naturalna pielęgnacja kopyt

edzia69   Kolorowe jest piękne!
18 sierpnia 2011 17:46
tuch o matko  🤔
toż to istny gnijuch, nie kopyto!
wykupiony od rolnika, jak mniemam koń....?

no tak, bo rolnik to zło wcielone, bez przesady może co!
edzia69 Bosh, przecież nie napisałam, że wszyscy posiadający ziemię będący rolnikami są źli... jeśli poczułaś się urażona to przepraszam bardzo i Ciebie i wszystkich których to dotknęło :kwiatek:
to było coś w sensie, że od chłopa, co uważa, że pies się naje sam, a koń uwiązany i tuczony ziemniakami to koń szczęśliwy, nie każdy przecież mieszkający na wsi czy uprawiający rolę jest zły. użyłam złego słowa.

tuch
mam nadzieję, że zdołacie nie tylko coś zrobić z kopytami, ale z ogólnym stanem tego konia.
z tym gnojem - co prawda to prawda , ale znam konia (konie) które właśnie stoją w samym gnoju po peciny bez ściółki (wyobraźcie sobie jak to wszystko paruje w lato) i strzałki co dziwne nie są w tragicznym stanie ! Sama byłam w szoku , dziewczyna odkupiła tego konia , wcześniej klacz urodziła ogierka ale zmarł z powodu jakiegoś syfu w mleku.



swoja droga ładne LGL ?


edit - poprawiony link
szuwar link nie działa
Hypnotize, myślę, że lepiej wsiadać na stępa i gimnastykować go w stępie niż lonżować. W stępie pod siodłem niesamowicie dużo można zrobić jak się wie, co się robi. Moim zdaniem więcej i lepiej niż na lonży.  Mój ma okropne plecy i ja jeszcze dużo ważę i bałam się wsiadać a teraz widzę że z jazdy na jazdę jest coraz lepiej, plecy lepiej nawet wyglądają ale staram się bardzo jechać od tyłu do przodu, na kontakcie (tyle ile nam wychodzi), trochę ustępowań nawet, nie obijam się , zsiadam spocona po samym stępie 🙂 zwykle koń mi pokazuje ile może bo jak nie może to mruczy i stęka 🙂 staram się wsiadać codziennie ale na góra 40 minut i w połowie zsiadam i robię 1 nawrót wokół placu z poluzowanym popręgiem właśnie ze względu na plecy 🙂
Makrejsza   POZYTYWNIE do przodu :)
18 sierpnia 2011 20:25
Edziu69, co tam u twojego ochwatowca? Bardzo mu kibicowałam, dawno nie było żadnych wiadomości o nim...

Tuch, widok makabryczny  🤔
tuch masakra.. nie mam słów!  🤔

dea, halo właśnie obrabiam zdjęcia żeby wrzucić i zgłupiałam... na dzisiejszych fotach TOTALNIE nie widać tego o czym mówiłam  🤔wirek:  na komórce mam zdjęcie z tamtego weekendu gdzie jak wół jak nie te samo kopyto w stosunki do tego dzisiejszego.. zgłupiałam zupełnie. Jak 2 totalnie inne kopyta..  🙄 w ciągu niespełna tygodnia nie mogło aż tak się zmienić, więc ki czort.. Zaraz wstawię to same się przekonacie.
Aha, no, ludki, robiłam zdjęcia dla Nutki to pomyślałam, że może tu też pokażę?? Moje wkładki filcowe. Widać po nich, że buty już za duże!!

znowu link nie działa - więc może teraz :

Co to jest LGL?? 🙁
Witać, że to kowala robota, pięknie, dogłębnie wyrżnięte ściany wsporowe.
tajnaa taaa.... I ta "miseczka" . To jest pierwszy "psuj kowal" który robił Queenie odkąd stałam się jej właścicielką  🙁
Cejloniara Dea pisała o tym kilka stron wcześniej , mam nadzieje że dobrze zrozumiałam , koń na ścianach ma też różowo-czerwone obwódki . A i na podeszwie - biała linia jest - czerwona .
Co to jest LGL?? 🙁


