Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?
O! Pan Julian się nawet pojawił w tym wątku. :kwiatek:
czyli kto?
Oooo, jak sympatycznie się zrobiło. 🙂 To ja jeszcze coś w ramach OT wyjaśnię, żeby oczyścić atmosferę pomiędzy mną a bemyself - też dobrze piszę nicka, wg mnie właśnie to świadczy o szacunku na poziomie „znajomości” forumowych. Chcę o tym szacunku właśnie. Używanie wielkiej litery świadczy o szacunku, ale nie używanie – nie świadczy o braku szacunku, lecz jest neutralne. Moim zdaniem szacunek to coś, co rezerwuje się dla wybranych osób. Z calym szacunkiem :kwiatek: dla reszty, używanie wielkiej litery w stosunku do każdego, z kim się rozmawia na forum, jest dewaluowaniem tego znaczenia. Dochodzi do takich śmieszności, jakie reprezentuje tu jedna użytkowniczka, która „szasta” wielką literą. Np. pisze „Ktoś”, nie „ktoś” . Do momentu, gdy napisała, że Ktoś u niej pilnuje konie myślałam, że ma na myśli forumową Ktoś. Oczywiście rozumiem, że Ktoś 😉 może odczuwać szacunek do Każdego 😉, Kto 😉 się odezwie, ale nie Każdy 😉 tak musi. 🤣
Dlategoteż tłumaczenie które się wcześniej pojawiło że przecież Jedyna w Polsce trenerka PNH 1* NIE PRZYGOTOWUJE DO ZAWODÓW jest nad wyraz głupkowate. Tak naprawdę niewielki % osób ktore się szkolą z kimś z ziemi w sensie tradycyjnym w ogóle jeździ na zawody - a się przecież szkolą.
Elu, z całym szacunkiem do twego zdania, niestety to ono jest nad wyraz głupkowate. Ja nie pisałam o szkoleniu osób, które nie jeżdżą na zawody. Pisałam o ocenianiu czyjejś dzialalności jako „gówno” na podstawie tego, że uczniowie nie jeżdżą na zawody. Nie rozumiesz różnicy?
Ja nie pisałam o szkoleniu osób, które nie jeżdżą na zawody. Pisałam o ocenianiu czyjejś dzialalności jako „gówno” na podstawie tego, że uczniowie nie jeżdżą na zawody. Nie rozumiesz różnicy?
Skoro Jedyna w Polsce Instruktorka PNH 1* nie uczy niczego w sensie jeździeckim - to czego w takim razie uczy owa Pani?
Jednak jeśli ktoś chce doskonalić swoją technikę jeździecką: rozwijać i siebie i konia, tak by współpraca pary sprawiała i jednej i drugiej stronie przyjemność gdyż w wyniku ustrukturyzowanej pracy zgodnej z piramidą jeździecką (nieobecną zupelnie w PNH) koń będzie łatwiejszy do jazdy, wrażliwszyy na pomoce a i jeździec będzie w stanie je właściwie stosować te pomoce tak by koń je zrozumiał - to niestety ale PNH nie jest zupełnie żadną alternatywą.
Chce doskonalić siebie i konia i PNH nam w tym pomaga. Wierz, lub nie. Nauczyło mnie jak rozmawiać z koniem aby był przyjemniejszy do jazdy i wrażliwszy na pomoce, nauczyło rozluźnienia, pracy nad spokojem, gimnastykowania- w celu uzyskania lepszej równowagi. Pracuje nad energią i połączeniem jej z rozluźnieniem- może niekoniecznie to klasyczna piramida jeździecka (klasyczna w sensie nie "klasyczno-jeździecka" ale tradycyjna) ale elementy wszystkie te same- tylko niektóre jeszcze zostają nietknięte jak np. kontakt.
