Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?

wrotki, ależ ja chcę się tego nauczyć 😉 mamy zamiar panią Szulc niedlugo gościć i cos z tego wynieść i regularnie wynosić.

marchewkowego bata kupowac nie zamierzam, bo dla mnie wydatek kiepsko wytlumaczalny, wole wylozyc te pieniadze na trening niz na kolorowe cos😉

chce także poznac to, o czym chce sie wypowiadac. jesli nie zobacze efektu, stwierdzę, że to bzdura. wystarczy mi wyrwany z dwoch stawow palec po tym, jak wczoraj się lonzowalysmy poza lonzownikiem, bo chcialam zrobic prostą na drągach w klusie.

jasminowa, nigdy nie bawimy sie  w nic w boksie. bo to konskie terytorium i nie zamierzam na zamknietej przestrzeni przebywac z przerazonym zwierzeciem. bawilysmy się  na zamknietym padoku, na kantarze, trzymajac ją na lonzy. czyli powinnam zupelnie nie trzymac konia na niczym? niestety wtedy szczerze sie przyznam<choc brzmi to jak wyznanie 13latki> kon wtedy najzwyczajniej ma mnie w nosie i odchodzi  😡
Mi też się zdaje, że do Twojego konia z batem mógłby podejść, czy wsiąść ktokolwiek doświadczony i załatwić sprawę bardzo szybko. Obojętnie czy "naturals", "behawiorysta", skoczek, dresiaż, WKKW-ista, czy westowiec. Po prostu ktoś doświadczony, kto naprawdę dobrze zna konie i pracuje z nimi od lat.
julie, podchodzę, wsiadam, nie jestem zabijana. ale nie mam ochoty miec spiętego i zdenerwowanego konia. wiesz, szczerze mowiac jakby porzadny jezdziec wsiadl na 80% koni uzytkownikow forum to konie nagle stalyby się bezproblemowe. ale czy czasem to nie polega na szkoleniu się i nauce, a nie na wsadzaniu i wyreczaniu sie lepszymi? wolę rady  i pomoc z ziemii, a nie wsiadanie czy prace kogos lepszego, bo jesli by bylo odwrotnie to najzwyczajniej w swiecie oddalabym konia komus w trening a sama zadowalala sie zdjeciami i filmami.  nie sadzilam ze spina się widzac bat poprostu w moim reku, gdy stoję obok bo wie ze ja tylko od 10 lat mam kontakt z konmi, a jak podejdzie ktos jezdzacy CC z 30 letnim stażem  to takze przeliczy i stwierdzi ze spinac sie nie musi?  😉
znam juniorów z dwuletnim stażem, bardziej obeznanych z "chodzeniem przy koniach" niż większość tutejszych forumowiczów z 10 letnim stażem...w pierdzikółkach.
naucz się kobieto jeździec, a konie same będą ci się robić...zapewniam.
trzeba sie uczyć, a nie o tym rozmawiać...jeździectwo uprawia się ciałem, a nie językiem!
mam w ten weekend debiut juniora w Racocie w CNC*, co rok temu zrobił brązową odznakę, a teraz sama ze swoim koniem się zagrała na *- chcieć to móc!
Rozumiem. No, brzmi to bardzo przekonująco.
Ale czy ona sama jeździ i trenuje w jakimś konkretnym stylu? Czy szkoli konie osobiście, czy tylko doradza innym w kwestiach behawioru? Jeśli jeździ, trenuje i szkoli, to jakie metody stosuje? Jaki sprzęt? Wszystko co możliwe, w zależności od konia? Np. czy lonżuje, czy stosuje różne rodzaje wypięcia, czy tylko akcesoria "naturalne"?


Hmmm .... pytania bardzo szczegółowe. Zgaduje, że chcesz Martę jakoś zaszufladkować. To będzie trudne.
W USA jeździła i trenowała ujezdżenie. Jest zadeklarowanym klasykiem (w rozumieniu tego, że preferuje dyscypliny klasyczne, w szczególnosci ujeżdżenie niz np. reining czy inne dyscypliny westernowe). Ale western zna i odnosi sie do niego z szacunkiem nie uważając go za szarlatanerię.