LGL - low grade laminitis - stan przedochwatowy, łagodne zapalenie tworzywa kopytowego.
Dziękuję  :kwiatek:  tak czytałam  o tym ale zapomniałam tego skrótu, pomyliłam jeszcze z czymś innym  😡
zerknijcie na kopyta tej klaczy z ogłoszenia   😤
http://allegro.pl/kuc-klacz-spokojna-z-paszportem-i1776403624.html
Spokojna, bo pewnie chodzić nie może  😎
Słuchajcie, widzę, że wiele ludzi tutaj ma doświadczenie z różnymi przypadkami koni (i ludzi) i chciałam zasięgnąć opinii - u mnie na ulicy rolnik (zostawmy stereotypy..) ma kuca z przewlekłym ochwatem w ciężkiej formie - kuc ledwo chodzi, kopyta ma zdeformowane i poprzerastane (dokładniejsze dane może uda mi się uzyskać jutro - czy to same deformacje czy ciągły stan zapalny i jak dokładnie wygląda z bliska w świetle dziennym..). Facet wzywał weterynarzy ponoć jeździł swego czasu do niego jakiś kowal ale widać niewiele to przyniosło, aż szkoda patrzeć, bo konik młody a się męczy..
Dlatego zastanawiam się czy spróbować z nim porozmawiać (człowiek ma generalnie dobre serce i jest taki jak na rolnika w miarę otwarty na świat), macie jakieś sugestie, rady odnośnie takich sytuacji?

Sama też strugam, jestem po kursie stokrotkowym (i wiadomo na bieżąco dodatkowo teoretyczne dokształcanie z materiałów Strasser, Ramey, SHS etc.) na razie, czy próbować się podjąć tego jak coś? Bo przypadek należy do dość ciężkich, co byłoby mniejszym złem, brak interwencji, czy stopniowa praca nad przypadkiem moimi średnio doświadczonymi rękoma w konsultacji np z ludźmi stokrotkowymi i Wami? Bo obawiam się, że na solidnego naturalnego strugacza z większymi "kwalifikacjami" i w odpowiedniej częstotliwości nie będzie go stać (wiecie, jakie są realia.. na to niezbyt wpłynę jak powie, że go nie stać.. a sprzedać nie sprzeda, nikt takiego "odpadu" nie kupi z ochwatem) o konwencjonalnych kowalach i ich magii kucia nie mówiąc (oprócz kosztów)

Zależy od właściciela. Ja oddałam serce i czas jednemu ochwatowcowi, ale facet mnie wyrolował i pod moją nieobecność mimo próśb i gróźb dawał koniowi witaminki z owsem i puszczał na trawę.

A było już nieźle.
Pewnego razu zaczęło być coraz gorzej i gorzej nie wiadomo dlaczego.
Później pracownik stajni mnie uświadomił...

tajnaa - Odnośnie karmienia to ryzyko też duże w takim przypadku, zwłaszcza, że tam jeszcze żona jego podkarmia pewnie i nie wiadomo kto jeszcze.. ale chociaż spróbować chyba warto?  Zawsze szansa poprawienia bytu konia... Pytanie do was w kwestii doświadczeń z takimi przypadkami? Jakieś rady co do "petraktacji" w takich sprawach?
3/4 sukcesu to mądry właściciel  🙁 jeżeli uważasz, że istnieje ryzyko podkarmiania zwierza to ja bym się nie podjęła.
Kurczę no podchodząc do sprawy na chłodno to jednak jest to "na dwoje babka..." ale spróbuję jutro porozmawiać z właścicielem i zobaczymy co w ogóle powie, czy coś z tego wyjdzie. Spróbować trzeba, czuję potrzebę żeby chociaż spróbować coś ruszyć w dobrym kierunku dla zwierzaka 🙂 Trzymajcie kciuki 😉
Trzymam kciuki  😅
tajnaa jestem pod wrażeniem !  👍

Hagane również trzymam kciuki!!

Obrobiłam, pomniejszyłam... i  😲 Wstawiłam do tamtego porównania i jestem w szoku, bo nie dość że widzę zmiany, jakby nie patrzeć, na plus.. nie bardzo widzę to co widziałam i co mnie przeraziło.. to zobaczyłam kilka innych rzeczy, których nie widzę oczywiście na żywo.  😤
Jestem w szoku totalnym, tym bardziej, że na na podstawie zdjęć, które zrobiłyśmy z morwą komórką byłam serio spanikowana tym tyłem i tym jak bardzo nam się ściana podwija i jak wielkie są asymetrie.. ja nie wiem, może komorką przekłamało proporcje? Czort wie. Jak uda mi się zgrać to wrzucę, żeby nie było że histeryczka ze mnie  😡
Ja jeszcze przecieram oczka bo nie wierzę, że przy porównaniu dzisiejszych zdjęć z tamtymi jest tak jak jest. Strzałki nad którymi płakałam że zaraz nam znikną - bo przez te cholerne deszcze prócz grudy strzałki też zaczęły sie rozwarstwiać i musiałam wyciąć, pęknięcie na prawym przodzie gdzie łzy w oczach serio stały, bo po eksperymencie z przeniesieniem ciężaru na pazur (żeby podeszwa której narosło od cholery i się zabetonowało mogła ruszyć trochę i cokolwiek zaczęło się dziać) poszła szczelina aż po koronkę - a tu sie okazało że nie dość że jest mniej znacznie niż było to do góry poszło jedynie powierzchownie, że nawet za barwną część ściany nie wychodzi.. 🙄. A teraz panika bo na zdjęciu pokoślawione wszystko było, robię dziś i.. zabić się normalnie, ja już spać nie mogłam i prawie posiwiałam przez to durne zdjęcie!! 👿