moim zdaniem prawdziwy natural z prawdziwym klasykiem zawsze znajdzie wspólny język. jeżeli jedna ze stron bedzie pseudo porozumienie nigdy nie nastapi wink
dodałabym jeszcze, ze obie strony muszą chcieć się porozumieć- a nie zamykać w swoim małym świecie z napisem "natural-ok, klasyka-zou" i odwrotnie"natural-zuo, klasyka- cacy". Ale dot ego trzeba trochę chęci i odrzucenia stereotypów😉
A pani Kasia jak na razie ma uprawnienia (chyba że coś się w tej kwestii zmieniło?) do nauki pracy na linie- jednej ze składowych części całego "systemu"
Chce doskonalić siebie i konia i PNH nam w tym pomaga. Wierz, lub nie.
Doskonalić - chyba w pseudocyrkowycm sztuczkach.
Nauczyło mnie jak rozmawiać z koniem aby był przyjemniejszy do jazdy i wrażliwszy na pomoce, nauczyło rozluźnienia, pracy nad spokojem, gimnastykowania- w celu uzyskania lepszej równowagi. Pracuje nad energią i połączeniem jej z rozluźnieniem- może niekoniecznie to klasyczna piramida jeździecka (klasyczna w sensie nie "klasyczno-jeździecka" ale tradycyjna) ale elementy wszystkie te same- tylko niektóre jeszcze zostają nietknięte jak np. kontakt.
Super. To poproszę obrazek owego konia i jeźdźca.
A z tym kontaktem to super. Że tak ci się udaje konia wszechstronnie gimanstykowac zuepłnie bez kontaktu - toż to wyczyn do księgi guinesessa chyba się nadający.
Nie muszę wspominać że jest to zaprzeczenie całkowite metod tradycyjnych gdzie praca nad kontaktem jest jednak podstawą - i chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego właściwy kotnakt jest podstawą?
Skoro Jedyna w Polsce Instruktorka PNH 1* nie uczy niczego w sensie jeździeckim - to czego w takim razie uczy owa Pani?
W PNH licencjonowani instruktorzy mają takie uprawnienia:
Instruktor 1* - na linie
Instruktor 2* - na linie + freestyle
Instruktor 3* - na linie + freestyle + na wolności
Instruktor 4* - na linie + freestyle + na wolności + finezja (jazda na kontakcie)
Tak samo są określane umiejętności uczniów, tylko zamiast gwiazdek uczniowie są na jakimś poziomie - pierwszym, drugim ...
Widzisz, bez kontaktu tez można konia gimnastykować, jestem na etapie na którym kontakt przeszkadza, a nie pomaga.
wpis do księgo guinnessa- ok nie wiedziałam, ze to taki wyczyn 😲 Robię kurs, ktoś chętny? Cena promocyjna, 300zł za godzinę.
Ty to tylko zaprzeczenia wszędzie widzisz, ja raczej odwrócenie kolejności. Do jazdy na kontakcie mi niespieszno, jest jeszcze dużo rzeczy do zrobienia na kantarku, na luźnej wody. I wiesz co- to tez praca, też gimnastykuje konia, tez pozwala pracować nad jego ciałem- ale przede wszystkim- to praca dla mnie.
jasminowa: przepraszam ale z twoich wypowiedzi wynika że nie posiadasz nawet odrobiny podstawowej wiedzy na temat jeździectwa a jedynie komunały jakimi PNH cię naszprycowało.
Możesz sobie dalej opowiadać po próżnicy te swoje bajki z mchu i paproci - bo jak widzę że w tym jesteś dobra. Nie zmieni to jednak oczywistego faktu że są to brednie nijak mające się do prawidłowego jeździectwa.
Instruktor 1* - na linie
czyli czego ona uczy? Co na linie?
Elu ty to bajki opowiadasz na temat PNH. Nie posiadasz wiedzy (a sama tak chętnie wytykasz braki innym) a piszesz, i to głupoty.