Marta zawodowo zajmuje się pracą z problematycznymi końmi. Nie trenuje koni, nie przygotowuje ich do zawodów, nie ma własnych metod treningowych ani własnej szkoły metod treningowych (sygnowanej swoim nazwiskiem). Nie sprzedaje nikomu produktu pt. metoda natural by Marta Zagrodzka.
Do niej ludzie sami docierają i odnajdują ją na własną rękę (tak było w Stanach).

W swojej pracy preferuje zajęcia na lonzowniku (round-penie) bez uzycia liny. Nie stosuje żadnych halterków, dodatkowych pomocy. Dużo pracuje z ziemi.
Jest fanatyczną przeciwniczką wszelkich patentów, wypięć i innych sztucznych wynalazków na koniu pod siodłem.
bemyself tu nie chodzi o to aby z koniem pracować, ale zostawić sam bat- to stanowi problem tak? Wtedy koń z czasem zacznie traktować go jako "element otoczenia", koń w tym czasie po prostu chodzi po padoku a bat stoi np. w kącie. To fajny pomysł wyjściowy jesli koń faktycznie mocno sie czegoś boi. Działa tak jak np. wypuszczanie koni na padok obok ulicy- po jakimś czasie przestają bac się samochodów- bo skoro widza je codziennie, przejeżdżają obok- to widac konia nie zjedzą😉

co do marchewkowego kijka- to czy jest pomarańczowy czy nie, i jak go nazywamy, jest mało ważne, fakt nazwa trochę propagandowa- ale sam kijek warty jest inwestycji jeśli chcemy sporo pracować z koniem z ziemi- bardzo różni się od bata ujeżdżeniowego (który tylko długość ma taką samą), jeszcze bardziej od bata do lonżowania😉 Jest sztywny, pozwala wywierać na konia nacisk i prosic o ustąpienie od nacisku- można to samo zrobić ręką ale taki bat jest przedłużeniem naszej ręki. więc jesli ktoś zajmuje się na poważnie pracą z ziemi, czy nazwiemy to naturalem czy nie, to może okazać się, ze taki bat będzie niezastąpiony. Tak samo sprawa tyczy się lin- każdą można pracować z koniem, ale nie każda daje taki sam komfort.
bemyself: Mi wcale nie chodziło o to, żeby koniecznie ktoś zrobił to za Ciebie, tylko pokazał. Bardzo dobrze, że chcesz to osiągnąć sama i na pewno osiągniesz, życzę Ci tylko dobrego wyboru trenera  :kwiatek: I wcale nie twierdzę, że najlepszy będzie ktoś z 30 letnim stażem na poziomie CC 🙂

Zgaduje, że chcesz Martę jakoś zaszufladkować.

Nie zgadłaś 🙂  Sama nie chcę być szufladkowana i nikogo nie mam potrzeby szufladkować. Po prostu jestem bardzo ciekawa takich ludzi.
To co o niej piszesz brzmi bardzo zachęcająco i bardzo chciałabym móc ją poznać i zobaczyć efekty jej pracy.
Jestem ciekawa co mogłaby mi doradzić, jeśli chodzi o moją pracę, w której skład wchodzi jeżdżenie na ponad dwudziestu różnych koniach, z których z każdym na maneżu pracuje się tylko kilka razy w miesiącu. Co i jak można by w nich ulepszyć. W sumie, to z żadnym z nich nie ma żadnych wielkich problemów. Wszystkie są łatwe w obsłudze, kute na 4 nogi, wchodzą do trajlerów (często), nie płoszą się, są zupełnie wyluzowane w ruchu ulicznym, można przejechać przez stado krów, owiec i ujadających psów pasterskich, przechodzą przez rzeki, na 90% z nich można bez najmniejszego problemu wyjechać w samotny teren, kilka jest tylko trochę mniej pewnych, gdy jedzie się samemu, ale idą posłusznie. Oprócz nich (tych rajdowych) są dwie młode kobyłki, tu zajeżdżone i jak na razie nie ma z nimi żadnych kłopotów, są bardzo miłe, ufne i już powoli wyjeżdża się na nich w tereny.
Więc jest to przeciwieństwo koni "problematycznych".
Chciałabym wiedzieć co robić z nimi na maneżu, upewnić się że we właściwy sposób staramy się, na tyle ile umiemy i możemy, poprawiać w nich podstawowe rzeczy takie jak rytm i równowaga w przejściach, prostość, zgięcie, przenoszenie ciężaru na tył (kolejność przypadkowa)... Dążność do ruchu na przód i rozluźnienie jest. Ale trudno mi czasem decydować jakie ćwiczenia robić i jak je dobierać, bo na tym samym koniu siedzi się w dość dużych odstępach czasu.
Czy ona też zajmuje się takimi przypadkami?

