu, ze kot zyjacy w domu moze byc szczesliwy. on po prostu nie zna innego zycia, bo to co bylo na poczatku poszlo w zapomnienie.


Magda ale to jest normalne zachowanie. Kot po prostu nie jest przyzwyczajony. Moje koty zawsze na początku boją się wychodzić. Przez miesiąc obserwacja z okna, drugi miesiąc jedna łapka za progiem, a później coraz dalej. W wakacje kotów prawie nie widuje, bo non stop po dworze latają, przychodzą spać i jeść do domu.
Kiedyś miałam kota który przez 10 miesięcy siedział w bloku na 4 piętrze, a w każde wakacje jeździł z nami na działkę. I taki tryb był dla niej normalny, przyzwyczaiła się. Jak jej kiedyś chciałam zrobić przyjemność i ją pod blokiem na smyczy wyprowadzić to mi mało na zawał nie zeszła. Pewnie gdybym była bardziej uparta i parę razy jej pokazała możliwe ze by jej przeszło.
dzięki dziewczyny  :kwiatek:

Jeżeli będę miała kota to po przeprowadzce. Będziemy mieszkać w mieszkaniu z wielkim trawiastym tarasem i wymyśliłam, że kot mógły sobie przez taras wędrować na dwór. Dopiero później uświadomiłam sobie, że po 1 taras jest 4 metry nad chodnikiem, a po drugie w pobliżu jest netto i ruchliwa ulica. Nie ma mowy, żeby się kot przy niej kręcił.

trelemorele a jak to wyglądało z tą działką? Puszczałaś go i nie uciekał? Szwędał się po działce czy wypuszczał się dalej? Bo moja koleżanka zabiera swoje 2 koty ze sobą właśnie na działkę, a one w ogóle się z tej działki nie ruszają. Biegają po terenie, ale za bramkę nosów nie wyściubią. Ale to chyba nie jest normalne zachowanie?

A co gdybym trzymała go w mieszkaniu i wypuszczała na ten taras?(taras jest prawie wielkości działki którą mieliśmy, 5 metrów nad chodnikiem)


Wojenka piękny jest  😜
Frania póki była młoda chodziła po okolicznych ogródkach, ale jakoś szczególnie daleko się nie wypuszczała, z biegiem lat chodziła tylko po naszej działce i czasem wybierała się do sąsiadów, którzy już praktycznie nie przyjeżdżali. Ona z tej działki była zabrana jak miała jakieś 3-4 miesiące. Jak ją po roku przyweiźliśmy (no po 10 miesiącach) po prostu zaczęła zwiedzać wszystko, ale wydawało nam się że poznała gdzie jest.

5m to dla kota może być niezbyt duża wysokość. I może ci kiedyś skoczyć na dół. Możesz zawsze wypuścić i obserwować czy zwierzę jest zainteresowane wychodzeniem, nie wiem czy się da ale można też zabezpieczyć ten taras. Bo szczerze to nie wiem jak można funkcjonować z takim tarasem (bo z opisu sobie mniej więcej wyobrażam) latem kiedy jest ciepło i drzwi są przeważnie otwarte. Jak byś nie chciała tam kota puszczać to co? Byłby gdzies zamykany?
No właśnie to byłby problem, już to widzę po ty, co teraz się działo latem. Mieszkamy w domu, drzwi praktycznie cały czas otwarte na oścież, bo pies lata w tą i spowrotem. Zamknąć też nie zamknę, tym bardziej, że mieszkanie ma 2 pokoje tylko. Też mi się wydaję, że 5m to dla kota raczej nie jest specjalny problem. Jak można by było taki taras zabezpieczyć? On będzie miał wysoką szklaną barierkę, a po szkle kot raczej się nie wdrapie, ale moja mama wymyśliła sobie tam jakieś drzewka, żeby się trochę odgrodzić od świata. Bez sensu to wszystko  😵
Frania ale kot może wcale nie być na tyle odważny, żeby się wybrać na dół 😉 Najlepiej weź kota teraz gdy nie ma opcji wychodzenia, jak już się do mieszkania przyzwyczai, może i nie będzie chciał wychodzić.
Moje koty w domu też na balkon wychodzą, ale zaden nie był do tej pory na tyle głupi żeby się z niego rzucić.