Jesli chodzi o klasykę jestem teoretykiem- to żadną tajemnica, ze nikt nigdy nie nauczył mnie dobrego klasycznego jeździectwa- więc poza kompletnymi podstawami większość wiedzy "klasycznej" czerpię z książek, forów internetowych i innych źródeł. Ale w praktyce- potrafię bez kontaktu pracować nad elastycznością konia i jego gimnastyką- oczywiście na takim poziomie, na jakim aktualnie jesteśmy- ale ważny jest postęp- czas mniej się liczy (dla mnie).
jasminowa ja tak sie zapytam bez zlosliwosci - czym wedlug ciebie jest kontakt? Moze tobie chodzi o cos zupelnie innego, niz EliPe?
Kontakt jak dla mnie, to jazda na kiełźnie lub ogłowiu bezwędzidłowym, na dość krótkich wodach (z zachowaniem kontaktu, inaczej się nie da), gdy koń przyjmuje wędzidło, rękę jeźdźca, nie walczy z nią. Tak "łopatologicznie". Mozna dodac, ze reka jeźdźca podąża za ruchem konia, zamyka go od przodu tak jakby. Po prostu- kontakt.
i mi wykasowalo wiadomosc 🙁
Trusiu nie uważam "Naszej" atmosfery za nieczystą 😉 wrecz przeciwnie, bardzo lubię dyskusje 🙂 :kwiatek:
Dea, masz do wyboru: mleczna, gorzka, gorzko-kawową, białą, białą z chrupkami ryżowymi i mikro orzeszkami. wybieraj 😀iabeł:
Wrotki, zupelnie powaznie sie zpytam, moze skoro odczuwasz misję nauczania ludzkosci, bardzo chwalebną to pojezdzisz po polsce po biedakach bez trenerów z pustym portfelem i za darmo ich pouczysz, bo wlicza się w misję edukacyjną 😉
a moze ktos by mogl skomentowac moj wczesniejszy post?
tak sobie piekę ciasto z malinami i smażę gulasz i zastanawiam się czy dobrym pomyslem byloby zalożenie wątku "Naturalne metody pracy z koniem; uwagi, sugestie, pomoc" dla osób chcących uzyskac pomoc w stosowaniu metod, oraz osób stosujących, a nie chcących dowodzic o wyzszosci jednej szkoly nad drugą? bo mnie by sie pomoc przydala szczerze mowiac, bo temat mnie ciekawi.
Jasminowa, jest roznica miedzy pojęciami
dluga wodza-kon na kontakcie, np przy żuciu, podążający za ręka jezdzca i "opierajacy się" na ręce-kiełznie
luzna wodza-brak kontaktu, kon luzno trzymajacy glowę gdzie ma ochotę, relaksujący się, nagroda itp itd
tak mówię, bo doczepią sie do "krotkiej wodzy"
Kontakt jak dla mnie, to jazda na kiełźnie lub ogłowiu bezwędzidłowym, na dość krótkich wodach (z zachowaniem kontaktu, inaczej się nie da), gdy koń przyjmuje wędzidło, rękę jeźdźca, nie walczy z nią. Tak "łopatologicznie". Mozna dodac, ze reka jeźdźca podąża za ruchem konia, zamyka go od przodu tak jakby. Po prostu- kontakt.
no tak, faktycznie z taką "wiedzą" pozostaje ci tylko bajkopisarstwo....
Aha, czyli wlasnie duzo sie o tobie dowiedzialam.