<edit>
A przepraszam! Mój mężczyzna zwrócił mi słusznie uwagę, że z trzema końmi są małe problemy jeśli chodzi o stanie spokojnie w miejscu i wyjechanie w samotny teren. Mamy 3 sztuki z lekkim "ADHD" objawiającym się w samotności 😉 Wyłącznie, bo w grupie, na rajdzie są bardzo grzeczne. Tylko gdy się jedzie w teren samemu robią się mniej myślące, mniej posłuszne i za bardzo "do przodu", ale jest to do opanowania i nadal nie uważam tego za wielki problem. Po prostu nie są dla początkujących. Dobry jeździec, ze spokojną ręką i ogólnie emanujący spokojem bardzo dobrze na nie wpływa.

Reasumując: Wątpię w to, żeby jakiś "naturals" mógł mi pomóc. Nie dlatego, że taki nie istnieje, ale dlatego, że "natural" nie zajmuje się takimi rzeczami. Bo co miałabym z tymi końmi robić? Pograć w "7 zabaw" zamiast jeździć?
To nie moje konie i stajnia rajdowa, do której przyjeżdżają na rajdy ludzie z całego świata, konie są w dobrej kondycji, zdolne do pokonywania tras po około 30-40 km dziennie, w tym dużo galopu... Moja praca polega na utrzymywaniu ich w tej dobrej kondycji i poprawianiu tego co się da.
Wspomniana Marta "naturalsem" raczej nie jest, ale jestem ciekawa co mogłaby mi doradzić 🙂
Podejrzewam, że zupełnie co innego, u każdego konia indywidualnie.
Ale dostępu do takiej osoby w dalekich Karpatach nie mam.
Na szczęście szefowa, pochodząca z Austrii, jest świetnym jeźdźcem, kiedyś trenowała soki, a teraz odnosi sukcesy w sportowym endurance. W tym i zeszłym roku zajęła drugie miejsce w międzynarodowych rajdach endurance na 120 km na Węgrzech, więc pomoc kogoś doświadczonego w razie czego jest.

Zapytaj Martę, czy nie chciałaby przyjechać na fantastyczny rajd do krainy wampirów! 😉
KarolaLiderowa   Lider moj dobry smok
01 września 2011 20:19
Kochani to ,ze konie nie maja problemu nie oznacza ze nie warto lepiej sie z nimi dogadywac. Na Vibrante siedzialy rozne osoby poczawszy od kaskadera po moja przyjaciolke ktora jezdzi wysokie skoki i odpowiedz czesto byla podobna "kon jest psychiczny , ma spore problemy itd" tak jak juz napisala za mnie Damarina moj kon jest poprostu mega wrazliwcem. Marta krok po kroku pokazala mi w jego wygladzie co moglo miec wplyw na jego zachowanie , zle rozbudowana lopatka ktora wskazywala na za male siodlo jakis czas temu, zle ustawienie i stad problemy z glowa i bardzo slaby zad ktory odbierany jest przez Vibro jako slaby punkt i stad ucieczki (brak rownowagi , strach kiedy ktos jest za nim) i inne zabierania sie. Domyslam sie ze zaraz przeczytam, ze pewnie w zyciu nie mialam kontaktu z zawodowcem i dlatego nikt wczesniej tego wszystkiego nie zobaczyl , ale mialam i czasem poprostu trzeba patrzec z innej strony. Nawet Malysz nie ogranicza sie jedynie do opieki trenera ale tez i psychologa , dlaczego wiec i konie nie moga miec swojego posrednika? Marta jak najbardziej wsiada na konie i z siodla stara sie rozwiazaywac narowy i inne problemy. Co do ogladania pracy Marty to moze byc ciezko bo nie jest to osoba ktora pcha sie na tz szklo 🙂 , robi to co ma robic i czerpie z tego radosc i spelnienie a pracy docelowej szuka w biurze 🙂 .
Marta starala sie przekazac mi, ze w poblizu Vibro mam byc jak snieta ryba , cokolwiek sie dzieje ja musze pozostac taka sama i powiem Wam ze staram sie tak zachowywac i od 2 dni mam poczucie ze ide w dobra strone. Z emocjami snietej ryby skacze obok Vibro i robie inne dziwne rzeczy i jest mi ciezko bo jak widze jego zachowanie mam ochote smiac sie w glos i roznosi mnie energia a nie moge sobie na to pozwolic 🙂
Super Karola, że coś się ruszyło. Bo to świetny i piękny koń. Mam nadzieję, że się stopniowo dogadacie 🙂