Link do galerii http://re-volta.pl/galeria/album/2290

Ale mimo to, powiedzcie proszę co tam widzicie nie tak i na co szczególnie zwracać mam uwagę. :kwiatek:
Niesamowitą robotę zrobiłaś z tymi zdjęciami - zestawienia ogląda się bajer!
No i na tych ostatnich ja też nie widzę tego, co było wcześniej - tzn. w tym tyle ślad niesymetrii jeszcze jest, ale różnica ogromna. To wygląda, jakby kopyta ostro ruszyły w kierunku poprawy - tzn. mi tak wygląda, fachowcy pewnie dopowiedzą konkrety.
Co tam - zaryzykuję, co mi się wydaje (pamiętaj - ja się tym nie zajmuję, ja tylko analizuję to co widzę, mam nadzieję, że zgodnie z zawartą tu wiedzą). Ogólnie - jakby kopyta miały cały czas tendencję do flar w okolicach przedkątnych. Może tam można nieco mocniej zrobić na grubość? Tzn. tak, żeby stała grubość "dookoła" była "mierzona" do środka białej linii a nie do jej krawędzi? To tylko pytanie - ciekawa jestem odpowiedzi. I "ostatni" tył mnie zaniepokoił - jakby pojawił się "byczy nos"? Może odrobinę za szybko cofnięte wspory w ostatnich etapach? (to też pytanie). Jeszcze mam pytanie konkretnie do Ciebie - zaciekawiło mnie coś. Czy kopyta są robione stale w określonej kolejności, czy kolejność jest przypadkowa, czy od tego, które wydaje się "najtrudniejsze", czy jeszcze jakoś inaczej?
Przepraszam w ogóle, że się odzywam, ale ciekawa jestem okrutnie - czy widzę "prawdę", czy (i w czym) się to moje patrzenie myli 🙂
halo, nie przepraszaj tylko się produkuj co widzisz, bo każde spostrzeżenie jest istotne!!  :kwiatek:

To zacznę od odpowiedzenia na pytanie - nie są robione w konkretnej kolejności. Raz od lewego, raz od prawego. Bywa że od przodów, innym razem "ruszy" mnie po tarnik przy czyszczeniu tyłów, jak zobaczę, że jest co robić.
Co do "byczego nosa" też się zastanawiałam. Tyle że.. to jest objaw opadnięcia tylnej części kości przy jednoczesnym zadarciu jej przodu. Miałabym chyba mega michę z przodu i płytkie rowki przystrzałkowe chyba, co? A nie mam. To mi nie całkiem pasuje.. No i na ostatnich zdjęciach mam wrażenie prosto - na lewym dolnym wyglądało zastanawiająco najbardziej. Ale to moje myślenie, nie koniecznie słuszne. Też czekam na opinię najbardziej znających się w temacie. I też niestety widzę tą tendencję do flar.. mam nadzieję, że to kolejny i wciąż etap przejściowy - kiedy to zmieniają się inne rzeczy.
Białą linię u nad ciężko tak na prawdę tam zlokalizować skąd dokąd jest. Mamy kliny rogowe, na które do niedawna naciągnięta była podeszwa :/ Pewnie nadal jest.. Teraz to wszystko się robi gumiaste, miejscami się podważało i płatkami zdejmowało.. na plaskatym lewym przodzie szczególnie. Eh, nie takie to proste. Staram się do najszerszego miejsca zaokrąglać do brzegu białej linii. Wcześniej robiłyśmy z Morwą dalej, ale żeby nie prowokować kopyt do zwężenia zbytniego zaczęłyśmy zostawiać na płasko. Powinnam zaryzykować i kilka razy polecieć z ukosowaniem po całości? Po tych bocznych flarach?

To co najbardziej zrobiło na mnie wrażenie to.. końce kątów wsporowych które się otworzyły i to wyraźnie i to, jak bardzo zabudował się tył. Świetnie to widać na tych skośnych.

Kurde wychodzi  na to, że na prawdę jestem panikarz...  :emot4: trzeba zacząć regularnie zdjęcia robić.
dea   primum non nocere
19 sierpnia 2011 08:35
k_cian - po pierwsze, to jest nauczka dla wszystkich tutaj na Twoim przykladzie, jak wazny jest kąt pod którym robisz zdjęcia (!!!!!) naprawdę dużo może przekłamac. Nie chciało mi się wierzyć, że jest taka tragedia jak piszesz, skoro na tamtych trzech fotkach widzialam tendencję do poprawy i minimaaaalną asymetrię.