I widzisz, gdybys byla instruktorem, a ja bylabym twoim uczniem, to bym sie teraz totalnie pogubila. Najpierw piszesz, ze jezdzisz bez kontaktu, a potem tlumaczysz kontakt jako:
gdy koń przyjmuje wędzidło, rękę jeźdźca, nie walczy z nią
Czyli takim tokiem myslenia twoj kon nie przyjmuje wedzidla i twojej reki, byc moze z nia walczy (wybacz, tak z twojego tlumaczenia wynika)
A gdyby tak nie łapać za słówka, tylko spróbować się zastanowić, nad duchem zdania, nie tylko literą? Nigdy się wam nie zdarzyło ubrac czegoś w słowa tak, że po przeczytaniu niezbyt idealnie odzwierciedla myśli? 😉 Od razu pojechać po kimś "no taaak, teraz to już fszystko o tobie wiem!" jest łatwo. A może by spróbować zrozumieć i nie zakładać, że ten ktoś to śmieć, g..wno tylko po prostu ktoś kto nieco inaczej postrzega świat?
Wrócę do nieszczęsnego zdjecia arabka pod dziewczyną 😉 Ten koń na kontakcie nie chodził, w takim sensie jak ja kontakt rozumiem (pewnie źleeeee) - to znaczy ma głowę "wolną", nie jest "trzymany w pomocach", jest zwyczajnie nagradzany za ustawienie, które uznawane jest za prawidłowe i ma sam je znaleźć (do tego momentu nie ma odpuszczenia) i sam z siebie je utrzymywać. Na początku daje radę na krótko, bo nie ma żadnej protezy 😉 na której mógłby się oprzeć, ale widać rozwój i znoszenie coraz większych obciążeń. Widziałam trening tej pary i widziałam gimnastykę - bez kontaktu, koń się ładnie wyginał. Oczywiscie to tylko moje słowa 😉 zdjęć nie będzie 😀iabeł:
Wracając do prostych pytań:
-Metody naturalne są drogą prowadzącą w siodło?
Można tak powiedzieć? Celem pracy jest jazda na koniu?
No chyba jest.
Zatem, może niektórzy adepci zwyczajnie utykają na początku drogi?
Potem z różnych względów/ lęk, brak postępów, bariera finansowa, brak instruktorów/ miotają się wciąż na pierwszym poziomie.
I dorabiają do tego skomplikowane teorie?
A tacy jak Bernie wsiadają i jadą dalej. Uprawiają freestyle, skłaniając się do klasyki lub westu?
Kontakt to nie jest coś co pojawia się natychmiast - to jest dość żmudny proces - szczególnei jak mamy do czynienia z niewyszkolonym koniem i jeźdźcem.
Ale pracuje się nad nim od dnia 0 - najpierw z ziemi na lonży potem pod jeźdźcem. A nie jak PNH nakazuje że najpierw całe życie na jakichś kantarkach a potem po latach raptem koń dostaje ogłowie z wedzidłem (ustawicznie zresztą za nisko zapiętym ) i ma na jakimś kontakcie chodzić o czym pojęcia nie ma bo całe życie oczekiwano bo "sam się ustawił /kolejna bajka i utrudnianie sobie i koniowi na siłę/)
jeździec też się tego uczy - poprzez staranie się jeżdżenia na kontakcie - a nie przez jeżdżenie na rzuconych wodzach czy też rzuconych lionkach od kantarka jak nakazuje PNH.
reasumując PNH serwuje kolejną bajke z mchu i paproci nie ucząc konia ani jeźdźca prawidłowego kontaktu - tylko stosując jakieś swoje wymysły i pseudostopnie prowadzące do nikąd.
I jak niby się to ma do klasyki? Nijak. W ogóle się nie ma. Bo nie może - skoro w klasyce istnieje jasno wytyczona
piramida jeździecka (tak, jedyna słuszna) a PNH nic nie ma tyle te jakieś wymyślne levele w ktorych nic a nic nie ma o tejże piramidzie jeździeckiej.
(...)
I jak niby się to ma do klasyki? Nijak. W ogóle się nie ma. Bo nie może - skoro w klasyce istnieje jasno wytyczona
piramida jeździecka (tak, jedyna słuszna) a PNH nic nie ma tyle te jakieś wymyślne levele w ktorych nic a nic nie ma o tejże piramidzie jeździeckiej.