Ale wracając do mojego "problemu":
Jak pracować z koniem, na którym (z racji "wykonywanego zawodu" tego konia) jeżdżą różne osoby ❓
Przykład jednego z "moich" koni rajdowych:
Klacz jest przemiła, bardzo łatwa do jazdy na rajdzie, tak zwana "taksówka", czyli siedzisz sobie, nic nie musisz robić, wodze w jednej ręce, a drugą możesz robić zdjęcia w galopie. Na maneżu pracuje się z nią dobrze, mimo że niewiele umie, bo słucha i szybko się uczy. W sensie, że w ciągu jednej jazdy da się dużo poprawić, szybko załapuje stawiane przed nią wymagania.
Małe problemy są przy wsiadaniu i staniu w miejscu, ona lubi być czymś zajęta i stanie w miejscu jej nie kręci. Jest też mały problem przy wyjeździe w samotny teren: Bardzo mocno sprawdza, czy aby na pewno musi iść sama. Przy oddalaniu się od stajni kilka razy próbuje zawrócić, nawet wspiąć się. Po prostu nie czuje się pewnie i testuje, czy aby na pewno jeździec nie pozwoli jej zawrócić. Kilka razy załatwiłam to zsiąściem i przeprowadzeniem w ręku kawałek, potem już dalej od stajni odpuszcza i mówi jakby "no dobra, trudno, jak trzeba to trzeba..." i zachowuje się zupełnie przyzwoicie. Jest lekko poddenerwowana, ale posłuszna. Po pierwszym galopie wyluzowuje zupełnie i wydaje się być zadowolona.

I co takiego mogą mi "naturalsi" na takiego konia poradzić?
Wiem, że dobrze by było z nią dłużej popracować nad jej pewnością siebie w samotności i oddalaniem się od stajni. Pracuję i efekty są, już nie muszę zsiadać, jestem w stanie wpłynąć na nią swoją osobą, udając "śniętą rybę" gdy ona próbuje się wspinać, spokojnie robię swoje i po chwili kobyła odpuszcza.
Ale problem polega na tym, że nie tylko ja na niej jeżdżę i często trzeba zaczynać od początku. Mi to nie przeszkadza, bo uczę się coraz szybszego doprowadzania konia do stanu sprzed mojej ostatniej jazdy.

Czy "natural" jest tylko dla osób posiadających własnego konia, dla którego ma się dużo czasu?
Czy jedynym rozwiązaniem jest całkowite poświęcenie czasu, uwagi i pracy jednemu koniowi (lub dwóm)?
A co, jak ma się do jeżdżenia jeszcze ponad 20 koni i z każdym jakiś mniejszy lub większy problem?