Co do podejścia do zabetonowanych fragmentów podeszwy - waląc na to ciężar raczej nie uzyskasz wykruszenia. Kruszy się wtedy, kiedy przestaje być cięzar na tym oparty (przeciez bulwy się robią tam gdzie większy nacisk!) i kiedy zaczyna "pracować" kopyto. Dlatego bulwy i kalafiory sa na kopycie świeżo przyciętym i dośc krótkim, kopyto długie, przerośniete (zdrowe względnie - znaczy takie, że kość nie wali od góry w podeszwę za mocno - bo jeśli wali, to podpórki się pojawiają) często "pięknie sie kruszy". Tak więc - chcesz wykruszyć podeszwę? Zostaw odrobinę ściany dokoła. Uniesie ugniataną podeszwę nad ziemię (mniejszy nacisk) a kopyto pracując (rozszerzanie ściany) rozrusza ten materiał - wtedy puści. Jeśli nie możesz zapuścić ściany bo jest tak oderwana, to znaczy że ta bulwa jest potrzebna 😉 Brzmi logicznie?
Aha, nie wystarczy zostawić jakkolwiek dłuższej ściany - kopyto musi funkcjonować (czyli mieć kształt umożliwiający funkcję - łuczek, krótki pazur, lądowanie na piętkach...) Podwinięta ściana, na której koń ląduje, będzie zbijała podeszwę w kalafiora - to dlatego konie inside the vertical (ze ścianą wsunietą pod kopyto) mają w miejscu tej podwiniętej ściany czesto bulwokalafiora i nie chce puszczać podeszwa tam - za to puszcza po drugiej stronie, mimo że niżej, bo tamta strona się rozszerza - pracuje.

To chyba na grupie ktoś pisal, że tak bardzo chciał wykruszyć podeszwę i nic nie działało, zostawił odrobinę dłuższe ściany - i wszystko poszło w proszek 🙂
dea, i nauczka by pilnować i dokumentować na bieżąco, żeby potem zdziwienia nie było..  😡

[quote="dea"]
Co do podejścia do zabetonowanych fragmentów podeszwy - waląc na to ciężar raczej nie uzyskasz wykruszenia. Kruszy się wtedy, kiedy przestaje być cięzar na tym oparty (przeciez bulwy się robią tam gdzie większy nacisk!) i kiedy zaczyna "pracować" kopyto. [/quote]

Wiem, właśnie cholernie logiczne. Tak jak pisałam, na samym początku przy mega flarach i pękającym kopycie - na zdjęciach nie widać, ale w międzyczasie był tam serio krater, pogrzebię w zdjęciach i wstawię -  padła decyzja, że przerzucamy ciężar na podeszwę(jak tylko się trochę wzmocniła po rozkuciu) i likwidujemy flary. Tak też zrobiliśmy. Teraz z czasem była próba odciążenia podeszwy - zakończona pójściem pęknięcia wyżej i rozlezieniem się na boki, wewnątrz ściany. Łzy w oczach miałam, jak zobaczyłam. Stąd była decyzja, że jednak to mniejsze zło na ten moment i znowu bardziej pilnuję ścian kosztem betonów.
Tym większe zaskoczenie że jednak tyle mimo to się zmieniło.

Tylko dlaczego ja na żywo tyle nie widzę?  👿

Wszystko jest możliwe...  😉

M. 35 lat, prawy tył, odstęp 2 miesiące


M. 35 lat, prawy przód, odstęp 2 miesiące


F. lewy tył, odstęp 2 miesiące


F. po złamaniu kości rysikowej (jak dobrze pamiętam), lewy przód, odstęp 2 miesiące


A. ochwat przewlekły, prawy przód, odstęp 4,5 miesiąca
edzia69   Kolorowe jest piękne!
19 sierpnia 2011 09:07
Ava czy masz zdjęcie tego prawego tyłu po pierwszym struganiu?
Ava, faktycznie, wszystko jest możliwe 🙂 Piękna zmiana.

Wygrzebałam.
W porównaniu lewa góra końcówka IV po zdjęciu podków i wstępnym ostruganiu, prawa góra już 2 I 2011.
Natomiast przy każdym kolejnym robieniu kopyta i robieniu mustang rolla na pazurze wychodziło na światło dzienne co tak na prawdę po wierzchnią warstwą barwnego rogu się działo i jakich gabarytów był problem z pęknięciem kopyta.



tak wyglądało po drugim struganiu tydzień po lewym górnym - 2 VII 2010



a taka dziura nadal wychodziła po struganiu 11 IX, czyli 4 miesiące mniej więcej przed prawym górnym
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się