To chyba od początku tak to tłumaczono. Nie ma - jest INNE. Tak mi się wydaje, że w założeniu miało być inne.
Może potem jakoś się tak zmutowało?
Kiedyś pisałam, że szukałam sobie własnej drogi .Jednak szybko mi się pomieszało i zwyczajnie byłam na to za słabym
znawcą tematu. Koń to już całkiem mi się pogubił i się złościł. Musiałyśmy wrócić do kanonu. 😡
Od zawsze było mówione że PNH to to samo co klasyka ale innymi metodami
Od zawsze było mówione że PNH to to samo co klasyka ale innymi metodami
No właśnie na stronie 205 do mnie dotarło, że to nie to samo. 😡
ElaPe - ale przecież jeździec równowagi tyłka nie ma na dzień dobry, prawda? Więc albo wtedy możesz przetrzymać go na lonży, aż złapie równowagę - ale przecież to i tak się nie da (po pierwsze jeździec oprotestuje 😉), poza tym i tak nic to nie da - na lonży koń chodzi w jedną stronę, nawet jak tam z grubsza "załapiesz" to jak koń zacznie ósemkować, zmieniac wygięcie na zakrętach, albo w terenie przyspieszac i zwalniać, to się adept pogubi. Można od razu dać mu do ręki wodze i kazać trzymac kontakt (często widziany obrazek) i prócz grzbietu obrywa też pysk, albo najpierw polecić wyćwiczenie równowagi bez trzymanki. Założenie, ze w tym wypadku pysk obrywa mniej, bo człowiek nad swoim tyłkiem i rownowagą ogólną już nieco panuje po okresie bezkontaktowej jazdy=>mniejsza szansa na podciąganie się na wędzidle w czasie anglezowania, na łapanie ciągle traconej równowagi na wodzach. Nadal trzeba wyćwiczyć poprawny kontakt, ale przynajmniej tych najgorszych "szarpnięć" się unika. Chodzi o uczenie się po kolei, rozbijanie na poszczególne elementy. To samo jest w teorii uczenia konia - nie wymaga się od niego wszystkiego naraz przy nauce trudniejszych elementów. Jak coś nie wychodzi, to się rozbija na składowe, poprawia składowe, i próbuje znowu złożyć puzzelki do kupy. Nie wychodzi? Analiza dlaczego. Tak, wiem, pewnie dobra klasyka robi tak samo, no i niech robi <bukiet kwiatków> Nie szukam różnic, podobieństw też nie szukam na siłę, szukam wzajemnego zrozumienia w tych różnicach i podobieństwach, które są.
Tania - TAK!!! duża część ludzi utyka z różnych powodów na wstępnym etapie szkolenia. Podobnie jak w szkółkach, sporo ludzi utyka na pewnym etapie. Niestety, stać w miejscu to się cofać, koń się robi znudzony do nieprzytomności, nie angażuje się, minimalizuje energię no i mamy "snujacego się śrumpa". Podobnie w szkółkach tradycyjnych (unikam słowa "klasyczny" - doceńcie! :kwiatek🙂 widywałam takie obrazki. Ludzie przychodzili pojeździć w kółko w zastępie, latami brak postępów.
No to zatoczymy zaraz wielkie koło (woltę :wysmiewa🙂
Może część ludzi utyka na poziomie początkowym, bo kursy/materiały/instruktorzy są trudno dostępne?
I teraz ... finał... są trudno dostępne :
a) bo to metody niszowe
b) celowo, żeby utrzymać wysoki koszt szkoleń, materiałów, akcesoriów
No i....?
[quote author=Tania link=topic=11961.msg1131412#msg1131412 date=1316075562]
O! Pan Julian się nawet pojawił w tym wątku. :kwiatek:
czyli kto?
[/quote]
Pan Tuwim. Julian.
bemyself, watek dla naturalsow jest, nie trzeba go zakladac.