Podejrzewam, że taka behawiorystka Marta, podpowiedziała by coś, jeśli chodzi o każdego z dwudziestu, bo każdy jest inny.
Ale co doradził by mi taki rasowy "naturals"?
Powinnam zmienić pracę i w ogóle zawód, bo rekreacja jest z założenia zła i nie ma w niej czasu na cackanie się z koniem? 😉
Przecież nie wrócę z każdym koniem do stajni bawić się w "7 zabaw" gdy ten nie do końca jest zadowolony z oddalania się od stada  😵




bemyself zaciekawił mnie problem twojego konia i doskonale cię rozumiem bo jeszcze ponad rok temu pracowałam z takim typem . 15 letnia klacz która nigdy nie miała szczęścia do jeżdżców, całe życie chodząca z zapadniętym grzbietem i zadartą głową ,wpadająca w panikę bez widocznej przyczyny , wyrywająca się z ręki gdy stało się z prawej strony itd. no i bat też był be . Robiłam podobnie jak pisze dea wplatając to głaskanie w ''lonżę'' tzn. halterek , 4metrowa lina , małe kółka w stępie i krótkie nawroty kłusa , marchewka , pasienie w miejscu pracy (potem i pod siodłem) ogólny luz ... No dodałam do tego ćwiczenia z płyty Karen Rolf - praca na linie z młodym sztywnym koniem - a na krytyczne dni- bo u takiego konia to już zawsze będą -przed pracą  pod siodłem ustępowania , chody boczne , cofania oczywiście w ręku... to naprawdę działało  . Nawet na łydki musiałam ją odczulić ( w stępie ściskałam , głaskałam łydkami zwł. daleko za popręgiem), ale kiedy poczułam że muszę ją pchać , że słucha moich łydek i nie ucieka grzbietem to było rewelacyjne uczucie ,a batem ujeżdżeniowym mogłam pukać ją wszędzie , miała to głęboko gdzieś , po prostu zaufała mi . .No i ważne było bezwzględnie by w razie spłoszenia ( co było na porządku dziennym ) nie przysiadać jej tylko wręcz pochylić się do przodu i rzucić wodze , wtedy szybko się uspokajała , natomiast gdy ktoś się odchylił do tyłu i jeszcze trzymał krótko wodze miał przerąbane całą jazdę bo ona płosząc się najbardziej bała się nie czegoś tam obok ale o swój słaby grzbiet i zaszarpany pysk. Tu natural pomógł mi najbardziej zwł. praca z ziemi i mega cierpliwość i choć miałam załamki (kiedyś przepłakałam pół jazdy bo już było dobrze a tu nagle prawie na samo dno ) to wiele się nauczyłam . Aha i znałam ją od żrebaka i wiedziałam co przeszła .I wniosek mam jeden : jeśli koń nigdy nie znał dobrego (jeżdżca ,pracy w ustawieniu itd) to robiąc konia zwł. tak wiekowego nie mamy do czego z nim wracać , czego przypominać , nie mamy oparcia o jego pamięć ...Złe dla niego było normą . Życzę bemyself wiele cierpliwości i kreatywności- bardzo potrzebne ...A wrotki napisał żeby nauczyła się jeżdżić ... hmm , myślę że nie można oceniać poziomu jazdy na podstawie wpisów na forum , a w tym wypadku i tak ważniejsza jest praca z ziemi ( i koniecznie bez wędzidła ) .
A wrotki napisał żeby nauczyła się jeżdżić ... hmm , myślę że nie można oceniać poziomu jazdy na podstawie wpisów na forum , a w tym wypadku i tak ważniejsza jest praca z ziemi ( i koniecznie bez wędzidła ) .
da się i to bardzo precyzyjnie,...i idę o zakład, że nie zagalopujesz ze stępa na środkowej linii na zadaną nogę!
..no i piszesz głupoty i o pracy z ziemi i o tym wędzidle.
i idę o zakład, że nie zagalopujesz ze stępa na środkowej linii na zadaną nogę!


A ma to znaczenie, bo...?

wrotki: Ja wiem, że to trochę  nie na temat, ale doradź mi coś w opisanej przeze mnie sprawie.
Co robić? Jak jeździć? Jak żyć?
(W otoczeniu wszechogarniającego "naturalu"😉
[quote author=wrotki link=topic=11961.msg1119585#msg1119585 date=1314909025]
i idę o zakład, że nie zagalopujesz ze stępa na środkowej linii na zadaną nogę!