Zabezpieczyć można tylko w jeden sposób. Robiąc z tarasu "klatkę" z siatki. Ale nie wiem cz jest sens panikować, zanim się tego nie sprawdzi.

Ja mieszkałam kiedyś na dużym osiedlu, przy dość ruchliwej ulicy, sporo ludzi mieszkających na parterze miało wychodzące koty (bo ciężko było je w domu utrzymać) i przez te kilkanaście lat żadnemu się nic nie stało, bo do ulicy się nawet nie zbliżały...

Ale to już twoja decyzja 😉
Jakby nie patrzeć wolę trochę popanikować niż potem płakać po stracie kota 😉
Na razie mieszkam w starym domu, do nowego wprowadzamy się dopiero w wakacje, więc czasu jeszcze trochę mam. Po prostu się wcześniej orientuje jakby to mogło wyglądać 😉
Ewntualnie nie osiatkować całego tarasu, tylko zrobić dużą wolieręw jednej części.
Bisha nie za bardzo wiem jakby to miało wyglądać. Mogłabyś troszkę jaśniej?  😡 :kwiatek:
wistra coś takiego zrobiła dla swoich kotów:

http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,12.msg1007513/topicseen.html#msg1007513
Mniej więcej coś takiego. Ewentualnie można wybić w ścianie dziurę (coś jak wyjście dla kotów w drzwiach) żeby miała dostęp do woliery kiedy będzie chciała. Oczywiście z solidnie zabezpieczonym wejściem dla człowieka z tarasu! Oczywiście wolierę można ustawić w którymkolwiek miejscu tarasu, to będzie zależeć od Was. Woliera to stelaż metalowy obciągnięty siatką ogrodową o wybranej przez Was wielkości, wysokości i wyposażeniu.

woliera
woliera2
wo;iera3

Trelemorele, ale Wistra ma na całość, a myślę, że Frania chciałaby również z tego tarasu korzystać 😉
trelemorele, kilka kotow znam i zaden oprocz mojego nie biegl przed siebie na oslep. owszem, boja sie ale sa na tyle ciekawskie ze ida, zwiedzaja, chowaja sie. ale zaden oprocz tego jednego mojego nie biegl nigdy na oslep (no jedynie zwiewajac z jakiegos powodu ale to tez zadko)
jestem jak najbardziej za ograniczeniem przestrzeni dla kota na dworze - gdybym miala mozliwosc na pewno zrobilabym im jakis wybieg. Jedna moja kicia jest nauczona wychodzenia na smyczy, czasem sobie "chodzimy" po podworku z pol godziny i jest zadowolona. Mam niestety doswiadczenie z kotami wychodzacymi w niekontrolowany sposob (mimo ze mieszkalam w bardzo cichej i niby bezpiecznej okolicy) - jeden zniknal i nie mam pojecia co sie z nim stalo, drugi sie utopil. Nigdy wiecej moje koty nie beda chodzic samopas - to za wiele kosztuje nerwow i za wiele bolu po stracie, szczegolnie jak nie wiesz co sie ze zwierzakiem stalo. Dla mnie to nie do zniesienia.

A tu druga kicia, mix nierasowy z rasowym 🙂 wlasnie ta grzecznie chodzi na smyczy
jaka fajowa  😍 ahh bedzie co tarmosci za futro  😁


ratunku bo nei wytrzymam  😵
moj kot nauczyl sie perfidnie zrzucac absolutnie wszystko z szafek polek i stolow. po prostu siada i zrzuca. nie jestem w stanie absolutnie wszystkiego pochowac do szafek  😵 a robi to tylko jak ja jestem w pokoju  🙄
wiem ze sie nudzi, daje mu zabawki, ma kumpla, a sama nie jestem w stanie wiecej czasu go zabawiac  😵
a czemu chodzi po stolach??? 😀
jak robi to specjanie to znaczy ze nie straszny mu halas wiec oprocz prob ograniczenia mu przestrzeni i zapewne nieudanych juz na tym etapie probach nauczenia go ze tam nie wolno.. hahaha 🙂 Masz babo placek 😀

PS tej sobie nie potarmosisz 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się