Tania - częściowo przez cenę, w Polsce wszyscy chcą wszystkiego za darmo 😉 no i względnie, w odniesieniu do zarobków, faktycznie drogie te szkolenia i materiały. Częściowo przez ludzką psychikę, niektórzy mają tendencję do utykania na jakimś poziomie i szlifowania bez końca. W materiałach co chwila jest ostrzeżenie przed tym, no ale jak widac z mojego podpisu, teoria do praktyki czasem ma się nijak 😉
Sama utknęłam, przyznaję, bo mnie odciągały różne rzeczy od rozwoju. Do momentu paskudnej kulawizny mojego konia czułam, że się rozwijam, potem wessała mnie weterynaria, potem zaczęłam się przygladac blizej fizycznemu aspektowi konia (szukając przyczyn kulawizny), zauważyłam tragedię w kopytach i temat mnie wessał, potem znowu weterynaria... na konia, co do którego mam jakiekolwiek wątpliwości zdrowotne, nie wsiądę i już. To pozostawia niewiele czasu... i niewiele koni, na które mam ochotę wsiadać 😉 Teraz widzę dużo więcej fizycznie, interesuję się prawidłowym ruchem i TAK, uważam, że PNH kładzie za mały nacisk na rozwój fizyczny. Dlatego tego trzeba szukać na zewnątrz i wielu adeptów, tych, którzy nie utknęli w rozwoju, tak właśnie robi. Stąd różne szkolenia, m.in. to wymienione z Karen. Berni, odpowiednio zapytany, też na wiele pytań udziela odpowiedzi 🙂 ale sam z siebie na fizyczne aspekty uwagi nie zwraca - bo też nie po to ludzie przyjeżdżają na jego kursy zazwyczaj. On zawsze pyta na początku kursu: czego oczekujecie po tym kursie? Każdy uczestnik z koniem mówi, co chce rozwijać. On dostosowuje kurs do tych oczekiwań.
Chocby nie wiem co ale pracując samemu w domu na podstawie materiałów i jakichśtam szkoleń odległych od siebie w czasie się wcześniej raczej niż później utyka.
I to jest kolejne kłamstwo PNH - że można samemu się nauczyć na podstawie tychże ichnich materiałów taką metodą chałupniczą.
b) celowo, żeby utrzymać wysoki koszt szkoleń, materiałów, akcesoriów
No i....?
miesięczna opłata za Parelli Connect (miedzy innymi wielkie archiwum materiałów dvd) kosztuje niecałe 8 euro. to ja tyle na herbatę z ciastkiem w kawiarni lub na gazety w kiosku potrafię wydać bez mrugnięcia okiem... wielkich kokosów dla peperoni to ja tu nie widzę
Niekoniecznie, Elu. Wymaga to pewnej systematyczności i sięgania do dostępnych dla parellityków materiałów (chociażby Savvy Club jest właśnie po to), prowadzenia notatek i zastanawiania się w domu nad celem i metodami osiągnięcia go, ale się da.
dea, to Ci napiszę, tak w duchu życzliwości - w jaki sposób "dodaje się energii". Koń jest ustawiony na rytm/tempo = utrzymuje sam (!) żądany przez jeźdźca, nie tylko - rodzaj chodu, ale precyzyjnie, nie zmienia tego w łuku, na prostej, ani dlatego, że "coś" ujrzy. Jest giętki i akceptuje kontakt (koń - jeździec nie musi nic robić - koń został nauczony "odpowiedzialności" za akceptację kontaktu i delikatnego i mocniejszego (chwilowo) ale nie rwanego - bo to nie jest kontakt).