A ma to znaczenie, bo...?


[/quote]bo dowodzi, ze można trafnie oszacować umiejętności jeździeckie autora, na podstawie jego wpisów na forum 😎
wrotki: Ja wiem, że to trochę  nie na temat, ale doradź mi coś w opisanej przeze mnie sprawie.
Co robić? Jak jeździć? Jak żyć?
wygodnie i idac na kompromis z rzeczywistością- ja bym szkapiny nie prostował, jest dobra w tym co robi, a chcąc więcej można to tylko zepsuć...po co tuningować taksówkę? taksówka ma być wygodna i ekonomiczna. 😉
Bezwstydnie się przyznaję ,że wrotki bardzo mnie rozśmiesza większością swoich wpisów ...Tak było i tym razem ...  😁 A co do wędzidła , to złe jego używanie jest przyczyną większości problemów z zachowaniem koni pod siodłem . Ale to tylko moje skromne zdanie , a być może nie potrafię nawet zagalopować . . itd.
lira: Zupełnie bezstronnie pytam: A potrafisz?
Bo moim zdaniem umiejętności jeździeckie mają istotny wpływ na "naziemną" umiejętność szkolenia koni.
zosia1990   Synesthete: sight-hearing-touch
01 września 2011 23:15
Kilka razy załatwiłam to zsiąściem i przeprowadzeniem w ręku kawałek, potem już dalej od stajni odpuszcza...



Julie.. umarłam! zsiąście i wsiąście wejdą na stałe do mojego słownika!;-)
Niesamowitych rzeczy można się tu dowiedzieć - że odczulanie - to imprinting  🤔wirek: I że ustawiczne wsiadanie/zsiadanie na kręcącego się konia  ma czemuś służyć (chyba samo-ukaraniu jeźdźca  :icon_rolleyes🙂.
A inne rzeczy zaciekawiają: może mi ktoś wyjaśni, w jaki sposób "panować nad swoją delikatnością"  🙂 (z energią śniętej ryby oc)
Niesamowitych rzeczy można się tu dowiedzieć - że odczulanie - to imprinting  🤔wirek: I że ustawiczne wsiadanie/zsiadanie na kręcącego się konia  ma czemuś służyć (chyba samo-ukaraniu jeźdźca  :icon_rolleyes🙂.


Za użycie określenia imprintingu w niestosownym miejscu bardzo przepraszam  :kwiatek: Oczywiście jest to wdrukowywanie dobrych zachowań, głównie u źrebaków. Przepraszam  :kwiatek:
A tak, jeśli koń rusza spode mnie gdy wsiadam, to nie wsiadam w siodło tylko zatrzymuję go, czekam aż się uspokoi i ponownie wsiadam. U mnie to do tej pory działa.
Julie  bezstronnie odpowiadam : potrafię, inaczej pewnie bym tu głosu nie zabierała. Zamiast tego uczyła bym się jeżdzić ... pewnie . 😉 A apropo śmiesznych słówek to ja usłyszałam '' zsiądnięcie" . . .
Julie  bezstronnie odpowiadam : potrafię, inaczej pewnie bym tu głosu nie zabierała. Zamiast tego uczyła bym się jeżdzić ... pewnie . 😉 A apropo śmiesznych słówek to ja usłyszałam '' zsiądnięcie" . . .
deklaruj sobie co tam chcesz, dla mnie najważniejsze jest to, że ty wiesz że ja wiem, że nie umiesz zagalopować ze stępa na zadana nogę na linii środkowej 😎
Za użycie określenia imprintingu w niestosownym miejscu bardzo przepraszam  :kwiatek: Oczywiście jest to wdrukowywanie dobrych zachowań, głównie u źrebaków.
no to niezmiernie interesujące co napisałaś! możesz podać ile wynosi okres krytyczny imprintingu u koni, no i jakie konie poza źrebiętami mogą sie imprintingować, skoro te imprintingują się "głównie" to znaczy że nie "wyłącznie"?
wrotki Przeprosiłam za mój błąd, łapanie mnie za słówka zakrawa już o manię prześladowczą  😉
nie piszę o błedzie który wytknęła ci halo.
napisałaś :"jest to wdrukowywanie dobrych zachowań, głównie u źrebaków."
a ja bym chciał wiedzieć, czy znasz desygnat tego pojęcia...pojęcia którego sama bez przymusu używasz.
skoro konie sie imprintingują, napisz ile wynosi u nich okres krytyczny i dlaczego napisałaś "głównie źrebiąt", bo to oznacza, że nie "tylko źrebiąt"
Niesamowitych rzeczy można się tu dowiedzieć - że odczulanie - to imprinting  🤔wirek: I że ustawiczne wsiadanie/zsiadanie na kręcącego się konia  ma czemuś służyć (chyba samo-ukaraniu jeźdźca  :icon_rolleyes🙂

Mnie też denerwuje, że wiele osób mówi na odczulanie imprinting. Skoro "Katarzyna Jasińska profesjonalnie zajmuje się treningiem ludzi i koni w systemie PNH oraz Imprintingiem źrebiąt" to coraz więcej ludzi używa tego słowa w tym znaczeniu...


Co do zsiadania:
Doradź mi proszę co zrobić (a raczej co powinnam zrobić wtedy, bo to już w czasie przeszłym):
Nie wiem jak to się stało, ale nigdy w życiu nie miałam do czynienia ze wspinaniem się. I gdy spotkałam się z tym zachowaniem niedawno, u opisanej klaczy,  zadziałałam instynktownie - zsiadłam, przeprowadziłam kawałek, wsiadłam i pojechałam dalej.
Potem zrobiłam tak jeszcze raz, ale za trzecim już nie musiałam. Z resztą postanowiłam po drugim razie, że więcej nie zsiądę, bo nie będzie mnie tu kobył straszyć, a jeszcze nie daj boże nauczy się wspinaniem zsiąście wymuszać 😉  No ale i tak nie było takiej potrzeby. Zgodnie z moim założeniem koń chyba zobaczył, że i tak idziemy dalej i tak. Że żadne bunty i świece nie zwolnią jej z pójścia dalej w kierunku przeze mnie wyznaczonym.
Odbyło się to spokojnie i zadziałało.
Źle?


<edit> A słowa wsiąście i zsiąście są bardzo ładne moim zdaniem i powinny być dopuszczone jako poprawne! 😉
wrotki ależ ja odpowiedziałam na Twoje pytanie, nie halo.

Nie znam się na imprintingu, co widać po moim pierwszym poście na temat odczulania, gdzie pomyliłam pojęcia. Spotkałam się z tym pojęciem w książce Millera i tylko tam. Źle użyłam tej definicji na wskutek zwykłej pomyłki, zaćmienia umysłu 😉. Nie mam problemu w przyznaniu się do błędu. Popełniam je często! (O matko!) Cieszę się, że mnie z błędu wyprowadziliście i już więcej się w temacie imprintingu nie skompromituję.

Wystarcza Ci taki elaborat, wrotki?

wrotki, zagalopuję nawet ze stój, ale co z tego? dalej uwazam sie za jezdzieckie zero.

a kobyl sie robi coraz bardziej niedobry. kupowana byla jako ospala kobylka w srednim wieku, a teraz i sobie wierzgnie i sie wscieknie, i ustawia stado, oraz mnie tez chce.

wczoraj bat stal przy koniowiazie podczas czyszczenia, bylo olewanie, co mnie troszke zdziwilo. wiec zaryzykowalam mizianie batem. poki co przednie partie. szyja, klab, lopatka, przednia noga, klatka piersiowa. bylo wzdryganie się i trzepanie jakby opedzala sie od muchy, gdy na moment przestala, od razu zakonczylam cwiczenie.