Wówczas zaczynasz uczyć "podnoszenia energii" - znowu w ten sposób, żeby koń (docelowo) sam ten poziom utrzymywał, żeby jeździec nie musiał "ciężko rzeźbić w każdym kroku", od 2-3 kroków zaledwie, przy zachowaniu tego samego tempa i bardzo podobnego rytmu. "Żądanie energii" osiąga się łydkami (ew. przejściowo używając bacika, ostróg - z wyczuciem) a nie - dosiadem (aktywny dosiad generalnie "odpowiada" za wydłużenie kroku, a nie o to chodzi). Oczywiście szalenie istotne jest chwalenie a kontakt nadal ma być delikatny (chwilowo może być silniejszy, ale tylko po to, żeby koniowi ułatwić "pojęcie zagadnienia", nie można utrzymywać "sztucznej" energii na drodze silniejszej ręki i wk* konia). Łatwiej jest w silnym wygięciu. No i - wypada, że to byłby level 5 + 🙁 Bo do tego niezbędna jest m.in. kontrola zadu i precyzja poruszania się konia (czego B. nie prezentuje, niestety). Żeby nie było - w klasyce to też nie jest zajęcie dla początkujących, przy początkowym szkoleniu konia wyłącznie korzysta się z naturalnej ekspresji konia, nie próbuje się jej zwiększać, jedynie "usuwać" napięcia blokujące. "Zwiększanie energii" odpowiada m.w. trudniejszemu N, C - tam, gdzie pojawia stęp zebrany - jeden z trudniejszych chodów. I - "samoniesienie". Wg piramidy odpowiada stopniowi Impuls. Skoro twierdzisz, że to można "chałupniczo" - to "welcome" 🙂
A teraz mogą mnie pożreć i "naturalsi" i... klasycy 🙂
Aha, czyli wlasnie duzo sie o tobie dowiedzialam.
I widzisz, gdybys byla instruktorem, a ja bylabym twoim uczniem, to bym sie teraz totalnie pogubila. Najpierw piszesz, ze jezdzisz bez kontaktu, a potem tlumaczysz kontakt jako:
gdy koń przyjmuje wędzidło, rękę jeźdźca, nie walczy z nią
Czyli takim tokiem myslenia twoj kon nie przyjmuje wedzidla i twojej reki, byc moze z nia walczy (wybacz, tak z twojego tlumaczenia wynika)
No i nie dowiedziałaś sie nic poza definicją kontaktu. dodam, ze krótkie wodze nie miały oznaczać długości w cm, tylko to, ze nie wiszą, sa na kontakcie- nie wiem jak to jaśniej napisać nie używając odniesień do długości ani słowa "kontakt" bo przecież o jego definicje chodzi. Doskonale wiem, ze ta długość się zmienia wraz z położeniem głowy konia, inna będzie w westernie ale z linijką sie nie chodzi- po prostu chodziło o to, ze muszą być na tyle krótkie, aby czuć było pysk, i nie szarpać konia każdym działaniem ręki.
tok myślenia przyjmujesz zły- jeżdżę bez kontaktu bo jeżdżę na kantarku sznurkowym, gdzie nabranie kontaktu na dłuższa metę nie jest dobre (ze względu jak działa kantarek). Wędzidła używam rzadko, właściwie dopiero przyzwyczajam konia wkładając je do pyska ale nie używając póki co. Więc można powiedzieć, ze nie przyjmuje kontaktu- pewnie, tylko ja jeszcze nie wymagam aby go przyjął😉
W PNH uzywa się wędzideł, ma się kontakt z pyskiem konia- ale nie na tym poziomie na którym ja jestem. Dopiero wprowadzam wędzidło- zanim będę go używać w pełnym tego słowa znaczeniu- minie jeszcze troche czasu. Na razie kantarek wystarcza mi aby gimnastykować konia😉 Mam jeszcze nad czym pracować.
jasminowa, chodzi o to, że kontakt może być i na długich wodzach i na krótkich wodzach. W klasyce dość ważna jest sylwetka konia, czego "naturalsi' jakoś (?) nie uwzględniają specjalnie.