ale juz czekamy na strugacza w niedzielę, i w nastepnym tygodniu na trenera, bo inaczej się nie da. kobyl odżywa, w koncu dostaje porzadnie jeść i nie jest zamknieta, tylko na pastwisku caly dzien, oraz godzinka jako takiej pracy w stepoklusie, i step na zakonczenie w terenie, wiec widac po niej, że odżywa, zarówno psychicznie wydaje się bystrzejsza, mniej apatyczna, i wizualnie zaczely wychodzic jabłka i siersc zaczyna sie blyszczec. tylko ze sie robi "niegrzeczna" i zastanawia mnie co bedzie gdy pokaże pełnię charakteru. wtedy bede wiedziala co robic dalej.
wrotki ależ ja odpowiedziałam na Twoje pytanie, nie halo. ależ zupełnie nie odpowiedziałaś...nie podałaś okresu krytycznego imprintingu źrebiąt!
Nie znam się na imprintingu, co widać po moim pierwszym poście na temat odczulania, gdzie pomyliłam pojęcia. Spotkałam się z tym pojęciem w książce Millera i tylko tam.
to na czym się znasz? co ci daje legitymację, do wypowiadaniu sie o koniach i jeździectwie?...a to że Robert Miller to zwykły oszust, pisałem już daaawno temu-ten gość to ideolog, nie naukowiec...zresztą sam się już wycofuje ze swoich "inprintingowych" teorii.
wrotki, zagalopuję nawet ze stój, ale co z tego? dalej uwazam sie za jezdzieckie zero.
na własnym koniu?...to wklej na jutuba 😎... dwa zagalopowania na lewą i jedno na prawą nogę- linia środkowa, tam 3 zagalopowania "pod rząd" i bez filmowych cięć 😉
przestań myśleć o bacie, a bat przestanie być problemem...ty robisz swoje, koń robi swoje, nie wkraczacie sobie w kompetencje i wszystkie problemy znikają!
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
02 września 2011 08:59
To w końcu co to jest ten cały, szumny imprinting? Bo ja już teraz naprawdę nie wiem jak brzmi definicja. Wrotki wyjaśnisz?
Wypowiadać się o koniach mam prawo nawet jeśli nigdy nie widziałam żadnego na oczy. Chyba, że znasz jakiś przepis, który mi tego zabrania. Wybacz, nie czytałam Twoich wypowiedzi nt. Millera. Ja ze swoimi końmi postępuje na bazie własnych doświadczeń i informacji zdobytych na różne sposoby. Biorę z nich co uważam za słuszne. Choćby to forum jest mi w tym bardzo pomocne.

wtedy bede wiedziala co robic dalej.

Co masz na myśli? Przepraszam, ale nie zrozumiałam Twojej wypowiedzi. Myślisz, że Cię olśni jak klacz pokaże "pełnię charakteru"?

na własnym koniu?...to wklej na jutuba ... dwa zagalopowania na lewą i jedno na prawą nogę- linia środkowa, tam 3 zagalopowania "pod rząd" i bez filmowych cięć
przestań myśleć o bacie, a bat przestanie być problemem...ty robisz swoje, koń robi swoje, nie wkraczacie sobie w kompetencje i wszystkie problemy znikają!


nie wiedzialam o tym, że ma z nim jakikolwiek problem, wsiadlam normalnie z batem. kon sztywny, piaffujacy, z pyskiem zrolowanym przy klacie na luznej wodzy. a bat tylko trzymany w reku. moze dzis pomiziam troszke blizej zadu, i spróbuję, bo moze to byly jedynie fochy. moze powiesz laikowi <powaznie pytam  :kwiatek:> jak rozluznic tak spietego konia podczas trzymania bata? próbowalam jechac aktywniej, skupic na pracy, robic wolty, czeste zmiany, ale niestety nie podzialalo rozluzniajaco  :kwiatek:

wklejalam, nawet z cofania. okrutny widok, kon do tego nie przygotowany, sztywny, nie bylo idealnie, widok zalosny i okrutny. wiec wiecej tego robic nie bede poki kon nie bedzie mial miesni przy kregoslupie, a moja rownowaga nie bedzie dosc dobra zeby robic takie cwiczenia 😉

Ateo, nie, nie olśni, ale może niektóre rzeczy które uwazam za problem przestaną byc problemem,a powstaną inne na których powinnam się skupić.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się